• Nie Znaleziono Wyników

Nasz Przyjaciel : dodatek tygodniowy "Głosu Wąbrzeskiego" poświęcony sprawom oświatowym, kulturalnym i literackim 1935.08.03, R. 16[!], nr 30

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "Nasz Przyjaciel : dodatek tygodniowy "Głosu Wąbrzeskiego" poświęcony sprawom oświatowym, kulturalnym i literackim 1935.08.03, R. 16[!], nr 30"

Copied!
4
0
0

Pełen tekst

(1)

Dodatek tygodniowy „Głosu Wąbrzeskiego" poświęcony sprawom

•--- ='"... oświatowym, kulturalnym i literackim ....

MMIIMUMBaKWWFfflWWMHWBR aMHHE

Nr. 30 Wąbrzeźno, dnia 3 sierpnia 1935 r. Rok 16

8 niedziela po Zesłaniu Ducha Świętego

LEKCJA

z listu św. Pawła do Rzym, rozdz. 8, w. 12—17.

Bracia! Powinni jesteśmy nic ciału, abyśmy podług’

ciała żyli. Albowiem jeśli podług ciała, żyć bę­

dziecie, pomrzecie: ale jeśli Duchem sprawy ciała umartwicie, żyć będziecie. Bo którzykolwiek Duchem Bożym rządzeni są, ci są synami Bożymi. Boście nie wzięli ducha nicwolstwa znowu ku bojaźni, aleście wzię­

li ducha przywłaszczenia za syny, przez którego woła­

my, Abba (Ojcze). Albowiem ten Duch świadectwo daje duchowi naszemu, iżeśmy są synami Bożymi. A jeślić synami, tedyć i dziedzicami: dziedzicami Bożymi, społu dziedzicami Chrystusowymi.

EWANObUA

św. Łukasza rozdz. 16, wiersz 1—9.

Wonczas powiedział Jezus uczniom Swoim tę powieść: Był niektóry człowiek bogaty, któ­

ry miał włodarza, a ten był doniesion do niego, jakoby rozproszył dobra jego. A wezwał go, i rzekł mu: Cóż to słyszę o tobie? Oddaj liczbę włódarstwa twojego, albowiem już włodarzyć nie będziesz mógł. I mówił włodarz sam w so­

bie: Cóż uczynię, gdyż Pan mój odejmuje ode mnie włódarstwo? Kopać nie mogę, żebrać się wstydzę. Wiem, co czynię: że gdy będę zło- źon z włódarstwa. przyjmą mnie do domów swoich. Wezwawszy tedy każdego z dłużników pana swego, mówił pierwszemu: Wieleś winien panu memu? A on odpowiedział: Sto bareł oli­

wy. I rzekł mu: Weźmij zapis twój, a siądź na­

tychmiast, napisz pięćdziesiąt. Potem drugiemu rzekł: A ty wieleś winien? A on rzekł: Sto be­

czek pszenicy. I rzekł mu: Weźmij zapis twój, a napisz ośmdziesiąt. I pochwalił Pan włoda­

rza niesprawiedliwości, iż roztropnie uczynił.

Bo synowie tego świata roztropniejsi są w ro­

HM

dzaju swoim nad syny światłości. A ja wam po­

wiadam: Czyńcie sobie przyjacioły z mamony niesprawiedliwości, aby gdy ustaniecie, przy­

jęli was do wiecznych przybytków.

NALKA

Kim jest bogaty człowiek i jego włodarz?

Bogatym człowiekiem jest Pan Bóg, a włodarzem człowiek, któremu Bóg powierzył ipod zarząd rozmaite dobra ciała i duszy, natury i łaski, jako to: pięć zmy­

słów, zdrowie, siły ciała, zręczność, moc i władzę nad drugimi, pamięć, rozum, wolną wolę, wiarę i dobre natchnienie ii oświecenie, czas i sposobność do dobrego, doczesne dobra itd. Tych rozmaitych dóbr nie daje nam Pan Bóg na własność, tylko na to, ażebyśmy niemi za­

rząd,zali i obracali je na chwałę Jego i bliźnich naszych zbawienie, i dlatego zażąda On od nas jak najściślejsze­

go rachunku, jeżeli dóbr tych źle użyjemy, jeżeli do­

puszczać się będziemy grzechów, pędzić przyjemne ży­

cie. gorszyć i uciskać drugich.

