§ 21. TEORIA POZNANIA WŚRÓD METANAUK
Teoria poznania jest nauką o poznaniu, m.in. także o poznaniu nau
kowym . Teoria poznania jest jedną z m etanauk ’. Wśród tych ostatnich jednak zajm uje ona uprzyw ilejow ane, centralne m iejsce. N ie tylko dla
tego, że jest nauką pierwszą, m etodologicznie i epistem ologicznie sam o
wystarczalną.' Chodzi o to, że w szelkie m etanauki, takie jak logika for
m alna (pojęta tu jako teoria poprawnego w nioskowania), sem iotyka (nauka o sprawności poznawczej języka), m etodologia nauk (nauka 0 przebiegu i strukturze czynności poznawczych i ich rezultatów ze w zględu na ich funkcje poznawcze) są w sw ych naczelnych funkcjach czy zadaniach badawczych podporządkowane celow i teorii poznania w tym sensie, że bądź przygptowują badania teoriopoznawcze, bądź supo- nują celow ość używ ania pew nych term inów czy rozróżnień typow o teoriopoznawczych, bądź są zastosow aniem i uszczegółow ieniem rezul
tatów teorii poznania (np. m etodologia norm atyw na nauk). O czywiście inaczej ma się sprawa, gdy logikę, sem iotykę, m etalogikę i m atem atykę uprawiać będziem y czysto form alnie, jako algorytm y bez interpretacji sem antycznej. W ówczas jednak będziem y m ieli do czynienia nie tyle z m etanaukam i, ile z ąuasi-naukam i, z uw agi na ich bezprzedm iotowość.
§ 22. TEORIA POZNANIA A METAFIZYKA
Bardzo często uzależnia się teorię poznania od jakiejś teorii przed
m iotu czy bytu. Czynią to n aw et fenom enologow ie. Jak w yżej m ów iliś
m y, Ingarden zasadniczo dzieli teorię poznania na ontologię poznania 1 m etafizykę poznania. Otóż należy tu ostro sobie przeciw staw ić
przed-1 Co do pojęcia m etanauki por. np. K. A j d u k i e w i c z , Metodologia i m e- tanauka, „Życie Nauki”, 1948, t e n ż e , The Axiomatic System s from the Methodo- logical Point of View, „Studia Logica”, IX (1960), St. K a m i ń s k i , O naukach, których przedmiotem jest nauka, „Zeszyty Naukowe KUL”, IV (1961), z. 1, A. S t ę - p i e ń , Co to jest metafilozofia?, „Roczniki Filozoficzne”, IX (1961), z. 1.
raiotowe teorie poznania i nieprzedm iotowe teorie poznania. W przy
padku pierw szym poznanie traktuje się jako jeden z napotkanych przed
m iotów , jako szczególny przypadek bytu, a w ięc jako określoną treść istniejącą, którą można badać co do sposobu istnienia lub co do kategor- ialnych kw alifikacji. Takie przedm iotowe teorie poznania znajdujem y w tak czy inaczej pojętej ontologii, m etafizyce, psychologii czy psychofizjo
logii. W przypadku drugich ujęć poznanie traktuje się jako informatora, jako narzędzie, środek czy źródło zdobywania w iedzy. Z tego punktu w i
dzenia poznanie nie jest czym ś jednym spośród w ielu bytów czy kategorii bytów , ale czym ś całkow icie w yjątkow ym i jedynym . Jest tym , co in
form uje. I z tego punktu widzenia nie jest potrzebne ani wskazane żadne odw oływ anie się do jakiejkolw iek przedm iotowej teorii poznania.
N aw et prawdziwość tezy, że poznanie jest proporcjonalne do przedmio
tu, stw ierdza się sam ym i środkami teoriopoznawczym i, podobnie jak w szelką naszą w iedzę o przedmiotach oceniam y analizując poznanie tych przedm iotów. N ie przeszkadza tu okoliczność, iż na terenie teorii póź
nią m ożem y dojść do zdań dotyczących już nie sam ego poznania, ale i tego, co dane w poznaniu, np. zachodzenia pierw otnych zróżnicowań.
Można b y rozważać, czy te dane w ystarczą do ugruntowania jakiejś onto
logii, ale w ted y zm ienialibyśm y nastaw ienie poznawcze: w pierw otnych rozróżnieniach w idzielibyśm y nie dane, lecz przedm ioty czy sytuacje przedmiotowe. Z tego, że poznanie jako b yt jest np. egzystencjalnie po
chodne, nie w ynika, że teoria poznania jako nauka jest zależna od teorii bytu. D latego należy przyjąć co najm niej dw ie odrębne nauki filozo
ficzne: teorię poznania i teorię bytu.
Sprawa stosunku m iędzy teorią poznania a m etafizyką (klasycznie rozumianą) jest szczególnie żyw o dyskutow ana wśród neotom istów.
