• Nie Znaleziono Wyników

Chrześcijanin, 1985, nr 9

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "Chrześcijanin, 1985, nr 9"

Copied!
24
0
0

Pełen tekst

(1)

CHRZĘŚCI \l

EWANGELIA

- ŻYCIE

I

MYŚL CHRZEŚCIJAŃSKA - JEDNOŚĆ - POWTÓRNE PRZYJŚCIE CHRYSTUSA

KTÖ Z CHCIA ŁBY BYĆ T A K STA R O ŚW IEC­

K I, BY ORG ANIZOW AĆ SW Ó J DOM I SW O JĄ

1A/ RZ E5 IEM

RODZINĘ W ED ŁU G W SK A ZA Ń B IB L II?”

(patrz: Clifford D avis: „Dobra, staro- św iecka droga”, artykuł z cyklu: „Twoja rodzina i Bóg” — s. 14)

(2)

K o śció ł na św iecie

@ A stro n au ta , Ja m es Irw in, n a ­ leżący do ekipy am ery k ań sk ich kosm onautów , k tó ra w y ląd o w a ła n a K siężycu, ostatn io został ord y n o ­ w an y n a duchow nego K ościoła b a p - tystycznego w USA.

© Liczba duchow nych w K ościele an g lik ań sk im drasty czn ie m aleje.

B ra k chętnych do tej służby s p ra ­ w ia, że duchow ni są bardzo p rz e ­ ciążeni p racą. K ościół a n g lik ań sk i p rag n ą c zm ienić tę sy tu a cję rozpo­

czął w śród m ężczyzn m asow ą k a m ­ p an ię w celu rozb u d zen ia z a in te ­ reso w ań służbą duchow nych.

© B yły p rez y d en t USA, Jim m y C arter, p rze m aw ia ł do 15 tys. m ło­

dych ludzi podczas narodow ego zgrom adzenia m łodzieży K ościoła lu terań sk ieg o w A m eryce. Z ostał on zaproszony przez org an izato ró w tego sp o tk a n ia z tego pow odu, „że z n a­

ne są jego w y siłk i n a rzecz p o koju oraz ja k o osoba w ia ry ” . XV 1985 r.

o trzy m ał on n ag ro d ę Ś w iatow ej R ady M etodystów . B ył on p ie rw ­ szym obyw atelem am erykańskim , k tó ry o trzy m ał ta k ą nagrodę.

© W południow ych In d iac h w stan ie M a h a ra sh tra otw orzono os­

ta tn io 27 now ych Zborów . W lu ty m br., w ty m sam y m sta n ie m iało m iejsce sp o tk an ie m łodzeży z u d zia­

łem ty siąc a m łodych osób.

© S u d an je st je d n y m z k ra jó w A fry k i n a jb a rd z ie j d o tk n ięty ch k lę ­ sk ą głodu. R azem :z E tio p ią ,i C za­

dem k o rzy sta on w dalszym ciągu z pom ocy d la głodujących.

@ 300 la t te m u odbyło się p ie rw ­ sze sp o tk an ie m od litew n e T ow arzy­

stw a P rzy jació ł p o p u la rn ie zw anych k w a k ra m i. W ciągu o sta tn ic h 25 la t d a ł się zauw ażyć sp a d ek liczby w iern y ch tej społeczności.

© Z bory Boże (A ssem blies of God) w G w ate m alii w 1987 ro k u b ęd ą obchodziły 70 lecie swojego istnienia. D la uczczenia tej roczni­

cy w ierzący w yznaczyli sobie now y cel: założenie 500 n ow ych Zbo­

rów . M łodzież n ależąca do tej spo-

G EN E A . G E T Z : N ie s a m o w o ln y (a rt. z c y k lu „ C e c h y d u c h o w e g o p rz y w ó d c y , ode. 10) — s. 4—5

R. K R A W CZY K : „ ...I sp is a ł n a ta b lic a c h S ło w a P rz y m ie rz a ” — s. 6—10

O ŚW IADCZENIE Z g ro m a d z e n ia Z b o ró w B o ż y ch w U S A : Czy n a ro d z e n i n a n o w o w ierzący m o g ą b y ć o p ę ta n i p rz e z d e ­ m o n y — s. 11—13

CLIFFO R D D A V IS : „ D o b ra , s ta ro ś w ie c k a

łeczności p rag n ie do ro k u 1987 przyprow adzić do C h ry stu sa 100 tysięcy m łodych ludzi.

© Nie u sta je rów n ież w zrost Zborów Bożych w B razylii. Rozwój K ościoła w tym k r a ju nic n ie u tr a ­ cił ze sw ojej p ie rw o tn e j dynam icz- ności i zasięgu. W Sao P aulo działa np. obecnie około 2 tys. Zborów . P o sia d a ją one w iele p laców ek i n i­

kogo n ie dziw i fak t, że je d e n Z bór m oże obsługiw ać p o n a d 600 p la ­ cówek. S taty sty cz n ie rzecz b io rą c je ­ d n a ta k a p la có w k a m oże liczyć 200 w iernych.

© Nowe m uzeum archeologiczne zostanie o tw a rte w Jerozolim ie.

P lan y dotyczące M üzeum Ziem i B i­

blii zostały z w ielk im uzn an iem p rzy ję te przez k o m itet m ie jsk i J e ­ rozolim y. W m uzeum ty m znajdzie się m iejsce dla rza d k ic h okazów grom adzonych dotychczas w różnych, k ra ja c h środkow ego W schodu. W a r­

tość zgrom adzonych ek sp o n ató w je st szacow ana n a ok. 40 m in. dolarów .

© P an h ellen isty czn y A lians E w an ­ geliczny p o d ejm u je sta ra n ia , by do­

prow adzić do zniesienia p ra w a n a ­ danego w G recji w la ta c h 1938-39.

N a m ocy tego p ra w a zabroniono chrześcijaninom p u blicznej e w a n ­ gelizacji. P ra w o to u trzy m ało się w m ocy w czasie reżim u M etakse- sa, p otem w czasie re s ta u ra c ji m o­

n a rc h ii i w czaisie II w o jn y św ia ­ tow ej. Z d an iem A lian su praw o to je st niezgodne z k o n sty tu cją , po ­ niew aż zostało ono zatw ierdzone w czasie n ie d em o k raty czn y ch rządów w G recji.

© N arodow y K o m ite t O chrony Dzieci w USA, o rg an iz ac ja sta w ia ­ ją c a sobie za cel ochronę dzieci przed w y u zd a n iem se k su aln y m ze stro n y ludzi dorosłych, o p u blikow ał w lu ty m br., dan e w edług k tó ry ch liczba g w ałtó w i ak tó w w y k o rz y ­ sty w a n ia sek su aln eg o dzieci w z ra ­ sta w ty m k r a ju w z a straszając y m tem pie. T en trag iczn y fa k t odnosi się, oczywiście, n ie tylk o do sy­

tu a c ji panującej: w A m eryce, ale i w w ielu in n y c h k ra ja c h .

d r o g a (z c y k lu : „ T w o ja ro d z in a i B ó g ”

— S. 14

DLA D Z IE C I: M a ły le w T a w n y — s.

15—17

EDW A RD L O R E K : „C o o ty m m y ślisz ” ?

—* s. 18—20

T . JA R O S Z : „ Ż y ć t a k ja k M istrz m ó j...”

(W sp o m n ien ie o b r . K . J a c y sz y n ie ) — s. 31

K R O N IK A : S. 23

© N a te re n ie NRD w zrasta za­

rów no zain tereso w an ie B iblią ja k i je j w pływ n a życie ludzi. O statnio u k az ały się dw a różne w y d an ia P i­

sm a Św iętego. Je d n o z nich nosi nazw ę: „Z ach ęta do życia” i za­

w ie ra w y bór te k stó w z ew angelii M a rk a i księgi H ioba. D ru g a p u ­ b lik a c ja je s t za ty tu ło w a n a „Im puls”.

J e s t o n a pośw ięcona działalności T ow arzy stw a biblijnego i zaw iera p ro g ra m tłu m aczeń b iblijnych. P ie r ­ wsze w y d an ie je s t ju ż w yczerpane, a dru g ie spotkało się z żądaniam i w znow ienia.