(2)

— 2 —

DożynkiLKJIHGFEDCBA

po wsiach polskich

G dybyśm y chcieli uzgodnić przybliżony ter­

m in odpraw iania „dożynek", to za podstaw ę przyjąć m ożem y św ięto M atki Boskiej Zielnej, przypadające na dzień 15. 8. Term in ten nie jest jednak ściśle przestrzegany, a na M azowszu i Pom orzu odbyw ają się „dożynki" po uprzątnię­

ciu z pól w szystkich plonów .

D ożynki w Jaw nej P.>l-c;

W w igilję w łaściw ego św ięta znoszą parob­

cy do dom u przodow nicy najpiękniejsze snopki ' zboża, z którego dziew częta w iją w ieńce w śród w esołej zabaw y. N astępnego dnia grom adzi się m łodzież przed dom em przodow nicy. Tu form uje

się orszak dożynkow y: kapcia, przedow nica, za dożynki grom adzkie, urządzane w obrębie jed­

nią dziew częta t.zw. w ieńcow e, następnie źniw iar-! nej w si, są dożynki sąsiedzkie, urządzane przez ki i żniw iarze z sierpam i i kosam i, a w końcu j kilka w si, są dożynki pow iatow e, ale najw iększe w szyscy ze w si, starzy i m łodzi. Pochód rusza w i najpiękniejsze są dożynki ogólno-państw owe kierunku kościoła. M uzyka rżnie w esoło, z se- j urządzane przez cały naród Prezydentow i Rze- tek piersi brzm i nastrojow a pieśń dożynkow a, czypospiolitej.

Dożynki — Słowiańskiem świetem rolnkzem

Jednym z najw ażniejszych obrzędów doro­

cznych ludu polskiego, istniejących od czasów prasłow iańskich aż po nasze dni — to uroczysto­

ści zw iązane ze sprzętem płodów z pól. N ie gdyś uroczystości żniw iarskie były zjawiskiem spotykanem praw ie u w szystkich ludów euro­

pejskich, nietylko u słow ian. Już jednak w po­

czątkach zeszłego stulecia uroczystości żniw iar­

skie i dożynkow e pod w pływ em szybko postę­

pującego uprzem ysłow ienia krajów zachodniej Europy zaczynają zanikać i ginąć, jak zresztą i ludow y strój, pieśń, obrzędy i uroczystości, w ierzenia i tryb życia.

Po sum ie odbyw a się św ięcenie w ieńców , które następnie obnoszone są w uroczystej pro­

cesji. Zgodnie z tradycją, najm niejszy ale zato najpiękniejszy w ianuszek byw a składany na oł­

tarzu M atki Boskiej.

W łaściw a dożynki odbyw ają się przed zabu­

dow aniem gospodarza, albo też, w ogrodzie, albo na leśnej polance. O rszak dożynkow y podcho­

dzi do gospodarza, którem u składają w ieńce w śród okolicznościow ych w ierszowanych prze­

m ów ień i przyśpiew ek. G ospodarz oblew a przo- . dow nicę w odą, w edług zw yczaju, na urodę. W

końcu zaprasza w szystkich do przygotow anego poczęstunku, a następnie ochociza zabawa ta­

neczna kończy tę piękną i barw ną uroczystość.

Ze w zględu na m iejsce i zakres działania, m ogą przybrać dożynki róźnolity charakter. Są

Ziem ie, zam ieszkałe przez ludy słow iańskie, uległy postępow i cyw ilizacji fabrycznej o w iele później, niż kraje zachodniej Europy i tern w ła­

śnie tłum aczy się fakt, iż uroczystości rolnicze, to zn. , dożynki" zachow ały się aż do obecnych czasów .

