• Nie Znaleziono Wyników

O postaci Przeczystej Rodzicy z "Hymnu na Dzień Zwiastowania"

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "O postaci Przeczystej Rodzicy z "Hymnu na Dzień Zwiastowania""

Copied!
25
0
0

Pełen tekst

(1)

Agnieszka Mazurska

O postaci Przeczystej Rodzicy z

"Hymnu na Dzień Zwiastowania"

Acta Universitatis Lodziensis. Folia Litteraria Polonica 11, 13-36

2008

(2)

A C T A U N I V E R S I T A T I S L O D Z I E N S I S

FO L IA L IT TER A R IA P O L O N IC A 11, 2008

A g n ie s z k a M a z u r s k a

O postaci Przeczystej Rodzicy

z Hymnu na Dzień Zwiastowania

K im że je s t ta, która św ieci z w ysoka ja k zorza, p iękna ja k księżyc, ja śn ieją ca ja k słońce, groźna ja k zb ro jn e zastępy? (Pnp 6, 10)'

P rzedm iotem pracy je s t poetycki obraz N iew iasty w niebiosach z H ym nu

na D zień Z w iastow ania N. P. M aryi A dam a M ickiew icza. Interesuje m nie źródło

czy raczej źródła inspiracji, dzięki którym pow stał on w w yobraźni poety. Z ajm ę się także je g o realizacją w om aw ianym w ierszu o raz jeg o kontynuacją w późniejszej tw órczości M ickiew icza. Poza m oim zainteresow aniem pozostaje k w estia przynależności gatunkow ej utw oru oraz inne zagadnienia dotyczące poetyki tekstu.

H ym n..., pow stały praw dopodobnie w pierw szej p ołow ie grudnia 1820 r.

w czasie „kow ieńskiego zesłania” , został opublikow any w pierw szym tomie Poezji w 1822 r. jak o jed en z W ierszy różnych. W śród nich zajm uje m iejsce pierwsze, co z pew nością m a sw oje znaczenie. T om otw iera Przem ow a przedstaw iająca poglądy m łodego poety na poezję rom antyczną i jej źródła. W iersze z tego zbioru są tych poglądów „zastosow aniem ” w poetyckiej praktyce. T ak sądzi się na ogół o cyklu

B a lla d i rom ansów , traktując W iersze różne jak o sw oisty aneks2. N ie chcę

zajm ow ać się pozostałym i W ierszami różnymi, jednakże poprzez analizę poetyckie­ go obrazu N iew iasty postaram się wykazać, że Hymn..., m im o pozorów klasycysty- cznej „ch ło d n ej” w praw ki3, je s t na w łaściw ym m iejscu - w pierw szym tomie

P oezji, po rew olucyjnej P rzem ow ie, na czele W ierszy różnych.

1 W szystkie cytaty bib lijn e za: Pism o Ś w ięte S tarego i N o w eg o T estam entu, P o zn ań -W arszaw a 1980, tzw . B iblia Tysiąclecia.

2 Por. W . B o r o w y , O p o e z ji M ickiewiczja, L ublin 1999, s. 140.

3 Ibidem , s. 3 2 0 - przyp. dotyczący „c h ło d u ” i „w y stu d io w an ia” . P o r także: „zarzucano «H ym now i» brak uczucia, chłód, dystans kunsztow nej retoryki” o raz przyp. w C z. Z g o r z e l s k i ,

M atka Boska w p o e z ji M ickiew icza, [w:] N iepokalana. K ult M a tki B o żej na ziem iach polskich w X IX w., L ublin 1988. s. 156.

(3)

H ym n... należy do najtrudniejszych i najbardziej niejasnych utw orów M ic­

kiew icza. N ie d oczekał się też w yczerpującej analizy i objaśnienia. S pośród starszych prac na uw agę zasługuje zw łaszcza interpretacja S tefanii Skw arczyń- skiej4. Z najnow szych w spom nieć trzeba teksty Jarosław a P łuciennika i Jarosław a Ł aw sk ieg o 5.

Podczas pierw szej lektury u tw ór w ydaje się nierów ny, nieprzem yślany, niespójny czy w ręcz nieudany. W ielokrotne czytanie pozw ala jed n ak na zbliżenie się do tajem nicy je g o artystycznej i m yślow ej spójności. W m oim przypadku o w o zbliżenie p olegało na skojarzeniu obrazów w iersza, a przede w szystkim głów nego obrazu P rzeczystej R odzicy, z szeroko ro zu m ian ą sy m b o lik ą religijną. O brazy te, a zw łaszcza ich m ożliw e inspiracje, n akładają się na siebie, w y­ m ieniają i plączą. U trudnia to bardzo ich om ów ienie. Aby je ułatw ić, podzieliłam utw ó r „ p io n o w o ” n a trzy „cią g i” obrazów , które - o bjaśnione - stanow ią trzy drogi do ro zu m ien ia H ym nu... O bjaśnienie polega n a określeniu ich wobec tekstów i tradycji religijnych, m ogących mieć w pływ na ich pow stanie w w yob­ raźni poety o raz na ich k onkretną poetycką realizację.

„W ybrał J ą Bóg i wywyższył ponad wszystko” Maryja jako typus Christi

Pokłon Przeczystej Rodzicy! N ad niebiosa T w o je skronie. G w iazd am i T w ó j w ieniec płonie Jehow ie na praw icy. (I, 127, w. 14)6

„P rzeczy sta D ziew ic a ” nie je s t określeniem M aryi popularnym w K ościele katolickim . Być m oże pozostaje pod w pływ em praw osław nego Św ięta Przeczysta. W ątpliw ości badaczy budził w ieniec z gw iazd n a głow ie B ogurodzicy7. W ąt­ pliw ości te są nieuzasadnione, gdyż tradycja chrześcijańska u tożsam ia M aryję z N iew iastą z A pokalipsy św . Jana, k tóra je s t „ob le czo n a w słońce i księżyc pod jej stopam i, a n a jej głow ie w ieniec z gw iazd d w u n astu ” (A p 12, l ) 8.

R zeczyw isty p ro b lem to m iejsce, jak ie M aryja zajm uje - „Jehow ie na p raw icy ” . W edług C redo, m iejsce to należy do C hrystusa („S ied zi po praw icy

4 S. S k w a r c z y ń s k a , „Hymn na Dzieri Z w iastow ania N. P. M a ryi” (P róba now ego o d ­

czytania utw oru), [w:] e a d e m , M ickiew iczow skie „pow inow actw a z w yboru”, W arszaw a 1957,

s. 195.

5 J. P ł u c i e n n i k , T ekst i tekst, [w:] B iblia a ku ltu ra E u ro p y, t. 2, Ł ó d ź 1992, s. 96; J. Ł a w s k i , M arie rom antyków , B iałystok 2003.

6 C ytaty z utw orów M ickiew icza w g edycji: A. M i c k i e w i c z , D zieła, t. 1 -17, W arszaw a 1 995-2004, W ydanie R o cznicow e 1798-1998.

7 Por. W . K u b a c k i , P ierw io sn ki p o lskieg o rom antyzm u, K raków 1949, s. 121, 124. 8 P ięknym w ieńcem z dw unastu gw iazd ukoronow ana je s t M atk a B oska z O strej Bram y.

(4)

O p o sta c i P rzeczystej R o d zicy z ,.H ym nu na D zień Z w ia sto w a n ia ' 15

B oga O jca W szech m o g ąceg o ” ). W takim razie po zy cja B ogurodzicy w niebio­ sach m oże być pierw szym sygnałem , że w om aw ianym utw orze przejm uje Ona pew ne rysy sw ego Syna, w ystępuje niejako na Jego m iejscu, zam iast Niego. Jest więc typ u s C hristi. P o tw ierdzają to pew ne elem enty następnego obrazu poetyckiego. Stanow i go w izja m odlącego się tłum u i w ystąpienie proroka:

N inie, dzień T o b ie uśw ięcam y w ierni, Śród T w eg o błyśnij kościoła! O to na ziem ię zło żo n e czoła, O to śród niem ej bo ja źn ią czerni P o w staje prorok i woła: U derzam org an Tw ej chw ale,

L ecz z bóstw a idzie godne bóstw a pienie, Śród T w eg o błyśnij kościoła!

1 spuść anielskie w ejrzenie! D uchy m e bóstw em zapalę,

G łosu mi otw ó rz strum ienie! (w. 5 -1 5 )

D w ukrotnie pow tórzone w ezw anie „Ś ró d tw ego błyśnij ko ścio ła!” oddaje M aryi zw ierzchność nad K ościołem , którego P anem je s t C hrystus (oczyw iście, jeś li przez K ościół rozum iem y w spólnotę w iernych, m oże je d n a k chodzić o k oś­ ciół - św iątynię pod w ezw aniem N. M. P.).W zyw ający nazyw a M aryję bóstw em , prosząc J ą o natchnienie potrzebne do stw orzenia pieśni Jej godnej, podnosi w ięc Jej godność, zrów nując Ją z Synem .

Istnieje w tekście jeszcze je d e n ślad „u to ż sam ie n ia” M atki i Syna. Scena Z w iasto w an ia w yprzedza (sw oim przebiegiem i „ o p raw ą” ) w ydarzenia, które nastąp ią w je g o w yniku - C hrzest Jezusa w Jordanie i Je g o P rzem ienienie na górze T abor. T ak w idzi scenę Inkarnacji poeta:

Jak ran ek z m orskiej kąpieli I ju trz n ia - M aryi lica; Śnieży się obłok, słońce z ukosa Sm ugiem złota po nim strzeli: T ak a na śniegu, co szaty bieli, P o w iew n eg o ja sn o ś ć w łosa.

