• Nie Znaleziono Wyników

Polska Zachodnia : tygodnik : organ P.Z.Z., 1945.11.11 nr 15

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "Polska Zachodnia : tygodnik : organ P.Z.Z., 1945.11.11 nr 15"

Copied!
12
0
0

Pełen tekst

(1)

C E N A 4 . - z ł

POLSKA ZACH> I. m

~J?4C}&oUuhi— C rrą c u t* y p - 'Z * f Z s

k o k a P O Z N A Ń , ON! A 11 L i M T O P A D A 1 9 4 5 R . NR 15

JŁietnip JLiK'hödnie ezekciją

O p ó ź n ia się d e c y z ja w s p ra w ie u tw o r z e n ia M in is t e r s t w a Z ie m Zach o d n ic h . Z w ło c e ulega ro z p la n o w a n ie i u sp ra w n ie n ie z a lu d n ie n ia i z a g o s p o d a ro w a n ia zjem odzyskanych. N ie je st to p o z y c ja d o d a tn ia w d o ty c h c z a s o w y m b ila n sie a k c j i osie­

d le ń c z ej. S połe czeństwo o c zekuje j a k n a jry c h le js z e g o r o z ­ s trz y g n ię c ia p ro b le m u u tw o rz e n ia je d y n e g o o ś ro d k a d y s p o z y ­ c y jnego, bo czas nagli. W ia d o m o ś c i, nadchodzące z nad O d r y , N is y i O k rę g u M a z u r ­

skiego, m ó w ią o*, p o ­ tr ze b ie n a ty c h m ia s to ­ wego u ję c ia w tr w a łe ło ż y s k o a k c j i o s ie d le ń ­ czej i p rz e p ro w a d z e n ia g r u n t o w n e j re o r g a n i­

z a c ji z je d n e j, a n o r ­ m a l iz a c j i i s ta b i l iz a c j i z d r u g i e j s tr o n y p a n u ­ ją c y c h ta m sto su n kó w .

W ósmym miesiącu a k c j i osie d le ń cze j sta ­ n ę liś m y wobec z w o l ­ n ienia te m p a ruchu przesiedleńczego z P o l ­ s k i C e n tr a ln e j i z m n i e j ­ szenia n a p ł y w u re p a ­ t r i a n t ó w zza Bugu, na­

to m ia s t s to p n io w e g o n a ra s ta n ia r e p a t r i a c ji z g łę b i R o s ji, k tó r a j e d n a k d o p ie r o na w io snę p rz y s z łe g o r o ­ k u da p o ka źn ie jsze w y n ik i .

J a k p r a k t y k a w y k a z a ła , re e m ig ra n c i z N ie m ie c t y l k o w m a ­ ł y m pro ce n cie s ta n o w ią p o z y c ję osiedleńczą. W iększość p o ­ w ra c a do s tr o n r o d z in n y c h w Polsce C e n tra ln e j. Tymczasem z a lu d n ie n ie ziem o d z y s k a n y c h nie może słabnąć. D o p ie ro o s ią g nę liś m y niespełna 50°/o stanu za lu d n ie n ia . J e ż e li n ie m c y nie m a ją pozostać w naszych gra nicach, a to s ta n o w i w a ru n e k bezpieczeństwa ty c h ziem, a k c ja osiedleńcza musi tr w a ć d a le j, ale j u ż w sposób c e lo w y i n a j d o k ł a d n i e j z o r g a n iz o w a n y p o d k ie r o w n ic tw e m M i n is t e r s t w a Z ie m Za ch o d n ic h .

L u d n o ś c i o s i a d łe j j u ż na zachodzie trzeba n ie z w ło c z n ie na zim ę za p e w nić ta k ie w a r u n k i egzyste ncji, a b y nie b y ła z m u ­

szona p o w ra c a ć do d a w n y c h m ie js c zamieszkania. N a j w i ę ­ k s z y m nieszczęściem naszym b y ło by, g d y b y obecnie o b s e rw o ­ wane s p o ra d y c z n e w y p a d k i p o w r o t u z Z ie m Z a c h o d n ic h p r z e ­ m i e n ił y się w z ja w is k o masowe.

Z w r a c a m y uwagę na tę spra wę, aby nie b y ło za późno na w y d a n ie ś r o d k ó w zaradczych. B r a k o ś ro d k a d y s p o z y c y jn e g o , kie ro w a n e g o sp rę żystą rę ką, ś w ia d o m ą s w y c h c e ló w i ś r o d ­

k ó w , nie t y l k o w z m a ­ ga stan p ły n n o ś c i na Z ie m ia c h Zach o d n ic h , ale p o d t r z y m u j e w ie - l o to r o w o ś ć p o czyn a ń w ła d z c e n tr a ln y c h w a k c j i r e p a t r i a c y jn e j i osiedle ńczej. G d y b y M in is t e r s t w o Z ie m Z a ­ c h o d n ic h p o w s ta ło j u ż d a w n ie j i r o z w in ę ło w społeczeństwie na­

le ż y tą a k c ję p r o p a g a n ­ d o w ą , może nie d o s z ło by np. w Polsce Cen­

t r a l n e j do t e j n ie ś w ie t- n e j p a m ię c i g ło ś n e j u c h w a ły K r a k o w s k i e j M i e j s k i e j R a d y N a r o ­ d o w e j, k t ó r a p o s ta n o ­ w i ł a w y s ła ć na Z achód

„ w s z y s tk i e osoby n ie ­ p ra c u ją c e i w y s ie d l ić s p e k u la n t ó w oraz ele­

m e n ty p a s o ż y tn ic z e “ . U c h w a ła ta je s t j a s ­ k r a w y m ś w ia d e c tw e m , iż n a w e t p rz o d u ją c e c z y n n i k i w s p o łe ­ czeństwie, w mieście, k tó r e s z czyci się słu s z n ie swą k u l t u r ą u m y s ło w ą , nie m a ją p r y m it y w n e g o z ro z u m ie n ia d l a w ie l k ic h zadań na Zachodzie , wobec k t ó r y c h sta nęła N o w a P o ls k a .

J e ż e l i w czasie z b liż a ją c e j się z i m y nie r o z s t r z y g n ie m y d e f i n i t y w n i e w s z y s tk ic h p r o b l e m ó w Z ie m Z a c h o d n ic h zg odnie z p o ls k ą ra c j ą stanu, o s ła b im y s w o ją p o z y c ję na terenie m ię ­ d z y n a ro d o w y m . A p o n iew a ż ze z d o b y c z y ju ż osią g nię tych cofn ąć się nie możemy, je d y p y m w y jś c ie m je s t p o w ie rz e n ie n ie z w ło c z n ie a k c j i o s ie d le ń c z o - r e p a tr ia c y jn e j je d y n e m u , s i l ­ nemu i ro z u m n e m u o ś r o d k o w i d y s p o z y c y jn e m u . N ie ma a ni

t y g o d n ia do stracenia. H . B.

S Z C Z E C I N

W i d o k p o r t u i m i a s t a z l o t u p t a k a

(2)

Znaczenie

M o rz e i Śląsk, to g łó w n e p o d s ta w y b y tu g o sp odarczego P o ls k i, S zczecin i p o r t s z c z e c iń s k i z o s ta ły p rz y z n a n e P o l­

sce. P rz y p a trz m y się w ię c b liż e j p o r ­ to w i sz c z e c iń s k ie m u i ro z p a trz m y jego d la P o ls k i zn a cze n ie .

P o r t m o rs k i m oże b yć, n ie zaw sze n im je st, o k n e m na ś w ia t. Jego z n a cze ­ n ie za le żn e je s t od jego p o je m n o ś c i, od jego u rzą d ze ń , od g łę b o k o ś c i, od p o ­ ło ż e n ia g e o g ra ficzn e g o , od m o żn o ści d o ­ ja z d u do te g o ż p o rtu m o rze m , od fa k - tó w , c zy d a n y p o r t m o rs k i m a sw o je w ła s n e do rze cze , od p rz e p is ó w p o rto - w o -p ra w n y c h , re g u lu ją c y c h ru c h p o r ­ to w y , od zasięgu jego za p le cza. Z n a ­ c ze n ie m ia s ta p o rto w e g o zależne je s t od w a rto ś c i jego p o rtu , N ie w s z y s tk ie p o r t y i m ia s ta p o rto w e le żą b e z p o ś re ­ d n io n a d m o rze m . Są w ie lk ie p o rty , k tó r e p o ło ż o n e są n a d w ie lk im i rz e ­ k a m i, ale p rz e z te r z e k i m ają d o b re p o ­ łą c z e n ie z m o rze m , np, L o n d y n (p o rt i m ia s to ) le ż y n a d T a m iz ą , dość d a le k o od' m o rz a ; ta k samo H a m b u rg , nad Ł a b ą , a m a n a d m o rz e m sw ój p o r t p o ­ m o c n ic z y C u x h a fe n , P o r t m o rs k i, k t ó r y n ie m a sw ego w ła s n e g o do rze cza , p o ­ z o s ta n ie zaw sze p o rte m w dużej m ie rz e u p o ś le d z o n y m . N asza G d y n ia , w s p a ­ n ia łe d z ie ło w y tę ż o n e j k ilk u n a s to le t­

n ie j p ra c y P o ls k i, n a le ż y do k a te ­ g o rii p o r tó w p rz e z n a tu rę u p o ś le d z o ­ n ych , T a k d łu g o ja k G d y n ia n ie b ę d zie m ia ła p o łą c z e n ia ze s w o im za p le c z e m za p o m o c ą w ie lk ie g o k a n a łu , łączącego m o rz e z W is łą , p o z o s ta n ie o n a p o rte m m o rs k im ra c z e j sz tu c z n y m , bez w ie l­

k ie g o za p le cza.

