• Nie Znaleziono Wyników

Ukraińcy i kwestia ukraińska w myśli politycznej Narodowej Demokracji

Narodowi Demokraci

2. Ukraińcy i kwestia ukraińska w myśli politycznej Narodowej Demokracji

Na tle związanych z innymi kwestiami narodowymi rozważań przedsta-wicieli ruchu narodowo-demokratycznego, zagadnienie ukraińskie (poza problemem żydowskim) zaprzątało ich uwagę w stopniu zdecydowanie największym. Wzmożone zainteresowanie tą problematyką pojawiło się w publicystyce narodowo-demokratycznej z początkiem XX wieku, choć już pod koniec XIX stulecia zwrócono uwagę na pierwsze symptomy ukraiń-skiego ruchu narodowego, jednak starano się bagatelizować jego znaczenie. Dmowski na łamach „Przeglądu Wszechpolskiego” z 1897 roku stwierdzał, że ludność ukraińska nie miała „ani poczucia tej politycznej indywidual-ności, którą przez wieki państwowego bytu wyrobić mogą, ani jasnej świado-mości swych odrębnych potrzeb politycznych”45. Jednak wyraźne określenie stanowiska narodowych demokratów wobec kwestii ukraińskiej w Galicji

41 J. Talko-Hryncewicz, Szlachta litewska. Studium antropologiczno-etnologiczne, Kraków 1911, s. 5.

42 A. Jaczynowski, Z ruchu litewskiego, „Goniec” 1905, nr 280, przedruk w: Kwestia

litew-ska w prasie polskiej, Kraków 1905, s. 79.

43 R. Dmowski, Myśli nowoczesnego Polaka…, op. cit.

44 Lenkas, Stronnictwa litewskie w 1905 roku i ich stosunek do Polaków, „Przegląd Narodo-wy” 1910, t. 5. s. 267.

45 R. Skrzycki (R. Dmowski), Listwy Warszawiaka z Galicji, „Przegląd Wszechpolski” 1897, nr 8.

nastąpiło – jak się przyjęło uważać46 – pod wpływem strajków chłopskich w 1902 roku. Tę współczesną tezę podzielał też socjalista i znawca proble-matyki narodowościowej Leon Wasilewski, który twierdził, że wydarzenia te zostały przez narodowych demokratów wykorzystane do „rozpalenia wśród obojętnego dotychczas włościaństwa polskiego nastrojów antyukraiń-skich”47. Taki punkt widzenia znajduje też potwierdzenie w publicystyce na-rodowych demokratów. Jak sami bowiem przyznawali na łamach „Przeglądu Wszechpolskiego” w listopadzie 1902 roku, a więc krótko po wydarzeniach w Galicji Wschodniej „kwestia ruska stała się niejako kamieniem probier-czym poczucia solidarności narodowej w naszym społeczeństwie”48. Poczu-wając się w obowiązku energicznego wystąpienia przeciwko „żywiołowi […] dążącemu do wyparcia nas ze stanowiska, zajmowanego przez polską kul-turę i naszą narodową mniejszość”, Dmowski w cytowanym artykule z ubo-lewaniem odnotowywał zjawisko występowania w polskim społeczeństwie tendencji ugodowych, a ich wyrazicieli nazywał pogardliwie „półpolakami”.

Podobnie jak w przypadku Białorusinów czy Litwinów, u podstaw sto-sunku Narodowej Demokracji do Ukraińców leżało lekceważenie ich prawa do narodowego bytu i rozwijania narodowych aspiracji. Zaznaczyć wypada, że narodowi demokraci konsekwentnie używali wobec Ukraińców nomen-klatury „Rusini”, „ruski”, choć w tym czasie przecież ukazała się bardzo przychylnie przyjęta książka Wasilewskiego pt. Ukraina i sprawa ukraińska (Kraków 1911), w której autor posługiwał się już innym nazewnictwem. Zna-mienne też, że ta konsekwencja, nosząca w sobie bez wątpienia znamiona deprecjacji odrębności narodowej Ukraińców, towarzyszyła narodowym de-mokratom także w późniejszym okresie. W latach II Rzeczpospolitej, kiedy używanie nazwy Rusin było już anachronizmem i określenie Ukrainiec we-szło do powszechnego użytku, przedstawiciele tej formacji nadal obstawali przy swoim określeniu, wywodzącym się z końca XIX wieku.

