WIT PIETRZAK
Uniwersytet £ódzki
Wulgaryzmy jako g³os spo³ecznego podzia³u.
Wysokie okna Philipa Larkina
i v. Tonyego Harrisona
1Vulgarisms As Voices of Social Allegiance.
Philip Larkins High Windows and Tony Harrisons v.
S³owa kluczowe: Philip Larkin, Tony Harrison, wulgaryzmy, poezja wspó³czesna Key words: Philip Larkin, Tony Harrison, vulgarisms, contemporary poetry
Dzisiaj wulgaryzmy w poezji nikogo ju¿ tak bardzo nie gorsz¹. Wrêcz przeciwnie, ich u¿ycie mo¿e dodaæ wersom pikanterii albo otworzyæ zupe³nie niespodziewan¹ cie¿kê interpretacyjn¹. W poezji angielskiej s³owa nieparla-mentarne obecne s¹ na szersz¹ skalê przynajmniej od prze³omu moderni-stycznego drugiej dekady XX wieku. Choæ ka¿dy, kto uto¿samia ten okres z twórczoci¹ Eliota, bêdzie zdziwiony (antysemityzm tak, ale chamstwo nigdy!), bo autor Ziemi ja³owej stylizowa³ siê nie tylko na co dzieñ na gentlemana starej daty, ale tak¿e w poezji zachowywa³ siê z równ¹ dystynk-cj¹. Pod tym wzglêdem jego najbardziej znany poemat jest wyj¹tkiem. Po-cz¹tkowo zatytu³owana He Do the Police in Many Voices (Udaje policjê na wiele g³osów), Ziemia ja³owa dawa³a wyraz kryzysowi kultury wysokiej i szuka³a inspiracji, np. w nowo powsta³ej muzyce jazzowej. Rzecz do rozmia-rów, jakie znamy, przyci¹³ Pound, nadaj¹c dzie³u Eliota wydwiêk mityczne-go zmagania z ludzkim odrêtwieniem. Jak na ironiê, wprowadzenie podwór-kowej ³aciny na korytarze gmachu z koci s³oniowej to zas³uga autora Mauberleya. Przypomnijmy pierwsze wersy nies³awnej Pieni XV:
Scukrzali, le¿¹cy w glukozie, napuszeni w wacie
cuchn¹cy jak t³uszcz w Grasse,
wielka szorstka dupa, sraj¹ca muchami [.]2
1 Praca naukowa finansowana przez Fundacjê na rzecz Nauki Polskiej (FNP).
2 E. Pound, Pieñ XV, w: tego¿, Wiersze, poematy i pieni, red. i t³um. L. Engelking,
Po Poundzie poeci klêli ju¿ znacznie odwa¿niej. Jednak rewolta antymo-dernistyczna w latach szeædziesi¹tych w Anglii przynios³a powrót do zarów-no klasycznych form poetyckich, i jak najbardziej rodzimej (co wed³ug nie-których krytyków znaczy³o zaciankowej) tradycji poetyckiej. W niniejszym artykule uwaga zostanie powiêcona jednemu z najpopularniejszych utwo-rów liryki anglojêzycznej, wierszowi Wysokie okna Philipa Larkina; wiersz ten zestawiony jest tu z poematem v. m³odszego o pokolenie od Larkina Tonyego Harrisona. Kwesti¹ kluczow¹ w obydwu utworach jest pojêcie przy-nale¿noci spo³ecznej, które u¿ycie jêzyka wulgarnego problematyzuje. O ile Larkin u¿ywa przekleñstwa po to, ¿eby w miarê rozwoju wiersza ukazaæ sterylnoæ i naiwnoæ tego typu idiomu, o tyle Harrison pokazuje, ¿e jêzyk ten trzeba zasymilowaæ, wskutek czego poezja mo¿e staæ siê dyskursem prawdziwie inkluzyjnym.
