• Nie Znaleziono Wyników

Wiktor Dłużniewski – piewca Łodzi rolniczej i krytyk Łodzi fabrycznej

2. Lirnik Łodzi rolniczej w fabrycznym miasteczku

2.2. Wiktor Dłużniewski – piewca Łodzi rolniczej i krytyk Łodzi fabrycznej

Wiktor Dłużniewski przybył do Łodzi w roku 1850. Interesował się jej życiem, rozwojem i przeszłością. Wiemy już, co mógł zobaczyć. Czy Łódź wzbudziła w nim zachwyt? Czy życiowe doświadczenia poety i to, co działo się w nowym dla niego miejscu, wpłynęło na utwory poświęcone miastu? Kilkakrotnie – i należy podkreślić, że z powodzeniem – podej-mowano próbę rozwikłania losów łódzkiego nauczyciela29. I za każdym razem istotne wiadomości znikały na przepastnych półkach bibliotecz-nych. Poeta, z pochodzenia szlachcic, zasilił, jak wielu przedstawicieli z jego warstwy, szeregi polskiej inteligencji. Urodził się w zaborze pru-skim w 1817 lub 1818 r. Te fakty z jego życia, tak jak i miejsce urodzenia, nie są wyjaśnione ostatecznie. Niewiele informacji posiadamy również o jego rodzinie i młodzieńczych latach. Wiadomo, że jego młodszy brat Marceli, urodzony w 1830 r., był publicystą i autorem dzieł z zakresu historiozofii, którą interesował się również W. Dłużniewski. Przyszły autor Pawła Łodzi Kubowicza ukończył w 1836 r. gimnazjum w Brzeża-nach i zamierzał poświęcić się karierze urzędniczej. W latach 1836–1839 był aplikantem przy trybunale w guberni sandomierskiej. Bardziej

29 Por. L. Stolarzewicz, Literatura Łodzi w ciągu jej istnienia. Szkic literacki i anto-logia, Łódź [1935]; R. Kaczmarek, Wiktor Dłużniewski, pierwszy piewca Łodzi, „Prace Polonistyczne” 1955, seria XII, s. 381–402; A. Kowalska, Wiktor Dłużniewski, autor „Wyprawy do Ameryki”, „Prace Polonistyczne” 1967, seria XXIII, s. 168–187. Biogram poety opracowano głównie na podstawie tych publikacji.

interesowała go jednak praca na polu literackim. Jak stwierdziła Aniela Kowalska, W. Dłużniewski debiutował prawdopodobnie w 1841 r. w war-szawskim „Nadwiślaninie”, organie młodych literatów wierszem Dwa

głosy. Utwór ten został wyróżniony przez P. Chmielowskiego30. Zdaniem Romana Kaczmarka poeta, poszukując pracy zarobkowej, która umożli-wiałaby mu też pisanie, postanowił zostać nauczycielem. A. Kowalska uważa jednak, że zadecydował o tym przypadek. W. Dłużniewski przez jakiś czas związany był z Warszawą, w której nie tylko drukował swoje utwory, ale też żył wśród ludzi bliskich mu ideałami, zaangażowanych w służbie ojczyźnie. Tragiczne wydarzenia roku 1843 – aresztowania w Warszawie i na prowincji – spowodowały, że „profesor D. […], jak większość młodych literatów warszawskich – «ubezpieczy się» przed podejrzeniami, które spadły na grono najbliższych, także niezatrudnionych w państwowej służbie, za to poważnie «zaangażowanych» w innego rodza-ju pracę – i podda się egzaminom kandydackim na nauczyciela […]”31. Złożył je jesienią 1843 r. przed warszawską komisją egzaminacyjną.