Ideolodzy narodowo-demokratyczni odmawiali Ukraińcom prawa do na-zywania się narodem. Głos w tej sprawie zabierali wszyscy czołowi przedsta-wiciele tej formacji. Balicki twierdził, że są oni jedynie „odrębną grupą ple-mienną szczepu wschodnio-słowiańskiego, ale nie są, ani nigdy nie będą ani narodem, ani samodzielnym żywiołem państwowym, nie są nawet żywiołem, na którym by jakakolwiek państwowość trwale oprzeć się mogła ze względu na właściwości swego charakteru”49. Ponadto Balicki zauważał, że „Rusini […] nie określili dotychczas nawet siebie samych, czy uważają się za odrębny naród, czy też za odmianę plemienną jednego narodu rosyjskiego i zajmują to lub inne stanowisko zależnie od czasu, miejsca i okoliczności”. Charakte-rystyczne, że Balicki słowa te wypowiadał w 1912 roku, kiedy od kilkunastu 46 Por.: U. Jakubowska, Prasa Narodowej Demokracji w dobie zaborów, Warszawa–Łódź 1988, s. 341; por. też A. Wątor, Narodowa Demokracja w Galicji do 1918 roku, Szczecin 2002, s. 56.

47 L. Wasilewski, Ukraina i sprawa ukraińska, Kraków 1911, s. 173–174.

48 R. Dmowski, Półpolacy, „Przegląd Wszechpolski”, listopad 1902, R. VIII, nr 11, s. 801.

lat na terenie Galicji prowadziły przecież działalność ukraińskie partie poli-tyczne oraz niezwykle intensywnie rozwijał się ruch kulturalno-oświatowy, spółdzielczy, wydawniczy i sportowy. Podobne stanowisko prezentował Po-pławski, który mniej więcej w tym samym czasie twierdził, że „sprawa ruska” w ogóle nie istnieje, zaś antagonizm polsko-ukraiński raczej przypomina znane w historii „bunty i rzezie hajdamackie, niż jest przykładem świado-mych aspiracji narodowych i politycznych”50. Stanisław Gąbiński profesor Uniwersytetu we Lwowie, ekonomista, prawnik, zastępca redaktora naczel-nego „Gazety Narodowej” a także Prezes Koła Polskiego w Radzie Państwa51

twierdził, że „nie ma narodu ukraińskiego, istnieje zaś lud ruski”, zamieszku-jący od niepamiętnych czasów wschodnią część Małopolski od wieków zwią-zaną z państwem polskim. Rusini są tylko – przekonywał – cząstką narodu polskiego mówiącą w języku ruskim. Są zaledwie szczepem, który znajduje się na niskim poziomie rozwoju cywilizacyjnego i nie posiada określonych aspiracji narodowych i cywilizacyjnych52.

Natomiast Franciszek Rawita-Gawroński – wydawca dziennika narodowo-demokratycznego „Wiek XX”, historyk, etnograf i polityk oraz popularyzator dziejów Ukrainy53, Ukraińców w Galicji nazywał „masą ludową o nieustalonej nazwie, z narzuconymi jej przez wodzów wychowanych na pojęciach kozac-kiej wolności, pretensjami państwowymi o nieokreślonych granicach”54.

Popławski podobnie jak inni współcześni mu publicyści prezentował kwestię rusińską w Galicji Wschodniej od strony statystyki, przedstawiał szacunkowe liczby Ukraińców i Polaków, rozmieszczenie ludności obu na-rodowości w poszczególnych powiatach55. Wnioski, jakie wyprowadził nie były oryginalne. Stwierdzał mianowicie, że Galicja Wschodnia jest krajem o „mieszanym” obliczu narodowościowym i „wykrojenie” zwartych obszarów etnograficznych nie jest możliwe. Zwracał też uwagę na przewagę „żywiołu” polskiego nad ukraińskim pod względem ekonomicznym i kulturalnym. Równocześnie jednak podkreślał brak poczucia narodowej tożsamości chłopów polskich, kryzys społeczny i ekonomiczny warstwy ziemiańskiej, 50 J.L. Jastrzębiec, Z całej Polski, „Przegląd Wszechpolski” 1905, nr 3–4, s. 223.