Z n a c z e n ie p o rtu z a le ż n y m je s t, ja k na w s tę p ie zaznaczono, od jego p o ło ­ ż e n ia g e o g ra ficzn e g o , to z n a czy, c z y i w ja k ie j m ie rz e d a n y p o r t m a z a p e w n io n y g e o g ra fic z n ie w o ln y d o stę p do m o rza , c z y p rz e ja z d o d danego p o r tu do w o l­

nego m o rz a z a le ż n y je s t lu b n ie , od w y s p , k tó r e g e o g ra fic z n ie p a n u ją nad w o ln y m d o stę p e m danego p o r t u do m o ­ rza . P o r t s z c z e c iń s k i m a s w o je w s p a - n a łe d o rze cze , bo le ż y n a d w ie lk ą s p ła w n ą rz e k ą O d rą .

M o ż e on ta k ż e m ie ć sw o je d a le k o w g łą b k r a ju sięgające za p le cze, k tó r e o b e jm o w a ć b ę d z ie n ie t y lk o c a ły Śląsk, ale sięgać b ę d z ie dość g łę b o k o w C ze ­ c h o s ło w a c ję , D o tą d za p le cze p o rtu s z c z e c iń s k ie g o b y ło m a łe , g dyż le ż a ło ono c z ę ś c io w o w N ie m c z e c h , c z ę ś c io w o w P olsce.

Z n a c z e n ie p o r tu szc z e c iń s k ie g o z a le ­ żeć b ę d zie w b a rd z o dużej m ie rz e od fa k tu , czy rzeka Odra będzie w yłącz­

nie polską, c z y te ż ja ką ś rz e k ą n e u tr a l­

ną, m ię d z y n a ro d o w ą .

portu szczecińskiego

O d p o w y ż s z y c h p rz e s ła n e k u z a le ż ­ n io n e b ę d zie n ie t y lk o z n a cze n ie p o rtu szcze ciń skie g o , ale w dużej m ie rz e m o ­ ż liw o ś ć w ie lk ie g o ro z w o ju Śląska, k tó r y p o p rz e z O d rę i p o r t sz c z e c iń s k i m u si m ie ć s w o je b e z p o ś re d n ie p o łą c z e n ie z w o ln y m m o rze m , ze ś w ia te m . T r a k ta t w e rs a ls k i ro z u m ia ł b a rd z o d o b rz e zna­

czenie p o r tu s z cze ciń skie g o d la C ze­

c h o s ło w a c ji, D la te g o o d d a ł te m u bez w ła s n e g o p o łą c z e n ia z m o rze m p o z o ­ s ta ją ce m u p a ń s tw u , część p o rtu szcze­

c iń s k ie g o , ja k o w o ln o c ło w y p o r t tegoż k ra ju . In n a rzecz, że N ie m c y po k ilk u la ta c h c z y n ili C z e c h o s ło w a c ji ty le t r u ­ d n o ści i w s trę tó w , że fa k ty c z n ie C ze ­ c h o s ło w a c ja n ie m o g ła w y z y s k a ć d o ­ w o ln ie te g o sw ego, w p ra w d z ie sz tu c z ­ nego, le cz je d n a k w o ln e g o d o stę p u do m o rza . K ilk a la t p rz e d o s ta tn ią w o jn ą C z e c h o s ło w a c ja za czę ła p a trz e ć n a w e t w k ie r u n k u G d a ń s k a i G d y n i; p la n y te u p a d ły je d n a k g łó w n ie z p o w o d u b ra k u dogodnego p o łą c z e n ia w o d n e g o , k a n a ­ ło w e g o C z e c h o s ło w a c ji z W is łą .

S zcze cin i jego p o r t n ie le żą b e z p o ­ ś re d n io n a d m o rze m , le c z z ty m ż e m o ­ rz e m p o łą c z o n e są trz e m a s z e ro k im i, d o g o d n y m i d la ż e g lu g i m o rs k ie j o d n o ­ g am i r z e k i O d ry . T e n w o ln y d o stę p do m o rz a p o r tu s z cze ciń skie g o u z a le ż n io ­ n y je s t w b a rd z o d u żym s to p n iu od f a k ­ tu , że p o d ro d z e do w o ln e g o m o rz a le żą w y s p y W o ły ń , U z n a m i p ra s ta ra s ło ­ w ia ń s k a w y s p a R u g ia . P o ls k a m u si b e z ­ w z g lę d n ie w e jś ć w p o s ia d a n ie ty c h w s z y s tk ic h trz e c h w y s p ; w in n y m ra z ie n ie b ę d z ie p o r t s z c z e c iń s k i n ig d y p r a ­ w d z iw ie w o ln y m , p o ls k im p o rte m m o r­

sk im .

P o r t s z c z e c iń s k i n ie m ia ł d o tą d , za rz ą d ó w n ie m ie c k ic h , p ie rw s z o rz ę d n e g o zn a cze n ia , bo b r a k ło m u w ie lk ie g o za ­

p le c z a , n ie z p rz y c z y n g e o g ra fic z n y c h , le cz p a ń s tw o w y c h . D o p ie ro k ilk a la t p rz e d w o jn ą z a b ra li się N ie m c y e n e r­

g ic z n ie do p o d n ie s ie n ia z n a cze n ia p o r ­ tu szcze ciń skie g o , ra cze j sztu czn ie , n iż z rz e c z y w is ty c h p o trz e b , a b y s tw o rz y ć n a d m o rze m b a łty c k im p rz e c iw w a g ę dla ro z w ija ją c e g o się p o r tu g d yń skieg o .

O c z y w iś c ie , p o r t s z c z e c iń s k i m u si b y ć zn a czn ie p o g łę b io n y d la w ię k s z y c h s ta tk ó w a tla n ty c k ic h i ro z s z e rz o n y d la n o w y c h , w ie lk ic h sw ych zadań. P o ls k a m ia ła d o tą d t y lk o o k o ło 70 k m w y b rz e ­ ża m o rs k ie g o , M ie ć b ę d zie o b e cn ie p ra ­ w ie 500 k m w ła s n e g o d o stę p u do m o ­ rza, M u s im y je d n a k p a m ię ta ć o ty m , że c a ły d łu g i brze g od G d y n i do Szcze­

c in a m oże p o s ia d a ć t y lk o zn a cze n ie lo ­ k a ln e , ry b a c k ie i k ą p ie lis k o w e , gdyż na c a łe j te j g łó w n e j p rz e s trz e n i naszego w y b rz e ż a m o rs k ie g o z n a jd u ją się t y lk o m a łe p o rty , n ie w y łą c z a ją c K o ło b rz e g u , bez rz e k s p ła w n y c h , p o rty , k tó r e d la ż e g lu g i i h a n d lu z a m o rs k ie g o n ie w c h o ­ dzą w ra ch u b ę .

F a k ty te u w y p u k la ją d o b itn ie w ielkie znaczenie Odry i portu szczecińskiego.

J e ż e li p rz y jrz y m y się d o k ła d n ie c z y n ­ n ik o m n a tu ra ln y m , g e o g ra fic z n y m i p o - lity c z n o -p a ń s tw o w y m w o d n ie s ie n iu do p o rtu szcze ciń skie g o , n ie ule g a n a j­

m n ie jsze j k w e s tii, że p o r t sz c z e c iń s k i m a b e zsp rze czn ie w s z e lk ie dane po te ­ m u, b y sta ć się n a jw ię k s z y m p o rte m m o rs k im , n ie t y lk o p o ls k im , ale ta k ż e b a łty c k im .

