• Nie Znaleziono Wyników

Trochę historii Tożsamość jest nieodłączna od poczucia historii

Kto nie szanuje i nie ceni swojej przeszłości, ten nie jest godzien szacunku, teraźniejszości ani prawa do przyszłości (Józef Piłsudski).

Przejdźmy zatem do powtórki z naszych dziejów. Nie trzeba dodawać (a przecież jednak dodamy!), że jest to subiektywna ocena piszącego te słowa, ale zarazem kogoś o pewnym doświad-czeniu naukowym i praktycznym, autora – to dla czytających mo-ją rzecz jako pierwszą książkę (w istocie – szesnastą) prac z dzie-dziny antropologii (w procesie dydaktyczno-wychowawczym), etyki, przede wszystkim dydaktyka i historyka, zajmującego się w szczególności literaturą romantyzmu i jej współczesną recepcją. Tysiąc lat z okładem – tyle liczy chrześcijaństwo w Polsce i ty-leż lat ona liczy. 966 rok – to jej chrzest, rok 1000. – to słynny zjazd gnieźnieński, uczczony niedawno przez jego miniaturę – zjazd prezydentów państw europejskich przy tymże grobie św. Wojciecha, patrona Polski. Warto przytoczyć za kronikarzami opowieść o udziale w pierwszym zjeździe cesarza Ottona III, a – pleno titulo – Cesarza Rzymskiego Narodu Niemieckiego. Szedł on pieszo i boso do grobu Świętego Wojciecha po drodze wysłanej – na rozkaz Chrobrego – polskim czerwonym suknem, świadectwem bogactwa gospodarza, pierwszego koronowanego władcy Polan. Po śmierci Chrobrego, któremu zawdzięczamy zakończenie budowy terytorialnej Polski – od Bałtyku (biskup-stwo w Kołobrzegu) po Wrocław i Kraków (990 – przyłączenie Śląska) po czasy Bolesława Krzywoustego (1138-otwarcie jego

testamentu) panuje względna stabilność władzy. Potem przez dwa wieki – rozbicie dzielnicowe. Za początek zjednoczenia państwa uważa się koronację Władysława Łokietka – 1320 roku w Krakowie, które to miasto przejmuje od Gniezna funkcję stoli-cy Polski, pełnioną do 1595 roku. Nastaje – po okresie ciężkich walk z Krzyżakami (1331 – Płowce) prosperita państwa, budowy Polski „murowanej” (dotychczas była „drewniana”) przez syna i następcę Łokietka Kazimierza, któremu historia nada przymiot Wielkiego. To on zakłada Akademię Krakowską (1364), która z czasem podupadnie, aż na początku XV. wieku odbuduje ją Św. Jadwiga Królowa, faktycznie z niej czyniąc dostojny Uniwer-sytet Jagielloński. Wiek XV to okres zmagań z Krzyżakami. Skąd się oni wzięli na żywym organizmie polskiego Pomorza Wschod-niego? Sprowadził ich w 1226 roku książę mazowiecki Konrad, który nie mógł sobie poradzić z wciąż najeżdżającymi jego włości Prusakami. I zaczęło się. Ów zakon Maryjny, założony u Grobu Pańskiego w okresie wypraw krzyżowych miał (na razie!) dobrą sławę. To był zakon rycerski powołany do strzeżenia i umacniania chrześcijaństwa64. Trzon jego stanowili rycerze niemieccy, choć gośćmi i współwyznawcami idei oficjalnie głoszonej przez zakon byli znamienici rycerze z całej Europy. I zaczęły się konflikty z Zakonem Krzyżackim. Znaczyły je wielkie bitwy, jak ta pod Płowcami za czasów Łokietka, jak zwycięstwo grunwaldzkie (1410), jak wojna trzynastoletnia zakończona pokojem toruńskim (1466). Zagrożenie krzyżackie legło u podstaw unii polsko-litewskich, poczynając od tej w Krewie, w roku 1385, poprzez unię Horodelską (1413). Pozostawienie Krzyżaków na Warmii i Mazurach doprowadziło jednak do fatalnych skutków dla całej naszej historii i zdecydowanie odcisnęło się na współczesności.