51 Szerzej patrz: A. Kowalczyk, Stanisław Gąbiński wobec kwestii ukraińskiej w latach

1902–1939, [w:] Polacy i sąsiedzi – dystanse i przenikanie kultur, cz. 2, red. R. Wapiński,

Gdańsk 2001, s. 163.

52 Położenie Rusinów w Galicji. Przemówienie dr Stanisława Gąbińskiego w Izbie Posłów, 20

maja 1908 roku, Lwów 1908, s. 13; Mowa posła doktora Stanisława Grabińskiego wy-powiedziana na wystąpieniu Izby Posłów we Wiedniu, dnia 29 października 1902 roku,

Lwów 1902, s. 11–12.

53 Szerzej o nim patrz: E. Koko, Franciszek Rawita-Gawroński a wczesnośredniowieczna

Ruś i jej relacje z Polską. Problemy wybrane, [w:] Problemy narodowościowe Europy Środkowo-Wschodniej w XIX i XX wieku. Księga pamiątkowa dla Profesora Przemysława Hausera, red. A. Czubiński, P. Okulewicz, T. Schramm, Poznań 2002 oraz idem, Franci-szek Rawita-Gawroński (1846–1930) wobec Ukrainy i jej przeszłości, Gdańsk 2006.

54 F. Rawita-Gawroński, Oderwanie Chełmszczyzny i Rusini, Lwów 1909, s. 20.

55 Por. też: T. Gierałtowski, Kwestya ruska w cyfrach, „Przegląd Wszechpolski” 1902, t. 8, s. 176–190; J. Buzek, Rozsiedlenie ludności polskiej i ruskiej w Galicji, „Ateneum Polskie” 1908, t. 4.

słabość liczebną polskiego mieszczaństwa – i te zjawiska zdawały się budzić jego główne obawy. Podobnie jak niebezpieczny w jego przekonaniu, wzrost „obcych żywiołów, wcale lub bardzo mało zasymilowanych”, czyli żydow-skich właścicieli i dzierżawców56. Popławski sporą odpowiedzialnością za rozwój kwestii ruskiej w Galicji obarczał samych Polaków. Dowodził, że „po-błażliwość polityczna”, „zwyczajne niedołęstwo i safandulstwo szlacheckie” przyczyniło się do wzmocnienia poczucia odrębności Ukraińców, mającej – co podkreślał – charakter wyłącznie społeczny, a nie narodowy57. Stawiał przed Polakami w Galicji Wschodniej oraz całym polskim ruchem naro-dowym konkretne zadania. Wykluczał drogę przymusowej polonizacji, walki lub „wytępienia” żywiołu ukraińskiego. Twierdził, że należy raczej zabiegać o wzmocnienie polskości na tych terenach poprzez między innymi koloni-zację polską w powiatach wschodnich, pomnożenie liczby kościołów rzym-skokatolickich, wciągnięcie do pracy narodowej księży, szerzenie oświaty wśród ludu, zakładanie polskich szkół ludowych i czytelni oraz szeroką akcję „powołania” wszystkich Polaków do pracy kulturalnej, społecznej i samo-rządowej58. W 1901 roku, a więc jeszcze przed wybuchem strajków rolnych, ale już w okresie intensyfikacji antagonizmu polsko-ukraińskiego, pisał na łamach „Przeglądu Wszechpolskiego”, że ponieważ wszelkie próby polubow-nego unormowania tych stosunków zawiodły „separatyzmowi ruskiemu na-leży przeciwstawić nasz interes narodowy, który wymaga utrwalenia naszej przewagi politycznej i kulturalnej w Galicji Wschodniej”59. Koncepcji przymu-sowej polonizacji Rusinów nie wykluczał natomiast Roman Dmowski. Z dru-giej jednak strony uważał, że gdyby taka droga nie miała przynieść oczeki-wanych rezultatów, a Rusini mieliby jednak stać się „samoistnym, zdolnym do życia i walki narodem […] to trzeba kazać im zdobywać drogą ciężkich wysiłków to, co mogą mieć, kazać im hartować się w ogniu walki, który jest im potrzebniejszy niż nam, bo są z natury o wiele bardziej bierniejsi i leniwsi od nas”60.