P ójrzał Jehow ah i w N iej upodobał sobie; P ęk ły niebios zw ierciadła,

B iała gołąbka sp ad ła [...] (w. 2 5 -3 3 )

H ym n... p ow tarza charakterystyczne rysy przekazów E w angelistów o w yda­

rzeniach z życia Jezusa: n adzw yczajną białość i jasn o ść szaty oraz niezw ykły w ygląd tw arzy (z P rzem ienienia), „p ęk an ie” niebios i z stąpienie D ucha Św iętego pod po stacią gołębicy (z C hrztu). O to scena P rzem ienienia w g św. M ateusza:

[...] zaprow adził ich na g órę w ysoką, osobno. T am przem ieni! się w obec nich: tw arz Jeg o zajaśniała ja k słońce, od zien ie zaś stało się białe ja k światło. (M at 17, 1-2 )

(5)

Św . M arek inaczej precyzuje barw ę przem ienionej szaty:

Jeg o od zien ie stało się lśniąco białe, tak ja k żaden folusznik na ziem i w ybielić nie zdoła. (M k 9, 3)

Przedstaw iając scenę C hrztu oddajm y glos E w angeliście Ł ukaszow i:

A gdy się modlił, otw orzyło się niebo i D uch Święty zstąpił na Niego, w postaci cielesnej niby gołębica, a z nieba odezw ał się głos: „T yś je s t mój Syn um iłow any, w Tobie m am up o d o b an ie” . (Łk 3, 2 1 -2 2 )

Słow a z n iebios w skazują na ostatni ślad u tożsam ienia M aryi i Jezusa w H ym nie... S ą one parafrazą w ersetu z proroctw a Izajasza:

O to m ój S ługa, którego podtrzym uję, W ybrany m ój, w którym m am upodobanie. S praw iłem , że D uch m ój na N im spoczął. (Iz 42, 1)

A oto słow a pro ro k a z Hymnu...:

Pójrzał Jeh o w ah i w N iej upodobał sobie.

Z arów no w ięc M aryja, ja k Jezus nazw ani są tym i, w których „up o d o b ał so b ie” Bóg.

O prócz o k o liczności C hrztu i Przem ienienia scena Z w iastow ania m a także rysy W n ieb o w zięcia N. M. P. i Jej ukoronow ania na K rólow ą N ieba i Ziem i. O W n iebow zięciu m ów ią słow a: „W schodzi na S yjon d ziew ica” , jeżeli Syjon, zgodnie ze starą tradycją, rozum ieć jak o niebo. K oronacja zaś następuje jakby jed n o cześn ie z W cieleniem i dokonuje jej D uch Św ięty:

B iała g o łąb k a [...]

[...] srebrzystej pierzem tęczy N iebianki sk ro n ie uw ięczy. (w. 3 3 -3 6 )

Scena ta - w zięta być m oże z jakiegoś obrazu - m im o oryginalnego ujęcia nie w ykracza poza ram y dogm atyki katolickiej. M aryja w m om encie W cielenia (a nastąpiło ono „ za spraw ą D ucha Ś w iętego” ) stając się m atką B oga, stała się Królową Świata. D uch Święty, czyniąc Ją brzemienną, rzeczyw iście Ją ukoronował.

Zdanie: „W schodzi na S yjon d ziew ica” m ożna jed n a k rozum ieć mniej m etaforycznie. S yjon tradycyjnie je s t synonim em św iątyni jerozolim skiej - D om u Pana9, w takim razie d ziew ica „w sch o d ząca” na S yjon - to być m oże dziew ica w stępująca do P rzybytku P ana-Św iątyni. G odzinki o N iepokalanym P oczęciu

9 N ie je s t co praw d a tak, że Św iątynia Salom ona stała na Syjonie, ja k to w ynika m.in.

z przypisu do H ym n u ... w w ydaniu D zieł z 1955 r. N azw ą Syjon pierw otnie o kreślano tw ierdzę Jebusytów . Po je j zdobyciu D aw id pozostaw ił tam A rkę Przym ierza. Jego syn - S alom on zbudow ał Ś w iątynię na pó łn o c od S yjonu, na w zgórzu M oria. Por. „R azem ze sw oim i ludźm i król w yruszył do Jero zo lim y p rzeciw Jeb u sy to m [...] D aw id [...] zdobył tw ierdzę Syjon, to je s t M iasto D aw idow e”

(6)

O p o sta ci P rzeczystej R o d zicy z „H ym nu na D zień Z w ia sto w a n ia ' 17

N a jśw iętszej M a ryi P a n n y'0 - nabożeństw o bardzo popularne w daw nej Polsce,

w H ym n ie na ju tr z n ię zaw ierają taki zw rot do M aryi:

C ieb ie, o b lu b ien icę przyozdobił sobie, Bo przestęp stw o A d am a n ie m a praw a w Tobie.

D alej dopow iadają:

W ybrał J ą Bóg i w yw yższył ponad w szystko I w ziął J ą na m ieszkanie do przybytku swego.

W ia ra w to, że M aryja przed zam ążpójściem „ słu ży ła ” w Ś w iątyni, ma bardzo starą tradycję. Jej źródłem je s t m.in. P rotoew angelia Jakuba, kontynuacją zaś - Zlo ta L egenda Jakuba de V oragine. Sądzę, że tekst G odzinek... korzysta z tej w łaśnie tradycji, która ponadto każe w yobrażać sobie m łodziutką Panienkę z N azaretu ja k o w yjątkow o piękną. „C iebie, oblubienicę przyozdobił sobie” - au to r G odzinek (a uchodzi za niego hiszpański je z u ita A. R odriguez) nie ma w ątpliw ości, że poniew aż B óg sw ą p rzedw ieczną d ecy zją w ybrał M aryję na M atkę Sw ego Syna, nie tylko zachow ał Ją od zm azy grzechu pierw orodnego, lecz także obd arzy ł w yjątkow ym pięknem ciała. P rzez nazw anie Jej oblubienicą naw iązuje do P ieśni n a d pieśniam i. M ickiew icz w iem y je s t tej tradycji. Fragm ent

H ym nu n a D zień Zw iastow ania, sław iący urodę Panny M aryi, naw iązuje jed n a k

nie tylko do takich „g m in n y ch ” w yobrażeń religijnych. M a także inspiracje pogańskie. Porów nanie lic M aryi do „ranka z m orskiej k ąp ie li” przyw odzi na m yśl n ajp ięk n iejszą z bogiń starego św iata - A frodytę. Sform ułow anie poety odw ołuje się, z jed n ej strony, do je j narodzin z m orskiej piany, z drugiej do tego, że ja k o W en u s - Jutrzenka je s t uosobieniem i zw iastunem poranka. W enus w sw ym rannym położeniu to gw iazda poranna. W ten sposób w łaśnie - „Stella M atu tin a” (G w iazda Z aranna) - je s t nazyw ana M aryja w L itanii L o r e ta ń sk iej" .

(2 Sm 5, 6 - 7 ) „P o szed ł w ięc D aw id І sprow adził z w ielką rad o ścią A rkę B o żą [...] do M iasta D aw id o w eg o ” (2 S m 6 -1 2 ); „W reszcie Salom on zaczął bu d o w ać dom P ański w Jerozolim ie na g órze M o ria” (2 K rn 3, 1); „W tedy też Salom on zw ołał starszyznę Izraela [...] na przeniesienie A rki P rzy m ierza P ańskiego z M iasta D aw idow ego, czyli S y jo n u ” (2 K rn 5, 2). N azw ę Syjon rozciągnięto z czasem n a całe miasto.

10 N abożeństw o to pow stało w dobie sporów o N iepokalane P oczęcie pom iędzy zw olennikam i D u n sa S zk o ta (franciszkanina) a tom istam i. M yślą p rzew o d n ią G odzinek... je s t podkreślenie faktu zachow ania M aryi od zm azy grzechu pierw orodnego. A utorem polskiego tłu m ac zen ia w g tradycji je s t ks. J. W ujek. N ie je s t to je d n ak pew ne. P ew na i potw ierdzona je s t natom iast p o pularność tego n abożeństw a w P olsce. Zarów no w śród panujących (św. K azim ierz K rólew icz, Z yg m u n t III W aza, W ładysław W arn eń czy k ), ja k i w śród szlachty i ludu. W dobie kontrreform acji nastąpił praw dziw y renesans G odzinek..., g dyż były ja k b y stw orzone do obrony najśw iętszych praw d przed innowiercami. B yły te ż nie zw y k le popularne w śród konfederatów barskich.

11 „P o n iew a ż w sw ym cielesnym istnieniu w yprzedza C hrystusa - S łońce, ja k jutrzenka w yprzedza św iatłość słońca” . M. L u r k e r , Słow nik obrazów i sym boli biblijnych, Poznań 1989, s. 80.

(7)

T ak p rzed staw ia się pierw sza droga do interpretacji H ym nu... M aryja jes t dziew czyną, któ ra z w yboru B oga staje się M a tk ą Jego Syna, a następnie k róluje w niebie. W ydarzenia nie są przedstaw ione chronologicznie, ale łatw o je zidentyfikow ać i ich achronologiczność w ytłum aczyć:

1) w ersy 1-4 - M aryja jak o K rólow a N ieba i Z iem i w niebiosach. 2) w ersy 5 -2 3 - M odlący się lud i w ystąpienie proroka. Jeżeli to Izajasz (jak tw ierdzi S. Skw arczyńska), w ydarzenie m a m iejsce przed W cieleniem . R ów nie dobrze m oże być ju ż po nim.

3) w ersy 2 4 -4 0 - „W id zen ie” - historia W cielenia.

W yjąw szy fakt, że scena Z w iastow ania antycypuje w ydarzenia z życia C hrystusa, a sam a M aryja zajm uje niejako Jego m iejsce w H ym nie..., ten sposób rozum ienia utw oru m ieści się w granicach nauki K ościoła. D o chrystotypiczności postaci M aryi p ow racać będę w dalszej części pracy.