© F ilip iń sk ie T ow arzystw o B i­

b lijn e rozpoczęło w yd aw an ie h isto ­ rii b ib lijn y ch w form acie k o m ik ­ sów. K siążk i tego ro d za ju były ju ż w ydane w k ilk u n a stu językach i cieszyły się ogrom ną popularnością w śród m łodzieży. T a fo rm a p u b li­

k ac ji zn a n a je s t także w Polsce.

© C h rześcijanie z A n k ary (T ur­

cja) uzy sk ali o ficjalne pozw olenie n a pro w ad zen ie nabożeństw , któ re m ogą odbyw ać się ra z w m iesiącu w b u d y n k u publicznym . W pozo­

stałe niedziele m isjo n arze ze spo­

łeczności „O p eracja M obilizacja”

(OM), o d b y w ają sp o tk a n ia w trzech różnych D om ach M odlitw y.

© W 1984 ro k u kaznodzieja Sam i D agher, p a s to r Z boru w B ejrucie (Liban), razem z członkam i tego K ościoła rozpoczął pracę w siostrza­

n y m K ościele w Sidonie. Obecnie w ięcej niż 70 osób uczestniczy w nabożeństw ach. Z bór w Sidon (na płd. B e jru tu ) rozpoczął działalność, dzięki pom ocy Z asiłk u S a m a ry ta ń ­ skiego..

© P olskie T ow arzystw o B iblijne p la n u je w ydać 250 tys. egzem plarzy B iblii w 1985 r. Je d n ak ż e nie je st to w y sta rc z a ją c a ilość dla zaspoko­

je n ia po trzeb w naszym k ra ju . Z a ­ in tereso w an ie je s t szczególnie duże w śród w yznaw ców K ościoła rzy m ­ sko—katolickiego.

® Nowe m a n d ary ń sk ie tłu m ac ze­

nie B iblii system em B raille’a, dla niew idom ych w C hinach zaczęło u k azyw ać się w 1983 roku. By w y­

dać całą B iblię B raillem należy w y drukow ać 35 ksiąg. P ierw szą księgą Biblii, k tó ra została przygo­

to w an a B raille m je st ew angelia Ja n a .

e.z.a.

W NUMERZE M.IN.:

2

(3)

ŹRÓDŁO MOCY

C zerpiąc soki z k rz e w u w innego la to ro śl przynosi owoce. W ierzący człow iek nie będący w bliskiej spo­

łeczności z P an em Jezusem może być ch w ie jn y i sła ­ by w Wierze.

U pozostających z d ala od Je z u sa o b u m iera życie w iary. Moc do praw dziw ego życia należy b ra ć z k rz e ­ w u w innego, ja k im w po d o b ień stw ie p rz e d sta w ia sie­

bie P a n Jezus. On chce, aby być w iern y m w czytaniu Słow a Bożego i w m odlitw ie. Inaczej życie w ew n ętrzn e i zew nętrzne sta n ie się niezgodne z w olą Bożą.

C zytam y w podobieństw ie, że w inogrodni'k chce p ie ­ lęgnować k aż d ą latorośl, zw ią za n ą z krzew em w in ­ nym. Tym, k tó rzy są z N im zw iązani, chce zaspokoić

w szystkie potrzeby. C zytając B ib lię i m a ją c społecz­

ność z N im w m odlitw ie nie p o w in n iśm y czuć się osa­

m otnieni. O n przecież pow ied ział: „ J a je ste m z w am i po w szystkie dini aż do skoń czen ia św ia ta ” . S ław a te w noszą pocieszenie. L ato ro śl o d erw a n a od1 k rzew u w innego je s t bezużyteczna. N ie m ożna z niej zrobić żadnego użytecznego przedm iotu. O d cię tą la to ro śl og­

ro d n ik sp a la w ogrodzie ja k o do niczego ,nie p rz y d a t­

ną. P ra w d z iw a społeczność z B ogiem W oczach ludzi niew ierzących je s t lekcew ażona. J e ś li n a p ra w d ę la to ­ rośl zw iązana je st z krzew em w innym , to p o tw ie rd z a się p ra w d a z a w a rta w E w angelii: „C hrystus żyje w e m nie, a j a w N im ”. O dtąd D uch Boży m oże odgryw ać kierow niczą rolę w tw oim życiu.

K to życie sw oje zw iąże z C hrystusem , tego Boże błogosław ieństw o nie opuści. K to nie m a praw dziw ej społeczności z P an em Jezusem , te n nie m a p ra w d z i­

wego w ew nętrznego pokoju, ja k i tylko On daje. J a k w ynika z tekstu, latorośl p o w in n a przynosić owoce.

N iektórzy u w ażają, że do przynoszenia owoców podo­

bających się Bogu p ow ołani m uszą być sp ecjaln ie w y­

b ra n i i przeszkoleni ludzie, n p.: księża, ordynow ani pastorzy, diakoni, czy siostry diakonisę. A le P a n J e ­ zus m ów i: „każd a la to ro śl” .

Z adaniem w ięc każdego w ierzącego, narodzonego h a nowo człow ieka je s t przynoszenie ow ocu podobającego się Bogu. P an Jezus w idzi tw o je p ostępow anie w ży­

ciu. On szuka owocu. Czy zn a jd u je go? S ą krzew y w inne, k tó re p o sia d a ją tylko liście. O d g ry w ają one rów nież w aż n ą rolę. Lecz P an Jezu s chce w idzieć w tw oim i m oim życiu owoce. Je st ta k a z n a n a pieśń:

„Prócz liści nic, a owoc gdzie?” W arto zastanow ić się nad treśc ią tej pieśni.

Ja k sm utny m usi być Z baw iciel, jeśli w naszym ży­

ciu nie w idzi owoców. P rzynoszenie owoców oznacza też w skazyw anie drogi do Niego. Z astan ó w się, czy ta k postępujesz. Czy ktoś przez tw oje św iadectw o znalazł drogę do Z baw iciela. N iektórzy m ów ią, że do­

piero w w ieczności okaże się, kto P a n u rzeczyw iście przyniósł owoc. P ew n e je s t ję d n ąk , żę kto w sposób

bezużyteczny żyje tu n a ziem i, tego i owoc życia oka­

że się bezużyteczny ta m w wieczności.

P rzy p o m in am sobie słow a w ierzącej kobiety, k tó ra p rz y ję ła P a n a Je z u sa p rz e z św iadectw o jednego e w a n ­ gelisty. B yła ona owocem jego służby. W skazywać drogę do Z baw iciela, to zad an ie każdego w ierzącego człow ieka. P a n sz u k a owocu i z tw ojego życia. Z a sta ­ nów się, czy te n owoc przynosisz? Is tn ie ją i dziś za­

pełnione kościoły, p rzew ażnie w ówczas, kiedy p rz y ­ jeżdża ja k iś znany ew a n g elista czy d ostojnik kościel­

ny. A le czy to je s t owoc, ja k i on przynosi Bogu, czy tylko jego popularność?

O wocem je st w ięc to, cośmy w zięli od P a n a Je zu sa i czym p o te m p ro m ie n iu jem y w naszym otoczeniu.

Do tego p otrzebne je s t k ie row nictw o D ucha Ś w ięte­

go, o k tó re człow iek w ierzący p o w in ien prosić. Istn ie ­ j ą chrześcijanie, k tó rzy m odlą się o n a p e łn ie n ie D u­

chem Ś w iętym tylko ra z w ro k u podczas p a m ią tk i ze­

sła n ia D ucha. Lecz p ro śb a t a nie p o w in n a być nigdy zapom niana, poniew aż D uch Ś w ięty w p ro w ad za nas we w szelk ą praw dę.

D uch Ś w ięty d aje poznanie grzechu, c h ro n i i ostrze­

ga przed nim . U św iad am ia On też człow iekowi w ierz ą­

cem u, że je s t Bożym dziecięciem . A postoł P aw eł ta k o tym pisze: „Jego D uch pośw iadcza naszem u duchow i, że jesteśm y Bożymi dziećm i”. W południow ej F ran cji, w m ieście A w inion je st most, a w łaściw ie je,st to pół m ostu n a rzece R odan. W przeszłości m ost te n zaczęli budow ać R zym ianie, ale zbudow ali go tylko do połow y rzeki, poniew aż za istn iała sy tu a cja nie poz­

w oliła im dokończyć pracy.