Przypisywanie Ukraińcom pewnych negatywnych cech, swoistego „cha-rakteru narodowego” stanowiło dość charakterystyczny rys endeckiego po-dejścia do problematyki rusińskiej. Zygmunt Miłkowski na łamach „Przeglądu Narodowego” pisał o Ukraińcach, że posiadają tzw. gatunkowość etniczną, czyli zespół cech wykształconych na skutek wielowiekowego oddziaływania czynników klimatycznych, fizycznych i historycznych. Takimi zaś cechami były w jego przekonaniu „bierność, złączona z podejrzliwą drażliwością”61. Prezentujący wyraźnie nacjonalistyczne oblicze adresowany do czytelnika 56 J.L. Popławski, Żywioł polski w Galicji Wschodniej, [w:] Jan Ludwik Popławski. Pisma

po-lityczne, Kraków–Warszawa 1910, t. 2, s. 342.

57 Idem, Sprawa ruska, [w:] Jan Ludwik Popławski. Pisma polityczne…, op. cit., s. 304.

58 Ibidem, s. 306.

59 Idem, Sprawa ruska, „Przegląd Wszechpolski”, grudzień 1901, R. XII, nr 12.

60 R. Dmowski, Myśli nowoczesnego Polaka, Warszawa 1989, s. 45.

61 Z. Miłkowski, Ukrainizm galicyjski, „Przegląd Narodowy”, sierpień 1908, R. I, nr 8, s. 141.

wiejskiego i redagowany przez Popławskiego miesięcznik „Polak”, chłopa polskiego, który jest „oświecony” i „dzielny”, przeciwstawiał chłopu ukraiń-skiemu, który albo „pokornie krzywdę znosi, albo w dziki sposób przeciw niej się buntuje”, gdyż „Rusini są narodem politycznie ciemnym, nieokrze-sanym, chciwym”62. Ponadto twierdzono, że Rusini prezentują „nader niski poziom rozwoju moralnego, […] a znamieniem ich charakteru jest bierność, ułatwiająca działanie demoralizatorom”63. Na łamach tego samego pisma do-wodzono również, że polscy chłopi są o wiele bardziej okrzesani, „przemyśl-niejsi i ruchliwsi” od ukraińskich, a ich potrzeby umysłowe znacznie wyższe. Znamienne, że główną cechą przypisywaną ukraińskiemu „charakterowi na-rodowemu” była bierność i apatia. Podkreślano też pewne właściwe dla „rasy rusińskiej” elementy, takie jak „niedołęstwo i lenistwo rasowe”64.

Narodowi demokraci podzielali tezę konserwatystów wschodniogalicyj-skich, że Ukraińców „stworzył” gubernator Franz von Stadion. Balicki pisał, że „kwestia ruska powstała nie dzięki samym Rusinom, w więc nie dzięki ich odrębnej twórczej prężności, wymagającej odpowiednich dla siebie form polityczno-państwowych, lecz została wywołana z zewnątrz, przez czynniki w jej rozwoju zainteresowane”65. Podobny pogląd wyrażał inny przedstawi-ciel obozu narodowo-demokratycznego, pisarz polityczny i publicysta „Słowa Polskiego” Zygmunt Wasilewski we wspomnieniu pt. Lwów przodujący, pi-sząc: „Rusinów w Polsce organizowały w naród Niemcy, łożąc na ten cel fun-dusze przez konsulat lwowski” oraz, że „każdy z tych żywiołów narodowych, reprezentowanych we Lwowie, Rusini i Żydzi mają jakąś dyrektywę poli-tyczną spoza kraju i to zwróconą przeciw żywiołowi głównemu – Polakom”66. Zdaniem Kazimierza Bartoszewicza jedynym pater certus kwestii ukraińskiej w Galicji był rząd austriacki – „on ją wykołysał, on ją wypieścił, on ją wy-chował – a my, niestety musimy z tego zbierać gorzkie owoce”67.

