Lecz ja bym główniej myśl artysty badał, I czy dosłownie naród on spowiadał, Czy się nie wstydził prawdy (C. K. Norwid, Promethidion)
1.
Stefan Żeromski doczekał się wielu określeń mających ukazać wyjątkowe jego miej sce zarówno w dziejach polskiej literatury, jak i w życiu Polaków. Nazywano go więc „polskimBayardem -Rycerzem bez skazy”,to znowu „Wielkim moralistą” ale i „Wiecznymbuntownikiem”. Józef Ujejski, stynnyw okresie międzywojennym ba
dacz dziejów mesjanizmupolskiego, nazwałgo „ostatnim wajdelotą”'. Podjąłten wą
tek po latachJanLechoń, przedstawicielkolejnego pokolenia literackiego w Polsce, który pisał:„Był on [Żeromski - przyp. F. Z.]ostatnim z wielkich proroków,zwiel kich wajdelotów, wielkich harfiarzy, którzy pieśnią swą zagrzewali naród do walki ipowracaliwolężycia umierającym z ran irozpaczy [... ] Mickiewicz, Słowacki,Kra sińskiiWyspiańskibylitakimi prorokami, takimi wodzami, słuchanymi przez naród bardziejniż przywódcy polityczni idowódcy wojskowi. Żeromskibyłostatnim z nich i jemujednemu dane było ujrzeć to, o czym daremnie marzyli tamci”1. Oczywiście,
Ostatni wajdelota - tak Józef Ujejski zatytułował tekst pomyślany „jako «przemówienie» na Akademii żałobnej ku czci Stefana Żeromskiego, urządzonej przez Senat Uniwersytetu War
szawskiego dnia 24 stycznia 1926 r." Tekst został ogłoszony w „Gazecie Literackiej” 1926, nr 5-6, oraz w odbitce.
J. Lechoń, Fragmenty wspomnień, w: Wspomnienia o Stefanie Żeromskim, oprać. S. Eile, przedmowa H. Markiewicz, Warszawa 1961, s. 231.
194 I Wdrodze do słany. Studia iszkice
nie brakło - jak tozwyczajnie w Polsce - krytyków i polityków,którzy bardzo suro
wooceniali jego dorobek. Byli tacy, którzywręcz obrzucali Żeromskiinwektywami.
Przypomnijmy tylko,że Józef Albin Herbaczewski, Litwin, który wszak zapisał swoją kartę w dziejach młodopolskiego Krakowa,uznał autora Ludzi bezdomnych za czło
wieka„tragicznie chorego, rozmiłowanegow okrucieństwach”’. Stanisław Pieńkow ski,w tym samym czasie co Herbaczewski, stwierdziłautorytatywnie, że Żeromski to
„element rozkładowy w twórczości ducha polskiego”34 *,zaśskądinąd zasłużonykolek cjonerFranciszekKsawery Pusłowski ogłosił, iż Żeromski wPrzedwiośniu ni mniej, ni więcej, tylko „dotknął dna hańby!” Wystąpił też z kategorycznym żądaniem „za
kazu plugawienia umysłówpolskiej młodzieży złą literaturą Żeromskiego”'. Nie ma potrzeby przywoływania tu innych autorówatakujących Żeromskiego. Rzecz w tym bowiem, że pamięć o owych autorachpodtrzymują tylko historycy literatury6, gdy tymczasem dzieła Żeromskiego wciąż należą do klasyki literatury polskiej. Cozna
mienne, niezaszkodził im wtym wypadku wątpliwy awans autora wepoce PRL na patrona „prześmiewców i szyderców”, pisarza „inteligenckiego”7.
3 Por.: J. A. Herbaczewski, Patologia niewoli, w: tenże, 1 nie wódź nas na pokuszenie..., Kra
ków 1911.
4 S. Pieńkowski, Duch w sztuce, „Gazeta Warszawska” 1910, nr 261.
' „Głos Narodu” 1925, nr 137.
6 Franciszka Ksawerego Pusłowskiego, zasłużonego kolekcjonera sztuki, który swoją kolek
cję przekazał do zbiorów wawelskich oraz Muzeum Uniwersytetu Jagiellońskiego (Uniwer
sytetowi przekazał także swój pałacyk krakowski) przypomniała przed niewielu laty Maria Rostworowska-Książek, por. M. Rostworowska-Książek, Czas nie stracony. Życie i dzieło Xawerego Pusłowskiego, Warszawa 1998; postać Józefa Albina Herbaczewskiego przypomniała zaś Vaiva Naruśiene, por. V. Naruśiene, Józef Albin Herbaczewski, pisarz polsko-litewski, Kra
ków 2007. Z kolei Maciej Urbanowski przypomniał poezje Stanisława Pieńkowskiego, por.