Stary ten obrzęd-ludow y w M ałopolsce zwie się „dożynkam i", pewne tam tejsze pow iaty znają nazw ę „obżynek", natom iast M ałopolska połud.- zaćhodnia i Sieradzkie izwą tę uroczystość ,,w y- żynkiem ". W yżynek w łaściw ie oznaczał za daw ­ nych czasów pracę żniw iarską na pańskiem po­

lu, a później dopiero nazwa przyjęła się na o- kreślenie żniw iarskiego obrzędu. -Na M azowszu i na G órnym Śląsku uroczystość pożniwną okre­

śla się nazw ą „okrężne", a w W ielkopolsce i na K ujawach jako ,/w ieńcow e", gdzieindziej znow u

'„w ieniec", a w środkowej M ałopołsce „w ieńco- w iny".

Jak w iadom o, głów nym m om entem uroczy­

stości dożynkow ej jest oddaw anie zbożow ego w ieńca w łaścicielowi pola. Tow arzyszy tej uro­

czystości długi szereg różnych cerem onij, różnie obchodzonych w poszczególnych ziem iach nasze­

go kraju. Śpiew y, tańce i uczta grają tu natural­

nie główną rolę.

W dzisiejszych czasach dożynki w daw nej w spaniałej i barw nej form ie obrzędowej a pra­

w ie izupełnie zanikły.

Są w sie ubogie, złożone z drobnych rolników, gdzie tego obrzędu zupełnie już nie odpraw iają.

SIERPIEŃ.

U starożytnych Rzym ian sierpień był szóstym z kolei m iesiącem i dlatego zw ał się po łacinie Sextilis, dopóki cesarz A ugust dla upam iętnie­

nia w ielu pom yślnych dla niego i dla państw a w ypadków , nie nazw ał go sw ojem w łasnem im ie­

niem A ugustus, która to nazw a przeszła później do w ielu języków europejskich. G recy starożyt­

ni obchodzili w' tym m iesiącu tradycyjne igrzyska ustanow ione przez H erkulesa, a w Rzym ie nie­

w olnicy św ięcili uroczystość na pam iątkę, że Serwj'Usz Tuljusiz był synem niewolnicy.

U nas m iesiąc ten nazyw a się sierpień, daw ­ niej nazywał się „stajan" i jest w obecnym ka­

lendarzu ósm ym m iesiącem w roku. Polską sw ą nazw ę zaw dzięczać sierpow i, narzędziu rolnicze­

m u, które w tym m iesiącu żniw tak w ażną od­

gryw a roilę.

Słońce stoi m niej w ięcej do 20 sierpnia pod znakiem Lw a, później pod znakiem Panny. Jest to czas u nas najupałiniietjszy zwany kanikułą, czyli psiem i dniam i, co pochodzi stąd, że w tym czasie Syrjusz czyli psia gw iazda razem ze słoń­

cem w schodzi.

W kalendarzu kościelnym na sierpień dom i­

nujące m iejsce zajm uje św ięto W niebow zięcia N. M arji Panny, czyli św ięto M atki Boskiej Ziel­

nej, nazw ane tak dlatego, że tego dnia lud w iej­

ski na obszarze całej Polski niesie w onne zioła, zboża i kw iaty do kościołów na pośw ięcenie.

Przysłow ia ludow e w tym m iesiącu m ów ią m . i. o żniw ach: ,,z sierpem w ręku w itać Sier- pień, w iele uciech, w iele cierpień". D zień św . B artłom ieja (24. V III.) jest zw ykle porą rozpo­

częcia Siew ów ozim ych. K oniec zaś tego m iesią­

ca pokazuje pierw sze lekkie objawy zbliżającej się jesieni.

flsnHMaBsnHKnnnraHKBMHHnflMi

MIESIĄC SIERPIEŃ W OBYCZAJU LUDOWYM.