„Gdy niebo umacniał, z Nim byłam” (Prz 8, 27) Maryja jako wcielenie Sophii

D ru g ą część rozw ażań zaczniem y od w ersu trzeciego:

G w iazdam i T w ó j w ieniec plonie Jeh o w ie na praw icy, (w . 3 -4 )

Jak ju ż stw ierdziłam , M aryja zajm uje w edług H ym nu... m iejsce C hrystusa - u boku B oga O jca, po Jego prawicy. K w estia ta je d n a k nie je s t zupełnie oczyw ista. Sw . P aw eł pisze: „Ten, który je s t odblaskiem Jego chw ały i odbiciem Jego istoty, p odtrzym uje w szystko słow em sw ej potęgi, a dokonaw szy oczysz­ czenia z grzechów , zasiadł po praw icy M ajestatu n a w yso k o ściach ” (H br 1, 3). C hrystus zajął w ięc sw oje m iejsce dopiero po zm artw ychw staniu.

W M ick iew iczo w sk im H ym nie... P rzeczysta R odzica znajduje się po prawej stronie Jahw e. I to je s t w łaściw y punkt w yjścia do drugiej drogi objaśniania u tw oru. Jeżeli B óg nazw any jes t im ieniem Jahw e (Jehow ah), to znaczy, że m am y do czy n ien ia z rzeczyw istością starotestam entow ą12. Z ludzkiej perspek­ tyw y dopiero w m om encie Inkam acji Jahw e ustępuje m iejsca Św iętej Trójcy. D opiero w tedy ujaw nia sw ą b oską troistość. P o e ta używ a im ienia Jehow a w całym tekście z w yjątkiem ostatniego w ersu, który - ja k o opisujący sam m om ent W cielen ia - dotyczy ju ż rzeczyw istości N ow ego T estam entu („B óg ciało !” ). S koro tak, kim je s t ta, która znajduje się „Jeh o w ie n a p raw icy?” Sądzę, że inspiracją do stw orzenia tej postaci - N iew iasty w niebiosach, stała się staro testam en to w a S ophia - M ądrość B oża. M ów i ona o sobie:

(8)

O p o sta c i P rzeczystej Rodzicy z ,.H ym nu n a D zień Z w ia sto w a n ia ' 19

P an m nie stw o rzy ł, sw e arcydzieło, ja k o po cz ątek swej m ocy, od daw na, od w ieków je ste m stw orzona,

[...]

G dy niebo um acniał, z N im byłam ,

[.-]

g dy kreślił fu ndam enty pod ziem ię. Ja byłam p rzy N im m istrzynią,

ro zk o szą Jeg o dzień po dniu (Prz 8, 2 2 -3 0 )

„M ądrość je s t B ogiem Izraela w obrazie kobiety. [...] obraz ten przekazany został w języ k u w ykazującym w iele podobieństw do sposobu przedstaw iania bogiń znanych z ów czesnej kultury egipskiej i syryjskiej” 13.

L ogiczne jest, że to do Sophii, „śró d niem ej bojaźnią c ze rn i” zw raca się prorok: „G ło su mi otw órz strum ienie!” Sophię, bardziej niż M aryję, wypada nazw ać „ b ó stw em ” i to w łaśnie jej pom oc je s t konieczna do stw orzenia cze­ gokolw iek. Jest ona bow iem przedw iecznym skarbcem „w zo ró w ” tego, co będzie stw orzone. T ak ie postaw ienie spraw y m ogłoby budzić w ątpliw ość: utw ó r M ic­ k iew icza je s t p rzecież H ym nem na D zień Zw iastow ania, a nie H ym nem do

M ą drości B ożej. Jednakże liturgia K ościoła odnosi cytow ane przeze m nie słow a

do M aryi ja k o S tolicy M ądrości i w ten sposób stw arza m ożliw ość kontam inacji dw u n ajw ażniejszych żeńskich postaci w chrześcijańskiej historii św iata. M aryja je s t niejako w cieleniem Sophii. Podkreśla to m ocno tekst G odzinek...:

Ja m ieszkam n a w ysokościach I tron mój w słu p ie obłoku.

{H ym n na tercję)

Z am ieszk a łam na w ysokościach, a tron mój na słupie z obłoku. (S yr 24,4)

Z aw itaj, P anno m ądra, dom ie pośw ięcony - sied m io m a kolu m n am i pięknie ozdobiony.

{H ym n na p rym ę)

M ądrość zb u d o w ała sobie dom I w yciosała siedem kolum n. (Prz 9, 1)

H ym n n a łcompletę w yjaśnia naw et tak kłop o tliw ą k w estię m iejsca M aryi-

-Sophii w niebie.

N iepokalana, czy stsza niźli aniołow ie - po praw ej ręce K róla sto isz w złotogłow ie.

(9)

D zięki nauce o Sophii wers: A któż to w schodzi? - W schodzi n a S yjon dziew ica” zyskuje kolejne w yjaśnienie. M ądrość b ow iem m ów i o sobie:

W św iętym Przybytku, w Jeg o obecności, zaczęłam p ełn ić św iętą służbę

i przez to na S y jo n ie m ocno stanęłam . (Syr 24, 10)

W izja M aryi ja k o Sophii potw ierdza Jej utożsam ienie z C hrystusem , ponie­ w aż O n-L ogos je s t w łaśnie odw ieczną B o żą M ądrością.

Jest bo w iem w niej duch rozum ny, św ięty, je d y n y , w ieloraki, subtelny,

[···]

M ądrość bo w iem je s t ruchliw sza od w szelkiego ruchu i przez w szystko przechodzi, i przenika dzięki swej czystości. Jest bow iem tchnieniem m ocy Bożej

[■·■]

Jest o dblaskiem w ieczystej św iatłości,

U ]

w zbudza p rzyjaciół B ożych i proroków . B óg bow iem m iłu je tylko tego,

kto p rzeb y w a z M ądrością. (M dr 7, 2 2 -2 8 )

Jak objaśn ia kom entarz Biblii T ysiąclecia, w iele z przym iotów M ądrości to przym ioty B oskie. „P rzypisanie ich M ądrości w ynosi ją niem al do godności O soby B oskiej, a przynajm niej bardzo przybliża do nauki N T o S ło w ie” 14. O kreślenia M ądrości św. Paw eł stosuje do C hrystusa (K ol 1, 15-16). T akże sam Jezus zdaje się przyw oływ ać słow a K sięgi M ą d ro ści:

N ik t nie p rzychodzi do O jca inaczej, ja k tylko przeze M nie. (J 14, 6) (B óg bow iem m iłuje tylko tego, kto przebyw a z M ądrością)

N auka o S łow ie m a sw e źródło w P rologu E w angelii św. Jana.

N a po czątk u b yło Słow o, a S łow o było u B oga, i B ogiem było Słow o. O no było n a po czątk u u Boga. W szy stk o p rzez N ie się stało, a bez N iego n ic się n ie stało, co się stało. (J 1, 1-3 )

N ie m a więc teologicznej i filozoficznej sprzeczności m iędzy poszczególnym i sposobam i w idzenia postaci B ogarodzicy. „T eo lo g ia uosobionej M ądrości znaj­

(10)

O p o sta ci P rzeczystej Rodzicy z „H ym nu n a D zień Z w ia sto w a n ia ’ 21

duje sw oją k o ntynuację w uznaniu w Jezusie C hrystusie p osłańca i w cielenia Bożej M ą d ro ści” 15. C o więcej: Sophia, L ogos i Theotokos w zajem nie się prze­ n ikają i uzupełniają.

N auka o S ophii m a ścisły zw iązek z inną tradycją, któ rą M ickiew icz w okresie p ow staw ania H ym nu... praw dopodobnie znał ju ż dość dobrze. Jest nią kabała. Z asad n iczą je j ideą je s t przedstaw ienie potencji i sposobów dzia­ łania B oga w postaci drzew a sefirot. W kabalistyce istnieje ponadto pojęcie S zechiny. P ierw o tn ie, w literatu rze rab in iczn ej, b y ła ona ro zu m ian a ja k o w szechobecność B oga w św iecie, a zw łaszcza w Izraelu (odpow iada więc postaci Sophii). K abaliści zm ienili rozum ienie tego pojęcia. Już od czasów księgi B a h ir S zechina uznaw ana je s t za aspekt B oga, Jego quasi-sam odzielny, żeński elem ent. S tanow i uosobienie je g o tw órczej potencji. P ośród sefirot o dpow iadają je j dwie.

P ie rw sz ą je s t B in a (in te lig en cja), zw ana „ło n em św iata stw o rz o n eg o ” , będąca u osobieniem w ielości, w szystkiego. N a rysunkach d rz ew a sefirotycznego w ystępuje czasem jak o M atka (A im a) lub W ielk a M atka. B in a je s t jed n ą z trzech „ w y ższy c h ” , boskich sefir (dw ie pozostałe to K eter i C hochm a). W idać w yraźnie, że ściśle odpow iada ona M ądrości B ożej jak o skarbnicy „w zo rcó w ” stw orzenia.

N a niższym poziom ie drzew a B inie - a w ięc i S zechinie - odpow iada M alchut (królestw o). Jest to sefira żeńska, pow iązana z Z ie m ią i K siężycem . K siężyc je s t tu rozum iany jak o żeński elem ent K osm osu, żeński czyli bierny, odbijający św iatło „ m ęsk ieg o ” Słońca. M alchut nie m a żadnych c ech własnych, je s t odbiciem obrazu całego „drzew a ” .

W ydaje się, że koncepcja S zechiny „ucieleśnionej” w B inie i M alchut bardzo dobrze pasuje do M ickiew iczow skiego obrazu kobiety ubóstw ionej, uzupełniającej „m ęsk ieg o ” B oga, doskonałej i w ielbionej, ale biernej i ośw ietlanej Jego „u p o d o b an iem ” , ja k K siężyc przez Słońce.