W początkach XX wieku narodowi demokraci nie lekceważyli już prze-jawów ukraińskiego ruchu narodowego. Pod wpływem wydarzeń związa-nych z falą strajków chłopskich, ton publicystyki nacjonalistycznej wyraźnie się zaostrzył68. „Każdemu ustępstwu na rzecz Rusinów, powinna odpowiadać nowa zdobycz dla narodowości polskiej” – pisał Popławski69. Narodowi 62 W zaborze austriackim, „Polak” 1902, nr 12, s. 189.

63 Z zaboru rosyjskiego, „Przegląd Wszechpolski” 1895, nr 16, s. 252.

64 R. Skrzycki (R. Dmowski), Listy warszawiaka z Galicji, „Przegląd Wszechpolski” 1897, nr 1, s. 5.

65 Z. Balicki, Kwestia ruska…, op. cit., s. 2; podobnie Z. Miłkowski, op. cit., s. 147; podobnie też: R. Skrzycki (R. Dmowski), Listy Warszawiaka, „Przegląd Wszechpolski” 1897, nr 7, s. 151–153 oraz „Przegląd Wszechpolski” 1897, nr 8, s. 173.

66 Z. Wasilewski, Lwów przodujący, BJ, Rkps 180/78, s. 6

67 K. Bartoszewicz, Przyczynki do kwestii ruskiej, „Przegląd Narodowy”, lipiec 1908, R. I, nr 7, s. 12.

68 Szerzej patrz: T. Wolsza, Narodowa Demokracja wobec chłopów w latach 1887–1914, Warszawa 1992, s. 123 i nast.

demokraci nie negowali wprawdzie dążeń ukraińskiego chłopstwa do po-prawy położenia ekonomicznego, równocześnie jednak podkreślali, że przy-znanie Ukraińcom prawa do rozwoju narodowego nie powinno być jednak tożsame z czynieniem jakichkolwiek ustępstw na ich rzecz. Przeciwnie, Po-pławski dopuszczał nawet „zwalczanie” ukraińskich aspiracji, a w każdym razie „obojętność wobec nich”. Do jeszcze ostrzejszych sformułowań posuwał się cytowany wyżej „Polak”. Na łamach tego pisma stwierdzano, że „[…] trzeba wyraźnie powiedzieć, macie wóz albo przewóz. Chcecie żyć z nami w miłości i zgodzie, to my was braterskim sercem przyjmiemy, a nie chcecie, to was przemocą do zgody zmusimy dla waszego dobra”70. W innym zaś miejscu przestrzegali, że co prawda „na razie Rusini zwracają się przeciw dworom, ale […] po ich zniszczeniu łatwo sobie dadzą radę z polskimi chłopami”71.

Pilnie śledząc przebieg strajków rolnych prasa endecka z niepokojem od-notowywała brak większego zainteresowania tymi wydarzeniami zwłaszcza wśród polskiego ziemiaństwa zachodniej części Galicji. Narodowi demokraci podkreślali polityczny charakter strajków twierdząc, że ich celem nie jest prawa statusu społecznego ukraińskiego ludu, lecz „stworzenie przepaści po-między dworem, a wsią i o zagarnięcie ludu pod swoją komendę”72. Poparcie dla Ukraińców zarzucali endecy rządowi austriackiemu. Za niedopuszczalny przejaw takiego poparcia uznali publikację na łamach wiedeńskiego dzien-nika „Die Zeit” artykułu Iwana Franki pt. Das Polenthum auf zwei Fronten. W związku z tym pisali: „powinniśmy sobie raz śmiało powiedzieć, że między naszymi poglądami na Galicję Wschodnią, a poglądami Rusinów jest zasad-nicza sprzeczność i wyciągnąć odpowiednie konsekwencje”73.

Z konkretnym programem obrony polskiego stanu posiadania w Galicji Wschodniej wystąpiło lwowskie „Słowo Polskie”. Dziennik ten populary-zował nową formę sprzedaży ziemi, polegającą na odsprzedawaniu jej wy-łącznie w niewielkich częściach. „Małymi kawałeczkami po morgu, po dwa morgi kupuje wszakże ziemię tylko sąsiad, dokupujący do folwarku grunt do gospodarstwa, a nigdy kolonista, osadnik, który kupuje całkowicie nowe go-spodarstwo”74. Pismo to ponadto wystąpiło z propozycją zorganizowania sze-rokiej „akcji parcelacyjnej”, która miałaby polegać na forsowaniu grupowych zakupów ziemi, dokonywanych najlepiej przez polskich osadników z zachod-niej Galicji. Takie działania miałyby stać się skutecznym hamulcem przeciwko nabywaniu gruntów w Galicji Wschodniej przez ukraińskich chłopów75.

