• Nie Znaleziono Wyników

Tajne nauczanie w Zamościu w czasie okupacji - Lucyna Kniaziowa - fragment relacji świadka historii [TEKST]

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "Tajne nauczanie w Zamościu w czasie okupacji - Lucyna Kniaziowa - fragment relacji świadka historii [TEKST]"

Copied!
2
0
0

Pełen tekst

(1)

LUCYNA KNIAZIOWA

ur. 1908; Krasnystaw

Miejsce i czas wydarzeń Zamość, II wojna światowa

Słowa kluczowe projekt Tajne nauczanie. Cisi bohaterowie, życie codzienne, szkolnictwo, okupacja niemiecka, tajne nauczanie

Tajne nauczanie w Zamościu w czasie okupacji

Najpierw z chwilą jak wybuchła właśnie II wojna światowa, to nas Niemcy wyrzucili z gmachu akademii. Uczyliśmy tu w szkole podstawowej imienia Mickiewicza. No to tam trwało to przeszło miesiąc, bo już w październiku w ogóle zamknięto szkołę. Bo Niemcom przecież nie byli potrzebni ludzie wykształceni, tak że średnie szkoły zostały pozamykane. Nasze liceum to była bardzo przykra sprawa, kiedy okazało się, że już nie możemy uczyć. Dość szybko zostało zorganizowane tajne nauczanie.

Najpierw dyrektorka, która była przed wojną, pani Kaczyńska, no ale ją potem ostrzeżono żeby ona wyjechała z Zamościa, żeby nie była tutaj, że grozi jej tutaj niebezpieczeństwo... Tajne nauczanie, no ja uczyłam polskiego, trochę historii także, odbywało się w różnych punktach miasta. Nie w jednym punkcie, tylko w różnych.

Byli tacy rodzice, którzy chcieli żeby dzieci się uczyły i oni organizowali, pomogli organizować właśnie to tajne nauczanie, i te miejsca w swoich domach, swoje mieszkania udzielali. Jedna z tych uczennic, która zdawała maturę w czasie tajnego nauczania, w swoich wspomnieniach zaznacza, że to były jednak czasy ciężkie, że nauczyciele się bardzo narażali. Ale przyznam się, że ja jakoś chodziłam na te punkty i jakoś, bo ja wiem, nie miałam specjalnie jakichś obaw, tego, że mogę być też zaaresztowana, zginąć gdzieś tam w jakimś obozie. Jakoś nic nie przychodziło do głowy.

No to było tak jak mówiłam, że rodzice, nawet sami rodzice, zgłaszali się żeby u nich w domu można było taki komplet prowadzić. To różnie było, bo tu na przykład, gdzie teraz Cieślakowie mieszkają, w tej kamienicy tam mieszkał Lipert, kierownik Kasy Chorych, jak to istniały te Kasy Chorych przed wojną. To on miał dwóch synów i u niego w mieszkaniu był też właśnie taki punkt tajnego nauczania. Potem byli tacy Szymańscy na jednej z ulic, już nie pamiętam dzisiaj jej nazwy… Na lubelskim przedmieściu, jak to się dawniej mówiło, był taki punkt u Plebańskich... tak pamiętam, a już tych ludzi nie.

Lekcje były prowadzone normalnie właściwie. Były grupy, które dopiero zaczynały.

(2)

Pierwsza klasa powiedzmy i stopniowo druga, potem trzecia...

Pani Żochowska, która później działała już z ramienia tej podziemnej Polski, to ona potem prowadziła to jako dyrektorka, organizatorka, to tajne nauczanie. No więc między innymi były takie [uczennice] jak Halina Kozanecka, Szajba czy Winiarska, które zdawały maturę w tym tajnym nauczaniu, to one przedtem się uczyły. Jak wojna wybuchła to one były już w pierwszej klasie licealnej, bo już wtedy istniało liceum... na ale trzeba było jeszcze mieć drugą licealną, po drugiej [klasie] była matura. To oczywiście te uczennice już nie mogły zdać matury w wolnej Polsce tylko później właśnie zdawały na tajnym nauczaniu.

Programy nauczania to były te, które były przed wojną. Według tych programów uczyło się. Były grupki pierwszej klasy, drugiej klasy… Dużo uczennic nie było w tych grupach, najwyżej dziesięć.

Ja wiedziałam tylko o tym gdzie ja mam iść i gdzie mam jaką grupę, którą mam uczyć. Tego się nie mówiło tak… Ja wiedziałam gdzie ja mam iść i czego mam uczyć, ale inni nauczyciele mieli znowu swoje miejsca i swoje grupy. To przecież nie można było wiedzieć. W razie jakiejś wpadki trzeba było nie wiedzieć wielu rzeczy i dlatego nie wszystko się [mówiło]… [Za naukę na tajnych kompletach] płacili nam. Płacili. Po prostu rodzice się składali i jednak płacono nam uczącym… Mi się zdaje, że uczennice, które wtedy się uczyły, no nie tylko uczennice. Ja miałam jedną klasę gdzie byli i dziewczęta i chłopcy, i było wszystkich około dziesięciu chyba.

Dziesięcioro ich było razem to ja wiedziałam, że mam z nimi tu i tu lekcję, a o innych punktach to się raczej nie mówiło ze względu po prostu na to żeby nie wiedzieć.

Dana klasa to była zawsze w tym samym miejscu. Te grupy, które były to zwykle były w tym samym miejscu.

Jak ja sobie przypominam, jakoś nigdy nie miałam specjalnie obaw. Uczyłam, bo podjęłam się tego, bo to był mój obowiązek, ale jakoś nie myślałam o tym, że to może, powiedzmy, tragicznie się skończyć.

Data i miejsce nagrania 2008-06-20, Zamość

Rozmawiał/a Tomasz Czajkowski

Transkrypcja Magdalena Jarosz

Redakcja Maria Radek

Prawa Copyright © Ośrodek "Brama Grodzka - Teatr NN"

Cytaty

Powiązane dokumenty

Z chwilą kiedy bolszewicy zajęli teren Zamościa, te tereny wschodnie, to wtedy te pierwsze dni, to było dosyć ciężkie bo niestety Żydzi, którzy byli w okresie okupacji

Ale wtedy pamiętam jak całe, można powiedzieć całe Nowe Miasto, to tak jak było tu rynek gdzie spędzali, tędy tu wszystkie właściwie te pola, czy jakieś takie uliczki dawne,

No trzeba było od razu zacząć pracę, najpierw przygotować jakiś ten teren szkoły, bo przecież to szkoła była zniszczona okropnie.. Sprzętów żadnych nie było

No i ich zacząłem [uczyć], a potem nie miałem możliwości już więcej przyjmować i był w Kurowie drugi student SGGW, Mazurkiewicz, no i mówię do niego:

[Jak zamknęli naszą szkołę] to następnie chodziłam na prywatne… na tajne nauczenie.. Było

Tutaj dostał pracę, znalazł się z moją mamą, powiedzmy, zetknął się dlatego, że brat matki także był w Dublanach, no i tak się tam jakoś zaprzyjaźnili, i

I tutaj mieszkaliśmy, tylko też rodzice byli jeszcze w Łabuniach, a z nami była taka starsza kobieta wiejska, bardzo zresztą dobra, bardzo dla nas życzliwa.. Bardzo się

Moje koleżanki Żydówki nigdy, one tam nie świętowały tak żeby, kiedy były te ich święta jakieś specjalne żeby one były w tym czasie, czy może później, że dopiero