Larkin okreli³ modernistyczne odwo³ania do tego, co Eliot nazwa³ me-tod¹ mityczn¹ jako pospolit¹ rekwizytorniê mitów, stwierdzaj¹c po prostu, ¿e poezja to zapis dowiadczenia, fizyczne uwolnienie albo rozwi¹zanie splo-tu pal¹cych potrzeb chêci tworzenia, uzasadniania, chwalenia, wyjania-nia, uzewnêtrzniawyjania-nia, zale¿nie od okolicznoci3. W Wysokich oknach owym
dowiadczeniem czekaj¹cym na uzewnêtrznienie jest, jak to czêsto u Larki-na, gorycz, której wyraz daje on ju¿ w pierwszej strofie, wulgarnie opisuj¹c dwoje m³odych ludzi. Wulgaryzm ów przykuwa uwagê, a jest szczególnie zaskakuj¹cy dla czytelnika poezji Larkina, w której niewiele znaleæ mo¿na dosadnych s³ów (w przeciwieñstwie do Tonyego Harrisona, którego jednym ze znaków rozpoznawczych jest wprowadzenie do poezji jêzyka pe³nego prze-kleñstw i inwektyw). W s³ynnym poemacie v. Harrison folguje sobie zupe³-nie, kln¹c wyj¹tkowo szpetnie ustami m³odego pseudokibica, który pojawia siê w wierszu jako adwersarz poety. Jednak w obydwu przypadkach wulgar-ny jêzyk s³u¿y nie tylko wyra¿eniu silwulgar-nych, negatywwulgar-nych uczyæ, lecz tak¿e sam staje siê przedmiotem zmagañ. Do kogo bowiem, zapytuj¹ obaj poeci, nale¿¹ te wszystkie przekleñstwa?
W pierwszej strofie Wysokich okien siedz¹cy w jakim publicznym miej-scu poeta spogl¹da na parê szczeniaków:
Kiedy widzê parê szczeniaków I wiem, ¿e on j¹ pierdoli, a ona
Bierze pigu³ki lub wk³ada sobie kapturek, Jestem pewien, ¿e to w³anie jest raj, O jakim ka¿dy staruch marzy³ ca³e ¿ycie [.]4.
3 Borges? A kto to taki? Z Philipem Larkinem rozmawia Robert Philips, prze³. A. Arno,
Literatura na wiecie 2011, nr 34, s. 354.
4 Wiersz cytujê w przek³adzie J. Jarniewicza, Larkin. Ods³uchiwanie wierszy, Kraków
Warto przypomnieæ, ¿e wiersz skomponowany by³ w 1967 roku, gdy kulturê popularn¹ zdominowa³y ruchy m³odzie¿owe. Jak pisa³ Larkin w An-nus Mirabilis, Stosunek p³ciowy rozpocz¹³ siê w roku / Tysi¹c dziewiêæset szeædziesi¹tym trzecim niestety, Dla mnie za póno. W zakoñczeniu wiersza poeta stwierdza, ¿e ¯ycie by³o piêkniejsze w roku / Tysi¹c dziewiêæ-set szeædziesi¹tym trzecim, choæ nie brak tu ironii, bo piêkno tego roku polega miêdzy innymi na tym, ¿e ¯ycie zmieni³o siê [ ] w pasmo / Udanych skoków na bankow¹ kasê5. Jeli wiêc m³odzie¿ ¿yje teraz w piêkniejszym
wiecie, to jest to p³askie piêkno niewiadomoci. W Wysokich oknach nie-chêæ dla m³odego pokolenia jest zdecydowanie silniejsza ni¿ w autoironicz-nym, ale te¿ pe³nym têsknoty, Annus Mirabilis. Wulgaryzm w Wysokich oknach jest te¿ wyranie, wrêcz nie-Larkinowsko agresywny. W To mo¿e taki wierszyk (jedynym, poza Wysokimi oknami, wierszem w ca³ym opus Larkina zawieraj¹cym w oryginale s³owo fuck) poeta równie¿ daje upust swojej niechêci dla m³odoci Jebi¹ ci ¿ycie mamcia z tatkiem, / Mo¿e i nie chc¹, ale jebi¹6 lecz czyni to z du¿¹ doz¹ sarkazmu, ca³y czas balansuj¹c miêdzy
zarzutem a kpiarstwem i krotochwil¹. W Wysokich oknach poeta pe³en jest gniewu i niechêci dla w sumie Bogu ducha winnej pary. Dla cis³oci zwróæmy uwagê, ¿e nie wiadomo, co akurat szczeniaki te robi¹, równie dobrze mog¹ po prostu rozmawiaæ, a to sprona i wypaczona frustracj¹ wyobrania podmiotu lirycznego podsuwa mu nieobyczajne obrazy. Raj, o którym mówi poeta, jest wiêc podszyty ironi¹, ale te¿ nie do koñca, bo przecie¿ ka¿dy staruch, w³¹czaj¹c w to samego poetê, o takim marzy³ ca³e ¿ycie. Jeli wiêc dla poety m³odzi s¹ pe³ni ohydy, to jego w³asne pokolenie nie jest lepsze. Sam za podmiot wiersza, gardz¹cy zarówno starszymi, jak i m³odszymi, choæ zazdrosny o ich przywileje, które nie obejmuj¹ jednak jego, jawi siê jako figura zdecydowanie najmniej przyjemna.
