• Nie Znaleziono Wyników

ZAŁOŻENIA SOCJOLOGII SZTUKI

W dokumencie Socjologiczny obraz sztuki (Stron 32-35)

Dla socjologa oczywiste jest przekonanie, że wszelka twórczość (i jej efekty) są związane z życiem społecznym, choć, oczywiście, na­

tura owych związków nie jest jednoznaczna. Sztuka - niezależnie od tego, czy jest działaniem jednostkowym czy zbiorowym - pozostaje zawsze składnikiem życia społecznego, podobnie jak wszystko to, co nie jest bezpośrednio naturą. I mówiąc o tych relacjach między sztuką a życiem społecznym, nie zawsze trzeba uwzględniać jedynie wpływ społeczeństwa na sztukę i - odwrotnie - sztuki na życie społeczne.

Taka konwencja jest uproszczeniem, bowiem sztuka i życie społeczne nie są dwiema sferami funkcjonującymi obok siebie i wymagającymi odrębnego rozpatrywania. Sztuka jest aspektem życia społecznego ludzi i jako taka jest z nim związana tysiącznymi zależnościami. Życie społeczne obejmuje tak życie gopodarcze, polityczne, rodzinne, reli­

gijne itp., jak i - właśnie - życie artystyczne.

Sztuka nie jest sublimacją życia społecznego, ale też nie jest jego marginesem. I to niezależnie od tego, czy pewnym osobom lub gru­

pom (np. artystom) wydaje się, że jest wartością samoistną, wyjątko­

wą i najwyższą, albo innym - że jest przedmiotem zainteresowania tylko nielicznych pięknoduchów. Sytuacje społeczne sztuki i artys­

tyczna charakterystyka życia są zjawiskami, których nie sposób pre­

cyzyjnie oddzielić. To, co je łączy, to ludzie ze swymi pragnieniami, potrzebami, rolami społecznymi wchodzącymi w różnorodne wza­

jemne oddziaływania. Banalna to prawda, że ludzie sztukę tworzą, ludzie wprowadzają ją w obieg, ludzie ją odbierają i ludzie kształtu­

ją tych, którzy się nią twórczo czy receptywnie zajmują. Ludzie tedy włączeni są w życie sztuki, tak jak ta włączona jest w życie ludzi.

Albo innymi słowy: sztuka jest ze swej istoty społeczna, tak jak spo­

łeczeństwa są z istoty rzeczy współkształtowane (wraz z innymi oddziaływaniami) przez ich wytwory sztuki. Nawet w najcichszym i najbardziej prywatnym głosie artysty może w tle pobrzmiewać chór zbiorowości. I odwrotnie: każdy wielogłos składa się z pojedynczych dźwięków.

34 Założenia socjologii sztuki

Relacje, o których mówimy, są trudne do uchwycenia, bowiem nie są dane bezpośrednio, nie są więc widoczne gołym okiem. Wartości i media, poprzez które tamte się przejawiają, nie żyją jednak w dwóch odrębnych światach: sztuki i społeczeństwa. Pojęcia, idee, przesłania - z jednej strony, oraz język artystyczny z drugiej - wyrastają wszak w ży­

ciu społecznym i dla tego życia. Niektóre z nich są mniej trwałe i obej­

mują niewielkie zbiorowości, inne stają się konwencjami trwającymi poprzez wieki i dla milionów ludzi (np. złoty podział); w każdym wy­

padku są jednak przejawem życia społecznego, jego atrybutem i ostoją.

Trzeba wszak przypomnieć, że z trudnościami przyjmowało się prze­

konanie o względności (wywodzącej się z historycznej i społecznej natury sztuki) wartości estetycznych. Może dlatego, że pierwsze jej teorie, jak wiadomo, nawiązywały do uniwersalnych miar tych wartoś­

ci. Pitagorejczycy twierdzili, że są one pochodną liczby i proporcji, Platon uważał, że istnieją ogólne ich idee. Z czasem uznano jednak, że każda z tych wartości (piękno, harmonia, proporcja, stosowność, doskononałość, delikatność itp.) jest zmienna, różnie pojmowana i róż­

nymi czynnikami (artystycznymi, religijnymi, gospodarczymi, politycz­

nymi) warunkowana.

