• Nie Znaleziono Wyników

Dziennikarze prasy żydowskiej w Polsce

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Dziennikarze prasy żydowskiej w Polsce"

Copied!
19
0
0

Pełen tekst

(1)

Fuks, Marian

Dziennikarze prasy żydowskiej w

Polsce

Kwartalnik Historii Prasy Polskiej 24/3, 35-52

(2)

MARIAN FUKS

' DZIENNIKARZE PRASY ŻYDOWSKIEJ W POLSCE ,

MAURYCY ORZECH

M aurycy Orzech (1891—1943) był nie tylko znanym — szczególnie w środowisku żydowskim — socjalistycznym publicystą, ale także w y­ bitnym działaczem Ogólnożydowskiego Związku Robotniczego „Bund” (w języku żydowskim = Związek), odpowiednika Polskiej P artii Socjali­ stycznej, z którą współdziałał. Był to socjalista dość niezwykły, ponieważ nie tylko wywodził się z zamożnej rodziny, ale sam był również właści­ cielem i współudziałowcem dużego przedsiębiorstw a handlowego. I cho­ ciaż jego postaw a ideowa, oddanie spraw ie socjalizmu oraz działalności „B undu”, a także nie budząca zastrzeżeń współpraca z zaprzyjaźnioną P P S nie były krytykow ane, to jednak jego zamożność i równoczesna działal­ ność p arty jn a w yw oływały kontrow ersyjne, a nierzadko złośliwe reakcje żydowskiej prasy prawicowej; przede w szystkim zaś używała sobie na nim żywo polska praw icow o-nacjonalistyczna prasa wszelkich odcieni.

Tak na przykład tygodnik ONR „M erkuryusz Polski O rdy n ary jn y” z 16 lipca 1939 r. (nr 32 (282)), zamieszczając na okładce rysow any w ę­ glem, trochę demoniczny portret, podpisany: M aurycy Orzech — redak­ tor i filar „Dziennika Ludowego”, sygnalizował, że zamieszczony we­ w nątrz tekst jest wiodącym artykułem num eru. W łaśnie tam w rubryce „Nasi współcześni” można już na sam ym y/stępie przeczytać: „Ach, ja k ­ że przyjem nie jest chwalić! Kto jak kto, ale Pan M aurycy Orzech n a ­ daje się specjalnie do chwalenia. Bo czego ten człowiek nie dokonał! Zjednoczył PPS z Bundem, pogodził burżujów z proletariatem , skłonił fabrykantów do w spółpracy z socjalistami, sam wszedł, jako bundowiec, do redakcji »Dziennika Ludowego«, postawił na nogi to w ątłe w ydaw ­ nictwo, tchnął nowe życie w dem okrację polską i tak dalej, i tak dalej”. A utor tego obszernego artykułu, podpisany „Z”, zapewne jeden z w y­ dawców i redaktorów „M erkuryusza” W ładysław Zambrzycki, szczegól­ nie rozpraw ia się z Orzechem w związku z „Dziennikiem Ludow ym ”, popołudniówką PPS, którą „objął w zarząd [...] i w yrobił dla niej nową klientelę”, m ając na myśli oczywiście czytelników Żydów. W ydawanie dziennika kosztuje, a do socjalistycznego pisma trzeba dokładać, „Z” więc pisze dalej: „Z próżnego chyba tylko magik naleje. M aurycy Orzech

(3)

nie jest magikiem. J e s t tęgim finansistą, jest milionerem, jest właścicie­ lem olbrzymiego kompleksu gmachów, znanych pod nazwą »bazaru Orze­ cha«. Je st dyrektorem , a ponadto i współwłaścicielem, wielkiej fabryki wyrobów gumowych przy ulicy Karolkowej w Warszawie, był do n ie ­ daw na dyrektorem bundowskiego »A rbeter K redit-C entrale« przy ulicy Nalewki 2. K rótko mówiąc, p. M urycy Orzech jest finansową potęgą.

Otóż ta potęga, ta głowa tęga weszła do »Dziennika Ludowego« i orzeźwiła rachityczne pismo. Nie wiadomo, czy redaktor Orzech wniósł własne pieniądze, czy w łasny talen t adm inistrátorskí, dość że gazeta n a­ brała rum ieńców ”.

D arujm y sobie dalsze dywagacje o roli Orzecha w „Dzienniku Ludo­ w ym ”, o jego w spółpracy z PPS, daru jm y sobie antysem icki koloryt dowcipnych uwag pana „Z” na tem at tego potomka „starej rodziny no- w iniarskiej, skoligaconej z linią franciszkańską” (jest to aluzja do ulic Nowiniarskiej i Franciszkańskiej w handlowej, żydowskiej dzielnicy W ar­ szawy), i przejdźm y do poważniejszego przypom nienia tego znanego przed w ojną i podczas okupacji, w getcie warszawskim, działacza socjalistycz­ nego, redaktora i publicysty.

M aurycy Orzech — któ ry używ ał także pseudonimów, m.in. Janczy- szyn, Jankow ski, lub sygnował swoje publikacje literką, a czasami w ” ogóle ich nie podpisywał — urodził się w W arszawie w 1891 r. w za­ możnej rodzinie kupieckiej. Jego ojciec Józef założył ,w W arszawie fa ­ brykę „tkanin cienkoprzędnych, etamin, m arkizet, opali, batystów pn. S.A. »Orwil« wyposażoną — jak podaje Aleksander H afftka (Żydzi w Polsce Odrodzonej, t. 2, W arszawa 1936, s. 534) —■ w najnowsze auto­ m aty, tak że jedna robotnica obsługuje 8 krosien. Tkaniny w yrabiane w W arszawie są uszlachetniane w Szwajcarii, jednakże 8Ol0/o. w artości produkcji w ytw arzane je st w kraju. Fabryka ta w ytw arza m.in. tkaniny balonowe dla wojskowych zakładów balonowych; zatrudnia ona około 150 robotników, a wartość produkcji rocznej wynosi 3 m iliony złotych”. Po śmierci ojca większą część akcji założonej przezeń Spółki Akcyjnej odziedziczył Maurycy. Od roku 1926 firm a nosiła nazwę „Wilorco”.

J e s t to chyba zupełnie unikalny fak t historyczny, że ten przecież nie tylko form alnie kapitalista był jednak nie kw estionow anym socjalistą, łożącym znaczne kw oty na rzecz p artii i jej wydawnictw, perm anentnie deficytowych.

Obok innych dziennikarzy i publicystów „B undu”, będących zarazem aktyw nym i działaczami tej p artii — jak W łodzimierz Medem, H enryk Erlich, Zofia D ubnow-Erlich (M. Mstisławski), Josef Jaszuński, Josef C hm urner (Józef Leszczyński), Bejnisz Michalewicz (J. Izbicki), W iktor Szulm an — M aurycy Orzech był najbardziej aktyw ny w działalności edytorskiej.

K arierę polityczną Orzech rozpoczął bardzo wcześnie. Już jako uczeń szkoły handlowej należał do kółka socjalistycznego. W roku 1906, jako

(4)

kilkunastoletni chłopieć, dzięki zamożności swojej rodziny zasilał fi­ nansowo strajk i robotnicze, przez co został w ydalony ze Szkoły H andlo­ w ej Zgromadzenia Kupców w Warszawie. Naukę kontynuow ał następ­ nie w gim nazjum w Krakowie, gdzie w 1907 r. działał w Żydowskiej P artii Socjalno-Demokratycznej Galicji. W latach 1910—1913 studiow ał nauki polityczne i ekonomiczne w Zurichu, P aryżu i Brukseli. Tam też brał udział w lewicowych żydowskich i polskich organizacjach studenc­ kich. W roku 1911 podczas pierwszomajowej dem onstracji w P aryżu został aresztow any i osadzony w więzieniu, skąd wypuszczono go po dwóch tygodniach. W tym też czasie działał w paryskiej grupie „B undu” i w tam tejszej polskiej organizacji studenckiej „Spójnia”. Podczas stu ­ diów w Brukseli, w 1913 r., był także związany z miejscową organizacją „B undu” i wspólnie z polskimi socjalistam i prowadził akcje wśród pol­ skich robotników.