70 W zaborze austriackim…, op. cit.; por. też: W. Piątkowski, Idee społeczno-polityczne

„Po-laka” (1896–1906). Przyczynek do kształtowania się ideologii Narodowej Demokracji,

„Rocznik Historii Czasopiśmiennictwa Polskiego” 1966, t. 5, s. 50.

71 Strajki rolne w Galicji Wschodniej, „Ojczyzna” 1906, nr 22.

72 Cyt. za: A. Wątor, op. cit., s. 57.

73 Ibidem.

74 W obronie ziemi polskiej, „Słowo Polskie” 1910, nr 111, cyt. za: U. Jakubowska, op. cit., s. 351.

Inne natomiast postulaty dotyczące wzmocnienia „polskiego stanu po-siadania” w Galicji Wschodniej wysuwała „Ojczyzna”. Pismo to propagowało z kolei akcję uświadamiania narodowego ludności chłopskiej o niezbyt wyra-zistym poczuciu tożsamości narodowej tzw. tutejszych. W „Ojczyźnie” pisano: „trzeba zrobić wszystko, aby lud […] poszedł do tych zruszczonych Polaków wytłumaczył im, aby wrócili do polskiej wiary i do polskiej mowy. Ich dzia-dowie, pradziadzia-dowie, a często i ojcowie byli Polakami, niechaj i dzieci będą Polakami”76.

Narodowi Demokraci często powtarzali tezę, jakoby rzekome „upośle-dzenie polityczne” Ukraińców nie znajdowało potwierdzenia w stanie fak-tycznym. Twierdzili bowiem, że to raczej Polacy są upośledzeni. Starali się wykazywać, że w wielu dziedzinach życia Ukraińcy cieszą się znacznymi zdo-byczami narodowymi, a nawet w porównaniu z Polakami są uprzywilejowani. Przykładem takiego uprzywilejowania miało być wiele zawodów, zwłaszcza w szkolnictwie, urzędach czy sądownictwie. Ukraińcy w Galicji – zdaniem publicysty „Przeglądu Wszechpolskiego” – mieli też „bez porównania więcej szkół w stosunku do swej liczebności”77. Co prawda autor ten przyznawał, że w Galicji w roku szkolnym 1897/1898 istniały tylko 3 gimnazja ukraińskie i aż 27 polskich, jednak proporcje te zyskują zupełnie inny wymiar, jeśli porówna się liczby młodzieży obu narodowości, uczęszczającej do wszystkich galicyj-skich gimnazjów, a więc młodzieży, która faktycznie „chce i może się uczyć”. Otóż zgodnie z takim zestawieniem Polaków było prawie 80%, a Ukraińców zaledwie 18%. Ponadto autor ten przekonywał, że zakładanie gimnazjów ukraińskich mija się z celem, a to z racji ich bardzo niskiego poziomu oraz braku potencjalnych możliwości edukacyjnych tkwiących w samej bardzo ubogiej kulturze ukraińskiej, literaturze i języku. „Kultura ruska jest niższą od polskiej – pisał T. Gierałtowski – więcej można wykształcić w języku Ko-chanowskiego i Mickiewicza, niż mowie Szewczenki, a tradycje tysiącletnie państwa i narodu polskiego dają lepszy przykład pod rozwój ideałów dzisiej-szego życia zbiorowego, niż tradycje kozaczyzny i hajdamaczyzny”78.

Podobnym sprawom poświęcone było przemówienie wygłoszone w Izbie Posłów przez Prezesa Koła Polskiego S. Gąbińskiego. Mówca dowodził, że po 1867 roku lud ruski w Galicji nie doznał najmniejszego uszczerbku w za-kresie swych praw politycznych, gospodarczych czy kulturalnych, ale wręcz przeciwnie jego sytuacja uległa zdecydowanej poprawie79. Wskazywał na konkretne przykłady, takie jak nadanie językowi ukraińskiemu statusu dru-giego języka krajowego i języka urzędowego, jak zjawisko równorzędności, a w Galicji Wschodniej nawet dominacji obsady ukraińskiej w urzędach i są-dach. Zwracał uwagę na radykalny wzrost liczby szkół z 572 w końcu lat 60. 76 Gdzie się podziali Polacy, „Ojczyzna” 1911, nr 1.