S. Pieńkowski, Dusza tłumu i inne wiersze, zebrał i przedmową poprzedził M. Urbanow
ski, Kraków 2005.
7 Por. na ten temat: A. Bojarska, Posłowie, w: S. Żeromski, Pisma polityczne, Londyn 1998, s. 125-142.
8 S. Żeromski, O potrzebie Akademii Literatury Polskiej, w: tenże, Snobizm i postęp oraz inne utwory publicystyczne, oprać. A. Lubaszewska, Kraków 2003, s. 296.
W tytule swojego wystąpienia zdecydowałem się nawiązać do sformułowania Żeromskiego z jego niewygłoszonego przemówienia na wieczorze literacko-arty-stycznym w dniu 22 czerwca 1924 roku, zatytułowanego: „O potrzebie Akademii Literatury Polskiej”. Mówiąc osprawach czekających „nawszczęcie, na zapocząt
kowanie, na rozwiązanie”, Żeromskiwymieniłmiędzyinnymi konieczność zajęcia się wyjaśnieniemsprawyStanisława Brzozowskiego, bowiem „jednigo czczą jako mistrza, jako spowiednika duszy narodu, a inni twierdzą, że to ni mniej, ni wię cej tylko agentbyłej carskiej «ochrany»”8. Sądzę,że to właśnie wyrażenie: „spo
Stefan Żeromski I 195
wiednik duszy narodu” najbardziej odpowiada temu, o czym pragnę tu mówić.
Bo pragnę mówić o pisarzu, który przez 30lat swojej aktywnościpublicznej nigdy nie zrezygnował z walki o Polskę swoich marzeń: sprawiedliwą, demokratyczną, odrzucającą kostium „papuginarodów”, godną swojej tysiącletniej historii. Pragnę mówićo człowieku, który swoimidziełami i swoją działalnościąpisarską kontynu
ował rozpoczętą jeszczepod koniec XVI wiekuprzez PiotraSkargęwalkęo lepszą Polskę igodniejszych Polaków, tę walkę,którą kontynuowałStanisław Staszic, a po nim inniprzywołani przez Lechonia wielcy polscy twórcy-myśliciele. Abyjednak sprawy postawić we właściwym świetle, zacząć muszę od spraw, które Żeromski podjął w dniu 28 sierpnia 1915 roku,w odczycie zatytułowanym: Literaturapolska ażyciepolskie.
Biografowie Żeromskiego dobrze wiedzą, żepisarz stosunkowo rzadkodawał się namówićna wystąpienia publiczne. Z zasady podróżnymipretekstamiodmawiał or
ganizatorom uczestnictwa wtakich,popularnychwowymczasie, przedsięwzięciach.
Latem 1915rokuprzyjąłjednakzaproszenie prof.Franciszka Bujaka do wygłoszenia odczytu w Zakopanem w ramach organizowanych przez tegoż wykładów w serii:
„Zadania i potrzeby gospodarcze". Być może na taką jego decyzję wpłynął fakt, żeco najmniej od1900 roku utrzymywał dobre stosunki z historykiem, który nigdy nieod mawiał mupomocy w poszukiwaniu materiałów w bibliotekach krakowskich9.Wod czycie swoimŻeromski postawił bardzo odważną tezędotyczącą literaturypolskiej:
stwierdził, że nasi twórcy czasówniewoli,anawet wiekówwcześniejszych, płacąswo
istą „społeczną pańszczyznę” narzecz narodu. Mówił:
Wiadomo, że znajomość, może i przyjaźń, między Żeromskim a Bujakiem datuje się od 1900 r., kiedy to historyk zaczął wyszukiwać w Bibliotece Jagiellońskiej materiały niezbędne pisarzowi przy pisaniu Popiołów. W późniejszym czasie Bujak pomagał twórcy w wynajdywa
niu źródeł do Dumy o hetmanie (w 1904 r.). Historyk pośredniczył w zabiegach o włączenie utworów Żeromskiego do akcji odczytowej na rzecz Towarzystwa Szkoły Ludowej. W 1919 r.