Dziś k am ien n y te n m ost je st starym , p am iętający m czasy rzym skie zabytkiem , odw iedzanym chętnie przez turystów , a zd jęcia tego m ostu w id n ie ją n a k a rtk a c h pocztow ych i rozsyłane są po całym św iecie. A le owe pół m ostu w zasadzie nie służyło i nie służy nikom u.

Nie p ro w a d zi do żadnego celu. Z ab y tek te n k o ja rz y się z je d n ą p raw d ą, k tó rą m ożnaby zastosow ać w odnie­

sieniu do w ielu ludzi. Człow iek chce należeć do Boga, ale nie chce zerw ać z grzechem . T akie życie nie p ro ­ w adzi do żadnego celu. P odobnie było kiedyś za cza­

sów p ro ro k a E liasza w śród Izraelitów . W części służyli oni p raw d ziw e m u Bogu, a w części bożkow i słońca, B aalow i. W tedy E liasz postaw ił ludow i w aru n ek . Z gro­

m adził ich n a górze K arm e l 1 sk iero w ał do nich n a s tę ­ pujące p y ta n ie : „ J a k długo będziecie kuleć n a obie stro n y ? (1 K ról. 18,21) Je śli P a n je s t Bogiem, idźcie za Nim, jeśli B aal, idźcie za nim .” I dziś d la w ielu n a ­ leżałoby tę p ra w d ę podobnie przedstaw ić. Je śli kto chce w połow ie naśladow ać C hrystusa, a w połowie w ieść grzeszne i św ieckie życie, te n n:ie odziedziczy życia wiecznego w Bożej chw ale.

Życie połow iczne nic B ogu n ie daje. O n chce, abyś całkow icie do Niego należał. D w om panom służyć nie m ożna. D latego całkow icie oddaj Mu sw oje serce. W społeczności z Jezusem w szystko sta je się nowe. Ży­

cie m a sens. Boże Słowo da ci w iele radości, a Duch Boży zabierze w szelką lu d z k ą bojaźń. W idzim y to na p rzykładzie apostoła P io tra, k tó ry przed dniem zesła­

n ia D ucha Św iętego za p ie ra ł się P ana. Po nap ełn ien iu D uchem Ś w ięty m sta ł się om, odw ażnym Bożym czło­

w iekiem . P ow iedział on w ów czas: „nie m ożem y nie m ów ić o tym , co w idzieliśm y i słyszeliśm y”.

D uch św ięty chce cię w p ro w ad zić w b lisk ą społecz­

ność z P an em Jezusem . Pozw ól M u n a to, a staniesz gię la to ro ślą przynoszącą owoc k u Bożej chw ale.

K A ZIM IERZ M URANTY

(4)

« S A . G E T Z ( O d C . 1 0 )

NIESAMOWOLNY

Biskup bowiem jako włodarz Boży, pow inien być n ie­

naganny, niesam owolny... (Tyt. 1,7)

Czy zdarzyło ci się spotkać człow ieka, k tó ry zaw ­ sze m usi „postaw ić n a sw oim ” niezależnie od tego, czy w grę w chodzi sp ra w a rodzinna, zaw odow a, czy też kościelna? C złow iek tego ro d za ju rzadko m iew a ochotę do u stę p stw n a rzecz d y sk u sji podejm ow anych przez kolektyw . Gdy zm uszony je st w końcu u s tą ­ pić, czyni to z w ielk ą niechęcią. „No ta k —■ m ów i wówczas — ale to n ie je st n ajlep szy sposób z a ła t­

w ienia sp raw y , najlep sze m iejsce do odw iedzania lub najlepszy pom ysł”. T h a y e r ok reśla tę cechę jako arogancję i podobanie się sobie sam em u. K ró tk o m ó­

wiąc, człow iek sam ow olny b u d u je św iat w okół sie­

bie. J e s t on zap atrzo n y w siebie i chce „robić tak , ja k m u się p o doba” (Beck). Człowiek, k tó ry nie jejst sam ow olny, nie je st u p a rty — k o m e n tu je W illiam s.

PRZY K ŁA D RA ŻĄ CEG O Z EPSU C IA

G reckie słowo, k tó re przetłum aczono ja k o sam o­

wolny, użyte je st w N ow ym T estam encie tylk o d w u ­ k ro tn ie : w liście do T y tu sa (1,7) oraz w d ru g im liście P io tra (2,10). W ty m o sta tn im w y stę p u je w kontekście szerszym , o bogatej treści. P io tr ostrzega chrześcijan p rzed fałszyw ym i nauczycielam i i uczy, ja k m ożna ich rozpoznać. Będą oni szli za sw oim i pożądliw ością?

mi i „z chciw ości w yko rzy sty w ać w as przez zm yślo?

ne opow ieści” (2, 2—3). Są to ludzie, któ rzy „zw ierzch­

nością p o g ard z ają”. P o n ad to są „śm iali” i „podobający się sobie”, czyli sam ow olni (2,10—<BG). Ich se rc a są

„wyćwiczone w chciw ości” (2,14), i w y p o w iad a ją sło­

wa „nadęte i p u ste ” (2,18).

Ogólna in te rp re ta c ja tego pojęcia w y d aje się oczy­

wista. C złow iek sam ow olny je st człow iekiem ż y ją ­ cym w egocentryzm ie. N ajw yższym a u to ry te te m dla niego jest w łasne „ ja ”. J e s t chciw y i zarozum iały.

„Ale — być może pow iesz z w estch n ie n iem ulgi —1 ja z pew nością ta k i nie je s te m 1-”

M am nadzieję, że nie, gdyż je st to n a jb a rd z ie j sk ra jn y rodzaj egocentryzm u. Był on cechą życia m ieszkańców Sodom y i Gom ory, egoistycznych i a ro ­ ganckich ludzi (2 P io tra 2,6). Był on rów nież cechą c h a ra k te ru B alaam a, u p arte g o wieszcza, k tó ry „um i­

łow ał zapłatę n iesp raw ied liw o ści” (2 P io tra 2.15 BG).

B A R D Z IE J SU BTELN A FO RM A SAMOW OLI Sam ow ola może p rzejaw iać się n a w e t w życiu ch rześcijan; często w postaci znacznie m niej ja s k ra ­ wej i rażącej. N ależy je d n a k w iedzieć, że w każdej postaci łączy się ona z grzesznym postępow aniem , je st oczyw istą oznaką n iedojrzałości zarów no ducho­

w ej ja k i psychicznej.

N a przy k ład Jim m a żonę i czw oro dzieci, G dybyś porozm aw iał z nim i, m ógłbyś się dowiedzieć, ja k u p a rty m i sam ow olnym je st on człow iekiem . Je st przy ty m ch rz eśc ija n in em — każdej niedzieli pun k tu ? alnie przy p ro w ad za całą rodzinę do Zboru. P rz y ­ n a jm n ie j co d ru g i dzień m odli się i czyta B iblię w spólnie z dom ow nikam i. S ta ra się być dobrym opie­

k u n em rodziny. Jego żona i dzieci pow iedzieliby ci jednak, że p row adzi swój dom ja k d y k ta to r. P ra w ię w cale nie liczy się z ich zdaniem i sam podejm ujd w szelkie decyzje. (Dlatego w ynaleźli już n a niego n ie jed e n sposób, aby móc czynić za jego plecam i to, co im się podoba).

A lbo w eźm y, n a przykład, Sam a. J e s t p rac o w n i­

kiem Z boru i praw dopodobnie obejm ie kiedyś fu n k ­ cję starszego. Lecz przy p odejm ow aniu jakichkolw iek decyzji n ie m al zaw sze je st je d y n y m oponentem . Gdy inni głosują „za”, on głosuje „przeciw ”, a gdy popiera w ysunięty pom ysł, czyni to ty lko w tedy, gdy sam jest jego in icjato rem .

P o p atrzm y ta k ż e n a postaw ę Ja ck a . P ra c u je w fabryce. Z a jego plecam i ludzie n az y w ają go „P anem A rogantem ". „U w aża się za nieom ylnego!” — m ów ią o nim koledzy w prący. „Nigdy nie p rzyzna się do popełnionego błędu — m ów i o nim jego szef — n a ­ w et w tedy, gdy k ażdy widzi, że się p arnylił”. A co najgorsze, człow iek te n p ró b u je św iadczyć innym .

