• Nie Znaleziono Wyników

Mitologia : z 32 rotograwiurami

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "Mitologia : z 32 rotograwiurami"

Copied!
265
0
0

Pełen tekst

(1)
(2)

Afrodyta w kąpieli. Nimfa pomaga jej w ob m yw aniu się.

(3)

B I B L I O T E K A W I E D Z Y T O M 27

HENRI DE VIBRAYE

M I T O L O G I A

Z 32 R O T O G R A W IU R A M I

PRZEŁOŻYŁ

K A R O L D Ą B R O W S K I

Z P R ZED M O W Ą

DRA TADEUSZA SINKI

P R O F . U N I W . J A G I E L L .

T R Z A S K A , E V E R T i M I C H A L S K I S. A.

WARSZAWA, KRAKOWSKIE PRZEDMIEŚCIE 13

GMACH H O T E L U EUROPEJSKIEGO

(4)

T Y T U Ł O R Y G IN A Ł U :

LES DIEUX DU PAGANISME NOUVELLE MYTHOLOGIE ILLUSTRÉE

i

W S Z E L K I E P R A W A Z A S T R Z E Ż O N E

D R U K A R N IA N A R O D O W A W KRAKOW IE

(5)

S P I S R O Z D Z I A Ł Ó W

Str.

Przedmow a prof. Uniw. Jagiell. dra Tadeusza Sinki . . . I X

CZĘŚĆ P I E R W S Z A R o z d z i a ł p i e r w s z y

K osm ogon ia i t e o g o n i a ... 3.

R o z d z i a ł d r u g i

Z e u s - J o w is z ... 6 R o z d z i a ł t r z e c i

H e r a - J u n o n a ... 15 R o z d z i a ł c z w a r t y

A t e n a - M i n e r w a ... 19 R o z d z i a ł p i ą t y

A p o l l o ... 27 R o z d z i a ł s z ó s t y

A r t e m i d a - D i a n a ... 38 R o z d z i a ł s i ó d m y '

H e r m e s - M e r k u r y ...42 R o z d z i a ł ó s m y

H e f a j s t o s - W u l k a n ... 47 R o z d z i a ł d z i e w i ą t y

H e s t i a - W e s t a ... 50 R o z d z i a ł d z i e s i ą t y

A r e s - M a r s ... 53 R o z d z i a ł j e d e n a s t y

A f r o d y t a - W e n u s ... 57 R o z d z i a ł d w u n a s t y

P o s e j d o n - N e p t u n ... 64 R o z d z i a ł t r z y n a s t y

Demeter-Ceres i Kore-Prozerp in a... 70

(6)

VI

S tr .

CZĘŚĆ D R U G A

W s t ę p ... 77 R o z d z i a ł c z t e r n a s t y

Misteria e l e u z y j s k i e ... 78 R o z d z i a ł p i ę t n a s t y

Drugorzędne bóstw a Olimpu ... 93 R o z d z i a ł s z e s n a s t y

M u z y ... 96 R o z d z i a ł s i e d e m n a s t y

B óstw a drugorzędne, wyobrażające gw iazd y lub zjawi­

ska niebieskie ... 99 R o z d z i a ł o s i e m n a s t y

Geniusze ognia ...105 R o z d z i a ł d z i e w i ę t n a s t y

Geniusze burz i w i a t r ó w ... 107 R o z d z i a ł d w u d z i e s t y

Podrzędne bóstw a morskie — Tryton — Ino i Melicer- tes — Syren y — Charybda i Scylla — Okeanos — W o d y słodkie — N i m f y ...109 R o z d z i a ł d w u d z i e s t y p i e r w s z y

Legendy o powstaniu ludzkości, o narodzinach, o zdro­

wiu, o życiu m o r a l n y m ... 114 R o z d z i a ł d w u d z i e s t y d r u g i

Matka-Ziemia. B o g i n i - M a t k a ... 121 R o z d z i a ł d w u d z i e s t y t r z e c i

Podziemie i b óstw a p o d z i e m n e ... 124 R o z d z i a ł d w u d z i e s t y c z w a r t y

D i o n i z o s ... 129 R o z d z i a ł d w u d z i e s t y p i ą t y

Orszak D i o n i z o s a ... 134 R o z d z i a ł d w u d z i e s t y s z ó s t y

B ó s tw a polne — Pan — Arysteusz — D a f n i s ... 142

CZĘŚĆ T R Z E C IA

W s t ę p ... 147 R o z d z i a ł d w u d z i e s t y s i ó d m y

Herakles-Herkules ... 149

(7)

Str.

R o z d z i a ł d w u d z i e s t y ó s m y

T e z e u s z ... 165 R o z d z i a ł d w u d z i e s t y d z i e w i ą t y

L egen dy a t t y c k i e ...168 R o z d z i a ł t r z y d z i e s t y

L egendy t e b a n s k i e ... 171 R o z d z i a ł t r z y d z i e s t y p i e r w s z y

L egen d y t e s a l s k i e ... 175 R o z d z i a ł t r z y d z i e s t y d r u g i

Legen dy e t o l s k i e ... 178 R o z d z i a ł t r z y d z i e s t y t r z e c i

W yp raw a A r g o n a u t ó w ... 180 R o z d z i a ł t r z y d z i e s t y c z w a r t y

Orfeusz ... 183 R o z d z i a ł t r z y d z i e s t y p i ą t y

L egen dy k o r y n c k i e ... 186 R o z d z i a ł t r z y d z i e s t y s z ó s t y

L egen dy argolidzkie ... 188 R o z d z i a ł t r z y d z i e s t y s i ó d m y

L e gen dy lacedem ońskie i m e s e ń s k i e ... 195 R o z d z i a ł t r z y d z i e s t y ó s m y

L egen dy kreteńskie • • ■ ... 198 Skorowidz ... 201

VII

(8)
(9)

P R Z E D M O W A

Na gotow alni p. profesorow ej B ecu w W ilnie leżały obok świeżo (1822) w y d a n y c h „ P o e z y j“ A. M ickiewicza trz y zbytk ow n ie opraw n e to m ik i p . t. Letłres a E m ilie sur la m ythologiep. K aro la A lb e rta D e m o u s t i e r a , ogłoszone po raz pierw szy w P a ry ż u w ro k u w y b u c h u rew olucji, zw anej później w ielką, a p o tem praw ie co ro k n a nowo n a k ła d a n e . Z ag ląd ała do nich w yk ształco n a w łaścicielka nie ty lk o p rzy c z y ta n iu poetó w stanisław ow skich i w spół­

czesnych „k lasy k ó w “ w arszaw skich; nie ty lk o dla zrozu­

m ienia now ych k o m pozycji ry su n k o w y ch i m alarsk ich częstego gościa, prof. R u ste m a ; ale nieraz tak że tu ż po w yjściu gości, k tó ry c h k o m p le m e n ty i g a la n terie zaw ierały dużo n ieraz dość n aciąg an y ch aluzji do k lasyczn ych bogiń i nim f. Mogła w praw dzie o niejedno z a p y ta ć się swego 13-letniego J u lk a , ja k o pilnego czy teln ika fra n ­ cuskiej „P o d ró ży m łodego A n ach arsisa po G recji“ (I w yd.

1788) ks. J a n a J a k u b a B a r t h e l e m y ’ego a n a w e t trzech - tom ow ego „Słow nika m itologicznego“ ks. Alojzego O s i ń ­ s k i e g o (W arszaw a, 1806— 12), kolegi jego ojca z Liceum K rzem ienieckiego, ale w olała nie k o rzy sta ć z tej pom ocy, bo „u czo n y “ g im n a z ja sta od raz u tłu m aczy ł jej „p raw dzi­

we, głębsze“ znaczenie bó stw k lasy czn y ch i legend o nich, a jej chodziło ty lk o o sam e piękne „zm y ślen ia“ poetów s ta ­ ro ży tn y c h , a do tego ’w ystarczał jej zupełnie D em oustier.

Z ty c h sam y ch w zględów co m a tk a Ju liu sz a Słow ac­

kiego, ro zczy ty w ały się w m itologii klasycznej (greckiej nie o dróżniano w te d y od rzym skiej) inne d am y , może m niej w Polsce niż we F ra n c ji, gdzie w sp o m n ia n y ks.

(10)

X

B a rth é lém y b ył salonow ym p rzedstaw icielem p ow rotu do a n ty k u , d atu jąceg o się od połow y X V I I I w., a C h a te au ­ b ria n d („G énie du ch ristian ism e“ , 1802) p rek u rso re m sy n ­ tezy odrodzonego w N iem czech hellenizm u z duchem nowej poezji, ro m a n ty cz n e j. G łów nym przed m io tem no ­ wej poezji angielskiej K e a tsa i Shelleya b y ł a n ty k , a cho­

ciażby ty lk o w „Child H a ro ld z ie “ , „G iaurze“ i „D on J u a n ie “ B y ro n a było ty le m o tyw ó w a n ty c z n y c h , że bez jak iej tak iej znajom ości m itologii tru d n o je było całkiem zrozum ieć. R o m a n ty c y zw racali się przeciw form ułom i szablonom pseudo k lasy cyzm u , ale nie przeciw an ty k o w i, k tórego całą piękność i głębię o d k ry ł im tzw . neohellenizm czy now ohum anizm . Jeg o niem iecki ap ostoł, W ilhelm H u m ­ b o ld t, o p arł na nim now y ty p szkoły średniej, gim nazjum klasyczne, ty p praw ie m o n o p o listy czn y w całej E urop ie aż do w o jn y św iatow ej, zm odyfikow any dopiero po niej, m iędzy in n y m i w naszym g im n azju m i liceum h u m a n i­

sty czn y m . Znajom ość p o staci m itologicznych b y ła w nim rów nie obow iązująca ja k p o staci h isto ry cz n y c h czy lite ­ rackich, a o ile jej nie do starczy ła le k tu ra sa m y ch tek stów , szukano ich w szkolnych p o dręczn ik ach m itologii. Polska

„M itologia G reków i R z y m ia n “ A lb e rta Z i p p e r a (daw niej w B ibl. Pow sz. Z u k erk an d la n r 241— 248, dziś w n a k ła ­ dzie „ K siążn icy -A tlasu “) i „M itologia“ J a n a P a r a n - d o w s k i e g o (wyd. I I I , Lw ów 1932) są ta k im i streszczeniam i m a te ria łu m itologicznego dla szkół średnich, gd y T adeusza Z i e l i ń s k i e g o „ S taro ży tn o ść b a je c z n a “ („Ś w iata a n ty c z ­ n ego“ cz. I, W arszaw a 1930) je s t re k o n s tru k c ją m itologii tragik ó w greckich, u ję tą w form ę b e le try sty c z n ą , a jego

„ K lech dy a tty c k ie “ (4 tom iki) zbiorem p o w iastek na tle zrekon struo w an ej m itologii a tty c k ie j.

W szelkie, choćby najlepsze i n ajp o w ab n iejsze podręcz­

niki szkolne m a ją to do siebie, że w ypuszczone raz z rąk absolw enta g im nazju m czy liceum nie w ra c a ją ju ż na jego późniejsze biurko. T o też obfitość m o tyw ów m itologicz­

n y ch w poezji i b e le try sty ce polskiej X I X i X X w. (ze­

(11)

X I staw io n a przeze m nie w książce „ H ellad a i R o m a w P olsce“, Lw ów 1933) polega nie ty le na w sp om nieniach n a u k i szkolnej, odśw ieżanej p óźniejszą „ p o w tó rk ą “ p o d ręczn i­

ków , ile n a p o b u d k a c h p ły n ąc y c h z poezji obcej, głównie francu sk iej, bez k tó ry c h nie m ielib y śm y cu d n y ch „m ito- logij“ F ałeńsldego, A sn yka, K . T e tm a je ra , L. R y d la a n a ­ w e t a n ty c z n y c h tra g e d y j i w izyj W yspiańskiego. Po jego śm ierci głównie F . P łażek , a po części E . Zegadłow icz u p ra w ia ją tra g e d ię „m ito lo g iczn ą“ , ta k p o p u la rn ą w dzi­

siejszej F ra n c ji dzięki n p . A. G ide’owi i J . C octeau. N ie­

daw ne reform y w średn im szkolnictw ie fran cu sk im nie zdołały jeszcze obn iży ć znajom ości a n ty k u u średniej inteligencji. N a jej u ż y te k w y d a ją literaci (nie zawodowi specjaliści) coraz to now e książki o bogach G reków i R z y ­ m ian.

Do tej k ateg o rii książek zw racający ch się do szerszej publiczności (ja k niegdyś D em o ustiera „ L isty o m itologii“ ) należy tak ż e Nouvelle mythologie illustrée (głów ny ty tu ł:

Les dieux du paganism e) H . d e Y i b r a y e ’a, k tó ry zdając sobie spraw ę z fa k tu , że p o d an ia o bogach i b o h a te rac h to przew ażnie „w y m y sły “ poetów , opow iada je n a p o d­

staw ie zacho w any ch p o em ató w (głównie H om era i H ezjo- da) lu b streszczeń zaginionych utw orów , a n a d to zw raca uw agę na ich w y o b rażen ia w sztu ce i na m iejsca ich k u ltu , ale ty lk o p rz y m isteria c h eleuzyjskich, kulcie D ionizosa i b ó stw polny ch, w reszcie p rz y w y o b rażen iach o życiu p o śm ie rtn y m a k c e n tu je „w ierzenia“ religijne ja k b y j a ­ kieś d o g m aty . Pow ołanie się p rzy m isteria c h eleuzyjskich n a najnow sze opracow anie V. M agniena z r. 1929, m il­

czące odsunięcie teo rii F . F o u c a rta o egipskim pochodze­

niu k u ltu D ionizosa i kilk a in n y ch u w ag dow odzi, że a u to ­ row i nieobce są fran cuskie (po części i niem ieckie) prace nauk ow e o religii greckiej; szczupły zakres k o rzy sta n ia z nich w y n ik a s tą d , że Y ibray e św iadom ie chce p rzy p o m ­ nieć szerszej publiczności ty lk o p o staci bogów i b o h ateró w ja k o p rze d m io ty p ięknych fikcji, z a p ła d n ia ją cy c h fan­

(12)

X II

taz ję sta ro ż y tn y c h i now oczesnych p o etó w i plasty k ó w . Co N iem cy p o p u la ry z u ją w try w ia ln y c h „ k a te c h iz m a c h “ p. t.: W as m uss jeder Gebildele von der klassischen M ytho­

logie wissen, to on p o d a je w form ie sw obodnej causerie, odznaczającej się w szy stk im i zaletam i ta k sy m patyczneg o espril gaulois. N a k a rb tego esprit trz e b a położyć tak że niefrasobliw e u tożsam ienie bó stw greckich z rzy m sk im i, spow odow ane w idocznie ta k im ich tra k to w a n ie m w poezji rzym skiej i języ k o w y m przyzw yczajeniem n azy w an ia np.

A ten y M inerwą, A rte m id y D ian ą itd . C zytelnik polski dobrze zrobi ig n o ru jąc te w szystkie zrów nania, a zapo­

m nieć o nich pozw olą m u tak ż e liczne rep ro d u k c je scen m itologicznych z w az greckich: tu s ta ją p rzed n a m i bo­

gowie i b o h a te rz y greccy w a u te n ty c z n e j form ie greckiej.

M itologia, ja k o zbiór p o ety czn y ch o p o w iadań o bo­

gach i b o h a te ra c h , u sy stem izo w an ych ta k ż e przez poetów , 0 ty le ty lk o w chodzi w zakres religii, o ile owi bogowie 1 b o h a te rz y byli p rzed m io tem k u ltu , to je s t sp ecjalnych czynności m ają cy c h n a celu zjed nan ie is to t nad zm ysło- w ych. Czynności te tra c ą pow oli p ierw o tn y c h a ra k te r m agiczny, czarodziejski, w m ia rę ja k bogowie utw orzeni przez sztu k ę relig ijn ą n a b ie ra ją c h a ra k te ru czysto d u ­ chowego, a legendy kulto w e (nie „ m ity “) p rze d staw ia ją ich jak o dobroczyńców całej ludzkości a zarazem w zory doskonałości duchow ej, pozw alające i ludziom w znieść się do takiej doskonałości. W te d y dopiero pełnego zn a­

czenia n ab iera „religia“ , ja k o poczucie przynależności człow ieka i otaczającego go św iata — do św iata n ad zm y - słowego, w k tó ry m u rzeczyw istnione są id eały uw ażane za najw y ższy cel ludzkiego dążenia. T en rozw ój religii greckiej od pierw otnego anim izm u i dem onizm u do po ­ jęcia bogów -zbaw ców przed staw ił u n as prof. T adeusz Z i e l i ń s k i w „R eligii sta ro ż y tn e j G recji“ (Z arys ogólny, W arszaw a 1921), p rzetłu m aczo nej n a francusk ie przez A. F ischelle’a, na angielskie przez E . R . N oyesa i w ydanej w ty c h języ k ach w r. 1926. J a k o dalszy ciąg w y d ał a u to r

(13)

X III

„Religię h ellen izm u “ (1925), „H ellenizm a ju d a iz m “ I, I I (1927 i 1929), „R eligię rzeczypospolitej rz y m sk ie j“ I, II (1933 i 1935), w y su w ając się na czoło religiologów k lasy cz­

ny ch i s ta ją c przez swe dzieło obok W i l a m o w i t z a - M o e l l e n d o r f f a („D er G laube d er H ellenen“ , 1931, 1932) i O t t o n a K e r n a („D ie R eligion d er G riechen“ , I, 1926, I I , 1935), obu ju ż nie ży jących . J a k ci filologowie niem ieccy ta k prof. Zieliński trz y m a się m e to d y h isto ry czn ej, in te r­

p re tu ją c p rzek azan e w iadom ości z pom ocą psychologii uczuć relig ijny ch a ig n o ru jąc w szelkie teorie czy d o k try n y m itologiczne, k tó ry c h je s t nie m niej niż system ów filo­

zoficznych. P rz eg lą d ich daje O t t o G r u p p e we „ W stę p ie “ (tom o 278 stro n ach ) do „Die griech. Culte u. M ythen in ih re n B eziehungen zu den orien talisch en R eligionen“

(L ipsk 1887) i w „G eschichte d er klass. M ythologie u n d R eligionsgeschichte“ , w yd an ej w r. 1921 ja k o su p lem en t do W . H . R o s c h e r a „A usführliches L exicon der grie­

chischen u. röm ischen M ythologie“ (Lipsk, od r. 1884—

1921). S treścim y ty lk o najw ażniejsze, k tó ry c h echa po­

brzm iew ają ta k ż e w „M itologii“ V ib ray e ’a.

Pierw sze p ró b y o bjaśnien ia isto ty bogów — H om era z n a jd u je m y u o b jaśn iaczy „ Ilia d y “ i „O dyssei“ ju ż z k o ń ­ cem w. V I p rzed Chr. T łum aczyli oni, ja k i późniejsi ob ja- śniacze z w. V, bogów i b o h ateró w H om erow ych — ale­

gorycznie, w y d o b y w ając ich „ u k ry ty sen s“ — fizykalny.

T a k M e t r o d o r z L a m p s a k u (z 2 połow y w. V) uw ażał H elenę za Ziem ię, sc h w y ta n ą i z a m k n ię tą w królestw ie P o w ietrza-A lek san d ra i K się ży c a -H e k to ra ... Z ty c h p o d ­ n ie t sk o rzystali s t o i c y , sto su ją cy prócz alegorii fizycznej (Zeus to niebo, H era pow ietrze, P osejd o n m orze itd .) alegorię m o ra ln ą (Z eus= rozum , A te n a —s z tu k a ; w alki bogów i b o h ateró w są obrazem w alk nam iętności) i h isto ­ ry cz n ą (np. król w iatró w E ol b y ł pierw szym astrologiem i m eteorologiem , k tó ry przepow iedział Odysow i k ieru n k i p rzy szły ch w iatrów ). T ę alegorię h isto ry cz n ą rozw inął najszerzej E u h e m e r o s (w I I I w. przed Chr.), d a ją c po­

(14)

XIV

czątek t a k zw anem u euhem eryzm ow i, u w ażającem u bo­

gów za ludzi czczonych po śm ierci z pow odu dobrod ziejstw w yśw iadczonych ludzkości. A legorezę stoicką, u sy stem i- zow aną przez pergam eńskiego hom erologa K ra te s a z M allos (z I I w. przed Chr.), zastosow ał do Biblii F i l o n Żydow in (około n a r. C hrystusa) i dał p rz y k ła d a u to ro m chrześci­

jań sk im , k tó rz y w Piśm ie św. obok sensu literalnego, zwanego też n a tu ra ln y m lub cielesnym , p rzyjm ow ali (i do dziś p rzy jm u ją ) sens alegoryczny, duchow y. Ś rednio­

wieczni czytelnicy uspraw iedliw iali ty m sensem alegorycz­

nym le k tu rę poezji p o gańskich, a h u m aniści z epoki O dro­

dzenia nie w yszli poza p o tró jn ą alegorezę stoick ą. R a c jo ­ naliści w ieku X V I I I podjęli p om ysł so fisty i p o lity k a a te ń ­ skiego z końca V w. przed Chr.1, K r y c j a s z a , k tó ry bogów i k a ry za grzechy u w ażał za w y m y sł k ap łanów , p ra g n ą ­ cych ciem ny lud u trz y m a ć w k a rb a c h sw ych przepisów . Obok tej teorii „ im p o s tu ry “ (czyli — oszustw a) ju ż u jej p rzedstaw iciela, W o l t e r a , s p o ty k a m y pogląd p rz e ję ty od chrześcijańskich p isarzy w. X V II, że n a p o c z ątk u wszelkiej religii była w iara w jednego B oga, k tó ra z bie­

giem czasu uległa skażeniu. Przeciw nie, d e B r o s s e s uw ażał za n ajd aw niejsze bóstw a — m a te ria ln e fetysze i pierw szy szukał w y jaśn ien ia p o czątk ów religii w s tu ­ dium ludów „d zik ich“ . E ch a ty c h teo rii rac jo n alisty c z n y ch pobrzm iew ają we w sp om n iany m na p o c z ątk u „Słow niku m ito lo g iczn y m “ ks. Osińskiego, w poem acie „R ód lu d z k i“

Staszica i w w ykładzie profesora w ileńskiego G ródka:

„ J a k należy pisać w p rze d m io ta ch m ito lo g iczn y ch “ (1805).

Z poglądem na św iat ro m a n ty k ó w zgadzała się bardziej

„Sym bolik u. M ythologie der a lte n V ö lk er“ (4 t., 1810—

1812) F r y d e r y k a G r e u z e r a . T en nau czał, że w epoce bardzo odległej, gdzieś w A zji lub w E gipcie, ja k a ś k a sta k a p ła ń sk a była w p o siadaniu w zniosłych idei religijnych i m o raln y ch (jeden Bóg, nieśm iertelność duszy, łaska nie­

bieska). A b y je u p rzy stę p n ić tłum ow i, w y rażali je przez sym bole o b jaśn ian e w tajem n iczo n y m w m isteria c h ; nie

(15)

XV w tajem n iczen i b rali je dosłow nie, jak o w y raz w iadom ości o świecie zew nętrzny m , i stw orzyli p oliteizm . S ym bolikę Greuzera sp op ulary zow ał we F ra n c ji m ło d y R e n a n („Les religions de l’a n tiq u ité “ ), a popularn o ści jej nie zaszkodziły pism a an ty sy m b o listó w , ja k J . H . V o s s , k tó rz y k o n ty ­ nuow ali d a w n y racjo n alizm . P ró b ę pogodzenia go z sym bo ­ lizm em za pom ocą w ciągnięcia do rozw ażań m itologicz­

nych p o staci i m o ty w ów poezji „lud o w ej“ przedsięw zięli bracia J a k u b i W i l h e l m G r i m m o w i e . T eorię ich streścił dow cipnie A n a to l F ra n ce w „D ialogue su r les contes de fée“ , ogłoszonym w „Le livre de m on a m i“ (1885): K o p ­ ciuszek żyjący w k u ch en n y m u k ry ciu i w y d o b y ty s ta m tą d przez królew icza, k tó ry j ą poślubił, to — J u trz e n k a zasło- niona przez c h m u ry i w y d o b y ta z nich przez słońce-króle- w icza. Czerw ony K a p tu re k , p o łk n ię ty (zresztą nieszkodli­

wie) przez w ilka, to ta sam a J u tr z e n k a n ik n ąca w b lask u słońca-w ilka. K rólow a — Gęsia N óżka, prześlado w ana przez zakochanego ojca, to znow u J u trz e n k a zrodzona przez słońce, k tó re biegnie za n ią ... G rim m ow skie je s t w tej in te rp re ta c ji p rzek onan ie, że „ b o h a te rz y i b o h a te rk i“

dziecinnych baśni, to daw ni bogowie, a sam e baśnie, to daw ne m ity (tego sam ego zd an ia je s t M. K onopnicka w swej książce o Sierotce M arysi i k rasn o lu d k ach ); n a to ­ m ia st szukanie ich is to ty w zjaw iskach a stra ln y c h po­

chodzi od M a k s a M ü l l e r a , którego „O xford E s s a y s “ z r. 1856 (by p o m in ąć liczne późniejsze pism a) in au g u ro ­ w ały m itologię filologiczno-porów naw czą, o p e ru ją cą e ty ­ m ologiam i nazw bogów „ a ry jsk ic h “ i m itologią „m eteo ro­

logiczną“ , tłu m ac z ą c ą bóstw a zjaw iskam i n a niebie. B er­

lińscy „p an h ab ilo n iśc i“ do dziś u p ra w ia ją tę m itologię solarną (słoneczną), lu n a rn ą (księżycow ą) i n u b ila rn ą (niby ch m u rną) i m a ją uczniów n a w e t w polskich b a d a ­ czach m itu kruśw ickiego czy p o d a ń o T w ardow skim . Za gran icą ju ż na p o c z ątk u X X w. uzn an o założenia i rezul­

t a t y tej szkoły za „szaleństw o w edy czn e“ („la folie v é d i­

que“ , S. R einach).

(16)

XVI

B erło m o dy w m itologii przeszło ze szkoły M aksa Miillera w ręce t a k zw anych antro po lo g ó w a w łaściw ie etnologów , ja k A nd rew L ang, J . G. F ra ze r, Sal. R einach, k tó ry c h objaśnienia bogów i m itó w greckich n a po dstaw ie rzekom ych p aralel u dzisiejszych p ry m ity w ó w uznał pierw szy W ilam ow itz (zdanie jego podziela prof. Zieliń­

ski) za „filologię B o to k u d ó w “, jak o że G recy n a w e t w n a j­

d aw niejszych czasach n a m d o stęp n y ch sta li nieskończenie w yżej od dzisiejszych czy w czorajszych szczepów „dzi­

k ic h “ , b ęd ących nieraz w ytw o rem daleko p osuniętej de­

generacji...

Z ty c h i wielu in n y ch system ów s ta ra ł się zbudow ać o grom ny gm ach sy n te ty c z n y lipski filozof W . W u n d t w trzech częściach drugiego .tom u swej „V ölkerpsycho­

logie“ (1905, 1906, 1909), k tó re j trw ały m re z u lta te m po­

zostanie określenie dem ona ja k o d u c h a bezosobistego, w yczerpującego się w sp ecjaln y m d ziałaniu , zin d yw iduali­

zowanego b o h a te ra i stw orzonego n a jego obraz boga, nieraz z resz tk am i dem onizm u, a n a d to sprecyzow anie sto su n k u b aśn i do p o d a n ia b o h aterskieg o , legendy i m itu , w reszcie m itu do k u ltu i religii. P rz ed sta w ien ia m itologii i religii sta ro ż y tn e j, ożywionej jego zdobyczam i, d o ty c h ­ czas nie p o siad am y, co w ym ow nie św iadczy o tru d n o ści przedsięw zięcia. Z resztą choćby je k to w yk onał, zilu stro ­ w ałby ty lk o jed e n sy stem , ta k je d n o s tro n n y ja k w szystkie inne. Z ostaw m y je więc uczonym , a sam i ro zk oszujm y się m itologią p oety czn ą, św iadkiem ow ych czasów „dziecinnego w ieku“ ludzkości.

T A D E U S Z SIN IC O

(17)

C Z Ę Ś Ć P I E R W S Z A

KOSMO GONIA : P O C Z Ą T E K Ś W IA T A T E O G O N IA : N A R O D Z I N Y B O GÓW

D W A N A Ś C I O R O W I E L K I C H BOGÓW: Z E U S -J O W IS Z , H E R A - J U N O N A , A T E N A - M I N E R W A , APO LL O , A R T E M I D A - D I A N A , H E R M E S - M E R K U R Y , H E F E S T ( H E F A J S T O S ) - W U L K A N , H E S T I A - W E S T A , A R E S -M A R S , A F R O D Y T A - W E N E R A ( W E ­ N U S ) , P O S E J D O N - N E P T U N , D E M E T E R - C E R E R A (CE RES)

(18)
(19)

R O Z D Z I A Ł P I E R W S Z Y

KOSMOGONIA I TEOGONIA

O p o c z ątk u św iata i bogów G recy nie m ieli dość ja s ­ nego p o jęcia. P o d łu g H om era, w szyscy bogow ie pochodzą od O c e a n a (O keanos), ro d ziciela, i od T e t y d y , m acierzy pło d n ej. O c e a n je s t to ogrom na rzeka, o tac z a ją c a św ia t:

z w ody to zatem , nieśm ierteln eg o żyw iołu, k tó ry w szystko ożyw ia, pocho d ziłob y w szystko, co istn ieje.

H ezjod w swej „T eogonii“ w y ja śn ia n a m b a rd z iej w y­

czerpująco p o czątek św ia ta , bogów i ludzi. „P rzed w szyst­

k im b y ł C h a o s , p o tem G a j a , ziem ia o łonie szerokim , wszech rzeczy p o d sta w a w ieczna i n iew zruszona, i E r o s , n a jp ię k n ie jsz y z n ie ś m ie rte ln y c h “ . C h a o s je s t to bez­

m iern a przestrzeń p u sta , k tó ra istn ia ła przed w szystkim . G a j a — to m a te ria ziem ska, ziem ia, k tó ra , zda się, sam a się u tw o rzy ła. E r o s w reszcie, zd an iem M a u ry ’ego („R e li­

gion de la G rèce"), b y łb y „siłą p rzy ciąg ającą, k tó ra cząs­

tec z k i (ciałka) żyw iołów sk ła n ia do zb ie ran ia się i łączenia ze so b ą “. J e s t on ostateczn ie p rzy ciąg an iem pow szechnym , w szechm ocnym p o żądan iem albo lepiej jeszcze M iłością.

Z C h a o s u zro d ziłsię E r e b , p ierw ia ste k m ęski, i N y k s , noc, p ierw ia ste k żeński. Ci znów ro d zą św iatłość, k tó ra zatem je s t pierw szym tw orem M i ł o ś c i . P o d w pływ em E r o s a rozw ija się w szelkie tw orzenie. Z i e m i a (G aja lu b Ge) rodzi rozciągające się n a d n ią niebo gw iaździste, U r a n a (U ranos), k tó ry s ta je się jej m ałżo nk iem ; w k rótce z o staje m a tk ą dw anaściorga t y t a n ó w m ęskich i żeń­

skich ; są to : O c e a n , T e t y d a , K o j o s , K r e j o s , H i p e - r i o n , J a p e t , T e a , R e a , T e m i d a , M n e m o z y n a , F e b e i w reszcie K r o n o s . Z i e m i a ro d zi jeszcze c y k l o p ó w i o l b r z y m ó w (gigantów ). U r a n , p rz e ję ty w strę te m do ty c h potw orów , k tó ry c h je s t rodzicem , zagrzebuje je we

(20)

4 M itologia

w nętrzno ściach ziem i w m iarę, ja k się rodzą. K r o n o s n a p ad łszy znienack a n a ojca pozb aw ia go m ęskości.

K r o n o s , S a t u r n L aty n ó w , p ow inien b yć od razu od­

różn ion y od C h r o n o s a , Czasu, aczkolw iek później n a s tę ­ p uje u tożsam ienie, w y nikłe z pew nego ro d za ju g ry słów, ja k to się często zd arza z bog am i sta ro ż y tn o śc i.

K r o n o s poślubiw szy sio strę sw oją R e ę z astęp u je ojca w dziele rodzenia. P ło d zi on D e m e t r ę , H e r ę , H a - d e s a , P o s e j d o n a i Z e u s a 1, b ó stw a n ieb a, ziem i, m orza, rzek i źródeł, a ta k ż e b ó stw a dziedziny d u c h o w e j: Ś m i e r ć , S e n , M a r z e n i a , P a r k i , N e m e z y s , S t a r o ś ć , N i e z g o d ę itp .

A le oto, po dobnie ja k U r a n , K r o n o s po czyna n iena- w idzieć w łasne dzieci i pożera .je zaraz po n aro d z e n iu . A by u rato w a ć Z e u s a , R e a m u siała m ężow i p o dać w ielki kam ień, z a w in ię ty w pieluszki, i K r o n o s p o łk n ą ł go od razu m yśląc, że to dziecko. A tym czasem w łaśnie ono zostanie w ład cą po tom k ów K r o n o s a i k ró lem bogów. Isto tn ie , n a stę p u je te ra z stra sz n y przełom , w a lk a t y t a n ó w p rze­

ciwko o l i m p i j c z y k o m , w k tó re j to w alce w idzieć należy obraz odw iecznej w a lk i p ierw iastk ó w zła z p ierw ia stk a m i do bra.

T y t a n i , jak e śm y to w idzieli, są dziećm i G a i i U r a n a : w y stę p u ją oni, lecz nie w szyscy, przeciw ko synom K r o ­ n o s a , k tó ry m Z e u s przew odzi. Isto tn ie dw ie t y t a n k i : T e m i d a , w y o b rażająca po rząd ek i praw o, oraz M n e m o - z y n a , pam ięć, nie chcą w alczyć z o l i m p i j c z y k a m i .

W alk a trw a ła ju ż dziesięć la t, g d y Z e u s w y p uścił z T a r - t a r u in n y ch trzech t y t a n ó w , k tó ry c h ojciec jego tam b y ł zam k n ął: K o t t o s a , B r i a r e j a (B riareu sa) i G i j e s a . Ci rzu c a ją ogrom ne o d łam y sk ał n a przeciw ników . W reszcie sam Z e u s bierze u d z ia ł w b itw ie i m io ta ją c p io ru n y odnosi zw ycięstw o.

M ówiliśm y, że b y ła to w alk a d ob ry ch ze złym i: trz e b a

1 Imię Zeus w y m a w ia się jednosylabow o (nie: Ze-us). (Przyp.

tłumacza.)

(21)

K osm ogon ia i teogon ia 5

w niej zapew ne w idzieć rów nież odbicie k a ta k liz m ó w fi­

zycznych, k tó re p rze ra ża ły p ierw o tn y ch m ieszkańców H e l­

lady .

P o d łu g kosm ogonii greckiej, T a r t a r , p o n u ra piekieł dziedzina, m ieści się pod ziem ią, na k tó rej m ieszk ają ludzie.

A n a d t ą znów rozciągał się O l i m p , siedziba bogów.

P o te j w ojnie t y t a n ó w z o l i m p i j c z y k a m i n a s tą ­ p iła now a w alk a m ięd zy ro z p ę ta n ą gw ałtow nością a słusz­

ny m p raw em . J e s t to w a lk a T y f o e u s a , sy n a Z i e m i i T a r ­ t a r a, przeciw ko Z e u s o w i . T a kon cepcja p o w stała u G re­

ków n a s k u te k zab u rzeń p o chodzenia sejsm icznego i w y b u ­ chów w u lk anó w , k tó re b y ły jeszcze czynne w pierw szych w iekach h istorii.

Po o sta te cz n y m zw ycięstw ie Z e u s a ład i m ądro ść n a j­

w yższa b ęd ą o d tą d rządzić bezspornie n a niebie i ziem i.

(22)

R O Z D Z I A Ł D R U G I

ZEUS-JOWISZ

W yrazow i Z e u s o d p ow iad a w łacin ie d e u s , skąd po­

w sta ł fran cu sk i w y raz dieu (bóg). Z naczenie pow szechne słowa „d eu s“ łatw o da się w y tłu m aczy ć, skoro się wie, że Z e u s b y ł najw y ższy m b óstw em m ito lo g ii greckiej. J o w i s z , J u p i t e r (Zeus P a te r), łaciń sk i sy n o n im Z e u s a , b y ł uw a­

żany w R zym ie za ojca i w ładcę w sz y stk ic h bogów.

Z e u s , jak e śm y to w idzieli, je s t synem K r o n o s a , a za­

te m n a ro d z in y jego zaszły na p o c z ątk u ś w ia ta ; s ta je się on panem n ieśm ie rte ln y ch i śm ierteln ik ó w . W y raz we- dycki, od którego pochodzi im ię Z e u s a , znaczy ty le co dzień: s tą d też niebo najw yższe je s t jego siedzibą. B ędąc bogiem św iatłości m oże ją zaćm iew ać ch m u ra m i, a burze są ściśle zw iązane z jego osobą. P io ru n i błyskaw ice są za­

tem jego a tr y b u ta m i, a deszcz u ż y ź n ia ją c y je d n y m z jego d o b ro d ziejstw .

D e m e t e r , je d n a z jego boskich m ałżonek, je s t to m a tk a ziem ia, k tó rą on z a p ła d n ia w ilgocią. J e s t on bogiem życio­

dajn y m , przez niego to rosną zboża, ro zw ija ją się k w ia ty i do jrzew ają owoce.

Je ż e li G recy m ogli m ówić o deszczu: „Zeus p a d a “ , nie znaczy to , b y bóg zawsze d z ia ła ł b ezpośrednio. Od niego to b ra ł w ładzę E o l , bóg w iatró w , a tęcza I r y s b y ła ty lk o w dzięczną jego po słank ą.

Je d n ak o w o ż Z e u s zachow ał zawsze c h a ra k te r boga atm o sfery : w zyw ano go zarów no w lecie, b y złagodził u pał, ja k i w zim ie, a b y się od b u rz uch ro nić. Z m iany pogody uw ażano rzeczyw iście jak o w yn ik jego kaprysó w .

Z e u s k ró lu je n a jp ie rw w niebie, ale b ędąc w ładcą w szystk ich bó stw ro zk azu je zarów no P o s e j d o n o w i (N ep ­ tunow i), królow i wód, j a k i H a d e s o w i (P lu to n o w i),w ła d c y

(23)

Zeus nu sw ym wozie.

(24)

Z eus-Jo w isz 7

podziem i. B ędąc nieskończenie p o tęż n y m je s t on rów ­ nież nieskończenie m ą d ry : w idzi, wie i m oże w szystko.

W szelako w ładza jego bezsilna je s t w obec siły nieokreślonej L o s u , k tó rą G recy zw ali M o j r a a L aty n o w ie F a t u m . Z ajm iem y się L o s e m w rozdziale tra k tu ją c y m o bóstw ach rząd zący ch życiem lu d zk im . P ow iem y tu ty lk o , że te n Los, zespół p raw niew zruszonych św iata, je s t fatalnością, koniecznością, przeciw któ rej sam Bóg, zda się, n ie m oże chcieć w alczyć.

Z e u s , w ładca, rozdaje ludziom d ob ro d ziejstw a i n ie­

szczęścia. T rzeb a się po d d ać jego w oli. S p o ty k a m y często rezy gnację u Greków, k tó ry c h przecie uw ażano za lekk o­

m y ślny ch . T a k więc w Iliadzie1 A chilles m ów i do P ria m a : Na co się m am y dręczyć? próżne nasze sm u tk i, Ż adn e z n ich dobre dla n a s nie w y n ik n ą sk u tk i.

S m u te k d o stali ludzie od bogów podziałem , — Oni się ty lk o cieszą szczęściem d o skonałym .

Od Zeusa w ładzę d zierżą królow ie: b ęd ąc p o to m k a m i herosów m a ją oni w żyłach k ilk a k ropel krw i boskiej. Ale w ładca p iln u je ich i k arze, jeśli w y k ra c za ją przeciw ko s p ra ­ w iedliw ości, k tó ra również boskiego je s t p ochodzenia.

Z w oli Z e u s a n a ro d y cierpieć b ę d ą za w in y sw ych królów , ta k ja k synow ie płacić b ęd ą za w in y ojców. M am y tu ju ż ideę p o k u ty , idącej za w iną.

Skoro spraw iedliw ość je s t boskiego pochodzenia, p rz y ­ sięga (horkos) sta je się rzeczą św iętą, a Z e u s poleca e r y ­ n i o m u k a ra n ie ty c h , k tó rz y ją złam ali.

S ta ro ż y tn i m ieli w ielkie pow ażanie d la gościnności:

ta k więc Z e u s a zw ano K s e n i o s , gdy opiekow ał się cudzo­

ziem cam i, podró żn y m i, n ęd zarzam i i ż e b ra k a m i.

K ró l n ieba wie, że d o lą lud zi je s t niedoskonałość:

p o d leg a ją oni pokusie, A t e ; pozw ala im je d n a k odk up yw ać w iny sk ru c h ą i m o d litw ą. O fiary zaś b ęd ą m ia ły n a celu u spok ojen ie gniew u bogów i p o zy sk anie ich życzliw ości.

Z e u s u H om era m a już te w szy stk ie cechy, k tó re z a ­

1 Iliada, X X I V , 526 tłum. D m ochow sk iego.

(25)

8 M itologia

chow uje później n a p rze strz e n i epoki k lasyczn ej. O d n a jd u ­ jem y go ta k im sam y m w dziełach w szy stk ich tra g ik ó w grec­

kich. Co się ty cz y epitetów , ja k im i go o b d a rz a ją poeci, to liczba ich je s t nieskończona.

N azyw a się on I k m a j o s , gdy śle w ia try etezyjskie (półn.-zach.), przesycone w ilgocią, je s t on rów nież K e r a u - n i o s , K a t a j b a t e s itp ., a n azw y te w y ra ż a ją pojęcie g rzm otu. Zwą go O l i m p i o s , O lim p ijczyk , poniew aż m a siedzibę n a O lim pie, najw yższej części n ieb a. P rzez a n a ­ logię n a d a n o nazw ę O lim pu k ilk u b ard zo w ysokim szczy­

tom w G recji, a m ianow icie w T esalii i A rk ad ii.

Z e u s zwie się P a t r o o s , g dy się go uw aża za p rzo d k a;

T e l e j o s , jak o w yk o naw ca; H e r k e j o s , gdy o p iekuje się m u ra m i gran iczny m i, a Kt e ^ z j o s , g d y rozdziela bo­

gactw a.

J a k o P o l i e u s , opieku je się p ań stw em , a jak o P a n - h e l l e n i o s , czuw a n a d w szy stk im i G rekam i. Szczególnie zaś pod n azw ą S o t e r w zyw ano go ja k o tego, k tó ry w y b a ­ w ia od w szelkiego złego; jak o b oga m iłosiernego, n azyw an o go M e j l i c h i o s , tz n . opieku n em słab y ch i stra p io n y c h . Czyż to nie Z e u s zlito w ał się n a d I k s j o n e m , pierw szym m ordercą i pierw szym , k tó ry o m iłosierdzie b ła g a ł? O bm ył go z k rw i i p rzeb aczy ł m u. D opiero po drugiej zb rod ni I k s j o n zo stał sk a za n y n a w ieczne m ęki. To Zeus pozw olił oczyścić się m o rderczym D a n a i d o m i T e z e u s z o w i , sk alan em u k rw ią, a O r e s t e s a uleczył z jego szaleń stw a.

J a k o ojciec rodów królew skich, chroni rodzinę, siedzibę, ognisko dom owe, m ałżeństw o i p rzy ja źń . Z e u s B u ł a j os czuwa rów nież n a d zg rom adzeniam i (bule) o b y w ateli.

W reszcie w szechstronność jego je s t ta k w ielka, że często nosi on cechy in n y ch bóstw .

Choć Z e u s s ta je się pod koniec w szechm ocnym , to je d ­ n a k dzieciństw o jego i m łodość b y ły pełn e przygód. Opo­

w ia d a ją n a m o nich legendy; n iek tó re z nich są obcego po­

chodzenia, ale w w iększości swej od b ard zo ju ż daw na w e­

szły one do zasobu tra d y c ji i w ierzeń ludow ych.

(26)

Z eus-Jow isz 9

M ów iliśm y już, że m a tk a jego R e a p o tra fiła b y ła u ra ­ tow ać go przed okrucieństw em ojca — K r o n o s a (S a tu rn a ):

p o d ała ojcu z a m ia st dziecka k am ień zaw in ię ty w pieluszki, a K r o n o s p o łk n ął go nie zauw ażyw szy p o d stę p u . T ak u rato w a n e dziecię u k ry to n a K recie n a górze D y k tę. N im fy p rz y jm u ją je ta m z radością, zw łaszcza A d r a s t e a , k tó ra , ja k b y w cudow nym przew idyw aniu, d aje m u do zabaw y k ulę p rz e d sta w ia ją c ą św iat. M ałego Zeusa k a rm i koza A m a l- t e a . M łody bóg o d łam u je jej róg i, n ap ełn iw szy go róż­

ny m i p o d a ru n k a m i, d aje go n i m f o m : s tą d też ów róg s ta je się sym bolem o b fitości i bogactw a. A m a l t e a za swe zasługi zo stała um ieszczona m iędzy gw iazdam i.

Ale dziecko krzyczało. A by zagłuszyć jego krzy k i, k tó re m o g ły b y dojść do uszu K r o n o s a , m łodzi w ojow nicy kre- teń scy K u r e c i poczęli tań czy ć p irry c h ę (tan iec w ojenny) i ud erzać ta rc z a m i o tarc ze . M łody Z e u s rośnie: za p o rad ą M e t y d y (M etis, M ądrość) d aje niegodnem u ojcu sw em u, K r o n o s o w i , n a p ó j, d z ię k i k tó re m u zw raca on n a jp rz ó d ów k am ień a p o tem w szystkie dzieci, k tó re b y ł pożarł.

Z pom ocą b ra c i Z e u s zrzuca z tro n u K r o n o s a i w ięzi go w łań cu ch ach w głębokościach ziem i. Ale oto t y ta n i z kolei u d e rz a ją na synów K r o n o s a ; w idzieliśm y już, ja k Z e u s zw yciężyw szy te żyw ioły niezgody u sta n a w ia w resz­

cie h arm o n ię św iata.

S taw szy się w szechm ocnym Z e u s dzieli z b rać m i k ró ­ lestw o św ia ta , zachow ując w szelako w ładzę zw ierzchniczą.

P o s e j d o n o w i d aje m orze, H a d e s o w i — podziem ie, a sobie zo staw ia niebo i ziem ię. J a k o w ład ca najw y ższy, Z e u s zaw iera liczne zw iązki, b ąd ź z b o g iniam i, b ą d ź ze zw ykłym i śm ierteln iczk am i, zarów no p rzed pojęciem za p raw o w itą m ałżonkę H e r y , królow ej O lim pu, ja k i później.

Z resztą H e r a pow inna być u w ażan a ty lk o ja k o pierw sza d o stojeń stw em , nie zaś jak o je d y n a m ałżo n k a tego boga.

W rzeczyw istości b y ł on siedem ra z y ż o n a ty .

Pierw szą żoną Z e u s a je s t M e t y d a , m ąd rość; „zam yka ją — ja k m ów i teogonia — we w łasn y m żywocie, a b y m u

(27)

10 M itologia

d ała w iadom ość dobrego i złego“, w chw ili k ied y m a ona urod zić A t e n ę . T a zaś m ia ła później w yjść w pełny m u zb ro jen iu z m ózgu Z e u s a .

N a stęp n ą żoną je s t T e m i d a , praw o, m a tk a dw u n astu h o r (godzin) i p r z e z n a c z e ń , zw anych m o j r a m i l ub p a r k a m i , a wreszcie E u n o m i i (słuszne praw o), D y k i (spraw iedliw ość) i I r e n y (pokój).

Z E u r y n o m y (ju trz e n k a alb o piękność) m a on trz y córy, c h a r y t y ( g r a c j e ) ; z D e m e t r y — Z i e m i ę i P e r ­ s e f o n ę ; z M n e m o z y n y ( p a mi ę c i ) — m u z y ; wreszcie L e t o (L aton a) d aje m u A p o l l o n a i A r t e m i d ę . W yo­

b raż a ona noc, z k tó re j w y ła n ia ją się słońce i księżyc.

M ałżeństw o Z e u s a z H e r ą było sió d m ym z jego zw ią­

zków legalnych. Z ty c h k ilk a je s t co p raw d a k azirodczych, bo D e m e t e r , L e t o i H e r a są jego sio stra m i, a T e m i d a , sio stra K r o n o s a , jego cio tką. Co się zaś ty c z y jego niezli­

czonych koch anek, to jed n a z nich, K o r a , b y ła w łasną jego córką, a in n a znów, A l k m e n a , jego w nuczką.

A b y uw odzić n iew iasty i dziewice, k tó re kochał, Z e u s nie w a h a ł się przed użyciem żad n y ch środków i p rzem ien iał się to w ludzi, to w różne zw ierzęta, a n a w e t w p rze d m io ty m artw e .

J e śli kró l bogów p o zw alał sobie n a w szy stkie te w y k ro ­ czenia, to dlateg o , że p rzede w szy stk im trz e b a było z a lu d ­ nić w szechśw iat, a po w tó re pochodzenie od Z e u s a było zaszczytem , bez w zględu n a to , ja k a potw o rn ość b y ła źró d ­ łem tego ojcostw a. T oteż liczba dzieci, k tó re m u p rz y p isy ­ w ano, b y ła og rom na: p raw ie w szy stk ie z o sta ły podniesione do rzędu bogów lu b półbogów .

Miłości Z e u s a są n iek ied y w y razem zjaw isk p rzy ro ­ dzonych, ja k np. zapłodnienie ziem i w ilgocią niebios. Cza­

sem dziw ne form y jego zw iązków m ów ią n a m ja k b y o sk ło n ­ nościach kobiecych. W reszcie w w ielu p rz y p a d k a c h p o tw o ­ rzono legendy, a b y o bdarzy ć cud o w n y m pochodzeniem tę lu b in n ą rasę.

T a k więc E a c y d z i z A rgosu tw ierd zili, że kró l niebios przyb raw szy p o stać orła połączy ł się z n im fą E g i n ą i w ten

(28)

Zeus i Mncm ozyna, jedna z jego żon, która stała się m atk ą m uz.

(29)

Z eus-Jow isz 11

sposób u c z y n ił ją m a tk ą E a k a . In n y m razem Z e u s p rze­

m ien ił K a l l i s t o w niedźw iedzicę i t a k ją p o jął: z tego k a ­ p ry su p o w sta ł A r k a s , ojciec A rk ad y jczy k ó w . W B eocji znów m ia ł z A n t i o p ą b liź n ię ta , A m f i o n a i Z e t o s a .

„W czasie g d y sen o b ejm ow ał H erę b ia ło ra m ie n n ą “ Z e u s po znał nim fę M a j ę w grocie n a górze Gyllene w A rk a d ii i owocem tej m iłości b y ł H e r m e s , bóg, k tó ­ rego m ożna uw ażać za w łaściw y ty p ra s y greckiej.

Z e u s je s t rów nież ojcem D ionizosa; opow iem y później dziw aczn ą h isto rię n a ro d z in tego boga. N ie m ożem y zresztą opow iedzieć w szy stk ich legend, k tó re się łączą z w ład cą O lim pu. W y sta rcz y w spom nieć o n ajsław n iejszy ch .

W L ak o n ii rozegrała się scena m iłosna, k tó ra b y ła zaw ­ sze u lu b io n y m te m a te m poetów , m a la rz y i rzeźbiarzy. Z e u s z ak o ch ał się w L e d z i e , ale ta sk ro m n a dziew ica lęk ała się m iłości boga. T en z a te m u m y ślił przem ien ić się w ła b ę ­ dzia: n im fa p rz y jm u je z rozkoszą i bez obaw y pieszczoty m ięk k ich b ia ły c h p ió r. Ale jej dziew iczość nie p o w strz y ­ m u je gw ałtow ności p ta k a , k tó ry pory w a ją w sk rz y d ła , ja k w po tężn e ram io n a, i z a p ła d n ia . N a s k u te k tego cudow nego zw iązku L e d a znosi dw a ja ja ; z jedn eg o z n ich w y k lu je się p ięk n a H e l e n a , a z drugiego K a s t o r i P o l l u k s , zw ani D i o s k u r a m i (synam i Zeusa).

M iłosna w y o b raźn ia boga u m ia ła się zastosow ać do k a ­ prysów , do zach cian ek lu b w reszcie do b r u ta ln y c h chuci sw ych k o ch an ek . T a k w ięc s ta je się g ołąb k ą, a b y kochać F t i ę , orłem d la T a l e i , j a k i dl a E g i n y . P o d p o sta c ią zło­

tego deszczu sp a d a n a S e m e l ę i n a D a n a ę : pierw sza z nich zo sta je m a tk ą D i o n i z o s a a d ru g a P e r s e u s z a ; w reszcie m u si przem ienić się w potężnego b y k a , a b y n a K recie p rz e ­ zw yciężyć w styd liw o ść E u r o p y . P o d t ą p o sta c ią zbliża się do m łodej dziew czyny, ig rającej z p rz y ja c ió łk a m i n a łące. D ziew czyna, p o ciąg n ięta łag o d n y m w y g ląd em b y k a , n a jp ie rw go głaszcze a p o tem sia d a m u na g rzb ie t. Z e u s unosi ją n a ty c h m ia s t poprzez m orze aż n a K re tę . T a m pod p la ta n e m , k tó ry począw szy od tego d n ia p rz e s ta ł tra c ić

(30)

12 M itologia

liście, do p ełnił się dziw ny zw iązek, z któ reg o p o w stali M i- n o s , R a d a m a n t y s i S a r p c d o n .

L u dzk ą przeciw nie p o stać p rzyb ierze Z e u s , a b y posiąść A l k m e n ę , i to po p ro stu p o sta ć jej m ęża, A m f i t r i o n a , k ró la tebań sk ieg o . T a k więc królow a zd rad ziła m ęża bez w in y ze swej stro n y i pom im o w oli z o sta ła n asy co n a bos­

kim i łask am i. Isto tn ie , król bogów p rzew id ując, że p o d ­ stęp jego się u d a, p o słał przez H e r m e s a rozkaz słońcu, a b y odpoczęło przez ciąg całego d n ia, i w ten sposób po­

tro ił długość n ocy m iłosnej, k tó rą o b d a rz y ł żonę A m f i ­ t r i o n a . T rzeb a było co n a jm n ie j ta k niezw ykłego trw a n ia tej nocy, a b y stw o rzyć najw iększego z b o h ateró w , H e r a ­ k l e s a . To pow odzenie uw ieńczyło k arierę m iło sną Z e u s a na ziem i, A l k m e n a bow iem b y ła o s ta tn ią jego k o c h a n k ą spośród śm iertelniczek.

Z H e r ą , o s ta tn ią co do czasu z liczby ślu b n y c h m ałżo­

nek, Z e u s w iódł królew skie życie m ałżeńskie, k tó re m iało trw ać bez końca. Z n ią to d zielił on w ładzę n a d O lim pem i zażyw ał szczęścia dom ow ego, co p raw d a nie bez chm ur.

Z o b a c zy m y później, s tu d iu ją c legendę H e r y , że uosab ia ona w szystkie o kresy życia k o b ie ty zam ężnej. Z e u s m ia ł z n ią k ilk o ro dzieci: H e b ę , A r e s a , H e f a j s t o s a ; dw aj o s ta tn i zn an i b y li w R zym ie pod im io n am i M a r s a i W u l - k a n a .

Boginie i śm ierteln iczk i nie w y sta rc z a ły gorącości z m y ­ słowej Z e u s a ; trz e b a było jeszcze, skoro w szelka rzecz w zór w n im znaleźć m u sia ła , a b y zak o ch ał się w m łodzieńcu.

P iękno ść m łodego G a n i m e d e s a podn ieciła jego żądze!

P rz y b ra ł w ięc p o sta ć orła i porw aw szy chłopca w szpony uniósł go n a O lim p, gdzie u c z y n ił go sw ym podczaszym i faw orytem .

K u lt o d d aw an y Zeusowi p rz y b ie ra ł n a jro z m a itsz e form y. Czczono go n a p rz ó d n a górach a w szczególności na górze O lim pu. T a góra tesa lsk a o p o tęż n y c h k s z ta łta c h zdaje się być rodzicielką, siedliskiem niezliczonych b u rz, s tą d też ud erza w y o b raźn ię. T o też ta m m u sia ła by ć siedziba

(31)

Z eus-Jow isz 13

boga, k tó ry w ła d a p io ru n em i k tó ry chcąc stw o rzy ć dolinę T em p ejsk ą rozszczepił n a dw oje górę je d n y m ty lk o gestem .

D odona, gdzie ciem ny las w ieńczy górę w E p irze, „D o­

d ona, siedlisko b u rz “ , ja k m ów i H om er, je s t rów nież św ią­

ty n ią Z e u s a o niezaprzeczonej sta ro ż y tn o śc i. T a m w szm e­

rze liści św iętego d ębu słyszano, zda się, głos boga; m am y tu m oże pozostałość w spom nienia o drzew ie niebieskim , 0 k tó ry m m ów ią n a m legen d y w szy stk ich lud ów ary jsk ich . T rzeb a było jednakow oż tłu m ac z y ć m ow ę boga, w y ra ­ żoną w szepcie listow ia. B yło to zad an iem s e l l ó w , k tó rz y b y li pierw szym i k a p ła n a m i Zeusa, i k a p ła n e k , k tó re nosiły m ia n o g o ł ę b i c .

W D odonie razem z Zeusem czczono rów nież bóstw o żeńskie, D ione, k tó rą uw ażano, zd aje się, za jego m ałżonkę.

A rk a d ia m ia ła rów nież swój O lim p: b y ła to góra Ł y ­ kaj on, z k tó re j szczytu rozlega się w idok n a w szystkie s tro n y . W zniesiono ta m o łta rz k u czci Z e u s a L i c e j - s k i e g o , to znaczy boga św iatła, od p ierw ia stk a greckiego lyk; porów naj w y raz łaciń sk i lu x — św iatło.

K u lt Z e u s a z la ł się z k u lte m b ó stw obcych, ta k im ja k n p. Z e u s K r e t e ń s k i a w szczególności A m o n E g ip c ja n . W epoce p to lem ejsk iej s p o ty k a m y Jo w isza A m ona, ozdo­

bionego rogam i b a ra n im i.

A rty śc i p rz e d sta w ia li Z e u s a b ardzo rozm aicie, je d n a ­ kowoż bóg te n po siad a p ew n ą liczbę a try b u tó w , k tó re zawsze o d n a jd u je m y .

P rz e d sta w ia n o go n a jp ie rw w p o sta c i sto jącej, p o trz ą ­ sającego p io ru n e m : u boku jego orzeł, bąd ź gw iazdy, bądź w reszcie drzew o.

D opiero w epoce F id ia sz a z n a jd u je m y tę m a je sta ty c z n ą p o stać boga, k tó rą H o m er b y ł zrodził w swej w y o b raźn i 1 opisał. W ielki rzeźb iarz a te ń sk i w y k o n ał p o sta ć k o lo sal­

n y c h rozm iarów z m a rm u ru , zło ta i kości słoniow ej. T ak isto tn ie m u sia ł w y g ląd ać kró l bogów, siedzący n a w yso­

k im krześle w p o staw ie pełnej godności. N osi on długą

(32)

14 M itologia

brodę, a głow ę m a uw ieńczoną w aw rzynem . J e d n a ręk a trz y m a w łócznię o p a rtą o ziem ię, d ru g a n a o tw a rte j d ło n i podnosi m a ły posążek N i k e , bogini zw ycięstw a. Z e u s nie je s t nagi, okryw a go płaszcz złoty, u sia n y k w ia ta m i:

m a je sta ty c z n a głow a jego w y raża najw y ższą m ądrość, rozum i siłę, ale zarazem i dobroć w szechw ładną.

T en ty p m ężczyzny w pełnej dojrzałości, z dy żą bro d ą i d łu g im i w łosam i z o sta ł n a zawsze w zorem ta k Z e u s a G re­

ków ja k i J o w i s z a R z y m ia n . N iezliczen i^rrty ści, k tó rz y go w yo b rażali, praw ie zawsze czerp ali n a tc h n ie n ie z posągu F id iasza.

T ro n Z e u s a w św ią ty n i o lim p ijsk iej b y ł ozdobiony rzeźbam i p rze d staw ia jąc y m i p o r y r o k u , c h a r y t y , N i o - b i d y ginące pod s trz a ła m i A p o l l o n a i S f i n k s a poże­

rającego swe o fiary.

W ielu rzeźb iarzy p rzed staw iało Z e u s a odzianego w h i- m a t i o n , nie za k ry w ają cy piersi. P rz ed sta w ian o go rów nież z u p ełn ie nag im .

R zeźbiarze greccy p o tra fili n a d a ć Z e u s o w i k ą t tw a ­ rzow y w ięcej o tw a rty n iż te n , k tó ry m p rzy ro d a o b darza lud zi n a jb a rd zie j in te lig e n tn y c h . Czy to w p o sta c i sto jącej, czy siedzącej, n a tro n ie lu b n a ry d w an ie, n a g i czy u b ra n y , Jow isz m a zawsze oblicze im p o n u jące, długie w łosy i o b fitą brodę. Ma p ostaw ę m a je s ta ty c z n ą , czy to w spokoju, czy w gniew ie, czy trz y m a berło, czy ciska p io ru n . W id zim y często u stó p jego k ró la p tak ó w , orła. T y p Jo w isza n ie po­

zo stał bez w p ływ u n a sztu k ę ch rześcijańską.

Isto tn ie , pom im o całej swej złożoności i płynności, m it Z e u s a należy do ty c h , k tó re n a jb a rd z ie j z b liż a ją się do pojęcia boga, jedynego w ład cy św ia ta . Je ż e li w iny, k tó re p o pełn ia, raż ą m oralność, to m u sim y sobie przecież w y o b ra ­ zić, że G recy nie chcieli b y n a jm n ie j u bó stw ić swoich w y ­ stępków , ale do pew nego s to p n ia u czy n ić je b ard ziej do­

stę p n y m i przebaczeniu bogów, k tó ry m one nie b y ły obce i k tó rz y sam i, ja k ludzie, p o d leg ali pokusie i w ład zy P r z e ­ z n a c z e n i a (A nanke).

(33)

R O Z D Z I A Ł T R Z E C I

HERA — JUNONA

H e r a je s t królo w ą n ieb a, jak o p raw o w ita i u z n an a m a ł­

żonka k ró la bogów. J e j im ię je s t pokrew ne w yrazow i san- sk ryck iem u ozn aczającem u niebo. N iek tó rzy autoro w ie jed n a k w olą w niej w idzieć jak ieś bóstw o ziem i. J a k k o l­

w iek rzecz się m a, czy to przez zjaw iska niebieskie, czy przez te , co się w ziem i dzieją, rząd zi ona pło d nością w c h a­

rak terze b o gin i w szelkiego m acierzy ń stw a.

P ośw ięcony jej p aw je s t m oże sym bolem n ieb a gw iaź­

dzistego. W idzieliśm y już, że H e r a , pod o bnie ja k sam Z e u s , je s t dzieckiem K r o n o s a i R e i . W ych o w ały ją h o r y , k tó re przew odzą praw idłow em u pow rotow i p ó r roku.

W zw iązku z ta je m n ic a m i m ałżeństw a i m acierzyństw a, obchodzą ją szczególnie zjaw iska nocne. Niższość jej w s to ­ su n k u do J o w i s z a , b r a ta i m ęża zarazem , je s t ty lk o n iż­

szością m ałżo n k i wobec m ałżo nk a, u któ reg o boku zasiada n a zło ty m tro n ie . W szyscy bogow ie w s ta ją w jej obecności i u w a ż a ją ją za sw oją w ładczynię.

Ś w ia t cały podlega tej boskiej p arze i m io ta n y je s t w strząsam i, skoro ty lk o sprzeczka m ałżeń sk a zakłóci chw i­

lowo spokój dom owego ogniska.

Te dw oje dzieci K r o n o s a p o b ra ły się ju ż bez w iedzy rodziców w kr a j u I i e s p e r y d ; pow iadano, że p o to k i a m ­ brozji, życiodajnego źródła, w y p ły n ę ły z ich m ałżeńskiej k o m n aty .

T ru d n o w y tłu m aczyć, dlaczego Z e u s , p o dług n iek tó ry ch podań, m ia ł w ziąć na się m ało p o ciąg ającą p o sta ć zm o­

czonej deszczem k u k u łk i, a b y u rzeczyw istn ić te n zw iązek...