Na krótko przed w ybuchem I w ojny światowej Orzech wrócił do kraju. W ojna zastała go w Będzinie, gdzie jako przedstawiciel „B undu” b rał udział w organizowaniu wspólnego fro n tu Socjaldem okracji K róle­ stw a Polskiego i Litw y, Polskiej P a rtii Socjalistycznej i „B undu”. W 1916 r. wrócił do W arszawy, dokąd ściągnęły go także interesy przed­ siębiorstwa ojca. Tu, po legalizacji przez niemieckie władze okupacyjne „B'ündu”, został współzałożycielem pierwszego legalnego czasopisma Związku „Lebens-Fragen” (4 II 1916), stając się jednym z n ajak ty w n iej­ szych jego współpracowników, a przez pewien czas, w 1917 r., także re­ daktorem. Tajemnicą poliszynela był fakt, że pismo to, jak zresztą i szereg późniejszych, finansował z w łasnej kieszeni. Jeszcze w czasie trw ania wojny, w grudniu 1917 r., jako członek Warszawskiego K om itetu „Bun­ d u ” Orzech brał udział w pierwszej, nielegalnej konferencji tej partii.

Po odzyskaniu niepodległości, w 1919 r., z ram ienia „Bundu” wszedł w skład Rady M iejskiej m.st. Warszawy. Działał tu bardzo aktyw nie do roku 1927, będąc początkowo członkiem K om isji Finansowo-Budżetowej, a następnie Komisji Rew izyjnej. We w rześniu 1936 r. został w ybrany z listy „Bundu” na radnego W arszawskiej G m iny Żydowskiej. Działał jednocześnie w kilku innych organizacjach społecznych, m.in. od roku 1927 — jako przewodniczący — w Socjalistycznym Związku Rzem ieślni­ ków i Chałupników, pozostającym pod auspicjam i „B undu”, od 1937 w K rajow ej Radzie Związków Zawodowych. Od 1919 r. był członkiem Rady P a rty jn e j i Komisji Rew izyjnej „B undu” na k raj i b rał udział we wszy­ stkich zjazdach i konferencjach partii, której akcje polityczno-społeczne często zasilał z własnych funduszów. Uczestniczył w konferencjach m ię­ dzy p artyjnych z PPS.

Główną domeną działalności p arty jn ej Orzecha była inw encja orga­ nizacyjna w dziedzinie prasy p artyjnej. Przykładał do tego problem u dużą wagę, ponieważ — jak tw ierdził — prasa jest jedną z najw ażniej­ szych transm isji do mas członkowskich i także do sym patyków i bezpar­

(5)

tyjnych. Uważał, że prasa „B undu” pow inna być redagow ana przystęp­ nie, językiem prostym , bez czczych frazesów, powinna poza tym być ta ­ nia i nie pozbawiona, szczególnie jeżeli chodzi o prasę codzienną, walo­ rów atrakcyjności. Obok publicystyki wiele czasu poświęcał pracy red ak ­ cyjnej. W 1920 r. redagow ał pismo „B undu” „A rbajter-S ztym e”, dążąc do uczynienia z niego bojowego organu partii. Jednak po upływ ie m ie­ siąca, 24 m arca 1920 r., zostało ono przez władze zawieszone, a M aury­ cego Orzecha aresztowano.

Duże zasługi położył Orzech dla nowo założonego, w listopadzie 1921 r., przy jego aktyw nym organizacyjnym i finansow ym współudzia­ le, organu „Bundu” — początkowo tygodnika, a następnie, od 1 paździer­ nika 1922 r., dziennika — „Naje Fołks-C ajtung”, k tó ry ukazyw ał się w W arszawie do 26 w rześnia 1939 r. Był nie tylko współredaktorem , ale także jednym z czołowych publicystów tego pisma, pisując głównie a rty ­ ku ły dotyczące problem atyki p arty jn ej, ideologicznej, ale przede w szyst­ kim na tem aty gospodarki, ekonomiki, finansów oraz ogólnych i ak tu al­ nych problem ów politycznych. Przez cały okres swojej działalności w k ra ju był stałym w arszawskim korespondentem wychodzącego w Nowym Jorku, a będącego pod w pływ am i „B undu” dziennika „F orw erts” („For­ w ard ”), wydawanego w języku żydowskim. „F orw erts” ukazuje się do dziś. W spółpracował także z czasopismami „B undu” w ydaw anym i w ję­ zyku polskim, jak „Robotnik Żydowski” (1920), „Głos B undu” (1919), „Nasza T rybuna” (1928), „Nowe Pism o” (1932— 1935), „Myśl Socjalistycz­ n a ” (1935— 1938), „W alka” (Kraków, 1924— 1928) i inne. Ogłosił też w ięk­ sze prace, m.in. w ydaną w 1930 r. książkę o w ydarzeniach w Palestynie, związanych ze wzmożoną im igracją Żydów pod w pływem ogólnoświato­ wego kryzysu, z zatargam i Żydów palestyńskich z Arabami, a przede wszystkim z Anglikami. Był też w spółautorem w ydanej w Warszawie w 1930 r. książki O Żydach i antysemityzmie, która wywołała żywy od­ dźwięk w prasie nie tylko żydowskiej, chociaż głosy o niej były kontro­ w ersyjne i nie zawsze przychylne, przede w szystkim ze strony publicy­ stów endeckich.

M aurycy Orzech za swoje publikacje w prasie bundowskiej nie po­ bierał nigdy żadnych honorariów, a borykające się z trudnościam i m ate­ rialnym i w ydawnictwa, szczególnie organ p artii „Naje Fołks-C ajtung”, często w spierał finansowo.

Po w ybuchu wojny, na znany apel pułkow nika Umiastowskiego, 6 w rześnia 1939 r. w raz z grupą tow arzyszy partyjny ch opuścił W arsza­ wę i znalazł się w Wilnie, następnie w Kownie. Stąd przesyłał do ośrod­ ków bundowskich za granicą oraz do nowojorskiego dziennika „F orw erts” wiadomości o losie Żydów w pierw szym okresie okupacji niemieckiej. W związku z tym został na żądanie niemieckiej am basady w Kownie aresztow any i m iał być odstawiony do granicy do dyspozycji władz nie­ mieckich. Dzięki pomocy am basady angielskiej, dla której był osobą

(6)

znaną ze względu na przedw ojenne k o n takty z brytyjskim i przem ysłow ­ cami i władzami, udało mu się wyjechać w raz z grupą bundowców neu­ tralnym statkiem w kierunku Szwecji. W zorganizowaniu tej ucieczki współdziałały także będące za granicą ośrodki „Bundu”. Jednakże uciecz­ ka się nie udała; statek zatrzym ała na Bałtyku jednostka floty niemiec­ kiej, a Orzech w raz z kilku innym i działaczami „Bundu” został areszto­ w any i przewieziony do więzienia w Berlinie.

P rzetransportow any w kw ietniu 1940 r. do getta warszawskiego, włączył się do działalności konspiracyjnej, wchodząc w skład podziemne­ go K om itetu Centralnego (КС) „B undu”, którego był przez pewien czas przewodniczącym. Współredagował i współwydawał szereg nielegalnych pism „B undu” wychodzących w getcie warszawskim, m.in. „Der W eker” („Pobudka”), „C ajt-F ragen” („Problem y Dnia”), „Ojf der Wach” („Na straży ”), a w języku polskim „Nowa Młodzież”, „B iuletyn”. Brał udział w naradach m iędzypartyjnych poprzedzających utw orzenie Bloku A nty­ faszystowskiego. W tej dziedzinie Orzech i kilku przedstawicieli „Bun­ d u ” starszego pokolenia mieli początkowo duże opory, a naw et — z ini­ cjatyw y Orzecha — odrzucono propozycję przystąpienia do wspólnej organizacji bojowej, uzasadniając to tym, że „Bund”, związany z p o l­ skim ruchem socjalistycznym, czeka na koordynację swoich z tym ru ­ chem działań. Był zdecydowanym rzecznikiem zbrojnego oporu w poro­ zum ieniu z polskim ruchem konspiracyjnym . O rozm iarach podziemnej działalności Orzecha w getcie w arszawskim świadczy także fakt, że był on autorem szeregu depesz w ysłanych do Żydowskiego K om itetu N aro­ dowego i „Bundu”, tzw. Koordynacji, o sytuacji w getcie i o losie ży- dostwa polskiego. Depesze te podpisywał „Janczyn”, a ich w spółauto­ rem często byw ał dr Leon F ajner („Berezowski”).

W getcie Orzech popadał czasami w konflikt z prezesem Gm iny Ży­ dowskiej (Judenratu) inżynierem Adamem Czerniakowem. Ci dwaj dzia­ łacze mieli do siebie zadawnione urazy, z okresu paru lat poprzedzają­ cych w ybuch wojny, kiedy to podobnie jak Zarząd Miejski Gmina była powołana komisarycznie, właśnie dla usunięcia wpływów lewicy, a Orzech niejednokrotnie w swoich publikacjach w ytykał Gminie Żydowskiej jej klasową i niedem okratyczną politykę. Niemniej po przyw iezieniu przez gestapo Orzecha do W arszawy inż. Czerniaków kilkakrotnie interw enio­ w ał u władz hitlerow skich w spraw ie uwolnienia go z więzienia, jak ­ kolwiek — nie darząc Orzecha sym patią — nie żałował mu w swoich za­ pisach w „Dzienniku” przykrych epitetów, jak „obłudnik” itp. Miano Orzechowi za złe, że starał się podobno uciec z getta, w ykorzystując w ty m celu swoje przedw ojenne międzynarodowe kontakty i praw dopodob­ nie posiadane środki finansowe, dzięki czemu miał ponoć otrzym ać oby­ w atelstw o honduraskie, co również sardonicznie odnotował inż. Czernia­ ków w swoim „Dzienniku”, pisząc o nim obok określenia „obłudnik”, w nawiasie, „obywatel honduraski”.

(7)

W sierpniu 1942 r. Orzech, zgodnie z decyzją КС „B undu” przeszedł na tzw. „stronę ary jsk ą” W arszawy z zadaniem naw iązania kontaktu z przedstawicielam i londyńskiego rządu em igracyjnego na kraj i z pol­ skim ruchem oporu. Tu, w spółpracując z doktorem Leonem Fajnerem i innym i przedstawicielam i „B undu”, używał nazwisk Janczyn i J a n ­ kowski.

Nie opuszczała go jednak m yśl w yjazdu z k raju wraz z żoną Janiną i jedyną córką, toteż w styczniu 1943 r. podjął taką próbę drogą przez Rumunię. Akcję tę m iał ponoć doskonale przygotować. Jednakże w Ko­ łom yi został aresztowany, odtransportow any do W arszawy i osadzony na Pawiaku. Jeszcze przed nieudaną ucieczką zdążył w raz z „Berezow­ skim ” (dr. Fajnerem ) opracować i wysłać do Londynu rap o rt o przebie­ gu i znaczeniu samoobrony styczniowej w getcie warszawskim.

Został zam ordowany przez gestapo w sierpniu 1943 r. W tym mniej więcej czasie zginęły także jego żona i córka.

PIETRUSZKA

Symcha Pietruszka należy niew ątpliw ie do najbardziej osobliwych, ekscentrycznych dziennikarzy żydowskich okresu międzywojennego. Bu­ dził podziw i zgorszenie, mawiano, że jest blagierem i człowiekiem n ie­ dyskretnym , a zarazem przerażająco prawdomównym. Ci, co twierdzili, że jest dyletantem , dodawali prędko „genialnym ”, że ma braki w w y­ kształceniu — zdum iewali się jego głęboką wiedzą talmudyczną. N ikt nie kwestionował jego diabelsko błyskotliw ej inteligencji, lękano się jego ironicznego uśmiechu na tw arzy lub znaczącego grym asu. Był sym pa­ tyczny, ale złośliwy. Uważano go za oportunistę, ale nie zgłębiono do końca jego politycznych poglądów. Mawiano o nim, że ma dwa oblicza, że właściwie, jak to ktoś z żydowskich historyków, raczej mem uarystów, napisał, „są to dwie Pietruszki: jedna to »pietruszka«, bez której trudno się obejść nawet... w kuchni, solidna przypraw a także dla... prasy, druga to „hefker P ietruszka” — jak to w języku żydowskim mówi się o kimś, kto nie ma hamulców, a m a nieposkrom ioną samowolę”. Był klasycznym enfant terrible prasy żydowskiej. W prawiał w zakłopotanie tych, co go darzyli zaufaniem, swoich mocodawców, którzy z pożytkiem dla swych przedsięwzięć prasowo-wydawniczych staw iali mu najtrudniejsze zada­ nia, szczególnie jeżeli chodziło o interes. Wszak wydawanie gazety to także interes, do którego trzeba mieć pieniądze, sp ry t i wyobraźnię. Te wszystkie cechy posiadał Pietruszka.

Należał, jak wspom inają ludzie, którzy go znali osobiście i z nim współpracowali, do tych, co zawsze wiedzą lepiej, co wiedzą wszystko; zresztą rzeczywiście był chodzącą encyklopedią i także sam jeden auto­ rem dwutomowej encyklopedii, o której napiszemy niżej. Był nie tylko dziennikarzem i redaktorem , alę także tłumaczem. W różnych

(8)

żydów-skich czasopismach i dziennikach publikował w przekładzie na jidisz prozę Bolesława Prusa, H enryka Sienkiewicza, Elizy Orzeszkowej, M arii Konopnickiej i innych pisarzy polskich. Na język polski przetłumaczy! z żydowskiego A. K otika Opowieści o dziewiętnastu listach doktora Ra­ faela Hirscha.

Był św ietnym znawcą Talmudu, badaczem żydowskich, raczej h eb raj­ skich, ksiąg religijno-filozoficznych: Miszny i Gemary. W 1945 r. Żydow­ ska Akademia Teologiczna w Nowym Jo rk u przyznała m u ty tu ł doktora honoris causa.

Urodził się w Warszawie, a dokładnie na Pradze, w październiku 1893 r., w rodzinie chasydzkiej, należącej do zagorzałych zwolenników cadyka z W arki, którego imiona ojciec nadał swojemu synowi: Sym cha- -Bunem (drugiego imienia Pietruszka nigdy nie używał). Był jednym z ośmiorga dzieci Izraela Izaaka, ubogiego właściciela małego sklepu spo­ żywczego na Pradze.

O trzym ał wychowanie religijne. Zam iarem ojca było w ykształcenie go na rabina i w tym celu, po trzyletniej nauce w chederze (od 4 do 7 rok u życia), został oddany do jeszybotu, gdzie odbywał już wyższe stu ­

dia talm udyczne przez wiele lat. Pietruszka od dzieciństwa odznaczał się niezwykłą pamięcią, którą później współpracownicy określali jako pamięć „fotograficzną”: tekst raz przeczytany zapam iętyw ał ze zdum ie­ w ającą dokładnością. Jego zainteresow ania nie ograniczały się jednak do spraw Biblii i Talmudu, przede w szystkim Miszny, będącej spisaną po hebrajsku poszerzoną w ersją praw a Mojżeszowego, a szczególnie Gemary, napisanego po hebrajsku i aram ejsku uzupełnienia Miszny. Jako auto- dydakta studiow ał z fanatycznym zapałem wiele dziedzin nauki, chłonął literatu rę piękną, dla talm udysty naw et pod groźbą klątw y zakazaną, wiedzę z dziedziny nauk hum anistycznych, historii, socjologii, filozofii, psychologii, a także geografii, astronom ii i m atem atyki. Biegle opanował obok języka żydowskiego (jidisz), hebrajskiego i polskiego, także ro syj­ ski, niemiecki, angielski i francuski. Podczas częstych dodatkowych w ie­ logodzinnych studiów w Bibliotece Wielkiej Synagogi na Tłomackiem w W arszawie zainteresow ał się nim w ybitny uczony i kaznodzieja d r Sa­ m uel Poznański (1864-—1921), k tó ry pokierował jego dalszą pracą nad sobą, przede wszystkim w dziedzinie nauk judaistycznych, a także umoż­ liwił m u ukończenie prowadzonego przez siebie Sem inarium Nauczyciel­ skiego, kształcącego świeckich nauczycieli religii mojżeszowej. Owocem studiów u profesora Poznańskiego było opracowanie przez Pietruszkę dla Biblioteki U niw ersytetu Warszawskiego obszernego Bibliograficznego i biograficznego katalogu Biblioteki przy Wielkiej Synagodze na Tło­ mackiem.