P rzyjrzyjm y się tem u bliżej. Znajdujem y tu zw olenników rozmaitych rozwiązań.
Jeżeli pom iniem y m otyw y, płynące z autorytetu lub z sym patii dla tradycji, to w ydaje się, iż u tom istów w spółczesnych znaleźć można cztery poważniejsze argum enty za priorytetem m etafizyki i zależnością od niej teorii p ozn an ia2.
Po pierwsze, tw ierdzi się, że każdy b yt jest poznawalny, w ięc teoria poznania odnosi się do każdego bytu. Badając byt w aspekcie jego poz- naw alności staje się ona częścią m etafizyki.
2 Niektórzy neoscholastycy traktują teorię poznania bądź jako w stęp lub fragment metafizyki ogólnej, bądź jako fragm ent m etafizyki człowieka. Argu
menty znaleźć można np. w podręcznikach H aąuarta lub Morandiniego, dyskusję z nimi zaczerpnęliśmy z artykułu A. S t ę p n i a , W. sprawie stosunku między teorią poznania a m etafizyką; por. też A. S t ę p i e ń , Stanowisko Gilsona w spra
wie m etody teorii poznania.
W ywód błędny, gdyż m etafizykow i, m ów iącem u o „verum ” jako transcendentalnej w łaściw ości bytu, chodzi o co innego niż teoretykow i poznania, gdy m ów i o poznawalności. Teoretyk poznania nie bada b y t u jako poznawalnego, czyli nie bada, czy b yt jest w sobie tak u k w alifi- kow any, zdeterm inow any, że jest „in telligib iln y”, lecz bada p o z n a n i e bytu, czyli stara się dociec, czy to, co przeżyw am y jako poznanie, rzetelnie i n f o r m u j e nas o bycie.
Po drugie, tw ierdzi się, że teoria poznania i m etafizyka mają w spól
ny przedm iot (obie bow iem dotyczą tzw. pierw szych zasad) i wspólną m etodę (obie nie posługują się dowodam i „sensu stricto”, lecz w yjaś
nieniam i i argum entam i nie wprost), a poniew aż przedm iot m aterialny teorii poznania (poznanie) jest tylk o szczegółow ym przypadkiem przed
m iotu m aterialnego m etafizyki (bytu), przeto teoria poznania jest części^
m etafizyki.
W ywód b łęd n y z w ielu w zględów . Przede w szystkim trudno m ów ić o w spólnym przedm iocie. Teoria poznania bow iem — jak już w yżej za
znaczono — nie odnosi się do poznania jako do szczegółow ego przypad
ku bytow ego, jako do przypadłości człowieka, lecz jako do inform atora 0 czym ś. G dy obie nauki m ów ią o pierw szych zasadach, to zupełnie w in n y sposób. M etafizyka w ygłasza je jako tw ierdzenia o b ycie (np.: ża
den b y t n ie m oże zarazem istnieć i nie istnieć, posiadać jakąś cechę 1 jej nie posiadać), teoria poznania zajm uje się ich prawdziwością, ich rolą w nauce 3. W ypow iedzi teoretyka poznania należą do języka przy
najm niej o jeden stopień sem antyczny w yższego od w ypow iedzi m eta
fizyka. Twierdzenie m etafizyka „każdy b y t jest niesprzeczny.” m ów i o rzeczyw istości i należy do języka pierw szego stopnia, do języka przed
miotowego. Tw ierdzenie teoretyka poznania „zasada niesprzeczności jest praw dziw a” m ów i o pow yższym tw ierdzeniu m etafizyka, należy w ięc do języka drugiego stopnia, do m etajęzyka. Jeżeli chodzi o w spólne cechy m etody, to są charakterystyczne dla każdej nauki filozoficznej, a w ięc przy tym sposobie argum entowania należałoby uznać, iż istn ieje tylk o jedna nauka filozoficzna — m etafizyka. Poza tym — jak w iado
m o — nie ma dotychczas żadnych w ystarczających analiz m etodolo
gicznych, które b y daw ały podstaw ę do tego rodzaju stwierdzeń. Zresztą
3 Używając tradycyjnej terminologii, można powiedzieć, że jeśli naw et fra
gment m etafizyki (mianowicie m etafizyka poznania) 1 teoria poznania mają w spól
ny przedmiot m aterialny (poznanie), to różnią się zasadniczo przedmiotem for
malnym simipliciter (metafizyka — poznanie jako byt, teoria poznania — poznanie jako informator o przedmiotach) oraz quod (metafizyka — ostateczne racje istnie
nia poznanla-bytu, teoria poznania — ostateczne podstawy uznania prawdzi- «.
wości poznania-informatora). Te różnice pociągają za sobą radykalnie różne sposoby postępowania w obu naukach.
niektórzy spośród w ysuw ających ten argum ent (jak np. Morandini) przyznają, że podnoszona w spólność m etody jest tylko częściowa.