Z k ab ałą zapoznał się M ickiew icz praw dopodobnie w środow isku tuhanow ic- k im 16. Z ostał do niego w prow adzony w roku 1818 przez T o m asza Zana. Poznał rodzeństw o W ereszczaków , narzeczonego M aryli i ich przyjaciół. B racia M aryli, M ichał i Józef, byli członkam i loży „Szczęśliw e O sw obodzenie” w N ieśw ieżu i m ogli w tajem niczyć m łodego poetę w kabałę i herm etyczne podstaw y m aso­ nerii. N ie bez znaczenia są też w izyty w bibliotece hrabiego A dam a Chrep- tow icza w Szczorsach, która była je d n ą z najw iększych i najlepiej zaopatrzonych na L itw ie. M ickiew icz uzyskał do niej dostęp dzięki Franciszkow i M alew skiem u. Inspiracji m asońskich nie brakow ałoby filom atom naw et i bez tych kontaktów .

15 E . A d a m i a k , op. d r., s. 189.

16 O praw d o p o d o b n y ch okolicznościach „w tajem n iczen ia” pisze Z. K ę p i ń s k i w książce

(11)

D o m asonerii należeli ojciec F. M alew skiego - rektor U niw ersytetu, a także K azim ierz K ontrym - bibliotekarz U niw ersytetu, którego lokatorem był T om asz Z an oraz w ielu innych członków intelektualnej elity W ilna.

O p u s m a g n u m

„H erm ety zm stanow ił sw ego czasu religię w sp ó łzaw o d n iczącą z chrześcijań­ stw em ” - tak zasięg herm etyzm u określa w sw ojej m onografii R om an B u g aj17. T w ó rcą tej szkoły był, w edług legendy, m ityczny H erm es T rism egistos. B óstw o to pow stało z po łączen ia greckiego H erm esa z egipskim T hotem , korzenie herm etyzm u sięg ają w ięc starożytnego E giptu. Później do tradycji egipskich zostały d o łączo n e elem enty w ierzeń i filozofii greckiej oraz w ielu ezoterycznych tradycji W schodu.

E m pirią herm etyzm u jak o filozofii była alchem ia. G łów ny cel tej nauki stanow iło o d nalezienie klucza do tajem nicy m aterii oraz b adanie zw iązku m iędzy człow iekiem i w szechśw iatem (m ikrokosm osem i m akrokosm osem ). T eo rety cz n ą p o d staw ą dla herm etystów i alchem ików stały się dw a dzieła, za których tw órcę uchodzi sam H erm es T rzykroć W ielki. S ą to T ablica Szm arag­

d ow a i C orpus H erm eticum . T en ostatni stanow i zb ió r pism o charakterze

filozoficznym , religijnym , teologicznym i teozoficznym , zaś Tablica S zm a­

ragdow a zaw iera jed y n ie 13 osobnych zdań, w enigm atyczny sposób opisują­

cych naturę św iata.

Pierw otny h erm ety zm zetknął się na gruncie aleksandryjskim z religią żydow ską. K abalistyka oddziaływ ała szczególnie na tzw. herm etyzm niższy. W n io sła przede w szystkim sw o ją rozbudow aną m istykę liter i liczb, a także w iedzę o dem onach zam ieszkujących św iat podksiężycow y.

W p rzeciw ieństw ie do starożytnej, alchem ia średniow ieczna spraw iała w ra­ żenie blisko „sp o k rew n io n ej” z chrześcijaństw em . A lchem icy byli w w iększości bardzo religijni, sw o ją sztukę traktow ali jak o d a r Boga.

Jednym z n ajw ybitniejszych przedstaw icieli alchem ii renesansow ej był T h eo ­ phrastus Paracelsus. Z adaniem , jak ie sobie postaw ił było zw alczanie chorób, d oskonalenie ciała i duszy człow ieka, a także „ p o d n iesien ie” i uszlachetnienie ludzkości. Sądził, że przez całkow ity rozkład ciała m ożna dojść do pram aterii. Jako pierw szy nazw ał „pierw iastki” ow ej m ateria p rim a . S ą to: m erkuriusz (rtęć), siarka i sól.

R en esan so w a alchem ia staw iała sobie sześć głów nych celów . Były nimi: 1) kam ień filozoficzny (lapis p h ilo so p h o ru m , kam ień m ędrców ) posiadający m oc przem ien ian ia (transm utacji) m etali nieszlachetnych w złoto, uzdraw iania i w szelkich przem ian; jeg o osiągnięcie to w łaśnie op u s magnum·,

(12)

O p o sta ci P rzeczystej Rodzicy z ,.H ym nu na D zień Z w ia sto w a n ia ' 23

2) ty n k tu ra biała (substancja będąca etapem pośrednim w procesie otrzy­ m yw ania k am ienia filozoficznego, służąca do transm utacji w srebro);

3) elik sir życia;

4) alk ah est - rozpuszczalnik uniw ersalny;

5) p alin g en eza (z gr, ‘pow tórne n aro d zen ie’), czyli przyw racanie do życia zm arłych;

6) ho m u n cu lu s - sztucznie stw orzony człow iek.

W X V II w. n astąpił znaczny rozw ój alchem ii. T ow arzyszyło m u rozpo­ w szechnienie w E uropie m istycyzm u herm etyczno-alchem icznego. T en kierunek m yśli h erm etycznej udow adniał, że praw dziw ym celem alchem ii nie są osiąg­ nięcia em piryczne, lecz zreform ow anie św iata i ulep szen ie ludzkiej natury. Filarem tego nurtu było T ow arzystw o R óżokrzyżow e, założone przez Johana W alentyna A ndreae. Z akon R óżokrzyżow ców był stow arzyszeniem pansofistów i p raw dziw ych (jak m ów ili o sobie) alchem ików . A n d reae usiłow ał pogodzić naukę L u tra i Paracelsusa. U w ażał, że „nauki tajem ne, m agia, astrologia i al­ chem ia w ujęciu chrześcijańskim i uform ow ane w edług w zorów neoplatońskich i kabały, p ro w ad zą do pełnego poznania zagadek w szechśw iata, a tym sam ym do B oga” 18.

N ow eg o m o żn eg o p ro tek to ra zy sk ała n a u k a H erm esa T rism eg isto sa w X V III w. w postaci rozw ijających się w E uropie lóż m asońskich. W olno­ m ularstw o sym boliczne (lub filozoficzne) je s t najstarszą d o brow olną strukturą św iecką. N azw ą „sy m b o liczn e” odróżnia się od sw ojego poprzednika - ruchu budow niczych gotyckich katedr. C elem ruchu było stw orzenie Św iątyni L udz­ kości, czyli społeczeństw a idealnego. N a ziem ie polskie w olnom ularstw o dotarło w drugiej połow ie lat 20. X V III w. W 1729 r. pow stała w W arszaw ie L oża T rzech B raci. R óżokrzyżow cy połączyli się (przynajm niej w pew nym zakresie) z m aso n erią około połow y X V III w. S tw orzyli silny ośrodek, obejm ujący sw ym zasięgiem także Polskę. R ytuał w tajem niczenia i o trzym ania stopnia R ycerza R óżanego K rzyża był najw yższym , jak im dysponow ała m asoneria litew ska. W te w łaśnie nauki tajem ne praw dopodobnie został M ickiew icz w prow adzony dzięki M ichałow i W ereszczace.

T rzeci sposób interpretacji obrazów zaw artych w H ym nie... naw iązuje do herm etyzm u i alchem ii, je s t więc najbardziej odległy od ortodoksji, heretycki, a naw et bluźnierczy. O ile poprzednie koncentrow ały się na pierw szej części tekstu, o tyle ten dotyczy przede w szystkim sceny Z w iasto w an ia od słów „A któż to w sch o d zi?”

Intrygow ać m oże ju ż sam o słow o „w sch o d zi” . W sch o d zą ciała niebieskie: gw iazdy, K siężyc, Słońce. P oniew aż M aryja je s t G w iazd ą Z aranną, m oże w scho­ dzić, zaś po w zejściu n a Syjon staje się G w iazdą Syjonu. Z n ak heksagram u, czyli dw óch nałożonych na siebie rów nobocznych trójkątów rzeczyw iście Ją

(13)

sym bolizuje. „D w a zachodzące n a siebie trójkąty m ają ukazyw ać pośrednictw o M aryi pom iędzy niebem a zie m ią” 19.

Sym bol sześcioram iennej gw iazdy, pieczęci Salom ona, je s t w ykorzystyw any w obrazow ym ję z y k u alchem ii. O znacza zjednoczenie przeciw ieństw , coniunctio

oppositorum . O braz takiego w łaśnie coniunctio zaw iera o statnia cząstka Hymnu...:

G rom , błyskaw ica! S tań się, stato; M atk ą dziew ica, B óg ciaio! (w. 3 7 -4 0 )

D w a końcow e, króciutkie w ersy m ieszczą w sobie całą tajem nicę W cielenia. B yło ono zjednoczeniem przeciw ieństw : nieba z ziem ią, B o g a z człow iekiem , dziew ictw a z m acierzyństw em . W takim razie cztery om aw iane w ersy są opisem sw ego rodzaju o p u s m agnum . Już pierw szy: „G rom , b ły sk aw ica!” przyw odzi na m yśl „w y b u ch o w e” alchem iczne dośw iadczenia, n astępne zaś potw ierdzają, że dzieło zostało dokonane - kam ień filozoficzny osiągnięty. Jest nim albo M aryja, pod której p ostacią przedstaw iali alchem icy lapis p h ilo so p h o ru m , albo sam C hrystus, o bojgu bow iem odpow iada sym bol rebisu - rzeczy podw ójnej. M aryja łączy w so b ie dziew ictw o i m acierzyństw o, C hrystus - boskość i czło ­ w ieczeństw o.

