• Nie Znaleziono Wyników

Polska Zachodnia : tygodnik : organ P.Z.Z., 1949.04.10 nr 14

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "Polska Zachodnia : tygodnik : organ P.Z.Z., 1949.04.10 nr 14"

Copied!
8
0
0

Pełen tekst

(1)

T Y G O D N IK IL U

C E N A 1 5 , - Zł

r.4v„9., stron: 8

POZNAft 10 kwietnia 1949 R.

DZIŚ W NUMERZE:

U. Jankę: Port szczeciński, re ­ alizuje zasady oszczędności.

H. W .: Żegluga przybrzeżna ja*

ko czynnik propagandy morza M. C hudzicki: W zorowy Zakład

Zdrowia w Wałbrzychu. Czte­

ry lata pracy przemysłu wę­

glowego.

A . M .: O Karpaczu — Bieruto­

wicach,

P IZ wobec zagadnień aktualnych

W dniu 3. 4. br. odbył się w Poznaniu Walny Zjazd Polskiego Związku Zachodniego Okręgu Poznańskiego, na którym uchwalo­

no poniższą rezolucję:

W SPRAWIE POKOJU ŚWIATOWEGO

Zebrani delegaci Obwodów i Kół Okręgu Poznańskiego PZZ witają z najwyższą radością inicjatywę zwołania Światowego Kongresu Zwolenników' Pokoju, potępiają zbrodniczą politykę i awanturiuctwo kapitalistów i imperialistów amerykańskich, usi­

łujących pogrążyć świat w zamęt wojenny i zniszczenie.

Przeciwko imperialistom i podżegaczom wojennym naród pol­

ski łączy się we wspólnym froncie walki o pokój z narodami Związku Radzieckiego i wszystkimi krajami demokracji ludowej oraz masami pracującymi na całym świecie.

Polski Związek Zachodni w ierzy głęboko, że polityka imperia­

lizmu amerykańskiego, popierająca odrodzenie imperializmu nie­

mieckiego na terenie Niemiec Zachodnich i podtrzymująca nadal na terenie zachodnich stref niemieckich bazy przemysłu zbroje­

niowego, skierowane przeciwko silom postępu i pokoju, — do­

zna sromotnej klęski wobec zdecydowanej i nieugiętej polityki pokojowej Związku Radzieckiego, z którą •solidaryzują się naro­

dy miłujące pokój i masy pracujące świata.

W SPRAWIE UREGULOWANIA STOSUNKÓW MIĘDZY PAŃSTWEM A KOŚCIOŁEM

Walny Zjazd Delegatów Polskiego Związku Zachodniego Okręgu Poznańskiego — solidaryzuje się całkowicie ze stanowi­

skiem Rządu w sprawie stosunku do Kościoła katolickiego — wyrażone w deklaracji z dnia 14. 3. 1949 roku.

Nadużywanie Kościoła jako miejsca kultu religijnego do walki politycznej sprzeczne jest z zasadami w iary i godzi w interesy narodu i państwa.

Deklaracja Rządu — daje Kościołowi możliwości swobodnego i pełnego rozwoju, oraz umożliwia unormowanie stosunków Ko­

ścioła z Państwem. Dlatego deklaracja ta spotkała się z jak naj­

życzliwszym przyjęciem wszystkich katolików w Folsce.

Polski Związek Zachodni — ze szczególną troską i niepokojem śledzi sprzeczne z interesami Polski stanowisko polityki W aty­

kanu, wyrażone w liście Papieża z dnia 1. 3. 1948 roku do bisku­

pów niemieckich oraz dalsze popieranie odradzania się rewizjo- nizmu w Niemczech Zachodnich odnośnie którego katolicka hie­

rarchia w Polsce nie wypowiedziała się i nie odżegnała się od antypolskiego stanowiska Watykanu.

Zjazd wyraża przekonanie, że władze Kościoła katolickiego w Polsce w interesie narodu zajmą właściwie stanowisko wobec deklaracji Rządu Polskiego, którego wyrazem będzie całkowite unormowanie stosunków Kościoła z Państwem, wobec antypol­

skiej polityki Watykanu w sprawie Ziem Zachodnich i popierania odbudowy rewizjonizmu niemieckiego.

W SPRAWIE POWROTU POLAKÓW Z FRANCJI Walny Zjazd Delegatów PZZ Okręgu Poznańskiego protestuje przeciwko odmowie Rządu Francuskiego podpisania z Polską względnie odnowienia umów repatriacyjnych, co godzi w pod­

stawowe prawo wolności każdego człowieka, prawo pow.otu do własnej ojczyzny.

Wychodźstwo polskie we Francji dzięki udziałowi w walce o wolność narodu francuskiego, jak i dzięki wkładowi pracy w niezwykle ciężkich warunkach w odbudowę gospodarczą Francji, poniosło duże zasługi dla Francji w myśl tradycyjnej przyjaźni obu narodów. Rząd francuski podporządkowany imperializmowi amerykańskiemu, a więc tym samym siłom antypokojowym, które popierają odrodzenia imperializmu i rewizjonizmu w Niem­

czech Zachodnich, zatrzymując robotnika i górnika polskiego we Francji, zamierza go zużytkować dla własnych celów, sprzecz­

nych z interesami narodu polskiego, oraz polityką pokoju. Dla­

tego PZZ popiera stanowisko Rządu Polskiego, który domaga się od rządu francuskiego zgody na odnowienie umowy repatracyj- nej, domaga się jaknajszybszego powrotu Polaków z Francji, PZZ solidaryzuje się z wychodźstwem polskim we Francji w je­

go nieugiętej walce o powrót do kraju, w jego gorącym pragnie­

niu dołączenia swych sił do wspólnej pracy nad pokojową od­

budową ojczyzny — Polski Ludowej.

Zjazd przesyła Polakom we Francji, jak również całej postę­

powej Polonii Zagranicą, serdeczne pozdrowienia i zapewnia pełne poparcie w realizacji powrotu do kraju.

Przeładunek węgla w Szczecinie

Port szczeciński realizuje zasady oszczędności

S z c z e c i n , w kwietniu 1949 Przy „Wałach Chrobrego“ stoi „Posejdon“ — jeden z najsil­

niejszych lodołamaczy portu szczecińskiego. W tym roku miał on wyjątkowo mało pracy. Zima przeszła szybko, a grubość lodu na Zalewie Szczecińskim i na Dolnej Odrze była tak niewielka, że prawie nie trzeba było używać jednostek tego właśnie typu. Raz tylko pod koniec marca wysłano „Posejdona“ w rejon kanału Piastowskiego, gdzie torował statkom przejście? Roboty miał nie­

wiele — i już oto wzeszło wiosenne słońce, gwarantujące spokoj­

ną pracę w porcie.

C zy rzeczywiście spokojną?

Na ogół tak by się zdawa­

ło! Przecież wysięgi dźwigów tak jak i poprzednio powoli i re­

gularnie schylają chwytaki nad wagonami węgla, przecież wago­

ny tak samo są przetaczane na nabrzeża. A jednak tempo pracy wzrasta tutaj z każdym dniem i z każdą chwilą.

Warto przytoczyć kilka tak­

tów i cyfr, które najlepiej mó­

wią o w ysiłku tych wszystkich, którzy budują port w Szczecinie, Miesięcznie przez Szczecin w y ­ syła się już przeszło 300 tysięcy ton. Na kilkaset statków każdego miesiąca ładuje się węgiel. Przed kilkunastu dniami do portu szcze­

cińskiego zawinęła 800 jednost­

ka. O ile chodzi o ruch statków, to Szczecin kroczy przed Gdynią i Gdańskiem.

A tempo załadunku? Tu też warto przytoczyć kilka szczegó­

łów. Są dni, w których załado­

wuje się przeszło 14 tysięcy ton samego węgla, riie licząc innych towarów i artykułów w yładow y­

wanych. I tempo to stale rośnie.