Jednakże od samego zarania samodzielnej działalności u Pietruszki, szukającego zresztą także zarobku, by odciążyć obarczonego liczną rodzi­ ną ojca, zaznaczył się jakby dualizm osobowości: z jednej strony poważny

(9)

badacz M iszny i Gemary, tłum aczący te potężne dzieła na jidisz, a zara­ zem opracowujący do tych ksiąg własne kom entarze i w yjaśnienia, z d ru ­ giej zaś — wnikliwy, bystry, inteligentny obserw ator życia, zafascyno­ w any w szystkim i jego, naw et m arginalnym i przejaw am i, w yław iający dla działalności publicystycznej, pozareligijnej, jego najróżnorodniejsze aspekty.

W osiem nastym roku życia rozpoczął współpracę z prasą żydowską w Warszawie. Okazał się bardzo zdolnym dziennikarzem, lubującym się w sensacji, skandalu, pikanterii — w bulw ersującej publicystyce. Był osobowością przekorną i kontrow ersyjną. Jego poglądy polityczne były nieustabilizowane. D ziew iętnastoletni Pietruszka, ku zgorszeniu najbliż­ szych i znajomych, pracow ał np. na rzecz asym ilatorów ,, wspomagając ich w walce z syjonizmem i Żydami „narodow ym i”. Podczas wyborów do Czwartej Dumy (1912) publikował w żydowskiej gazecie „N ajes” a rty ­ kuły zwalczające kandydaturę Eugeniusza Jagiełły, popieraną przez sy­ jonistyczny dziennik „ H ajn t”, z którym później Pietruszka był ściśle związany. W czasie I w ojny światowej, podczas okupacji niemieckiej, pracow ał w W arszawie w ortodoksyjnych dziennikach „Dos Jidisze W ort”, a następnie w „Dos W ort”. Uchodził, jak już wspomniano, za oportunistę, czemu nigdy nie zaprzeczał, zawodowo był niezdyscyplinowany. Sam zresztą twierdził, że dziennikarstw o nie jest celem jego życia, jest tylko sposobem zarabiania na życie; pisze tak, jak sobie życzy chlebodawca: „Jestem jak buchalter, mój szef sam pisać nie umie, więc mnie w yna­ jął [...] piszę więc tak, jak on sobie życzy”. ‘

Mimo to był jako dziennikarz i publicysta ceniony przez wydawców prasy żydowskiej, ponieważ znakomicie um iał trafić w mentalność pro­ stego, żydowskiego czytelnika. Po I wojnie światowej naw iązuje współ­ pracę z ideowo jednak mu najbliższym dziennikiem „H ajnt” (1908— 1939), początkowo jako redaktor nocny. Jednocześnie redaguje w ydaw ane z jego inicjatyw y przy „H ajncie” czasopismo „Der E m igrant” (1920— 1924) — był. to bowiem okres dość dużej em igracji Żydów z Polski do A m eryki i P alestyny — oraz tygodnik „H andels-C ajtung” (1924—-1927), spora­ dycznie pisując także do „H ajntu”. Pod koniec 1924 r. redakcja wysłała Pietruszkę jako swego korespondenta do Palestyny. Jego koresponden­ cje, świetne reportaże były sensacyjne i... alarm istyczne. Pisząc bądź co bądź dla syjonistycznego „H ajn tu ”, wskazywał na agresyw ny i zaborczy charakter syjonizmu, w yrażał sceptycyzm dla idei lansow anej przez jego pracodawców. Odwołany z P alestyny pod naciskiem polskich środowisk syjonistycznych, zrazu nie w raca do kraju. Wyjeżdża do Stanów Zjed­ noczonych A P (1927) z zam iarem wydaw ania tam w ersji „H ajn tu ” przy­ stosowanej dla tam tejszych Żydów. Gdy to mu się nie powiodło (sam pieniędzy miał. niewiele, a mecenasów nie udało mu się uzyskać), po­ wrócił do Warszawy.

(10)

nej wobec tego pisma, powierzyli m u redagowanie, wespół z Hilelem Majmonem, nowo założonej popołudniówki „Lecte N ajes”, przem iano­ w anej w krótce na „H ajntige N ajes” („Dzisiejsze Nowiny” ; 1929— 1939). Pietruszka ze swoim — jak mawiano — „szóstym zm ysłem” wyczuwał, „co Żyd m yśli”, jakie go trapią kłopoty i jakie ma zainteresowania. Jak twierdził, w gazecie, która ma zdobyć poczytność i dawać dochód, n a j­ ważniejsza jest pierwsza strona, i realizował to w praktyce. Pierw sza strona redagowanego przez niego pisma przyciągała ogromnymi, sensa­ cyjnym i tytułam i, nie tylko doniesień krym inalnych lub skandalicznych, ale także politycznych. Pod tym względem charakterystyczny jest rok 1939. Oto parę przykładów: 8 stycznia, u samej góry: Roosevelt straszy Mussoliniego ekstradycją Włochów z A m eryki, dalej: Hitler się zląkł Polski i Rosji. 26 lipca 1939, także u samej góry: Hitler śmiertelnie chory, dalej: Nowe zwariowane niemieckie plany zaborcze —· Gdańska już m u też mało, a nieco niżej: Białostocki Ż yd przegrał 20 tysięcy złotych i chciał się zastrzelić. W końcu lipca 1939 r. opublikowany na czołowym miejscu, z ogrom nym tytułem , arty k u ł Po żniwach wojna?! wywołał ru n na niektóre produkty, panikę nie tylko wśród Żydów, chociaż nie pisała tego żadna polska gazeta, setki telefonów do redakcji, spadek niektó­ rych akcji na giełdzie, zamieszanie w handlu. Na skutek ingerencji cen­ zury w ty tu le dodany został — obok w ykrzyknika — także znak za­ pytania...

Sierpień, jeżeli chodzi o wielkie sensacje w tytule, stoi pod' znakiem zbliżającej się w ojny i w ydarzeń politycznych, odsuwając na dalśze stro­ n y sensacje i w ydarzenia krym inalne. Pietruszka rozumiał, że w chw i­ lach grozy nie jest już ważne włam anie do sklepu, naw et podkop do banku, samobójstwo znanego kupca, wypadek, plotka towarzyska, skan­ dal erotyczny. Ale potrafił robić użytek według swoich metod i z poli­ tyki i zdawał sobie sprawę, że w sierpniu (3 VIII), w ty tule gazety w iel­ ka czołówka, ogromną czcionką sensacja: Bunt w armii niemieckiej także zachęci Żyda do kupna gazety. Zresztą czytelnik wiedział, że na dalszych stronach, obok — niekiedy bardzo rzeczowych i poważnych, ale pisanych dostępnie, bez frazeologii — kom entarzy politycznych i gospodarczych znajdzie jakiś skandalik, kolejny odcinek sensacyjnej powieści Tamte ulice pióra U rke Nachalnika (właściwe nazwisko Icchak Farberowicz), byłego sławnego krym inalisty i włamywacza, „w strząsającą historię ży­

dowskiej dziewczyny” pt. Liii pióra Ewy Blum, ciągnący się długo sen­ sacyjny reportaż zatytułow any Dzień sądu — raczej fabularyzow aną opowieść o procesie Bejlisa (1913), oskarżonego o m ord ry tu aln y w K ijo­ wie i po długotrw ałym przewodzie sądowym, z udziałem kilku sławnych obrońców, uniewinnionego. A utorem był K. Symchowicz, prawdopodob­ nie... Symcha Pietruszka, k tóry często używ ał różnych pseudonimów (m.in. Ju rist, Bankowiec, Kalif, Pietruszkin, literek itp.), a także publi­ kował wiele m ateriałów nie podpisanych. A trakcjam i gazety były stałe

(11)

ru b ry k i i felietony, jak felieton sądowy Przed zielonym stołem, a w so­ boty... spory kącik swatów (m atrym onialny) czy ciesząca się dużą po- czytnością stała ru b ry k a dająca syntetyczny i w nikliw y przegląd w yda­ rzeń zatytułow any Notatki tygodnia, pióra Pietruszki.

„H ajntige N ajes” pod redakcją P ietruszki szybko osiągnęły bardzo wysoki jak na owe czasy nakład, przekraczający 75 tys., a w soboty ok. 100 tys. egz. (dochodziła kolum na hum oru i liczne atrakcyjne publika­ cje). Popołudniówka stała się podporą dla macierzystego dziennika „H ajn t”.