J e ż e li P o ls k a n ie p o tr a fi z d o b y ć i w y ­ z y s k a ć ty c h w s z y s tk ic h w y m ie n io n y c h c z y n n ik ó w , P o ls k a n ie b ę d zie n ig d y p o ­ w a ż n y m c z y n n ik ie m m o rs k im , n ie b ę ­ d zie n ig d y p a ń s tw e m m o rs k im ,

Prof, dr Leonard Glabisz

Słowa angielskie a czyn polski

D o s ta liś m y na z a ch o d zie zie m ię . U c h w a łą p o c z d a m s k ą , k ra j, od k tó re g o p rz e d w ie k a m i od e szła P o ls k a , w r ó c ił dziś do sw e j M a c ie rz y , Po la ta c h o k rę ­ ż n y c h w ę d ró w e k b łę d n y m i s z la k a m i p rz e d w rz e ś n io w e j p o lit y k i, p rz e s u n ę ­ liś m y się na z a ch ó d od g ra n ic y p o ls k o - n ie m ie c k ie j z 1939 r. T y m sa m y m p rz e d n a szym n a ro d e m o tw o r z y ły się n o w e , ro z le g łe h o ry z o n ty d la s z e ro k o p o m y ­ ślanej e k s p a n s ji w e w s z y s tk ic h je j spo­

łe c z n o -g o s p o d a rc z y c h fo rm a c h i p rz e ­ ja w a c h

J e s t rze czą n a jz u p e łn ie j n a tu ra ln ą , że z a g o s p o d a ro w a n ie ro z le g ły c h obsza­

ró w na z a ch o d zie u w a ża n e je s t w P o l­

sce p o w s z e c h n ie za p ro b le m p ie rw s z o ­ rzę d n e j, h is to ry c z n e j w a g i. Z a d a n ie to n ie je s t ła tw e do w y k o n a n ia , b o w ie m na d ra g a ch , w io d ą c y c h na zachód p ię trz ą się tru d n e n ie ra z do p rz e z w y ­ c ię ż e n ia p rz e s z k o d y . O s ta tn ia w o jn a ś w ia to w a p o c z y n iła w e w s z y s tk ic h d z ie d z in a c h ż y c ia z b io ro w e g o ta k w ie l­

k ie w y ło m y , że n a p ra w ie n ie ic h k o s z to ­ w a ć b ę d z ie s p o łe c z e ń s tw a e u ro p e js k ie du żo in te n s y w n e g o w y s iłk u na p rz e ­ s trz e n i n ie t y lk o id ą c y c h la t, ale w ie lu p rz y s z ły c h p o k o le ń . W s to s u n k u do s tr a t in n y c h n a ro d ó w , d o tk n ię ty c h o k u ­ p a c ją n ie m ie c k ą , n a ró d p o ls k i p o n ió s ł s z k o d y bod a j n a jw ię k s z e . Im w ię k s z e

(3)

N r 15 ‘ <

:*»i P o l s k a Z a c h o d n i a Str. 3

je d n a k p rz e c iw n o ś c i, im b a rd z ie j s tr o ­ mą je s t d ro g a w io d ą c a do ce lu , ty m b a r­

d zie j u p a rty m m usi b y ć nasz w y s iłe k sp o łe c z n y , ty m m ą d rze jszym i s p ra w ­ n ie js z y m w in n o b y ć nasze p o s tę p o w a ­ nie.

S p o łe c z e ń s tw o p o ls k ie zdaje so b ie s p ra w ę z o g ro m u o d p o w ie d z ia ln o ś c i za p o lity c z n ą i g o spodarczą p rz y s z ło ś ć o d z y s k a n y c h na za ch o d zie zjem . S p e ł­

n ie n ie tego o b o w ią z k u zn a jd z ie b o ­ w ie m sw ó j w y d ź w ię k n ie ty lk o w n a ­ szym g o sp o d a rc z y m ż y c iu , ale s tw o rz y re a ln e p o d s ta w y p o lity c z n e p o d p o ls k ą ekspansję k u ltu ra ln ą , p o d w k ła d nasz do k u ltu r y o g ó ln o e u ro p e js k ie j.

J e ż e li w y s iłe k nasz w z a g o s p o d a ro ­ w a n iu zie m o d z y s k a n y c h na za ch o d zie m a b y ć re a ln y , to n ie w o ln o nam w ż a d n y m w y p a d k u z w a ln ia ć tem pa, gdyż w obecnej s y tu a c ji z a trz y m a n ie się na m ie jscu b y ło b y w ie lk im k ro k ie m w s te c z i ty m sam ym z a c ią ż y ło b y b a rd z o p o ­ w a ż n ie na naszej p rz y s z ło ś c i.

N ie w o ln o nam d o p u ścić do tego, b y na ty c h te re n a c h p o z o s ta ła c h o c ia ż b y n a jm n ie js z a p ró ż n ia g o sp o d a rcza , b o ­ w ie m n a tu ra n ie zn o si p ró ż n i. J e ż e li n ie u d a się n a m dość s z y b k o i s p ra w ­ n ie z a k o ń c z y ć p ie rw s z e g o , g łó w n e g o e ta p u a k c ji o s ie d le ń cze j, z a k w e s tio n o ­ w a n e b y ć m ogą nasze o d w ie c z n e p ra w a do ty c h ziem ,

l o tra g ic z n e m e m e n to n ie je s t w c a le ta k a b s u rd a ln e , ja k b y się na p o z ó r zd a ­ w a ło , b o w ie m w ie ś c i p ły n ą c e z s ze ro ­ k ie g o ś w ia ta donoszą nam , że g e rm a - n o fils k i p o s ie w , rz u c o n y p rz e d la ty p rz e z L lo y d G e o rg e ‘a nie s p ło n ą ł w k r e ­ m a to ria c h h itle ro w s k ic h o b o z ó w ś m ie r­

ci. Z ia rn o to k ie łk u je w c ią ż jeszcze w m e n ta ln o ś c i g o d n ych s p a d k o b ie rc ó w tego p o lity k a . D la cze g o «dziś jeszcze o k rw a w io n y z b ir n a z is to w s k i, p ie c z ę tu ­ ją c y się ra c h ity c z n y m k rz y ż e m , z n a j­

duje sw y c h o rę d o w n ik ó w , dlaczego w o jn a p rz e c iw k o T rz e c ie j R zeszy n ie p rz e m ie n iła się w o d w e to w o - p ro fila k - ty c z n ą k ru c ja tę , czem u to n ie je d e n w p ły w o w y ,,a d vo ca tu s d ia b o li" w y b ie la d z is ia j na d e m o k ra ty c z n o b ru n a tn ą d u ­ szę T rz e c ie j R zeszy? D la cze g o p y ta n ia te ip o ż n a b y m n o ż y ć w n ie sko ńczo n o ść, n ie z n a jd u ją c na n ie ro zsą d n e j o d p o -

Czy tuiesz, że....

Pomorze Zachodnie wiąże się z zachod­

n im i ziem iam i p o lskim i w jedną całość ko- munikacyjno-gospodarczą. System dróg w odnych O d ry , W a rty i N o te c i z Drewą, k tó re to rze ki są w w iększej lub m niejszej mierze żeglowne, łączy dorzecza ty c h rzek dogodnym szlakiem k o m u n ik a c y jn y m ze Szczecinem, stolicą Pomorza Zachodniego w ie lk im portem b a łty c k im . T a droga w odna posiada dla ro z w o ju gospodarczego zachodnich połaci R zeczypospolitej, duże znaczenie, z którego trzeba sobie zdawać sprawę p rz y ocenie w a lo ró w gospodar­

czych ziem now oprzylączonych.

w ie d z i? C z y ż b y p o lit y k a w ie lk ic h m o ­ c a rs tw z a c h o d n ic h b y ła ta k n ie ro zsą d n ą i n ie p rz e w id u ją c ą ? T ru d n o w to u w ie ­ rz y ć . W id o c z n ie k u lis y te a tru ś w ia to ­ w ego p o ru s z a ją ja k ie ś ta je m n ic z e s p rę ­ ż y n y , k tó r e u ja w n i d o p ie ro h is to ria .

N ie s te ty w te j c h w ili m u s im y się p o ­ w a ż n ie lic z y ć z b o le s n y m fa k te m , że sto su n e k n ie k tó ry c h p a ń s tw z a ch o d n ich do o d ro d zo n e g o P a ń s tw a P o ls k ie g o je s t za m a ło p o z y ty w n y . Z te j k rz y w d z ą c e j nas k o n s te la c ji p o lity c z n y c h g w ia z d p ie rw s z e j w ie lk o ś c i, ś w ie c i na nas ja ­ s k ra w e ś w ia tło k r y t y k i. D la te g o to o b o w ią z k ie m n a szym je s t z e w rz e ć się w sobie, p o z b ie ra ć ja k n a js z y b c ie j ro z ­ sia n ych p o c a ły m ś w ie c ie ro d a k ó w i w d a lszym cią g u e fe k ty w n y m czyn e m u d o ­ w a d n ia ć ś w ia tu , że p ra w a nasze do ziem z a c h o d n ic h są słuszne, a z a rz u t, ja k o b y P o ls k a n ie b y ła z d o ln ą do o p a ­ n o w a n ia ty c h te re n ó w , je s t n a jz u p e łn ie j b e z p o d s ta w n y .

N ie k tó r z y s y m p a ty c y N ie m ie c s ta ­ ra ją się w m ó w ić o p in ii ś w ia to w e j, że w łą c z e n ie zie m p o O d rę i N isę Ł u ż y c k ą do P o ls k i je s t k r z y w d ą d la „b ie d n y c h n ie m c ó w ” , k tó r z y w te n sposób z o s ta li

„ o b r a b o w a n i" z K s w y c h ro ln ic z y c h te re n ó w .

N ie m a m y z u p e łn ie p o tr z e b y p o le m i­

zo w a ć z ty m i a d w o k a ta m i n ie m c ó w , g d yż p ra w a nasze do z ie m z a c h o d n ic h są n a jz u p e łn ie j o c z y w is te .