Przodownicy pracy prawie że każdego dnia notują nowe osiąg­

nięcia. Port żyje własnym dąże­

niem do stałego zwiększenia ilo­

ści przeładowanych ton. Robotni­

cy portu szczecińskiego myślą przy tym o tańszych i lepszych metodach realizacji planów.

Najlepszym tego dowodem są uchwały o zaoszczędzeniu 400 mil. zł, jakie powzięli robotnicy portowi w związku z wielkim planem akcji oszczędnościowej ogłoszonym przez Rząd.

Jakie są możliwości realizacji tych uchwał?

Największe oszczędności w ra­

mach akcji „ 0 “ przeprowadzone zostaną przez dział techniczny*

por+ti Obliczono tu, że zaoszczę­

dzi się około 240 milionów zło­

tych. Oszczędności powstaną nie na skutek zrezygnowania z ja­

kichkolwiek inwestycji,, ale w wyniku doskonalszego i lepszego wykonania planu budowlanego.

Wiadomo, że wszystkie prace można wykonywać przy pomocy różnych materiałów; często cena ich nie jest, ta sama, mimo, że wartość użytkowa nie jest mniej­

sza. Otóż postanowiono w czasie prac budowlanych zastosować materiały tańsze, ale nie gorsze.

Dobry materiał zastępczy musi dać te same wyniki, ą dzięki te­

mu można będzie dziesiątki mi­

lionów złotych przeznaczyć na inne cele.

Ważna jest również kwestia odpadków. Postanowiono zużyć niszczejące konstrukcje drewnia­

ne i metalowe, dźwigary oraz znaczną część materiałów budo­

wlanych z ruin (np. cegły, kon­

strukcje żelazne). I to da nowe miliony złotych.

Ważnym czynnikiem jest rów­

nież właściwe manipulowanie jednostkami przeładunkowymi i dbałość o ich nieprzerwaną pracę.

Często zdarza się, że nagle dźwig przestaje pracować, a na ponowne uruchomienie trzeba czekać dość długo na skutek bra­

ku części zastępczych. Otóż ro­

botnicy postanowili wyproduko­

wać znaczną ilość części zapaso­

wych do dźwigów, co pozwoli na natychmiastowy remont uszko­

dzonej jednostki. Zlikwidowanie strat, jakie powstawały na skutek unieruchomienia dźwigów — to w przeliczeniu na złote również olbrzymie kwoty pieniężne. Ra­

cjonalna gospodarka światłem i energią elektryczną pozwoli też na przeznaczenie znacznych sum na inne cele.

Wreszcie jeszcze jedna ważna oszczędność: robotnicy zadecy­

dowali, że roczny plan przeła­

dunkowy wykonają w ciągu 11 miesięcy. A więc oszczędność 30 dni, czyli około 60 milionów zło­

tych. W ciągu tych 30^ dni będzie można przeładować dodatkowe ilości towaru. Robotnicy szcze­

cińscy wezwali robotników gdań­

skich i gdyńskich do współza­

wodnictwa w przedterminowym

wykonaniu państwowego planu przeładunku.

Dalsze oszczędności poczynio­

ne zostaną w dziale żeglugi w zakresie właściwej eksploatacji sprzętu i taboru, szybkiego re­

montu.

Akcja oszczędnościowa da więc wielkie wyniki, ale — i to jest najważniejszym punktem całości

— nie wstrzyma ona rozbudowy portu, lecz wprost przeciwnie, przyczyni się do tym szybszego jego zagospodarowania,

c Toteż ruch budowlany stale wzrasta: powstają nowe nabrze­

ża, magazyny, ustawiane są dal­

sze dźwigi produkcji polskiej i czeskiej.

Ostatnio pierwszych osiem pol­

skich dźwigów ustawionych na nowych nabrzeżach portowych ukończyło okres próbny. Pracują dobrze; byle było ich jak naj­

więcej. Obecnie montuje się dźwi­

gi czeskie. I one rozpoczną wkrótce pracę. Ogólnie można powiedzieć, że niebywale szybko rozwijający się port stale odczu­

wa brak właśnie dźwigów. W ła­

dze morskie więc już obecnie rozważają sprawę zamówienia dalszych jednostek w fabryce w Elblągu.

Buduje się też nabrzeża. Po u- kończeniu robót w porcie węglo­

wym, przedsiębiorstwo budowy nabrzeży przeniosło się na pół­

wysep „Ewa“ . Wkrótce przy ka­

nale Dębickim rozpoczęta będzie budowa nabrzeża polskiego i cze­

skiego. W tym rejonie powstanie port dla przeładunku drobnicy.

Na innym odcinku kładzie się no­

we tory, remontuje stare, buduje się nowe dworce kolejowe.

W samym porcie rozpoczęły prace ekipy nurków wydobywa­

jących w raki: ekipy GAL-u pra­

cują przy wydobyciu „Artushofu“

oraz „Aleksandry“ . W stoczni szczecińskiej produkuje się też wielkie pontony, przy pomocy których wydobyty zostanie pol­

ski „Lech“ , który przed kilku miesiącami padł ofiarą miny. Po-, głębiarka „Inż. Wenda“ rozpo­

czyna pracę na linii toru wodnego Szczecin—-Świnoujście, a statek hydrograficzny „Zodiak“ stawia nowe pławy, remontuje urządze­

nia oświetleniowe.

Praca i oszczędność są dźwig­

nią rozbudowy i bogactwa na­

szych portów. Urszula Jankę

Al. \ V C \

(2)

yirzasfl&td ftzasy

WALKA Z PLOTKĄ

N a łam ach w arszaw skiej „Rze­

c zyp o sp o lite j“ (N r 89) ukazał się a rty k u ł znanego p u b lic y s ty Ed­

munda Bory, c h a ra kte ryzu ją cy źródła płotek. A u to r a rty k u łu pt,

„ W spraw ie jednej p lo tk i" pod­

kreśla, że:

„propaganda angielska stara się za pośrednictwem a u dy c ji rad io­

w y c h rozsiewać w Polsce ja k na j­

rozmaitsze p lo tk i i to w celu bar­

dzo a bardzo określonym. Nie ule­

ga

je dn ak wątp liw ości, że poza rozgłośniami i inne środki dyspo­

z ycyjn e prowadzą w tym kie run ku pracę dywersy jną, zmierzającą do zahamowania rozw oju gospodar­

czego Polski i do w yw o ła n ia cha­

osu i stanu niepewności w kraju.

Trzeba zaś stwierdzić, że propa­

ganda ta korzysta z usłużnej po­

mocy nie t y lk o świado mych w r o ­ gó w Polski Ludowej, ale również dość szerokiej jeszcze rzeszy na- iw nia czków , dla który c h nie ma nic nieprawdopodobnego."

W związku z tym autor stawia postulat, że „ W a lk a z p lo tk a r ­ stwem musi być prowadzona na płaszczyźnie przygwążdżania co­

dziennych kłamstw, podniesie­

nia poziomu politycznego lu d ­ ności i rozszerzania horyzontu ka z plotką w tym sensie łączy się z w a lk ą z analfabetyzmem, z nieczytelniciwem, z poważną a k ­ cją ua ktyw nienia 'społecznego 1 politycznego ludności."

„ N ie jest pra wd ą — m ów i aufor cytowanego a rty k u łu — że zagad­

nienia polityczne są to zagadnie­

nia trudne i skomplikowane, nie­

dostępne dla przeciętnych zjada­

czy chleba. K to twierdzi o jakimś zagadnieniu politycz nym , że jest skom plikowane i nie do w y ja ś n ie ­ nia, ten właściwie przyznaje się, że sam tego zagadnienia nie zrozu­

mia ł."

