• Nie Znaleziono Wyników

Zbiory biblioteczne Poznańskiego Towarzystwa Przyjaciół Nauk jako część dziedzictwa narodowego

Wprowadzenie

W art. 5 Konstytucji RP z 1997 r. postulat troski o dziedzictwo narodowe umieszczony został obok obrony niepodległości i nienaruszalności terytorium państwa. Z jednej strony, oznacza to, że dziedzictwo narodowe powinno być dla państwa równie ważne jak niepodległość, a przynajmniej, że jest ono „jed-ną z  tych wartości, które zasługują na wyjątkową ochronę”1, z  drugiej nato-miast, wskazuje na fakt, że działania mające na celu ochronę dziedzictwa leżą w gestii niepodległego państwa. Chociaż próżno szukać podobnych rozwiązań w pierwszych konstytucjach II Rzeczypospolitej, z wagi problemu zdawano so-bie sprawę już w 1918 r., kiedy Ludwik Bernacki, ówczesny dyrektor lwowskiego Ossolineum, przedkładał władzom Towarzystwa Naukowego Warszawskiego, a później odpowiednim ministerstwom, projekt powołania Biblioteki Narodo-wej2. Intencja L. Bernackiego, by scentralizować gromadzenie piśmiennictwa polskiego, zahamowane przez zrabowanie i zamknięcie Biblioteki Załuskich, mogła się wydawać w  pełni uzasadniona po epoce zaborów, jednak w  krót-kim memoriale, drukowanym własnym nakładem w  1921 r., pisał on wręcz o  konieczności pewnej formy przymusu w  ściąganiu zbiorów do Warszawy, zaznaczając przy tym, że: „z zakresu tej czynności wykluczyć należy wszelkie zbiory, z jakich, z czasem, mogą powstać biblioteki prowincjonalne, których jak najliczniejsze tworzenie jest jednym z pierwszorzędnych obowiązków kultural-nych Rządu Polskiego”3.

1 K. Zeidler, Pojęcie „dziedzictwa narodowego” w Konstytucji RP, s. 17.

2 Jak informował Bernacki, odezwa ta przedstawiona została w  listopadzie 1918 r. Fran-ciszkowi Pułaskiemu z Towarzystwa Naukowego Warszawskiego, a później Ministerstwu Wy-znań Religijnych i Oświecenia Publicznego oraz Ministerstwu Kultury i Sztuki (L. Bernacki, Bibljoteka narodowa w Warszawie). Na ten temat: D. Platt, Zbiory biblioteczne a dziedzictwo kulturowe, s. 4.

3 L. Bernacki, Bibljoteka narodowa w Warszawie, s. 3.

W tym punkcie pojawia się więcej wątpliwości co do oceny aktualnego stanu dziedzictwa II RP przez dyrektora Ossolineum. Rzecz oczywista, że zadaniem rządu powinno być powoływanie – z czasem, w różnych regionach kraju – bi-bliotek o  charakterze narodowym i  skodyfi kowanym statusie instytucjonal-nym w ramach państwowych funduszy, jednak słowa L. Bernackiego zdawa-łyby się sugerować brak na mapie kulturalno-intelektualnej odrodzonej Polski bibliotek prowincjonalnych stojących na straży dziedzictwa piśmienniczego4.

Jego sytuacja po 1918 r. była bez wątpienia trudna i  wymagała istotnych decyzji na szczeblu rządowym, jednak jeśli nie można nazwać jej beznadziejną, to tylko dzięki ogromnemu trudowi podjętemu przez społeczeństwo polskie w czasie zaborów na drodze – dziś powiedzielibyśmy – oddolnej, bez wsparcia i opieki państwa, bez kodyfi kacji prawnych czy nawet klarownych defi nicji poję-cia dziedzictwa, a często wbrew antypolskim przepisom zaborcy. XIX w. w Pol-sce czy też „długi wiek XIX”, okres od rewolucji francuskiej do I wojny świato-wej, niemal idealnie pokrywający się z okresem rozbiorów, w wysokim stopniu rozwinął troskę o narodowe zasoby kultury dzięki mecenatowi społecznemu5. Niemałą rolę w  tych wieloaspektowych i  kompleksowych działaniach społe-czeństwa w celu zachowania, rozwoju i popularyzacji wiedzy, zwłaszcza o hi-storii i dorobku kraju, a także podtrzymania tożsamości narodowej, odegra-ły towarzystwa naukowe. Te zaś najczęściej funkcjonowaodegra-ły jednocześnie jako instytucje naukowo-oświatowe, biblioteki, archiwa, wydawnictwa, muzea czy gabinety pamiątek. Ich charakter oddawał konieczną wówczas – przy nieobec-ności instytucjonalnych struktur wspierających – wielokierunkowość działań kulturalnych. I znamienne, że w listopadzie 1918 r., kiedy dopiero kształtowały się urzędy i ministerstwa, L. Bernacki ze swoją odezwą zwracał się właśnie do władz warszawskiego Towarzystwa, wskazując na jego prestiż i status placówki żywo zainteresowanej pielęgnowaniem dziedzictwa.

