S T R O N 2 0
W numerze: Pierwsze główne nagrody w konkursie młodzieżowym CENA 2 0 , - zt
IL U S T R O W A N Y T Y G O D N IK
ROK III
C N N 0 3 g .
P O Z N A N , K W I E C I E Ń 1947 R. N R 14 ( 8 6 - 8 7 )
w y / ! M I 4 \
W radosne podwójne Święta Z m a rtw y c h w s ta n ia -B o g a -Z b a w ic ie la i M a tk i—Ojczyzny, szczególnie znamienne w tym roku, gdy okres Tlielkie/nocy — symbol m iłości, pojednania i s iły ducha łączy się s ly g o d n ie rn Ziem Zachodnich — symbolem s iły , odrodzenia i w ie lk ie j przyszłości narodu polskiego l l spółpracownikom , korespondentom, czytelnikom , p rz y ja c io ło m i sympatykom oraz wszystkim tym, k tó rz y wespół z nami budują na Ziem iach Zachodnich nową, radosną epokę h is to rii zm artw ychw sta
jącego ku potężnym dniom chwały im ienia p olskiego, serdeczne życzenia p rze syła
Zespól redakcyjny „ P O L S K I Z A C H O D N IE J “
Str.2 P O L S K A Z A C H O D N I A Nr 14-15
. DR CZESŁAW PILICHOW SKI
Sprawa Ziem Odzyskanych to dziś już nie kwestia wyłącznie praw historycznych do tych ziem, ale to przede wszystkim—
w yniki naszej pracy. A wyniki te są w każdej dziedzinie wszechstronne i duże.
Polska na ziemie nadodrzari- skie i nadbałtyckie weszła z bardzo dużymi -stratami ma
terialnymi i ludzkimi, zadanymi jej w ciągu pięć i pół roku oku
pacji niemieckiej. Tak samo zniszczenie Ziem Odzyskanych w chwili ich objęcia przez Pol
skę było również niewspółmier
nie wysokie.
Dynamizm więc odbudowy Ziem Odzyskanych przez Polskę b y ł ograniczony w chw ili Ich objęcia dwoma podstawowymi warunkami: zniszczeniem samej Polski przez okupanta h itle row skiego i zniszczeniem Ziem Od
zyskanych podczas działań w o
jennych.
65"/»zniszczonych bu
dynków mieszkalnych, 70°/» —■
przemysłu, 58,2"'» — kolejnic
twa, 25"/® — dróg o twardej po
wierzchni, 27,5“ » — gospodarstw wiejskich — oto stan, w jakim Polska przejęła ty lk o niektóre dziedziny życia Ziem Odzyska
nych, Z tego stanu szczególnie trzeba zdać sobie sprawę, jeżeli
się chce ocenić w kład Polski w odbudowę ziem nadodrzań- skich i nadbałtyckich. A na za
sadach i wynikach tej odbudo
w y kształtuje się przecież całe życie Nowej Polski.
Ziemie Odzyskane tętnią dziś życiem ponad 4 m ilionów pol
skich serc, produkują 4,5 milj.
ton węgla miesięcznie i 4,2 milj.
ton w hutnictw ie żelaza rocznie.
Ziemie Odzyskane ożyły dziś 3.200.000 ha zaoranych i zasia
nych pól. Ziemie Odzyskane w w yniku tej odbudowy włączone zostały w całokształt organizmu Polski i stały się Ziemiami Za
chodnimi.
Z I E M I E Z A C H O D N I E
w o c za c h c u d zo z ie m s k ic h p a m ię tn ik a rz y
M a ło dziś na m znane, choć b ardzo c ie k a w e są p a m ię tn ik i cu d zo zie m có w , k t ó r z y z w ie d z a li różna m ie js c o w o ś c i n a s z y c h Z ie m O d z y s k a n y c h .
Za p a n o w a n ia Z y g m u n ta A u g u s ta , o s ta tn ie g o z J a g ie llo n ó w , b a w ił w P o l
sce k a r d y n a ł K o m e n d o n t, w y s ła n n ik p a p ie ż a Piusa V -g o , n a ro d o w o ś c i w ło s k ie j.
O to co p isze o je g o p o d ró ż y b is k u p G r a tia n i (p rz y ta c z a m z z a c h o w a n ie m s ta re j p is o w n i): „W s p a n ia łą w Sar- m a c ji rz e k ą W is łą je c h a ł n u n c ju s z a p o s to ls k i do G dańska. G d a ń sk p rz y u jś c iu W is ły , lu d n e je s t i sła w n e m ia sto, n a js ła w n ie js z y n a p ó łn o c y s k ła d m o rs k i, gd zie do sześciuset d u ż y c h o k rę tó w , z In fla n d , S z w e c ji, D a n ji, N ie m ie c , B e lg ji, A n g lji, F ra n c ji i H i
s z p a n ii p rz y w o ż ą c y c h i w y w o ż ą c y c h ró ż n e to w a r y w id z im y . Prócz te g o d w a je szcze są w P ru s ie c h p o rta , E l
b lą g i K ró le w ie c , n ie m ogąca się a to li ró w n a ć z G d a ńskiem , lu b o E lb lą g , ja k m ó w ią , w ie lk ie m a k o rz y ś c i. P rz y w o żą tu z o b c y c h K r ó le s tw o liw ę , c u k ie r, k o rz ę n ie , w in o , su kn a i je d w a b n e m a- te ry e , w y w o ż ą różn e g o ro d z a ju zboża, o le j, m ió d , w o s k i, 'p ota ż' i d rte w o .