64 Zakon Krzyżowy funkcjonuje do dziś, choć nie jest to już zakon rycerski. Ostatni rycerz tego zakonu zmarł w latach dwudziestych ubiegłego wieku. Obecny Zakon pełni funkcje przede wszystkim charytatywne. Jego władze centralne znajdują się w Niemczech.

Ostatni mistrz krzyżacki Albrecht von Hohenzollern przyjął naukę Marcina Lutra i przeszedł na protestantyzm, stając się świeckim księciem. Wprawdzie w roku 1525 złożył Zygmuntowi Staremu na rynku krakowskim słynny hołd, utrwalony w pamięci narodowej przez Jana Matejkę w obrazie Hołd pruski. Jego następcy zobowiązani też byli do składania hołdu polskim kró-lom, ale w wieku następnym po zakończeniu wojen szwedzkich i kozackich na mocy pokoju zawartego w Oliwie (1660) otrzymali niezawisłość. Na dawnych ziemiach polskich wyrosło państwo pruskie (jego gospodarze przywłaszczyli sobie nazwę dawnych plemion, tu zamieszkałych, które podbili), jeden z przyszłych zaborców Polski. W dalszej perspektywie pozostawienie niemiec-kiej enklawy na Warmii i Mazurach przyczyniło się do napaści Hitlera na Polskę i wywołania drugiej wojny światowej. Wróćmy jednak do czasów wieku szesnastego, złotego wieku kultury polskiej, a też doniosłych wydarzeń politycznych. To w tym wieku kraj stał się faktycznie Rzeczpospolitą Obojga Narodów. Na podstawie Unii Lubelskiej – 1569 r. – Polska i Litwa stały się jednym państwem, z jednym władcą – królem, jednym organem ustawodawczym – sejmem, z oddzielnymi organami wykonaw-czymi (hetmanami, podkanclerzymi itd.). Dawny obszar Polski nazwano Koroną a zaprzyjaźniony – Litwą. Ta państwowość utrzymała się aż do utraty niepodległości w roku 1795, w wyniku trzech rozbiorów.

Państwo utraciliśmy na 123 lata (1795–1918). Nie utraciliśmy jednak ojczyzny, bo udało się nam utrzymać wiarę i kulturę, a w niej nasz język, piękny – gwarowy i literacki. Bo dał nam Bóg – właśnie na okres niewoli – największych mocarzy słowa, których kult przebił pęta niewoli, których nie tylko czytano, ale i recytowano, śpiewano. bo kompozytorzy, zwłaszcza Moniuszko, ale przecież także np. Władysław Żeleński, słowu Mickiewicza i innych poetów nadali wersję śpiewaną. Przypomnimy poniżej zasługi także trzech wieszczów.

Wywalczyliśmy wolność ojczyzny w roku 1918, odzyskaliśmy częściową tylko niezawisłość w 1945. Prawdziwy – pierwszy dzień wolności – nastał 4 czerwca 1989, kiedy to zapomniany już dzisiaj dziennikarz i działacz społeczny Aleksander Mała-chowski – marszałek senior – rozpoczął obrady Zgromadzenia Narodowego słynnymi słowami: piękny dzień nam nastał, pierwszy dzień wolności. I przeminęło od tamtego czasu ponad 20 lat. Tyle co trwała II Rzeczpospolita. Kraj dźwignął się gospo-darczo, bo rozwinęła się ludzka inicjatywa, bo stworzono warunki ustawowe dla prywatyzacji, która stała się naszą szansą... i zmorą. Bo skorzystali na niej nie tylko ludzie uczciwi. Budujemy więc sprawiedliwość, odbijamy się od lewej do prawej ściany układu politycznego – i na odwrót – i szukamy winnych. Reorganizacja zaczyna wypełniać codzienne działania rządzących i spór, czy nieszczęśnicy spod Smoleńska: zginęli czy polegli… Mało czasu i siły pozostaje na przemyślaną budowę. Budowę – czego? Na-zwijmy rzecz po imieniu czerpiąc terminologię od Jana Pawła II: – społeczeństwa i narodu zachowującego pamięć i tożsamość. Gdy więc uporamy się ze „złem wewnętrznym”, nieśmy zdro-we przesłanie Europie. Bo kult ziemi ojców, ich wiary, ich kultu-ry nie jest cechą prowincjonalizmu, którą część Unii Europejskiej chciałaby nam przypisać. To samo sedno patriotyzmu – każdego z krajów, w tym także – patriotyzmu polskiego.

