• Nie Znaleziono Wyników

W sejmie dyskutowany jest pro- pro-jekt zmian do ustawy o

bezpie-czeństwie żywności i żywienia.

Ma on na celu eliminację z

ofer-ty sklepików szkolnych

żywno-ści uznawanej za niezdrową oraz

zakazanie wszelkich form

promo-cji tego rodzaju żywności na

te-renie placówek

oświatowo-wy-chowawczych. Czy to zapowiedź

ciężkich czasów dla producentów

przysmaków ulubionych przez

dzieci i znienawidzonych przez

ekspertów od zdrowego

żywie-nia?

Słodko-słony problem

WHO od lat alarmuje, że odsetek dzieci otyłych stale wzrasta. Nie jest to problem jedynie amery-kański, ale również europejski, w tym polski. Choć naukowcy biją na alarm, że dzieci stają się coraz grubsze, rodzice zwykle ignorują ten problem, uzna-jąc, że z lekkiej nadwagi dziecko z wiekiem wyro-śnie. Naukowcy odpowiadają, że ignorowana nad-waga może się pogłębiać (niechlubnym rekordzi-stą jest chiński trzylatek ważący 60 kg) i doprowa-dzić do poważnych chorób dietopochodnych jak np. cukrzyca czy nadciśnienie. Zjawisko nadmiernej konsumpcji żywności, która spożywana bez umiaru staje się niebezpieczna dla zdrowia, jest potęgowa-ne przez nierozważnie prowadzoną reklamę. Może to oznaczać, że w przyszłości adresatami roszczeń o odszkodowanie za zrujnowanie zdrowia niewłaści-wą dietą nie będą rodzice, tylko koncerny żywno-ściowe, które zawczasu nie zmienią metod promocji swoich produktów.

Stygmatyzacja niektórych produktów żywno-ściowych?

Zgodnie z projektem zmian do ustawy o bezpie-czeństwie żywności i żywienia na terenie przedszko-li, szkół podstawowych, gimnazjalnych oraz innych placówek oświatowo-wychowawczych i opiekuńczo--wychowawczych ma być zakazana sprzedaż niektó-rych kategorii środków spożywczych, które zostały uznane przez ustawodawcę za niezdrowe, lub które, jeżeli są konsumowane w nadmiernych ilościach, mogą być dla dzieci niezdrowe. Przykładowo są to słodycze zawierające więcej niż 10 g cukru na 100 g produktu, dania typu fast food lub instant o zawarto-ści sodu przekraczającej 300 mg sodu na 100 g pro-duktu, napoje gazowane i niegazowane z dodatkiem cukrów i syntetycznych barwników czy też napoje energetyzujące i izotoniczne.

Zakazana ma być również reklama tego rodzaju pro-duktów oraz, co szczególnie istotne, ich serwowanie w szkolnych i przedszkolnych stołówkach.

Gdyby się okazało, że zakazane produkty są reklamo-wane, sprzedawane lub serworeklamo-wane, to dyrektor

pla-cówki miałby prawo wypowiedzenia umowy z pod-miotem, który zakaz złamał (np. najemcą sklepiku szkolnego czy też firmą cateringową dostarczającą posiłki) w trybie natychmiastowym. Z kolei organy inspekcji sanitarnej miałyby prawo nałożyć na pod-miot łamiący zakaz karę pieniężną w wysokości do trzydziestokrotnego przeciętnego wynagrodzenia miesięcznego w roku poprzedzającym nałożenie kary. Informacje niezbędne do ustalenia, czy produkt może być sprzedawany w szkole czy przedszkolu, nie zawsze znajdują się na etykietach. W takiej sytu-acji zachodziłaby potrzeba skierowania zapytania do producenta, czy produkt spełnia wymagania stawia-ne żywności oferowastawia-nej w szkołach i przedszkolach. W razie wątpliwości należałoby także szczegółowo zbadać skład produktu w laboratorium, np. w zakre-sie poziomu sodu, cukru czy też obecności tłuszczów typu trans. Wydaje się jednak, że w praktyce dyrek-torzy szkół nie mają ani doświadczenia, ani środków finansowych, aby rzetelnie zbadać każdy produkt, który trafia do sklepiku szkolnego.

Zakaz sprzedaży to broń obosieczna

Zakazy sprzedaży niektórych rodzajów żywności w szkołach obowiązują w kilku państwach świata, np. w Kanadzie, na Łotwie, we Francji czy w Wiel-kiej Brytanii. Francja, podobnie jak stan Nowy Jork, wprowadziła dalej posunięte restrykcje, ponieważ zakazała skierowanej do dzieci reklamy niektórych rodzajów żywności.

W Polsce, jak pokazują przykłady zakazów dotyczą-cych sprzedaży alkoholu, narkotyków czy papiero-sów, jednym ze skutków wprowadzenia takiego zaka-zu może być zwiększenie popytu na zakazane pro-dukty. Ryzyko powstania takiej właśnie reakcji u dzie-ci jest o tyle istotne, że zakazane produkty żywno-ściowe będą nadal dostępne w sklepach znajdujących się poza szkołami, a co więcej nadal będą mogły być intensywnie promowane w mediach.