Poznań i Wielkopolska

Naukowy ruch społeczny w  sposób szczególny kształtował sprawę polską w zaborze pruskim, gdzie od kursu obranego przez Eduarda Flotwella, z krót-kimi okresami łagodzenia represji, stale dominowały tendencje germanizacyj-ne, a różnica kulturowa tłumaczona bywała rasowo motywowanym dyskursem

4 Bernacki zwraca uwagę na księgozbiory prywatne, które w formie donacji mogłyby wes-przeć nowo powołaną Bibliotekę Narodową, a także zaznacza, że „w licznych miejscowościach Polski, zwłaszcza zaś w dawnym Królestwie Polskim, znajdują się całości bibljoteczne, leżące bezużytecznie, co gorsza – w zupełnym nieraz zaniedbaniu, narażone na zagładę i zniszczenie”

(L. Bernacki, Bibljoteka narodowa w Warszawie, s. 3).

5 R. Marciniak, Związki Poznańskiego Towarzystwa Przyjaciół Nauk, s. 275.

cywilizacji6. Wspomnieć należy, że w Wielkopolsce nie istniał żaden uniwersy-tet, co boleśnie odczuwała polska inteligencja i co wiązało się, rzecz naturalna, z długofalową strategią niemiecką. Wszak inteligencja kształcąca się w Berlinie czy w Breslau miała być ze wszech miar podatniejsza na asymilację7. Wobec tak dotkliwych braków w zaborze pruskim ciężar podtrzymywania rodzimej kul-tury i języka rozkładał się na rozproszone instytucje i stowarzyszenia o różnym stopniu sformalizowania. Na tym tle powstałe w  1857 r. Towarzystwo Przy-jaciół Nauk Poznańskie przyjęło przodującą pozycję w  regionie, już u  same-go zarania obok celów naukowych i  popularyzatorskich wyraźnie wskazując w  swojej misji na komponent, który śmiało nazwać można utrzymywaniem dziedzictwa narodowego. W  projekcie statutu z  1856 r. mowa o  działalności naukowej, w  tym o  „zbieraniu i  wydawaniu źródeł i  materiałów do dziejów, piśmiennictwa i starożytności polskich”8. Zapewne pod wpływem prędko na-pływających do instytucji zbiorów, książek i obiektów muzealnych, w kolejnym statucie z 1882 r. sformułowano wprost jedno z zadań instytucji jako „groma-dzenie pamiątek narodowych, utworów sztuki, przedmiotów naukowych, ar-chiwalnych i utrzymywanie ich w należytym porządku”9, co rozszerzało pre-rogatywy towarzystwa naukowego.

Pierwsze dary, jakie zyskał PTPN, oddają nastroje inteligencji ze wszyst-kich zaborów. Na łamach „Gazety Wielkiego Xięstwa Poznańskiego” już 5 marca 1858 r. skrzętnie odnotowywano pierwsze donacje, których zarówno rozmach, jak i różnorodność zasługują na uwagę. Obok rozlicznych reliktów archeologicznych, odlewów sfragistycznych, numizmatyki itp. dary książko-we przekazali Jan Konstanty Żupański, najwybitniejszy, ogólnopolskiej sła-wy sła-wydawca i księgarz poznański10, jak również Antoni Białecki11, Wojciech

6 Niesławne słowa Fryderyka II o Polakach jako o „biednych Irokezach”, których należy

„oswoić z myślą europejską”, odegrały dużą rolę zarówno w pruskim dyskursie wyższości cy-wilizacyjnej, jak i w historii polskiej publicystyki zaborowej. O Polakach jako Indianach pisał na łamach „Dziennika Literackiego” w 1864 r. Ludwik Powidaj (Polacy i Indianie, s. 30). Do tego orzeczenia nawiązywali również redaktorzy poznańskiej „Gazety Polskiej” w 1850 r., porównu-jąc działania przeciwko wynarodowieniu z walką Irokezów w Ameryce o byt („Gazeta Polska”, 1 stycznia 1850, nr 1).

