• Nie Znaleziono Wyników

takt W szkolnym  zWieRciadle

inocenty maRek poznań

s

łowo takt nieczęsto jest używane.

Przez wielu kojarzone jest z terminologią muzyczną, a nie z potrzebą zachowania przyzwoitości, umiaru i delikatności w rela-cjach międzyludzkich1. Jego odmiana to takt pedagogiczny. Określony jest jako umiejęt-ność zachowania się wobec wychowanków w sposób opanowany, świadczący o sta-wianiu im wysokich wymagań przy rów-noczesnym okazywaniu im szacunku. Takt pedagogiczny pozwala unikać zadrażnień i konfliktów między wychowawcami i wy-chowankami, podnosi autorytet wychowaw-cy i zwiększa jego wpływ na młodzież2.

Problematyka wzajemnych relacji mię-dzy nauczycielami a uczniami ustępuje goni za sukcesami w rankingach szkół, po-zostaje w cieniu problemów wynikających z restrukturyzacji placówek oświatowych.

A przecież szkoła jest nie tylko miejscem twórczej pracy, lecz również polem wielu konfliktów.

W szkolnej rzeczywistości takt ma róż-ne oblicza, chociaż wstęp do ustawy z dnia 7 września 1991 r. o systemie oświaty pcyzuje, że nauczanie i wychowanie, re-spektując chrześcijański system wartości, za podstawę przyjmuje uniwersalne zasady etyki. Takt jako pożądana postawa wobec innych ustępuje często relacjom, w któ-rych dominuje nietakt. Uczniowie szybko zauważają na pozór drobne przejawy na-uczycielskiej niefrasobliwości. Do nich zaliczam np. mimowolne lub celowe znie-kształcanie nazwisk, używanie zamiast

1 W. Okoń, Nowy Słownik Pedagogiczny, Warsza-wa 2007, s. 415.

2 Mały Słownik Języka Polskiego, Warszawa 1993, s. 819.

imion numerów z dziennika, ostentacyjne lub ukradkowe spoglądanie na zegarek, co jest oznaką znudzenia i oczekiwania na dzwonek kończący lekcję, picie kawy lub herbaty podczas zajęć, poprawianie makijażu. Zniecierpliwienie i rozgorycze-nie młodzieży wywołują mrozgorycze-niej lub bardziej ściszone rozmowy nauczycieli tworzących komisje egzaminacyjne, którzy już w trak-cie końcowej części egzaminu przystępują do wypełniania protokołów. Śmiech i zło-śliwe komentarze uczniów budzi dyktowa-nie sążnistych notatek z bryków, z których korzysta młodzież. Stres – wskazywanie ucznia palcem, przedłużanie terminu od-dania poprawionych prac klasowych. Nato-miast zdziwienie studentów odbywających praktyki pedagogiczne wywołuje atmosfe-ra pokoju nauczycielskiego, pełna negatyw-nych emocji, gdzie często dobrze się mówi tylko o własnych dzieciach, a drzwi mają klamkę jedynie od wewnętrznej strony.

Nauczyciele mają prawo do okazywa-nia swoich uczuć, ale muszą zdawać sobie sprawę z następstw ich ujawniania. Matu-rzyści z klasy, której byłem wychowawcą, podawali przykłady wypowiedzi dyktowa-ne swoistą troską o jak najlepsze przygoto-wanie ich do matury. Środkami motywują-cymi ich do pracy były ostrzeżenia: Jeżeli nie zaliczycie wszystkich sprawdzianów, nie dopuszczę was do matury; Przestańcie się nad sobą użalać, bierzcie się do roboty, nie interesują mnie wasze tłumaczenia.