GŁÓW NE PRZY CZY N Y

T ak i sposób zachow ania się m a sw oje przyczyny.

Po pierw sze, ludzie po p ro stu nau czy li się być egoD stam i i sam ow olnym i. S ą popsuci i zarozum iali. Na zbyt w iele im pozw alano, gdy byli dziećmi. „S taw ia?

nie n a sw oim ” stało się ich zw yczajem życiowym, k tórego nie w y rzek li się n a w e t w sta rszy m w ieku.

C złow ieka, k tó ry nie żyje w sferze e ty k i chrześci­

ja ń sk ie j i n ab y w a ta k ic h cech c h a ra k te ru — czeka niezm iernie puste, egoistyczne życie. Ten, k to n ab y w a ta k ich cech c h a ra k te ru „w ew n ątrz ch rz eśc ija ń stw a”, je st rów nież u p a rty m egoistą, choć w n iek tó ry ch dziedzinach życia często zachow uje się bardzo po­

bożnie. .

C złow iek ta k i u sp raw ie d liw ia często sw oje zacho­

w anie o p eru ją c c y ta ta m i z B iblii w y ry w a n y m i z k o n ­ tekstu. F u n k c ję p rzew odnika duchow ego spełnia czę­

sto ja k o ten, k tó ry pasie trzo d ę Bożą, „z p rzy m u su ”,

„dla brzydkiego zysku” , i u staw icznie panoszy się n ad „tym i, któ rzy są m u p o ru czen i” (1 P io tra 5,2—3).

Istn ie je rów nież in n a pow ażna przyczyna, dla k tó ­ rej ludzie sta ją się niezm iern ie sam ow olni. Je st ona znacznie tru d n ie jsz a do zrozum ienia i czasam i n ie ­ łatw a do w y k ry c ia dla człow ieka. Może się zd a­

rzyć, że ktoś, kogo dręczy te n problem , w yzna po d ­ czas rozm ow y: „N apraw dę, nie w iem dlaczego jestem ta k i!”, albo „N apraw dę nie rozum iem , dlaczego je ­ stem ta k im egoistą!”

Tego ro d za ju egoizm m a często źródło we w czes­

nym dzieciństw ie człow ieka. P om iędzy d ru g im a trz e ­ cim ro k iem życia dziecko przechodzi ta k zw any „ok­

res sam ow oli”. J e s t to n o rm a ln y e ta p rozw oju każde?

go dziecka, w k tó ry m w y zw ala się ono spod całkowi-' tej zależności k u sam odzielności. O bjaw te n m a pod­

łoże zarów no biologiczne, ja k i psychologiczne. Dziec­

ko uczy się w ów czas „opanow yw ać" św iat otaczający go oraz ludzi żyjących z nim .

4

(5)

N iektórzy ludzie nie ro zu m ieją tego okresu roz­

w oju dziecka. N aty c h m ia st zaczynają niepokoić się tym , że dziecko ich nagle robi się bardzo u p arte . W ydaje im się, że kiedy dorośnie, będzie ustaw icznie próbowało rządzić in n y m i ludźm i. I ta k zam iast tr a k ­ tować tę n a tu ra ln ą skłonność jako Boży „ d a r” udzie­

lony dziecku, którego c h a ra k te r należy odpow iednio u kształtow ać i u k ie ru n k o w a ć rodzice a ta k u ją dziecko, pró b u jąc siłą „p rz eła m ać” jego wolę. S k u tek tego jest ta k i, że raczej „druzgoczą” tę wolę, co po­

w oduje, iż dziecko zaczyna tłu m ić w sobie silne, ag,' resyw ne uczucia. U czucia te często nie z a n ik a ją w dziecku i co ja k iś czas bu d zą się w nim , lecz są nie-, stety system atycznie tłu m io n e przez rodziców.

R ezu ltat takiego w y chow ania je st często całkow i­

cie przeciw n y ternu, co rodzice zam ierzali osiągnąć.

T a n a tu ra ln a skłonność, k tó ra p o ja w ia się w trzecim czy czw artym ro k u życia (czyli w okresie, gdy zaczyna kształtow ać się c h a ra k te r) nie za n ik a w dziecku, lecz poozstaje w nim , w sk u te k czego w y ra sta ono n a n ie ­ zm iernie u p arte g o człow ieka. C złow iekowi ta k iem u tru d n o jest później zrozum ieć, dlaczego je st ta k b a r ­ dzo u p a rty i ciężki do w spółżycia. Z rozum ienie tego jest je d n a k stosunkow o łatw e w w y p ad k u , gdy zna się podłoże psychologiczne tego problem u. Jed n ak że nie oznacza to, że przezw yciężenie go je st w ów czas rów nie łatw e.

P O D S U M O W A N I E

Mówiąc ogólnie, istn ie ją dw a źró d ła silnej sam o­

woli. Ź ródłem pierw szym może być n asz popsuty ch a­

ra k te r i przyzw yczajenie do folgow ania zachciankom . D aw ano n a m zbyt w iele sw obody i zbyt w iele złych, przykładów . T aki sposób w ychow yw ania może dopro­

wadzić do u k sz tałto w an ia się u partego, egoistycznego c h a ra k te ru nie tylk o w ludziach niew ierzących, lecz i w ierzących.

Ź ródłem dru g im może być to, że pozbaw iono nas odpow iedniej swobody, w ychow yw ano w surow ej d y ­ scyplinie i tłu m iono w n as n a tu ra ln e uczucia. N a tu ­ ralny e tap rozw oju, ja k im jest „okres sam ow oli”, n ig ­ dy nie „d o jrzał” w naszym życiu i nie m inął, cc) ujem nie odbiło się n a rozw oju w ielu innych cech n a ­ szego c h a ra k te ru . I w ta k i sposób już od w ielu lat sta ra m y się nauczyć sztuki opanow yw ania św iata, lecz niestety , jakoś nigdy n am się to nie u d aje. Głę-t boko zakorzenione uczucia u raz y i goryczy być może nadal p a ra liż u ją nas i system atycznie pog rążają w konflikty z otoczeniem .

N iem niej je d n a k nie będziem y d o jrzałym i ch rześ­

cijanam i ta k długo, ja k długo będziem y ludźm i sam o­

wolnym i, niezależnie od tego, czy źródło tego bę-t dzie m iało c h a ra k te r duchow y, czy psychologiczny.

Pow inniśm y rea ln ie i obiektyw nie podejść do tego problem u i sta ra ć się przezw yciężyć go, korzy stając z mocy, jak iej Bóg u dziela w Sw ej łasce.

P R O J E K T O S O B I S T Y

N iniejszy p ro je k t osobisty m a n a celu pom óc ci w;

przezw yciężaniu sam ow oli i egoizm u w tw oim życiu.

Stopień A

P o staraj się w yrobić sobie w łaściw y pogląd na kw estię sam ow oli. S iln a w ola niekoniecznie m usi oznaczać to samo, co sańiow ola, ja k ą P aw eł m ia ł n a myśli w liście do T ytusa. S iła w oli — to je d n a z

n ajw sp an ialszy ch rzeczy, ja k ie posiadasz. Jed n ak ż e d o jrza ły duchow o i psychicznie ch rześcijan in nie w y korzystuje sw ej siły w oli do rzą d zen ia in n y m i lub despotycznego gnębienia, ich. P o tra fi zachow ać w ła ś­

ciw ą rów now agę pom iędzy siłą w oli a pokorą. Czło­

w iekiem tego ro d za ju był n ie w ą tp liw ie apostoł P a ­ weł.

S topień B

Jeżeli sam ow ola je st tw oim osobistym problem em (a je st ona m niejszym lu b w iększym problem em w szystkich chrześcijan), p o sta ra j się u sta lić jej p rzy ­ czynę. Czy je st n ią n a d m ie rn e folgow anie zachcian­

kom, czy też n a d m ie rn ie su ro w a dyscyplina?