77 T. Gierałtowski, Kwestia ruska w cyfrach, „Przegląd Wszechpolski” 1902, t. 8, s. 179.

78 Ibidem, s. 183.

79 Położenie Rusinów w Galicji. Przemówienie Dra Stanisława Gąbińskiego, Lwów 1908, s. 10 i nast.

XIX wieku do ponad dwóch tysięcy w roku szkolnym 1906/1907. O poprawie sytuacji Rusinów miał też świadczyć malejący z roku na rok odsetek analfa-betów. Gąbiński wskazywał, że liczba niepiśmiennych Ukraińców wyraźnie spadła zwłaszcza w odniesieniu do młodszej grupy wiekowej, a więc tej ob-jętej już edukacją. Przytaczane obficie przez Gąbińskiego dane statystyczne służyć miały przedstawieniu „prawdziwej” informacji o sytuacji ukraińskiej społeczności w Galicji i przeciwstawieniu się kłamliwej propagandzie upra-wianej przez „radykalne stronnictwa ruskie powodowane tradycyjną mściwo-ścią, zawiścią i nienawiścią narodową i społeczną i narodowo-politycznymi dążnościami przewrotnymi”80. Z drugiej jednak strony w sposób charaktery-styczny dla reprezentowanej przez siebie formacji, Gąbiński wskazywał na zagrożenie dla polskiej społeczności ze strony tak dynamicznie rozwijającego się ukraińskiego ruchu narodowego. W zakończeniu swojego przemówienia wołał dramatycznie: „Ale jednej rzeczy Rusini nie osiągną. Nie osiągną tego, żeby Polaków wypędzić z kraju. Pozostaniemy w Galicji Wschodniej […] po-zostaniemy tu nie jako obcy goście, lecz jako tubylcy, jako jego mieszkańcy pierwotni i będziemy pracowali nad tem, aby naszą polską ludność wiejską chronić w przyszłości od dalszej rutenizacji”81.

W kontekście przedstawionego wyżej stanowiska narodowych demo-kratów wobec ukraińskich aspiracji w zakresie narodowego szkolnictwa na poziomie średnim, nie może budzić zdziwienia ich sprzeciw wobec postu-latów związanych z utworzeniem narodowej wszechnicy. Omawiana bowiem w tej części opracowania formacja polityczna prezentowała co do zasady stanowisko zbieżne z wyrażanym przez konserwatystów, zwłaszcza wschod-niogalicyjskich. Jednak w poświęconych tej kwestii wypowiedziach endecji pobrzmiewał charakterystyczny dla jej przedstawicieli ton lekceważenia ukraińskich przejawów narodowej tożsamości. Deprecjonując możliwości i zasoby intelektualne Ukraińców oraz bardzo nisko oceniając ich kulturę, narodowi demokraci powstanie odrębnej uczelni uznawali za zupełnie bez-celowe, zaś występowanie z takimi postulatami uważali tylko i wyłącznie za przejaw ukraińskiego radykalizmu politycznego. Balicki w cytowanym już artykule pt. Kwestya ruska pisał, że „za pieniądze zwłaszcza rządowe, wiele nabyć można, ale nie można nabyć tego, co jest wytworem samoist-nych dziejów, własnej kultury i pracy pokoleń w zakresie wyższych potrzeb duchowych. I dlatego Uniwersytet narodowy jest uosobieniem i wyrazem tych cech, które znamionują naród, dla Rusinów staje się symbolicznym su-rogatem, który ma podnieść ich do godności narodu, postulatem nie potrzeb kulturalnych, ale apetytów politycznych. Nie posiadają oni ani nauki własnej, ani literatury naukowej, ani języka, który mógłby ją oddać, skoro nawet język literacki nie ma ustalonej pisowni, nie posiadają ani bibliotek choćby