W ro g ą n a m o p in ię n ie k tó ry c h k ó ł z a ­ g ra n ic z n y c h s ta w ia m y p rz e d fa k ta m i d o k o n a n y m i na p rz y łą c z o n y c h te r e ­ n a ch : N a p ło d n ą ślą ską i n a d o d rz a ń s k ą ro lę w s z e d ł p o ls k i s ie w ca , b y w zie m ię zro szo n ą p o te m s ło w ia ń s k ic h p o k o le ń rz u c ić p ie rw s z e , o w o c n e z ia rn o . Za rz e m ie ś ln ic z y m w a rs z ta te m s ta n ę li w k ró tc e p o ls c y rz e m ie ś ln ic y . T o b y ły p ie rw s z e fa k ty , A p o te m p rz y s z ło t y ­ siące o s a d n ik ó w , b y z ie m ię tę p rz e ją ć w w ie c z y s te w ła d a n ie . D z is ia j, d w a m ilio n y P o la k ó w , z n o jn y m i w y tr w a ły m tru d e m w ła s n y c h r ą k i m ó zg ó w , na ro z ­ le g łe j k a rc ie z a c h o d n ic h z ie m pisze je d n ą, je d y n ą o d p o w ie d ź na d e m a g o ­ giczne w y s tą p ie n ia h itle ro w s k ic h p o - g ro b o w c ó w :

Czyn, uparty, świadomy, konse­

kwentny c z y n ! Zbigniew skupiński

K u p o rto w i szczecińskiemu ciążą w y ­ raźnie: Pomorze, W ielkopolska, Śląsk D o l­

n y i Śląsk G órny, poza granicam i zaś P ol­

ski — Czechosłowacja, a zatem okręgi za­

rów no rolnicze, ja k i też w ysoko uprze­

mysłowione.

W zw iązku z pierwszą w o jn ą św iatową został zm odernizow any i dostosowany do nowych zadań p o rt szczeciński, k tó ry po te j rozbudow ie przewyższa p o rty zachod- n io -b a łty c k ie nie ty lk o rozm iaram i terenów składow ych i magazynów, ale przede w szystkim sprawnością urządzeń przeła­

dunkow ych, zwłaszcza p rz y obrocie tow a­

ram i masowymi.

Z wędrówek po ziemi Mazurskiej

ą q - m i a i ł o p rzy s zło ś c i

P ię k n a , d o b rz e u trz y m a n a a u to s tra d a p ro w a d z i do E lb lą g a . Po d ro d z e m ija m y w s ie i m ia s te c z k a . T u i ó w d z ie w id a ć jeszcze śla d y p rze c h o d z ą c e j tę d y za ­ w ie ru c h y w o je n n e j. Z m ie n iło się je d n a k b a rd z o dużo od k w ie tn ia , g d y je c h a łe m tu p o ra ź p ie rw s z y , W s ie i m ia s te c z k a z a lu d n ia ją się — p rz y b y w a c o ra z w ię ­ cej o s a d n ik ó w , N a p o la c h w re p ra ca . G d y w k w ie tn iu z k a ż d e g o dom u w io n ę ła p rz e r a ź liw a p u s tk a , to ob e cn ie ż y c ie tu ta j za czyn a się n o rm a liz o w a ć . W c h o d z im y na to r y n o rm a ln e j, u c z c i­

w e j p ra c y .

O b s e rw u ją c to w s z y s tk o , m ożem y s tw ie rd z ić z dum ą, że do obecnego o- k re s u , m im o p ię trz ą c y c h się s ta le tr u d ­ ności, z ro b iliś m y dużo i jeszcze d w a k r o k i n a p rz ó d a z n a jd z ie m y się u celu.

W je ż d ż a m y do E lb lą g a od s tro n y p o ­ łu d n io w e j. M ia s to , choć c z ę ś c io w o z b u ­ rzo n e , p rz e d s ta w ia się o k a z a le , P o ło ­ żone m a lo w n ic z o , o to c z o n e je z io ra m i i n a d k a n a łe m łą c z ą c y m w s z y s tk ie w ię k s z e je z io ra m a z u rs k ie z N o g a te m , W is łą i G d a ń s k ie m .

T u s k o n c e n tro w a n a b y ła znaczna część p rz e m y s łu b, P ru s W s c h o d n ic h ; a w ię c : s to c z n ie do b u d o w y o k rę tó w ś re d n ie g o to n a ż u i s ta tk ó w ry b a c k ic h , fa b r y k a i w a rs z ta ty n a p ra w c z e p a ro ­ w o z ó w , m o n to w n ia s a m o ch o d ó w , duże z a k ła d y r e k ty fik a c y jn e , z a k ła d y p rz e ­ m y s łu ry b n e g o i in n e . D z ie ln ic a p o r ­ to w a i p rz e m y s ło w a m a ło u c ie rp ia ły w s k u te k d z ia ła ń w o je n n y c h ta k , że z a ­ k ła d y po o d p o w ie d n im re m o n c ie będą m o g ły b y ć u ru c h o m io n e ,

N a js ta rs z a d z ie ln ic a m ia s ta , k tó r a n ie s te ty u le g ła s p a le n iu , p o s ia d a ła d u ­ żo z a b y tk ó w p o ls k ic h , p o n ie w a ż do X V I I I w ie k u m ia s to b y ło w rę k a c h p o l­

sk ic h .

W m ieście z ro b io n o ju ż dużo. P rz y u ż y c iu do p rą c n ie m c ó w u p rz ą tn ię to je z d n ię i c h o d n ik i z g ru zu . O tw a rte są s k le p y s p o żyw cze , ja d ło d a jn ie , h o te le itd . M ie js c o w a p la c ó w k a ry b a c k a d o ­ s ta rc z a m ie s z k a ń c o m sm a czn ych i ta ­ n ic h ry b w s z e lk ie g o g a tu n k u i w d u żych ilo ś c ia c h . N ie m c y m a ją b y ć w k r ó t k o ­ ści w y s ie d le n i. W z w ią z k u z ty m p r z y ­ b ę d zie dużo w o ln y c h i u m e b lo w a n y c h m ie szka ń .

E lb lą g — to m ia s to p rz y s z ło ś c i. P o ­ trz e b a tu jeszcze k ilk a ty s ię c y p ra c o w ­ n ik ó w ró ż n y c h s p e c ja ln o ś c i, c h cą cych n a p ra w d ę u c z c iw ie p ra c o w a ć , p rz e d k tó r y m i o tw ie ra ją się b a rd z o duże m o ­ ż liw o ś c i.

A . K.

(4)

Zagadnienie bezpieczeństwa

n a

t e r e n a c h

z a c h o d n i c h

W nrze 236 „Polski Zbrojnej“ znajdujem y cie ka w y a rty k u ł p p łk . J. G ó re ckie g o , pod p o ­ w yższym n a g łó w kie m , k tó r y podajem y w ca­

ło ś c i. Redakcja

K ło p o ty i trudności związane z bezpie­

czeństwem szczególnie dają się odczuć na terenach osadnictwa wojskowego, ponie­

waż są one mało zaludnione i w ładza cy­

w iln a jeszcze tam nie okrzepła. W łóczą się tam m aruderzy i dezerterzy, wlasowcy, bu lb ow cy i in n i z w y k li złodzieje. W re­

zultacie mam y okolice, gdzie zdarzają się napady na tra n sp o rty kolejow e, gdzie po­

w ta rza ją się zjaw iska samowoli, gw ałtu i nieposzanowania w ładz państwowych, zda­

rzają się ra b u n ki i m ordy. Rzeczy tych nie ma co o w ija ć w bawełnę, raz dlatego, że o nich ćw ierkają w róble na dachu, a po w tóre dlatego, że przem ilczanie p rz y k ry c h fa k tó w nie jest sposobem, prowadzącym do ich lik w id a c ji.

Zbadanie fa k tó w na miejscu wykazało, że naruszycielam i porządku publicznego na zachodzie są — obok w pierw szym rzędzie naszych rodzim ych szabrow ników — ró w ­

nież je d n o s tk i spośród c y w iln y c h rep ar tria n tó w sowieckich, k tó rz y w drodze z N iem iec do Z w . Radzieckiego zatrzym ali się w okolicach nadgranicznych, aby po­

móc regularnym oddziałom A rm ii Czer­

w onej w a k c ji żniw nej i siewnej. W śród ty c h re p a tria ntó w obok uczciw ych obyw a­

te li sowieckich, w yw iezionych przez N ie m ­ ców na ro b o ty przymusowe, zn a jd uje się także dużo własowców, banderowców i bulbow ców , k tó rz y uciekając przed A rm ią Czerwoną, znaleźli się na te ry to riu m N ie ­ miec. Z ich szeregów re k ru tu ją się p ro ­ w o ka to rzy, k tó rz y celowo i planowo upra­

w ia ją dyw ersję na zachodzie, aby ty m sa­

m ym zahamować proces opanowania tych ziem przez Polaków i równocześnie, aby zdyskredytow ać w oczach Polaków A rm ię Czerwoną i Z w . Sowiecki, z k tó ry m i fa k ­ tycznie nie m ają nic wspólnego, za w y ­ ją tk ie m chyba ty lk o tego, że m ów ią po rosyjsku.