7 Już w 1800 r. Wilhelm Anton von Klewitz widział w kształceniu Polaków w ośrodkach pruskich korzyści asymilacyjne. Zob. A. Karbowiak, Młodzież polska, s. 4.

8 Statuty Poznańskiego Towarzystwa Przyjaciół Nauk, s. 21.

9 Tamże, s. 69.

10 Dar Żupańskiego przewyższał ilościowo pozostałe, wydawca ofi arował bowiem „wszyst-kie nieomal nakładowe i  komisowe dzieła swoje, przechodzące liczbę 80 tomów” („Gazeta Wielkiego Xięstwa Poznańskiego”, 5 marca 1858, nr 55, s. 1).

11 Białecki związany był z Królestwem Polskim i Galicją, krótki okres spędził jednak w do-brach Chłapowskiego na praktyce. Zajmował się prawem, archeologią, jak również problematy-ką rolniczą. W 1858 r. dary słał aż z Petersburga; w PTPN działał w latach 1858–1863.

Jastrzębowski z Warszawy12 czy Józef Lompa z Górnego Śląska13. Poza darami indywidualnymi Towarzystwo weszło także w posiadanie dorobku mniejszych instytucji, które nie były w stanie około połowy wieku zachować swojego bytu w  obliczu pruskich represji. Sądny okazał się w  szczególności 1846 r., kiedy to wykrycie konspiracji doprowadziło do słynnego procesu berlińskiego i li-kwidacji polskich stowarzyszeń. Jedenaście lat przed powstaniem PTPN za-mknięto dwie instytucje niezwykle cenne dla rozwoju umysłowego i  troski o dziedzictwo narodowe w Wielkopolsce. Pierwszą było Kasyno Gostyńskie14, założone przez Gustawa Potworowskiego w 1835 r., dysponujące pokaźną jak na owe czasy biblioteką. Drugą zaś – Towarzystwo Zbieraczów Starożytności Krajowych z Szamotuł, utworzone w 1841 r. przez znanego historyka, Jędrze-ja Moraczewskiego. Nie ulega wątpliwości, że twórcy pierwszego na ziemiach polskich stowarzyszenia archeologów doskonale rozumieli, czym jest troska o dziedzictwo narodowe. W statucie czytamy bowiem, że Towarzystwo zostało powołane:

w celu nagromadzenia do jednego miejsca zabytków starożytności, już to w ziemi ukrytych, już też po kątach poniewieranych, w celu powiększenia spisów druków rzadkich i zebrania obrazów życia dawniejszego; poznania rozsypanych po kraju pomników, zredagowania powieści miejscowych i podań ludu15.

Zbiory szamotulskie przysłużyły się Muzeum Starożytności Krajowych przy PTPN16, a łącznikiem między instytucjami w 1859 r. stał się Emil Kier-ski, najpierw zastępca dyrektora Towarzystwa Zbieraczów, później bibliotekarz w PTPN. Natomiast dzięki G. Potworowskiemu i Edmundowi Bojanowskiemu zyskano pierwszą dużą kolekcję biblioteczną z  zasobów Kasyna Gostyńskie-go, stanowiącą wówczas podstawę zbiorów książkowych17. Od tego czasu

ob-12 Przyrodnik, prekursor ergonomii na ziemiach polskich, związany z Mazowszem i War-szawą, członek honorowy PTPN.

13 W artykule Lompa błędnie określony inicjałem „S.”; niepodległościowy działacz górno-śląski pochodzący z Olesna, prekursor oświaty ludowej i etnografi i na Śląsku. Był członkiem korespondencyjnym Kasyna Gostyńskiego, od 1857 r. również członkiem PTPN.

14 Kasyno nie skupiało jedynie lokalnej inteligencji; obok takich osób, jak E. Bojanowski, Karol Marcinkowski, Dezydery Chłapowski (jego członkostwo nie było pozbawione kontro-wersji, zob. S. Jankowiak, Kasyno Gostyńskie, s. 49), należeli do stowarzyszenia również J. Lom-pa ze Śląska czy Krzysztof Celestyn Mrongowiusz z Gdańska.