W kolejnych wersach poeta daje siê poznaæ jako produkt ciê¿kich czasów, nie tylko z uwagi na konserwatyzm obyczajowy, ale te¿ lêk w ciemnociach / Przed piek³em i wyjawieniem, Co s¹dzi o ksiêdzu. Wulgaryzmy nie poja-wiaj¹ siê ju¿ do koñca wiersza, zast¹pione jêzykiem zdecydowanie bardziej poetyckim. Na tle ca³oci pierwsze trzy wersy z osadzonym porodku wulga-ryzmem wyró¿niaj¹ siê tym bardziej, ¿e sugeruj¹, i¿ poeta nie bluni na co dzieñ, ale po prostu przytrafi³o mu siê przekleñstwo, s³owo nienaturalne w jego ustach, za to powszechne poród przedstawicieli rewolucji punkowej drugiej po³owy lat siedemdziesi¹tych. Kiedy wiêc tomik Wysokie okna trafi³ do ksiêgarñ w 1974 roku, a szczególnie po wydaniu broszurowym z 1979 roku, drugi wers wiersza musia³ nieodmiennie kojarzyæ siê z nafaszerowanymi ob-scenicznym wrêcz jêzykiem wyst¹pieniami muzyków punkowych w rodzaju 5 P. Larkin, Annus Mirabilis, w: tego¿, Zebrane, prze³. i red. J. Dehnel, Wroc³aw 2008,
s. 122.
cz³onków Sex Pistols. Choæ tego Larkin przewidzieæ nie móg³, to na pierwszy rzut oka wydaje siê, ¿e czêæ jêzyka buntu wesz³a tak¿e w jego uzus. Ch³o-pak dziewczynê pierdoli i to jest raj, ale przecie¿ podmiot liryczny nie znosi tego miejsca, obrzydzeniem napawa go bezceremonialny stosunek do seksu. W porównaniu do opisu chwili obecnej, przesz³oæ czasy niby to dusznej m³odoci poety wydaje siê znacznie przyjemniejsza.
Wiêzy i gesty zepchniête na bok Jak przestarza³a ¿niwiarka,
A wszyscy m³odzi w dó³ lec¹ na d³ugiej zje¿d¿alni Do szczêcia, bez koñca [ ].7
wietnie podsumowuje to przejcie od obrazu doczesnego raju do wielo-znacznej ewokacji przesz³oci Ryan Hibbett:
Na pocz¹tku Larkin zazdronie sugeruje, ¿e m³odzi prze¿ywaj¹ w rzeczywistoci to, czego wczeniejsze pokolenie dowiadczy³o tylko w wyobrani; u¿ywaj¹c obra-zu przestarza³ej ¿niwiarki prezentuje wiêzy i gesty, które obecne pokolenie odrzuci³o. Jednak¿e w tej zazdroci osadzona jest te¿ nostalgia Larkina za tym, co zosta³o utracone; wiêzy mog¹ odnosiæ siê do istotnych i trwa³ych (choæ potencjalnie opresyjnych) zwi¹zków miêdzyludzkich, gesty za przynosz¹ kono-tacje z dawnymi honorem i godnoci¹. Nie tylko radoæ, ale i smutek wyzieraj¹ z obrazu spisanej na straty ¿niwiarki, symbolu brytyjskiej pomys³owoci i przed-siêbiorczoci, które s¹ teraz spychane na margines przez zmieniaj¹cy siê system wartoci8.
Ponadto obraz m³odych ludzi, którzy lec¹ na d³ugiej zje¿d¿alni / Do szczêcia, bez koñca, sugeruje upadek bardziej ni¿ wzlot ku szczêciu. Jeli wiêc teraniejszoæ jest rajem, to jest to raj na opak, gdzie wszystkie warto-ci zosta³y zdyskredytowane. Zamykaj¹cy wiersz obraz wysokich okien wzmacnia wra¿enie, ¿e pozornie lepszy wiat pónych lat szeædziesi¹tych to tylko mira¿:
[ ] I wtedy natychmiast
Szybciej ni¿ s³owa zjawia siê myl o wysokich oknach: Szk³o, co pojmuje s³oñce,
A za szk³em g³êbia b³êkitu, która mówi O niczym, i jest nigdzie, i jest bez koñca.9
Okna s¹ wysokie, niedostêpne choæ wpuszczaj¹ promienie s³oñca, by przypomnieæ spogl¹daj¹cym z do³u ludziom, ¿e gdzie tam jest wolnoæ, gdzie tam, za szk³em i za jêzykiem istnieje co, co ³atwiej by³oby nazwaæ rajem.