D ru g im źródłem nienorm alnych stosun­

kó w w n ie k tó ry c h okolicach nadgranicz­

nych są małe gru p ki — że się ta k w y ra z i­

m y — „zapom nianych“ żo łn ie rzy C zerwo­

nej A rm ii, k tó rz y w n ie k tó ry c h w yp a d ­ kach p rze kszta łcili się w m aruderów. Z o ­ staw ali po drodze żołnierze p rz y chorych koniach, p rz y zepsutej maszynie, ja ko cho­

rz y w szpitalu, jako w arta p rz y magazynie i z innych tysięcznych przyczyn, ja k ic h na w o jn ie m nóstwo. Z darzało się jednak cza­

sem, że g ru p ki ta kie tra c iły k o n ta k t ze sw oim i m acierzystym i jednostkam i i cho­

ciaż w o jn a się ju ż dawno skończyła, cho­

ciaż ch o ry ko ń ju ż dawno zdechł i chociaż jednostka macierzysta zdążyła się ju ż przerzucić na D a le ki W schód, aby bić sa­

m u ra jó w — taka grupka „zapom nianych“

żołn ie rzy żyje sobie i... pozwala sobie na niejedno w zapadłej wsi na Z ie m i L u b u ­ skiej. Pozwala sobie, bo dow ódcy nie ma, bo p o litru k a nie ma.

T a k i jest stan fa ktyczn y, je ś li chodzi o ty c h o b y w a te li sowieckich, k tó rz y naru­

szają porządek p u b liczn y na terenach o- sadnictw a wojskowego. N ie o d p o w ie d zia l­

ne elem enty p ró b u ją te fa k ty rozdm uchać i ukuć z nich k a p ita ł p o lity c z n y przeciw ko p rz y ja ź n i polsko-sowieckiej. N a le ży prze­

to z całą jasnością stw ierdzić, że D ow ódz­

tw o A r m ii C zerwonej i poszczególne re­

gularne je d n o stki A r m ii C zerwonej z całą bezwzględnością zwalczają te przestępstwa ja ko szkodliw e nie ty lk o dla Polski, ale także dla Z w . Sowieckiego i ostatnio po­

c z y n iły cały szereg skutecznych kroków , aby je zupełnie zlikw idow ać. W ojskow e sądy A r m ii C zerwonej rozstrze liw u ją bez pardonu swoich maruderów, złapanych na gorącym uczynku.

Sztab Marszałka Rokossowskiego w ydał niedawno zarządzenie, aby obozy c y w il­

nych repatriantów sowieckich, rozlokowane na naszym zachodzie, ja k najszybciej opu­

ściły granice Polski. W w ykonaniu tego zarządzenia codziennie m ija ją Poznań i Łódź olb rzym ie k o lu m n y samochodów cię­

żarowych do niem ożliw ości naładowanych cy w ila m i sow ieckim i. W p ły n ie to bez­

sprzecznie na unorm owanie stosunków na zachodzie. Równocześnie D o w ództw o A r m ii Czerwonej w ydało drugi rozkaz, zm ierzający do lik w id a c ji dalszego źródła n ie p oko ju nad granicą. W yszedł m iano­

w icie rozkaz o zbieraniu w szystkich „za ­ pom nianych“ żołn ie rzy A rm ii C zerwonej i w cieleniu ich do odpow iednich pułków zapasowych. W e w szystkich trzech w o je ­ w ództw ach zachodnich działają silne g ru­

py operacyjne, kierowane przez wyższych oficerów A r m ii Czerwonej i wyposażone w ko lu m n y aut ciężarowych, któ re w/g u- stalonego planu jeżdżą od wsi do wsi i od miasteczka do miasteczka i każdego żo ł­

nierza Czerwonej A rm ii, oderwanego od sw ojej je d n ostki, po prostu wsadzają na auto i odwożą do p u łku zapasowego.

Jasne jest, że są to sprawy tru d n e i w y ­ magające dla unorm owania pewnego czasu ju ż choćby dlatego, że obejm ują teren od B a łty k u aż po Sudety. N ie m n ie j jednak re z u lta ty te j a k c ji są ju ż widoczne i bez­

pieczeństwo na zachodzie znacznie się po­

praw iło. Jeżeli do w y s iłk ó w A r m ii Czer­

wonej, zw alczającej swoich naruszycieli ładu i porządku, dołączy się jeszcze w ysi­

łek naszych w ładz bezpieczeństwa i pomoc całego społeczeństwa w walce z naszymi ro d z im y m i szabrow nikam i i złodziejam i, wówczas można przypuścić, że sprawa bez­

pieczeństwa na zachodzie zostanie w krótce w zupełności unormowana.

J. Górecki, ppłk

Z a t r uc i e b i m b r e m

Codziennie n o tu ją k ro n ik i w yp a d ki ciężkich, a nawet śm iertelnych zatruć sa­

mogonem (tzw . bim brem ). Tysiące ślepych i kalek padło ofiarą te j tru cizn y. A mimo to w y tw ó rc y b im b ru znajdują codziennie chętnych nabywców, k tó rz y za własne pie­

niądze nabyw ają te straszną truciznę.

Dlaczego bim ber je st szkodliw y?

K a żd y samogon, nawet n a jle p ie j1 p rz y ­ rządzony je st tru ją c y , ponieważ zawiera fuzel i alkohol m e tylo w y. Z w ią z k i te dzia­

ła ją szko d liw ie na narządy wewnętrzne, zwłaszcza na wątrobę, oraz uszkadzają nerw w zrokow y. Jedynie re k ty fik a c ja al­

koholu w przyrządach, ja k im i rozporzą­

dzają ty lk o m onopolowe fa b ry k i, jest w stanie oczyścić surówkę z tych szko d liw ych składników .

N ie zawsze zatrucie samogonem w yw o ­ łu je natychm iastową reakcję. Z ależy to od

P r z e g l f f c T p r a s a

D z ie n n ik D o ln o Ś lą ski „ P io n ie r “ n r 56 z 31. X , br. p rz y n o s i szcze g ó ły o d o ­ so bnionego ale gorszącego fa k tu :

„ W dniu 24 bm. na stację kolejow ą w Kamieniogórze p rz y b y ł pociąg z kie ­ runku wschodniego, p rzy czym podróżni dow iedzieli się, że osobowa kom unikacja na zachód je st na razie wstrzymana.

A to li po pewnym czasie zja w iło się dwóch um undurow anych ko le ja rzy w tow arzystw ie ja kie jś k o b ie ty i żołnierza, zapowiadając, że w najblższym czasie zostanie skierowany na Jelenią Górę pociąg nie państwowy... ty lk o p ryw a tn y.

Każdy k to chce nim pojechać, musi do­

datkow o dopłacić 56 zł. (N a sta cji było około 100 osób).“

D z ię k i e n e rg ii je d n eg o z p a s a ż e ró w sp ra w ę u re g u lo w a n o u rz ę d o w o , ale s p ra w c ó w zajścia, k tó r z y w y łu d z ili od p a s a ż e ró w 3.100 z ł d o ty c h c z a s n ie za­

trz y m a n o . „ P io n ie r “ d la p rz y k ła d u p o d a je ic h n a z w is k a . B a rd z o słusznie.

L u d z i ta k ic h trz e b a p o s ta w ić p o d p rę ­ g ie rz o p in ii p u b lic z n e j.

W a rt. p t, „ G łu p c y c z y s z k o d n ic y ? “ pisze „ P io n ie r " z d n ia 1. X I. b r, co n a ­ stę p u je :

„J a k nazwać referenta pewnego sta­

rostwa na D o ln y m Śląsku, którego olśnił stopień nau ko w y mieszkającego z n im niemca do tego stopnia, że w domu tym jada się p o s iłk i p rz y je d n ym stole z niemcami?

...Podobnie rzecz się przedstawia ze stosunkami w domu wyższego urzędnika kolejow ego w ty m 1 samym mieście;

uśmiechy, wieczorne rozm ow y przy w spólnej herbatce itp . T a k rażąco od­

b ija u rzę d n ik ów od postawy ogółu p o l­

skiego społeczeństwa, że nawet u niem- ców w y w o łu je lekceważenie. W tym samym mieście odbyw ał się ślub pewnej urzędniczki PCK. Rzadka to jeszcze uroczystość na terenie Dolnego Śląska.

T y m m ile j p a trz y li sąsiedzi na odbyw a­

jącą się w domu weselnym zabawę aż do momentu, kie d y okazało się, że w ię­

kszość zaproszonych gości stanowią niem cy z całej kam ienicy. Dlatego też zapewne śpiewano piosenki przeważnie / niemieckiego pochodzenia.“

A w ię c w c ią ż jeszcze ta sam a h i­

s to ria , N a p y ta n ie w ty tu le a r ty k u łu , o d p o w ia d a m y : „ I głupcy i szkodnicy!“

(t) daw ki i ilości zaw artych w nim tru ją c y c h zanieczyszczeń. U szkodzenia te jednak sumują się i po pew nym czasie w y w o łu ją

ciężkie schorzenia. .

N ie k tó rz y szczególnie zbrodniczy sprze­

dawcy dodają rozm yślnie do b im b ru alko­

holu m etylowego, kwasu solnego i innych wysoce tru ją c y c h domieszek w celu pod­

niesienia „m o c y “ napoju. W y p ic ie takiego samogonu może pociągnąć za sobą szybką śmierć lub ślepotę. A lk o h o l m e ty lo w y jest dla organizmu siln ym jadem. Zm iany, któ re w yw o łu je , są nieodwracalne. Ślepota, w yw ołana piciem bim bru, zwłaszcza za­

fałszowanego alkoholem m e tylo w ym , po­

zostaje na cale życie.

N ie p ijc ie zatem bim bru. H a n d la rzy tą trucizną należy oddawać w ręce władz, a sprzedawany przez nich samogon w y le ­ wać do kanałów. Z b ro d n ic z y ten proceder, zapełniający szpitale i prosektoria ty s ią ­ cami ofiar, musi być zwalczony.

D r. B.

(5)

N r 15 P o l s k a Z a c h o d n i a Str. 5

ślf?

Ś . | P .

W I N C E N T Y WI TOS

W ic e p re z y d e n t K ra jo w e j R a d y N a ro d o w e j, K a w a le r O rd e ru „ O r ła B ia łe g o ", K a w a le r „ K r z y ż a G ru n w a ld u " I k la s y , k ilk a k r o t n y p re m ie r R zą d u R z e c z y ­ p o s p o lite j, b. w ię z ie ń b rz e s k i, b, w ię z ie ń z o k re s u o k u p a c ji h itle ro w s k ie j

zmarł w dniu 31 października 1945 r.

P am ięć Z m a rłe g o p o z o s ta n ie na d łu g o w n a ro d z ie , ja k o s y m b o l n ie zło m n e g o w o d z a ru c h u lu d o w e g o i c z o ło w e g o b o jo w n ik a o d e m o k ra c ję p o ls k ą . N a ró d tr a c i w Z m a rły m jednego z n a jw y b itn ie js z y c h sw y c h p a tr io tó w . C z ło n k o w ie P re z y d iu m : P re z y d e n t K ra jo w e j R a d y N a ro d o w e j

Stanisław Grabski B O L E S ŁA W B IE R U T Stanisław Szwalbe

M ichał Żymierski Roman Zambrowski W acław Barcikowski

Zmarł Wielki Syn Ojczyzny

O w ł a ś c i w y c h l u d z i n a w ł a ś c i w y m m i e j s c u

G dy się samemu b yło na Zachodzie i to aż 4 tygodnie z górą, gdy się pracowało na ro li, pomagając w zbiorach — można po­

wiedzieć, że poznało się nieźle panujące tam stosunki, teren i ludzi. Co prawda Zachód — to b y ł w te d y jeszcze „d z ik i Z a ­ chód“ . O d te j p o ry wiele rzeczy zm ieniło się na lepsze, ale pewne istotne spraw y zo­

sta ły te same. N ie zm ienili się ludzie. N ie mówię tu ma się rozumieć o szabrownikach, bo ten element jest zawsze „z m ie n n y “ i trudno uchw ytny. O tóż po pow rocie z Pomorza Zachodniego wiele k w e stii człek przem yślał i na zimno sobie rozważył.

Pracując w Stobnicy, miejscowości poło­

żonej nad odnogą zatoki szczecińskiej, po­

znało się ludzi rozm aitych. Ze Stobnicy i z miejscowości okolicznych. Lu d zi na tzw. stanowiskach: kom endantów m ili­

c ji, burm istrzów , sekretarzy gmin i inne osoby urzędowe. Przedstawmy parę syl­

wetek, żeby jaśniej zobrazować ty p y : B uchalter ta rta k ó w (k tó re m ia ły „w k ró t­

ce“ ruszyć) — warszawiak. S prytny, o b ro tn y obyw atel stolicy, zabrany z W arszaw y przez niem ców i w yw ieziony do Rzeszy.

Całą rodzinę mu rozstrzelali. Jest sam ja k palec. W ró c ił z obozu. Zaproponowano mu pracę buchaltera w m ających ruszyć ta r­

takach. Z uruchom ieniem b yło coś słabo.

A le żyć przecie trzeba. W ięc same czyn­

n ik i urzędowe p o ra d ziły mu tymczasem handel. N a tu ra ln ie w zakresie w łasnym — celem utrzym ania się. (Nawiasem mówiąc

— człow iek to b. serdeczny i m iły , m ający ty lk o słabość do kieliszka). W ty m sa­

m ym miasteczku mieszka sekretarz gminy.

Gm ina była wówczas nieczynna, ale sekre­

tarz był, p iln o w a ł aktów i oczekiw ał ro z­

poczęcia urzędowania. Ten to sekretarz, człow iek m ło d y i ja k sam w yznał w roz­

mowie ze mną — słabo piśm ienny, p rz y je ­ chał tu z zamiarem założenia sklepu. Sta­

rosta jednak zw ró c ił mu uwagę, że „o han­

dlu może pomyśleć później, a n ajpierw w inien coś uczynić dła O jc z y z n y “ . Ponie­

waż a ku ra t b ra k b yło urzędników , po bar­

dzo krótkim : prze,szkoleniu dano mu pracę sekretarza. Biedak czul się dość nieszczę­

śliw ie w now ej ro li i nie chciał j e j przyją ć dla siebie, tłumacząc się tym , że skończył zaledwie parę klas szkoły powszechnej.

N ic nie pomogło, bo brak b yło ludzi. — Równocześnie w ty m samym czasie, buchal­

ter, warszawiak siedzi w tym że samym m ia­

steczku i upraw ia handel pryw atnie, żeby zapewnić sobie egzystencję. A kom endant m ilic ji? Bardzo sym patyczny człow iek w średnim wieku, o łagodnych oczach, ale i bardzo łagodnym charakterze, ty lk o mało się o rie n to w a ł w zadaniach Polski na za­

chodzie. Stanowczo ja k na komendanta m ilic ji w tych warunkach za łagodny, ty m bardziej, że tru d n o mu było zdecydować się na wyraźną i ostrą postawę wobec tam ­ tejszych niemców. N ie k ry ty k u ję tu, broń Boże, w ładz bezpieczeństwa i ogólnej p o li­

ty k i w ładz wyższych, gdyż doskonale ro ­ zumiem trudności, na któ re napotyka i na­

p o tyka ć musi organizowanie pracy w p ry ­ m ity w n y c h i ta k tru d n ych warunkach.

Pragnę jednak stw ierdzić, że ludzie spo­

ty k a n i na ro zm a itych stanowiskach na j­

częściej nie posiadają tych w arunków , które do piastowania danego urzędu są bezwzglę­

dnie konieczne. B rak odpowiedniego facho­

wego w ykształcenia — oto co rzucało się w oczy. Rozm owy z wieloma znajom ym i z Zachodu przekonują mnie, że nie są to w yp a d k i odosobnione, mimo, że gdzienie­

gdzie zauważyć można pocieszające o b ja w y zmian na lepsze. Stefan Słoniński

Z n a n y i sza n o w a n y d z ia ła c z lu d o w y w P olsce W in c e n ty W ito s , w ic e p re z y ­ d e n t K ra jo w e j R a d y N a ro d o w e j z m a rł w K ra k o w ie w w ie k u 72 la t. W ito s b y ł prezesem P o ls k ie g o S tro n n ic tw a L u d o ­ w ego, k a w a le re m o rd e ru „ O r ła B ia łe ­ g o “ , k a w a le re m „ K r z y ż a G ru n w a ld u I k la s y , b. w ię ź n ie m b rz e s k im i n ie ­ m ie c k ic h o b o z ó w k o n c e n tra c y jn y c h ,

W . W ito s u ro d z ił się d n ia 21 s ty c z ­ n ia 1874 r, w W ie rz c h o s ła w ic a c h , w p o w . ta rn o w s k im . P o c z ą tk o w o p ra c o ­ w a ł ja k o r o b o tn ik le śn y. W y b ił się d z ię k i sw ej u s iln e j i w y tr w a łe j p ra c y i z a in te re s o w a ń z a g a d n ie n ia m i o g ó ln y ­ m i na c z o ło ru c h u c h ło p s k ie g o , z o s ta ł pre ze se m S tro n . C h ło p . P ia s t i b y ł k ilk a k r o t n ie p re m ie re m R zą d u R. P,

P rz y z w ło k a c h śp, W , W ito s a , k tó r e z ło żo n e z o s ta ły w k o ś c ie le oo. B o n i­

fr a tró w , o d p ra w io n o e g z e k w ie ża ­ ło b n e , p o cz y m o d b y ła się e k s p o rta - cja z w ło k do k o ś c io ła N. M . P a n n y. P o ­ tę ż n y p o c h ó d z o rk ie s tr ą w o js k o w ą na czele, p o p rz e d z o n y lic z n y m i p o c z ta m i s z ta n d a ro w y m i w s tro ja c h lu d o w y c h , z g ro m a d z ił w z d łu ż tra s y o lb rz y m ie t ł u ­ m y , Za tru m n ą p o s tę p o w a ła ro d z in a o ra z p rz e d s ta w ic ie le w ła d z z m in . K ie r - n ik ie m n a czele. Po u s ta w ie n iu tru m n y na k a ta fa lk u p o ś ró d ja rz ą c y c h się ś w ie c w p ra s ta re j ś w ią ty n i m a ria c k ie j, za ­ p e łn ili ją p rz e d s ta w ic ie le w ła d z p a ń ­ s tw o w y c h z P re z y d e n te m B ie ru te m na czele, re p re z e n ta n c i u rz ę d ó w , p a r t ii p o ­ lity c z n y c h , o rg a n iz a c ji s p o łe c z n y c h i in.

P rz e d k o ś c io łe m u s ta w iły się lic z n e szeregi w o js k a o ra z o rg a n iz a c ji m ło ­ d z ie ż o w y c h i w ło ś c ia ń s k ic h . M szę ża ­

ło b n ą o d p ra w ił ks. b is k u p R e sp o n d a e g z e k w ie ks. m e tro p o lita Sapieha.

W ś ró d lic z n y c h p rz e d s ta w ic ie li w ła d z o b o k p re z y d e n ta B ie ru ta , w ic e p re z y ­ d e n ta p ro f. G ra b s k ie g o , m in . M a tu s z e w ­ s k ie g o , m in. R a b a n o w s k ie g o , gen, S p y­

c h a ls k ie g o , z a u w a ż o n o p rz e d s ta w ic ie la a m b a sa d y U S A a tta c h e w o js k o w e g o p łk , P a sch le ya i a m b a sa d y W ie lk ie j B r y ta n ii k o n s u la J. D ic k e n s o n a . Po u- k o ń c z e n iu u ro c z y s to ś c i k o ś c ie ln y c h , w y n ie s io n o tru m n ę o b o k p o m n ik a M ic k ie w ic z a , gd zie s ta n ą ł P re z y d e n t B ie r u t i w y g ło s ił d łu ższe p rz e m ó w ie ­ n ie , p o czym u d e k o ro w a ł p o ś m ie rtn ie W ie lk ie g o P a trio tę K rz y ż e m G ru n ­ w a ld z k im I k la s y . N a s tę p n ie p rz e m a ­ w ia li m in . M a tu s z e w s k i, m g r M ie rz w a w im ie n iu P S L i J. G a jo c h w im ie n iu c h ło p ó w z ie m i k ra k o w s k ie j. Po o d śp ie ­ w a n iu „ R o t y " c h ło p i w z ię li tru m n ę na ra m io n a i u m ie ś c ili na p ro s ty m c h ło p ­ s k im w o z ie , z a p rz ę ż o n y m w c z te ry k o ­ n ie , O rs z a k ż a ło b n y p o d ą ż y ł w k ie ­ ru n k u m o s tu n a W iś le , gd zie P re z y d e n t B ie r u t z ło ż y ł o s a tn ie k o n d o le n c je r o ­ d z in ie Z m a rłe g o .

O rs z a k ż a ło b n y ru s z y ł n a s tę p n ie w s tro n ę W ie rz c h o s ła w ic , m ie js c a u ro ­ d z in Z m a rłe g o , W z d łu ż c a łe j d ro g i p o ­ p rz e z lic z n e w s ie i m ia s te c z k a lu d n o ś ć w w ie lk im s k u p ie n iu o d d a w a ła o s ta tn ie p o ż e g n a n ie W ie lk ie m u P o la k o w i, m ę ­ ż o w i sta n u i p o lit y k o w i, ce n io n e m u z a ­ ró w n o p rz e z s w y c h z w o le n n ik ó w ja k i p r z e c iw n ik ó w p o lity c z n y c h .

N a c m e n ta rz u w ie rz c h o s ła w ic k im s p o c z ę ły na w ie k i doczesne s z c z ą tk i jgdnego z n a jle p s z y c h s y n ó w O jc z y z n y .

P-

(6)

W o b r o n i e

O d pierwszych ch w il w yzw olenia spod o ku p a cji niem ieckiej, w yró żn ić można b y ­ ło dwa rodzaje lu d zi zarysow ujących się ja ko w y b itn e przeciwieństwa. G ru p y te najprościej ująć nazwami Polaków czyn­

nych i Polaków biernych. Jedni bowiem, zaledwie zaczerpnęli oddechu wolności, za­

częli się organizować i przystępować do pracy. Im prow izacja ta m iała i sw oje złe strony. Z samorzutności poczynań w y p ły ­ wała w ielka bezplanowość. B y li też tacy, k tó ry c h aktyw ność objaw iała się w yłącznie w złodziejstw ie. A le znaczna większość s tw o rzyła tę pierwszą i zasadniczą kadrę budow niczych odrodzonego Państwa P ol­

skiego. Przez ich śmiałą wolę pow stały przecież jeszcze w ogniu działań w ojen­

nych placów ki Czerwonego Krzyża, od­

d zia ły m ilic y jn e i zawiązki przyszłych urzędów. M ądrze czy głupio, celowo czy bezmyślnie, oddaw ali oni jednak swoje zdolności i prace dla dobra O jczyzn y. T y m ­ czasem druga grupa Polaków biernych przyglądała się temu w zło śliw ym negaty- wiźm ie, nieraz posuniętym do społecznego sabotażu. R ozw odzili się oni nad tru d n o ­ ściami, szerzącymi się na każdym polu, sami nie przykładając rę k i do n a jd ro b n ie j­

szej nawet pracy. W spółobow iązek odbu­

dow y nie is tn ia ł dla nich zupełnie. K ry ty k a czynnych ro d a kó w i rozważania polityczne b y ły ich je d yn ym zajęciem. Podział ten szczególnie jaskrawo zaznaczył się na Z ie ­ miach Zachodnich.

Z arów no w o p in ii publicznej, ja k i w prasie w ystępuje pewna krańcowość w pod­

chodzeniu do k w e stii osadnictwa na zacho­

dzie. Poświęca się w iele uwagi łajdactw u szabrow ników , z drugiej stro n y uprawiając ta k tępioną w a rty k u le K. R ym w ida pro-

p i o n i e r ó w

pagandę frazesu i samochwalstwa. Z b y t mało słyszym y o osiągnięciach rzeczyw i­

stych pion ie ró w ziem przyw róconych. N ie będę tu m ów ić o łajdakach ani o bohate­

rach, gdyż, ja k słusznie ktoś zauważył, po­

jechanie na zachód i objęcie m łyna ze w szystkim i urządzeniami, nie można na­

zwać bohaterstwem-. Faktem natom iast jest, że na zachodzie o s ie d lili się przeważnie lu ­ dzie czynni. Podczas gdy grupa biernych Polaków w ygodnie konferow ała w centrum k ra ju , kpiąc z w szystkich zamierzeń i osiąg­

nięć pionierów , ci ty lk o działali. D zię ki nim pow stały urzędy i szkoły. O tw orzono sklepy i ożyw iono handel. Czasami lu d zi tych spotykała krzyw da. N p. pewien fa­

chowiec branży m ydlarskiej za zezwole­

niem kom petentnych władz przejął fabrykę m ydła. W yłącznie w łasnym sprytem , n ie ­ zmordowaną pracą i wkładem w szystkich swoich oszczędności przedsiębiorstw o me- ty lk o w całości uchował, ale jeszcze p rz y ­ gotow ał do natychm iastowego uruchom ie­

nia. G d y już w szystko b y ło gotowe i nale­

żało ty lk o rozpocząć produkcję, z ja w ił się nagle jakiś „p e łn o m o cn ik“ z różnym i za­

świadczeniami i fabrykę poprostu odebrał.

W iadom ym jest, że fa b ry k i się upaństwa- wia i ów pionier b y n a jm n ie j nie zamierzał zatrzym yw ać przedsiębiorstw a na włas­

ność. Pragnął ty lk o w nim pracować. Je­

dnakowoż ci Polacy bierni, k tó rz y ani przez, chw ilę nie p rz y ło ż y li swoich rą k do u ra to ­ wania ta k cennego obiektu, w y rz u c ili go po prostu za drzw i, dziękując pogardliw ie za jego chęć w spółpracy -i nie dając żad­

nych m ożliwości odszkodowania.- Co wię­

cej. F abryka zamiast natychm iast ruszyć, stoi do dziś dnia, ponieważ... nagle niema zapasów. Po prostu zostały sprzedane!

Tego rodzaju w ypadki odbierają chęć do pracy wszystkim uczciwym pionierom i jas­

nym jest, że jeżeli odpowiednie władze nie zaczną energicznie przeciwdziałać tak skandalicznym i hańbiącym nadużyciom, akcja osiedleńcza na terenach przyłączo­

nych znajdzie się w niebezpieczeństwie.

C harakterystycznym jest, że w tedy, gdy na zachodzie trzeba było ty lk o silnej woli i odwagi, n ik t z biernej grupy nie w ybierał się w tam te strony, p ro ro ku ją c stale całej a kcji przyłączania prastarych ziem polskich najgorsze niepowodzenie. Obecnie, kiedy zorganizowano już w iele placówek, ci „ k r y ­ ty c y “ przechodzą okres zdziwienia, że je ­ dnak -ogrom zadania został w ykonany i usiłują znaleźć łatw e zdobycze, w ywalczo­

ne rękami i mózgiem pierwszych osiedleń­

ców.