U w aga: Człowiek, u którego cecha sam ow oli jest w ynikiem nadm iern eg o folgow ania zachciankom i n abycia złych przyzw yczajeń, p o trafi zazw yczaj dość szybko zrozum ieć c h a ra k te r sw ojego p roblem u i z n a­

leźć jego przyczynę.

N ato m iast człowiek, u którego cecha sam ow oli jest rez u ltatem tego, że w ychow yw ano go w n ad m iern ie surow ej dyscyplinie i tłu m iono w n im n a tu ra ln e uczu­

cia — często m iew a tru d n o ści z w ykryciem przyczy­

ny. W ynika to z tego, że w dużym sto p n iu nie je st on św iadom y tego, ja k ie p o budki k ie ru ją jego p ostę­

pow aniem . S topień C

P o d ejm ij odpow iednie k ro k i w k ie ru n k u ro zw iąza­

n ia tego problem u. Jeżeli jesteś człow iekiem sam o­

w olnym dlatego, że zaw sze spełniano tw oje zachcianki, to p o sta ra j się zm ienić sw e postępow anie. Je st to cał­

kiem proste. Pozw ól Jezusow i C hrystusow i panow ać n ad sobą. S tu d iu j Słow o Boże, aby dow iedzieć się, w ja k i sposób m ożna stać się łaskaw ym , m iłu jący m i nieegois,tycznym ch rześcijaninem . S ta ra j się w p ro ­ w adzać to Słowo w czyn. N ie w ykorzystuj ludzi do sw ych w łasnych celów. Pozw ól D uchow i Św iętem u, aby poprzez Słowo Boże zrodził w ty m życiu swój owoc.

„Owocem zaś D ucha są: m iłość, radość, pokój, cier­

pliw ość, uprzejm ość, dobroć, w ierność, łagodność, w strzem ięźliw ość; przeciw ko ta k im n ie m a zakonu.

A ci, k tó rzy należą do C hrystusa Jezusa, ukrzyżow ali ciało sw oje w ra z z n am iętn o ściam i i żądzam i. Jeżeli w edług D ucha Żyjem y, w edług D ucha też p o stę p u j­

my. Nie bądźm y chciw i próżnej chw ały, je d n i d ru ­ gich, d rażniąc, jed n i d ru g im zazdroszcząc” (Gal. 5, 22—36).

Jeżeli je d n a k pro b lem tw ój m a podłoże psycholo­

giczne, k tó re je st tru d n e do zrozum ienia, może to oznaczać, że p o trze b n a ci je st „fachow a” pom oc do­

św iadczonego duszpasterza. Być może potrzebujesz kogoś, kto pom ógłby ci zrozum ieć pow ód istn ien ia tego p roblem u w tw y m życiu, a ta k że poradził ci, jakie k ro k i pow inieneś podjąć w celu przezw ycięże­

nia go.

U w aga: Często zdarza się, że uśw iadom iw szy sobie przyczyny sw ych problem ów , ludzie zaczynają u sp ra ­ w iedliw iać sw oje nieodpow iedzialne p o stę p o w an ie;

nie chcą w yrzec się sta ry c h , grzesznych w zorców za­

ch ow ania i dalej b rn ą w grzechu, osk arżając innych o spow odow anie tych problem ów w ich życiu.

P a m ię ta j: Bóg czyni w szystkich ludzi odpow iedzial­

nym i za ich postępow anie, bez w zględu na to, ja k a je st przyczyna ich problem ów . Je st On Bogiem, k tó ­ ry w spółczuje i rozum ie, pow inniśm y w ięc w ykorzy­

stać m ożliwości, ja k ie On n am d aje w Swej łasce i nauczyć się postępow ać w sposób odpow iedzialny.

5

(6)

RYSZARD K RA W CZYK

I SPISAŁ NA TABLICACH S Ł O W A PRZYMIERZA"

Współczesna, wiedza o Biblii jest szeroka, ale ciągle odczuwamy niedosyt wiadomości na jej temat. Mimo, że najważniejsza jest treść, to jednak różne inne aspekty dotyczące tej w łaś­

nie Księgi stają się powodem licznych docie­

kań. Współczesne wydania Biblii są przeważnie jednotomowe, i mało kto zdaje sobie sprawę z faktu, że w ręku trzyma woale pokaźną an­

tyczną bibliotekę składającą się z 39 (lub 46) Ksiąg Starego Testamentu11. Do tej imponu­

jącej antycznej całości doszło w erze nowożyt­

nej 27 pism wchodzących w skład Nowego Tes­

tamentu. W dawnych wiekach przy ówczesnej objętości materiałów piśmienniczych, sposobie składania zapisanych kart, równoczesne posłu­

giwanie się taką ilością ksiąg, a raczej zwojów było uciążliwe. Całe pokolenia m yślały inten­

sywnie o sposobie miniaturyzacji zapisu słowa.

Problem ten, chociaż jakościowo różny, istnie­

je do dnia dzisiejszego. Każde usprawnienie w tej dziedzinie miało i ma nadal kolosalne zna­

czenie dla postępu, notacji.

Na tym tle przełomem o, epokowym znacze­

niu był wynalazek czcionki drukarskiej, świt ery dzisiejszych osiągnięć nauki. „Bez; tegb w y ­ nalazku bylibyśm y społeczeństwem zanurzonym w ciemnościach i tylko nieliczne uprzywilejo­

wane grupy błyszczałyby ponad morzem nie­

przebranego nieuctwa. W sprawach w iary zda­

ni bylibyśm y na słow o uczonych mężów, a większość z nas wzorem pospólstwa średnio­

wiecznego zasłyszaną wiedzę chrześcijańską utrwalałoby oglądaniem obrazków wym alowa­

1 K sięgi S tarego T estam e n tu przełożyli z h e b r a j­

skiego n a grecki Żydzi alek san d ry jscy . J e s t o n znany teologom ja k o S ep tu a g in ta (przełom III /I I w . p rzed Chr.). P rz e k ła d u S eptuaginty dok o n ał n a język ła c iń ­ ski św ięty H iero n im (V w. po Chr.). Było tych ksiąg 46. T łum aczenie to otrzym ało nazw ę W ulgata, i jest p o p u la rn e do d n ia dzisiejszego. N a sk u te k coraz w ię ­ cej p o jaw iający ch się ksiąg p rete n d u jąc y ch do ksiąg św iętych, Żydzi z e b ran i około 90 r. w J a m n i (48 km n a zachód o d Jerozolim y) ra z jeszcze d okonali p rz e ­ g lą d u w szystkich P ism u znanych za n atch n io n e , doko­

n a li ostatecznego w y b o ru i u sta lili k an o n P ism św ię­

tych S tareg o T estam en tu . Z 46 ksiąg odpadło 7, k tó re nazw ano deutero k an o n iczn y m i („kanoniczne d ru ­ giego sto p n ia”) lu b księgam i apokryficznym i. P ro te ­ stanci, za p rzy k ład em Żydów , nie u zn a li ksiąg ap o ­ kryficznych za n atch n io n e p rzez Boga.

6

nych w mimach św iątyni” — pisał prawie sto lat temu jeden z publicystów.

Nad urzeczywistnieniem myśli, by Słowo Bo­

że stało się dostępne dla każdego pracowały twórcze um ysły w ielu pokoleń. Nim jednak ma­

rzenia stały się rzeczywistością trzeba było po­

konać rozliczne trudności.