Zbiór zw yczajów ludowych w sierpniu jest -dość obfity. Roizpoczyna się ten m iesiąc dniem św . Piotra, w O kow ach, który lud zow ie „Poli- kopą", poniew aż w tym czasie zdarzają się za­

zw yczaj burze, pioruny zaś często uderzają w kopy zżętego zboża i palą je.

W -dzień św . D om inika (4 sierpnia) zaczyna się w edług tradycji zw ózka zboża do stodół i brogów, zaś dzień św . W aw rzyńca (10 sierpnia)

(3)

3 —QPONMLKJIHGFEDCBA

ro zp o czy n a czas zb ieran ia o rzech ó w lask o w y ch i p o d b ieran ia m io d u p szczo ło m . D aw n iej istn iał ew yczaj, że p asieczn icy zan o sili p ierw sze p lastry m io d u d o p o św ięcania.

U ro czy sto ść W n ieb o w zięcia N . P . M arji dn.

1 5 -teg o lu d zo w ie św iętem M atk i B o sk iej Z ieln ej a to o d starego zw y czaju św ięcen ia w ty m d n iu zió ł, słu żący ch p o tem jak o lek arstw o lu b o ch ro n a p rzed p io ru n am i. D n . 16 sierp n ia o b ch o d zim y św . R o ch a, o p iek un a o d zarazy , k tó ry czczo n y b y ł i jest w P o lsce. W n iek tó rych o k o licach za­

ch o w ał się zw y czaj, że w d n iu ty m lu d prow rad zi p rzed k o śció ł b y d ło , k tó re k ap łan b ło g o sław i.

D zień św . B artło m ieja (24 8.) jest p o rą ro z­

p o częcia siew có w o zim y ch . W d n iu 29 sierp n ia w p am iątk ę ścięcia św . Ja n a C h rzciciela u trz y ­ m y w ał się p rzesąd , że w w ig ilję teg o d n ia, k o ­ p iąc ziem ię, zn aleźć m o żn a sk arb y . D o p rz esą­

dów teg o d n ia n ależy też zw y czaj z a ty k a n ia ty ­ lu ró ze k zielo n y ch w ziem ię, ilu jest d o m o w n i­

k ó w . czy ja zaś z ty ch g ałązek p ierw sza u sch n ie ten m a p ierw szy u m rzeć

N ajw ażn iejszy m jedn ak ze zw y czajó w lu d o ­ w y ch w sierp n iu jest o b ch ó d „dożynek**,

S ierp ień jest o statn ią p o rą d la ro ln ik a. M ó ­ w i o tem p rzy sło w ie: „C zeg o sierp ień n ie u w a­

rzy , w rzesień tego n ie u p iecze* ', b o zaczy n ają się ju ż ch ło dy , sk o ro : ,,N a św . B artło m iej już rę ­ ce n a płom ień**. M ó w ią w reszcie: ,.W sierp n iu m g ły n a g ó rach — m ro źne G o d y , k ied y m g ły w d o lin ach — d la p o g o d y .

W UROCZYSTOŚĆ N. MARJI PANNY ANIELSKIEJ.

B y ł p o d A ssy żem w e W ło szech n iew ielk i k o śció łek p o d w ezw an iem M atk i B o żej, k tó ry B ened y kty n i p o d aro w ali św . F ran ciszk o w i. K o ś- cio łek b y ł o g ro m n ie o p u szczo n y i zru jn o w an y , tak. że św . F ran ciszek z A ssy żu w iele p o ło ży ł starań , zan im zd o łał go p rzy p o m o cy o fiar o d n o ­ w ić i p rzy w ró cić d o p ierw o tn eg o stan u .

K ied y już k o śció łek b y ł o d n io w io n y , p o św ię­

cił g o w ielk i cu d o tw ó rca z A ssy żu N . M arji P an ­ n ie A n ielsk iej i u m iło w ał go p o n ad w szy stk ie in n e św iąty n ie. W ty m cich y m k o śció łk u , leż ą­

cy m z d a la o d m iasta, d o zn ał św . F ran ciszek s.zczegóiln y ch łask o d Z b aw iciela i N . M arji P a n ­ n y .

W p ierw szy ch d n iach p aźd ziern ik a r. 1221 o b jaw ił się św . F ran ciszk o w i w ty m k o ściele C h ry stu s P an :z N . M arją P ann ą, o to czo n y licz­

n y m o rszak iem an io łó w . W ted y to św . F ran c i­

szek zw ró cił się d o M atk i Z b aw iciela iz g o rącą p ro śb ą, ab y Jej B o sk i S y n u d zielił całk o w iteg o o d p u stu w szy stk im ty m , k tó rz y w y sp o w iad ają się szczerze i zw ied zą k o śció łek N . M arji P an n y A n ielsk iej.

K ied y Z b aw iciel u k azał się św . F ran ciszk o w i i p o ra z d ru g i, a b y ło to d n ia 2 sierp n ia, p o stan o - | w io n o w ty m d n iu o b cho d zić to św ięto N . M arji [ P an n y A n ielsk iej, w k tó rem w iern i d o stęp u ją n ajw ięk szeg o o d p u stu g rzech ó w , jak i w o g ó le w K o ściele k ato lick im istn ieje. W ro k u 1223 ó w - czesn y p ap ież zatw ierd ził ten o d p u st n a w « zy - sk ie czasy i ro i?p o rząd ził, ab y to św ięto o b ch o ­ d zo n o d n ia 2 sierp nia. O g ło szen ie teg o o d p u stu n asitąpiło w k o śció łk u N . M arji P an n y A n ielsk iej

G en erał O O . K apu cy ­ nów . O . W ig ilju sz a Y astag n a, w W arszaw ie

na p rzyjęciu u JE . K s. A rcy b isk u p a G alla.

p o d A ssy żem , p o p rzed zo n e żarliw em i w y m ó w - cy m k o śció ł, jest św ięty żłó b ek , w k tó ry m n ic n em k azan iem św . F ran ciszk a. g d y ś w B etleem zło żo n o n a sian ie B o że D zie'

W p ó źniejszy ch w iek ach ro zszerzo n o ten o d - ciątk o . Ż łó b ek zro b io n y jest z p ro steg o d rzew a, p u st p o za g ran ice k o śció łk a N . M . P . A n ielsk iej

n a w iele in n y ch k o ścio łó w i k ap lic św iata k a to ­ lick iego . O d p u st ten i d ziś jeszcze o b o w iązuje.

K to go d o stąp ić p rag n ie, w in ien się w y sp o w iad ać p rzy jąć K o m u n ję św . i zw ied zić k o ścio ły o b d a­

rzon e ty m p rzy w ilejem . P rzy zw ied zan iu zaś ty ch k o ścio łó w n iezb ęd n a jest m o d litw a d o N . M arji P an n y A n ielsk iej.

ŚWIĄTYNIA O 16 WIEKACH TRA­

DYCJI.

Z OKAZJI UROCZYSTOŚCI N. MARJI PANNY ŚNIEŻNEJ.

W ed łu g p o d ań k o ścieln y ch m ięd zy ro k iem 352 a 363 ży ło w R zy m ie b o g o b o jn e m ałżeń stw o , k tó re w sw y m w ielk im kulicie do N . M arji P an ny , p o stan o w iło M atk ę B o żą u czy n ić sp a d k o b ie rc zy ­ n ią sw eg o O igrom nago m ajątk u . B o g aro d zica o- b jaw iła się św iąto b liw y m m ałżo n k o m w e śn ie i w y raziła ży czen ie, ab y n a Jej cześć w y b u d o w ać k o śció ł. M iejsce, n a k tó rem m a stan ąć o w a św ią­

ty n ia b ęd zie p o k ry te śn ieg iem .

B y ło to w n o cy z 4 n a 5 sierp n ia, a w ięc w p e łn i ig o rąceg o lata. Z d u m ien i m ałżo n k o w ie p o ­ b ieg li ra n o n a w sk azan e w zg ó rze i rzeczy w iście u jrzeli część jego p o w ierzćh n i p o k ry tą śn ieg iem . N a to w zg ó rze rzy m sk ie n azw isk iem E sk w ilin p rzy b y ł w te j sam ej g o d zin ie i ó w czesn y p ap ież L ib erju sz, k tó ry m iał ró w n ież ta k i sam sen . W szy scy u jrzeli w tem cu d i rzeczy w iście w k il- k an aście la t p o tem sta n ęła n a tem m iejscu w sp a-

■niała b a zy lik a p o d w ezw an iem N . M arji P an n y

■ Ś nieżn ej.

T d zisiaj jeszcze w y ró żn ia się ta b azy lik a w R zy - Im ie, ch o ciaż ju ż n iejed n o k ro tn ie p rzeb u d o w an a sw o ją w sp an iało ścią 1 b o g actw em relig ijn y ch p a ­ m iątek . N ajcen n iejszy m jed n ak k lejn o tem , zd o b ią

u jęty w m istern ie w y rzeźb io n ą sre b rn ą sk rzy n ę- czkę, o fiaro w an ą p rzez jed n eg o z k ró lów h isz­

p ań sk i ćh.

D w ie są w iek o w e b azy lik i w R zy m ie, a m ia­

n o w icie p ram acierz k o ścio łó w k ato lick ich , b a­

zy lik a św . Ja n a n a L ateran ie i b azy lik a św ięteg o P io tra. A le ju ż n a trzeciem m iejscu sło i o p isan a w y żej b azy lik a N . M arji P an n y Ś n ieżn ej, m ająca 16 w iekó w trad ycji i o p ro m ien io na p ięk n ą leg en ­ d ą, jak to M atk a B oża w lecie z e słała śn ieg , ab y w sk azać m iejsce, g d zie m iała stan ąć św iąty n ia k u Je j czci i ch w ale w iek u istej.

OKO LUDZKIE STALE W RUCHU.

U czony ro sy jsk i, S erg ju sz Ju rjew icz, p rzep ro w ad zając b ad an ia n ad o k iem ludz- kiiem , doszedł do p rzek o n an ia, że o k o lu d z­

k ie n igd y n ie zn ajd u je się w stan ie sp o czy n ­ ku. ale p o ru sza się n a w szy stkie stro n y z p ew n y m , w łaściw y m sobie ry tm em . T ętno to. p rzy p o m in ające tętn o serca, w y n o sić m a nie m n iej jak 1(H) ru ch ó w na m in u tę.

O ko lu d zk ie n ig d y n ie zn ajd u je się w stan ie b ezru ch u d łu żej, niż p rzez jed n ą alb ) co n ajw y żej d w ie sek u n d y . N aw et p rzy n a j­

b ard ziej id ealn y ch w aru n k ach oko zn ajd u je się w sp o czy n k u n ajw y żej 1— 2 sek u n d y , po ­ czerń ro zp o czy n a sw ój stały m im o w o ln y ru ch , k rążąc w e w szy stk ich k ieru n k ach .

Z daniem uczonego, ten m im o w o ln y , u sta­

w iczn y ru ch n aszy ch oczu jest o b jaw em a ta­

w isty czn y m . o d d zied ziczo n y m p rzez w sp ó ł­

czesn eg o czło w iek a po sw y ch p rzo d k ach , k tó rzy żyli w w aru n k ach, w y m ag ający ch u staw iczn ej czu jn o ści. N ie jest jed n ak w y ­ k lu czo n e. że w raz ze zm ian ą w aru n k ó w ru ch ten o słab ia się. a czasem n aw et zu p ełn ie g in ie.

(4)

010 4 9

Wieści harierfikie

JA K TO BY ŁO W SPA LĘ...