Te wypowiedzi, wygłaszane często pod-niesionym głosem, wzbudzały negatywne uczucia uczniów. Lekceważenie wywoły-wały nauczycielskie monologi zawierające pouczenia i propozycje jedynie słusznych rozwiązań: Musicie bardziej wykorzystać czas na naukę, nie myślcie o studniówce, myślcie o maturze. Takie moralizowanie, w gwarze młodzieżowej zwane przynudza-niem, u części uczniów może wywołać ni-ską samoocenę, poczucie winy i utwierdzić ich w niezaradności. Brak wiary młodzie-ży we własne siły wzbudziła dezaprobata nauczyciela, który po wystawieniu wielu jedynek z prac klasowych zrozpaczonym głosem oznajmił: To jest klęska. Czy Wy na-prawdę nic nie umiecie? Reakcja

klaso-35

wego błazna była błyskawiczna: Umiemy grać w piłkę panie profesorze. Wywołało to śmiech, a w dzienniku adnotację o bez-czelnym zachowaniu ucznia.

Zamiast słów krytyki nauczyciel po-winien zaproponować spokojnym tonem ponowne wyjaśnienie materiału, później mógłby sprawdzić jego opanowanie. Roz-budzanie ambicji i wiary we własne siły można osiągnąć komunikatami wzmac-niającymi optymizm i zaufanie we wła-sne możliwości młodzieży. Przykładowo:

Do matury jest jeszcze trochę czasu, mu-simy go dobrze wykorzystać, wierzę, że za-prezentujecie podczas egzaminu dobrą for-mę, pora na intensywny trening. Taki apel odwołuje się do możliwości uczniów. Użyte słowa z terminologii sportowej: dobra for-ma, intensywniejszy trening są synonimami niezbyt lubianego określenia wytężona na-uka. Natomiast czasownik w liczbie mno-giej musimy podkreśla, że przygotowanie do egzaminu jest wspólną sprawą ucznia i nauczyciela.

Prowadzenie lekcji to nie tylko zapo-znawanie z nowym materiałem, lecz rów-nież stawianie ocen, co mobilizuje uczniów do systematycznej pracy. Stwarza też moż-liwość poprawy negatywnych stopni, czego jednak nie uczynił nauczyciel matematyki:

Sprawia wrażenie człowieka łagodne-go i niedręczącełagodne-go uczniów nadmiarem sprawdzianów i przesadną kontrolą wiedzy.

Zachęca do aktywności i solidnie wykła-da swój przedmiot. Jednak co pewien czas powtarza jakby od niechcenia: „Uczcie się systematycznie matematyki, bo tylko w taki sposób odniesiecie sukces, w przeciwnym razie będziecie mieli kłopoty”. Uczniowie niewiele robią sobie ze słów profesora. Zbli-ża się koniec półrocza i ostatni sprawdzian podsumowujący wyniki nauki. Łagodny nauczyciel zmienia się niespodziewanie w surowego egzekutora opanowanej wie-dzy. Większość skonsternowanych uczniów otrzymuje oceny niedostateczne na koniec półrocza. Profesor triumfuje3 – opowiadała uczestniczka jego lekcji.

3 J. Jagieła, Gry psychologiczne w szkole, Kielce 2004, s. 147.

Negatywną ocenę postępowania nauczy-ciela zawiera komentarz uczennicy: Tym oto sposobem zostaliśmy zmuszeni do syste-matycznej pracy, za co jestem mu wdzięcz-na do dziś. Szkoda tylko, że w tak okrutny i perfidny sposób nam to uświadomił4.

Stawianie wymagań przez nauczycie-la cechującego się taktem pedagogicznym powinno łączyć się ze sprawiedliwym oce-nianiem. Nie można kierować się własnymi sympatiami, zasługami rodziców uczniów, dotychczasowymi ocenami, które uzyskali.

Ocenianie nie powinno oznaczać miłosier-dzia ani być efektem zaniżania lub zawyża-nia wymagań. Konkretne, a nie ogólnikowe uzasadnienie sumy punktów uzyskanych za prezentację stanowi wymierny wyraz werdyktu komisji. Dopełnić go powinien życzliwy uśmiech i podanie ręki uczniowi oraz życzenia powodzenia w dalszych tru-dach egzaminacyjnych.