Z a K r z y ż a k ó w t y le się dó Prus na
tło c z y ło N ie m c ó w , iż w s z y s tk o ta m p ra w ie p o n ie m ie c k u ! p rze cie ż lu d w ie js k i t p a sterze n ie są N ie m c a m i, i p o n ie m ie c k u n ie u m ie ją " .
I n n y z n ó w p a m ię tn ik a rz z czasów H e n ry k a W a le c z n e g o , p iszą c o p o g rz e b ie Z y g m u n ta A u g u s ta , d o d a je :
„ N a o ło w ia n e j tru m n ie , przez G d a ń- szcza n ó w d a ro w a n e j, n a s tę p u ją c y p o ło ż o n o n a p is (tu w y m ie n io n o w s z y s t
k ie t y t u ły zm a rłe g o ).
Tenże sam, w y ż e j w s p o m n ia n y K o - m e n d o n i, ra d z i ce s a rz o w i n ie m ie c k ie m u (jeszcze p rze d e le k c ją ) p r z y je chać, lu b p rz y n a jm n ie j syna sw ego E rn e sta (na tr o n p o ls k i prze zn a czo n e go) p rz y s ła ć do W r o c ła w ia .
N a s tę p n ie w z w ią z k u z w iz y ta m i p o s łó w fra n c u s k ic h , s z w e d z k ic h i a n g ie ls k ic h m ow a je s t o M a lb o rg u i K w id z y n ie .
N a jw ię c e j je d n a k w ia d o m o ś c i d a je n a m de L a b o u re u r, fra n c u s k i p a m ię t
n ik a rz , k t ó r y w 1645 ro k u jjrz y je ż d ż a z M a r ią G onzagą, d ru g ą żoną W ła d y s ła w a IV -g o .
„ K r ó lo w a Polska, u b ra w s z y się, w s ia d ła do s w e j le k t y k i, a u je c h a w s z y m ilę , z a trz y m a ła się w n ie w ie lk ie j r ó w n in ie , k tó rą s k ra p ia s tru m y k rz e k ą L lp e n z w a n y , m n ie j d la s w o je j o g ro m n o ś c i, ja k że P o lskę od Pome
r a n ii g ra n ic z y . T am c z e k a ł n a n ią J a n G ę b ic k i — s e k re ta rz W ie lk i K o ro n n y , n a czele p ię c iu s e t K a r a b in ie ró w , d w ó c h s e t m u s z k ie te ró w i d w ó c h p u łk ó w ja z d y b łę k itn o z c z e rw o n y m u z b ro jo n y c h “ .
„P o s k o ń c z o n y c h m o w a c h " — sn u ie d a le j L a b o u re u r — „ K r ó lo w a w s ia d ła do p o ja z d u , a u je c h a w s z y d w ie m ile , p rz y p o c h o d n ia c h sta n ęła w Laum - b u rg u .
D zie s ią te g o d n ia z rana, K ró lo w a w y je c h a ła z tegoż i sta n ęła w N e u - s ta cie .
N e u s ta t le ż y w w e s o ły m p o ło ż e n iu , p r z y g ó ra c h w y s o k ic h , o k r y ty c h sos
n a m i, Rzecz d z iw n a , że w ty ra m ie j
scu, k tó re się jeszcze n ie m ie c k im zw a ć m oże, m ie s z k a ń c y m ę ż c z y ź n i i k o b ie ty m ó w ią t y lk o po p o ls k u : są w s z y s c y k a to lik a m i, ja k w L a u m b u rg u , g d zie k r ó lo w a m szy św. słu c h a ła . O b rz ą d e k p u b lic z n e j r e lig ii rz y m s k ie j p rz y w ró c o n y w n im z o s ta ł p rze z K ró la p o l
s k ie g o , o d k ą d ja k je s t je g o Panem.
N a z a ju trz K r ó lo w a w y je c h a ła z N e u s ta tu , m a ją c n o c o w a ć w O p a c
tw ie O llw s k im , t j. o d w ie m ile od G d a ńska .