7 P. Larkin, Wysokie okna, w: tego¿, Zebrane, s. 105.
8 R. Hibbett, Philip Larkin, British Culture, and Four-Letter Words, The Cambridge
Quarterly 2014, nr 2, s. 133.
W ten sposób podmiot wiersza przechodzi od idiomu wulgarnego do wysoce poetyckiego. Sama zreszt¹ idea wysokich okien nosi w sobie wznio-s³oæ, o któr¹ trudno gdzie indziej w twórczoci Larkina. Jeli jednymi z definicyjnych cech poezji jego i innych pisarzy pokolenia zwi¹zanych z tzw. the movement, mia³by byæ nonkonformizm, ch³ód, naukowoæ i analitycz-noæ10, to zakoñczenie Wysokich okien jest dowodem na nietypowoæ tego
wiersza. Oto Larkin staje przed obrazem, którego nie da siê analitycznie przedstawiæ, ale przecie¿ w³anie tego dokonuje poeta. Uciekaj¹c siê do oksy-moronu, Larkin odwo³uje siê do tradycji szerszej ni¿ tylko ostatnie dwie dekady poezji antymodernistycznej. Jego punktem odniesienia staj¹ siê takie dzie³a, jak Raj utracony Johna Miltona z opisem piek³a jako mrok widzial-ny [mroku widzialnego]11 oraz ca³a póniejsza tradycja wznios³oci
roman-tycznej, tyle ¿e wizja Larkina sprowadza siê do próby opisania klatki, nie za niesamowitego królestwa wyobrani; jak uj¹³ to Seamus Heaney, u Larkina przestrzenie s³oñcem pora¿one prowadz¹ do nieskoñczonoci tak pustej i neutralnej jak owe »olepiaj¹ce przednie szyby aut«, które lni¹ bez³adnie i bezsensownie w Weselach w Zielone wi¹tki12. Nie ma wyjcia z
pomiesz-czenia z wysokimi oknami, nie ma nawet s³ów na samo pomieszczenie, a jeli s¹, to jedynie takie, które wymykaj¹ siê umys³owi.
W kontekcie jêzyka swoicie wznios³ego, czego, co mo¿na by nazwaæ patosem nicoci jednoczenie ci¹¿¹cym ku pytaniom metafizycznym i od tych pytañ siê od¿egnuj¹cym13 pocz¹tkowy wulgaryzm okazuje siê
wybie-giem wysoce dwuznacznym. Poeta rozumie, ¿e raj, tak samo zreszt¹ jak i piek³o, to koncepcje z³o¿one, wielowymiarowe i paradoksalne w swej istocie zwyczajny jêzyk nie jest w stanie ich wyraziæ. Jeli wiêc ucieka siê on do wulgarnego ¿argonu m³odzie¿owego, to czyni tak po to, ¿eby pokazaæ, jak sromotnie ów jêzyk upraszcza wszystkie sprawy. Na wiêksz¹ skalê poeta przechwytuje dyskurs rebelii, pe³ne agresji przekleñstwa charakterystyczne dla Sex Pistols i pokazuje, ¿e jêzyk ten zdolny jest mówiæ tylko o gniewie, o niechêci, ale nie nale¿y do powa¿nej poezji, bo nie potrafi wyjæ poza nieokrzesan¹ dos³ownoæ. Jeli zatem pojawiaj¹cy siê w drugim wersie wul-garyzm jest zapo¿yczeniem z jêzyka kultury m³odzie¿owej, to jednoczenie Larkin jêzyk ten wyszydza na równi z niezdaj¹cymi sobie nawet sprawy ze swego zniewolenia szczeniakami.
O ile ani Wysokie okna, ani To mo¿e taki wierszyk nie budzi³y kontrower-sji swoim u¿yciem podwórkowej ³aciny, o tyle poemat v. Harrisona przyspo-rzy³ mu nie lada zmartwieñ. V. powsta³ w po³owie lat osiemdziesi¹tych, dwadziecia jeden lat po publikacji tomu Wysokie okna, a debiut swój mia³
10 A. Hartley, Poets of the Fifties, Spectator 27 sierpnia 1954, s. 23. 11 J. Milton, Raj utracony, prze³. M. S³omczyñski, Warszawa 2011, s. 24.
12 S. Heaney, Radoæ lub noc: rzeczy ostateczne w poezji W. B. Yeatsa i Philipa
Larki-na, prze³. J. Jarniewicz, w: Zawierzyæ poezji, red. S. Barañczak, Kraków 1996, s. 226.
w telewizji. Czytany przez samego autora poemat zyska³ natychmiastowy rozg³os. W zamyle v. jest raportem o stanie pañstwa: walce klas i ras, efektach thatcheryzmu w pó³nocnych regionach Anglii (zw³aszcza w rejonach Leeds i Newcastle), pogoni za pieni¹dzem, ale przede wszystkim jest to wiersz o poszukiwaniu jêzyka szczerej artystycznej ekspresji.