Po powrocie z A m eryki P ietruszka w raz z zaprzyjaźnionym z nim dziennikarzem Gerszonem W ajsbardem przedstaw ili spółdzielni „A lt-N aj” w ydającej „H ajn t” projekt tygodnika ilustrow anego „dla w szystkich” pod nazwą „W elt-Szpigiel” („Zwierciadło Ś w iata”; 1927— 1939). Mimo obaw przed ekstraw agancją i bulw ersującym i pomysłami niezmordowa­ nego P ietruszki projekt zaakceptowano i 6 stycznia 1927 r. ukazał się pierw szy num er pisma. W edług założeń, m iał to być tygodnik literacko- -społeczny, polityczny, kultu ralny , popularnonaukowy, z licznymi dzia­ łam i dla kobiet (moda, porady kosmetyczne, kuchnia, gimnastyka), po­ radam i lekarza, z bogatym działem hum oru i rozryw ek itd. Pismo nie zawiodło oczekiwań i uzyskało, jak w spom inają wydawcy, „gw ałtow ne powodzenie”, osiągając nakład 50 tys. egz., co na owe czasy było wielkim sukcesem. „W elt-Szpigiel” był robiony w całości przez Pietruszkę i W ajs- barda, byw ały num ery z większością tekstów Pietruszki; liczne są dziś nie do rozszyfrowania, ponieważ obok autorów o nazwiskach znanych pojaw iają się i nie znane, prawdopodobnie stanowiące pseudonim y P ie­ truszki. Sam on podpisywał także większe m ateriały, m.in. cykl arty k u ­ łów historycznych o wielkich bataliach w w ojnach różnych epok. Za­ mieszczał też opowiadania tłumaczone przez siebie z języka polskiego i z innych języków. Również i ten tygodnik podparł finanse w ydaw ni­ ctwa.

Przez cały czas swojej dynam icznej, jak niektórzy wspom inają — „zw ariow anej”, działalności publicystycznej i redaktorskiej Pietruszka pracow ał nad głęboką, trudną, poważną problem atyką z dziedziny nauk judaistycznych, przede wszystkim talm udycznych. O w ładnięty ideą p o ­ pularyzow ania wśród prostych ludzi — Żydów nie znających języka he­ brajskiego — „uczonych ksiąg” w oryginale, latam i całymi zajmował się przekładem na jidisz Miszny, opatrując te zawiłe teksty w łasnym i ko­ m entarzam i i w yjaśnieniam i. Z 60 ksiąg Talmudu dokonał w yboru tek ­ stów najistotniejszych i opublikował je w przekładzie w kolejnych sze­ ściu tomach. Ponadto pracow ał sam jeden nad Żydowską encyklopedią, poświęconą żydowskiej historii, kulturze, filozofii, literaturze, biografi- styce, bibliografii i innym problemom, której pierw szy tom (3 zeszyty, 944 strony) w ydał w W arszawie w latach 1932—1933. Tom drugi ukazał się już po w ojnie w Kanadzie. Jest też autorem książki Erec Israel

(12)

algę-majne beszrajbung (Izrael, ogólne opisanie, W arszawa 1921) oraz Jidisze geszichten (Żydowskie historie, wg dzieła A. Kotika, W arszawa 1921,

ss. 390). ‘

Sylw etkę Sym chy P ietruszki znała cała „żydowska W arszawa”. W p a­ mięci piszącego te słowa, kolegi w latach szkolnych i „sym patii” jego pięk­ nej córki Geni (obecnie Gina Perl, wdowa po lekarzu, nauczycielka, za­ mieszkała w USA), zapisał się obraz niewysokiego mężczyzny o a ry j­ skim raczej wyglądzie, o czarnych, krótko strzyżonych włosach, z gęsty­ mi, niskim i brw iam i nad ciemnymi oczyma. Pracow ał bardzo dużo, p ręd ­ ko i podobno chaotycznie, przynajm niej w redakcji, jak wspomina jego pracodawca Noach Finkelsztajn; na wysokim stołku, zawsze z jedną nogą podwiniętą „pod siebie”.

Będąc absolutnie przekonany o groźbie hitleryzm u i wojny, n a ‘krótko przed jej w ybuchem w 1939 r. opuścił w raz z żoną Rachelą (zmarła w USA w 1978 r.) i dwojgiem dzieci: synem Szmulem (zm. 1964 w Izraelu) i córką Genią k raj i udał się do Kanady. Z całej licznej rodziny pozostał jeden jego b ra t Mosze (Moshe, Maurice), ostatnio w spółpracownik „Je­ wish Daily F orw ard” w Nowym Jorku.

Symcha Pietruszka zm arł w Kanadzie, w M ontrealu, 10 kw ietnia 1950 r.

PRYŁUCCY

W dziejach prasy żydowskiej w Polsce ważną rolę odegrała rodzina Pryłuckich. Dotyczy to niew ątpliw ie także Nauma (Nachmana) P ry łu - ckiego, zamożnego wołyńskiego kupca — z prasą związanego raczej b ier­ nie, ale znanego w K rzem ieńcu eru d y ty i działacza społecznego. Dom Nauma, również dzięki jego znanej z urody i inteligencji żonie Sarze, był miejscem, gdzie obok spraw związanych z interesam i gospodarza na porządku dziennym stały spraw y k u ltu ry i wychowania dzieci. Był to dom, gdzie panow ała jeszcze w prawdzie tradycyjna, religijna atm osfera, ale gdzie wkroczyło już żydowskie oświecenie (tzw. haskala), które za­ ważyło nad życiem intelektualnym jego mieszkańców.

W domu P ryłuckich koncentrowało się życie tow arzyskie m iejsco­ wego mieszczaństwa żydowskiego. Mówiło się tu nie tylko o trudnościach i kłopotach dnia codziennego, ale także o w ydarzeniach na świecie, prze­ de w szystkim w Rosji, gdzie życie Żydów było wciąż nie ustabilizowane i zagrożone. N aum Pryłucki, co wówczas na W ołyniu wśród Żydów nie było rzeczą powszechną, abonował prasę rosyjską oraz w ydaw ane w P e- tërsburgu, w W ilnie i w W arszawie czasopisma żydowskie w językach hebrajskim , polskim i rosyjskim. Tak więc kontakt z prasą żydowską jego najstarszego syna miał swoje początki już w czasach wczesnego dzieciństwa.

(13)

(Hirsza-Szuli-ma; Cwi to hebrajskie brzm ienie pierwszego imienia) pokierował ojciec, troszcząc się zarówno o opanowanie przezeń wiedzy talm udycznej, jak i ogólnej. Szczególny nacisk położono na naukę języków obcych, obok więc hebrajskiego i żydowskiego oraz polskiego i rosyjskiego Cwi opa­ nował dobrze niemiecki i francuski. W 1880 r. uczęszczał na U niw ersytet Kijowski jako wolny słuchacz, następnie studiow ał nauki hum anistycz­ ne na Uniw ersytecie w Berlinie. Od młodości pisyw ał wiersze i opo­ wiadania, a w wieku la t osiem nastu rozpoczął publikację krótkich utw o­ rów poetyckich, nowel i felietonów oraz inform acji z dziedziny kultury. Pierw sze jego publikacje w języku hebrajskim ukazały się w czaso­ pismach dobrze mu znanych z domu rodzinnego, m.in. w „Haboker O r” („Poranna Zorza” ; 1880). Na większą skalę działalność publicystyczną P ryłucki rozpoczął po roku 1880, jako redaktor działu politycznego w hebrajskim czasopiśmie „H am elic” („Kaznodzieja”), w ydaw anym w la­ tach 1890—1904 w Odessie, a następnie (do 1907 r.) w P etersburgu i Wil­ nie. Prowadził tu również dział „Pinkas k atan ” („Mała kronika”). Spo­ radycznie współpracował także z innym i czasopismami hebrajskim i, jak „H azm an” („Czas”), z w ydaw aną przez Chaima Zeliga Słonimskiego „H acefirą” („Jutrzenka” ; 1862— 1931 w Warszawie) oraz z rosyjsko-ży- dowskim czasopismem „Buduszcznosť” („Przyszłość”). Jego prace zna­ lazły się także w roczniku „Jew rejski jeżegodnik”.