Jak w idać, źródłem inspiracji w przypadku H ym nu... m ogły być zarów no kanoniczne teksty K ościoła, ja k i tradycja herm etyczna czy kabalistyczna. Sądzę, że nie w y k lu czają się one w zajem nie. Jeśli chodzi o tradycję biblijną, której znajom ość dokum entuje H ym n..., m ogła być ona przysw ojona przez poetę poprzez lekturę K siąg S tarego i N ow ego T estam entu lub przejęta w form ie „pobożności praktycznej” . R ozum iem przez nią Godzinki... i inne nabożeństw a m aryjne, teksty m odlitw , kazań o raz - a m oże przede w szystkim - teksty popularnych pieśni kościelnych. T e ostatnie zaś, poniew aż zaw ierają tzw. ludow e w yobrażenia religijne, m ają ścisły zw iązek z jeszcze jed n ą tradycją, która w yraźnie nakłada się na dw ie om ów ione w cześniej (M aryja jak o typus Christi i jak o w cielenie Sophii). Jest nią poezja baroku, ściślej - m aryjna barokow a p o ezja polska.

Ty bielsza nad śniegi / Przyozdobiona w różnych cnót szeregi / I której całość tak zakwita, / Jako ranna zorza, kiedy świta20

P oezja ta, zw iązana m ocno z nurtem kontrreform acji, o dzw ierciedla pew ien w zorzec kultu m aryjnego, który w spółcześnie określa się ja k o chrystotypiczny

19 M. L u r k e r , op. cit., s. 65.

20 S. W . C h r ó ś c i ń s k i , O N iepokalanym P oczęciu N a jśw iętszej P a n n y M aryi, [w:] Bogiem

(14)

O p o sta ci P rzeczystej Rodzicy z ,,H ym nu na D zień Z w ia sto w a n ia ' 25

(stąd m ariologia chrystotypiczna). Jest to ten typ pobożności katolickiej, który w m aksym alny sposób podkreśla pozycję M aryi. M aryjna poezja barokow a pow staw ała często jak o odpow iedź na ataki protestantów , nieraz w ięc przybierała form ę „w ierszow anych traktatów m ariologicznych”21, broniących szczególnie tych p raw d w iary, któ re były p rzez in now ierców n ajsiln iej p odw ażane. C hodzi zw łaszcza o N iepokalane P oczęcie i W niebow zięcie M aryi (które stały się d ogm atam i w X IX i X X w.), jak rów nież o „stary ” dogm at w iecznego dziew ic­ tw a i tytuł Theotokos. P rotestanci, tak w czasach baroku, ja k i obecnie, negują te praw dy w iary ze w zględu na naczelną zasadę sola Scriptura, so lu s Christus. W edług tego ujęcia, nie m a dla w ym ienionych w yżej dogm atów podstaw w P iśm ie Ś w iętym , nie m a także udokum entow anej, w czesnej i ciągłej tradycji potw ierdzającej ich pow szechne uznanie. Kult m aryjny byt i je s t przez protes­ tantów w ręcz potępiany, a naw et nazyw any m ariologiczną herezją. W opinii teologów protestanckich, katolicy dopuścili się zafałszow ania praw dziw ej wiary przez „u b ó stw ien ie” M atki B oskiej, co doprow adziło do stw orzenia „Św iętej C zw órcy” . W ujęciu m aksym alistycznej chrystotypicznej m ariologii rzeczyw iście tak jest. M aryja w niebow zięta zajm uje m iejsce po praw icy B oga. D okładniej po praw icy C hrystusa, który, zgodnie z C redo, siedzi „p o praw icy O jca ” . Jest K rólow ą w szechśw iata. Przez Jej ręce przechodzą w szelkie laski dla ludzi (Szafarka Ł ask). O na jes t P ośredniczką, W spółodkupicielką, S tolicą M ądrości. P rotestanci podkreślają, że jed y n y m Pośrednikiem i O dkupicielem je s t C hrystus. Z arzu cają katolikom , że Jego m iejsce oddali M aryi. O dm aw iają Jej tytułu

T heotokos, gdyż - ja k dow odzą - będąc człow iekiem , m ogła przekazać Synow i

jed y n ie człow ieczeństw o, nie zaś boskość, nie pow inna w ięc być zw ana M atką B oga, a jed y n ie M atką C hrystusa (C hristotokos). U patrują podstaw kultu m aryj­ nego i je g o u zasadnienia w pradaw nych pogańskich kultach W ielkiej M atki. U zasadnienie to m iałoby, z jednej strony, w ym iar polityczny, z drugiej - psycho­ logiczny. W arunkiem zjednoczenia państw a rzym skiego za czasów K onstantyna W ielkiego było schrystianizow anie szerokich m as ludow ych. O siągnięto je m.in. przez „ch ry stian izację” kultu W ielkiej B ogini (tu przyw ołuje się m alow niczy p rzykład złotników efeskich, którzy przed soborem efeskim krzyczeli ponoć, że „w ielka je s t A rtem ida” , po soborze zaś, „że w ielka je s t M atka B oska” , w gruncie rzeczy było im w szystko jedno, na czyim kulcie b ęd ą zarabiać). U zasadnieniem psychologicznym m iałaby być potrzeba uczczenia „żeńskiej św iętości” , kultu kobiecości i m acierzyństw a.

M aryjna pobożność chrystotypiczna „do M aryi” (zw ana tak w odróżnieniu od eklezjotypicznej „n a w zór M aryi” ) utrw alana była p rzez w ieki przez kaz­ nodziejów , którzy nie zaw sze sw e płom ienne kazania opierali na fundam encie oficjalnej (dla danego czasu) teologii. T radycja ta sięga B ernarda z Clairvaux.

21 S. N i e z n a n o w s k i , M atka Boska w p o ezji baroku i cza só w sa sk ich , [w:] M atka Boska

(15)

gorącego o rędow nika M aryi, a w czasach kontrreform acji o siągnęła jed n o ze sw ych apogeów . D rugim nurtem podtrzym yw ania tej tradycji są pieśni religijne, czasam i w oczyw isty sposób fałszujące praw dy w iary. U k azu ją one często „w ielk ą” M aryję i m ałego Jezuska, surow ego B oga O jca i m iłosierną M aryję M atkę. P ieśni te do dziś są utrapieniem teologów , cie szą się za to nieustającą popularnością w śród tzw. ludu. B yło tak zarów no w średniow ieczu, kiedy kształtow ały się dopiero m aryjne praw dy w iary, w w ieku X V II, ja k i zapew ne w czasach M ickiew icza. M aksym alistyczne, k ontrreform acyjne, chrystotypiczne ujęcie postaci i roli M aryi w historii zbaw ienia m ożna rów nie dobrze nazw ać ludow ym . Ilu stracją ludow ej m ariologii są choćby legendy, zebrane i wydane w roku 1894 przez M . G aw alew icza22.

Jeżeli chodzi o okres polskiego baroku (czy szerzej X V II i X V III w.), tym ludem byli o czyw iście nie tylko chłopi czy m ieszczanie, lecz także większość szlachty, obrońcy Jasnej G óry, poeci broniący czci M aryi przed zakusam i „o d szczep ień có w ” , konfederaci barscy. T akże M ickiew icz przynależał do tej w arstw y, nie ty lk o ze w zględu n a po ch o d zen ie. Jak trafn ie u jm u je to W . W eintraum b, „ sw o ją fo rm acją obyczajow o-religijną bliski b ył on kresow ym o ficjalistom czy szlachcie zaściankow ej. T o także aspekt «ludow ości» M ic­ k iew icza” 23.

N akreśliw szy p okrótce obraz tradycji teologicznej, która, ja k sądzę, m iała w pływ na obrazow anie H ym nu..., przejdźm y do ściśle z n ią zw iązanej tradycji literackiej, czyli w spom nianej ju ż m aryjnej poezji barokow ej. N ajw ażniejsze punkty styczne tej poezji i H ym nu... to:

1) U kazyw anie M aryi jak o K rólow ej N iebios, zajm ującej m iejsce „po pra­ w icy” K róla, uw ieńczonej koroną z 12 gw iazd, będącej w cieleniem M ądrości B ożej24.

2) O braz jutrzen k i w opisach M aryi i Jej objaw iania się. T radycja ta wyw odzi się - ja k ju ż w spom inałam - z Litanii Loretańskiej. P oezja barokow a realizuje ją zarów no poprzez porów nania M atki Boskiej do ju trzen k i, ja k i nazyw anie Jej Jutrzenką, G w iazd ą Z aran n ą (tak ja k w Litanii...), G w iazd ą P orankow ą. Jutrzenka je s t stałym elem entem dekoracji przy opisach m ariofanii. Przyw ołaniem ju trzen k i w obrazie w stępującej na S yjon D ziew icy („jak ran ek z morskiej kąpieli ju trz n ia M aryi lica ” ) M ickiew icz, być m oże, n aw iązu je do tej w łaśnie

22 M . G a w a l e w i c z , K rólow a N iebios, W arszaw a 1895.

23 W . W e i n t r a u m b . Poeia i prorok. R zecz o profetyzm ie M ickiew icza, W arszaw a 1982, s. 6. 24 Por. W . S. C h r ó ś c i ń s k i , Na narodzenie N. P anny, cyt. za: M a tka B o ska w p o ezji

p o lskiej, s. 39.

N im się zrosły góry

N im ziem sk ą otch łań ro zm ierzono sznury, N im j ą spojono z w o d ą ściśli,

(16)

O p o sta ci P rzeczystej Rodzicy z „H ym nu na D zień Z w ia sto w a n ia ’ 27

tradycji. N ie m a tu zresztą żadnej sprzeczności ze skojarzeniem z A frodytą, co bardzo m ocno podkreśla w sw ojej pracy J. Ł aw ski25 (por. punkt 3).

3) P o m ieszan ie elem entów chrześcijańskich i antycznych (M aryja-A frodyta, M aryja-M uza). W arto przypom nieć przyw oływ any m .in. przez G ille-M aisaniego fakt, że w yobraźnia M ickiew icza skłonna była do łączen ia tych sfer.

L. S ie m ie ń sk i w sp o m in a rozm ow ę z poetą, k tóry w łaśn ie kup ił sobie rycinę w g obrazu R afaela, przedstaw iającego św. M ałgorzatę: „to mój najulu- b ieńszy o b raz w całej g alerii L uw ru. [...] P a trzcie, co za spokój, jak a św iętość, ja k a siła d ucha w tej chrześcijańskiej dziew icy pięknej ja k starożyt­ na bo g in i, nie d arm o na je j w idok zw ija się w k łęb ek sm o k piekielny i p ęk a” 26.

4) P ostrzeganie M atki Boskiej w roli M uzy („głosu mi otw órz strum ienie” )27. 5) O dw o ły w an ie się do G odzinek... Sądzę, że w łaśnie one są głów nym źródłem rysów P rzeczystej R odzicy i postaci M atki B ożej w poezji X V II w .28 W pływ na ostateczny kształt w iersza i obraz Przeczystej R odzicy m ogły mieć oprócz literatury także barokow e i konfederackie w yobrażenia plastyczne. M am na m yśli nie tylko obrazy religijne, choć kościoły w ileńskie w czasach M ickiew icza pełne były barokow ych m alow ideł29. C hodzi mi także o plakietki w otyw ne, szkaplerze, obrazki św ięte. Przytoczm y opis plakietki w otyw nej z XV I lub X V II w.: „P rzedstaw iona je s t na niej T rójca Św ięta, ale w ten sposób: w środku je s t M atka B oska, bardzo duża i w całej sw ej postaci, pod łokcie [...] po d trzy m u ją J ą Jezus C hrystus i Bóg O jciec. A nad g ło w ą M atki Boskiej jes t o czyw iście D u ch Ś w ięty ” 30.

D o b rą ilustracją om ów ionego wyżej „pok rew ień stw a” je s t poezja M acieja K azim ierza Sarbiew skiego. T en „chrześcijański H o racy ” , uznany w Europie i uw ieńczony w aw rzynem papieskim , m usiał być znany M ickiew iczow i już w p ierw szych latach studiów . A rgum enty p otw ierdzające tę znajom ość grom adzi

25 J. L a w s к i, op. cil., s. 77.

26 C yt. za J.-C h. G i l l e - M a i s a n i , A d a m M ickiew icz człow iek. Studium psychologiczne. W arszaw a 1987, s. 301.

27 Por. J. P ł u c i e n n i k , op. cit., s. 97. G odzinki o N ajśw iętsze] M a ryi P annie O strobram skiej ro zpoczyna w ezw anie: „O Pani Św ięta! O tw órz w argi moje, niechaj m e usta w ielbią cu d a T w o je” ; cyt. za: G odzinki, oprać. J. K ołacz SJ, K raków 2006.

22 D odajm y - źródłem pośrednim , gdyż sam e są kom p ilacją tekstów d aw niejszych, głów nie starotestam entow ych. N a przykład: „Jehow ie na praw icy” (H ym n na D zień Zwiastowania)', „Po praw ej ręce K róla sto isz w złotogłow ie” (Godzinki...)', „C ó rk i kró lew sk ie w y ch o d zą ci na spotkanie, / k rólow a w złocie z O firu stoi po twojej praw icy. / [...] C ała pełna chw ały w chodzi córa królew ska; / złotogłów je j od zien iem ” (Ps 45, 10-14).

29 „W arto nadm ienić, że w łaśnie przedstaw ienia o tem atyce nie uśw ięconej p o w ag ą dogm atu ja k N iep o k alan e P oczęcie, w niebow zięcie czy K oronacja M atki B oskiej, ko n tro w ersy jn e i atakow ane p rzez innow ierców , należały do najpopularniejszych w sztuce polskiej X V II i X V III stulecia” , [w:] N iep o ka la n a ..., s. 700.

30 M ickiew icz czy li wszystko. Z Jarosław em M arkiem R ym kiew iczem rozm aw ia A d a m Popraw a, W arszaw a 1994, s. 25.

(17)

w sw ojej książce Jó z e f W arszaw ski31. W bibliotece U niw ersytetu, będącego p rz ec ie ż sp a d k o b ierc ą je z u ick iej A kadem ii W ileń sk iej, w której w latach 1627 -1 6 2 8 w ykładał Sarbiew ski, znajdow ały się z pew n o ścią egzem plarze zbiorów je g o pieśni, w ydaw anych czterokrotnie nakładem A kadem ii. Być m oże w p osiadaniu U niw ersytetu były też prace teoretyczne S arbiew skiego w postaci o dpisów i w yciągów . W pierw szych latach studiów M ickiew icz korzystał także z innej biblioteki, w której obecność pism S arbiew skiego je s t w ielce praw ­ dopodobna. C hodzi o bibliotekę opiekuna poety, k sięd za kanonika Józefa M ic­ k iew icza (jezuity!). P rzejął on księgozbiór po kasacie zakonu i sam go pow ięk­ szał. W pew nym okresie w ykładał poetykę, n iew ykluczone w ięc, że posiadał w łasny odpis traktatu D e p erfec ta poesi.

W 1818 r. w „T ygodniku W ileń sk im ” ukazał się artykuł pośw ięcony Sar- biew skiem u p ióra T eo d o ra N arbutta. A utor w spom ina w nim o człow ieku, który w idział w N ow ogródku kodeks O pera inedita M. C. Sarbievii S. I. W arszaw ski w ysuw a hipotezę, że ow ym „naocznym św iad k iem ” był sam M ickiew icz.

S arbiew ski w sw oim dziele D e p erfec ta p o e si p rzedstaw ia koncepcję poety- -kreatora, kogoś, kto sam z siebie, na w zór B oski, posługując się w łasną m ocą niejako „ tw o rzy ” inny św iat obok tego, który stw orzył Bóg. N ie chodzi tu jed n a k o creatio ex n ih ilo, co je s t w yłącznie B oskim przyw ilejem . Poeta nie je s t rów ny B ogu, a jed y n ie naśladuje je g o akt tw órczy, zachow ując w szystkie proporcje je s t do B oga podobny. T w orząc w ykorzystuje jed n a k m aterię, która ju ż je s t - słow a, w obec sw ego dzieła - i tylko w obec' niego - je s t więc stw órcą. O d b iciem teorii Sarbiew skiego jest, być m oże, postać proroka, który pragnie „g ło su ” o sile rów nej pieśni cherubinów , obw ieszczających koniec św iata i w zyw ających um arłych na Sąd O stateczny32.

Poniżej zam ieszczam zestaw ienie fragm entów H ym nu... i kilku m aryjnych w ierszy Sarbiew skiego. N ie chcę udow adniać bezpośrednich zależności między

31 J. W a r s z a w s k i , M ickiew icz uczniem Sarbiew skiego, R zym 1964.

32 M oim zd an iem w pływ Sarbiew skiego o w iele w yraźniej w idać w W ielkiej Im prow izacji. Por.: T y B oże, ty naturo! D ajcie posłuchanie.

-G odna to w as m uzyka i godne śpiew anie. -

[...]

M ilijo n tonów płynie; w tonów m ilijonie K ażdy ton ja dobyłem , w iem o każdym tonie;

[...]

B oga, natury go d n e takie pienie! P ieśń to w ielka, pieśń - tw orzenie;

[···]

Patrz, ja k te m yśli dobyw am sam z siebie, W cielam w sło w a [...]

N iech ludzie b ęd ą d la m nie ja k m yśli i słow a,

(18)

O p o sta ci Przeczystej R o d zicy z „H ym nu na D zień Z w ia sto w a n ia ’ 29

tym i tekstam i (ew entualnego „w zorow ania się” M ickiew icza na Sarbiew skim ), a jed y n ie zw rócić uw agę na zastanaw iające podobieństw a, które m ogą obrazow ać zbieżność H ym nu na D zień Zw iastow ania i poezji baro k o w ej33.

Pokłon Przeczystej R odzicy! N ad niebiosa T w o je skronie, G w iazdam i T w ój w ieniec płonie

Jehow ie na praw icy.

(obraz K rólow ej N iebios)

Tu, w śród szczęsnego ja sn y c h d u chów grona,

Z gw ieździstych nieba sfer, św iata K rólow o [A] T y zaś w szechw ładnej opiew aj cześć P anny [B] K rólow ą sław cie, m łodziutkie dziew częta.

C o [...] płynie uśm iechnięta,

B ezm iarem w ładnąc gw ieździstych przestw orzy. [C] M aryjo, nieba złotego K rólow o, [DJ N inie, dzień T o b ie uśw ięcam y w ierni,

Śród T w eg o błyśnij kościoła!

(m odlitw a ludu i prośba o objaw ienie się M aryi)

Z estąp i zechciej w zrok rzucić łaskaw y

N a Ż m udź, co św ięte tw e w znosi o łtarze, [A] M aryjo, [...]

Nad dolinam i M azow sza i B ugiem , W rydw anie z chm urek płonących tęczow o

Spłyń śnieżnym sm ugiem ! [D] G łosu m i otw órz strum ienie!

A zagrzm ię [...]

33 W y k o rzy stałam n astępujące utw ory M . K. Sarbiew skiego w tłum aczeniu T . K aryłow skiego: 1) D o N a jśw iętsze j Panny, gdy Ja n K arol C hodkiew icz [...] ozn aczo n y ja k o A 2) D o Ju liu sza R o sy В 3) N a c z e ś ć N a jśw iętsze j P a n n y С 4) D o N a jśw iętszej Panny, g d y P olskę naw iedziły burze [...] D 5) D o N a jśw iętszej Panny, w iersz ślubow any E 6) C ztery m ile N a jśw iętszej Panny F 7) D o D ziew icy M a tk i G

(19)

(w ystąpienie proroka, M aryja ja k o M uza)

S kądkolw iek p atrzy sz na padolne niw y [...] racz przyjąć łaskaw ie

Pieśń now ą, kornych uw ielbień głos tkliw y, Jaki ma lutnia w znosi ku tw ej sław ie.

[...]

W atykańskim i zw ień czo n ą w aw rzyny

T u zw ieszam harfę, [...] [E] - A k tó ż to w schodzi? - W schodzi na S yjon dziew ica;

Jak ranek z m orskiej kąpieli Г ju trz n ia - M aryi lica; Ś nieży się o b łok, sło ń ce z ukosa S m u g iem zło ta po nim strzeli: T ak a na śn iegu, co szaty bieli, P ow iew nego ja sn o ś ć w łosa.

(ukazanie się D ziew icy, opis Jej urody; złoto, biel i ju trz en k a)

T u , w śród szczęsnego ja sn y c h du ch ó w grona, Z gw ieździstych nieba sfer, św iata K rólow o, Z efiru tchnieniem leciuchnym niesiona W rydw anie z chm urek, pło n ący ch tęczow o, Z stąp [...]

P rzez ja sn e błękity

[...] w ozy w świetlanej m k n ą krasie, R az po raz ognie obłoków biel przebrną, W chm ur rąbkach słońce snopy iskier krzesze. B lask ja sn y w zrasta [...]

Z ukosa

G w iazd roje m iecą sm ug św iateł szeroki, P o g o d ą b łogą ja śn ieją niebiosa,

A słońce krągłe w yzłaca obłoki. [A] Ty zaś w szechw ładnej opiew aj cześć Panny,

K tórej w iatr lekki rozw iew a sp lo t w łosa N ad ram ionam i, niby w aureole

Słonecznych św iateł w yzłaca obłoki; [B] K rólow ą sław cie, [...]

C o na rydw anie rum ianym od zorzy

P rzez szafir niebios płynie u śm iechnięta, [C] M aryjo, nieba złotego K rólow o,

[-.]

W rydw anie z chm urek płonących tęczow o

(20)

O p o sta c i P rzeczystej Rodzicy z „H ym nu na D zie ń Z w ia sto w a n ia ' 31

G dy C ię podziw iam b ez D zieciątka, sam ą, P odziw iam W schodu rzu cającą łoże I rum ien iącą niebo zło tą lam ą

P rom ienną Zorzę. [G] P odobnaś zorzy, gdy nad cich ą falą,

B rzask niecąc, z m odrej p ow staje kołyski, I w cudnych pląsach m knąc w okół się p alą R óżane błyski. [...]

Kto w idział, Panno, kędziory tw e, zw łaszcza G dy w iatr je lekki tchnieniem pieści chyżem , T en w idział zw oje królew skiego p łaszcza

Z dobione spiżem . [F]

Zdumiewający Hymn na Zwiastowanie młodego antyklerykała34

Postać M aryi je s t czym ś zupełnie w yjątkow ym nie tylko w kontekście religii, a raczej w łaśnie p o za tym kontekstem . Jej znaczenie w ykracza bow iem daleko poza ram y d ogm atu. T o nie tylko m atka w cielonego B oga. C hyba jeszc ze w ażniejsze dla Jej kultu je s t to, że uosabia w szystko, co ocala św iat, jest w cieleniem P iękna i D obra. B ezpośrednio w ypływ a to oczyw iście z Jej boskiego m acierzyństw a; dokładniej m acierzyństw o stanow i sym bol najczystszego, bezin­ teresow nego D obra. U osobieniem Piękna m ożne być zaś ja k o O blubienica Boga. M aryja je s t jed n o cześn ie doskonała i bliska.

D zięki tym rysom postać M aryi w ykracza poza sform alizow aną religię. Poza katolickość i poza chrześcijaństw o. D latego m ożna być „niedow iarkiem ” , a mimo to czcić M aryję. T ak a je s t przecież postaw a M ickiew iczow skiego K onrada, który bluźni B ogu, gotów je s t nazw ać G o carem św iata, ale nie pozw ala kalać im ienia M aryi:

S łuchaj, ty! - tych m nie im ion przy kielichach wara. D aw no nie w iem , gdzie m oja podziała się wiara, N ie m ieszam się do w szystkich św iętych z litaniji, L ecz nie dozw olę błuźnić im ienia M aryi. (III, s. 149)

D latego niepotrzebnie dziw i się C zesław M iłosz, że H ym n na D zień Z w ias­

tow ania n apisał „m łody antyklerykał M ickiew icz” . T u nie m a sprzeczności.

M ożna być i antyklerykałem , i „ w olterianinem ” , a jed n o c ze śn ie w ielbić D obro i Piękno uosobione nie w „dalekim ” Bogu, ale w „ b lisk ie j” człow ieczej matce. Tu je s t zresztą ta granica, za którą chrystotypiczna pobożność m aryjna nieuchron­ nie zm ierza ku tem u, co protestanci n azyw ają m ariologiczną herezją.

(21)

Maryja i Maria - kobiecość doskonała

Sądzę, że D ziew ica w stępująca na S yjon łączy w sobie rysy M atki Bożej i M aryli. Być m oże praw dziw ą inspiracją nie była chęć uczczenia Z w iastow ania (dlaczego M ickiew icz pisze o Z w iastow aniu tuż przed B ożym N arodzeniem ?), ale bolesne i sło d k ie w spom nienie złotow łosej panny W . w białej sukni w stylu em pire, w stępującej na schody dw oru w T uhanow iczach? S kądinąd wiadom o, że dla zak o c h an e g o poety w ybranka b y ła kim ś n iem al boskim . W liście z 17 p aźd ziern ik a 1822 r. M ickiew icz pisze do M arii: „K o ch an a M ario, ja ciebie szanuję i ubóstw iam ja k niebiankę, m iłość m oja tak je s t n iew inną i boską, ja k je j p rzed m io t” (X IV , s. 237).

Postać N iew iasty z H ym nu..., m ająca, ja k sądzę, także konkretne ziem skie rysy M aryli, idzie za M ickiew iczem przez całe życie, przez całą poezję. N a przykład w P anu Tadeuszu obecności Jej nie należy ograniczać do Inw oka­

cji, która je s t oczyw iście pięknym i „ d o sło w n y m ” dow odem czci autora dla

M atki B oskiej, będącej w jeg o głębokim przekonaniu je g o o piekunką i rato- w niczką. Jakim ś odległym Jej odbiciem je s t postać Zosi. O na także jes t nie­ w inna, „ u lo tn a ” , b iało-złota i „ św ięta” . T ak je s t postrzegana. T ak w idzą ją i T ad eu sz, i H rab ia. P rzy czy m sk o ja rzen ia T ad e u sz a id ą zdecy d o w an ie w stronę św iętych obrazków , zaś H rabiego raczej w stronę antyku. T o „ro z­ dw o jen ie” skojarzeń przyw odzi n a myśl pom ieszanie tych sfer w H ym nie... inspirow anym , ja k sądzę, także przez barokow ą poezję, któ ra w takim po­ m ieszaniu celow ała.

S tala m ło d a d ziew czy n a - biate je j ubranie [...] W tos w pukle n ie rozw ity, lecz w w ęzełki m ałe Pokręcony, schow any drobne strączki białe, D ziw n ie ozd ab iał głow ę, bo od słońca blasku Św iecił się ja k korona na św iętych obrazku. (IV , s. 14)

Z osia m a tak że pew ne rysy w yraźnie m aryjne. Jej zasadnicze cechy pod­ kreślane p rzez p o etę to: białość, lekkość, niew inność. Je st porów nyw ana do ptaka, lilii, św iatła księżyca. P apiloty na jej w łosach tw orzą aureolę. P rzedstaw ia j ą p o eta w tow arzystw ie dzieci, co m oże przyw oływ ać skojarzenia z m alarskim i p rzedstaw ieniam i M adonny. Jeden zw łaszcza obraz poetycki zdaje się w prost odbiciem obrazów M urilla, przedstaw iających m łodzieńczą, biało ubraną M adon­ nę, w otoczeniu dziecięcych aniołków , w śród św iatłocieni, złotych blasków i gw iazd.

Śród ptaszych głó w sterczały głów ki ludzkie małe, O dkryte; w łosy na nich krótkie, ja k len białe; S zyje nagie do ram ion; a pom iędzy nim i D ziew czy n a g ło w ą w yższa, z w łosam i dłuższym i;

(22)

O p o sta ci Przeczystej Rodzicy z „H ym nu n a D zień Z w ia sto w a n ia ' 33

T u ż za dziećm i paw siedział i piór sw ych obręcze S zeroko ro zp rzestrzen ił w ró żn o farb n ą tęczę, N a której głów ki białe, ja k na tle obrazku, R zu c o n e w ciem n y błękit, nabierały blasku, O b ry so w an e w koło k ręgiem paw ich oczu

Jak w iankiem gw iazd, św ieciły w zbożu ja k w przezroczu (IV , s. 76)

O braz w yidealizow anej Jej pojaw ia się także w ostatniej zw rotce w iersza

G dy tu m ój trup... W tym w ypadku je s t to oczyw iście przede w szystkim obraz

ukochanej - M aryli. Z aw iera jed n ak pew ien sygnał m aryjności. Je st nim ju ­ trzenka, p o jaw iająca się w ostatnim wersie.

T am w idzę ją , ja k z ganku biała stąpa, Jak ku nam w las śród łąk zielonych leci, I w pośród zb ó ż ja k w toni w ód się kąpa, I ku nam z g ó r ja k o ju trzen k a św ieci. (I, s. 413)

Postać ta zdaje się naw iązyw ać i do M adonny, i do Z osi. Sądzę, że w jak iś sposób, n a jak im ś poziom ie pam ięci i w yobraźni była to je d n a postać. Św ięta, biało-złota, ju trzen k o w a O na - ukochana i bliska, a daleka i niedostępna. Lekka, dziew częca, niew inna. W idać, że ten obraz był bardzo silnie zakorzeniony w św iadom ości poety. W idać, że po latach ciągle m a przed oczam i tam tą białą dziew czynę n a ganku.