Co dalej z reklamą żywności kierowaną do dzieci?

Obecnie wizerunek dziecka może pojawiać się na etykietach i w reklamach żywności w zasadzie bez ograniczeń i to bez względu na to, czy reklamowa-na żywność powinreklamowa-na być przez dzieci spożywareklamowa-na. W tym zakresie przepisy prawa są na tyle liberalne, że z wyjątkiem szczególnych przypadków, np. komu-nikatów wywierających nadmierną presję na rodzi-ców czy wręcz stanowiących szantaż emocjonalny, w większości przypadków udział dziecka w reklamie żywności nie jest kwestionowany.

W efekcie dzieci występują nawet w reklamach żyw-ności przeznaczonej wyłącznie dla dorosłych, jak np. kawa. Taka liberalna praktyka przynosi produ-centom zyski z tytułu zwiększonej sprzedaży, ale nie da się wykluczyć, że długofalowo może spowodo-wać straty.

Udział dziecka w reklamie zwykle sugeruje bowiem, że produkt jest dla niego odpowiedni. Co więcej, nie-ostrożnie sformułowany komunikat reklamowy może być odebrany przez dziecko, lub rodzica decydują-cego o diecie dziecka, jako zachęta do praktycznie nieograniczonej konsumpcji produktu. Czy w takiej sytuacji producenci żywności, szczególnie takiej, któ-rej spożywanie w nadmiarze może być szkodliwe dla zdrowia dzieci, mogą być pewni, że nie zostaną w przyszłości pozwani przez rodziców lub dorosłe już dzieci o zadośćuczynienie np. z tytułu otyłości lub zapadnięcia na chorobę dietopochodną jak cukrzy-ca czy nadciśnienie? Co prawda z prawnego punktu widzenia udowodnienie przed sądem, że uszczerbek na zdrowiu powstał w wyniku nadmiernego spoży-wania reklamowanego produktu, byłoby niezwykle trudne, jednak niezależnie od treści ewentualnego wyroku sądu straty wizerunkowe w przypadku nagło-śnienia sprawy przez media byłyby ogromne i trudne do naprawienia.

Kluczowa rola producentów żywności

Ani całkowity zakaz sprzedaży, reklamy i spożywa-nia niektórych rodzajów produktów w szkołach, ani powszechne stosowanie wizerunku dziecka w rekla-mach produktów nieprzeznaczonych dla dzieci nie są korzystne dla producentów oraz konsumentów żyw-ności.

Producenci żywności, którzy chcą skierować rekla-mę swoich produktów do dzieci lub wykorzystać ich wizerunek w reklamie, powinni zweryfikować projekt takiej reklamy co najmniej pod kątem następujących kryteriów:

• czy reklama nie wykorzystuje łatwowierności dzieci,

• czy reklama bezpośrednio nie nawołuje dzieci do nabywania produktów i czy nie zachęca dzie-ci do wywierania presji na rodziców lub inne osoby w celu skłonienia ich do zakupu reklamo-wanego produktu,

• czy reklama nie nadużywa zaufania dzieci do rodziców lub nauczycieli.

Jak pokazuje raport WHO przygotowany w ramach projektu Stan Mark (project on standards for marketing

food and beverages to children in Europe), wiodący

pro-ducenci żywności opracowują szczegółowe zasady dotyczące sposobu promowania swoich produktów wobec dzieci – i to nie tylko w sklepikach szkolnych, ale również w internecie, w tym na portalach społecz-nościach, w filmach w ramach product placement czy też

podczas wydarzeń sportowych w ramach ich spon-soringu.

Biorąc pod uwagę ogólnoświatowe tendencje do ograniczania marketingu żywności kierowanego do dzieci, należy uznać, że posiadanie własnych firmo-wych zasad dotyczących tego aspektu działalności oraz skrupulatne weryfikowanie kampanii reklamo-wych z udziałem dzieci i kierowanych do dzieci jest dziś podstawowym wymogiem stawianym odpowie-dzialnym producentom żywności.

Joanna Krakowiak, radca prawny, praktyka life science i postępowań regulacyjnych

powszednim stała się również konieczność zapew-nienia, że dane osobowe czy to pracowników, czy to dostawców i klientów są przekazywane do państw trzecich w zgodzie z prawem.

Odpowiedni poziom ochrony danych

Dla porządku przypomnijmy, że państwa trzecie to państwa nienależące do Europejskiego Obszaru Gospodarczego (grupy państw obejmującej państwa członkowskie Wspólnoty Europejskiej z wyłącze-niem Chorwacji oraz Norwegię, Islandię i Liechten-stein).

Pomijając przekazywanie danych na podstawie zgody osoby zainteresowanej (co w większości przypadków nie jest możliwe ze względów praktycznych), przeka-zanie danych osobowych do państwa trzeciego może

Przekazywanie

danych osobowych