Poemat podobnie jak jego prekursor Elegia napisana na wiejskim cmentarzu Thomasa Graya rozpoczyna siê obrazem poety przychodz¹cego na cmentarz, kiedy wiatem ju¿ tylko ciemnoæ, jak pisze Gray, i myl moja w³ada14. Jak co roku wiêkszoæ nagrobków pokryta jest
namalowany-mi sprejem wulgaryzmanamalowany-mi. Okazuje siê, ¿e wandalanamalowany-mi s¹ pseudokibice namalowany- miej-scowego klubu pi³karskiego Leeds United. Chocia¿ poeta pe³en jest gniewu, zw³aszcza gdy odkrywa, ¿e grób jego rodziców nie zosta³ oszczêdzony to w skandalicznym zachowaniu chuliganów widzi równie¿ przejaw agresji zro-dzonej na skutek osamotnienia i braku perspektyw na przysz³oæ dla m³o-dych mieszkañców miasta. Poród licznych nieokrzesanych piêcioliterowych s³ów15 dostrzega powtarzaj¹c¹ siê literê v. Dla kiboli v oznacza po prostu
versus: ich zespó³ jest przeciw ka¿demu innemu, ale poeta dostrzega g³êbsze konotacje:
To V to wszystkie versusy ¿ycia od Leeds v. Derby, czarny/bia³y i (jak siê niestety okaza³o) m¹¿ v. ¿ona, Komunici v. Faszyci, Lewica v. Prawica, klasa v. klasa z grymasem jak kiedy zajad³ym, niekoñcz¹ca siê przemoc NAS i ICH,
uosobiona w 1984
przez Szefa MacGregora i Górnicze Zwi¹zki, Hindus/Sikh, dusz/cia³o, umys³ v. serce, Wschód/Zachód, mê¿czyzna/kobieta a ka¿de starcie toczy siê w cz³owieku [ ]. (v. 238)
Powtarzaj¹ce siê v to wiêcej ni¿ tylko wyraz gniewu fanatycznego kibica, to kondycja spo³eczeñstwa angielskiego16, a mo¿na by zaryzykowaæ 14 T. Gray, Elegia napisana na wiejskim cmentarzu, w: Od Chaucera do Larkina, prze³.
i red. S. Barañczak, Kraków 1993, s. 240.
15 T. Harrison, v., Newcastle upon Tyne 1989, s. 237. Dalej cytaty lokalizujê w tekcie
jako v. z podaniem numeru strony. Przek³adu wszystkich cytowanych fragmentów poematu dokona³ autor artyku³u.
16 Na uwagê zas³uguje tu fakt, ¿e poemat Harrisona pozostaje prekursorskim
oskar¿e-niem brytyjskiego systemu klasowego, który rodzi patologie. W ostatnim czasie poezja z Wysp mniej zdaje siê skupiaæ na problemie klasowoci, choæ nie jest to kwestia zupe³nie nieobecna wspomnieæ tu nale¿y zaanga¿owan¹ politycznie lirykê Jeremyego H. Prynnea i Kestona Sutherlanda; za to proza pozostaje czu³a na niesprawiedliwoci podzia³u spo³ecz-nego. W jednym z wywiadów pisarz szkocki Ian Rankin stwierdzi³, ¿e powieæ kryminalna jest niemal produktem kapitalizmu, a zatem tematem jej staj¹ siê nierównoci spo³eczne.
twierdzenie, ¿e równie¿ zachodniego. Ci¹g³e zmagania na tle ideologicznym, politycznym, ekonomicznym maj¹ ród³o w braku zaanga¿owania w sprawy spo³eczne.
Tam, gdzie by³y wazony na kwiaty i balie na wodê, i zsypy na zwiêd³e kwiaty teraz puszki po piwie kibic z Leeds walnie. nie tylko oni s¹ winni, równie¿ ja i ty. (v. 239)
Nikogo na dostatnim po³udniu Anglii nie obchodzi los górników po za-mkniêciu wielu kopalñ przez rz¹d Thatcher w ramach zwiêkszania rentow-noci przemys³u brytyjskiego w latach siedemdziesi¹tych i osiemdziesi¹tych XX wieku. A jeszcze bardziej nielicznych interesuj¹ prawdziwe powody bez-mylnej agresji m³odych ludzi. Harrison nie oszczêdza poetów, których sztu-ka komponowanie wersów obecna jest w s³owie versus. Przekleñstwa wymalowane sprejem na grobach to zatem wyraz podstawowej potrzeby eks-presji piêtrz¹cych siê gniewu i frustracji. Ju¿ na tym etapie wiersza widaæ, ¿e podmiot liryczny Harrisona, w przeciwieñstwie do Larkinowskiego, nie potêpia zbuntowanego pokolenia, ale próbuje je zrozumieæ. Jednak pomimo faktu, ¿e wywodzi siê z Leeds, zajmuje on pozycjê zewnêtrznego obserwato-ra, nie nale¿y ju¿ do spo³ecznoci.
Sprawa ulega zmianie, gdy nagle namys³ poety przerywa g³os m³odego skina:
Co te nieokrzesane s³owa pokazuj¹? Co te¿ ten akt agresji sugeruje? Czy duchom sw¹ ksenofobiê okazuj¹, Mo¿e to cri-de-coeur za dawno zmar³ym? A co to, to twoje cri-de-coeur, ty cipo? Gadaæ jak twoja matka nie umiesz. Pomyl o niej! Tylko po jebanym Grecku umiesz szprechaæ? Id siê pierdol siê ze swoim cri-de-coeur! (v. 241)
Dla m³odego chuligana sprawa jest prosta: my v. oni, zgodnie z logik¹ znanego sonetu Harrisona zatytu³owanego Them and [uz] (Oni i my), gdzie poeta odrzuca jednolitoæ kultury wysokiej, tworz¹c tekst graficznie i fonicz-nie fonicz-niejednolity, jaskrawie hybrydyczny17. W v., podobnie jak w Them and
[uz], wa¿n¹ rolê odgrywa kwestia jêzyka. Oksfordzki akcent i zapo¿yczenia z francuskiego lub ³aciny s¹ znakami statusu oraz intelektualnego wyrafinowania
Cyt. za B. Korte i G. Z ipp, Poverty In Contemporary Literature, London 2014, s. 41. Zob. te¿ M. Amis, Lionel Asbo. Raport o stanie pañstwa, prze³. K. Kar³owska, Warszawa 2013, R. Doyle, Paddy Clarke Ha Ha Ha, prze³. B. Stok³osa, Warszawa 1995, A. Hollinghurst, Linia piêkna, prze³. L. Haliñski, Warszawa 2005.
17 J. Jarniewicz, W brzuchu wieloryba. Szkice o dwudziestowiecznej poezji brytyjskiej
ludzi, dla których poezja jest przeznaczona. Harrison sprzeciwia siê takiemu stanowisku, uwa¿aj¹c je za uproszczenie i w sonecie przypomina Williama Wordswortha, który w s³ynnej przedmowie do Ballad lirycznych pisa³, i¿ g³ównym jego celem jest wybieranie zdarzeñ i sytuacji z ¿ycia codziennego i relacjonowanie ich czy te¿ opisanie, od pocz¹tku do koñca, w miarê mo¿li-woci jêzykiem naprawdê u¿ywanym przez ludzi18 nie za dostojn¹
an-gielszczyzn¹ pisarzy w rodzaju Samuela Johnsona. W v. walka o jêzyk przed-stawiona zostaje w postaci dialogu pomiêdzy poet¹ a skinem; lecz tu sprawa jest bardziej z³o¿ona, bo chuligan odrzuca lirykê w jakiejkolwiek postaci, przy-pominaj¹c poecie, ¿e jego pochodz¹ca z klasy robotniczej matka nie rozumia³a twojej zasranej sztuki! / Dla niej ta twoja pieprzona poezja by³a wulgarna! (v. 241). Wszelkie próby przekonania ch³opaka, ¿e wiersz mo¿e pomóc tê ksi¹¿-kê piszê po to, niewdziêczna ty cipo, / ¿eby takich, jak ty wreszcie us³yszeli (v. 242) zostaj¹ wyszydzone. Skin nie ma wiêkszych ambicji, nie potrzebuje byæ s³yszanym, przynajmniej na pozór, bo jego obsceniczny jêzyk nafaszerowany pe³n¹ nienawici wulgarnoci¹ zdradza frustracje i Larkinowski brak nadziei. Jedyne, co skinowi pozostaje, to bezsensowne akty wandalizmu, walka nie w jakim celu, ale dla poczucia chwilowej ulgi.