Wartości i media, sposób widzenia świata i środki służące jego arty­

kulacji są niewidzialnym węzłem każdego systemu społeczno-kulturo­

wego. Wartości, które może wyrażać sztuka oraz jej język, wyznaczają funkcje sztuki, a te są jednym ze spoiw tego systemu, wpływając po­

średnio lub bezpośrednio na każdy bez mała jego element. Rzutują więc one na świadomość twórców, publiczności, ale także osób po­

zornie odległych od zainteresowań artystycznych. Media przenoszą, jak rozległe dorzecze, w każdy fragment życia społecznego wartości, które owo życie podtrzymują, ale też wartości, które mogą być potencjalnie niezbędne. A że często nie odbywa się to w postaci wyrafinowanych działań artystycznych, lecz w formie bardziej trywialnej kultury ma­

sowej, to już inna sprawa. Odpryski wartości ważnych dla życia spo­

łecznego i tak trafią wszędzie.

Tak więc związek - a właściwie jednorodność - sztuki i życia społecznego jest nieunikniony, bo nieuniknione jest (niezależnie od

Założenia socjologii sztuki 35 złudzeń, jakim ulegają eremici) uwikłanie w życie społeczne każdego człowieka: od typowego przedstawiciela jakiejś grupy począwszy, a na tzw. geniuszu kończąc. Życie i praca, myśli i odczucia każdego czło­

wieka są współtworzone przez oddziaływanie jednej czy wielu grup.

Sposobem tego oddziaływania jest kultura, a w jej ramach sztuka.

Każde dzieło sztuki jest stworzone z wrodzonych uwarunkowań emocjonalnych, wolicjonalnych, intelektualnych, charakterologicz­

nych i fizjologicznych (co zazwyczaj nazywa się talentem), z odprys­

ków doznań indywidualnych, których natura jest nieznana, z porcji przypadku, którego działanie jest niewiadome, wreszcie z krążących w krwiobiegu kultury wskazań, wartości, idei i dostępnych środków ich wyrażenia. Socjologię sztuki interesuje to wszystko, co nie doty­

czy czynników wrodzonych, osobistych predylekcji oraz przypadku;

pozostałe - to właśnie czynniki społeczno-kulturowe.

Żyć - to także współżyć z innymi. A że różne aspekty tego współ­

życia w życiu człowieka zlewają się w trudny do rozpoznania i roz­

dzielenia węzeł własnej osobowości, to już inna rzecz. Na co dzień mamy jedynie świadomość własnego istnienia, świadomość jednoczes­

nego bycia własnym przedmiotem i podmiotem, i nie dociekamy, skąd pochodzi budulec tej osobowości. Mamy oczywiste prawo uznawania jej za naszą własność, aczkolwiek jest tam zarazem wiele różnych społecznych i kulturowych wierzytelności.

Zajmując się socjologią sztuki, musimy też pamiętać o tym, że nie tylko różne wartości sztuki i różne jej oblicza są zmienne, uwarunko­

wane historią, kulturą i życiem społecznym. Także samo istnienie sztuki, jako odrębnej postaci kultury, jest prawdopodobnie epizodem historycznym - choć przyznać trzeba, że ów epizod jest od ponad dwóch tysiącleci zjawiskiem dość trwałym. Rację miał jednak S. Ossow­

ski [1966: 292] pisząc: „Wielka część powszechnych dziejów sztuki należałaby do dziejów innych dziedzin kultury, gdybyśmy na nie pa­

trzyli oczami współczesnych im środowisk”. Dotyczyło to prawdopo­

dobnie malowideł naskalnych, masek afrykańskich czy polinezyjskich, antycznych misteriów, średniowiecznych malowideł kościelnych, a dzi­

siaj tzw. antysztuki itp. Uznanie, że te i inne zjawiska są „sztukami

36 Tematy socjologii sztuki

pięknymi” tworzącymi jakąś wspólnotę, jest konwencją niedawną (za­

proponowaną przez Charlesa Batteux w 1747 r.). Prawdopodobnie jest to konwencja tymczasowa, lecz na razie - powszechna przecież. Nie należy jednak zapominać o tym, że warunki społeczne nie tylko współ­

decydują o kształcie sztuki i jej doświadczaniu, ale także o tym, jak ona jest pojmowana i wyodrębniana z innych zakresów kultury.

Trzeba więc przyjąć sugestię A. Memmiego (odnoszącą się, co praw­

da, do literatury), że fakt artystyczny jest faktem społecznym. A że nie jest wyłącznie nim, to już zmartwienie przedstawicieli innych dziedzin badawczych. Dla socjologa jest ważne to, o czym przypominał S. Os­

sowski: dzieło sztuki jest ośrodkiem pewnych stosunków społecznych, także więzi społecznych oraz - dodajmy - zarzewiem ról społecznych i mechanizmem kształtowania niektórych przynajmniej postaw.

W dokumencie Socjologiczny obraz sztuki (Stron 32-35)