Po trzecie, twierdzi się, że najpierw poznajem y byt, a następnie do
piero przychodzi refleksja, zastanaw ianie Się nad w artością naszego poz
nania, przeto uzależnienie m etafizyki od teorii poznania byłoby czymś nienaturalnym .
W ywód błędny, ponieważ miesza następstw o czy uwarunkowanie czasowe ze sprawą wartości. N ie ma niczego nienaturalnego w tym, że refleksja krytyczna aprobuje lub odrzuca to, co poprzednio, sponta
nicznie w ydaw ało się podyktow ane sam ym obiektyw nym stanem rze
czy. Jest to skutkiem tego, iż nasze poznanie rozwija się w czasie.
Z tego jednak, że coś jest w cześniejsze, nie w ynika, że wyznacza ono wartość lub jest bardziej wartościow e od tego, co późniejsze.
Po czwarte, tw ierdzi się, iż refleksja krytyczna (epistemologiczna) jest dowodowo bezsilna, w zasadniczych sprawach nie potrafi dodać niczego do tego, co jest podyktow ane treścią pierwotnego, spontanicz
nego ujęcia poznawczego.
Tym argum entem szerm uje przede w szystkim Gilson na przykładzie zagadnienia istnienia świata realnego, zagadnienia związanego z pod
staw ow ym źródłem problem atyki teoriopoznawczej. Zdaniem tego ba
dacza w sporze m iędzy realizm em a idealizm em trzeba w ybierać od razu, na początku filozofow ania, gdyż nie m a tu stanowisk neutralnych lub pośrednich. Dlatego też nie można spodziewać się po teorii poznania dowodu realizmu. M etafizyk m usi jedynie nastaw ić się realistycznie i odpowiednio ująć to, co jest, i na tym ujęciu bytu m oże dopiero teo
retyk poznania budować sw oje rozważania.
Bardziej ogólne uzasadnienia zarzutu bezsilności refleksji teoriopoz
nawczej znaleźć m ożna u Nicolasa, Tonąuedeca czy Boyera.
Odpowiadam y najpierw Gilsonowi, iż z jego w yw odu uzasadniana teza nie w ynika. Jeślib y naw et nie istn iały stanow iska neutralne lub po
średnie w sporze o istn ien ie św iata realnego, to już sam e rozważania, któ
re Gilson przeprowadza, świadczą o tym , że niezbędne są pew ne badania dotyczące w artości poznania, a nie będące m etafizyczną analizą bytu.
Poza tym m iędzy realizm em a idealizm em nie ma niczego trzeciego, gdy realizm tw ierdzi „świat realny istn ie je”, zaś idealizm m u zaprzecza
„świat realny nie istn ieje”. Jeśli jednak — z uw agi chociażby na to, iż obecnie idealiści nie ty le negują istnienie świata realnego (jak to czy
nił np. B erkeley), ile raczej starają się wykazać braki uzasadnień rea
listycznych czy n aw et nierozstrzygalność sporu i z tego powodu propo
nują hipotezę idealistyczną jako m niej m ówiącą, bardziej ostrożną — przeniesiem y problem o stopień w górę, do m eta-m etafizyki, to m ożliw e są wówczas rozm aitego rodzaju stanowiska neutralne oraz różnego ro
dzaju stopnie naszej w ied zy o istnieniu św iata realnego czy o praw dzi
wości realizm u.
A oto inne argum enty za bezsilnością refleksji krytycznej. U stosun
kowując się do nich, trzeba uświadom ić sobie, iż trochę tu — podobnie jak poprzednio — i nieporozum ień słow nych.
1. T eoretycy poznania badają w artość poznania w tych sam ych ak_- tach poznawczych, których w alor zostaje poddany w ątpieniu. W artość aktów, przy pom ocy których rozw iązujem y problem y teoriopoznawcze, zależy od rozwiązania problem ów teoriopoznawczych. A w ięc „błędne koło”.
2. Zgodność m iędzy poznaniem a przedmiotem, czyli prawda, nie realizuje się lepiej ani inaczej w sądach refleksyjnych niż w sądach przedm iotowych. Zdania „drzewo jest zielone” i „zdanie spostrzeżenio
w e 'drzewo jest zielon e’ jest praw dziw e” są logicznie równoważne.
3. R efleksja filozoficzna nie m oże doprowadzić do teoretycznie w aż
nej pew ności, jeśli nie m oże jej spowodować refleksja naturalna (która w ystęp u je w sądzie w ydanym w prost o przedmiocie); refleksja filozo
ficzna bowiem nie może się posuwać w nieskończoność, m usi poprzestać ostatecznie na pew ności jakiegoś sądu przedm iotowego, nie poddanego refleksji filozoficznej.
O dpowiadam y: