• Nie Znaleziono Wyników

Demokracja to forma ustroju państwowego, w którym władza należy do społeczeństwa (nominalnie lub faktycznie)lub wszystkim obywatelom przyznaje się równe prawa społeczne lub polityczne

oraz zapewnia się równy udział w sprawowaniu władzy 56.

Pojęcie demokracji wywodzi się od greckiego słowa „demos” (lud) i oznacza – najprościej ujmując – władzę ludu, tzn. sprawo-wanie władzy przez szerokie przedstawicielstwo mieszkańców danego terenu czy obywateli danego państwa. Od rzeczownika demokracja wywodzi się zaś przymiotnik demokratyczny okre-ślamy nim wiele poczynań, których podstawą jest równość uczestnictwa. Mówimy więc o demokratycznych ustrojach, de-mokratycznych wyborach, hasłach dede-mokratycznych itd.

Demokracja ustrojowa ma wiele wzorów w historii społe-czeństw. Wspomnijmy tylko o dwóch – jednym z czasów staro-żytnych drugim – już z historii nowożytnej. Pierwszy – to demo-kracja ateńska, drugi – to próby wcielenia w życie pięknego hasła: wolność, równość, braterstwo – w okresie Wielkiej Rewolucji Francuskiej. Jak wiadomo – w praktyce hasła te mocno odbiegały od rzeczywistości. Bo jest bardzo niebezpieczne nadużywanie haseł demokratycznych dla doraźnych politycznych celów. Pozo-ry demokracji starał się zachować każdy ustrój oparty na faktycz-nym jedynowładztwie. Np. krajom Europy Środkowej, w tym także Polsce, nadano po roku 1945 nazwę demokracji ludowych, choć sprawowana w nich władza nie miała nic wspólnego

z demokracją; rządziła wąska grupa zmieniających się od czasu do czasu działaczy jednej partii, sterowanych zresztą spoza kraju, a mianowicie z ówczesnego Związku Sowieckiego.

Demokrację rozpatrywać można i należy także w wymiarze moralnym. Stanowi ona pewien system wartości będący zaprze-czeniem totalitaryzmu. Demokracja docenia dobro każdego czło-wieka, członka danej społeczności. Każdemu też powinna dać możliwość współdecydowania o wspólnym losie. Nie jest to sprawa prosta. Przecież każdy człowiek jest jednostką wolną, każdy ma prawo do poszanowania własnej godności, ale też sza-nowania godności innych. Jak więc podejmować wspólne decyzje mimo różnicy zdań? Jest to poważny problem i nasza historia, historia polskiej demokracji szlacheckiej uczy, do czego może doprowadzić nadużywanie demokracji. Oto – przypomnijmy – iż w I Rzeczypospolitej (tak nazywamy państwo polskie do upadku niepodległości, czyli do roku 1975) obowiązywała w podejmowa-niu ustaw sejmowych zasada jednomyślności. Wystarczał sprze-ciw jednego posła (wolne nie pozwalam, czyli liberum veto), aby ustawa sejmowa traciła ważność. Do połowy XVII wieku żaden z posłów nie zawetował ustawy. Uczynił to po raz pierwszy nie-jaki Siciński w roku 165157. A potem liberum veto stało się stałą praktyką posłów, często przekupywanych przez wrogie Polsce siły polityczne. Stało się plagą polskiego ustawodawstwa. Co gorsza, ogół szlachty, jedynej warstwy posiadającej prawa poli-tyczne, uważał liberum veto za „źrenicę wolności” i w czasie Sejmu Czteroletniego (1788–1792) obóz patriotyczny miał wiel-kie trudności z przeforsowaniem słynnej Konstytucji 3 Maja (1791), właśnie – jak na ówczesne czasy – demokratycznej. Jej uchwalenie było wydarzeniem epokowym, ale pełne wprowadze-nie w życie zapisów ustawowych wprowadze-nie powiodło się: proces rozkła-du państwa był już tak zaawansowany, że niepodległości nie uda-ło się uratować.

57 Z humorystycznym sarkazmem nazywano go warchołem z Upity numer jeden. A na miano warchoła z Upity numer dwa awansowano pana Andrzeja Kmicica, bohatera Sienkiewiczowskiego Potopu.

Dziś ustrój polityczny państwa polskiego oparty jest na demo-kracji. Władze prawodawcze wszelkich szczebli są wybierane, a wybory są równe (każdy wyborca dysponuje tą samą ilością głosów), bezpośrednie (każdy wyborca głosuje osobiście i na wy-braną przez siebie osobę z listy kandydatów), tajne (zapewnione są warunki tajności głosowania) i powszechne (głosować ma pra-wo każdy pełnoprawny obywatel). O wyniku wyborów decyduje liczba uzyskanych głosów, podobnie jak i w głosowaniu nad projektami ustaw czy uchwał. Zasada większości głosów jest dziś czymś zupełnie naturalnym, stanowi podstawowy warunek poszanowania demokracji. Trzeba jednak pamiętać, że głos więk-szości nie jest głosem każdego. Jak należy traktować mniejszość, którą np. w sejmie nazywa się opozycją? A te grupy, nie zgadza-jąc się z większością mają dla swej postawy ważne racje – spo-łeczne, światopoglądowe, zawodowe etc. Otóż należy te ich racje szanować i szanować tych, którzy je wyznają, nawet jeśli się z nimi nie zgadzamy. W prawdziwej demokracji obowiązuje bo-wiem zasada tolerancji, czyli szacunku dla odmiennych poglą-dów. Ów szacunek powinien przejawiać się w sposób czynny, a mianowicie w postaci dialogu i negocjacji. Głosu mniejszości nie wolno ignorować czy lekceważyć i to zarówno ze względów racjonalnych rozumowych jak i moralnych. Odmienne stanowiska są bowiem okazją do krytycznego spojrzenia na własne pomysły, a nadto wyrabiają wrażliwość na potrzeby drugiego człowieka.