Młodzież bacznie przypatruje się na-uczycielowi, gdy jego lekcje są obser-wowane przez przedstawiciela dyrekcji.

W trakcie takich zajęć staram się inicjować dyskusję nie tylko z uczniami osiągający-mi dobre postępy w nauce. Poosiągający-mijanie osób mniej zdolnych wywołuje u nich poczucie zlekceważenia, co stanowi impuls do za-kłócania przebiegu zajęć mimo obecności osoby hospitującej.

Technologia informacyjna ma coraz większy udział w pracy nauczyciela. Jed-nakże nie wszyscy posługują się nią spraw-nie, zwłaszcza w początkującym okresie wprowadzania dzienników elektronicznych.

Lepiej więc zasięgać informacji u osoby uczącej informatyki niż zlecać uczniom np.

komputerowe odnotowywanie frekwencji, wypisywanie świadectw lub arkuszy ocen.

Te przejawy nauczycielskiej nieodpowie-dzialności mogą umożliwić im wklepywanie fałszywych danych. Wyręczanie się ucznia-mi może wzbudzić w nich poczucie, że są faworyzowani i oczekiwanie wymiernych wyrazów nauczycielskiej wdzięczności.

Wprowadzona do szkół ponadgimnazjal-nych nowa reforma programowa, ograni-czająca liczbę godzin z wielu przedmiotów,

4 Jw., s. 147.

36

doświadczenia i propozycje

spowodowała, że wielu nauczycieli zdobyło uprawnienia do nauczania drugiego przed-miotu, choć nie czują się należycie przy-gotowani do tego zadania. Oto wypowiedź wychowawcy klasy przedstawiająca rozmo-wę z pedagogiem, absolwentem studiów po-dyplomowych:

Wita mnie z radosną miną kolega uczący chemii, który niedawno ukończył studia po-dyplomowe z informatyki, bo to zagwaran-towało mu utrzymanie całego etatu. Oznaj-mia, że znalazł sposób na spacyfikowanie mojego wychowanka, który: „był głupiomą-dry”. Znając chłopaka, mogłem przypusz-czać, że ten pasjonat komputera zadawał niewygodne pytania przyuczonemu chemi-kowi. Na moje pytanie, jak tego dokonał, powiedział: „Dałem mu pytanko ze skryptu dla studentów polibudy i facet musiał się wyłożyć. Dostał lufę i mam spokój”5. Zwra-ca uwagę w wypowiedzi nauczyciela użycie terminologii związanej z przemocą: spacy-fikować, pejoratywne określenie ucznia epi-tetem głupiomądry. Celem oceny niedosta-tecznej było stłumienie aktywności ucznia i odreagowanie belferskiego stresu. A ist-nieje inne, lepsze rozwiązanie tego kłopotli-wego problemu dla chemika – informatyka, o czym świadczy wypowiedź pedagoga, będącego w podobnej sytuacji:

Bałem się, że Charles ze swoją błysko-tliwością i ostrym językiem zrobi ze mnie durnia wobec wszystkich uczniów. W ubie-głym tygodniu poprosiłem go, by został po lekcjach w klasie i powiedziałem mu, jak bardzo czuję się zagrożony, gdy mnie przy-szpila w jakiś drobiazgach i gdy mnie pyta o jakieś sprawy czysto techniczne, na któ-rych się nie znam. Był jakby zdumiony i po-wiedział, że wcale nie chciał mnie ośmie-szać i że po prostu próbował zaliczać u mnie punkty. Na zakończenie obaj roześmialiśmy się i odtąd nie czuję się już przez niego za-grożony. Gdy się zapomina i próbuje mnie przyszpilać, po prostu śmieję się i mówię:

Hej, punkt dla Ciebie6. Szczera rozmowa rozproszyła obawy nauczyciela, a element

5 http://chetkowski.blog.polityka.pl/2012/10/24, Ino 7:59 dostęp z dnia 25 X 2012 r.