T u n a s tę p u je o p is p o b y tu K r ó lo w e j w o p a c tw ie o liw s k im , n a s tę p n ie :
„ w o s ta tn ią n ie d z ie lę zapustną, 11-go lu te g o 1645 ro k u , K r ó lo w a m a
ją c w je ż d ż a ć do G dańska, słu c h a ła m szy św. r a n n e j" ,
„Z d a w a ło się, że n ie t y lk o G d a ń sk w y s z e d ł n a p rz e c iw n ie j" , p isze d a le j F rancuz, o lś n io n y p rz e p y c h e m m a je s ta tu R z e c z p o s p o lite j, „a le P o ls k a ca ła p rz y b y ła n a u czcze n ie s w o je j K r ó lo w e j" .
T ru d n o je s t w ram a ch a r ty k u łu p rz y to c z y ć c a ły s p le n d o r p rz y ję c ia — p o d a ją c t y lk o c h a ra k te ry s ty c z n e w y ją t k i:
„ W ś ró d s z p a le ró w m ilic ji c ią g n ę ła k a re ta K r ó lo w e j, w y s z li z G dańska n a p rz e c iw n ie j c z te re j B u rm is trz o w ie z d w u d z ie s tu K o n s u la m i i o d d a li je j k lu c z e m ia s ta n a s re b rn e j m ie d n ic y " .
„ W ś ró d w ie lk ie j u lic y w z n o s iły się d w ie b ra m y tr y u m fa ln e ".
„1 jeszcze p rz e d d rz w ia m i p a ła c u sw ego z n a la z ła K r ó lo w a m n ie js z ą b ra mę, n a d k t ó r ą u la ty w a ł O rz e ł s re b rn y , z n a m ię h e rb u K ró le s tw a P o ls k ie g o ".
A p o te m p rz y jd ą ró ż n e p rz y ję c ia , b a n k ie ty , opery...
„ M ia s to G dańsk, n ie z a n ie d b u ją c n iczego, d ia o k a z a n ia ra d o ś c i z m a ł
że ń stw a K ró la swego i p rz y b y c ia K r ó lo w e j, d a ło n a z a ju trz o d z ie s ią te j w w ie c z ó r p ię k n y b a rd zo fa je rw e rk . Pod b y tn o ś ć naszą w ■ G d a ńsku z im n a ta -
k ie p a n o w a ły , że c h o c ia ż w a r ty o d m ie n ia n o co p ó ł g o d z in y , k ilk u s z y ld w a c h ó w z m arzło , z n a jd o w a n o ic h ska
m ie n ia ły c h od m ro z u ".
T u m i się zd a je m ie jsce , n a d m ie n ić o s y tu a c ji, m o c y i p rz y w ile ja c h G d a ń ska. G d a ńsk p o ła c in ie G edanum , n ie k ie d y D a n tis c u m z w a n y , je s t g ło w ą Prus, ja k o to : K ró le w c a , T o ru n ia , E l
b lą g a i B ru n s b e rg a ".
L a b o u re u r z a c h w y c a się d a le j w spa
n ia ło ś c ią G d a ńska i ta k on, ja k i in n i p a m ię tn ik a rz e p o d k re ś la ją n ie t y l k o je g o d o b ro b y t, z w ią z a n y z p rz y n a le ż n o ś c ią do p o ls k ie j K o ro n y , a ie ta kże i je g o p o lsko ść, m a lu ją c a się w c a łe j a rc h ite k tu rz e , je d n e g o z n a j
p ię k n ie js z y c h p o rtó w e u ro p e js k ic h . S ia d te j p o ls k o ś c i p rz e tr w a ł w ie k i
— d o p ie ro w a n d a ls k ie , n is z c z y c ie l
s k ie ręce h itle ro w s k ie , z a c z ę ły go w la ta c h 1937/38 (przed o s ta tn ią w o jn ą ś w ia to w ą ) g w a łto w n ie usu w a ć.
H is t o r ii je d n a k n ie m ożna a n i usu
n ą ć ani fa łs z y w ą p ro p a g a n d ą p rz e in a cz y ć — zostaną zawsze ź ró d ła , z k tó ry c h cz e rp ie się p ra w d ę .
K a z im ie ra T o p iń s k a .
W i c e m i n i s t e r D u b i e l
działacz Polskiego Ziuiązku Zachodniego
W dniu 14 m arca br, p o w o ła n y został na sta n o w isko w ic e m in is tra Z iem O dzyskanych czło n e k Z arzą
du G łów nego i b. se kre ta rz gene
ra ln y Polskiego Z w ią z k u Z acho
dniego ob. Józef D u b ie l.
Społeczeństw o p o ls k ie — szcze
gólnie na Ziem iach Zachodnich p o w ita ło nom inację działacza P. Z. Z.,
b o jo w n ik a o re a liz a cję zachodniego p ro gram u p o lit y k i p o i skiej z uznaniem zadow oleniem .
Szczególnie z w ią zany jest w ic e m in i
ste r D u b ie l z ziem ią śląską, gdzie ro z w i
ja ł jeszcze ja k o stu dent żyw ą d z ia ła l
ność p o lity c z n ą i organizacyjną. Po
skończeniu s tu d ió w w stępuje na a p lik a c ję do Sądu O kręgow ego w K a to w ica ch , p racuje jednocześnie czynnie w Z w ią z k u N iezależnej M ło d z ie ż y S ocjalistycznej. W cza
sie o ku p a cji zostaje a resztow any i osadzony w obozie k o n c e n tra c y j
nym . Po w y z w o le n iu s k ra w k a zie m i p o ls k ie j p o w o ła n y został w dniu 15. 10. 1944 na stanow isko w ic e d y re k to ra w resorcie s p ra w ie d liw o ś c i p rz y P, K .W .N . Jednocześnie p rz y stępuje do re a k ty w o w a n ia P o ls k ie go Z w ią z k u Zachodniego w L u b lin ie .
O d 1. II, do 11. V II. 1945 spra
w u je urząd pre zyd e n ta w C horzo
w ie , po czym p o w o ła n y zo sta ł na sta n o w isko sekre ta rza generalne
go Polskiego Z w ią z k u Zachodniego.
Zarząd G łó w n y przenosi się k o le j
no z L u b lin a do Ł o d z i i w reszcie do Poznania, przechodząc tru d n e okre sy organizacyjne, spow odow a
ne akcją m igracyjną, b ra k ie m lo k a li i finansów .
N ie zrażając się tru d n o ścia m i tw o rz y o k rę g i PZZ w e w s zystkich m iastach w o je w ó d z k ic h , o b w o dy w m iastach p o w ia to w y c h i k o ła p rz y zakładach p ra cy. Już pod k o n ie c 1945 ro k u PZZ lic z y ponad 50.000 czło n kó w .
W trosce o szyb
k ie zagospodarow a
nie i zaludnienie Z iem O dzyskanych poleca p la c ó w k o m PZZ prow a d ze n ie a k c ji osiedleńczej i tw o rz e n ie k o m isyj w e ry fik a c y j
nych. B ierze w obronę P o la k ó w - a u to ch to n ó w , przyśpiesza ich w e ry fik a c ję i rzuca hasło re p o lo n i- zacji. W k w ie tn iu 1946 p o w o ła n y został do M in is te rs tw a Z iem O d zyskanych na sta n o w isko radcy, służąc bogatym dośw iadczeniem , w y n ie s io n y m z p ra c y w P olskim Z w ią z k u Zachodnim .
M im o n a w a łu zajęć p e łn i bez p rz e rw y fu n kcję cźło n ka Zarządu G łów nego PZZ aż do dnia dzisie j
szego.
Na zaszczytnym i o d p o w ie d z ia l
nym sta n o w isku życzym y w ię e riii- n is tro w i D u b ie lo w i dalszych p o z y ty w n y c h w y n ik ó w p ra c y dla dobra n a ro d u i Państwa,
To jest największe osiągnięcie Polski na ziemiach nadodrzań- skich i nadbałtyckich. Dlatego dla Polski sprawa Ziem Odzy
skanych na konferencji pokojo
wej nie może stanowić przed
miotu dyskusji w sensie uznania granicy Nisy Łużyckiej i Odry jako zachodniej granicy polskiej.
Granica ta bowiem, ugruntowa
na prawdą historii i sprawiedli
wości międzynarodowej, zdoby
ta krw ią polskiego żołnierza, odzyskana została w pełni pracą i potem polskiego robotnika, rolnika i inteligenta pracujące
go. Z tego faktu musimy zdać sobie sprawę, jeżeli właściwie chcemy spojrzeć na Ziemie Od
zyskane jako ziemie Polski Za
chodniej.
A konieczność takiego spoj
rzenia okazuje się szczególnie w obliczu „Tygodnia Ziem Za
chodnich“ , organizowanego tego roku przez P. Z. Z.
„Ziemie Zachodnie — bezpie
czeństwo i dobrobyt Polski — pokój świata“ —
oto hasło, pod jakim naród polski w drugą rocznicę prze
kroczenia Nisy Łużyckiej i Odry będzie obchodził święto dwu
letniej pracy i odbudowy na Zie
miach Odzyskanych. Hasło to wyraża głęboki sens polityczny i stan dojrzałości Narodu Pol
skiego, ja ki osiągnął po najstra
szniejszej katastrofie w swych dziejach — okupacji h itle row skiej la t 1939— 45.
Naród Polski myśli przecież dziś wyłącznie kategoriami w ła snego życia i bezpieczeństwa oraz pokoju światowego. W brew tendencjom i programom w ielu obecnych p a rtii niemieckich, które mimo w yw ołania przez naród niemiecki drugiej wojny światowej i w in y zbrodni, do
konanych na ludzkości, nadal nie chcą pogodzić się z nieod
wracalnym stanem, zaistniałym na ich granicy wschodniej, Na
ród Polski — idzie w przyss^ość z hasłem pokoju, a nie — rew i- zjonizmu, z hasłem bezpieczeń
stwa, a nie — trzeciej wojny światowej, z hasłem dobrobytu, nie — ucisku i wyzysku ma
terialnego.
W tym się zawiera ta głęboka różnica dojrzałości narodowej i dogłębnego zrozumienia zasad współpracy międzynarodowej, jaka zaistniała w dwa lata po wojnie pomiędzy narodem pol
skim a niemieckim. Z tych względów szczególnie ważną okazuje się konieczność w łaści
wego określenia stanowiska po
litycznego Niemiec w przyszłym układzie politycznym świata, przyśpieszenia i pogłębienia pro
cesu reedukacji, denazyfikacji, rozbrojenia materialnego i mo
ralnego Niemiec, Niemcy muszą zrozumieć, że dla nich pozostała w Europie i świecie jedna tylko rola — jak największego w y s ił
ku w przyśpieszenie odbudowy Europy, zniszczonej wskutek wywołanej przez nie ostatnich dwu wojen światowych. A jed
nym z najbardziej podstawo
wych w arunków będzie ich przeobrażenie się w naród, m y
ślący kategoriami pokoju i de
mokracji, a nie kategoriami wojny i ludobójstwa.
Granica Odry, Nisy Łużyckiej i Bałtyku — to już nie „krwa
wiąca“ granica Polski i Niemiec, ale to granica — życia Narodu Polskiego i granica — pokoju świata. Ziemie zaś odzyskane — to już nie jakaś odrębna jedno
stka, ale — integralna część ca
łości ziem polskich — to Polska Zachodnia.
To jest w yn ik dwuletniej, na zasadach pokoju i konsekwent
nej odbudowy opartej, pracy Polski na ziemiach nadodrzań- skich i nadbałtyckich.
H o ł a t k i
K A Ż D Y P O L A K Z A G R A N IC Ą A M B A S A D O R E M Z IE M O D Z Y
S K A N Y C H
D r M a ria n Seyda, je d e n
z
n a jle p s z y c h i n a jc z u jn ie js z y c h z n a w c ó w z a g a d n ie n ia n ie m ie c k ie g o , k tó re g o d z ia ła ln o ś ć n a ty m p o lu je s t jeszcze w ż y w e j pa m ię c i z w ła szcza n a te re n ie zacho
d n ic h ziem P o ls k i, cza
su w o jn y zaś m in is te r pra c k o n g re s o w y c h w rz ą d zie gen. Si
k o rs k ie g o , z a b ra ł o s ta t
nio gios na ła m a c h p ra s y p o l
s k o -a m e ry k a ń s k ie j, p rz e s trz e g a ją c prze d p e rm a n e n tn y m n ie b e z p ie cze ń stw e m re w iz jo n iz m u n ie m ie c k ie g o .
„ N ie k t ó r z y p o lit y c y tu ta j i w A m e ry c e p rz e s trz e g a ją — pisze Seyda — że o d e b ra n ie P ru so m i N ie m c o m ziem po O d rę i N is ę Ł u ż y c k ą , będzie ź ró d łe m s ta ie p o tę g u ją c e g o się fa n a ty z m u o d w e to w e g o N ie m c ó w . J e ż e li o to c h o dzi, to i s tra ta w Prusach W s c h o d n ic h , u tra ta Ś lą ska O p o ls k ie g o , w o g ó le w s z y s tk ie g o , ka ż d e g o p o w ia tu bę d zie p rz e d m io te m p ru s k o - n ie m ie c k ie j z a w iś c i 1 p o żą d a n ia , n a to m ia s t s to p ie ń i c h a ra k te r n a p ię c ia dążeń o d w e to w y c h : d u ż y c z y m n ie js z y , o s try c z y ła g o d n ie j
szy, będzie w w ie lk ie j m ie rz e za
le ż a ł od p o s ta w y w te j m ie rz e an- g lo sa só w . P o sta w a ic h s ta n o w c z a na k o rz y ś ć P o ls k i p rz y ró w n o c z e śnie m o c n y m s ta n o w is k u Z w ią z k u S o w ie c k ie g o b ę d zie n a le ż y tą z i
m ną w o d ą na ro z p a lo n e g ło w y z w o ln n ik ó w trz e c ie j s z a le ó jz e j p ró b y .
. P o la cy,, g d z ie k o lw ie k się z n a j
d u ję , w k r a ju c z y za g ra n ic ą , m a- j? tę g o p e łn ą św ia d o m o ść, że N ie m c y po d o ś w ia d c z e n ia c h la t o s ta tn ic h n a n ic się n ie zdobędą p rz e c iw k o Polsce, je ż e li n ie będą m o g li lic z y ć n a p o b ła ż liw o ś ć W ie lk ie j B r y ta n ii i S ta n ó w Z je d n o czo nych .
A
te j p o b ła ż liw o ś c i n ie w o ln o n ie w ą tp liw ie n ik o m u u w a ż a ć za m o ż liw ą . T o p rz e k o n a n ie je s t p rz e k o n a n ie m ca łe g o n a ro d u p o ls k ie g o w e w s z y s tk ic h je g o w a r
s tw a ch , bez ró ż n ic y p o g lą d ó w p a rty jn o - p o lity c z n y c h . C a ły on też z w a rc ie dom aga się o s ta te c z nego m ię d z y n a ro d o w e g o u z n a n ia l i n i i O d ry i N is y Ł u ż y c k ie j ja k o g ra n ic y p o ls k o -n ie m ie c k ie j".
Z a rzą d G łó w n y PZZ o trz y m a ł o d d r S e y d y lis t
z
L o n d y n u , w k tó r y m d z ię k u ją c za p rz e s ła n ie b iu le ty n u Z a c h o d n ie j A g e n c ji P ra s o w e j i n u m e r s ty c z n io w y„P o ls k i Z a c h o d n ie j", w y ra ż a g o to w o ś ć k o rz y s ta n ia z n a s z y c h m a
te r ia łó w p rz y w y s y ła n iu do sze
re g u p is m p o ls k o -a m e ry k a ń s k ic h (S ta n y Z je d n o c z o n e i K a n a d a ) I- d e n ty c z n y c h a r ty k u łó w s y n te ty c z n y c h w z g l. s e rii a r ty k u łó w . „ W s e rii na p rz y k ła d — p isze na m d r Seyda — k tó rą o b e cnie w y s ła łe m w y z y s k a łe m m y ś li z a w a rte w a r
ty k u le „O fe n s y w a k u ltu ra ln a P o ls k i n a Z ie m ia c h O d z y s k a n y c h ".
S ko ro się te rz e c z y p o ja w ią d ru kie m , p o in fo rm u ję o ty m Z a rz ą d G łó w n y . N ie s te ty k o n ta k t z A m e r y k ą je s t b a rd zo „d łu g o d y s ta n s o w y " . O d m o m e n tu w y s ła n ia m a
s zyn o p isu p o cztą lo tn ic z ą aż do u z y s k a n ia n u m e ró w o k a z o w y c h z a r ty k u ła m i u p ły w a z r e g u ły o k o ło sześciu ty g o d n i.
Proszę raz jeszcze Z arzą d G ió w - n y o dalsze p rz e s y ła n ie m i m a te r ia łó w " .
W a r to tu zaznaczyć, że d r Sey
da je s t w s ta ły m k o n ta k c ie z re d a k c ją „T y g o d n ik a P o ls k ie g o " w L o n d y n ie , k t ó r y je s t o rg a n e m am b a sa dy R. P. p rz y rząd zie W . B r y ta n ii.
Nr. 14-15 P O L S K A Z A C H O D N I A Str. 3
Niemcy 1947 n
Uwaga na Berlin!
D r Friedensburg, pierwszy za
stępca nadburmistrza i jeden z burmistrzów Berlina wygłosi! nie
dawno odczyt na temat odbudowy tego miasta. Ze względu na niezbi
ty ia k t, że Berlin nadal jest cen
tralną soczewką, skupiającą wszystkie elementy publicznego życia niemieckiego i że dzisiaj zno
wu cale Niemcy mimo pewnych ruchów i tendencji odśrodkowych uważają Berlin za metropolią swo
ją, warto nieco bliżej zaznajomić sią z tokiem myśli dr Friedensbur- ga. Dow odził on, że Berlin dzięki swemu położeniu geopolitycznemu pozostaje w dalszym ciągu punk
tem kluczowym oraz centrum ko
munikacyjnym Europy. „Tu, gdzie krzyżują się w ielkie prądy dziejo
w e — m ówił dr Friedensburg —•
historycznym posłannictwem B er
lina jest pełnienie roli pośrednika między Wschodem i Zachodem, Z czujnym poczuciem odpowiedzial
ności musimy wypełnić zadanie, któ re jest zarazem zadaniem N ie
miec.“ Jak widzimy, burmistrz B er
lina żywi bardzo wygórowane am
bicje dla swego miasta, które dla nas Polaków było zawsze jeszcze w ciągu dziejów synonimem ducha krzyżackiego i krwawego prusac- tw a, gdzie lęgły się i skąd wycho
dziły na podbój i wyniszczenie pol
skości wszelkie złe siły narodu nie
mieckiego. N ie możemy więc mieć zaufania do szczerości intencji dr Friedensburga, gdy mówi, że „przy
szłe granice na wschodzie nie mo
gą stać się dla Niemców nawet pod względem emocjonalnym nieprze
kraczalną barierą“. N ie jesteśmy bynajmniej przeczuleni, ale zdrowy instynkt polityczny każe nam strzec się Danaów, nawet gdy nio
są dary... Chcemy owszem żyć z Niemcami po sąsiedzku, ale z Niemcami, do których my będzie
my mieć pełne zaufanie.
D r Friedensburg, podkreślając w końcu w ielkie znaczenie Berlina jako ośrodka kulturalnego, wezw ał wszystkich Niemców, aby przyczy
n ili się do jak najszybszego pod
niesienia Berlina do poziomu euro
pejskiego i światowego środowiska kultury niemieckiej. Przedsiębior
czość, rzutkość i inicjatyw a jego mieszkańców — m ówił Friedens
burg — sprawiają, że ta metropolia Niemiec cieszy się w kraju i za gra
nicą jak najlepszą renomą. Ambicje Berlina, które niew ątpliw ie zyska
ły poważny impuls z momentem, gdy tu właśnie obrała sobie siedzi
bę Sojusznicza Rada Kontroli, naj
wyższa władza aliancka na Niem cy okupowane, — zmierzają obec
nie niedwuznacznie do w ytw orze
nia z tego miasta, położonego o ża
bi skok od granicy polskiej, nie tylko stolicy przyszłego państwa niemieckiego, ale przede wszyst
kim najsilniejszego i najaktyw niej
szego na wschodzie ogniska pan- germanizmu. Dlatego: uwaga na Berlin!
Skoro już o tym mieście jest mo
wa, rzeczą interesującą będzie
przyjrzeć się cyfrom, opublikowa
nym ostatnio przez Główny Urząd Statystyczny w Berlinie.
Rzeczą niezmiernie charaktery
styczną jest powolny co prawda lecz stały przyrost naturalny lud
ności Berlina. Liczby dotyczące za
wierania małżeństw i urodzeń są żywym zaprzeczeniem niemieckie
go krzyku propagandowego o nę
dzy, głodzie i ogromnej śmiertel
ności, które, rzekomo grożą naro
dowi niemieckiemu nieuchronną katastrofą. Powyższe zestawienie graficzne ilustruje nader wyraźnie podnoszenie się słupka demogra
ficznego w Berlinie.
W grudniu 1946, a więc w naj
gorszym zimowym czasokresie, w pierwszej dekadzie zawarto 512 małżeństw, w drugiej zanotowano le k k i spadek do 488, w trzeciej na
tomiast ilość nowych małżeństw wzrosła do 844, Pierwsze mieisce zajmuje tu sektor sowiecki: Ilość urodzeń wyniosła w ciągu grudnia 1871.
Prasa niemiecka, publikując te cyfry, z nieukrywaną radością stwierdza, że stanowią one najsil
niejszą oznakę niemieckiej woli życiowej (Lebenswillen) i tężyzny fizycznej oraz siły witalnej ludno
ści Berlina. Podkreśla się również z uznaniem, że urzędom opieki społecznej i zdrowia publicznego udało się nie tylko zahamować ale nawet obniżyć stan ilościowy cho
rób epidemicznych. W edług danych statystycznych najczęstszą przy
czyną zgonów są choroby sercowe a zachcrzenia gruźlicze spadły na jedno z ostatnich miejsc.
Na tem at zdrowotności w Ber
linie oświadczył niedawno publicz
nie przedstawiciel brytyjskiego zarządu wojskowego, że stan zdro
w ia ludności tego miasta nie jest bynajmniej gorszy, aniżeli w ogóle w Europie. T o autorytatywne stwierdzenie i nawet oficjalna sta
tystyka niemiecka zadają kłam go
łosłownym i nieuzasadnionym la
mentom prasy, czynników publicz
nych i kościelnych Niemiec oraz sprzyjających im pewnych kół an
glosaskich, iż Niemcy znajdują się w stanie takiego wyczerpania fi
zycznego i co za tym idzie psy
chicznego, że dalsze jego trwanie musiałoby doprowadzić niechybnie do zatracenia się całego narodu w odmętach rozpaczy, chaosu i anar
chii. Ten chwyt propagandowy w świetle cyfr załamuje się jak każde kłamstwo niemieckie.
Przypatrzm y się z kolei, w jak
„ciężkich“ warunkach mieszkanio
wych pędzi życie ludność Berlina, W sku tek działań wojennych zni
szczeniu uległo 567 tysięcy mie
szkań a 2.245.000 izb mieszkalnych czyli procentowo 36,3 i 43Vo#w sto
sunku do stanu przedwojennego.
W edług obliczeń z grudnia Berlin zamieszkuje 3.201,246 Niemców.
