• Nie Znaleziono Wyników

W PIęTNASTĄ ROCZNICę JEGO śMIERCI

To dobrze, że Lucjan Bąbolewski, dyr. Książnicy Pomorskiej i hanna Niedbał, przewodnicząca Koła SBP Nr 1 zaprosili nas – seniorów na wieczór wspomnień o naszym byłym dyrektorze ówczesnej Wojewódz-kiej i MiejsWojewódz-kiej Biblioteki Publicznej w Szczecinie. W historii powojen-nego bibliotekarstwa polskiego na Pomorzu Zachodnim, a zwłaszcza bibliotekarstwa publicznego w byłym województwie szczecińskim jest to postać szczególnie zasłużona. Jak dotąd, poza publikacjami, nie jest ona wystarczająco upamiętniona.

Ważne, że pod patronatem Marszał-ka Województwa

Zachodniopomor-skiego przynajmniej odbywa się coroczny konkurs o nagrodę im. Stanisława Badonia dla najlepszego bibliotekarza województwa zachodniopomorskiego. działalność Stanisława Badonia, ta zawodowa i społeczna jest już dość dobrze udokumentowana w publikacjach1 i dotyczy to zarówno okresu szczecińskiego, kiedy pełnił funkcję

1 halina Ganińska, Stanisław Badoń (1926–1997). W: Zasłużeni dla Stowarzyszenia Bibliotekarzy Polskich pod red. Andrzeja Jopkiewicza. Seria: Bibliotekarze polscy we wspomnieniach współ-czesnych (9). Warszawa 2005 s. 18-25 (bibliogr.); halina Ganińska, Stanisław Badoń (1926–

1997). „Przegląd Biblioteczny” 1997 R.65 z.2/3 s.315-318 (bibliogr.); Badoń Stanisław, biogram oprac. przez W.M. W: Encyklopedia Szczecina. T.I Szczecin 1999 s. 66; Stanisław Badoń, bio-gram oprac. przez red. W: Słownik pracowników książki polskiej. Suplement II pod red. hanny Tadeusiewicz. Warszawa 2000 s. 15-16; Stanisław Krzywicki, Z żałobnej karty. Stanisław Badoń (1926–1997). „Bibliotekarz Zachodniopomorski” 1997 nr 3 s. 61-62; Franciszek Łozowski, Z ża-łobnej karty. Stanisław Badoń (1926–1997). „Bibliotekarz” 1997 nr 9 s. 35-37..

dyr. WiMBP (1955–1974), jak i okresu poznańskiego, kiedy kierował pracą Biblio-teki Głównej Politechniki Poznańskiej (1974–1992).

Chodzi więc o wydobycie i utrwalenie wspomnień osób pracujących w WiM-BP pod jego kierunkiem.

Wiadomo bowiem, że do-kumenty nie oddają całego kolorytu i różnych sytuacji interpersonalnych, jakie wiązały się z pracą w tak dużej instytucji.

Tak więc w dniu 16 kwietnia 2012 roku liczna grupa seniorów zebrana w Sali Stefana Flukowskiego Książnicy Pomorskiej obejrzała najpierw pokaz multimedialny przygotowany przez Cecylię Judek, przedstawiający najważniejsze wątki z życiorysu Stanisława Ba-donia. Zadano od razu pytania o przyczyny odejścia dyrektora z pracy w WiMBP i towarzyszące temu okoliczności. Leokadia Grabowska szeroko objaśniała jak ona, jako zakładowa opiekunka społeczna, wraz z pracownikami bezskutecznie bronili dyrektora, pisząc pisma do najwyższych władz państwowych i partyjnych, wojewódzkich i centralnych. Po czym dyskutanci przesiedli się do owalnego stołu, gdzie przy kawie, herbacie i ciasteczkach wspomnienia przeciągnęły się aż do pół godziny po zamknięciu biblioteki. Ponieważ 12 lat pracowałem pod kierunkiem dyr.

S. Badonia, więc i ja dorzucę kilka wspomnień. Kierując się zasadą, że o zmarłych powinno mówić się dobrze albo wcale, ja będę mówił dobrze, ponieważ w pełni na to zasłużył.