Prze³om nadchodzi w siedemdziesi¹tej strofie. Poeta rzuca wyzwanie skinowi, Jeli taki z tego jeste dumny, w³asne imiê dopisz tu /, gdy znowu upity piwskiem i uzbrojony w sprej / pójdziesz tym skrótem po kolejnym meczu (v. 244). W odpowiedzi, aerozolem wypisa³ swoje imiê, które okaza³o siê moim (v. 244). Stopniowo uwiadamiamy sobie, ¿e m³ody gniewny, które-go g³os dobiega nie wiadomo sk¹d, jest projekcj¹ dawnektóre-go ja poety. Wyda-wa³o siê, ¿e zosta³o ono pogrzebane przed laty, kiedy wyjecha³ on z Leeds na studia, ale teraz d³ugo budowana fasada cz³owieka kultury zostaje zniszczo-na: Jedna czêæ mnie jeszcze ¿yje, lecz inna umar³a, / Gdy skin czêciowo wysprejowa³ moje imiê poród martwych (v. 244). Po napisaniu swojego imienia skin znika, jak gdyby z powrotem zosta³ wch³oniêty przez jañ poety. Jednak w tym momencie podmiot liryczny ulega zmianie, powoli odkrywaj¹c swoj¹ z³o¿on¹ to¿samoæ.
Opis powrotu do domu z cmentarza staje siê ewokacj¹ przestrzeni kon-fliktu we wspó³czesnym wiecie: wojna klas nadal trwa, a do tego dochodzi szerz¹cy siê rasizm i tocz¹ce siê ci¹gle w ró¿nych zak¹tkach globu wojny. Wydaje siê, ¿e ta jedna litera v. pozostaje najlepszym komentarzem do kondycji wspó³czesnego wiata. W poecie wzbiera ¿al, który wydaje siê suge-rowaæ, ¿e jêzyk skina, jego wulgarny pogl¹d na ¿ycie, jest w rzeczywistoci najlepszym opisem rodzimej i miêdzynarodowej sytuacji spo³ecznej. Jednak w zakoñczeniu wiersza Harrison znajduje inn¹ odpowied na wszêdzie wi-doczn¹ panoramê zapaci:
18 W. Wordsworth, Przedmowa do Ballad lirycznych, prze³. K. Tarnowska, w:
Manife-sty romantyzmu 17901830: Anglia, Niemcy, Francja, red. A. Kowalczykowa, Warszawa 1995, s. 45.
Ci, których mi³oci¹ obdarzamy staj¹ siê kotwic¹, gdy cumy naszych wiêzów krwi pêkaj¹.
Lecz g³os, co gniewem siê zanosi, krzyczy: cwel! To skin ze sprejem, którego spotka³em rano. Nie chcia³by tego wiedzieæ mój alter ego, Przez gard³o by nie przesz³o s³owo MI£OÆ, Skiñskie UNITED murem stoi za poet¹[.] (v. 248)
Jeli istnieje wyjcie z pu³apki ci¹g³ego konfliktu, to jest ni¹ mi³oæ do drugiej osoby. W namalowanych na grobach s³owach United v., po których nastêpuje nazwa dowolnej innej dru¿yny, Harrison dostrzega nierozerwaln¹ parê dialektyczn¹. Tak jak u Hegla, uniwersalne prawo konfliktu poci¹ga za sob¹ koniecznoæ przezwyciê¿enia przeciwieñstw: teza antyteza synteza. W kontaktach miêdzyludzkich za tê syntezê, jak sugeruje Harrison, odpowiada mi³oæ. W ten sposób jêzyk wulgarny, daj¹cy wyraz nienawici i frustracji, jest konieczn¹, choæ prymitywn¹ i z koniecznoci srodze uproszczon¹ form¹ buntu wobec zastanych norm i regu³ podtrzymuj¹cych od lat panuj¹ce podzia³y spo-³eczne. Dopiero zinternalizowawszy wulgarn¹ mowê skina, poeta potrafi zna-leæ drogê do pojednania gniewnego ja buntu i refleksyjnego ja poezji.
Na koniec zwróæmy uwagê, ¿e Larkin koniec koñców odcina siê od obsce-nicznego jêzyka pokolenia rebelii, wyszydzaj¹c jego prostotê i pozorne wy-zwolenie; w przeciwieñstwie do odludka z Hull, Harrison przyjmuje wulgarny idiom po to, aby zjednoczyæ wysoki rejestr liryki z potoczn¹ mow¹ ulicy. W efekcie takiego po³¹czenia powstaje sztuka zdolna obj¹æ ca³y wiat, zarówno przesz³oæ, jak i teraniejszoæ. Gdy Larkin klnie, to czyni to z zewn¹trz wiata wspó³czesnej kultury m³odzie¿owej, rozumie on, ¿e tego typu s³owa mog¹ dodaæ pikanterii albo byæ zabawne19, ale nigdy nie wyra¿¹
z³o¿onoci ¿ycia ani nie powstrzymaj¹ strachu przed mierci¹; Harrison wpuszcza inwektywy do v. z pozycji szczerego u¿ytkownika tego typu s³ów, ale te¿ kogo, kto nie zna innego sposobu na wyra¿enie k³êbi¹cych siê w nim frustracji. Tote¿ Harrison przemawia w wierszu jako wandal po sublima-cji20, nieogarniêty obezw³adniaj¹cym gniewem, ale gotowy szukaæ nowych
po³¹czeñ pomiêdzy tradycyjnie rozbie¿nymi ideami. Do tych szczeniaków, w których Larkin widzia³ tylko b³og¹ niewiadomoæ, Harrison skromnie i z zastanowieniem wyci¹ga rêkê jako partner, ale te¿ przewodnik.