Nie wiemy, poza ogólnymi informacjami (debiut, pobyt w Warszawie, „prywatna belferka”), co poeta robił w latach 1839–1843 oraz pomiędzy rokiem 1843 a 1848, kiedy to zaczął uczyć w Hrubieszowie. Sam nigdy tego okresu w życiu nie wspominał. Według A. Kowalskiej istnieją prze-słanki, na podstawie których można stwierdzić, że jakiś czas spędził za granicą, prawdopodobnie na którymś z niemieckich uniwersytetów; niewykluczone, „że wzorem wielu innych Polaków także i o Dorpat zawadził”32. W. Dłużniewski nie mógł chwalić się ani pobytem w

Niem-czech i kontaktami ze skłonną do spisków młodzieżą niemiecką i z Młodą Germanią, ani też pobytem w Warszawie w okresie silnego wrzenia oraz bliskimi więzami z grupą młodych poetów warszawskich. Ściągnęłoby to na niego represje władz zaborczych. Jakim człowiekiem był w tym czasie? „Według relacji Niewiarowskiego – pisze A. Kowalska – Seweryn Fille-born, redaktor «Nadwiślanina» miał zwracać się do Dłużniewskiego z ironiczną nieco atencją: «Ty wzorze pedagogów, ty wytworny tłumaczu młodej Germanii, przyjacielu ludzkości i muz rodzinnych kochanku […]»”. W podobny sposób wypowiadają się o poecie również inni jego znajomi33. Słowa S. Filleborna są znamienne: ukazują wykształconego, poważnego, rozsądnego i odpowiedzialnego młodego człowieka, pedagoga świadomego swojej misji, bardzo dobrego tłumacza i gorącego patriotę. W. Dłużniewski być może zbyt pryncypialnie dążył do doskonałości lub jej poszukiwał, stąd owa „ironiczna nieco atencja”.

30 A. Kowalska, Wiktor Dłużniewski…, s. 174.

31 Tamże, s. 176–177.

32 Tamże, s. 175.

W 1846 r. miał miejsce debiut książkowy W. Dłużniewskiego. W zbior-ku Poezje (1846) ukazały się obok przekładów poezji niemieckiej (Freilighratha, Herdera i Schillera) także własne próby poetyckie, świad-czące o głębokim, choć siłą rzeczy skrywanym patriotyzmie. W sytuacji narastającego zagrożenia w tym też roku W. Dłużniewski pomyślał o ukryciu się na prowincji. Jeszcze przed objęciem pracy w Hrubieszowie wydał w roku 1847 podręcznik Pierwsze zasady gramatyki niemieckiej.

Nowy wykład części mowy odmiennych w sposób najprzystępniejszy dla uczących się. W latach 1847–1850 uczył w szkole powiatowej

w Hrubieszowie w Lubelskiem języka niemieckiego, łaciny, a później także języka polskiego. Mimo uzdolnień i możliwości, nie osiągnął zadowalających efektów. Być może winne tu było zbyt nagłe przejście od życia w środowisku cyganerii artystycznej do życia podporządkowanego sztywnym rygorom, które narzucało środowisko szkolne. Dość, że jego wysiłki pedagogiczne uznano za niezbyt owocne. Ostatecznie przeniósł się do Łodzi, w czym pomógł mu kolega z hrubieszowskiej szkoły, Antoni Leonard, inspektor Szkoły Powiatowej Realnej Niemiecko-Ruskiej. W tej szkole W. Dłużniewski spędził kolejne dziewięć lat, ucząc języka polskie-go, kaligrafii i geografii popularnej.

W życiu W. Dłużniewskiego nastąpił zupełnie nowy okres. Do tej pory

Jak zapewnia Niewiarowski, żył on „nierozłącznie prawie z całym kółkiem młodych poetów warszawskich”. […] a więc dzielił nie tylko ich ambicje literackie, ich pasje samokształceniowe, ich mające na celu agitację patriotyczną podróże po Polsce. Wiedział […] o wszystkich ich porywach i klęskach. W jakiej mierze angażował się w akcję spiskową osobiście – nie wiemy. Był jednak jednym z nich. Dzielił ich nadzieje i ich rozczarowania do końca. Gdy inni, jak Dziekoński i Baykowski, jak przedtem Dembowski i Zmorski, uszli za granicę przed grozą więzienia i terroru – Wiktor Dłużniewski skrył się na prowincji, najpierw w Hrubieszowie, potem, od r. 1850 po 1858 w Łodzi. Starannie i konsekwentnie zacierał za sobą ślady pobytu w Warszawie, przemilczając lata dla siebie niezapomniane, gdy w kole młodych, ożywionych ideą współdziałania czuł się wraz z nimi „zbiorową potęgą”. A potem wśród ludzi żywiących bałwochwalczą cześć dla złota z całą siłą dawnego protestu przeciw nikczemnej rzeczywistości zapisywał karty swych satyrycznych utworów34.