Prace zawodową rozpocząłem 15 stycznia 1960 roku w Wojewódzkiej Biblio-tece Publicznej w Krakowie w charakterze instruktora terenowego, na pełnym etacie. Jeszcze wtedy byłem studentem Uniwersytetu Jagiellońskiego (V rok, hi-storia) i pisałem pracę magisterską. Pracując, zdobyłem w Państwowym Ośrodku Kształcenia Korespondencyjnego Bibliotekarzy (POKKB) w Warszawie kwalifikacje bibliotekarskie i dodatkowo ukończyłem kurs instruktorski w Państwowym Ośrodku Kształcenia Bibliotekarzy w Jarocinie. Tak więc można powiedzieć, że mając wyższe wykształcenie historyczne i zawodowe byłem przygotowany do pracy w bibliotekar-stwie. Praca terenowa bardzo mi się podobała, ale w Krakowie nie miałem szans na uzyskanie mieszkania (zamieszkiwałem wówczas na sublokatorce w Nowej hucie). Toteż zainteresowała mnie oferta dyrektora WiMBP w Szczecinie

umiesz-B

BIOGRAFIE

czona w holu Collegium Novum UJ dotycząca podjęcia pracy w tamtejszej bibliotece.

Kiedy w lipcu 1962 roku wybrałem się na wczasy do Niechorza, przyjechałem także do Szczecina, do WiMBP, aby rozpoznać sytuację na miejscu. Kiedy poinformowa-łem S. Badonia o moich kwalifikacjach powiedział mi, żebym przyjechał do pracy i będę miał zakwaterowanie służbowe. Po powrocie do Krakowa, niewiele myśląc, zwolniłem się z pracy i w dniu 1 sierpnia tegoż roku zostałem instruktorem tereno-wym w Szczecinie. Mieszkałem najpierw w budynku filii bibliotecznej na Głębokim, a później w obiekcie filii bibliotecznej na Bezrzeczu. Zima 1962/1963 była dość surowa i w dodatku pewnego razu zepsuło się w budynku centralne ogrzewanie.

Pamiętam kiedy rano się obudziłem, stwierdziłem, że w pokoju zamarzła mi esencja herbaty w czajniku. Ale byłem młody i nie robiłem z tego problemu. Tam też miałem inną przygodę. Kiedy w niedzielę wracałem z miasta na Bezrzecze, spotkałem po drodze trzech żołnierzy radzieckich. Ponieważ zależało mi na ćwiczeniu znajomości języka rosyjskiego, nawiązałem z nimi rozmowę i w końcu zaprosiłem ich na herbatę do mieszkania. Oczywiście herbata i suche ciasteczka to był tylko pretekst, gdyż wyciągnąłem pół litra wódki na poczęstunek. Kiedy rozlałem ją do czterech małych kieliszków, żołnierze się tylko uśmiechnęli. Kiedy wódkę rozlałem jeszcze raz, a bu-telce jeszcze sporo zostało oni parsknęli śmiechem. Zapytałem z czego się śmieją.

Odpowiedzieli, że z takich małych kieliszków jeszcze w życiu wódki nie pili. Innym

razem jechałem pociągiem służbowo do Gryfina. dosiadłem się też w przedziale do żołnierzy radzieckich i rozmawiałem z nimi po rosyjsku. Wysiadając zapytałem, jak mówię po rosyjsku, oczekując komplementów. Na to jeden z żołnierzy stwierdził, że można mnie zrozumieć. Oczywiście byłem rozczarowany.

Przytoczyłem te anegdoty dlatego, że wówczas bardzo się starałem pogłębić znajomość dwóch języków: rosyjskiego i francuskiego, które później odegrały ważną rolę w mojej pracy zawodowej i umożliwiły mi odbycie podróży służbowej do Francji, Związku Radzieckiego i Bułgarii.

Pracę w Szczecinie rozpocząłem w dziale Instrukcyjno-Metodycznym mieszczą-cym się jeszcze przy ówczesnym pl. dzierżyńskiego 1 (obecnie Armii Krajowej). Jed-nak już w 1963 roku został oddany do użytku odbudowany i wyremontowany budynek przy ul. Podgórnej 15/16 i w nim otrzymaliśmy pomieszczenia dla naszego działu.

Pamiętam, że kiedy 18 maja henryk Żukowski, przewodniczący Prezydium MRN w Szczecinie, przemawiał podczas uroczystego otwarcia tego gmachu, w auli na trzecim piętrze sprzątaczki jeszcze kończyły swoją pracę. W holu budynku została odsłonięta tablica upamiętniająca to wydarzenie. Oto jej treść: dla upamiętnienia tysiąclecia Państwa Polskiego i powrotu na prastare ziemie polskie nad Odrą i Bał-tykiem odbudowano ten gmach w latach 1960–1963 z funduszy Rady Narodowej Miasta Szczecina i S.F.O.S. Wojewódzkiej i Miejskiej Bibliotece Publicznej. W bu-dynku tym usytuowano: na parterze – Oddział dziecięcy (czytelnia, wypożyczalnia, sala bajek), na I piętrze – Oddział Młodzieżowy (czytelnia i wypożyczalnia) oraz

B

BIOGRAFIE

pomieszczenia dyrekcji, na II piętrze – dział Instrukcyjno-Metodyczny (dwa pokoje) i Gabinet Metodyczny (duża sala z zapleczem), na III piętrze – sala wystawowo – odczytowa na 250 miejsc. dla czytelników dziecięcych i młodzieżowych stworzono bardzo dobre warunki do korzystania ze zbiorów bibliotecznych, a Oddział Młodzie-żowy był wówczas novum na skalę krajową.

Napiszę tylko kilka zdań o Gabinecie Metodycznym, który pełniąc funkcję szkolenio-we stał się także agendą pokazową dla wycieczek bibliotekarzy z innych województw w kraju. dyrektor wprowadzał tu swoje techniczne pomysły, uzupełniali je instruktorzy, a mgr inż. Ireneusz Motyka był odpowiedzialny za ich realizację. O zbiorach i pomocach metodycznych nie będę wspominał, bo opisał je już Tadeusz Białecki2, natomiast warto wymienić zastosowane techniczne usprawnienia. Z pulpitu wykładowcy można było automatycznie zasłaniać okna kotarami, włączać światła ściemniania (tak jak w kinie);

włączać wyświetlanie filmu z aparatu 16 mm. Przy stolikach były podłączone słuchawki i lektor uczący języka obcego mógł się komunikować ze wszystkimi lub pojedynczymi słuchaczami. Na bocznej ścianie były podwieszone telewizory, obok stały rzutniki (ściana czołowa służyła jako ekran). do dyspozycji mieliśmy także przenośny sprzęt audiowizualny. W gablotach były zgromadzone pomoce metodyczne i na regałach księgozbiór. To był wówczas naprawdę nowoczesny gabinet metodyczny.

2 T. Białecki, Szczecin – przystanek na całe życie. Cz.2. Szczecin 2012 s. 177–181.

dyr. S. Badoń nie zwalniał tempa w rozbudowie i modernizacji biblioteki. Kolejnym wielkim przedsięwzięciem była budowa łącznika, który scalał oba budynki biblioteki przy ul. dworcowej i przy ul. Podgórnej.

Stanisławowi Badoniowi zawdzięczam również, że w 1973 roku mogłem wyje-chać do Francji na trzymiesięczne (od października do grudnia) stypendium rządu francuskiego. Najpierw musiałem zdać egzamin ze znajomości języka francuskiego w Ministerstwie Kultury i Sztuki oraz w Ambasadzie Francji w Warszawie. Stały pobyt miałem w Paryżu, ale zwiedziłem także biblioteki w środkowej i północnej Francji: biblioteki naukowe, w tym Bibliothèque Nationale, miejskie, zakładowe, a także zobaczyłem, jak czytelników wiejskich obsługuje bibliobus. Skorzystałem także z możliwości zwiedzenia wspaniałych muzeów i zabytków architektury.

dyr. Badoń bardzo dbał o kwalifikacje kadry bibliotekarskiej. Nie tylko spro-wadził do bibliotek w województwie szczecińskim grupy absolwentów z uniwersy-tetów (KUL, UJ, UW), ale także kierował pracą Punktu Konsultacyjnego POKKB i prowadził tam wykłady. W 1974 roku wezwał mnie do gabinetu (wówczas już byłem kierownikiem działu IM) i powiedział, że w tym roku kończy się kształcenie bibliotekarzy w trybie korespondencyjnym, że od przyszłego roku rozpocznie się kształcenie kadry w trybie zaocznym i że ja mam zająć się prowadzeniem studium.

Próbowałem protestować, że nie mam doświadczenia w tym zakresie, ale na nic się to zdało. Wyjechałem do Warszawy na spotkanie organizacyjne i w lutym 1975 roku rozpoczęło się kształcenie bibliotekarzy w Filii Centrum Ustawicznego Kształcenia Bibliotekarzy mieszczącej się przy WiMBP. Formalnie CUKB zostało powołane przez Ministra Kultury i Sztuki dopiero rok później. Kształciliśmy biblio-tekarzy najpierw w Policealnym Studium Bibliotekarskim Zaocznym (3 semestry), później w Pomaturalnym Studium Bibliotekarskim Zaocznym (4 semestry), korzy-stając z bogatego warsztatu biblioteki. Była to bardzo efektywna forma zdobywa-nia kwalifikacji zawodowych. Warto przypomnieć, że w okresie funkcjonowazdobywa-nia Filii (1975–1997) kwalifikacje zawodowe uzyskało 771 absolwentów. Ta forma kształcenia została przez mnie szczegółowo udokumentowana w „Bibliotekarzu Zachodniopomorskim”.

Muszę opisać także, jak sprytnie dyr. Badoń zmusił nas instruktorów do zamy-kania biurek na klucz. W tych biurkach nie było żadnych ważnych dokumentów tylko pieczątki (a pieczątka to była wówczas ważna rzecz), zresztą biurka nie były nowe i nie było do nich kluczy. Otrzymaliśmy więc pewnego dnia pisemną naganę (z wpisaniem do akt) za niezamykanie biurek. Wyglądało to groźnie, więc trochę się przestraszyliśmy. Pamiętam, że Ryszard dżaman nawet się pisemnie odwoływał. Ja przyjąłem to raczej spokojnie. Rezultat był taki, że przyszedł ślusarz i dorobił nam wszystkim klucze do biurek, które już zamykaliśmy. dopiero po roku dowiedzieliśmy się, że nie było żadnej nagany z wpisem do akt, ale ówczesna kadrowa, Leonarda Fidrych nie puściła wcześniej pary z ust.

B

BIOGRAFIE

Na koniec wspomnę, że nasz dyrektor lubił i sam uprawiał także sport. Miano-wicie w auli na trzecim piętrze stał stół pingpongowy. Kiedy się dyrektor dowiedział, że tam po pracy razem z R. dżamanem gramy w ping-ponga też do nas dołączył.

Przebieraliśmy się w stroje i buty sportowe i 2–3 godz. graliśmy w tenisa stołowego.

S. Badoń w grze był równie ambitny jak w pracy i nie lubił przegrywać, co mu się czasem zdarzało. W grze zachowywał się jednak jak partner i prawdziwy sportowiec, a nie jak dyrektor.

Podsumowując moje wspomnienia chcę podkreślić, że dyr. Stanisław Badoń dzięki swoim osiągnięciom organizacyjnym, naukowym i społecznym cieszył się uznaniem i szacunkiem nie tylko wśród współpracowników, ale także w środowisku kulturalnym i naukowym Szczecina. Powszechne bibliotekarstwo publiczne w wo-jewództwie szczecińskim w latach 60. i 70. dokonało dużego postępu i należało do przodujących w kraju. Jak sądzę zadecydowały o tym głównie trzy czynniki.

Mieliśmy już duży odsetek bibliotekarzy, zwłaszcza kadry kierowniczej – również w powiatowych i miejskich bibliotekach publicznych – z wyższym wykształceniem.

Biblioteki były lokowane w obiektach zabytkowych, które kolejno modernizowano i przystosowywano do funkcji bibliotecznych. Również coraz lepsze było zaopatrzenie bibliotek w nowości książkowe. Biblioteka Główna WiMBP uzyskała prawa biblioteki naukowej i ogólnopolski egzemplarz obowiązkowy. Te działania przynosiły widoczne rezultaty w rozwoju czytelnictwa. To w naszym województwie jako pierwszym w kra-ju, zastosowano na szeroką skalę wolny dostęp czytelników do półek z książkami.

Tutaj zainspirowano zdejmowanie szarego papieru z książek popularnonaukowych, a później także z literatury pięknej. dzięki temu książki odzyskały walory edytorskie, a biblioteki stały się kolorowe. Przedsięwzięcia te spotykały się z wielkim uznaniem czytelników. Wymienione sukcesy były dziełem całej kadry bibliotekarskiej, ale niewątpliwie duże zasługi w tym miał też dyr. Badoń, który podpatrzone rozwiąza-nia w bibliotekach skandynawskich i zachodnioeuropejskich starał się wprowadzić w podległych mu instytucjach.

Po wyjeździe S. Badonia do pracy w Poznaniu, spotkałem się z nim jeszcze trzy razy. Każde spotkanie było serdeczne, a on z sentymentem wspominał pracowników WiMBP. Kiedy grupa bibliotekarzy szczecińskich odwiedziła Bibliotekę Główną Po-litechniki Poznańskiej, którą S. Badoń kierował, to zafundował wszystkim śniadanie w bibliotecznym bufecie. Odebraliśmy to jako miły gest i dowód sympatii. dyrektor Badoń zawsze pozostanie w mojej wdzięcznej pamięci.

Lilia Marcinkiewicz

Książnica Pomorska im. Stanisława Staszica w Szczecinie