Interesujące jest jak wyglądała sprawa naj­

wcześniejszego .zapisu Słowa Bożego. W II Mojż, 34,1— 28 czytam y „Rzekł Pan do> Mojżesza: Wy­

ciosaj sobie dwie tablice kamienne, takie jak poprzednie, a Ja w ypiszę na tych tablicach słowa, które były na poprzednich tablicach, które potłukłeś [...]. W yciosał w ięc Mojżesz dwie tablice kamienne takie jak poprzednie, wstał wcześnie ra.no i wstąpił na górę Synaj [...]. I rzekł Pan do, Mojżesza: Spisz sobie słoWa, gdyż na podstawie tych słów zawarłem przy­

mierze z tobą i z Izraelem. I pozostał tam u Pana przez: czterdzieści dni i czterdzieści no­

cy. Nie jadł Chleba i nie pił wody, i ispiisał na tablicach słowa przymierza. [...]” Mamy tu re­

lację z odnowienia Przymierza, Przez 40 dni i nocy Mojżesz rył w kamiennych tablicach to co Bóg dyktował. Materiał był twardy i opor­

ny ale trwały. Ostatecznych loisów tych tablic nie znamy, ale w iele zachowanych, do naszych czasów zapisów skalnych potwierdza wykorzy­

stanie kamienia jako „materiału” piśmienni­

czego. I

Od kamiennych tablic zrobiono krok następ­

ny. Sumerowie, mieszkańcy Mezopotamii po­

sługiw ali się glinianym i tabliczkami. Na ich wilgotnej powierzchni, rylcem z; trzciny, doko­

nywano w pisów pismem klinowym. Tak przy­

gotowaną płytkę suszono na słońcu i tym sa­

mym utrwalano zapis. Składowane tabliczki znaleziono między innym i w m ieście Ur, w sta­

rożytnej stolicy Sumerów, gdzie mieszkała ro­

dzina Abrahama, Zastanawiające jest, że po rozszyfrowaniu pisma klinowego na tabliczkach tych odczytano m iędzy innym i historię powsta­

nia życia ziemskiego, częściowo podobną do opisu w Starym Testamencie.

Uczeni są zdania, że Księgi biblijne zaczęto spisywać na bieżąco od czasów Samuela, Po ja-

(7)

Sumerowie m ieszkańcy M ezopotamii posługiwali się glinianymi tabliczkam i

wienie się no-wej warstwy społecznej tj. skry­

bów (pisarzy), ludzi wykształconych, biegłych nie tylko w pisaniu, przyczyniło się do rozwoju pisarstwa biblijnego. W archiwach króla Dawi­

da zaczęto gromadzić królewskie roczniki, prze­

chowywano dokumenty państwowe. Musiano również uczyć się korzystania z dokumentacji.

To właśnie stało się modelem pisarstwa histo­

rycznego.

Materiał piśmienniczy stopniowo był dosko­

nalony. Prawdy Starego Testamentu utrwalano najprawdopodobniej na papirusie. Ten materiał piśmienniczy, znany już 300 lat przed Ch., (spo­

rządzany był z włókien łodygi ci bory papiru­

sowej, rośliny rosnącej na rozlewiskach Nilu.

Wyrabiany był ręcznie2). Papirus jako materiał piśmienniczy był dużo wygodniejszy w użyciu niż kamień czy glina, ale nie dość trwały do dłuższego przechowywania. Rozpadał się na skutek chociażby wilgoci. Pismo ST kopiowano w ięc ciągle z obawy przed zniszczeniem.

Najważniejsze Księgi na zlecenie najbogat­

szych sporządzano na szerokich płatach dobrze wyprawionej cienkiej skóry. Znano więc ma­

teriał trwalszy w przechowywaniu, ale znacznie droższy. Barierą, która ograniczała powszechne wykorzystywanie wyprawionej skóry była ce­

na. Ale i papirus jako' materiał piśmienniczy (choć tańszy odi ßkory) musiał być drogi; po­

średnio wiadomo ze znalezisk, że każdy zwój (z jakichś względów bezużyteczny) dla współ­

czesnych był wielokrotnie wykorzystywany.

2 Egipska przeróbka papirusu n ie m iała n ic w spól­

nego z późniejszą fabrykacją papieru.

Brak na nich wolnych, niezapisanych prze­

strzeni.

Tekst spisywano w kolumnach, a poszczegól­

ne Księgi zwijano w rulony. Jeżeli tekst w y­

magał dłuższych połaci materiału, brzegi skóry koziej lub baraniej zszywano-, a całość nawijano na pałeczki. Tego- rodzaju zwoje tradycyjnie za­

chowała synagoga żydowska. Z takich też zwo­

jów Samarytanie odczytują Pięcioksiąg Mojże­

szowy. Rękopisy odnalezione w latach czter­

dziestych naszego stulecia w Qumran, w pobli­

żu Morza Martwego, a pochodzące z I w. przed Ch., b yły sporządzone w ten sam sposób.

Najstarsze znaleziska pozwalają wnioskować, że również N ow y Testament był początkowo spisany na papirusie. Pierwotnie K sięgi krą­

żyły w formie pojedynczych Ewangelii czy Li­

stów, m iędzy innym i z obaw y przed, konfiskatą.

Warto np. przypomnieć, że w 303 r. po Chr., rzymski imperator Dioklecjan wydał rozkaz spalania wszystkich pism chrześcijańskich. W miarę umacniania się Kościoła doszło do- stop­

niowej kodyfikacji, -czyli usystematyzowania i scalenia Ksiąg1 NT.

Dla spisywania Św iętych Ksiąg nic szczędzo­

no wydatków i powoli ulepszano materiały piś­

miennicze, podobnie jak w przypadku ST. No- ,wum w tym, zakresie było- zszywanie luźno za­

pisanych kart papieru przez środek, między ko-lumnami tekstu. W ten sposób pow stały ze­

szyty, zwane kodeksami. Mimo-, że No-wy Testa­

ment formował jsię w -czasach Imperium Rzym­

skiego- — to spisywano go- po grecku. .Poszcze­

gólnym Kodeksom nadano nazwy od bibliotek, w jakich zo-stały odnalezione. I tak „Kodeks Synajjski” (z IV w.) znaleziono w klasztorze na półwyspie Synaj, „Aleksandryjski” (z ,V w.) w pobliżu prawosławnego- patriarchatu Alek­

sandrii, a „Watykański” (z IV w.) w Bibliotece Watykańskiej. Dla ścisłości należy w tym m iej­

scu dodać, że ,najlepiej zachowanymi zabytkami są księgi pisane na specjalnie wyprawianej skórze, zwanej pergaminem (nazwa po-cbodzi od miasta Pergamon w Azji Mniejszej — przyp, red;.).

Zapotrzebowanie na Pismo Św ięte hoisło- tak szybko-, jak szybkie było rozprzestrzenianie się chrześcijaństwa. Radzono sobie z tym zatrud­

niając c-oiraz większą ilość k-o-piistów, początkowo zakonnych. Spisywali oni sło-wo- po- -słowie, zda­

nie po- zdaniu, mozolnie kaligrafując literę po literze. Zanim użyto gęsiego pióra, stosowano zaostrzoną trzcinkę, zwaną „calamus”. Skryba siedział przy sto-le lub na, ziemi, ze zwojem roz­

winiętym na kolanach, lub wraz; z gęsim piórem stał za pulpitem. Powstawały prawdziwe arcy­

dzieła piśmiennicze, zdobnicze i introligatorskie.

Rzadko jednak były to Biblie -obejmujące wszystkie Księgi. Na -ogół zado-walaino się w y ­ borem kilku. Całość Pisma, Św iętego przepisy­

wano- jedynie na specjalne zamówienie-. Ko-szt takiej Biblii był równy wartości kilku wiosek.

Sztuka pisania, -ozdabiania i oprawiania, roz­

wijała się przez -długie wieki w klasztorach, 7

(8)

a mnisi przepisując Księgi: święte wierzyli, że na sądzie ostatecznym ilość przepisanych liter Słowa Bożego, przeważy ciężar ich własnych grzechów. Z czasem przepisywanie jak i przy­

ozdabianie lub oprawianie Ksiąg stało się rów­

nież zajęciem specjalistów świeckich. Istniały całe cechy zrzeszające rzemieślników utrzym u­

jących się z pracy powielania i przyozdabiania Ksiąg Świętych. Nastąpiła daleko idąca specja­

lizacja w rękopiśmiennietwi-e i zdobnictwie.

Z pracowni kopisty dzieło przekazywano do warsztatu iluminatorskiego gdzie przyozdabiano je scenami figuralnymi oraz dekoracyjną orna­

mentyką. Dekoracja malarska była za każdym razem indywidualna i niepowtarzalna. Charak­

ter wprowadzanych elem entów plastycznych był bardzo różnorodny — od kaligraficznego inicjału do rozbudowanej kompozycji malar­

skiej. Barwniki używane do malowania były naturalne i tak trwałe, że do dziś zachowują świeżość koloru. Dekoracyjne elem enty malar- sko-graficzne nanoszono na wolnych przestrze­

niach — na początku wersetu, na marginesach zewnętrznych, lub między kolumnami. Warsztat malarzä-mini aturzy sty oparty był na tradycji niewiele zmieniającej się na przestrzeni w ielu wieków od VI do XII.