Pryłuckiego nie satysfakcjonowała jednak ta praca. Jego celem było założenie i redagowanie poważnego pisma żydowskiego, wydawanego w jidisz — bardziej rozpowszechnionym niż hebrajski języku mas ludo­ wych. Był to okres rozkw itu jidiszizmu, literatu ry w języku żydowskim, k tó ry z żargonu — dzięki tak znakom itym klasykom literatu ry żydow­ skiej, jak Icchak Lejb Perec, Szalom Asz, Szalom Alejchem i innym — pod koniec XIX i na początku XX w. stał się autentycznym językiem literackim większości Żydów. Rozpoczął więc P ryłucki starania o zało­ żenie dziennika w tym właśnie języku. Jako człowiek szanowany, także przez władze carskie, miał wszelkie szanse otrzym ania zgody na reali­ zację swojego planu. Ale stała się rzecz, której nie oczekiwał — z jego starań skorzystali inni. Zaskoczenie Pryłuckiego było ogromne. Zam iast niego, człowieka cieszącego się ogromnym autorytetem i poważaniem, mającego dobre koneksje i niezmordowanie zalewającego władze carskie m em oriałam i i argum entam i na rzecz prasy żydowskiej, zgodę otrzym ali inni, którzy zaczęli wydawać w Petersburgu, w styczniu 1903 r., „pierw ­ szą żydowską gazetę” „Der F ra jn d ” („Przyjaciel”) oraz „Der Tog” („Dzień”). Ulegając bowiem zabiegom Pryłuckiego, na jednym z memo­ riałów, którego autorem był właśnie on, von Pleve podpisał rezolucję na rzecz innych, także starających się o to petentów : „Zezwolić w P e­ tersb u rg u Ginzburgowi i Rapaportowi, a w W arszawie Gołubowowi [...1 na założenie gazety żydowskiej”. Dwaj pierw si z tej pomyłki (czyżby po­ myłki?...) bez wiedzy Pryłuckiego skwapliwie skorzystali i zaczęli w y­

(14)

dawać wspom nianą wyżej gazetę „Der F rajn d ”. N atan Gołubow z uzy­ skanej koncesji nie skorzystał, przekazując ją Leonowi Rabinowiczowi, któ ry zaczął wydawać wyżej w spom niany dziennik „Der Tog”. In te r­ wencje Pryłuckiego nic nie pomogły; na wydaw anie innych gazet żydow­ skich von Pleve nie zezwolił. Dawid Druk, żydowski dziennikarz i histo­ ry k prasy, zarazem przyjaciel Pryłuckiego, znający te spraw y z autopsji, pisze, że P ryłucki był tym faktem zaszokowany. Sam Cwi Pryłucki, któ­ ry przebyw ając w getcie w arszawskim pisał swoje wspom nienia ,(w A r­ chiwum Ringelbłum a zachowało się 12 brulionów z 946 stronicam i ręko­ pisu w języku żydowskim), tę niezwykłą historię opisuje z goryczą. S ta­ nął bezradny wobec faktu dokonanego, z którym zresztą dość szybko pogodził się, stając się aktyw nym współpracownikiem „F rajn d u ”.

Nie dał jednak za w ygraną i o w ydaw anie swojej gazety starania czynił nadal, w końcu z powodzeniem, tym większym że m iał to być dziennik warszawski. Cwi P ryłucki sprytnie w ykorzystał falę odwilży 1905 r. i za rządów m inistra P iotra Światopełka-M irskiego uzyskał k o n ­ cesję na wydaw anie dziennika w języku żydowskim „Der Weg” („Dro­ ga”). Pierw szy num er ukazał się w W arszawie 1 sierpnia 1905 r. W ydaw­ cami gazety byli dwaj wspólnicy: Cwi P ryłucki i... w spom niany już Ginzburg, który przechytrzył w swoim czasie Pryłuckiego w Petersburgu.

Gazeta pod redakcją Pryłuckiego w ystartow ała znakomicie, pozysku­ jąc do w spółpracy w ielu znanych pisarzy i publicystów, wśród których znaleźli się m.in. I. L, Perec, Hirsz Dawid Nomberg, A braham Rajzen, Dawid, Druk, a nieco później także Szalom Asz i Szalom Alejchem oraz syn założyciela gazety Noe Pryłucki.

Ukazanie się „Der Weg” jest niew ątpliw ie jednym z najbardziej przełomowych w ydarzeń nie tylko w dziejach prasy żydowskiej, ale także w życiu społecznym i politycznym oraz kultu raln y m społeczności żydowskiej w Polsce. Był to bowiem dziennik robiony z rozmachem, atrakcyjnie redagowany, o dużym form acie i nowoczesnym, jak na owe czasy, układzie m erytorycznym . Chociaż gazeta miała charakter dzien­ nika poważnego, nie stroniono także od wiadomości i reportaży o posma­ ku sensacyjnym . Dziennik ten był — jak byśm y to dziś powiedzieli —- oportunistyczny. Reprezentow ał n u rt narodowo-syjonistyczny, jednak­ że — jak wspomina jeden z jego współpracowników D. Druk — „jak cała żydowska prasa mieszczańska nosił na sobie stem pel dem okracji i rew olucyjnych dążeń [...]. Nie dlatego, że redaktorzy byli takim i re ­ w olucjonistam i i zwolennikami socjalizmu [...]. Raczej na odwrót, dzia­ łali na rzecz syjonizm u [...] ale musieli tak postępować ze względu na czytelników i ze względów m aterialnych [...]. Jeżeli gazeta nie będzie radykalna, straci czytelnika”.

Gazetę „położyli” obaj wspólnicy: P ryłucki i Ginzburg, popadając w zatarg, ponoć o posmaku nieco skandalicznym. Po okresie rozkw itu w 1906 r., kiedy to wprowadzono także wydanie wieczorne, pismo bo­

(15)

rykało się z dużymi trudnościami. Nie było wolne od represji, częstych konfiskat i szykan, polegających m.in. na zakazie pojedynczej sprzedaży w Warszawie i na prowincji, na biciu i więzieniu gazeciarzy i kolporte­ rów, którzy z tego powodu odmawiali jego sprzedaży. Tak więc po pół­ torarocznym istnieniu 14 stycznia 1907 r. „Der 'Weg” przestał się uka­ zywać. Przeczuwając, że gazeta długo się nie utrzym a, a także niechętnie w spółpracując z Ginzburgiem, P ryłucki jeszcze w sierpniu założył w ła­ sny dziennik „Di N aje C ajtung” („Nowa G azeta”), k tó ry ukazyw ał się tylko trzy miesiące.

Wszystkie te niepowodzenia nie zniechęciły Pryłuckiego do dalszej działalności edytorskiej w dziennikarstw ie. Nie zrażając się tym, że na żydowskim ry nku prasow ym pojawili się konkurenci, jak działacz syjo­ nistyczny Nachum Sokołów, Nachum Mosze Syrkin, a przede wszystkim przedsiębiorczy, pełen tem peram entu, energii i inicjatyw y Samuel Jakub Jackan oraz M ordechaj Spektor, Pryłucki, przy aktyw nym w spółdzia­ łaniu swego syna Noego, podejm uje dalsze inicjatyw y w kierunku reali­ zacji swojej odwiecznej idei stw orzenia wielkiego dziennika żydowskiego. Stał się nim powołany do życia „Der M oment” („Chwila”), którego pierw szy num er ukazał się 5 listopada 1910, a ostatni 23 września 1939 r., już pod gradem hitlerow skich bomb, od których „ostatnie linotypy za­ częły topnieć”.

Nazwę gazety wziął P ryłucki z ty tu łu stałej pozycji, jaką prowadził przed laty w dzienniku „Der Weg”, od arty k u łu wstępnego Der Moment, będącego aktualnym kom entarzem politycznym.