W dalszym ciągu sw ych w y w o ­ dów au tor a rty k u łu „ W sprawie jednej p lo tk i" stwierdza, że w ię k ­ szość p lo te k krąży w o k ó ł sprawy w o jn y , ponieważ w ro ga propagan­

da u s iłu je rów nież tą drogą zaha­

m ować rozw ój gospodarczy nasze­

go kra ju .

„O co je dnak chodzi? — zapy­

tuje Edmund Bora. — Czy chodzi 0 to, że m il it a ry ś c i na Zachodzie

rzeczywiście mają dostateczne siły dla w y w oła nia n o w e j wo jn y ? Nie.

N ie mają. Pakt atla ntycki dlatego powstał, ponieważ kie row n ic tw o obozu imperialistycznego zdaje so­

bie sprawę ze swej słabości i chce się wzmocnić i zjednoczyć swoje sily. O czywiście, że i w dzień po podpisaniu paktu imperialiści nie staną się — dzięki magicznemu r u ­ cho wi piór sygnatariuszy — moc­

niejsi. Po podpisaniu paktu k ie ­ r ow nic tw o obozu kapitalistycznego przystąpi do dalszej długofalowej akc ji, zmierzającej do wzmocnie­

nia potencjału m il itarnego i bazy masowej uczestników paktu.

Jeżeli więc nie ma bezpośrednie­

go niebezpieczeństwa w o jn y , to po co jest la akcja pokojowa ? Po to właśnie, żeby k ie ro w n ic tw u obozu imperialistycznego nie udało się wzmocnić swoich sił, żeby ich sła­

bość została nie ty lk o utrzymana, ale i pogłębiona.

Czy znaczy to, że w ogóle nie­

bezpieczeństwo w o jn y przestaje być realne na dłuższą metę? Nie, taki pogląd b y łb y również fałszy­

wy, Lapidarnie mówiąc, można sy­

tuację siorm ułować w następują­

cych słowach: dopóki istnie je na świecie w szeregu w ie lk ic h państw ustrój kapit alistyczny, dopó ty ak­

tualne jest zawsze niebezpieczeń­

stwo w o jn y , ale niebezpieczeństwo to może rów nież w każdym k o n ­ kretny m momencie być zażegnane o ile klasa robotnicza zdoła zmo­

bilizować s ił y narodów do w a łk i przeciw wo jnie.

Dzięki wzr ostowi potęgi Związku Radzieckiego, dzięki zwycięstwu sił lu do w y c h w 400-m il io n ow ych Chinach, dzięki zwyc ię st wu socja­

lizmu w znacznej części Europy klasa robotnicza na zachodzie ma potężnych s p r z y m i e r z e ń c ó w . Wzrósł prestiż klasy robotniczej, a zaulanie mas chłopskich i drobno- mieszczańskich na Zachodzie do pa rtii komunistycz nych jest o w ie ­ le większe, n’ ż w okresie między dwiema w ojn am i świa to wym i.

W szystkie te l a k ty kręp ują swo­

bodę działania m iłila r y s tó w i zmniejszają do minimum ich szanse.

. W zakończeniu swego a rty k u łu , Edmund Bora podkreśla, że kam ­ pania w obronie p o k o ju pow inna zw rócić się rów nież przeciw o h y ­ dzie w szystkich plotek, pochodzą­

cych od w rogów p o k o ju i spo­

koju.

Ustka - p o r t

miasto i ludzie

K iedy niecałe trzy lata temu do portu w Ustce zawinął pier­

wszy statek po węgiel, marzeniem wszystkich mieszkańców Słupska i Ustki było osiągnięcie przez port wydajności 30 tys. ton miesięcznie, czyli jednego tysiąca ton dziennie przeładowanego węgla. Rzeczywi­

stość przeszła wszelkie, nawet naj­

śmielsze oczekiwania. Lato 1948 r.

było okresem najgorętszej pracy w porcie. W ciągu jednego mie­

siąca ładowano wtedy do 60 tys.

ton węgla.

Dziś życie portowe Ustki pul­

suje coraz silniej. Miasteczko roz­

w ija się z dnia na dzień. Port roz­

budowuje się. Niedawna konfe­

rencja morska wskazała możliwo­

ści dalszej rozbudowy i aktywiza­

cji Ustki. Obecnie trwa remont stoczni i nabrzeży. Ustka będzie bazą rybołówstwa morskiego i portem załadunku drobnicy, a w sezonie letnim — ośrodkiem akcji wczasów nadmorskich.

W Ustce wiele zmieniło się na lepsze. Zimny, przenikliwy wiatr przynosi Huk transporterów i gwizd syren okrętowych. Ustka nabrała już „oddechu“ . Ludzie, których spotyka się na ulicach, to nie ci sprzed trzech lat, szukający łatwego zarobku, nigdzie nie za­

grzewający miejsca. Człowiek dzi­

siejszej Ustki — to człowiek pracy, to człowiek, który wytrwał, któ­

rego nie zniechęciło morze i k li­

mat.

Idąc ulicami Ustki trudno nie spostrzec charakterystycznego dla Pomorza Zachodniego faktu, iż większość mieszkańców to nrze- ważnie młodzi mężczyźni.

Ustka przoduje wśród „małych portów“ w ruchu i obsłudze stat­

ków. Ogółem, od dnia uruchomie­

nia do dnia 20 lutego br. do portu zawinęło 1580 jednostek, o łącznej pojemności 901.550 NRT. Na stat­

ki załadowano 723.350 ton węgła eksportowego wraz z bunkrem.

Przepustowość Ustki jest znacznie wyższa aniżeli przed wojną. Wte­

dy bowiem przez Ustkę przewi­

jało się rocznie 670 statków, a o- becnie — 1142, czyli o 472 statki więcej.

Stoimy już u progu wiosny. Za miesiąc, a może i prędzej rozpocz­

ną się cieplejsze i słoneczne dni.

Ustka stanie się znowu atrakcją letników. Zaroją się plaże, ożyją domy wypoczynkowe i hotele.

Ustka przygotowuje się do nowe­

go sezonu, wzbogacona w doświad­

czenia lat poprzednich.

W czerwcu bieżącego roku mi­

nie trzecia rocznica uruchomienia portu i rozpocznie się drugi etap rozwoju tego pełnego dynamiki i żywotności ośrodka, już nie etap odbudowy, lecz rozbudowy.

Z bigniew Szydłow ski

P ł a s z c z e , u b r a n i a , s p o d n i e , p ł a s z c z e d a ms k i e 9

prochowce — kanadyjki i płaszcze gumowe Ę ubranka chłopięce, środowe i do ! Kongunii iw. ^

p a le » po cenach przystępnych

TAN! Z A K U P - FELIKS KONIECZNY

POTNAfc, DĄBROWSKIEGO 46 — TEL. 34 61 I 39-16

U W A G A : Wejście z Rynku Jeżyckiego 572

Żegluga p rzyb rze żn a ja k o czynnik

■ p ro p a g a n d y m orza ■ ■ ■ R ozszerzenie naszej granicy

morskiej, w wyniku ostat­

niej wojny, spowodowało dużą aktywność w żegludze polskiej przybrzeżnej. Już w roku 1946 powstała myśl połączenia Szcze­

cina z Gdańskiem regularną linią pasażerską o charakterze przede wszystkim turystycznym, którą zrealizowano w roku ubiegłym uruchamiając ss. „Beniowski“ . Mimo dużej atrakcyjności prze­

jazdu pełnomorskiego frekwencja pasażerów nie była zdolna w y ­ równać kosztów utrzymania tei linii, toteż impreza ta nie w y­

trzymała próby życia. Dalsze podtrzymywanie nierentownej li­

nii byłoby niewskazane po do­

tychczasowych doświadczeniach, nie sta^ nas bowiem w okresie in­

tensywnej odbudowy kraju, w dobie planowanej akcji oszczęd­

nościowej na luksus deficyto­

wych przedsięwzięć, toteż odłóż­

my turystykę pełnomorską, bo taki jest charakter tej linii, bez cienia żalu na dalsze lata.