15 Statuta zbieraczów starożytności krajowych, s. 432–433.

16 Zbiory zostały mocno uszczuplone po 1846 r., stanowiąc depozyt w kościele parafi alnym w  Szamotułach, którego proboszczem był ks. Wincenty Taszarski; zaginął m.in. krzyż Kazi-mierza Pułaskiego z czasów konfederacji barskiej. Przekazanie resztek kolekcji PTPN możliwe było dopiero po śmierci ks. Taszarskiego w 1859 r. (S. Karwowski, Historia Wielkiego Księstwa Poznańskiego, t. 1, s. 321).

17 Na temat przekazania zbiorów: S. Jankowiak, Kasyno Gostyńskie, s. 130–131.

serwowano znaczną ofi arność zarówno osób indywidualnych, jak i  bibliotek rodowych i instytucji. Historia poszczególnych egzemplarzy i zbiorów jedno-stek o wspólnej proweniencji stanowi bezsprzecznie nie tyle przyczynek do po-znania historii regionalnej, ile część dziedzictwa narodowego, często oddając

Ryc. 1. De pantheismo in philosophia dissertatio; rozprawa doktorska Karo-la Libelta obroniona 22 czerwca 1830 r. z rękopiśmiennym wpisem autora

„Bibliothecae Megalopolonorum Berolinensi auctor”. Na karcie tytułowej pieczątka „Biblioteka Kassyna w  Gostyniu”, na odwrociu okrągła pieczęć

„Biblioteka Wielkopolanów”

zawiłe losy narodu, społeczeństwa i  reprezentujących je stowarzyszeń, które przekazywały sobie polskie księgi.

Niezwykle ciekawą poznawczo pod względem troski o  tożsamość i  dzie-dzictwo grupę stanowią w zbiorach Biblioteki PTPN woluminy, których histo-ria związana jest z Berlinem i studiującą w stolicy Polonią. Kolekcję tę otwie-rać może praca doktorska Karola Libelta z rękopiśmienną dedykacją autorską:

„Bibliothecae Megalopolonorum Berolinensi auctor” i datą 22 czerwca 1830 r.18 Wiadomo zatem, że uczeń Hegla w samym dniu obrony ofi arował egzemplarz swojej dysertacji Bibliotece Wielkopolanów (Bibliotheca Megapolonorum), znajdującej się w Berlinie. Wolumin opatrzony jest okrągłą czerwoną pieczęcią

18 Zapis łaciński: „die IX a[nte]. Cal[endas]. Jul[ias]: 1830” ręką autora.

Biblioteki Wielkopolanów oraz późniejszym, również czerwonym, stemplem

„Biblioteka Kassyna w Gostyniu”.

W kanonicznej literaturze przedmiotu trudno o wzmianki na temat podob-nego towarzystwa około 1830 r. Osiem lat wcześniej w Berlinie zlikwidowano tajne stowarzyszenie Polonia, którego aktywni działacze, m.in. K. Marcinkow-ski czy G. PotworowMarcinkow-ski, zostali ukarani więzieniem, choć dzięki wstawien-nictwu Antoniego Radziwiłła sankcje zostały znacząco złagodzone. Podobny los czekał berlińską fi lię warszawskiego związku Panta Koina, w którym dzia-łał Ludwik Koehler. Można przypuszczać, że, wobec represji, ruch społeczny w Berlinie przycichł na kolejnych kilka lat, jednak wzmóc musiał się już w póź-nych latach 20., wcześniej niż wielu badaczy przypuszczało19. Należałoby go łą-czyć, sądząc po wpisach proweniencyjnych w znanych nam księgach, z okresem studiów Polaków urodzonych w ostatnich latach XVIII (jak Antoni Popliński) i w pierwszych latach XIX w. (jak Wojciech Cybulski czy sam K. Libelt).