6 T. Gordon, Wychowanie bez porażek w szkole, Warszawa 1995, s. 164.

humoru hej, punkt dla ciebie sprzyja utrwa-laniu dobrych relacji z uczniem. Jest zara-zem dla niego sygnałem kontrolnym wysy-łanym przez pedagoga.

Taktowne postępowanie nauczyciela wiąże się z docenianiem problemów ucznia.

Nie można ich bagatelizować ani zbywać, mówiąc np. Uczeń bez dwój to jak żołnierz bez karabinu lub To twój problem, ja już mam maturę. Ta militarna metafora najle-piej oddaje narastający wówczas konflikt:

zniechęcenie młodego człowieka oraz iry-tację i złość pedagoga. Część młodzieży traktuje salę lekcyjną jako arenę do walki z nauczycielami, co obrazuje następująca wypowiedź:

W naszej szkole jest klasa, którą w pokoju nauczycielskim nazywa się latające krzesła – opowiada nauczyciel historii w krakowskim gimnazjum. Gnojki – mówią nauczyciele o tej klasie. Wiadomo, że z tymi uczniami nie ma rozmowy. Człowiek idzie tam po to, żeby wyrecytować materiał do ścian i modli się, żeby bezpiecznie wytrwać 45 minut. Wy-chodzi wypompowany psychicznie7.

Czynnikiem przyzwalającym na nie-kulturalne, agresywne zachowanie tych gimnazjalistów jest bierność wychowaw-cza nauczycieli. Trudno bowiem wymagać od uczniów zdyscyplinowania, gdy kadra pedagogiczna przyjmuje taktykę prze-trwania, nie dbając o stworzenie warun-ków do wypełniania swoich obowiązwarun-ków.

Określenie uczniów trudnej klasy mianem gnojki jest przejawem nietaktu pedagogicz-nego, co ma usprawiedliwić odrzucenie szkolnej dyscypliny przez nazwaną tym epitetem młodzież. Taktowne postępo-wanie nie oznacza ignorowania trudnych sytuacji, lecz zakłada udzielenie pomocy uczniom w zmianie ich zachowania. Sta-nowi to podstawę do przyjęcia odpowied-niej strategii działania. Nauczyciele po-winni w odpowiedni sposób udzielać sobie wsparcia. Gdy prowadzimy lekcję, słysząc dobiegające zza ściany wrzaski, śpiewy piosenek kibicowskich, donośne śmiechy, odgłosy przesuwanych krzeseł,

trzaska-7 M. Kołodziejczyk, Gnojki, „Polityka” 2012 nr 23.

37

nie drzwiami, wówczas nasza interwencja powinna być formą pomocy dla osoby, która utraciła kontrolę nad zachowaniem uczniów. Nie może to być gwałtowne wej-ście do klasy połączone z krzykliwym dyscyplinowaniem niesfornej młodzieży.

Chociaż intencje interwencji są słuszne, jednakże jej nieodpowiednia forma nie po-może w tworzeniu autorytetu zestresowa-nemu nauczycielowi. W rzadkich tego typu sytuacjach, wchodząc do hałaśliwej kla-sy, mówię do nauczyciela: Przepraszam, czy mogę zabrać do swojej klasy dwóch, trzech uczniów? Moim zamiarem jest uwolnienie pedagoga od obecności osób najbardziej niezdyscyplinowanych, co zo-staje zaakceptowane przez prowadzące-go lekcję i zawsze trafnie wytypowanych przez niego uczniów. Natomiast negatyw-nie oceniam odsyłanegatyw-nie ucznia z lekcji, dając mu wybór: Albo przestaniesz mi przeszka-dzać, albo wyjdziesz z sali. Jest to bowiem przyzwolenie na opuszczenie przez ucznia sali lekcyjnej, bo Pan mi na to pozwolił.