Dane niemieckiego Głównego U rzę du Statystycznego z dnia 1 stycznia br. wykazują, że w Berlinie jest 1.065.258 mieszkań obejmujących 3.140.603 izb mieszkalnych (pokoje i kuchnie). Jedno mieszkanie zaj
muje przeciętnie 2,9 osób a na jed
ną izbę mieszkalną przypada 1,01 osoba. T a k przedstawia się prze
ciętne „zagęszczenie“ mieszkanio
we (Wohndichte) w Berlinie, moż
na więc bez przesady powiedzieć, że w porównaniu z warunkami mieszkaniowymi w miastach pol
skich, zniszczonych przez barba
rzyńców hitlerowskich, Niemcy w Berlinie żyją nieomal w idealnej wygodzie. Że tak istotnie na ogół jest, powiedzieć może każdy, kto miał możność przebywać w powo
jennym Berlinie. Jak tedy w zesta
wieniu z cyframi i faktam i nazwać to załam ywanie rąk nad losem
„biednych“ Niemców, widowisko zgoła śmieszne, którego aktorzy mówią przeważnie jeżykiem an
gielskim? Tragikomedią pomyłek
czy świadomym i celowym mon
tażem kłamstw?
Obserwując Niemców trzeba umieć wykryć prawdę i prawdy tej sens.
K O M U N IŚ C I N IE M IE C C Y A S P R A W A G R A N IC Przywódcy partii jedności socja
listycznej (SED) Pieck, Grotewohl, G niffke i Dahlem odbyli pięcio
dniową wyprawę polityczną do amerykańskiej strefy okupacyjnej celem zmontowania bloku partyj robotniczych w Niemczech zacho
dnich na wzór SED, W ramach tej akcji odbył się kongres niemieckiej partii komunistycznej (KPD) w- Offenbach w Hesji oraz manifesta
cyjne zebrania w Frankfurcie nad Menem, Stuttgarcie i Monachium.
Podczas manifestacji na tzw. W zgó
rzu Rzymian (Romerberg) w F ran k
furcie, w której według doniesień prasy SED’u wzięło udział 20 t y sięcy ludzi, według zaś informacyj agencyj prasowych strefy amery
kańskiej 5.000 — O tto Grotewohl omawiając zagadnienie granic, o- świadczył, że niemiecka partia je
dności socjalistycznej nie akceptu
je ani granicy wschodniej ani też ewentualnych zmian na zachodzie.
N a konferencji prasowej w Offen
bach Grotewohl złożył wobec przedstawicieli prasy niemieckiej i amerykańskiej oświadczenie, że SED wyczerpie wszelkie możliwo
ści, aby sprawę granic uregulować w korzystnym dla Niemiec duchu.
Członek zarządu p a rtii A c k e r- ma.nn, k tó ry w mowie wygłoszonej w Berlinie-Neukólln powiedział, że granica wschodnia Niemiec jest już właściwie przesądzona, obecnie wycofał się całkowicie z zajętego
stanowiska, dowodząc, że Intencją jego przemówienia zrozumiano o- pacznie. F a k t ten uw ypuklił G rote
wohl w czasie pobytu w strefie amerykańskiej, podkreślając, że SED w kwestii granic niemieckich zajmuje mocną postawę (feste Haltung).
D la zaokrąglenia obrazu należy przypomnieć, że przywódca komu
nistów niemieckich w zachodnich Niemczech Reimann podczas w izy
ty w Londynie wypowiedział sią zdecydowanie przeciwko granicy na Odrze i Nisie Łużyckiej.
N ależy więc stwierdzić, że po
zorna luka, jaka istniała wskutek niedomówień niemieckich p a rtii komunistycznych zarówno w wschodnich jak i zachodnich Niemczech, została obecnie jawnie i nader wyraźnie wyrównana. Re
wizjonistyczny Drang nach Osten łączy wszystkich Niemców bez względu na zabarwienie. Tym bar
dziej wzmóc musimy nasze czu'ne pogotowie.
80 PROC. L U D N O Ś C I P R A C U JE N IE P R O D U K T Y W N IE Radca miejski dla spraw gospo
darczych Berlina Gustav K lingel- höfer w odczycie, wygłoszonym w
„Taberna Académica" do dorad
ców przemysłowych zarządu miej
skiego stw ierdził, że ok. 80 proc.
ludności Berlina pracuje zupełnie nieproduktywnie. Na wypadek re
formy walutowej doprowadzi to do ogromnego bezrobocia. Najważniej
szym zadaniem na najbliższą przy
szłość musi być stworzenie możli
wości produktywnej pracy dla ogó
łu ludności. K lingelhoier opowie
dział się za ścisłą gospodarką pla
nową, któ ra musi rozciągnąć się conajmniej na 25 lat. Już dzisiaj należy opracować plan aż do roku 1970, Konferencja moskiewska nie zmieni niedomogów gospodarki nie
m iecku j i nawet zniesienie granic strefowych nie przyniesie odraza zasadniczej poprawy.
B ohdan D a n ie le w s k i
O tto Grotewohl i W ilhelm Pieck, przywódcy niemieckiej p a rtii jedności socjalistycznej (SED — skrót, oznaczający Soziallistische Einheitspartei Deutschlands), która powstała z fu z ji p a rtii socjaldemokratycznej (SPD)
i komunistycznej (KPD).
18