P ionierzy „Z a ch o d u “ bronią się przed tym zalewem szumowin społecznych, lecz w obronie te j w inno pomóc im Państwo.

N a ta lia Bukowiecka

O d n a l e z i e n i e b e z c e n n y c h s k a r b ó w s z i u k i

W spalonej katedrze w K ołobrzegu na­

tk n ię to się na wmurowaną skrytkę , po otw arciu k tó re j zna-leziono szereg bez­

cennych skarbów sztuki. M . in. znale­

ziono sły n n y k ru c y fik s z roku 1330, rene­

sansowy świecznik wiszący w drzewie, zło­

cony oraz figurę M a tk i Boskiej z dzieciąt­

kiem. Ponadto znaleziono tam obrazy z X V , X V I I i X V I I I w ieku. Tamże znaleziono 7-ramienny świecznik, najstarszy zabytek K a te d ry, odlany w roku 1327. N a 6 krze­

słach, pochodzących praw dopodobnie z k o ­ ścioła są w y ry te : -orzeł polski i pogoń l i ­ tewska. Pochodzenie krzeseł zdradza w iek X IV .

oście opadły w adm e

N a d c h o d z ą c a zim a n ie b ę d zie ła tw ą d la n o w y c h o b y w a te li s ta re j p o ls k ie j z ie m i B o le s ła w a , d la o w y c h rzesz p io ­ n ie rs k ic h ze w s z y s tk ic h z a k ą tk ó w R z e ­ c z y p o s p o lite j, k tó r z y w cią g u la ta z d o ­ b y li i z a lu d n ili J e le n ią G ó rę , K a rp a c z , C ie p lic e , S z k la rs k ą P orębę, c zy ja k ta m jeszcze n a z y w a ją się o w e u ro c z e m ie j­

sco w o ści, p o ło ż o n e w w ie lk ie j k o tlin ie u s tó p Ś n ie ż k i. S k ła d a ją się na to różne p rz y c z y n y : b ra k w ę g la , m im o b lis k o ś c i W a łb rz y c h a , s p o w o d o w a n y d o tk liw y m i b ra k a m i naszego ta b o ru k o le jo w e g o , n ie ­ d o sta te czn e z a a p ro w id o w a n ie , w y w o ła ­ ne z n a n y m i w a ru n k a m i w o je n n y m i, n ie o s zczę d za ją cym i n a w e t i te g o n ie ­ m a l n ie zn iszczo n e g o z a k ą tk a E u ro p y , w re s z c ie m a r tw o ta h a n d lo w a , s p o w o d o ­ w a n a b ra k ie m to w a ró w p rz e m y s ło ­ w y c h , Z o k o ło sześciuset p la c ó w e k k u ­ p ie c k ic h J e le n ie j G ó ry , p rz e ję ty c h p rz e z P o la k ó w , w ą tp liw y m jest, czy u ru c h o m io n ą z o s ta n ie c h o c ia ż b y p o ło ­ w a . T o te ż z im a b ę d z ie n ie w ą tp liw ie p ro b ie rz e m o d p o rn o ś c i i w a rto ś c i n o w e ­ go s p o łe c z e ń s tw a d o ln o ś lą s k ie g o , b ę ­ d zie p e w n e g o ro d z a ju filtr e m , k t ó r y o d ­ d z ie li p ra w d z iw y c h p io n ie ró w i gospo­

d a rz y ty c h zie m od m ę tó w , s z a b ro w n i­

k ó w , g e s z e fc ia rz y i b łę d n y c h ry c e rz y p rz e m y s łu .

N a ra z ie je d n a k c a ły te n k ra j ma ta k i w y g lą d , ja k g d y b y t r w a ł w b e z u s ta n ­ n y m ja k im ś ś w ię c ie n a ro d o w y m , W s z ę ­ d zie b o w ie m , gdzie w z ro k p a d n ie , w z d łu ż u lic m ie js k ic h c zy na w s i, tr z e ­ po cą na w ie trz e , p o w ie w a ją z m a s z tó w c zy z w ie s z a ją się z o k ie n i b a lk o n ó w p o ls k ie c z e rw o n o - b ia łe c h o rą g ie w k i, A le nie oznacza to , b y lu d z ie tu o b c h o ­ d z ili p e rm a n e n tn y „ T r z e c i M a j" , ty lk o po p ro s tu p o ls k a c h o rą g ie w k a na dom u w s k a z u je , że je s t on z a ję ty ju ż p rz e z o b y w a te li p o ls k ic h i że p o s z u k u ją c y m ie s z k a ń d a re m n ie t r u d z ilib y się, b ę ­ b n ią c p ię ś c ia m i w z a m k n ię tą z a z w y ­ czaj — ja k to je s t o b e cn ie w e z w y c z a ju na Ś ląsku — b ra m ę . Is to tn ie , n o w e j fa li p rz y b y s z ó w na z ie m ie z a c h o d n ie t r u ­ dno na D o ln y m Ś ląsku zn a le źć m ie s z ­ k a n ia , J e s t to p o w a ż n y p ro b le m , ale p ro b le m ra cze j o rg a n iz a c y jn y , w a ż n e z a d a n ie d la naszej a d m in is tra c ji p a ń ­ s tw o w e j na ty c h te re n a c h . B o p o p ie r ­ w sze, ja k ju ż z a z n a c z y liś m y , n ie ulega w ą tp liw o ś c i, że m n ó s tw o p rz y b y s z ó w tr a k tu je sw ój p o b y t w J e le n ie j G ó rz e

i o k o lic y ra cze j ja k o „s e z o n o w y ", po w tó re zaś, w ie lu b a rd z ie j p rz e m y ś l­

n y c h i s p ry tn y c h k o m b in a to ró w p o z a j- m o w a ło d la siebie, d la je d n e j za z w y c z a j osoby, duże m ie szka n ia r a n a w e t c a łe w ille , W n a d z ie i, że u d a im się o b ie k ty te d o k ła d n ie i z w ie lk im z y s k ie m w y ­ sza b ro w a ć, s k o ro t y lk o n a d a rz y się sp o ­ sobność b e zp ieczn e g o w y w ie z ie n ia „ n a ­ b y te g o " w te n sposób m ie n ia . D la u z y ­ s k a n ia p o d s ta w y fo rm a ln e j p o d a li ta c y m ą d ra le w u rz ę d z ie m ie s z k a n io w y m , że s p o d z ie w a ją się „la d a d z ie ń " ro d zicó W , ro d z e ń s tw a , b a b c i, c io c i, w u jk a i Bóg w ie jeszcze ko g o . T o te ż s łu szn ie P e łn o ­ m o c n ik R z ą d u p rz y g o to w u je a k c ję , m a ­ jącą na c e lu ścisłe s k o n tro lo w a n ie p r z y ­ d z ie lo n y c h w p ie rw s z e j fa z ie m ie s z k a ń i d o m k ó w je d n o ro d z in n y c h o ra z u p o ­ rz ą d k o w a n ie s to s u n k ó w m ie s z k a n io ­ w y c h p rz e z w y e lim in o w a n ie n ie p o ż ą - n ych e le m e n tó w . C i w ię c , k tó r z y w y ­ b ie ra ją się na za ch ó d w in te n c ji p r a w ­ d z iw e j p ra c y o s ie d le n ia się ta m n a s ta ­ łe , n ie p o trz e b u ją o b a w ia ć się, że nie zn a jd ą d la s ie b ie w y g o d n e g o m ie s z ­ k a n ia .

S p ra w a ta łą c z y się o c z y w iś c ie z z a ­ g a d n ie n ie m n ie m c ó w , k tó r z y d o ty c h -

Cytaty

Powiązane dokumenty

w ił się wówczas nie tylko w piastowskich kancelariach dworskich, lecz nawet przyplątał się na królewski dwór w Polsce, język niemiecki stał się dla

zaopatruje swych członków w e wszelkie artykuły pierwszej potrzeby przy niskiej marży kalkulacyjnej Sklepy mieszczą się: spożywczy ul. Raciborska nr 20 rzeźniczy

cy. Więc, po zaspokojeniu pierwszego głodu, nie śpieszono się z jedzeniem, tylko ogólnie dano upust językom, pogwarzając dostojnie a uczenie o tym wielkim

skonalenia techniczne, przez które ulepsza się konstrukcję na­. rzędzi pracy, wykorzystuje się lepiej materiał, albo ulepsza

D zieje się to na skutek niew łaściw ego rozplanow ania

Rada Naukowa zwraca się do wszystkich warstw Narodu o uczestnictwo w realizacji tego dzieła. Rada widzi wielkie, stojące jeszcze przed Narodem trudności, ale tym

Organizacyjnego 10-23

mień układa sią na polskości miasta. Każdy nowy człowiek jak zbójca wydziera ci polskość. Każdy nowy przepis i każde prawo jest przeciw polskości. Sypią