Również nie jest wskazane prowadzenie ucznia do dyrektora i proszenie o inter-wencję, bo ja już nie mam na niego siły.

Rozmowa z dyrektorem, który jest osobą szczególnie znaczącą w szkole, powinna się odbyć w ustalonym przez niego czasie, a nie natychmiast po wykluczeniu ucznia z lekcji, w chwili gdy on odgrywa rolę kla-sowego bohatera.

Stroną agresywną bywają także na-uczyciele. Ze wspomnień relacjonujących wydarzenia szkolne wyłania się obraz na-uczycielskiej przemocy. Powodem represji bywa makijaż, ubiór, atrakcyjność fizyczna dziewcząt:

Raz przy odpowiedzi nauczycielka po-wiedziała mi, że jestem umalowana jak panna lekkich obyczajów. Cała klasa zaczę-ła się wtedy śmiać. Czuzaczę-łam się zażenowa-na, zrobiłam się czerwona. Miałam ochotę jej wykrzyczeć w twarz, że nie ma prawa tak do mnie mówić, ale odczuwałam za duży strach, żeby cokolwiek zrobić8.

8 L. Kopciewicz, Nauczycielskie poniżanie. Szkol-na przemoc wobec dziewcząt, Warszawa 2011, s. 121.

Pan od historii powiedział mi bardzo do-sadnie i przy wszystkich w klasie, że wieczo-rem chyba pracuję w burdelu, bo wyglądam jakbym właśnie wróciła z pracy9.

Nasz nauczyciel zaniżał oceny dziew-czynom, które nie noszą się wyzywająco.

Nie noszą dużych dekoltów i krótkich spód-niczek. On jest przemiły dla dziewczyn, które przychodzą do szkoła jak na imprezę, resztę dziewczyn obraża i upokarza. Wciąga w to chłopaków. Na przykład mówi: „Za od-powiedź masz trzy, a za wygląd trzy minus”.

Wtedy klasa, a w szczególności chłopcy, śmieją się i rzucają w moim kierunku ko-mentarze: „Masz za małe cycki”10.

Szkoła jest miejscem, gdzie występują różnorodne zachowania mające podtekst erotyczny. Nauczyciele z racji wieku i peł-nionych obowiązków nie powinni swoim zachowaniem prowokować ujawniania się erotyzmu w relacjach z rodzicami i do-rastającymi uczniami. Mam tu na uwa-dze nie tylko wyzywający strój, makijaż, ale nawiązywanie intymnych kontaktów, np. poprzez pocztę elektroniczną. Nauczy-ciele zyskując wątpliwe potwierdzenie swojej atrakcyjności seksualnej postępują nieetycznie, narażają się na surowe konse-kwencje. Obrazuje to wypowiedź studenta informatyki, wychowywanego przez mat-kę, którego w szkole uwiódł gimnazjalny nauczyciel informatyki:

Ja go lubiłem, był jedynym, który po-święcił mi tyle uwagi, uczył wielu rzeczy, zostawał po lekcjach, starał się. Nie narzu-cał się jakoś nachalnie. I znał się na kom-puterach. Potem w pracowni uprawialiśmy seks. Trwało to całą trzecią klasę11. In-formatyk stał się dla ucznia osobą ważną, która wykorzystała jego zainteresowanie komputerem, by uczynić z niego swojego seksualnego partnera. Zraniony w sensie duchowym i emocjonalnym chłopak wspo-minając nauczyciela wyznał:

Dziś zarabiam dając dupy. Umawiam się z klientem albo na necie, albo tam, gdzie

9 Jw., s. 122.

10 Jw., s. 155.

11 J. Kurzępa, Młodzi, piękni, niedrodzy, Kraków 2012, s. 205.

38

doświadczenia i propozycje

czytają moje anonse […], a z panem Ar-kiem to zrobiłem porządek. Skręciłem filmik pornograficzny, gejowski z nim i z jakimś chłopaczkiem (ale tak, żeby trudno go było rozpoznać) i puściłem do sieci. Wypieprzyli faceta ze szkoły, prokurator za nim łazi! Już nigdy żadnego dziecka nie skrzywdzi12.