Realną natomiast i rentowna mimo charakteru sezonowego będzie niewątpliwie żegluga przybrzeżna, rozbudowywana na wodach rejonu szczecińskiego i w Zatoce Gdańskiej. Doświadcze­

nia minionych łat wykazują sta­

ły wzrost turystycznego ruchu pasażerskiego na liniach przy­

brzeżnych w tych rejonach.

Jeszcze w roku ubiegłym wystę­

powały różne niedociągnięcia, które nie pozwoliły rozwinąć na­

leżycie wszystkich możliwości,, jakie można było i należało w y ­ korzystać w sezonie letnim. Po pierwsze uruchomienie żeglugi nastąpiło zbyt późno — w Zato­

ce Gdańskiej z początkiem czer­

wca, po drugie nie . połączono Gdańska z Helem w relacji bez­

pośredniej, wreszcie rozkłady jazdy ulegały częstym zmianom.

Te niedociągnięcia zeszłoroczne nie powinny się powtórzyć w se­

zonie tegorocznym zwłaszcza, że w roku bieżącym do dyspozycji będzie dostateczna ilość statków tak w rejonie szczecińskim jak i gdańskim. Jeśli chodzi o żeglugę na Zatoce Gdańskiej, należałoby ją rozpocząć już z dniem 1 maja, a to przede wszystkim w celu ob­

sługi corocznego dużego ruchu wycieczkowego młodzieży szkol­

nej, trwającego nieprzerwanie od początku maja do końca czerw­

ca. W roku ubiegłym młodzież, przybyła z kraju na Wybrzeże w maju, nie miała możności wyjaz­

dów na Hel, tracąc tym samym jeden z najbardziej atrakcyjnych punktów programu wycieczko­

wego.

Drugim postulatem jest ustale­

nie połączeń bezpośrednich Gdy­

ni, Sopotu oraz Gdańska z Helem i Jastarnią jak również opraco­

wanie rozkładów jazdy w taki sposób, aby nie ulegały zasadni­

czym zmianom w ciągu sezonu.

W żegludze śródlądowej, na li­

niach Gdańsk—Elbląg i Elbląg—

Krynica Morska trzeba uniknąć zeszłorocznego błędu w rozkła­

dzie jazdy, polegającego na. nie- skorespondowaniu przyjazdów i odjazdów statków z rozkładem pociągów dalekobieżnych, co nie­

potrzebnie naraża pasażerów-tu- rystów z głębi kraju na stratę czasu. W rejonie szczecińskim komunikacja żeglugowa już w roku ubiegłym nie wykazywała w zasadzie mankamentów, nale­

ży się zatem spodziewać, że w tegorocznym sezonie odbywać się będzie równie sprawnie.

Żegluga przybrzeżna spełnia ważną rolę propagatora morza w naszym społeczeństwie, zwłasz­

cza wśród młodzieży. Zadanie to jest tym ważniejsze, że wobec

braku taboru pełnomorskiego, że­

gluga przybrzeżna jest obecnie i będzie przypuszczalnie jeszcze przez dłuższy czas jedyną możli­

wą formą turystyki morskiej, dostępną dla szerokich mas. Moż­

na by jeszcze dyskutować nad tym, czy żeglugę przybrzeżną należy prowadzić całorocznie czy też tylko sezonowo. Zagad­

nienie to wymaga szerszego roz­

ważenia w aspekcie istotnych potrzeb gospodarczych, występu­

jących niezależnie od sezonowe­

go ruchu turystycznego tak od­

nośnie do przewozów pasażer­

skich jak i towarowych. Wydaje Gę jednak rzeczą bezsporną, że rentowność w poważnym pro-

P owstały niedawno na Nowym Mieście koło Wałbrzycha no­

wocześnie urządzony szpital jest chlubą i dumą społeczeństwa ślą­

skiego.

Wielopiętrowy gmach lecznicy, położony wśród ogrodów na tle pięknej górskiej panoramy, robi wspaniałe wrażenie.

U wejściowych drzwi tłok.

Przed gmach zajeżdżają karetki, wyładowują chorych i odjeżdżają, zabierają ozdrowiałych pacjentów.

W korytarzach panuje ruch j oży­

wienie, przebiegają smukłe, biało odziane pielęgniarki i asystentki.

Trafiłem na gorącą chwilę. Zna­

komity i wytrawny chirurg dr med. Szpilman, dyrektor szpitala, ma dziś pełne ręce roboty. Wciąż tylko kroi i kroi. Do południa przywieziono 3 pacjentów ze ślepą kiszką, a w południe jednego ze skrętem kiszek i jedną kobietę z ciężkim porodem. O godz. 2 lekarz zakończył pracę. Wszystkie ope­

racje udane, ludzie uratowani. Dr Szpilman -wychodzi z sali opera­

cyjnej. Mimo tylu operacji, wy­

magających niezwykłego wysiłku nerwów, jest opanowany i u- śmiechnięty.

— Podziwiam was ob. doktorze i gratuluję udanych operacji — szybko mówię, idąc obok i uści­

snąwszy dłoń lekarza.

— Dziś mam tzw. w szpitalnym języku wypadkowy dzień. Od ra­

na milczałem, za to teraz się do- wołi wygadam — powiada dr Szpilman, śmiejąc się, zadowolony z wyników pracy. — Nasz szpital to naprawdę rzecz godna uwagi, przy tym oczko w mojej głowie.

Chętnie oprowadzę was po szpi­

talu — proponuje dyrektor. W tej chwili akurat czas obchodu lekar­

skiego i wypada moja kolejka.

Za chwilę biało odziani rozpo­

czynamy wędrówkę po koryta­

rzach i salach szpitala. Dr Szpil­

man pokazuje i uprzejmie wyja­

śnia:

— Zakład liczy 150 łóżek i posiada takie oddziały, jak:

wewnętrzny, chirurgiczny, po­

łożniczy i ginekologiczny z kom­

pletnymi najnowocześniejszymi, sprowadzonymi niedawno z zagra­

nicy, urządzeniami. Oprócz zwy­

kłych, od dawna znanych nam urządzeń, spotykanych w każdym innym szpitalu, do inowacji z tej dziedziny zaliczyć należy takie urządzenia, jak: inkubator, tj. spe­

cjalny aparat dla tzw. wcześnia­

ków, czyli wcześniej przyszłych na świat dzieci, przy pomocy którego stwarza się im warunki dojrzewa­

nia, pokój do sterylizacji narzędzi sposobem ciśnienia powietrza, w y­

twarzanego za pomocą tzw. auto­

klawów i świetlna sygnalizacja w miejsce dźwiękowej, aby nie nie­

pokoić chorych. Na szczególną uwagę zasługują m. in. również tzw. hydrofory, konieczne w ta-

cencię gwarantuje żegludze przy­

brzeżnej tylko okres letni, zwią­

zany ściśle z turystycznym ru­

chem pasażerskim, toteż na ten odcinek żeglugi należałoby skie­

rować cały wysiłek organizacyj­

ny i przygotowania odpowiednie­

go taboru pływającego. Ambitne lecz w tej chwili jeszcze dla nas zbyt kosztowne projekty linii przybrzeżnej o zasięgu, obejmu­

jącym całe Wybrzeże od Gdań­

ska po Świnoujście — Szczecin, należy raczej odłożyć do czasu, kiedy uruchomienie takiej linii regularnej stanie się rzeczywistą potrzebą, w ynikłą z rozwoju na­

szego życia gospodarczego.

H. W .

kich miejscach jak Nowe Miasto, 0 małym ciśnieniu wodnoprzewo- dowym. W chwilach ustawania dopływu wody hydrofory automa­

tycznie zaczynają pracować, pom­

pując wodę.

Ponadto, co najważniejsze, szpi­

tal ten jest niezwykle wygodnie urządzony. Sale najwyżej trzy do czteroosobowe. Każdy oddział po­

siada izbę opatrunkową, osobną kuchnię, jadalnię, na każdym pię­

trze znajdują się tarasy. Przy za­

kładzie oprócz kąpieliska, pralni 1 szwalni znajduje się również ap­

teka, laboratorium analityczne, rentgen z ciemnią dla wywoływa­

nia zdjęć, dział fizykalnej terapii, tj. wodo- i światłolecznicze urzą­

dzenia, specjalny dezynfektor, a ponadto cały szpital jest zradiofo- nizowany. W bliskiej przyszłości będzie tu również czynne kino dla personelu i chorych.

Większość pacjentów to człon­

kowie Ubezpieczalni Społecznej.

Wyższy personel zakładu jest pełnokwalifikowany. Częściowo odczuwany brak pomocniczych sił zdrowia Zarząd Szpitala rozwiązał przez urządzenie wewnętrznego 6-miesięcznego kursu pielęgniar­

skiego. Jest to kurs przyspieszony, aby wyczerpać materiał przera­

biany zwykle w dwuletniej szkole.

Dotychczas na kursy sióstr pogo­

towia jako też na kursy pielę­

gniarskie nieżyciowym zwyczajem, nie dopuszczano mężczyzn. Tu u nas kształcą się w dziale sanitar­

nym mężczyźni na równi z kobie­

tami. Po odbyciu praktyki na miejscu słuchacze kursu zasilą skład osobowy szpitala.

Przy zakładzie istnieje Koło wałbrzyskiego Oddziału Związku Pracowników Służby Zdrowia, liczące 114 fachowych pracowni­

ków. Niedawno Zarząd Koła urzą­

dził dla swych członków zbiorową wycieczkę do Wrocławia. Pracow­

nicy szpitala i chorzy korzystają z wzorowo urządzonej świetlicy i skromnej na razie jeszcze ilo­

ściowo biblioteki zakładowej.

Pielęgniarki zakładowe są nie­

zwykle uprzejme. W przeciwień­

stwie do innych szpitali z ciężką i zimną atmosferą i monotonią, przerywaną momentami grozy, panuje miły, wesoły nastrój, a ob­

sługa szpitala jest znana z uprzej­

mości j serdecznego podejścia do chorych. Zarząd Szpitala stale otrzymuje dziękczynne listy.

Pełen podziwu dla widzianych i słyszanych tu rzeczy, pożegnałem lekarza i zarazem dyrektora szpi­

tala, życząc dalszej owocnej pracy i sukcesów na polu służby zdro­

wia.

M. Chudzicki

DOBRA I TANIA LEKTURA TO KSIĄŻKA WYDAWNICTWA ZACHODNIEGO I MORSKIEGO

Wzorowy Zakład Zdrowia

w Wałbrzychu

(3)

Nr 14 P O L S K A Z A C H O D N I A Str. 3

Z

agadnienie w ę gla stanow i trzon s y tu a c ji gospodarczej Europy.

O dbudowa Europy, zniszczonej ostat­

nią wojną, od pierw szej c h w ili u w o l­

n ie n ia je j spod o ku p a cji h itle ro w s k ie j, została oparta o węgiel. Dla Polski, n a jb a rd z ie j zniszczonej ze w szystkich k ra jó w w ę gie l stanow i potężną bazę gospodarczą. W oparciu o w ę gie l P ol­

ska po zakończeniu działań w o je n ­ nych, m ogła od razu p rzystąp ić do od­

b u do w y i przebudow y gospodarczej k ra ju .

Przem ysł w ę g lo w y ob ejm uje w ca­

łe j Polsce 264 czynnych zakładów p ro d u k c y jn y c h różnego typu , w tyro 76 kopalń w ęgla kam iennego, 8 b ru ­ natnego, 11 kokso w n i, 38 e le k tro w n i i 45 ceg ie lni i zatrudnia 302.910 pra ­ cow nikó w , z czego na kop alnia ch 216.500.

Rozwój polskiego przem ysłu w ę g lo ­ wego od p ierw sze j c h w ili zosta} śc i­

śle pow iązany z na rod ow ym planem gospodarczym. Stosowanie przez prze­

m ysł w ę g lo w y oddolnego układania planu dało dobre rezu ltaty. Dowodem tego są następujące c y fry :

R ozw ój p ro d u k c ji koksu ham ują w dużej m ierze zaniedbania i zniszczenia pozostaw ione przez okupanta. P roduk­

c ja je s t d la naszego życia gospodar­

czego bardzo ważna ze w zględu na du­

że zapotrzebowanie koksu przez prze­

m y s ł hu tniczy, , oraz ze względu na cenne p ro d u k ty w ęglopochodne ja k smoła, benzol, siarczan amonu i inne.

BRYKIETY

P rodukcja b ry k ie tó w z w ęgla k a ­ m iennego w yn o siła :

ro k 1945 — 108.556 ton.

„ 1946 — 529.084 „

„ 1947 — 632.232 „

„ 1948 — 715.506 „

P rodukcja b ry k ie tó w je st ważna, gdyż zam ienia m ia ły w ęglow e na sor-

Jednostka w y k o ­ w y k o ­ w y k o ­

P rodukcja m ia ry plan nanie plan nanie plan nanie

w ę g ie l kam ienny m in. ton 46,00 47,29 57,5 59,1 67.5 70,26

koks m!n. ton 2,0 2,1 2,75 2,87 3,0 3,22

b ry k ie ty w ęgla kam iennego m in. ton 0.42 0,53 0,7 0.63 0,65 0,71

energia m in. k W h 1.390 1.292 1.540 1.464 1.608 1.614

m aszyny i sprzęt gó rniczy tys. ton 9,5 13,6 19 22,2 24,3 31,2

w y ro b y ceramiczne m in. ton szt. 136 135 140 161 153 184

Prace nad uspraw nieniem plan ow a­

nia prowadzone są w przem yśle w ę ­ glo w y m nadal bez przerw y.

Polski przem ysł w ę g lo w y zam knął 1948 ro k przekroczeniem planu w ilo ­ ści 2.759.652 ton, osiągając 70.262.782 ton w y d o b y c ia w ęgla kam iennego. W r. 1948 po raz p ie rw szy został prze­

kroczony o 1,2% prze dw oje nn y po­

ziom p ro d u k c ji w szystkich kopalń, w chodzących obecnie w skład p o l­

skiego przem ysłu w ęglowego.

Procent w y k o n a n ia plan u za 1948 r.

w yra ża się w 104,1%.

Sukces przem ysłu w ęglow ego po le­

ga nie ty lk o na zwiększonej p ro d u k ­ c ji, ale rów nież na wcześniejszym niż w latach u b ie g ły c h w y k o n a n iu planu rocznego, do czego w dużej m ierze p rz y c z y n iły się zobow iązania p ro d u k ­ cy jn e 52 kopalń, k tó re z g ło s iły się do w zięcia -lidziału w czynie przedkon­

gresowym.

Rozwój przem ysłu w ęglow ego ilu ­ stru ją następujące liczb y:

WĘGIEL K A M IE N N Y

a) Polska przedw ojnna w stosunku do dzisiejszej:

tym ent gruby, w niczym nieustępują- c y dobrym gatunkom węgla.

ENERGIA ELEKTRYCZNA

W ę g ie l kam ien ny ja k i bru na tn y są g łó w n y m i w y jś c io w y m i surowcam i energetycznym i. W zrost p ro d u k c ji prądu je st ściśle uzależniony od w z ro ­ stu p ro d u k c ji węgla.

Rozwój p ro d u k c ji prądu za ubiegłe la ta przedstaw ia się następująco:

Rok M W h

1945 — 910.000

1946 — 1.292.260 — 100%

1947 — 1.463.000 — 113.5%

1948 — 1.614.407 — 125%

Jak z powyższego zestaw ienia w i­

dać, w ciągu 2 u b ie g ły c h la t p ro d u k c ja prądu w zrosła o 25%. Jest to pow ażny w zro st i ma zasadnicze znaczenie dla ro z w o ju przem ysłu węglow ego, ja k i dla całej gospodarki pa ństw o w ej .

Przem ysł w ę g lo w y dokłada} w szel­

k ic h starań, ażeby stw orzyć Z jed no­

czenie F a b ry k M aszyn i Sprzętu G ór­

niczego i przy jego pom ocy u ru c h o ­ m ić fa b ry k i do p ro d u k c ji sprzętu g ó r­

niczego. P rodukcja fabryk, w ytw arza- w r. 1937 w y d o b y to 36.218 tys. ton — 100%

w r. 1945 w y d o b y to 21.024 tys. ton — 60%

w r. 1946 w y d o b y to 47.288 tys. ton — 130%

w r. 1947 w y d o b y to 59.130 tys. ton — 164%

w r. 1948 w y d o b y to 70.262 tys. to n — 195%

D ru gi ro k T rzyle tn ie g o Planu Go­

spodarczego przem ysł w ę g lo w y zam­

k n ą ł niem al zdw ojoną cyfrą p ro d u k c ji w stosunku do okresu p rze dw oje n­

nego.

b) C ały obszar k o p a ln ic tw a w ę g lo ­ wego w granicach dzisiejszych:

w r. 1938 wydobyto 69,4 ,mln. ton — 100'/*

w r. 1945 27,36 „ „ — 39,6"/.

W r . 1946 47,28 „ — 68,2"/.

w r. 1947 59,13 „ „ — 85,4"/.

W r . 1943 70,2 „ — 101,2*/.

Z powyższego zestaw ienia w idać, że wysokość w y d o b y c ia w ęgla kam ienne­

go z r. 1938 została osiągnięta w 1948 r.

Przytoczone c y fr y potów naw cze do­

wodzą, że g ó rn ik p o ls k i um ie gospo­

darzyć sw ym i zakładam i pracy.

Pracę nad uspraw nieniem technicż- nym czynnych k o p a lń ilu s tru ją dane in w e s ty c y jn e na tonę węgla.

1945 — 0,24 z ł w g w a rto ści przedw oj.

1946 — 0,67 ... . 1947 — 0,14 ... . 1948 — 1,77 ...

W ĘGIEL B R U N A T N Y

Na terenie całej Polski czynnych je st obecnie 8 k op alń w ęgla bru n a tn e ­ go, rozm ieszczonych g łó w n ie w p o b li­

żu zachodniej g ra n ic y Państwa, oraz ko p a ln ia „K o n in " w C e ntralnej Polsce nad rzeką W artą.

W r. 1937 p ro d u k c ja węgla b ru n a t­

nego na terenach zna jd ują cych się w obecnych granicach P olski w y n o s iła 5.022.000 ton.

W r. 1947 na ty c h sam ych terenach p ro d u k c ja w yn o siła 4.796.000 ton, c z y li 95% w stosunku do 1937 r. W r. 1948 w y d o b y c ie w y n o s iło 5.040.734, c z y li 100,3% w stosunku do 1937 r. I na tym od cinku przem ysł w ę g lo w y p rz e k ro ­ c z y ł poziom przedw ojenny.

P rodukcja w ę gla brunatnego jest ściśle związana z odbudową zniszczo­

nych kopalń, k tó re w czasie działań w o jen nych n a jb a rd z ie j u c ie rp ia ły .

P rodukcja ja k w idać z poniższego zestawienia, stale wzrasta.

1945 — 40.000 ton 1946 — 1.454.000 „ 1947 — 4.796.000 „ 1948 — 5.040.734 „ KOKS

S tały postęp p ro d u k c ji w y k a z u ją rów nież kokso w n ie po dlegle PW.

ro k 1945 — 977.000 ton koksu

„ 1946 — 2.138.072 „

„ 1947 — 2.868.793 „ 1948 — 3.313,817 „

jącyęh różn y asortym ent przedstaw ia się następująco:

1945 r. — 3.750 ton 1946 r. — 13.561 „ 1947 r. — 22.088 „ 1948 r. — 31.218 ,,

Ponieważ istniejące fa b ry k i nie są w stanie zaspokoić potrzeb przem ysłu węglow ego, dlatego C e n tra ln y Zarząd PW czyni w y s iłk i, ażeby je w ja k n a j­

krótszym czasie rozbudować.

W zrost p ro d u k c ji przem ysłu w ę g lo ­ wego w k o n se kw e n cji pociąga za sobą w zrost je j wartości.

1945 — 539.000.000 zł z 1937 — 100%

1946 — 1.259.495.000 zł z 1937 230"

1947 — 1.588.100.000 zł z 1937 — 294%

1948 — 1.827.024.000 zł z 1937 — 340%

C y fry w yże j przytoczone m ają swo­

ją pełną w ym ow ę.

W ę g ie l to nie ty lk o posiadane bo­

gactw o k ra ju , ale to podstawa jego ro z w o ju i w zrostu dobrobytu mas p ra ­ cujących.

INW ESTYCJE W PRZEMYŚLE W Ę G L O W Y M

Znaczne zapasy w ęgla na obszarze Polski, stosunkow o p ły tk ie ic h zale­

ganie i dogodne w a ru n k i ura biania po w odują, iż n a kła d y in w estycyjn e, m ające na. celu zwiększenie jego w y ­ do bycia są n iskie w po rów nan iu z kosztam i in w e s ty c y jn y m i in n y c h k ra ­ jó w .

In w e s ty c je w po lskim przem yśle w ęglow ym są obliczone w w y s o k o ­ ści oko ło 0,6 doi, na 1 t w yd ob ycia.

C y fry te dla państw zachodnio-euro­

pejskich, w g obliczeń ECO, utrz y m u ­ ją się na poziom ie 1,6— 2 doi. na tonę.

C y fry te świadczą d o b itn ie o ren­

tow ności in w e s ty c ji w po lskim gó r­

n ic tw ie .

In w e s ty c je nasze w u b ie g ły c h n a j­

bliższych la ta ch m ają na celu usu­

nięcie zniszczeń, w y w o ła n y c h w o jną . Zniszczenia te' są w y w o ła n e bądź to bezpośrednio działaniam i w o je n n y m i ja k o zniszczenia urządzeń i maszyn, bądź też spowodowane rabunkow ą go­

spodarką okupanta.

O kupant pozostaw ił zaognione na skute k rab un kow e j gospodarki części p o k ła d ó w na w ie lu kopalniach. Ten fakt, ja k rów nież konieczność u n ik n ię ­ cia strat substancji w ę g lo w e j, koniecz­

ność zw iększenia bezpieczeństwa p ra ­ c y oraz konieczność e k s p lo a ta c ji pod obie kta m i na po w ie rzchn i pow o dują

potrzebę ja k najszybszego szerszego zaprowadzenia podsadzki p ły n n e j. Ce­

lem zw iększenia użycia podsadzki p ły n n e j, p o ls k i przem ysł w ę g lo w y p rz y s tą p ił do w y k o n a n ia olbrzym ie j in w e s ty c ji o charakterze d łu g o fa lo ­ w ym , Jest to budowa 2 lin ii k o le jo ­ w y c h z o k o lic Błędowa, obszaru za­

w ierające go duży zapas czystego pia-

przem ysłu w ę g lo w e g o

le jo w e j i ok. 75 km bocznic ko p a ln ia ­ nych i lin ii drugorzędnych. K om unika­

cja na m ag istra li piaskow ej będzie ze le ktryfiko w a n a .