Możliwe, że jeszcze przed obroną K. Libelta istniał twór zwany „Towarzy-stwem Biblioteki Polskiej w Berlinie”20. Dwie znane księgi z pieczęcią Biblioteki Wielkopolanów posiadają bowiem wpisy proweniencyjne, które posługują się określeniem „dary na rzecz biblioteki polskiej” lub „księgozbioru polskiego”21, te jednak pozbawione są dat. Można jedynie przypuszczać, że najpóźniej w lip-cu 1830 r. wprowadzono ofi cjalną nazwę Biblioteki Wielkopolanów i  dopiero wtedy sporządzono pieczęć, którą opatrzono również starsze druki. W grudniu 1836 r. księgozbiór stanowił pierwszą dużą kolekcję około czterystu woluminów zakupioną przez Kasyno Gostyńskie od Konstantego Sczanieckiego z  Buku, który miał być również kuratorem Biblioteki Wielkopolanów w Berlinie. Mo-nografi sta Kasyna twierdzi, że po 1831 r. berliński księgozbiór nie pełnił już swojej roli i został sprowadzony przez K. Sczanieckiego do Wielkopolski22. Losy Biblioteki wobec powstania listopadowego i  jego konsekwencji pozostają jed-nak dużą niewiadomą. Pod zjed-nakiem zapytania stoi bowiem datacja najpóźniej-szych darów na rzecz księgozbioru. Wśród 19 dzieł o tej proweniencji w PTPN znajduje się dwutomowa edycja dzieł Jana Kochanowskiego (wyd. 1825), która stanowiła nagrodę za wyniki w nauce Aleksandra Kurtza w 1829 r., przy czym darczyńca rozpoczął naukę w Berlinie w 1835 r.23 Albo zatem Biblioteka wciąż

19 O Bibliotece Wielkopolanów pisał tylko Ryszard Marciniak (Nie znana Biblioteka Wiel-kopolanów); o nowych impulsach w życiu akademickim polonii berlińskiej za czasów studiów Libelta: Z. Grot, Życie i działalność Karola Libelta (1807–1875), s. 17.

20 Tamże.

21 Władysław Sobeski „dla Biblioteki Polskiej w Berlinie”, a Edward Małecki „Księgozbio-rowi polskiemu” w Berlinie.

22 S. Jankowiak, Kasyno Gostyńskie, s. 50.

23 R. Marciniak, Biblioteka Wielkopolanów. Paradoksalnie, numer inwentarzowy daru Kurtza jest najniższy (44), podczas gdy dysertacja K. Libelta opatrzona jest numerem 158, co

działała do lat 1835–1836, kiedy została przekazana na rzecz Kasyna Gostyń-skiego, albo Kurtz darował dwutomową księgę w  nieznanych okolicznościach, w latach 1829–1831, po ukończeniu na-uki w gimnazjum, lecz przed podjęciem studiów w Berlinie.

Jedyne w  istocie, co z  pewnością wiemy o  Bibliotece Wielkopolanów, to fakt, że istniała w  1830 r., a  w  1836 r.

przekazana została Kasynu w Gostyniu, po czym w 1858 r. weszła w skład two-rzącego się księgozbioru PTPN. Jako że w  spisach inwentarzowych XIX w. nie zapisywano informacji na temat

zna-ków własnościowych poszczególnych druzna-ków, nie znamy w  pełni zakresu te-matycznego księgozbioru polskich studentów i nie wiemy, na jakim etapie uległ on rozproszeniu. Brak centralnego katalogu proweniencji w kraju24, jak również ograniczony zasięg ich wyszukiwania w internetowych katalogach poszczegól-nych bibliotek, znacząco utrudnia możliwość pozyskania informacji o  ewen-tualnych pozostałościach księgozbioru w innych placówkach w Polsce. W ak-tualnym zasobie bibliotek cyfrowych odnaleźć można poza PTPN tylko jedną pozycję z  Biblioteki Wielkopolanów, Konstytucye Seymu Extraordynaryinego w Warszawie (1768), znajdującą się obecnie w Pedagogicznej Bibliotece Woje-wódzkiej w Gdańsku25. Zbiór zgromadzony przez polskich studentów w Berlinie obejmuje zatem na aktualnym etapie rekonstrukcji zaledwie 20 pozycji, wśród których przeważają polonika starodruczne, w większości XVIII-wieczne, a dwie pozycje XIX-wieczne stanowią wspomniana praca K. Libelta oraz edycja J. Ko-chanowskiego z 1825 r. Pod względem tematycznym przeważają źródła i prace dotyczące historii Polski (M. Kromer, J. Herburt, S. Starowolski), opracowania

każe przypuszczać, że inwentaryzacja zbioru nastąpiła późno, po obronie, być może w związku z koniecznością przewozu księgozbioru z Berlina do Wielkopolski.

