• Nie Znaleziono Wyników

wszyst-kich mieszkańców niezależnie od ich

wykształcenia, pochodzenia oraz

zamoż-ności - jest bliska wizji Montgomery’ego.

1 Pojęcie zaczerpnięte od Charlesa Montgomery’ego, autora książki Miasto szczęśliwe. Jak zmieniać nasze życie zmieniając nasze miasta, Kraków 2015

2 Podobna happeningowa akcja odbyła się na Rondzie Reagana dużym węźle przesiadkowym z inicjatywy aktywistów ruchów miejskich w listopadzie 2013 r. „Uwolniono zebrę”, czyli rozwinięto na jezdni płachtę o długości 20 metrów i szerokości 4 metrów imitującą pasy dla pieszych. Ta akcja oraz wieloletnie naciski na władze miasta, doprowadziły do otwarcia w sierpniu 2016 r. oznakowanych przejść naziemnych.

3 Markus Jokela, Geographically

varying associations between personality and life satisfaction in the London metropolitan area, PNAS 2015,

vol. 112, no. 3 (online): http://www. pnas.org/content/112/3/725.abstract

4 Justin McGuirk, Radykalne

miasta. Przez Amerykę Łacińską w poszukiwaniu nowej architektury,

foodtrucki ci wszyscy ludzie pomijani przez decydentów, tworzą miasto od podstaw wcielając w życie idee DIY, mając na uwadze dobro wspólne. Wszyscy oni wykorzystują wyłomy systemu i poruszają się w obrębie własnej niszy, funkcjonującej dzięki wza-jemnemu sieciowaniu się, uwspólnianiu przestrzeni publicznej oraz tworzeniu nowych zasobów miejskich – jak choćby rowerowa Masa Krytyczna, czy ruch Wolnego Opro-gramowania.

Miastotwórczy postkapitalizm, polegający w dużej mierze na koncepcji wyjścia poza bycie klasą pracującą oraz nadaniu wartości społecznie użytecznym pracom, wykony-wanym w czasie wolnym, poza strukturami gospodarki rynkowej, opiewa w swojej książce Chris Carlsson5. Analizując ruchy społeczne, poczynając od miejskich ogrodni-ków (uprawiających ogródki działkowe czy ogrody społeczne) przez entuzjastów paliwa zrecyklingowanego z olejów jadalnych, po programistów kodujących w open-source i ak -tywistów rowerowych organizujących Masy Krytyczne - Carlsson wprowadza pojęcie Nowtopii czyli utopii rozgrywanej dokładnie teraz i realizowanej przez wspomnianych mieszkańców miast. Te nowtopijne aktywności tworzą nie tylko tymczasowe strefy au-tonomiczne, ale są też próbą wprowadzenia konkretnych rozwiązań dążących do osią-gnięcia społeczności samowystarczalnych. Nowtopia podważa życie w schemacie kon-wencjonalnej ekonomii (bycia zatrudnionym), która wycenia pracę wykonywaną w stosunku pracodawca pracownik, wpływającym tak silnie na samodzielne wybory dotyczące czasu wolnego oraz filozofii życia rodzinnego i społecznego, że czasem zatra-ca się samego siebie - w przeciwieństwie do aktywności nowtopijnych. Równowagę, oraz bardziej świadome podejście do życia, a nawet konkretne zmiany w układzie urbani-stycznym miasta zdaniem Carlssona mogą przywrócić wspomniane grupy z teraźniej-szej utopii. Tak jak np. środowiska aktywistów rowerowych walczą o nowy układ dróg bez uprzywilejowanej roli samochodu, a rower traktują jako narzędzie wyzwolonej ekologii6.

Powyższe zjawiska nie mieszczą się w kategorii miasta zarządzanego hierarchicz-nie, dlatego budują miasto nieformalne, pozbawione sztywnych reguł i kanonów, znajdując punkty styczne i wzajemne powiązania w tworzeniu społecznej inkluzji. W przypadku Wrocławia, może nieoczywiste, lecz miastotwórcze cechy, wykazu-ją zarówno nielegalne koczowisko romskie, anarchistyczna społeczność żywykazu-jąca na opuszczonym polu kempingowym w wagonach mieszkalnych, pół zamknięte spo-łeczności uprawiające ogródki działkowe czy nieformalne kolektywy (np. femini-styczna Inicjatywa 8 Marca czy Akcja Lokatorska), domagające się przestrzegania praw pracowniczych czy lokatorskich. Wspomniany McGuirk zwraca uwagę, że miasto nieformalne nie jest już czymś, co wymaga wyburzenia i zastąpienia mia-stem formalnym lecz jest po prostu czymś, co faktycznie stoi na powierzchni ziemi i z czym należy pracować. Należy je ulepszać i włączać w obręb całego miasta, a nie dłużej izolować7.