Dość często używano złoceń. W przypadku papieru, czyste złoto w płatkach nakładano bez­

pośrednio na w ypukły podkład wykonany z mieszaniny kredy i gum y arabskiej. Przy za­

stosowaniu materiału zwierzęcego', złoto- klejono bezpośrednio- na pergamin.

Końcowej „kosmetyki” dokonywali introli­

gatorzy. Okładki -stanowiły dwie mocne desecz­

ki w y lepione od wewnątrz skórą lub kilkoma warstwami niewykorzystanego z jakiś wzglę­

dów pergaminu. (Dzisiejsi badacze często roz­

klejają oprawę -starych ksiąg, aby wydobyć z nich wcześniejsze, nieraz bardz-o- cenne rękopi­

sy). Przygotowane w ten sposób okładki powle­

kano- najlepszymi gatunkami skór miękkich, które dla trwałości zaopatrywano- w metalowe guzy i narożne okucia -oraz zawiaisy, a także klamry służące do zamykania Księgi. Zewnętrz­

na skóra tłoczona była w misterne wzory figu­

ralne o m otywach roślinnych lub zwierzęcych.

(Taka -oprawa obowiązywała niektóre księgi w XV wieku). Po- tych wszystkich zabiegach księ­

gi docierały -d-o- bogatych nabywców, ludzi re­

prezentujących wyższe sfery.

Do drukowanych Biblii (i ksiąg w -o-góle) dale­

ka jeszcze droga. W ynalezienie ru-cho-mej czcionki poprzedziły ulepszenia na w ielu płasz­

czyznach, między innym i w dziedzinie papieru i farb. Sztuka wyrobu papieru powstała w II w.

po Chr., w Chinach. Miazgę papierniczą -otrzy­

m ywano z bawełny, którą łączono z mlekiem wapiennym lub ługiem so-do-wym. Masę taką mieszano- w kotle- z wodą, a następnie -czerpano p-orcjami do- prostokątnych form różnej w iel­

kości. Pełniły one rolę sita i p-riasy. Gotowy pro­

dukt, w arkuszach, rozwieszano na, sznurach w celu całkowitego- wysuszenia.

W Europie papier pojawił się w końcu XII w., za s-prawą Arabów. Dzięki zastosowaniu ro­

dzimych surowców, jakimi były szmaty lniane obniżono koszta produkcji papieru. Metodę tę rozpowszechniono na dobre w XV wieku.

Zalążkiem w ielu odmian farb drukarskich stała się farba Flandryjeżyka Jana van Eycka (1390— 1441). Ja-k w szyscy mu współcześni ma­

lował farbami wodnymi, które- utrwalał w os­

kiem ro-ztopionym w oleju lnianym. K iedy pew­

nego- razu, w trakcie- suszenia, p-owierzchnia obraz-u popękała od gorąca Van Eyck zaczął eksperymentować z farbami -olejnymi. Wyna­

lazek ten i jego- nowatorskie zastosowanie w malarstwie wyw ołało po-dziw Europy. Gęsta lepka farba stała się nieodzownym materiałem

drukarskim.

Co prawda istnieć musiały farby podobne do olejnych, ponieważ w tym czasie znane było powielanie drzeworytów. Technika ta była bardzo- popularna w środkowej Europie. Ten typ drukowania a raczej -odbijania wym yślony został przez Chińczyków ofc. 600 r. po Chr. Po­

legał on na tym, że wycinano najpierw w płyt­

ce -drewnianej całą stronę jak-o- Odbitkę nega­

tywową, albo inaczej lustrzaną. Drzeworytnik

E w angeliarz Eboma św. Ł ukasz (IX w.). Zanim użyto gęsiego p ió ra stosow ano zaostrzoną trzcinkę zwaną

„calam us”

(9)

Tega ro d za ju zw oje tra d y c y jn ie zachow ała synagoga żydow ska

najczęściej kopiował Witraże1 z wizerunkiem scen biblijnych. Taką płytkę drewnianą (rodzaj stempla) powlekał farbą i odbijał na papierze.

Pod odbitką widniały cytaty Pisma Świętego-, lub krótkie opisy danej sceny. Drz-eworyt miał tę jednak wadę, że- trudno było usunąć pom ył­

kę. Nadto rzeźbione drewniane płytki zużywały się szybko pod naciskiem prasy. Mimo, że pra­

ca była mozolna i długotrwała, to jednak odbi­

janie było tańsze od rękopisu. Talk -odbijana

„Biblia p-auperum” rozchodziła się w świat, a liczba kart ksii-ęgi z: -obrazkami świadczyła o ilości okien witrażowych ozdabiających miejsco­

wą świątynię. Omawiany r-odzaj Biblii cieszył się dużym wzięciem, ale miała jednak ,-swoją słabą stronę — nie mo-gła służyć dogłębnemu poznaniu Pisma Świętego-.

A czasy dla 'chrześcijaństwa stały się ważkie.

Reformiści XIV w., przygotowywali grunt dla Wielkich Odnowicieli Kościoła. Bo-gacitw-a nagro­

madzone przez Kościół, drogą otrzymania licz­

nych nadań ziemskich, wysokich dochodów pły­

nących z op-odatko-waniia miast i w si na rzecz Rzymu, stały -się -ciężarem nie do udźwignięcia dla szybko- ubożejących wiernych. Głośnym echem w c-ałej Europie odbiły się wystąpienia Jana Wiklifa (ur. 1320) i Jana Husa (ur. 1369).

Pierwszy — teolog z Oxfordu, drugi — duchow­

ny, profesor na uniwersytecie w Pradze, -obaj szukający wzorca społeczności chrześcijańskiej

opartej na niczym nie skażonej nauce Chrystu­

sa. Odrzucali istniejącą strukturę władzy Koś­

cioła, głosząc równość i wspólne prawo do ko­

rzystania z dóbr ziemskich. Żądali -od, lderu całkowitego- zrzeczenia -się wszelkiej własności ziemskiej. Udowadniali, że duchowieństwo dzi-ała wbrew nauce Chrystusa, przytaczając liczne przykłady -odejścia od zasad biblijnych.

Powszechnie wzrosło- zainteresowanie nauką źródłową chrześcijaństwa. Do tego celu potrzeb­

na była Biblia i to w dużych ilościach. Na prze­

szkodzie w upowszechnieniu Biblii stały do­

tychczasowe sposoby przekazywania wiedzy.

Między innymi rękopisy były zbyt kosztowne a tym samym mało- dostępne-.

W takich to czasach p-ojawia się Jan Guten­

berg a właściwie Johannes Gensfeisch vo-n Sul- gelach (o-k. 1394— 1468). Pseudonim, pod, którym przeszedł do- historii pochodzi od nazwy kamie­

nicy w m ieście Moguncja, która to kamienica znajdowała się od XIV w. w po-siadaniu ro­

dziny Gutenberga. Wielka p-asj-a upowszech­

nienia Biblii stała się dla -niego pracą całego życia. Epokowe wydarzenie, jakim było w yna­

lezienie druku przez Gutenberga, umożliwiło realizację tego zamierzenia, Istotą wynalazku było zasto-so-wanie ruchomej czcionki, zestawie­

nie tych czcionek w kolumny, skonstruowanie urządzenia do odlewania, a także prasy do od­

bijania dowolnej liczby kart z jednego składu.

(10)

Efektem tego odkrycia był wzrost ilości ksią­

żek, obniżenie kosztów oraz polepszenie czytel­

ności pisma. Największą zdobyczą techniczną druku stosowanego przez Gutenberga było osiągnięcie jednakowej długości; w ierszy na co inni drukarze zdobyli się dopiero- o parę dzie­

siątków lat później.

Już jako praktyk: sztuki drukarskiej3', przy­

stąpił do wielkiego- dzieła, jakim był druk peł­

nej Biblii. Aby ukoronować swo-ją pracę Gu­

tenberg musiał mieć -odlanych dziesiątki tysię­

cy czcionek, skład i druk trzeba było odliczać latami. Pomimo w ielu niepowodzeń natury fi­

nansowej Gutenberg dopiął -swego- celu.