24 Zob. więcej: I. Wiencek, Stare druki, s. 232–235.

25 Historia tego woluminu jest szczególnie interesująca; pieczęcie proweniencyjne chrono-logicznie: Biblioteka Wielkopolanów (nr inwent. 254), Kasyno Gostyńskie, Towarzystwo Przy-jaciół Nauk Poznańskie, Biblioteka nauczycielska Gimnazjum państwowego w Wejherowie.

Ryc. 2. I. Zaborowski, Jeometrya praktyczna, Warszawa 1792. Wpis proweniencyjny „A. Pop-liński”. Na karcie tytułowej pieczątka „Bibliote-ka Kassyna w  Gostyniu”, na odwrociu okrągła

pieczęć „Biblioteka Wielkopo lanów”

prawnicze oraz literatura piękna, pol-ska i zagraniczna w przekładzie na język ojczysty (m.in. E. Drużbacka, J. Mar-montel, Wolter, J. Wybicki, Krajewski).

Trzeba jednak pamiętać, że 20 tytułów ze zbioru czterystu ksiąg w  momencie przekazania Kasynu Gostyńskiemu sta-nowi zaledwie około 5% całości, trudno zatem formułować wiążące konkluzje.

W  kolejnych latach Polacy w  Ber-linie nadal nie ustępowali w  próbach tworzenia ojczystego księgozbioru, który stanowić musiał w ich oczach ją-dro starań o podtrzymanie tożsamości narodowej, choć informacje na temat tych działań są nader skąpe. W  latach czterdziestych istniało tajne aż do 1849 r. Zgromadzenie Biblioteki, następnie niejakie „Towarzystwo Literac-kie”26, a w 1869 r. powołano do życia Towarzystwo Akademików, które prze-jęło starszy księgozbiór i pieczętowało druki stemplem Biblioteki Towarzy-stwa Naukowego Akadem.[ików] Polaków w Berlinie27. Szczegóły przejęcia wcześniej istniejących zasobów bibliotecznych nie są jasne nie tylko dzisiaj, lecz również nie były klarowne w XIX w. Dość powiedzieć, że w 1876 r. Fran-ciszek Chłapowski stwierdzał, że nie zna genezy księgozbioru, wspominając jedynie, że kiedy przybywał do Berlina, „biblioteka należała do Towarzystwa Literackiego Polskiego Akademików”28. W zbiorach PTPN zachowane dzie-ła z  pieczęcią Biblioteki Towarzystwa Naukowego Akadem[ików] Polaków w Berlinie wydają się tematycznie związane z dwoma zasadniczymi kręga-mi: nauk przyrodniczych i rolniczych29 oraz historii i literatury30. Większość z  nich pochodzi z  XIX w., jednak szczególnie interesującym obiektem jest starodruczne wydanie Don Juana w przekładzie Wojciecha Bogusławskiego,

26 J. Szajbel, Towarzystwa naukowe akademików polskich, s. 171.

27 R. Ergetowski, Biblioteka Towarzystwa Naukowego Akademików Polaków, s. 3–29.

28 J. Szajbel, Towarzystwa naukowe akademików polskich, s. 172.

29 Np. A. Mieczyński, Gospodarstwo mleczne; K. Kluk, Dykcyonarz roślinny.

30 J.I. Kraszewski (red.), Album Muzeum Narodowego w Raperswyllu.

Ryc. 3. J. Wybicki, Samnitka. Opera oryginalna w  trzech aktach, Poznań 1787. Na karcie tytuło-wej wpis czarnym atramentem „Edward Matecki ofi aruje księgozbiorowi polskiemu w  Berlinie”

(sygn. 11337 I)

które poza pieczęcią Towarzystwa Akademików nosi starszy stempel

„Biblioteki Towarzystwa Literackiego Polskiego (na) Uniwersytecie Berliń-skim” (sygn. 20147). Twór ten nale-ży zapewne wiązać z  wypowiedzią F. Chłapowskiego, choć zastanawia-jąca jest rozbieżność jego ofi cjalnych nazw, które być może zmieniały się w  krótkim czasie funkcjonowania księgozbioru. W Dykcyonarzu roślin-nym ze zbiorów akademików w  gór-nym rogu wyklejki widnieje bowiem rękopiśmienna nota „Biblioteka Tow.

LP”, a  egzemplarz pozbawiony jest

pieczęci, brak jednak jakichkolwiek dat pozwalających oszacować warunki akcesji do zbiorów31.