Założenie dziennika wielonakładowego nie było spraw ą prostą. Nie w ystarczały inwencja i energia oraz talen t Pryłuckiego. Tu trzeba było stworzyć przede wszystkim przedsiębiorstwo. I tak, na zasadzie spółki, właścicielami zostali dwaj bogaci przedsiębiorcy w arszawscy Chaim P ru - żański i Eliazar Zylberberg, dyrektor i właściciel pierwszego w arszaw ­ skiego żydowskiego gim nazjum Magnus K ryński i Cwi Pryłucki. Jed ­ nakże za założycieli dziennika, obok Pryłuckiego, należy uważać pisarza H ilela C ajtlina i Mosze Justm ana, znanego świetnego publicystę i felie­ tonistę, podpisującego się B. Juszzon lub Yciełe (zdrobniale), za którym , po latach, tysiące czytelników porzuciło „M oment” i zaczęło nabywać inny wielkonakładowy dziennik „H ajn t”, do którego — poróżniwszy się z redaktoram i „M om entu” —■ przeszedł ulubieniec czytelników B. Jusz­ zon—Yciełe—Justm an... Założyciele „M om entu” nadali gazecie kierunek ideologiczny reprezentujący folkistów, uważających się za stronnictw o ludowo-demokratyczne, postulujące żydowską autonomię narodową i k u l­ tu ra ln ą w Polsce i równe praw a dla Żydów, jako jednostek autochto­ nicznej grupy etnicznej.

Naczelnym redaktorem „M omentu” został Cwi Pryłucki. Z jego też inicjatyw y w 1924 r. rozpoczęto przy piśmie wydawać popołudniówkę „W arszew er Radio”, redagowaną przez Salomona Janowskiego.

(16)

Cwi Pryłuckiem u w jego działalności przez bez mała pół w ieku to­ w arzyszył jego syn Noe. Jakkolw iek w szechstronne w ykształcenie p re­ destynowało Noego, co miało być zgodne z wolą jego ojca, do zawodu adwokata, poświęcił się przede w szystkim działalności politycznej i p u ­ blicystycznej; chociaż nie tylko — był bowiem także etnografem , filolo­ giem i prawnikiem.

Noe P ryłucki urodził się 1 października 1882 r. w Berdyczowie, w do­ mu rodziców m atki — Pesy, pochodzącej ze znanej w tym mieście ro ­ dziny Berkelmanów. Dzieciństwo spędził u rodziców w Krzemieńcu, kształcąc się pod kierunkiem ojca, k tó ry w pajał w eń zamiłowanie do historii Żydów, ich religii, szczególnie Talmudu, oraz języków — zarów­ no hebrajskiego, jak i żydowskiego. W 1898 r. ukończył z wyróżnieniem progim nazjum w Krzemieńcu, następnie uczęszczał w W arszawie do III G im nazjum Miejskiego, do którego został p rzy jęty na podstawie egzaminu konkursowego i które ukończył ze złotym medalem. Nauka Noego odbywała się w znacznie trudniejszych w arunkach niż kształcenie jego ojca, korzystającego z zamożności dziadka. Dochody ojca Noego, znanego w prawdzie publicysty, u schyłku stulecia były bardziej niż skromne, toteż Noe utrzym yw ał się zasadniczo z udzielanych korepetycji w domach plutokracji żydowskiej. Rozpoczęte po m aturze studia praw ­ nicze na Uniw ersytecie W arszawskim przebiegały z przeszkodami. W 1903 r. został aresztow any za zorganizowanie dem onstracji w polskim teatrze dram atycznym z powodu w ystaw ionej tam sztuki Złoty cielec 0 charakterze antysemickim. W roku następnym aresztow any ponownie 1 osadzony na 2 miesiące na Paw iaku za udział w wiecu lewicowych stu ­ dentów. W latach 1904—1905 działał w organizacjach syjonistycznych, w ystępujących przeciwko tzw. terytorialistom , szerzącym ideę stw orze­ nia państw a żydowskiego gdzieś poza Palestyną. W ygłaszał w tym czasie odczyty w języku żydowskim w różnych miastach. Stał się, podobnie jak jego ojciec, rzecznikiem jidiszizmu i krzew ienia żydowskiej k u ltu ry językowej; gdy w 1905 r. dał tem u w yraz na jednej z dem onstracji le­ wicowych studentów, został w ydalony z U niw ersytetu Warszawskiego. (Z czasem powoli zaczął się oddalać od ideologii syjonistycznej, stając się w przyszłości, tak jak ojciec, jednym z czołowych działaczy folki- stowskich, m anifestując zarazem, już po wojnie, swój polski patriotyzm ). Dzięki m aterialnej pomocy ojca, którego zarobki uległy poprawie, udał się do Petersburga, gdzie w 1907 r. ukończył studia prawnicze. Tem atem jego dysertacji było „Praw odaw stw o o firm ie handlow ej”.

Jeszcze w latach szkolnych i studenckich pisywał opowiadania, w ier­ sze, upraw iał publicystykę, początkowo w języku hebrajskim , m.in. w czasopismach „Hamelic”, „Hazofe”, „H acefira”. Po założeniu przez ojca dziennika „Der Weg” w 1905 r. Noe zostaje jego współpracownikiem, a z czasem w spółredaktorem i jednym z czołowych publicystów. Współ­ pracę kontynuow ał następnie w dzienniku, k tóry zastąpił tę gazetę —

(17)

„Unzer Leben” („Nasze Życie”). Używał różnych pseudonimów, m.in. Oktawa, Aleksander C., Iks; wielu m ateriałów redakcyjnych nie podpi­ sywał. Wreszcie stał się, u boku ojca, jednym z głównych współzałoży­ cieli, organizatorów, publicystów i redaktorów, a z czasem redaktorem naczelnym największego obok „H ajn tu ” dziennika warszawskiego w ję ­ zyku żydowskim — „Der M oment”.

Za nam ową ojca w 1909 r. rozpoczął Noe w Warszawie praktykę adwokacką. Odciągały go jednakże od tego zawodu zainteresow ania filo­ logiczne i kulturalne, a także działalność pisarska i publicystyczna. W kra­ cza na teren y leżące jakby odłogiem, zaczyna z pasją interesować się żydowskim folklorem. Do roku 1912 zebrał ok. dwóch tysięcy żydow­ skich pieśni ludowych, bijąc tym rekordy, jakich nie osiągnęli inni znani zbieracze, jak Saul Ginzberg czy M enachem Kipnis. Zbiera też przysło­ wia, porzekadła, zajm uje się żydowską dialektologią, będąc w tej dzie­ dzinie pionierem, bada historię lite ra tu ry żydowskiej, teatru, muzyki, zajm uje się leksykografią, bibliografią itd. Redaguje rozm aite czaso­ pisma kulturalne, przew ażnie zresztą efemeryczne, jak „Der Jun g er G eist” („Młody Duch”), „Goldene F unken” („Złote Isk ry ”), w spółpracuje z tygodnikam i „T eater W elt” („Św iat T eatru ”) i „Roman C ajtung” (1907— 1908 — oba poświęcone spraw om literatury , k u ltu ry i sztuki), do których pisuje eseje i recenzje teatralne, muzyczne i z dziedziny folklo­ ru. Pisze wiersze, m.in. cykl liryków erotycznych pt. Farn Mazbejach (Przed ołtarzem). W ydaje szereg książek i zbiorów, m.in. Jidisze folksli­ der (Żydowskie pieśni ludowe, W arszawa 1911, s. 159 + XVIII), Lider u n masełech fu n tojt (Pieśni i opowiastki o śmierci, P etersburg 1913). Jego dziełem są dwa tom y Noacha Pryłuckiego zbiory żydowskiego fol­ kloru, filologii, historii i k u ltu ry (t. 1, W arszawa 1912; t. 2, W arszawa 1917). O bogactwie, a zarazem o wszechstronności jego twórczości świad­ czy wydanie 10 tomów Pism Noacha Pryłuckiego, których tom Barg arojf (W górę), z roku 1917, ma ch arakter m em uarystyczny. Inne tom y poświęcone są m.in. pisarzom żydowskim, teatrow i, historii. Sporo m a­ teriałów ze swoich badań zamieszczał w w ydaw nictw ach In sty tu tu Yivo (Yidiszer W isenszaftlecher Instytut), k tó ry działał do w ybuchu II w ojny światowej w Wilnie, a ew akuow any do Nowego Jorku, działa tam po dziś dzień. Były to prace przeważnie z dziedziny językoznawstwa, etno­ grafii, literatury. Yivo poświęcał tym zagadnieniom specjalne zeszyty pn. „Jidisze Filologie”, redagowane przez Załmena Rajzena i M. W ajn- berga.