Dzięki badaniom amerykańskiego pastora Dom Clevelanda Normo-na, uznanego- z;a najlepszego w świecie znawcę Biblii Gutenberga wiem y, ż-e wysokość -nakładu wynosiła 180 egzemplarzy, w tym 35 na pergaminie. Do dnia dzisiejszego .zachowało- się zaledwie 47 woluminów, z czego 12 na pergaminie i 35 na papierze, z: których jedynie 17 stanowi komplety.

W chwili obecnej Biblie Gutenberga rozpro­

szone są po całym świecie. Do- szczęśliwszych posiadaczy należy między innym i Polska, ,a właścicielem egzemplarza jest Seminarium Du­

chowne w Pelplinie na Pomorzu. Biblia p-el- plińska zasadniczo nie różni się od pozostałych.

Jak wszystkie, zawiera łaciński tekst oraz ko­

mentarze i prologi z -obowiązującej wówczas Wulgaty. Całość stanowią dwa tom y zadruko­

wane obustronnie na papierze posiadającym znaki w-odine. Trafiła do- Pelplina w roku 1821 z, Lubeki popirtzez Lubawę, dzięki zakupowi bo­

gatego protektora zakonu franchzkainów-obser- wa-ntów. Brane są tu p-od uwagę dwie po-stacie:

biskup chełmiński1 Mikołaj Chropmioki lub Krzysztof Kuppe ner. prawnik zajmujący w yso­

kie urzędy. Obaj żyli na przełomie XV i XVI wieku. W Pelplinie Biblia Gutenberga leżała zapomniana aż do 1897 roku, kiedy to- dla świa­

ta -odkrył ją dr Paw eł Schwenke dyrektor uni­

wersytetu w Królewcu,. W yceniona wówczas n-a 20 000 tysięcy marek w złocie powędrowała do- kasy pancernej wewnątrz przeszklonej, sta­

jąc się obiektem szczególnego zainteresowania.

Omawiany egzemplarz Biblii ma sw-o-ją własną, bogatą historię, w której nie brakuje elemen­

tów dramatycznych. Szczególnie groźnie brzmia­

ły przedwojenne zapowiedz,i jej sprzedania.

Ostatecznie zatrzymana wróciła do- Polski z Ka­

nady, gdzie ze skarbami wawelskim i była prze­

chowywana w -czasie drugiej w ojny światowej.

Sprzedaż Biblii Gutenberga jest wydarze­

niem rzadkim i niezw ykle emocjonującym.

Wzbudza zainteresowanie sprzedawcą, nabywcą jak i ceną. Ostatni znany autorowi przypadek sprzedaży nastąpił w Nowym Jorku na aukcji w 1978 roku, gdzie Krajowe Muzeum w Stutt­

garcie zakupiło od: Seminarium Eplskopalneg-o w Nowym Jorku papiero-wy egzemplarz Biblii za sumę 2,2 min dolarów. Jest to- rekordowa

3 Znał i inne rzemiosła. M iędzy innym i w Stras­

burgu zarejestrowany był jako szlifierz drogich ka­

mieni.

10

cena, jaką w ogóle zapłacono za książkę druko­

waną.

Wiele przemawia za tym, ż-e polski egzem­

plarz jest jęszcze -cenniejszy. Otóż Biblię pel- plińską cechują pewne znamienne sizciz-egóły.

Zapis anonimowego rubrykatora różni się -o-d innych daleko- idącą własną interpretacją Sło­

wa Bożego w ręcznym wpisie komentarza. In­

ną niezwykłością jest pewien dr-obny na pozór szczegół, który sprawia, że polski egzemplarz jest unikalny w stosunku do- pozostałych. Otóż na karcie 46 tomu pierwszego- znajduje się odcisk czcionki drukarskiej używanej przez Guten­

berga, a wypadłej z pewnością z rąk pracują­

cego zecera. Ta szczęśliwie za-ch-owana plama umożliwia badaczom rekonstrukcję czcionki Gu­

tenberga, co dla historii drukarstwa ma pier­

wszorzędne znaczenie. Wartość podnosi -orygi­

nalna XV-wi-eczna oprawa ze skóry, w dodatku insygn-owana imieniem i nazwiskiem introliga­

tora z Lubeki. Jeżeli w ięc Biblia Gutenberga jest najdroższą książką na świecie, to p-olsfci jej egzemplarz musi być tego najcenniejszym przy­

kładem. Dodatko-wym źródłem dumy może być fakt, że antenaci nasi egzemplarz ów nabyli w czasach drukowania Biblii, czym nie wszyscy współcześni właściciele mogą się szczycić.

Dzięki wynalazczości Gutenberga nastąpił zwrot w historii upowszechnienia książki, Już druko-wane, a jeszcze uzupełnianie ręcznymi wpisami tekstów i ozdobami ikunabuły wkrót­

ce musiały ustąpić miejsca książkom całkowicie drukowanym mechanicznie.

Mechanizacja przyczyniła się d-o- obniżenia kosztów druku, a tym samym do rozpowszech­

nienia Słowa Bożego wśród wszystkich warstw społecznych. Chociaż treściowo- Pismo Święte w rii-czym się nie zmieniło- poprzez wieki, to jednak jego szata zewnętrzna wygląda inaczej.

Patrząc dzisiaj na stare chrześcijańskie księgi jesteśm y zafascynowani ich pięknem. I mimo że te najpiękniejsze ewangeliarze, brewiarze czy psałterze posiadają s-wój rodowód zdobni­

czy w kaligrafowanych księgach Cesarskiego Wschodu, to nie stały się one kanonem dla in­

nych twórców. Europejczycy potrafili w ykształ­

cić swój własny sty l — styl sztuki wyzwolonej od ziemskich upodobań mecenasów. O ozdabia­

niu decydowali mnisi, dla których sprawy ziem­

skie nie m iały istotnego znaczeni,a. Księga za­

wierająca wyłącznie Słow-o- B-oże, a ilustrowana scenami -czerpiącymi s-wą inspirację z tekstu, stała się duszą Kościoła misyjnego; tego Koś­

cioła, który postawił sobie za cel chrystianiza­

cję całej Europy i jej d-okoinał:.

Gdy w miarę upadku Cesarstwa Rzymskiego zapłonęły pożary najazdów barbarzyńskich, gdy zabytki kultury — w ytw ory rąk ludzkich roz­

sypyw ały się w gruzy — Biblia -ocalała. Od wieków przepisywana, potem drukowana za­

chowała swą czystość przekazu, nie mając pod tym względem żadnej konkurencji. Obecnie Pismo Św ięte przetłumaczone jest na ,1473 ję­

zyki i narzecza. Dzieło- historyczne i dydaktycz­

ne o trwałej wartości, źródło wiary dla naro­

dów i wszystkich kontynentów.

RYSZA RD KRAW CZYK

Cytaty

Powiązane dokumenty

Stosowanie strategii unikania i  oporu, budowanie obrazu Kościoła jako oblężonej przez złowrogi świat twierdzy, w której gru- bych murach chronią się wierni,

Jezus pow iedział, że w szyscy ludzie (tzn. To je st n adprzyrodzone.. To było zniechęcające.. D obrze by było, gdybyście się nauczyli na pam ięć w szystkich

S ądzą oni, że z pow odu swego zdyscyplinow anego życia zdobyw ają w zględy Boga... Będziem y skuteczni dla

Kiedy ktoś staje się członkiem grupy-komórki, wkrótce naw iązuje rodzinne więzi z innym i członkami.. Trudno jest włączyć do rodziny ludzi

A gdy miłość straci możliwość istnienia, Boża świętość nie może uzewnętrznić się inaczej jak tylko w gniewie i sądzie. Reakcją Bożej świętości na

On został oszukany przez tego samego, przez którego oszukany jest cały św iat — szatana, k tó ry usypia człowieka doczesnością, aby stracił wieczność.. Ale

Szczęście chrześcijanina nie polega na sile w oli; nie om am ia on też siebie ustaw icznie tw ierdzeniem , że w szystko jest lepiej niż jest istotnie... W pływ

janin, D alej om ów ione zostały kluczow e sp ra ­ wy dotyczące Bożego zbaw ienia człowieka.. Zawsze jest w szędzie tam , gdzie beznadziejna choroba, niedola,