19 W czêsto pe³nych humoru listach do przyjació³ (zw³aszcza Kingsleya Amisa, te¿
zna-nego dowcipnisia) Larkin potrafi doskonale skalkulowaæ, gdzie zmieciæ przekleñstwo, aby wywo³aæ umiech na twarzy czytelnika. Gdy zmar³ H. G. Wells, Larkin skwitowa³ go tak: Nie umia³ drañ pisaæ, nie umia³ drañ myleæ, umia³ za to pisaæ drañsko dobre drañskie romanse naukowe, drañ jeden. Selected Letters of Philip Larkin, red. A. Thwaite, London 1992, s. 122.
20 B. Woodcock, Classical Vandalism: Tony Harrisons Invective, Critical Quarterly
Bibliografia
ród³a
Harrison Tony, v., Newcastle upon Tyne 1989.
Larkin Philip, Selected Letters of Philip Larkin, red. Anthony Thwaite, London 1992. Larkin Philip, Zebrane, prze³. i red. Jacek Dehnel, Wroc³aw 2008.
Philips Robert, Borges? A kto to taki? Z Philipem Larkinem rozmawia Robert Philips, prze³. Anna Arno, Literatura na wiecie 2011, nr 34, s. 331354.
Opracowania
Amis Martin, Lionel Asbo. Raport o stanie pañstwa, prze³. Katarzyna Kar³owska, Warszawa 2013.
Doyle Roddy, Paddy Clarke Ha Ha Ha, prze³. Bo¿ena Stok³osa, Warszawa 1995. Gray Thomas, Elegia napisana na wiejskim cmentarzu, w: Od Chaucera do Larkina,
prze³. i red. Stanis³aw Barañczak, Kraków 1993, 240242.
Hartley Anthony, Poets of the Fifties, Spectator 27 sierpnia 1954, s. 2223. Heaney Seamus, Zawierzyæ poezji, red. Stanis³aw Barañczak, Kraków 1996.
Hibbett Ryan, Philip Larkin, British Culture, and Four-Letter Words, The Cambrid-ge Quarterly 2014, nr 2, 120139.
Hollinghurst Alan, Linia piêkna, prze³. Les³aw Haliñski, Warszawa 2005. Jarniewicz Jerzy, Larkin. Ods³uchiwanie wierszy, Kraków 2006.
Jarniewicz Jerzy, W brzuchu wieloryba. Szkice o dwudziestowiecznej poezji brytyjskiej i irlandzkiej, Poznañ 2001.
Korte Barbara i Georg Zipp, Poverty In Contemporary Literature, London 2014. Milton John, Raj utracony, prze³. Maciej S³omczyñski, Warszawa 2011.
Pound Ezra, Wiersze, poematy i pieni, red. i t³um. Leszek Engelking, Wroc³aw 2012. Woodcock Bruce, Classical Vandalism: Tony Harrisons Invective, Critical
Quarter-ly 1990, nr 2, 5065.
Wordsworth William, Przedmowa do Ballad lirycznych, prze³. Krystyna Tarnowska, w: Manifesty romantyzmu 17901830: Anglia, Niemcy, Francja, red. Alina Kowal-czykowa, Warszawa 1995.
Summary
In the present article I set out to investigate the role of vulgarisms in Philip Larkins High Windows and Tony Harrisons long poem v. The key problem at issue here is the notion of social belonging, which both poems probe into. While Larkin uses the curse in order, as the poem unravels, to show the naivety and sterility of vulgar language, Harrison shows that that kind of language needs to be assimilated, for only in that case can poetry become a discourse accepting of otherness. Thus Larkin is revealed here as a critic of the rebellious generation that regards vulgar language as their principal means of expression, whereas Harrison posi-tions himself as their advocate and, to some extent, leader of the angry young men of the 1980s in Britain.