In w e s ty c ja u m o ż liw i dostawę pod­

sadzki p ły n n e j dodatkow o do 24 k o ­ palń oraz cen tra lizację dostaw y p ia ­ sku dla oznaczonej części pozostałych.

Będzie się dostarczać oko ło 60 tys. m*

ja kości węgla. Urządzenia przeróbcze są częściowo przestarzałe, a Zwiększa­

jąca się pro du kcja zmusza do bu dow y znacznych ilo ś c i nowoczesnych zakła­

dów przeróbczych — sortow ni, płuczek w odnych i urządzeń flo ta c y jn y c h . Jest to zagadnienie pierwszorzędnej wagi, zarówno dla nas ja k i dla odbiorców naszego węgla.

N a ro k 1948 przyznana b y ła począt­

kow o suma 13,3 m ilia rd ó w zł z czego 2.6 m ilia rd a na zaku py zagraniczne.

W ciągu roku suma ta ule g ła p o w ię k ­ szeniu i doszła do 15,5 m ilia rd ó w zł.

EKSPORT W ĘGLA

D zięki dużej p ro d u k c ji Polska w y ­ sunęła się w 1948 r. na czoło ekspor­

te ró w w ęgla w świecie, zajm ując po Stanach Zjednoczonych drugie m iejsce na świecie, a pierwsze w Europie.

Eksport w ęgla i koksu przedstaw iał się w latach u b ie g ły c h następująco:

ro k w ę gie l koks

1938 9.300.000 270.000

1946 13.550.000 1.465.600 1947 17.962.600 1.444.900 1948 24.750.000 1.580.000

sku i położonego w niedużej odległo­

ści na wschód od zagłębia w ę glo w e­

go.. In w e s ty c ja ta polega na w yb u d o ­ w a n iu oko ło 75 km g łów n ej lin ii ko-

piasku na dobę, a c a łk o w ite zużycie wyniesie około 100 tys. m J na dobę.

N astępnym w ażnym zagadnieniem in w e s ty c y jn y m to sprawa polepszenia

W rozw oju powojennego eksportu węgla polskiego daje się zauważyć sta ły jego wzrost ilo ś c io w y , p o w ię k ­ szenie się liczby zagranicznych od bior­

ców oraz szybszy w zrost eksportu m orskiego od lądowego.

Eksport w ęgla polskiego do k ra jó w europejskich, potrzebujących węgla, stanow i ze strony Polski duży w k ła d w dzieło odbudow y gospodarczej Eu­

ropy, w ro zw ó j w zajem nych stosun­

k ó w gospodarczych i w po ko jo w e w spółżycie narodów.

W r. 1949 przem ysł w ę g lo w y będzie m usiał w yko na ć plan w yd o b ycia 74 m ilio n ó w ton węgla. W spółzaw o dn ic­

tw o pracy, k tó re z ta kim dynam izmem rozw inę ło się przed kongresem, będzie m ia ło w 1949 r. bardzo duże zadanie do w ykonania.

Do w y p e łn ie n ia zadań stojących do w yko n a n ia w 1949 r, pomogą nam n a ­ ra d y w y tw ó rc z e i pom ocniczy plan techniczny.

Akcja „H” na Śląsku

Józef W a w rz y n ia k m ieszka w e w s i W ilk ó w w po w ie cie n a m y s ło w s k im na D o ln y m Śląsku. M a nie w ie lk ą gospodarkę, n ie narzeka i tw ie rd z i, że d la niego i ro d z in y chleba je s t pod d o sta tkie m . P o w ró c ił w ła ś n ie z g m in ­ ne j s p ó łd z ie ln i, gdzie z g ło s ił 2 tu c z ­ n ik i.

— Będą ju ż m ia ły po d o b ry m m e:

trze, ale jeszcze je tro c h ę podpasę, żeby d o cią gnę ły do prze p iso w e j w a ­ gi. w te d y dostanę prem ię.

O po w ia da z w id o c z n y m zadow ole­

n ie m i p ro w a d z i nas do czysto w y ­ bielonego c h le w ik a . N a sło m ie spo­

c z y w a ją d w ie chrzą kające g ó ry t łu ­ szczu, za żyw ają c po ob ie d n ie j drze m ­ k i.

— B ard zo tu czysto, a i ś w in k i ró- ż o w iu tk ie , ja k m alow ane...! — m ó w i­

m y, ro z g lą d a ją c się po n ie w ie lk im obejściu.

G ospodarz z dum ą p o k le p a ł sw oje

„p o c ie c h y “ po tłu s ty c h bokach i do­

d a ł:

— Ś w in ie lu b ią czystość i le p ie j się chow ają, m a ją c k o ło siebie po­

rządek. T a p a rk a za dw a ty g o d n ie będzie sprzedana sp ó łd zie ln i. C h le w z n ó w się w y b ie li w apnem , bo na ic h m ie jsce p rz y jd ą d w ie a lbo trz y now e s z tu k i. L a d a ty d z ie ń m a ją nadejść do s p ó łd z ie ln i p ro s ia k i, to trze b a będzie coś sobie w y b ra ć

— O płaca się w a m h o d o w la i k o n ­ tra k to w a n ie tucznia?

— A n o p e w n ie ! Ina czej b y m się n ie zgłaszał. P rzecież n ik t m n ie do tego n ie zm uszał. Sam s p e n e tro w a łe m co i ja k i w idzę, że to lepszy in te re s k o n tra k to w a n ie w s p ó łd z ie ln i, ja k sprzedaw anie ha nd larzo m . W zeszłym ro k u o szu ka li m n ie na w adze i ta k w y ­ lic z y li. że b y łe m s tra tn y 3.000 z ł...A to przecież k a w a ł gro sza! W sp ó łd z ie l­

n i c z ło w ie k a nie oszukają. W szystko ta m d o k ła d n ie pod w agę i w e d łu g cennika. K a ż d y raz mogę sam s p ra w ­ dzić.

— No, a ja k z paszą? P rzecież ta k ie p ro s ia k i utuczyć, to trzeba m ieć p a ­ szy pod dostatkiem ?

— A n o pew nie. Ś w in ia k i w iadom o są żarte, ja k o m a ło k tó re zw ierzę, ale ja k o ś sobie d a ję radę. Z ie m n ia k i m am Swoje, a ś ru to w n ik , o trę b y albo in n ą paszę to k u p u ję w spó łd zielni.

J a k się u n ic h k o n tra k tu je , to o n i s ta ra ją się aby b y ła pasza.

— A dużo gospodarzy h o d u je w g m in ie tu c z n ik i?

— W szyscy m o i sąsiedzi z a k u p ili na o s ta tn im spędzie w c a le ła d n e sztu­

k i po 5.000 zło tych , no i będą tuczyć!

— T ak, ja k się ob serw uje , to coraz w ię c e j gospodarzy k o n tra k tu je ze spó łd zielnią . Zwłaszcza .teraz, k ie d y p rz e k o n a li się, ja k ie duże m a ją z n iż ­ k i w podatkach. Już i W ą to rs k i i K a - szub ia k i C h m ielczak z a k o n tra k to ­ w a li...

Gospodarz chętnie opowiadałby dalej, ale śpieszyliśmy się, aby zwie­

dzić jeszcze kilka tuczarń Centrali Mięsnej. Istnieją one we wszystkich powiatach i wielu gminach, dostar­

czając n ie ty lk o tucznia, ale d z ia ła ją c jednocześnie ja k o p la c ó w k i re p ro ­ d u k c y jn e .

T a k ą bardzo w zo row ą i prowadzo­

ną z p e w n y m k o m fo rte m je s t tu Czar­

n ia w O ław ie.