Materiał egzemplifikacyjny dla ilustracji tego wielkiego zagadnienia starałem się dobierać wielostronnie, z preferencją zagadnień pedagogicznych i literaturoznawczych. Ale pomiesz-czone tu i rozłożone jakby na drugim planie akcenty filozoficzne i etyczne tylko pozornie zajmują mniej miejsca. Im bowiem po-święca się zasadniczą uwagę w oprawie całości, której przyświeca uniwersalizm moralny wywiedziony z przekonania o prymacie prawa naturalnego oraz kluczowej dla świadomości Europejczyka śródziemnomorskiej tradycji antycznej i chrześcijańskiej.

Znaczna część tekstu poświęcona jest przykładom wielkich dokonań w dziejach literatury polskiej. Wynika to z przekonania autora o szczególnej roli, jaką w kształceniu pedagogów odgrywa, powinna odgrywać!, edukacja polonistyczna. W tym miejscu warto zamieścić jednak i pewne dodatkowe uzasadnienie co do preferencji tego typu materiału dydaktycznego.

Polonistyka polska znajduje się w trudnym okresie. Małe jest zainteresowanie studiami polonistycznymi, bo dla polonistów nie ma pracy w szkolnictwie. Szkoły się wyludniają, gwałtownie zmalała liczba dzieci i młodzieży w wieku szkolnym. Likwiduje się szkoły, zwalnia nauczycieli. Naród polski się kurczy, dra-stycznie spada liczba urodzeń. Do tego dochodzi wspomniana emigracja zarobkowa za chlebem. Powiada dzisiaj w audycji radiowej znany działacz polityczny: Za kilka lat będzie nas 33 miliony, a pod koniec 21 wieku – 1665. Chętnie dzisiaj wydrwi-wamy Marksa, a to on przecież sformułował hasło: Byt określa świadomość. W poezji powtórzył to Władysław Broniewski, pisząc wiersz pod tym samym tytułem66. Tak to podśmiewa się z nas historia. Ta najnowsza!

Staramy się przecież w procesie wychowawczym preferować być przed mieć, ale, jak wiadomo, z różnym skutkiem. Trzeba przy każdej okazji prezentować perły naszej kultury. Piszący te słowa – polonista-pedagog uważa to za swój obowiązek. Toteż w części książki poświęconej literaturze prezentuje się jej słupy milowe, kładąc nacisk na poezję, bo ta wpada najgłębiej w świa-domość i odzwierciedla się w języku. W języku jego wielkich twórców – od Kochanowskiego do Miłosza i Szymborskiej. W wyborze przykładów można zauważyć pewne preferencje.

65 Kazimierz Ujazdowski, radiowa Trójka; Salon polityczny 25 listopada 2013r. 66 Odsądzany od czci i wiary poeta Władysław Broniewski jako „komunistyczny”,

to wielki talent literacki, znakomity liryk; nie należał do żadnej partii, choć popełniał teksty popierające linię prosowiecką. A i sam od Sowietów wiele wy-cierpiał; pisał też wiersze przez reżim sowiecki i jego satelitów zakazane. Wśród nich jest wiersz pt. Rozmowa z historią, napisany w więzieniu lwowskim.

Są tu czołowi polscy romantycy, także w opracowaniu kontekstu-alnym – europejskim – np. Mickiewicz a Goethe, bądź na tle epo-ki i życia osobistego (Słowacepo-ki, Krasińsepo-ki). Próbą ukazania inter-tekstualnych powiązań poezji współczesnej z dziedzictwem kultu-rowym są szkice o Tuwimie i Miłoszu. Pojawia się też współcze-sny kontekst europejski – rzut oka na nowelistykę Tomasza Man-na, wybitnego, jeśli nie najwybitniejszego prozaika XX wieku.

Ukłonem wobec regionu – macierzystego dla autora i wydaw-cy – jest prezentacja wybitnych twórców związanych z Kotliną Jeleniogórską (Edward Kozikowski, Jan Sztaudynger, Wlastimil Hofman).

Opracowania monograficzne zostały poprzedzone dwoma szkicami – o literaturze dziecięcej oraz o potrzebie antropomorfi-zmu w dydaktyce.