5 Chris Carlsson, Nowtopia:

How Pirate Programmers, Outlaw Bicyclists, and Vacant Lot Gardeners are Inventing the Future Today!, AK Press 2008

6 Nowtopia – class, capital, and new communities – an interview with Chris Carlsson by 3Monkeys, (online): http://www. threemonkeysonline.com/nowtopia-class capital and new communities-an interview with chris carlsson/

W przypadku takich miejsc jak koczowiska czy nieformalne obozy dla uchodźców (a więc miejsca tworzone z konieczności, w celu zaspokojenia podstawowych potrzeb ży-ciowych), inkluzja ich mieszkańców wymaga nie tylko pogłębionej analizy potrzeb oraz tła kulturowo-społecznego, ale przede wszystkim pracy interdyscyplinarnych zespołów złożonych z psychologów, street workerów, pracowników społecznych, urzędników, asy-stentów międzykulturowych - ale też architektów. Taki zespół powinien opracować koncepcję architektoniczno urbanistyczną dla nieformalnych mieszkańców oraz plan integracyjno-ekonomiczny, włączający te grupy w tkanki miasta. Mając na uwadze taki schemat zdajemy sobie sprawę, że pomoc biednym nie zawsze była udana, bo nie brano pod uwagę wiedzy zebranej przez biedną społeczność. Slumsy to „organizacje”, które pojawiły się, aby wspierać biednych i można brać przykład ze sposobu, w jaki funkcjonują.8 Podejście o jakim mowa nie jest oderwane od rzeczywistości - w 2012 r. Europejski Trybunał Praw człowieka ogłosił, że na to czy dane miejsce możemy traktować jako mieszkanie, nie ma wpływu legalność jego powstania i zamieszki-wania w nim9.

Stanowisko instytucji unijnych nie idzie w parze z praktyką architektów i dewelo-perów. Dla nich odbiorcą architektury nie są ludzie z grup marginalizowanych, którzy również z tego powodu sami projektują i wznoszą swoje anarchiczne struktury z ma-teriałów dostępnych pod ręką, bez planu i pozwoleń budowlanych, wykorzystując nie-formalny układ miasta w formie nieurodzajów, opuszczonej ziemi, pustostanów. Taka architektura którą nazwać można anarchitekturą - nie generuje zysków, nie operuje pojęciem własności, spadku czy kredytu. Jest nie tylko architekturą przymusu (jak koczowiska) ale również niezgody na zastaną rzeczywistość (wrocławski wagenburg, mieszkalne altany w ogródkach działkowych, kolonia barek mieszkalnych). Jest wszę-dzie i bęwszę-dzie powstawać coraz częściej, w wyniku pogłębiających się rozwarstwień społecznych, globalnych kryzysów i wojen (Syria, Krym, Turcja), niestabilnej sytuacji w Unii Europejskiej (Brexit) oraz nasilającej się fali przemocy i polityk skrajnie nacjo-nalistycznych.

Raport ThinkTanku o przyszłości miast wskazuje, że miarą inteligencji miasta jest struktura lokalnej gospodarki, poziom rozwiązań służących mobilności i zarządza-niu zasobami, także środowiskowymi. Kluczem są jednak świadomi i samodzielni obywatele. Tylko oni bowiem będą w stanie wymusić kontynuowanie zmian nawet w przypadku roszad politycznych w mieście10. Sama świadomość nie wygra z zabeto-nowanymi umysłami urzędników i specjalistów (architektów, urbanistów, konserwa-torów zabytków), którym ekonomicznie nie opłaca się podejmować trudnych tematów społecznych. W temacie wykluczenia społecznego w architekturze często pracuje się z próżnią, zabudowując nieużyteczną przestrzeń, nadając jej nowe funkcje i odnajdując w niej społeczny potencjał. Często pracuje się też w nieoczywistych budulcach, takich jak papier czy metalowe puszki.

8 Fragment z raportu przygotowanego przez Institute for the Future pt.

A planet of civic laboratories. The Future of Cities, Information and Inclusion (online): http://www.iftf.

org/uploads/media/IFTF_Rockefeller_ CivicLaboratoriesMap_01.pdf

9 Katarzyna Wiącek, Wielka

miejska transformacja, Le Monde

Diplomatique 09/115 (wrzesień 2015)

10 Przyszłość miast. Miasto

przyszłości. Strategie i wyzwania. Innowacje społeczne i technologie, raport Thinktank

(online): mttp.pl/pobieranie/ RaportMiastoPrzyszlosci.pdf

We Wrocławiu pasożytować architektonicznie można na wielu mostach, schronach (również tym gdzie mieści się MWW) czy nieudanych realizacjach (popularny Szkieletor czyli nieukończony parking wielopoziomowy). Na razie pozostaje to w sferze marzeń, czego dowodem może być choćby nieudany eksperyment społeczny, który miał dopro-wadzić do utworzenia na Wyspie Słodowej laboratorium partycypacji w opuszczonej kamienicy we współpracy urzędników i aktywistów11.

Co nie oznacza, że należy zaprzestawać starań, bo przestrzeni do działań jest wiele. Jedną z nich może być urban farming, czyli

miejskie ogrodnictwo. Toczące się od wielu lat dyskusje dotyczące zamykania, lub przekształ-cania Rodzinnych Ogrodów Działkowych, które zajmują we Wrocławiu największą po-wierzchnię w skali miasta w Polsce (4,7%), nie

dostrzegają potencjału tworzenia na tych terenach wspólnotowych, wielopokoleniowych ogrodów uprawnych. Ogrody działkowe nie są wytworem czasów, które wielu z nas sta-ra się zapomnieć. Nie są też dziełem przypadku – wymyślił je w latach 60. XIX wieku lekarz Moritz Schreber z Lipska, przedstawiając je jako formę rekreacji, oddech w coraz bardziej zagęszczającym się, i bardzo brudnym wówczas, mieście. Dziś, pozbywanie się takich terenów i oddawanie ich deweloperom jest doskonałym anty przykładem miasta szczęśliwego.

Ogrody społeczne są połączeniem spacerowego parku, ogrodu uprawnego i darmowe-go, zielonego miejsca spotkań. Stanowią racjonalne myślenie o przestrzeni publicznej oraz jej zagospodarowaniu poprzez nasadzenia roślin uprawnych i kolektywne ich upra-wianie. Takie miejsca tworzą specjalny mikroklimat, obniżają emisję dwutlenku węgla, wzbogacają bioróżnorodność i zrównoważony rozwój, szkolą lokalną społeczność w za-kresie ochrony klimatu oraz pobudzają do eksperymentowania z produkcją organicznej żywności. Skoro można było nie bez wysiłku stworzyć takie miejsce na ruchliwym Kreuzbergu12, przy stacji metra Moritzplatz w Berlinie, uda się może też we Wrocławiu. Wszystkie opisywane przeze mnie zjawiska „bycia” w mieście wykorzystują wyłomy i nisze neoliberalnej, nastawionej na zysk i rywalizację polityki miejskiej. Polityki coraz bardziej krytykowanej, od której stopniowo odchodzi się, konsultując to z ekspertami promującymi miasto przyjazne, takimi jak Gehl, McGuirk czy Peñalosa. Jak dostrzega dr Krzysztof Nawratek logika przeciwstawna logice zysku, to logika rozwiązywania pro-blemu. Jeśli przeniesiemy ją na obszar miasta, nie będziemy mówić o obiektach, które mają być tanie, ale drogo się sprzedać i dobrze wyglądać - tylko o tym, jak odpowiadać na określone problemy. O samowystarczalności, o prokonsumeryzmie, o łączeniu funk-cji by obiekty stały się hybrydą placu i budynku13. Takiego myślenia o architekturze, wrocławskich przestrzeniach publicznych i urbanistyce, życzę nam wszystkim. To dobry punkt wyjścia do budowania miasta szczęśliwego.

Jak dostrzega dr Krzysztof Nawratek