Początkowo wszystko układało się dla poety pomyślnie. Przełożeni byli z pracy nowego nauczyciela w Szkole Realnej Niemiecko-Rosyjskiej zadowoleni, czego dowodem było udzielenie mu zezwolenia na nauczanie w prywatnych szkołach w Łodzi (w trzyklasowej Szkole Prywatnej Żeń-skiej Wyższej, kierowanej przez Rozalię Schrej) i w Zgierzu (na Pensji Wyższej Męskiej). Ponadto prowadził w wynajmowanym mieszkaniu

34 Tamże, s. 187.

stancję dla kilku chłopców, którymi opiekował się, udzielając im również korepetycji. W Zgierzu nawiązał kontakty towarzyskie z rodziną warszaw-skiego adwokata Franciszka Zawiszy. Z jedną z jego dwóch córek (obie były nauczycielkami), Julianną, ożenił się w 1853 r. Świadkami ślubu był inspektor Leonard i zgierski farbiarz Jan Pawiński, ojciec przyszłego historyka Adolfa Pawińskiego. Ze związku z Julianną na świat przyszedł w 1854 r. syn Władysław i dwa lata później córka Helena Maria.

Mimo licznych obowiązków szkolnych Dłużniewski nie zaniedbywał pracy literackiej, a warto wspomnieć, że obowiązków miał niemało. Poza nauczaniem i opieką nad chłopcami obciążony był też wyborem i zaku-pem książek do biblioteki szkolnej. W tym celu wyjeżdżał do Warszawy. Udzielał się również społecznie. Pomagał m.in. ludziom cierpiącym na różne dolegliwości. Twierdził, że wynalazł skuteczne lekarstwo na chole-rę, której epidemie wstrząsały miastem i sąsiednimi miejscowościami. Był to specyfik, jeśli nie zwalczający tej choroby, to przynajmniej znacznie łagodzący jej skutki. Po kilku latach pracy szkolnej stosunki pomiędzy W. Dłużniewskim i jego przełożonym, kierownikiem szkoły, zaczęły się psuć. Inspektor Leonard, który na początku oceniał jego pracę nauczy-cielską bardzo wysoko, od 1856 r. zaczął odnosić się do jego wysiłków bardzo krytycznie. Poza tym W. Dłużniewski w 1855 r. złożył rezygnację z zajmowanego stanowiska. Pragnął wyjechać do Galicji. Pominął jednak obowiązującą drogę służbową, co przyczyniło się do zaostrzenia konfliktu między nim a przełożonym. Wreszcie, w 1858 r., na własną prośbę został przeniesiony do Mławy, co w zasadzie uznać można za degradację. W Szkole Powiatowej Ogólnej w Mławie wykładał w latach 1858–1866 przedmioty filologiczno-historyczne, głównie język polski.

Co było powodem tego, że poeta nie zaklimatyzował się w Łodzi i czuł się w niej źle? A. Kowalska uważa, że W. Dłużniewskiemu, który długie lata żył ideałami, trudno było zżyć się z ludźmi „żywiącymi bałwo-chwalczą cześć dla złota” i pogodzić się z atmosferą małomiasteczkowej, przyziemnej codzienności. Był też zapewne świadkiem wielu występków, których nie brakowało w mieście wstrząsanym kryzysami35. Jego niechęć budziła też z pewnością obca mowa na rdzennie polskiej ziemi.

W 1869 r. W. Dłużniewski zamieszkał w Warszawie. Był wówczas ociemniały, nadal jednak zajmował się pracą literacką. Skarżył się na trudności materialne; jego twórczość nie budziła szerszego zainteresowa-nia i nie dostarczała dochodów. Autor drugiego utworu poświęconego Łodzi zmarł w Warszawie w 1873 r.