W ustroju demokratycznym wszyscy mają równe prawa, co oznacza, że każdy człowiek może korzystać z wolności, która – przypomnijmy to raz jeszcze jest zarazem dana i zadana. Z tego bowiem, że człowiek jest wolny wynikają nie tylko przywileje, ale i obowiązki.

Człowiek decydujący o swym losie nie może nie liczyć się z potrzebami i możliwościami innych. Łączenie poczucia wolno-ści z poczuciem obowiązku ułatwia rozwiązanie wielu dylematów moralnych. Oto niektóre z nich:

– Jak rozwiązać problem antagonizmów miedzy społeczną więk-szością a mniejwięk-szością?

– Jak obronić jednostkę przed narzucaniem jej zdania więk-szości?

– Czy różnice światopoglądowe nie doprowadzą do odrzucenia wartości moralnych?

Zanim zaproponujemy rozwiązanie tych dylematów powinni-śmy zastanowić się nad pojęciem relatywizmu moralnego, prze-ciwstawiając je zagadnieniu odpowiedzialności. Te jednak kwe-stie wymagają choćby skrótowych rozważań na temat natury ludzkiej. Otóż zauważmy, że człowiek istnieje, żyje jakby na gra-nicy dwu istot; Jedną stanowi jego człowieczeństwo, drugą, bar-dziej realną – jego zwierzęcość. Człowiek żyje więc na granicach dwu dziedzin bytu: przyrody i specyficznie ludzkiego świata, tzn. świata kultury, który sam wytwarza. Istnieje więc na podłożu przyrody i w jej obrębie, ale wciąż musi przekraczać jej granice, starając się zaspokoić swą wewnętrzną potrzebę bycia człowie-kiem. W tym celu powinien poznać i szanować przyrodę, a po wtóre – realizować wartości Dobra i Piękna – nie tylko przez zwycięstwa, ale nawet poprzez klęski. Napisał Norwid: Bo piękno na to jest, by zachwycało do pracy, praca – by się zmartwych-wstało. To, co nazwano tu Dobrem i Pięknem (celowo używając wielkich liter) – to właśnie tworzenie kultury, to zachowania wo-bec innych podyktowane właściwą postawa moralną, czyli two-rzenie wyższej rzeczywistości niż świat samej przyrody. Oczywi-ście, przekształcanie przyrody nie może być pozbawione mądrego planu; dziś mamy tego szczególną świadomość, stąd rozwój ruchu ekologicznego przeciwdziałającego nadmiernej ekspansji cywili-zacyjnej.

Z podwójnego charakteru natury ludzkiej, a zwłaszcza z jej zwierzęcości wynika egoizm. Przejawia się on w znacznej części ludzkich czynów. Ale u człowieka dostrzegamy też postawy specyficznie ludzkie, oparte na altruizmie, czyli dostrzeganiu potrzeb drugiego człowieka. Każdy z nas – w większym lub

mniejszym stopniu – czuje się zobowiązany do niesienia pomocy ludziom jej potrzebującym.

A więc – wróćmy do postawionych problemów – jak rozwią-zywać antagonizmy wynikające z dążeń mniejszości? Należy to czynić stawiając się – z jednej strony – w sytuacji członka tej mniejszości, ale zarazem w poczuciu odpowiedzialności za dobro całej zbiorowości. Oznacza to mądry kompromis, czyli wyjście pośrednie, które obie strony powinny zaakceptować w duchu tolerancji.

A jak obronić jednostkę, która nie zgadza się ze zdaniem większości? W zależności od kwestii, która powoduje różnice zdań należy różnie postępować. Można stosować perswazję, ale trzeba też wysłuchać i rozważyć zdanie jednostki. Nie można go ignorować. Jednostka nie może być stłamszona przez ogół. Nie wolno do tego dopuścić – kierując się czysto ludzkimi kryteriami

postępowania – przypomnijmy – altruizmem i poczuciem odpowiedzialności.

Pamiętając, że wolność powinna iść w parze z odpowiedzial-nością powinniśmy być szczególnie tolerancyjni wobec różnic światopoglądowych czy – często z tym związanych – wyznanio-wych. Możemy być dumni – powtórzmy to! – że w historii nasze-go kraju nie było wojen religijnych, że Polska, poza stosunkowo krótkim okresem kontrreformacji (II połowa XVII w.), była pań-stwem tolerancji wyznaniowej. Różnice światopoglądowe w żad-nym razie nie powinny doprowadzić do odrzucenia wartości moralnych, bo te są uniwersalne i ich respektowanie stanowi podstawę porozumienia, także grup opozycyjnych w państwie demokratycznym.

Demokracja, przez poszanowanie dla różnorodności stanowisk światopoglądowych, poglądów politycznych itd., powinna prowa-dzić do umocnienia wartości moralnych, wspólnych dla wszyst-kich członków społeczności.

Czterej wybitni pedagodzy: