oprogramo-wanie, można sprowadzić do
jednego: osiągnięcie
samodziel-ności. To techniczne wyzwanie,
które czyni lepszym życie ludzi
wokół nas i życie tych, na
któ-rych nam najbardziej zależy.
Poradzimy sobie z tym
zada-niem. A pan Zuckerberg już
za-pracował sobie na bankructwo.
Dajmy mu je. Za darmo
Kiedy wszystko to spakujemy razem, otrzymujemy FreedomBox [152]. Mamy pudełko, które nie tylko pozwala nam wygrzebać się z dołka, w jakim się znaleźliśmy, ale nawet postawić drabinę dla tych, którzy tkwią w nim jeszcze głębiej niż my, co jest kolejną rzeczą, jaką pragniemy zrobić.
Jestem pewien, że przez rok albo dwa Departament Stanu USA będzie wytykał Partii Komunistycznej Chin braki w wolności internetu, i jestem pewien, że Komunistyczna Partia Chin nie pozostanie dłużna i powie „myślicie, że sami macie dobry poziom prywatności i autonomii w internecie na waszym podwórku?”. I za każdym razem, gdy tak zrobią, powiem: „oj, gdybyśmy tylko — Hilary Clinton i ja — wiedzieli o tym cokolwiek” — bo przecież nie wiemy. My mamy ustrój kapitalistyczny, a oni mają centralistyczną awangardę partii po trosze marksistowskiego rodzaju, albo może marksistowską, a może tylko totalitarną — nie zmienia to faktu, że nie wygramy z nimi w dyskusji na temat wolności w sieci, niosąc Facebooka na naszych plecach.
Jednak możemy powpinać nasze pudełkowe serwery z wtyczkami wy-starczająco gęsto w amerykańskie społeczeństwo i odebrać nasze logi, i mówić tym, którzy chcą wiedzieć, co robimy w piątkowy wieczór, żeby przyszli z nakazem sądowym i przestali czytać nasze e-maile. Przy okazji będziemy mieć tam klucz GPG [153] i dla odmiany będziemy szyfrować
wysyła fragmenty pliku innym użytkownikom.
[152] FreedomBox — „pudełko wolności”, społecznościowy projekt mający na celu stworzenie i upowszechnienie osobistych serwerów wykorzystujących wolne oprogramowanie do korzystania z rozproszonych sieci społecznych, usług e-mail oraz komunikacji audio/video przy zachowaniu bezpieczeństwa i ochrony danych użytkownika. Zarys projektu został przedstawiony przez Ebena Moglena w 2010 (w wystąpieniu, na podstawie którego zredagowano niniejszy tekst); na początku 2011 r. Moglen założył Fundację FreedomBox koordynującą realizację projektu, a 27 sierpnia 2012 r. wypuszczono pierwszą wersję urządzenia wyposażonego w mechanizm filtrowania danych przesyłanych przez przeglądarkę tak, aby chronić prywatność i zwiększyć bezpieczeństwo użytkownika.
[153] GPG — skrót od: Gnu Privacy Guard; oprogramowanie pozwalające na szyfrowanie i podpis cyfrowy, głównie w zastosowaniu do e-mail, jednak nie ograniczone do tego typu komunikacji.
WOLNOŚĆ W CHMURZE... 157
wszystko, i tak dalej, i tak dalej, i tak dalej, i zacznie to wyglądać trochę jak sprawa godna narodowej krucjaty. Naprawdę dajemy w ten sposób ludziom wolność. Również ludziom żyjącym w miejscach, gdzie sieć nie działa tak, jak powinna.
Nie jest to wyzwanie, do podjęcia którego nie mamy chęci. Przeciwnie, aż nas ręce świerzbią. Jesteśmy w doskonałej pozycji, ponieważ pożytek, jaki możemy uzyskać, jest znacznie większy niż jakiekolwiek techniczne zawiłości, które musielibyśmy rozwiązać, a których zresztą nie jest dużo.
Nasz punkt wyjścia określają następujące elementy. Po pierwsze nasza technologia, która jest bardziej wolna, niż nam się wydawało, i której wolność po części nam wydarto, zanim zdążyliśmy się zorientować, co się dzieje. Po drugie nie-wolne oprogramowanie, które z biegiem czasu przynosi o wiele gorsze konsekwencje dla społeczeństwa, niż wydawało się nawet wolnościowym aktywistom. Po trzecie to, że nie-wolne metafory mają skłonność do przekładania się na złą technologię.
Innymi słowy, jesteśmy w punkcie wyjścia, w sytuacji, której nasz ruch od samego początku się przeciwstawiał, a jednak nadal w niej tkwimy. I wciąż ponosimy konsekwencje tego, że od początku nie zrobiliśmy wszystkiego dobrze, choć udało nam się to nadrobić dzięki Richardowi Stallmanowi — trzeba więc iść dalej.
Miejsce, w którym żyjemy, nie jest miejscem, w którym chciałbym, żeby żyły moje wnuki. Miejsce, w którym żyjemy, nie jest miejscem, po którym chciałbym oprowadzać wycieczki. Miałem zwyczaj pytać moich studentów o to, ile kamer wideo znajduje się między ich domem a szkołą prawa? Niech je policzą. Teraz pytam ich, ile jest kamer wideo między wejściowymi drzwiami szkoły prawa, a tą salą. Niech też je policzą.
Teraz pytam moich studentów: „Czy znacie jakieś miejsce, gdzie nie ma kamer wideo?”. Dopuściliśmy w tym całym procesie do powstania bezgranicznej sieci urządzeń poznawczych państwa — olbrzymich mecha-nizmów podsłuchu. Doskonale wiecie, jak to jest żyć na amerykańskim uniwersytecie, dzięki filmowym i muzycznym korporacjom, które wciąż przypominają nam, że egzystujemy w środku gigantycznej sieci nadzoru.
Jesteśmy otoczeni przedmiotami, które nas obserwują i podsłuchują. Nasze otoczenie to ściągane zewsząd, możliwe do analizy dane.
Wszystko to nie zniknie, kiedy tylko podzielimy Facebooka na małe kawałki i zabierzemy je ze sobą w kieszeni. Nie zniknie tylko dlatego, że nie będziemy już wybierać darmowego hostingu web w zamian za szpiegowanie. Mamy inną pracę do wykonania. Część z niej to robota prawnicza. Zgoda. Część to pisanie propozycji praw, procesowanie się, robienie kłopotów i innych prawniczych rzeczy. W porządku. Jestem gotów.
Ja i moi przyjaciele podejmiemy się prawniczej roboty. Byłoby nam jednak o wiele prościej wykonać nasze zadanie, gdybyśmy żyli w społeczeństwie, które trochę lepiej zrozumiałoby kwestię swojej prywatności. Byłoby o wie-le prościej zrobić tę prawniczą robotę, gdyby młodzi ludzie uświadomili sobie, że to jest poważna sprawa, która będzie ich dotyczyć, gdy dorosną i zaczną głosować, albo po prostu gdy pójdą głosować, bo już są dorośli. Gdyby uświadomili sobie, że muszą pomóc dokończyć to dzieło — podobnie jak my rozwiązaliśmy wiele ważnych spraw, gdy byliśmy młodzi. Będzie nam o wiele prościej poradzić sobie z gigantycznym chaosem kolidujących ze sobą międzynarodowych rządów, jeżeli poskromimy nieograniczone siły amerykańskiego kapitalizmu zmuszającego nas, byśmy byli pozbawieni części wolności i podsłuchiwani przez cały czas, jedynie dla zysku innych ludzi. To oczywiście nie rozwiąże wszystkich problemów, ale łatwa praca zostanie sowicie wynagrodzona.
Nasze problemy są naprawdę skomplikowane. Ale naprawianie prost-szych przygotuje polityczny grunt do rozwiązywania tych trudniejprost-szych. Rozwiązanie całości składa się z naszych częściowych działań. Musimy działać. To jest mój przekaz. Jest piątek wieczór. Niektórzy nie chcą z pew-nością wracać do kodowania. Możemy odłożyć to do wtorku, ale jak długo naprawdę chcemy czekać? Wiecie, że codziennie przechwytywanych jest coraz więcej danych, których nie będziemy w stanie odzyskać. Codziennie te dane są przeszukiwane, czego nie możemy już cofnąć. Codziennie gromadzi się coraz więcej informacji w rękach ludzi, którzy i tak mają zbyt wiele.
WOLNOŚĆ W CHMURZE... 159