Z  wyżej wymienionego przeglądu polskich stowarzyszeń w  Berlinie, któ-rych historia odbija się w  księgach przechowywanych w  PTPN, nie sposób stworzyć kompletnej narracji. Pozwala on jednak docenić znaczenie skrupu-latnych badań proweniencyjnych, dzięki którym stopniowo odtworzyć można losy osób, księgozbiorów i instytucji, obrazujące troskę o dziedzictwo narodo-we, tożsamość, język i kulturę w długim wieku XIX. Przykład Biblioteki Wiel-kopolanów jest o tyle instruktywny, o ile źródła historyczne milczą na temat takiego tworu, a gdyby nie badania znaków własnościowych w zbiorach PTPN, nasza wiedza o polskich stowarzyszeniach berlińskich nie zostałaby wzboga-cona o ten istotny komponent. Dalsze prace i kwerendy, również w innych bi-bliotekach w regionie oraz – szerzej – w Polsce, mogłyby zapewne rzucić wię-cej światła zarówno na kolekcję Wielkopolan, jak i  księgozbiór Towarzystwa Literackiego. Wypadałoby więc w  tym miejscu postulować o  rozwój badań

31 Być może początkowo nie stemplowano druków z zasobów biblioteki, umieszczając jedynie adnotację rękopiśmienną, a później pieczętowano wyłącznie nowsze pozycje. Jednak ze względu na brak dat wskazujących na akcesję do zbioru są to tylko domysły. Zastanawiać się również moż-na, jaki księgozbiór obejmowało Towarzystwo Literackie i czy rzeczywiście wykraczał on poza literaturę piękną i zapewne pisma historyczne, na co mógłby wskazywać Dykcyonarz roślinny.

Ryc. 4. Don Juan, albo ukarany libertyn. Ope-ra we trzech aktach, Warszawa 1783. Na karcie tytułowej pieczęci: „Biblioteka Towarzystwa Literackiego Polskiego (na) Uniwersytecie Ber-lińskim” oraz „Biblioteka Towarzystwa Nauko-wego Akadem.[ików] Polaków w Berlinie”

proweniencyjnych, jak również o  stworzenie ogólnodostępnej bazy danych, pozwalającej rozszerzać poszukiwania na inne placówki32.

Dziedzictwo narodowe a zbiory specjalne dzisiaj

Z perspektywy bibliotek to zbiory specjalne i kolekcje historyczne stanowią materialny wehikuł dziedzictwa kulturowego, który wymaga – poza oczywi-stą kwestią zachowania dla przyszłych pokoleń – udostępniania i  populary-zacji. Pierwszy aspekt nie oznacza już oczywiście jedynie umożliwienia lek-tury stacjonarnej w  czytelni, przy większych bądź mniejszych obostrzeniach względem użytkowników zbiorów specjalnych, lecz również upublicznianie ogólnodostępnych i bezpłatnych cyfrowych zasobów w Internecie. Biblioteka PTPN swój wkład w promocję dziedzictwa realizuje przede wszystkim przez upublicznianie zasobów w Wielkopolskiej Bibliotece Cyfrowej (np. cenna ko-lekcja rękopisów literackich) oraz udostępnienie platformy zbiorów cyfrowych PTPN, na którą składają się trzy segmenty: Baza Ikonografi i PTPN, Wirtualna Galeria im. Mielżyńskich oraz Baza Opraw Zabytkowych. Biblioteka współ-pracuje również z innymi podmiotami na rzecz poszerzania zasobów kultury online, m.in. udostępniając część zbiorów w Repozytorium Lokalnym CYRYL.

Do tradycyjnych kanałów upowszechniania wiedzy i znajomości narodowych zasobów kultury należą prelekcje, wystawy (m.in. coroczne Noce Muzeów) i pokazy cymeliów, przeznaczone zarówno dla laików, jak i specjalistów, a tak-że warsztaty pracy ze starodrukami, promujące aktywne i świadome korzysta-nie ze zbiorów specjalnych.

Tytułem zakończenia zaznaczyć można, że wiele wskazuje na to, iż stopnio-wo spełniają się prognozy wyrażane przynajmniej od kilkunastu lat

Tytułem zakończenia zaznaczyć można, że wiele wskazuje na to, iż stopnio-wo spełniają się prognozy wyrażane przynajmniej od kilkunastu lat