Bywa, że pod adresem młodych nauczy-cielek lub praktykantek padają wulgarne odzywki. Wówczas nie wolno dać się spro-wokować uczniowi. Należy określić sytu-ację: Jestem twoją nauczycielką, odnosisz się do mnie w niewłaściwy sposób. Trze-ba również przedstawić swoje negatywne uczucia: Nie odpowiada mi to, to nie jest zabawa. Podkreślić należy swoje żąda-nie, aby uczeń zmienił zachowanie: Chcę, żebyś przestał tak do mnie się odnosić13. W wypadku narastającej agresji ucznia nauczycielka, broniąc swojej godności, po-winna szukać pomocy poza salą lekcyjną.

Ze zdecydowaną i szybką reakcją nauczy-ciela powinny się spotkać wszelkie formy molestowania seksualnego wśród młodzie-ży, np. sprośne aluzje, odzywki będące słownymi zaczepkami, obelżywe napisy na ławkach lub ścianach. Widok tulącej się pary na szkolnym korytarzu powinien wywołać spokojną, dyskretną, wypowie-dzianą ściszonym głosem uwagę dyżurują-cego nauczyciela o niewłaściwym wyborze miejsca do okazywania uczuć. Nie może być ona drwiną z zaobserwowanej sytuacji lub przedmiotem złośliwych komentarzy w pokoju nauczycielskim.

Gdy nauczyciel prowokuje negatywne uczucia ucznia, młody człowiek często re-aguje agresją: mówi podniesionym głosem, wychodzi z klasy trzaskając drzwiami, ob-raża pedagoga, niszczy sprzęt. Są również sytuacje, w których uczeń prowokuje peda-goga, bo chce sprawdzić, jaka będzie jego reakcja.

Z mojego doświadczenia wynika, że pro-wokacje uczniowskie mają także na celu odciągnięcie uwagi nauczyciela od

12 Jw., s. 205.

13 M. Goetz, Zły dotyk w szkole, „Głos

Nauczyciel-ski”, 2012 nr 45.

dzenia zajęć. Uczniowie mówią: Podobno chce pan kupić nowszy samochód lub Prze-cież Makbet był już na maturze, po co go wałkować. Wówczas zaczyna się gra, kto ma większą siłę oddziaływania. Wiedząc o tym, staram się utrzymywać równowagę między prowadzeniem zajęć a byciem ludz-kim, jednakże w ramach ustalonych przeze mnie granic. Takt pedagogiczny oznacza przecież nie tylko poszanowanie godności uczniów, lecz również jak najlepsze wypeł-nianie obowiązków dydaktycznych.

Taktowi pedagogicznemu powinien towarzyszyć humor i dialog. Życzliwy uśmiech nauczyciela pomaga w nawią-zywaniu kontaktu emocjonalnego z mło-dzieżą. Prowadząc lekcje języka polskiego staram się nadać im intrygujący tytuł, za-stępujący stereotypowe wpisy w dzienni-ku, np. Wokulski – romantyk w kapeluszu pozytywisty, zamiast zapisu: Wokulski jako romantyk i pozytywista. Oryginalne ujęcie tematu zaciekawia, aktywizuje uczniów, skłania ich do dialogu. Natomiast podczas lekcji wychowawczych inicjuję dyskusję o problemach, które nurtują młodzież. Hu-mor w toku lekcji nie polega na obnażaniu błędów uczniów, które u ich kolegów wołują salwy śmiechu. Staram się, by wy-nikał z włączania zabawnych treści do toku zajęć. Na przykład organizuję scenki bę-dące podstawą do pracy w grupach, które w zabawny sposób ukazują perypetie boha-terów literackich, odzwierciedlają ich pra-gnienia. Natomiast dialog z uczniem wyko-rzystuję do wyrażenia empatii, zrozumienia jego nie tylko szkolnych problemów. Uży-wam sformułowań, które są im potrzebne, a mnie stają się pomocne do nawiązywania z nimi więzi: Myślę, że wiem, jak się czu-jesz; To chyba nie jest twój najlepszy dzień;

Doceniam twój wysiłek; Wierzę, że potra-fisz zmienić swoje zachowanie; Cieszę się, że jesteś w klasie, w której uczę.