Bujak przyczynił się do przyznania pisarzowi przez Ministerstwo Kultury i Sztuki subwencji.
Dowodem trwałości związków Bujaka z Żeromskim jest zachowana korespondencja.
Cała literatura polska, odkąd się zaczęła jej wysoka estetyczna wartość - poza swym celem własnym, poza gwałtownym wysiłkiem, ażeby z pospolitej mowy urobić i wykształcić twór innego porządku i nieprzemijającej wartości ma nadto cel dru
gi, wyraźnie lub niewidocznie zaznaczony, wysunięty lub cofnięty, i z artystycznym zlewający się w nierozerwalne i doskonałe jedno. Tym celem jest wypatrywanie i wyszukiwanie w ciemnościach drogi do szczęścia dla ojczystego plemienia. Nie ma bodaj ani jednego dzieła wzdłuż drogi pochodu literackiego od chwili naszej politycznej ruiny [utraty niepodległości - przyp. F. Z.], aż do momentu obecnego - dzieła, które krytyka literacka, jako wartość szacuje - które by tej nie posiadało
196 | W drodze dosławy. Studia i szkice
cechy [... ] nawet literatura staropolska nosiła na sobie znamiona przeczuć niedoli narodowej10 11.
10 S. Żeromski, Literatura a życie polskie, w: tenże, Snobizm i postęp oraz inne utwory publicy
styczne, s. 218-219.
11 Tamże, s. 219.
12 Tamże, s. 227.
13 Tamże, s. 228-229.
14 Por. tamże, s. 219.
Pisarz dowodził dalej, że te „obowiązki” wobec„nieszczęśliwejojczyzny” w epoce narodowej niewoli ponoszątakże inne dziedziny życia duchowego narodu, jak filozo
fiaczy historiografia.
Prelegentprzyokazjinie omieszkał zauważyć, żew epoce przełomuwieków XIX i XX trzykrotnie pojawiłysię próbywydobycia sztuki i literaturypolskiej ztej„spo łecznejpańszczyzny”,i że trzykrotnie proklamowano ich „europejskie prawo do swo
body”1'. Podejmowali owe próby znani przedstawiciele literaturypolskiej: Stanisław Witkiewicz (nałamach „Wędrowca”), Stanisław Przybyszewski(na łamach krakow
skiego „Życia”)oraz Miriam - Zenon Przesmycki (na łamachwarszawskiej „Chime
ry”).Wszystkie owe próbyzakończyły się jednak-twierdził pisarz - niepowodze niem.Niepowodzeniemzakończyły się takżepróby wydobycia z kajdan „społecznej pańszczyzny” polskiej powieści. Równieżwniej „wszystkoniemal bez wyjątku prze
siąkniętejestna wskrośtroską o byt polityczny. Powieść jawnie lub skryciejest dy
daktyczna.W sposób szczególnie wyraźny, specyficznie polski załatwia onasprawy, którewszędziepełniąjuż instytucje życiazbiorowego,wchłaniają parlamenty,giełdy pracy, kongresy oświatowe, partie polityczne i organizacje kulturalne”12. Autor Ludzi bezdomnych mówił o braku u nas swobody tworzenia („tego powietrza, bez które
go twórczość istotna bytować nie może”), o tym, że „nie przynosimy światuwiado mości artystycznej o zawiłościach duszy człowieka.Mówimy wciąż o zawiłościach duszy Polaka”13 14.
Do grona twórcówpłacącychharacz „społecznej pańszczyzny” Żeromski zaliczył Mickiewicza, Słowackiego i Krasińskiego, a spośród współczesnych -Wyspiańskiego oraz Kasprowicza. Do grona protoplastów owej literatury zaangażowanej w szcze
gólny sposób w życie naroduzaliczył także niektórych pisarzy dawniejszych epok:
JanaDługosza, JanaOstroroga,PiotraSkargę, Wespazjana Kochowskiegooraz Jana PawłaWoronicza'4.Jest rzeczązrozumiałą(Żeromskinależałbowiem do gronaludzi wyjątkowo skromnych!), iż do grupy tej siebie nie włączył. Ale słuchacze jegowykła du, podobnie jak chybazdecydowana większość czytelników jegoutworów, dobrze wiedzieli,że w owymgronie twórcówpłacących „społecznąpańszczyznę” on zajmuje