O statnim ogniw em kontynuacji obrazu D ziew icy z H ym nu... są Stów a Panny.

O ile w H ym nie... M aria była m łodziutką dziew czyną, w ybraną przez B oga

O blubienicą, o tyle tutaj P anna przem aw ia z pozycji tej, któ ra poznała nie tylko radość, lecz także ból B oskiego m acierzyństw a. I tutaj także poeta przyw ołuje, po raz kolejny, m aryjny m otyw jutrzenki:

(23)

Postacie b ialo-złotych d ziew cząt czy kobiet w ydają się jed n y m z w ażniej­ szych m otyw ów całej tw órczości M ickiew icza. M ają kilka rysów w spólnych:

- strój czy szata w kolorach złota i bieli;

- ja k iś „ n ieziem sk i” sposób poruszania się, będący jed n o cześn ie płynięciem i lotem ;

- aura niew inności, niezw ykłej dobroci, św iętości35. P raw zorem ich w szystkich je s t w łaśnie P rzeczysta R odzica.

„ M ło d y M ick ie w icz to je s t [...] p ieśń g m in n a , d o d a n a do G re k ó w i R z y m ia n ” 36

W P rzedm ow ie do I tom u P oezji M ickiew icz pisze o p om ieszaniu w ierzeń pogańskich i ch rześcijańskich jak o o zasadniczym rysie „św iata rom antycznego” . Stąd m iędzy innym i m iałaby w ypływ ać now a poezja. H ym n... zdaje się reali­ zow ać taką d efinicję poezji rom antycznej. Jest cały je d n ą - po zo rn ą - niekon­ sekw encją i pom ieszaniem - pogaństw a z chrześcijaństw em , religijności z erotyz­ m em , „lu d o w o ści” z „ u czo n o ścią” . Być m oże H ym n... nie je s t m niej „ludow y” niż ballady, zaw iera bow iem ludow e w yobrażenia religijne (obraz Królow ej N iebios). O bok n ich jed n ak przesycony jes t u czonością solidnie w ykształconego absolw enta U n iw ersytetu W ileńskiego. Jest sw oistym konglom eratem tego, co w yniesione z dom u z tym , co w yniosło się ze szkoły: G odzinek... słuchanych w izbie czeladnej z w ykładam i literatury starożytnej. Z nam ienne, że wiersz, który opow iada o zjednoczeniu przeciw ieństw , sam je s t takim „ zjed n o czen iem ” i zap o w iad a zjednoczenie. T ak ja k Z w iastow anie zap o w iad a coniunctio nieskoń­ czoności i ciała, dziew ictw a i m acierzyństw a, tak H ym n... i cały tom zapow iadają now ą poezję i now y św iat. C onunctio tego, co w idzialne z tym , co niew idzialne, tego, co uczone z tym , co „p rze czu te” . Św iat, w którym p o eta m oże patrzeć na M atkę B o sk ą oczam i w ielbiciela A frodyty, w którym złoto-biała O na w ja ­ kim ś sensie je s t jed n o cześn ie i G w iazdą Z aranną, i W enus B otticellego.

O św iecenie przeszło do historii jak o „era filo zo fó w ” . B ezgranicznie zaufało rozum ow i i u w ierzyło w je g o osiągnięcia. Stw orzyło „racjo n aln ą” w izję św iata, w której to, co „sprzeczne z rozum em ” , nie m a praw a istnieć. C zęść zjaw isk - norm alnych dla ludzi w ieków poprzednich - racjonaliści i em piryści nazw ali anom aliam i. O drzucono w szystko, co zaw ierało w sobie choćby cień irracjonal- ności. W śró d odrzuconych elem entów znalazła się „ n aiw n a” w iara religijna.

D um nie g łoszona w iara w człow ieka i je g o rozum okazała się pułapką. C złow iek pozbaw iony kontaktu z niew idzialnym , pozostaw iony w św iecie bez

35 Por. J. Ł a w s k i , op. cii., s. 78 oraz M. M a s ł o w s k i , L iryki lozańskie - m istyka p o ra n ka, [w:] M ickiew icz m istyczn y, W arszaw a 2005, s. 247.

(24)

O p o sta c i P rzeczystej Rodzicy z „H ym nu na D zień Z w ia sto w a n ia ’ 35

św iętości i tajem nicy, znalazł się w sytuacji podrzutka w szechśw iata. Poczuł się istotą przypadkow ą, zbędną i sam otną, ja k nigdy dotąd. R eakcją na dalece niedoskonały ośw ieceniow y św iatopogląd stał się rom antyczny pęd ku tem u, co niew idzialne, „n ien o rm aln e” , niew ytłum aczalne, niedostępne dla rozum u. R om an­ tycy stw orzyli no w ą w izję św iata, taką, w której nic nie m usiało być określone jak o anom alia, poniew aż w szystko znalazło dla siebie m iejsce. N ow a epoka odnalazła „o drzucony o b raz” , zw róciła się do tradycji starszej niż ośw iecenie. C zęścią tej tradycji je s t „w iara ojców naszych” .

Ś w iat, do którego „ w ró cili” rom antycy, to św iat św ięty, w którym nie w szystko d a się zrozum ieć, ale w szystko je s t zgodne z Planem . R om antyczne „n aw ró cen ie” na religijność nie było bezbolesne. Po epoce rozum u nie m ogło ju ż być pow rotu do w iary naiw nej, łatw ej, toteż o d był się on „ p rzez ” rozum. Jego w ynikiem było coś w rodzaju synkretycznej religii, łączącej elem enty chrześcijaństw a z religiam i W schodu i pozostałościam i w ierzeń pogańskich.

I tom P oezji M ickiew icza mieści się w rom antycznym refleksyjnym pow rocie do św iatopoglądu religijnego. U tw ory z tego tom u w ykorzystują zarów no w ie­ rzenia S łow ian, ja k filozofię i em pirię alchem ii czy naukę K ościoła. Z w rot do tych źródeł „praw dziw ej w iedzy” jest oczywisty. W ystępując przeciw ośw ieceniu i jeg o św iatopoglądow i, w sposób „naturalny” poeta odw ołuje się do tego, co je s t o św iecenia przeciw ieństw em . W przypadku H ym nu n a d zień Zw iastow ania

N. P. M a ryi je s t to - być m oże - barokow a religijność m aryjna, czy tradycja

kabały.

R eligijność całego tom u ma, m oim zdaniem , dw a w ym iary. Jednym jes t zadem onstrow anie różnych m ożliw ości patrzenia na św iat. O św ieceniow e metody poznania i obcow ania z nim nie są ani jed y n e, ani najlepsze. Św iat m ożna postrzegać n a w iele sposobów , różnie go dośw iadczać i różnie rozum ieć. R eligijność je s t w ięc orężem przeciw ko ośw ieceniu ja k o ideologii we w łasnym m niem aniu jed y n ie słusznej.

Z drugiej strony debiutancki tom ik kow ieńskiego nauczyciela je s t zapisem p oszukiw ania utraconej przez ośw iecenie św iętości św iata, bez której św iat nie istnieje. „S acru m przejaw iając się ustanaw ia ontologicznie św iat [...] objaw ia absolutny «punkt stały», «środek»”37.

W św iecie bez „ śro d k a” nie m ożna zam ieszkać. D latego konieczny jes t w ysiłek o d n alezien ia nici łączącej człow ieka z K osm osem . H ym n..., tak jak inne w iersze tom u, ten w ysiłek podejm uje. W ykorzystując w iedzę o kulturze antycznej, k oncepcjach kabalistów i alchem ików , łącząc je z „n aiw n ą” ludow ą czcią dla K rólow ej N iebios, stara się dotknąć istotnego w ym iaru św iętości św iata - tak m odnej dziś „sakralności k obiecej” .

(25)

Agnieszka Mazurska

De l’aspect de la M ère Immaculée dans «La hymne pour la Journnée de l’Annonciation»

(R ésum é)

L e sujet du travail c ’est l’im age p o étique de la fem m e aux cieux, p résen tée dans « L a hym ne p o u r la Jo u m n ée d e l ’A nnonciation» d ’A dam M ickiew icz. L ’auteur analyse les sources culturelles (th éologiques, littéraires, cabalistique, biographiques) qui p ouvainent in fluancer ça création dans l'im a g in a tio n du poète. Le travail p arle aussi d ’une « co n tin u a tio n » de la im age de la fem m e lum ineuse dans les O eu v res suivantes d e M ickiew icz.

Cytaty

Powiązane dokumenty

Ona nie lubi robić zdjęć.. On lubi / nie lubi

Krzesło LOLEK wykonane jest z rury stalowej Ø 25 mm, malowanej proszkowo, siedzisko i oparcie ze sklejki liściastej.. BOLEK -

jąć, że księżyce są meteorytami, które zakończyły swój b y t asteroidalny przez przyłączenie się do planet; obracając się zaś koło tych środków

ko zarodnie, zygospor zaś nie tworzą, tymczasem Zygorhynchus Vuilleminii tworzy zarodnie i bardzo nieliczne zygo­. spory. Na glicerynie 10 % zygospory i zarodnie

Za naturą enzym atyczną działającej substancyi opowiedział się niedawno Fuhrm ann (Vorle- sungen uber Bakterieneiizyme, Jen a 1907, str.. Zur K enntniss der

Celem przyjazdu jest zaznajomienie się z ruchem zawodowym na Wybrzeżu. Pańskiej n r 109 zachowała się oficyna, której Niemcy zapomnieli spa lic, zadawalając się

ском языке й на основании данных восточнославянских языков делается попытка выявить новые возможности толкования

Na przełomie grudnia i stycznia mieszkańcy Dziećkowic będą mogli się podłączyć do kanalizacji.. Cena za odprow adzenie ścieków do miejskiej kanalizacji ma być