Jak już wspomniano, zainteresow ania Pryłuckiego problem atyką ży- dostwa polskiego oddalają go od jego młodzieńczych skłonności do syjo­ nizmu. S taje się, tak jak jego ojciec, ale z większą pasją, rzecznikiem traktow ania Żydów polskich jako autochtonicznej grupy kraju, postu­ lując jednak zachowanie żydowskiej kultury, języka, obyczajowości, czę­ ściowo także szkolnictwa itd.

(18)

Po w ybuchu I w ojny światowej P ryłucki uaktyw nia się politycznie. W 1916 r. z ram ienia żydowskiego dem okratycznego kom itetu w ybor­ czego, k tó ry był przeciw staw ny konform istycznem u blokowi syjonistów i ortodoksów, wchodzi w skład W arszawskiej R ady M iejskiej, będącej wówczas niejako najwyższą try bu ną polityczną w Polsce. Członkiem tej Rady był do 1919 r. W tym sam ym czasie krystalizuje się ideologia folkistów, którzy organizują własne stronnictw o (Żydowskie Stronnictw o Ludowo-Demokratyczne) i którego zostaje prezesem. W 1918 r. jest członkiem Tymczasowej Rady S tanu K rólestw a Polskiego. Z ram ienia folkistów zostaje w ybrany na posła do Sejm u Ustawodawczego (1919), a następnie do Sejm u O rdynaryjnego (1922— 1927). Na Sejm ie U stawo­ dawczym — przyłączając się do patetycznego przem ówienia posła, sę­ dziwego rabina A braham a P erlm uttera, k tó ry m.in. stw ierdził, że Żydzi „będą w iernym i obyw atelam i państw a polskiego [...] na rów ni ze w szyst­ kim i obywatelam i k raju dzielą powszechną radość z urzeczyw istnienia ogólnych marzeń, stw orzenia i odbudowy wolnej, w ielkiej i potężnej Polski w jej granicach historycznych, z jej dostępem do m orza [...] Żydzi żądają dla siebie pełnego i faktycznego rów noupraw nienia, zagw aranto­ wanego ustaw ą” — Cwi Pryłucki, deklarując w im ieniu swojego stro n ­ nictw a i ogółu Żydów absolutną lojalność i patriotyzm wobec odrodzo­ nej ojczyzny, w skazywał na brak należytej opieki ze strony władz, na pogromy, nierespektow anie zarządzeń i dekretów gw arantujących Żydom rów ne prawa. Pełne teksty jego przemówień, a także innych posłów żydowskich, zamieszczała w całości prasa żydowska w szystkich odcieni. P ełnym i zaangażowania i pasji w ystąpieniam i w Sejm ie zyskuje P ry ­ łucki dużą popularność (co z kolei odbija się na poczytności „M om entu”), ale zarazem naraża się na wrogość ze stro n y posłów zachowawczych, szczególnie ze strony endecji, k tó rą atakow ał za przeciw staw ianie się żądaniom rów noupraw nienia ze strony Żydów, w alki o autonom ię k u l­ tu raln ą itp. Zwalczające go ugrupow ania reakcyjne zadają silny cios jego karierze politycznej, żądając usunięcia go z Sejm u, jako „obcokra­ jowca” urodzonego w Berdyczowie. Żądaniom tym uczyniono zadość i n a miejsce Pryłuckiego wszedł znany pisarz żydowski, również folkista — Hirsz Dawid Nomberg. Porażka Pryłuckiego była również porażką jego p artii — folkistów, której był przywódcą. A przecież P ryłucki nie był jedynym posłem w Sejmie, którego rodowód sięgał poza granice ówcze­ snej Polski. Jako praw nik dotkliwie odczuł tę niesprawiedliwość, ale z nią sobie poradził: w roku 1922 uzyskał definityw nie obyw atelstwo polskie i w najbliższych wyborach wszedł ponownie do Sejm u, gdzie należał do najaktyw niejszych posłów z ram ienia żydostwa polskiego, nie stroniąc także od problem atyki ogólnokrajowej, eknomicznej, polityki zagranicznej itd.

P ryłucki działał w wielu organizacjach społecznych, m.in. był orga­ nizatorem i prezesem Żydowskiej Ligi O św iaty Ludowej, prezesem

(19)

Ży-dowskiego Pen-Clubu, członkiem Wszechświatowego K om itetu Pomocy Żydom w Paryżu, członkiem zarządu C entralnego Związku Żydowskiego Drobnego Kupiectwa, członkiem zarządu Yivo w Wilnie, a przede wszy­ stkim redaktorem naczelnym dziennika „Der M om ent”. Był nie tylko redaktorem , ale czołowym publicystą tej gazety. Jego arty k u ły wstępne, publikacje na różne tem aty związane z jego w szechstronnym i zaintere­ sowaniami, niestety rozproszone w trzydziestu rocznikach „M om entu”, á także w popularnym dzienniku „Undzer Ekspres” (1927—1939), z któ­ ry m współpracował, m ogłyby stać się ważnym przyczynkiem nie tylko do historii Żydów polskich, ale do historii Polski w ogóle. W spółpraco­ w ał też stale z tygodnikiem „Literarisze B ieter” (1924—1939). Oprócz publikacji, o których w spom nieliśmy wyżej, P ryłucki w ydał drukiem szereg pozycji w języku polskim, ogłoszonych m.in. w czasopismach ,-,Głos Żydowski” (1917— 1918) i „Życie Żydowskie” (1917— 1919); uka­ zały się także jego książki, m.in. Nacjonalizm i dem okratyzm (1906), Poezje (1908), M ow y (1920— 1922), A rchiw um do filologii żydowskiej, historii literatury i etiologii (1933).

P ryłucki odbył szereg podróży po krajach Europy, zaś w roku 1921 odwiedził S tany Zjednoczone AP, gdzie w D epartam encie S tanu wygłosił re fe ra t o sytuacji Żydów, Ukraińców i Białorusinów w Polsce. Był także p rzy ję ty na audiencji u ówczesnego prezydenta USA W arrena Hardinga.

W ybuch w ojny zastał ojca i syna P ryłuckich w Warszawie. Stary, siedemdziesięciosiedmioletni Cwi Pryłucki, zasłużony pionier prasy ży­ dowskiej w Polsce, schorow any i słaby, nie był w stanie opuścić na w e­ zwanie pułkow nika Umiastowskiego W arszawy, skłonił natom iast do tego syna. Sam w getcie, w bardzo ciężkich w arunkach, z benedyktyńską cierpliwością spisywał swoje wspomnienia, o których już wyżej była mowa. Zm arł w getcie warszawskim, prawdopodobnie nie śm iercią n atu ­ ralną, ponieważ zostałby po nim jakiś nekrolog, chociażby w gettow ej legalnej „Gazecie Żydow skiej”, ale zam ordowany przez hitlerowców, może wywieziony podczas w ielkiej deportacji latem 1942 r. Dożył 80 lat, z czego ponad 60 poświęcił prasie.

Noe Pryłucki, jak już wspomniano, opuścił Warszawę. Znalazł się w Wilnie, gdzie po ustanow ieniu w ładzy radzieckiej uzyskał na tam tej­ szym uniw erystecie katedrę języka, filologii i lite ra tu ry żydowskiej. Po napaści Niemców na Związek Radziecki wszelki ślad po nim zaginął. Przypuszcza się, że zginął w 1941 r. w getcie wileńskim w roku n a ­ stępnym .

Cytaty

Powiązane dokumenty

rowców jest bezpośredni brak w in nych fabrykach, które z tego po­.. wodu zmuszone są swoją

Na każdej kartce proszę napisać imię i nazwisko, numer tematu, numer zadania i nazwisko osoby prowadzącej ćwiczenia.. ODPOWIEDZI

O kazuje się, że więż akustyczna rozpoczyna się przed wykluciem się piskląt, w ciągu p aru ostatnich dni wysia­..

kowanych przez GUS przewiduje się dalsze zmniejszanie się przyrostu naturalnego, który w ostatnim dziesięcioleciu XX w ieku będzie w Polsce o 60,4% mniejszy

A kt porodu przyspieszają rów nież bioklim atyczne czynniki... nych męskich

O suw iska są więc przyśpieszonym czynnikiem rzeźbotw órczym

wem do swej skromnej dwupokojowej pracow ­ ni, uniw ersytet zwraca się do parlam entu, który wreszcie przyznaje kredyty na wybudowanie skromnego laboratorium przy

[r]