C hcem y od razu w e jść do środka, ale k ie r o w n ik nie pozw ala. N a jp ie rw w szyscy m uszą w y trz e ć n o g i na spe­

c ja ln e j słom iance, nasyconej ś ro d k a ­ m i d e z y n fe k c y jn y m i, żeby n ie zaw lec ja k ie jś zarazy z pola. Do tu c z a m i p rz y le g a ła d n ie .wyposażony p a rn ik ,

Z a g łó w n ą halą, na ro z le g ły m p o ­ d w ó rz u ciągną się n is k ie , d re w n ia n e zabudow ania. Jest to c a ły szereg c h le w ik ó w , m a ją c y c h różne prze zna­

czenie. P ię k n ie w y k a lig ra fo w a n e n a ­ p is y za szkłem , m ó w ią co się k r y je za n is k im i d rz w ia m i.

Z a g lą d a m y do „ iz b y c h o ry c h “ . T u ­ ta j m a łe p ro sia czki, zagrzebane w sło m ie leżą w tu lo n e ob ok siebie.

W łaśn ie w c z o ra j b y ły szczepione p rz e c iw ró ż y c y i dlatego są osowiałe.

N ie c h ę tn ie podnoszą uszate łe b k i, ab y popatrzeć na przybyszów . O tw ie ­ ra m y d rz w ic z k i innego b u d y n k u z n a ­ pisem „s e p a ra tk a “ . Z rad osn ym kwa­

k ie m w y b ie g a ś w in k a przeznaczona do rozpłodu. Jest o k rą g lu tk a , zgrabna, bardzo osw ojona. Chodzi za nogą, ja k pies, w y ra ź n ie ciesząc się swobodą.

In n a tu c z a rn ia C e n tra li M ięsnej, mieszcząca się w N a m y s ło w ie lic z y 208 p ro s ią t. D uża z n ic h część prze­

znaczona je s t do s ta c ji rozrodczych, a reszta s ta n o w i tucz.

W B ie ru to w ie znów rośn ie 150 ś w i­

n e k na w ca le ła d n e tu c z n ik i. N ie ­ k tó re tu c z a m ie pro w a dzą w łasne g o ­ spodarstw a, w k tó ry c h h o d u je się d ró b i b yd ło .

Jedną z ta k ic h fe rm od w ie dza m y w P roch ow icach . P ro w a d z i ją re e m i­

g ra n t z N iem ie c ob. M arc is z e w s k i, k tó r y p rz y w ią z a ł się do gospodar­

stw a, ja k b y b y ło własne. M a ty lk o je d n o zm a rtw ie n ie . W Niem czech zo­

s ta w ił dość po kaźn y m a ją te k w w y ­ rob ach skórza nych i maszynach, c h c ia łb y to w s zystko zciągnąć do k r a ­ ju , sprzedać i za uzyskane pieniądze w p ro w a d z ić w ie le in w e s ty c ji w go­

spodarstw ie, w k tó ry m zarządza.

Do tu c z a m i w c h o d z im y w m om e n­

cie ciszy po ob ied niej. I tu p a n u je w z o ro w y porządek. D ochody z, o b o ry przeznacza się na „d o k a rm ia n ie “ tucznia.

P odobnych p u n k tó w p o w s ta je na D o ln y m Ś lą sku coraz w ięcej.

T rochę c ie rp liw o ś c i, a mięsa mę- dziem y m ie li w m iastach pod dosta­

tk ie m .

K rystyna Nepomucka

Z życia społecznego

Polonii Francuskiej

W s k u te k zaostrzonego ku rs u re a k ­ cyjnego we F ra n c ji życie społeczne tam tejszej P olon ii n a tra fia ostatnio na szereg trudności. Zarów no cen­

tra ln e ja k i lo k a ln e władze fra n c u ­ skie drogą szykan u s iłu ją p a ra liżo ­ wać działalność org an izacji dem okra­

tycznych, po dkre ślających łączność W ychodźstw a z Polską Ludową.

O niepow odzeniu całej te j a k c ji, prow adzonej przez w ładze fra n cu ­ skie, św iadczy w sp an iały przebieg plenum Rady N arodow ej P olaków we F rancji, czołow e j reprezentacji p o l­

skich o rg a n iz a c ji dem okratycznych

— o czym już pisaliśm y,

W w y n ik u obrad pa ry s k ic h nastą­

p iło dalsze ożyw ien ie życia społecz­

nego ruchu dem okratycznego, pod­

czas k ie d y „C e n tra ln y Zw. P olaków ", organizacja b a n kru tó w lo nd yńskich , z bra ku poparcia przez W ychod źstw o m usiał naw et zamknąć sw oje biura.

27 m arca ukazał się 1000-ny numer

„G azety P o ls k ie j" w Paryżu, dosko­

nale redagowanego pisma ruchu de­

m okratycznego W ychodźstwa. Pismo przez sw oją akcję uśw iadam iającą o Polsce Ludow ej i je j osiągnięciach zdołało przełam ać wśród W ychodź­

stw a uprzedzenia, w y w o ła n e kam pa­

n ią oszczerczą e m ig ra c ji p o lityczn e j i wysunęło, się ja k o cz o ło w y organ robotniczego W ychodźstw a polskiego w e F rancji.

W alczące z dużym i trudnościam i s zko ln ictw o p o ls k ie doznało ze stro- ny K ra ju w ie lk ie j pom ocy w fo.rmis nadesłania 65 tys. podręczników szkolnych.

Z lic z n y c h ośrodków po ls k ic h we F ra n c ji nadchodzą do Am basady R.

P. w Paryżu protesty przeciw ko od­

m ow ie F ra n c ji zaw arcia um o w y re ­ p a tria c y jn e j na r. 1949. Rzucono m y ś l zbierania podpisów wśród tych w szystkich, k tó rzy w ro k u bież. za­

m ie rzają wracać do Polski.

N iezależnie od pom ocy k ra ju dla s ta ry c h w ychodźców , k tó rz y są po­

zbaw ieni zaopatrzenia, a dla k tó ry c h rząd p o ls k i przesyła 40 m ilio n ó w fra n k ó w rocznie. W ychod źstw o rów ­ nież i w br. przeprowadza w łasną a kcję pomocy. M im o trudnego po­

łożenia m aterialnego zebrano do po­

ło w y marca ok. 2 m ilio n y franków . Znaczne ożyw ienie w yka zała w o- statnim czasie praca Z w ią zku M ło ­ dzieży P olskiej „G ru n w a ld ", którego szeregi zaczyna zasilać naw et m ło ­ dzież dotychczas stroniąca od życia polskiego

Jedną z na jru ch liw szych organiza­

c ji obozu dem okratycznego je s t Zw.

K ob ie t im. M a rii K o n o p n ic k ie j, łą ­ czący przeszło 8 tys. czło n kiń . W e w szystkich m anifestacjach życia p o l­

skiego we F ra n c ji Z w iązek w ysuw a się na czoło, (em)

Cytaty

Powiązane dokumenty

jennymi o pokój w świecie, że budować będzie głęboką przyjaźń z Narodami Związku Radzieckiego i innymi narodami demokracji ludowej, że opierać się będzie

Wojciecha pod Zarządem Państwowym w

Rada Naukowa zwraca się do wszystkich warstw Narodu o uczestnictwo w realizacji tego dzieła. Rada widzi wielkie, stojące jeszcze przed Narodem trudności, ale tym

Organizacyjnego 10-23

mień układa sią na polskości miasta. Każdy nowy człowiek jak zbójca wydziera ci polskość. Każdy nowy przepis i każde prawo jest przeciw polskości. Sypią

w ił się wówczas nie tylko w piastowskich kancelariach dworskich, lecz nawet przyplątał się na królewski dwór w Polsce, język niemiecki stał się dla

nizacja naczelna ludu polskiego w Niemczech, stał się wzorem dla wielu organizacji mniejszości

Ale małe to państwo potrafiło zwycięsko oprzeć się wszelkim' zakusom, podobnie jak bohatersko opierało się przez setki lat licz­. nym najeźdźcom okupującym