Czyżby d latego , że k u k u łk a , choć jej nie w idać, sam ym sw ym głosem zapow iada nadejście w iosny?

H om er opow iada, że skoro ty lk o „syn K ronosa ściska

(34)

16 M itologia

w ram io n ach swą sław ną m ałżonkę, ziem ia rodzi obficie now ą roślin ność“ . P y szn a płodność w iosny b y ła b y więc w y nikiem tego św iętego m ałżeń stw a (hieros gam os), a cała roślinność p o cho dziłaby ze sto su n k u m iłosnego zw ierzchni- czych bogów.

W różnych greckich k ra in a c h łączono św ięto n ie b ia ń ­ skiego m ałżeństw a z pow rotem w iosny i niesiono w y ­ obrażenie H e r y uw ieńczonej k w ia ta m i do jej boskiego m ałżonka.

J e s t rzeczą pew ną, że H e r a je s t zasadniczo bóstw em m ałżeń stw a. J e s t ona czczona p o d trz e m a p o sta c iam i, m ożna b y pow iedzieć ty p o w y m i, p raw o w itej m ałżo nk i: jak o dzie­

wica, jak o szczęśliw a m ałżo nk a i jak o opuszczona żona.

A lbow iem ów zw iązek m iłosny i p raw o w ity b r a ta i sio­

s tr y podlega częstym zab u rzen io m : o gniew ach boskich św iadczą o kropne bu rze i naw ałn ice, k tó re n iosą zniszczenie ziem i.

T a k więc pew nego d n ia Z e u s u d e rz y ł H e r ę , a g d y syn ich, H e f a j s t o s , s ta n ą ł w obronie m a tk i, zrzucił go z w yżyn O lim pu. In n y m razem , a b y H e r ę za jak ieś p rzew inienie u k a ra ć , p rzy w iązu je ją za ręce do c h m u r a do nóg przycze­

pia jej kow adło. B ogini chce się zem ścić: z pom ocą P o s e j ­ d o n a i A t e n y u d ało b y się jej zw iązać m ałżo n k a w ła ń ­ cuchy, g d y b y E g e o n , o lb rz y m m orski, w ezw any przez T e t y d ę , nie b y ł p ośpieszył Z e u s o w i n a pom oc. A kiedyś znów H e r a o k azała swą w ściekłość rodząc sam a T y f o n a , potw ora uosabiającego h u rag a n . G dy więc ta k o b jaw ia zły h u m o r, p rzew racając niebo i co za ty m idzie i ziem ię, je s t rzeczą logiczną, że je s t ona m a tk ą A r e s a , boga w ojny, i że w H e r a j o n w A rgosie u rząd zan o n a jej cześć igrzyska w o­

je n n e .

P om im o a m oże w sk u te k ty c h skłonności w ojow ni­

czych uw ażano H e r ę jak o w łaściw y ty p w iernej m ał­

żonki, a je j czar jak o c zy sty i praw o w ity . D ziewicą będąc pociągnęła k u sobie Z e u s a i o d d a ła się jem u. N igdy nie .znała in n ej m iłości ja k m ęża i o b d a rz y ła go licznym po-

(35)

A len a, nakładająca hełm, przyjmuje z rąk N ik e czarę z nektarem.

(36)

H era-Jun ona 17

to m stw em . A le za to je s t ona n iesły chan ie zazdro sna, ja k to zob aczym y później szczególnie w legendach o L eto i o Io.

B ędąc g łęb ok im i psych olo g am i G recy chcieli pokazać, że H e r a ty lk o d latego b y ła ta k zazd rosna, że nie zdołała b y ła pod b ić serca pewnego pięknego m łodzieńca... P o cóż bow iem b ra ła b y ła u d z ia ł w k o n k u rsie p iękn o ści n a górze Id a , jeśli jej nie chodziło o zdobycie łask P a r y s a ? A k ie d y te n p rzenió sł nad n ią A f r o d y t ę , w ów czas ślubow ała za­

rów no jem u ja k i w szy stk im T ro ja ń c z y k o m w ieczną n ie­

naw iść, k tó ra się u jaw n iła podczas w o jn y tro ja ń sk ie j.

W te d y g d y H e r a przew odzi p raw o w ity m zw iązkom , o trz y m u je nazw ę G a m e l i o s . K ie d y o p iek uje się p o to m ­ stw em , by w a p rz e d sta w ia n a z a tr y b u ta m i ak u sze rk i, ja k o I l l i t i a (E jle jth y ja ); nosi rów nież m ia n o K u r o t r o f o s , o p iek u n k i n ow onarodzonych. Słowem , z n a jd u je m y w niej uosobienie całego żyw ota doskonałej m ałżo n k i.

K u lt H e r y rozpow szechniony b y ł głównie w P eloponezie:

w O lim pii, w M icenach, w Sparcie, a szczególnie w A rgosie.

T am to P o lik le t ozdobił jej św ią ty n ię posągiem , k tó ry u ch o dził za cudow ny: obchodzono ta m liczne św ięta, a w szczególności H e r a je , podczas k tó ry c h ofiarow yw ano je j h e k a to m b ę (sto byków ). P ra w ie w szędzie m ło d e dziew częta b ra ły u d z ia ł w ty c h n ab o żeń stw ach . Choć czczono H e r ę w w ielu częściach G recji, zarów no w K o ­ ry ncie ja k n a Sam osie i w A te n a ch , to przecież n a jo r y ­ g in aln ie jsze św ięto obchodzono w B eocji. B yło to św ięto

zw ane D e d a l i a m i . P rz ed sta w ian o w ów czas n a s tę p u ją c ą scenę: razu pew nego, g d y H e r a k a p ry sz ą c u d a ła się na górę C yteron, Jow isz rozpu ścił pogłoskę, że m a in n ą żonę p o ślu b ić; w y rzezał więc w p n iu drzew nym p o sta ć ko biecą, p rz y b ra ł ją w sz a ty ślu b n e i o p ro w ad zał j ą p rz y głosie śpie­

w ów w eselnych. N a to H e r a pośpiesznie n ad b ie g ła i ty m razem bez gniew u, grzecznie zajęła m iejsce swej d rew n ian ej ry w a lk i.

M itologia 2

(37)

18 M itologia

N ajd aw niejsze w y o b rażen ia H e r y b y ły b ard zo p ry m i­

ty w n e : w A rgosie czczono k o lu m n ę, p ień d rzew ny n a C yte- ronie, n a Sam osie zaś belkę; z czasem n a stą p iło u sz la c h et­

nienie, aż wreszcie P o lik le t w Y w. u s ta lił ty p H e r y ta k , ja k to F id iasz u c z y n ił b y ł d la A t e n y .

P au z a n ia sz ta k opisuje te n posąg: b o g in i uczyniona je s t ze zło ta i kości sło n io w ej; siedzi n a tro n ie , n a głowie m a koronę k s z ta łtu cylin dryczn eg o, co je s t sym bolem obfitości.

W jed n ej ręce trz y m a g ra n a t, o zn aczający płodność, w d ru ­ giej berło ozdobione k u k u łk ą . „ J e s t to — m ów i O tfry d M uller — dosko n ały obraz m a tro n y w p ełn i piękn ości u k sz ta łto w an e j przez życie, piękności, do k tó re j nic dodać niesposób, ale zarazem pięk no ści niew zruszonej, k tó ra w ciąż się o d naw ia w źródle m łodości“ .

P ię k n e w y o b rażenie J u n o n y m am y w k o lo sa ln y m p o ­ piersiu z n a jd u ją c y m się w w illi L u d o v isi lub te ż w posągu H e r y T e l e i w W a ty k a n ie . S to i ta m przed n am i, dzierżąc w praw ej ręce berło w kształcie w łóczni, u b ra n a w c h i t o n s p a d a ją c y jej aż do stó p i w h i m a t i o n , k tó ry zakryw a ją od pasa do k o ste k .

Cytaty

Powiązane dokumenty

chow yw ał swą zdolność rozm nażania się, natom iast p rzy bespośredniem działaniu prom ieni zdolność ta znacznie się zm niej­.. szyła po czterech tygodniach,

Lecz w krótce istnienie siły życiowej coraz silniej staw ało się zachw ianem , a sztuczne w roku 1828 otrzym anie m ocznika przez W ohlera, pierw sza synteza

Do łańcucha karpackiego należą najwyższe góry w Polsce: Tatry, ciągnące się około 60 kilometrów wzdłuż od zachodu na wschód, a w szerz liczą około 20

Dwaj inżynierow ie, któ rzy na wieży ciśnień mon tują stację przekaźnikową telewizji, dziewięcuokrot- nie pokonali już pwymi nogam i wysokość M ount

Pies bardzo się przestraszył, nie wiedział co się z nim stało.. Król Julian wrócił z polowania i udał się do

Na przełomie grudnia i stycznia mieszkańcy Dziećkowic będą mogli się podłączyć do kanalizacji.. Cena za odprow adzenie ścieków do miejskiej kanalizacji ma być

1000 mm w gotowym wykopie o głębokości 3m - z włazem kanałowym okrągłym 600, klasy D400 z pokrywą wypełnioną betonem, ze zintegrowaną wkładką wygłuszającą,

Krążą pogłoski, że Spandawa, gd zie się znajduje większość uzbrojonych robotników, jest osaczona przez Reichswehr.. W Króiewcu postanowił w ydział socyalistyczny