Takt w szkolnej rzeczywistości wiąże się również z umiejętnością przekazywania informacji o uczniach w formie ustnej i pi-semnej. Nie rozwiązuję problemów wycho-wawczych telefonicznie ani przed drzwiami

39

pokoju nauczycielskiego. Oprócz wyboru odpowiedniego miejsca rozmowy z rodzi-cami, często w obecności ucznia, staram się nawiązać kontakt poprzez życzliwy uśmiech, podanie ręki, uważne wsłuchiwa-nie się w uwagi rodzica i tonację jego głosu, obserwowanie zachowań niewerbalnych.

Przy powitaniu podkreślam dobre cechy ucznia, później dopiero mówię o jego ne-gatywnych zachowaniach w oparciu o moje spostrzeżenia oraz innych nauczycieli za-warte np. w pisemnych adnotacjach. Nieste-ty, nie zawsze pełnią one należytą funkcję informacyjną. Pisane pod wpływem zde-nerwowania nauczyciela cechują się ogól-nikowością, kolokwialną stylistyką i nieza-mierzoną metaforyką. Oto przykłady wpi-sów zawartych w końcowej części dzienni-ka papierowego trzeciej klasy gimnazjum:

krzyczy na lekcji i jest głośny; je na lekcji i głupio się cieszy; pyskuje na lekcji; prze-klina wulgarnie jak cham; zachowuje się jak w spelunie; nic sobie nie robi z nauczyciela.

Natomiast treść pochwał zawiera konkretne informacje o przyczynach ich udzielenia.

Posiadanie taktu pedagogicznego nie wyklucza pewności siebie, co jest waż-ne w wizerunku nauczyciela. Oto bardzo cenna rada w tym zakresie: Przemykanie po szkole z opuszczoną głową nie działa na Twoją korzyść. To znak, że jesteś po-tencjalnym celem i ofiarą. Nawet gdy czu-jesz, że trzęsą Ci się nogi, nie pozwól, by uczniowie to zauważyli14. Złe wrażenie robi również nauczyciel, który słabym, niepewnym głosem rozpoczyna zebranie rodziców, nie potrafi udzielić konkretnych odpowiedzi na pytania dotyczące zachowa-nia uczniów, prowadzi chaotycznie lekcje, brakuje mu spokoju i konsekwencji wobec uczniowskich prowokacji.

Pewność siebie nie może oznaczać braku refleksji na temat wypełniania roli pedago-ga. Istnieje potrzeba rozważania słów kry-tyki nie tylko dyrekcji, koleżeńskiego grona i rodziców. Analizuję również anonimowe

14 S. Roffey, Jak przetrwać w szkole, Przewodnik dla nauczycieli, Warszawa 2008, s. 54

ankiety uczniów, w których wypowiada-ją się o moim sposobie prowadzenia zajęć i pełnienia funkcji wychowawcy. Podkre-ślali moje uchybienia, np. wskazywali po-trzebę dyktowania notatek będących podsu-mowaniem istotnego problemu, sugerowali możliwość podania w zarysie treści lektury

ankiety uczniów, w których wypowiada-ją się o moim sposobie prowadzenia zajęć i pełnienia funkcji wychowawcy. Podkre-ślali moje uchybienia, np. wskazywali po-trzebę dyktowania notatek będących podsu-mowaniem istotnego problemu, sugerowali możliwość podania w zarysie treści lektury

Powiązane dokumenty