W głębinach lasów spalskich zatętniło ży­

cie... L udzie lasu — harcerki i harcerze na tych sam ych m iejscach, gdzie niedaw no m iały sw e legow iska m ieszkanki lasów i m ieszkańcy sw ego legow iska, rozbili płachty nam iotów , krzykiem , hałasem i łoskotem napełniając od­

w ieczne bory.

S tare drzew a im ponujące ogrom em szu- m iały cicho, tajem niczo... dw ie zdziw ione i ra­

dosne pośród m łodych harcerzy poznaw ały sy­

nów pow stańców , którzy w ich ciem nych dze- luściach, w czasie niew oli szukali schronienia przed knutem najeźdźcy i ręką krzyw dząc nie­

spraw iedliw ego praw 'a...

Z atętniło życie...

N ajpierw stanęły nam ioty, potem urządze­

nia w nich, kapliczki, stoły kuchnie. S koro ukończyliśm y pracę w e w łasnym obozie pew ne­

go pięknego poranku do doskonałym śniadaniu ruszyliśm y na zw iedzanie godnych w idzenia przedm iotów . N aturalnie ze sirkicow nikiem i ołów kiem w ręku. P rzedm ioty godne uw agi zostaw ały przerysow ane, aby przypadkiem nie zapom nieć.

Z m ęczeni w racam y na obiad. K ucharze z trudem nadzw yczajnym , co w idać po ich zaczer­

w ienionych od biegania i pracy tw arzach, sta­

rają się przygotow ać jak najsm aczniej posiłek.

Z w ykle udaw ało się im to Iz pow odzeniem . — Jednak byw ały też w ypadki i odw rotne. N ad­

zw yczaj silny ogień spraw iał, że jedno z dań obozow ych przypalało się haniebnie!...

N asi kucharze w tedy w padali na w yśm ie­

nite, jak na obóz pom ysły. O tóż obiad celow o opóźniali, by tern bardziej zaostrzyć apetyt chłopców . Z nali przysłow ie „G łód najlepszym kucharzem “. G łodni niepom iernie chłopcy ze sm akiem zajadali przypalone danie, które n a­

turalnie poszło na pierw otny ogień i spieszyli czem prędzej po ,,repetę“. Z darzało to się jed­

nak m ało. Zw yikle kucharze w yw iązyw ali się ze sw ych obow iązków doskonale.

Po sutym obiedzie, po m yciu m enażek, przed nam iotam i K om endy H ufca i D rużyny — tłok jak w kościele.

W szyscy proszą o przepustki. Jed en do dziielnicy ihandlow eij drugi do „cioci , którą m a podobno w śród harcerek, trzeci pragnie „czeu- źow ać“ (zam ieniać) O znaki polskie na zagrani­

czne i t. d.

K om enda jednak jakoś radzi z tem . W ie­

czorem kolacja, m odlitw a, potem w ym arsz do K om endy C horągw i, P odobozu, lub całego obo­

zu na ognisko. B iegi harcerskie, harce ze spec­

jalności zastępów , w ycieczki w okolicę i zajęcia w obozie to było tem na ozem upływ ał nam szybko czas nad brzegam i Pilicy. W ciągłej pracy w ciągłym trudzie życia obozow ego szyb ­ ko skończył się czas trw ania Z lotu. Z asm uceni w róciliśm y do dom u, pełni jednak już praw dzi­

w ego harcerskiego dośw iadczenia i zadow ole­

nia w ew nętrznego. P rzydała nam się S pała!

EPO PEA ZLO TO W EG O ,.ŻU BRA

N oc czarnym całunem okryła bory spalskie, zam arło życie to żyw o w dzień tętniące. — Z m ęczeni całodzienna pracą harcerze spali snem spraw iedliw ych... C zuw ała jedynie w ar­

ta. T ak było w szędzie.

W hufcu w ąbrzeskim było jednak nieco inaczej. P rzy ognisku składali przyrzeczenie najm łodsi, obok nich zgrom adzeni byli najstar­

si, ci co składali w dzień stopień ćw ika, oraz m ający składać stopień H arcerza O rlego. Po uroczystych słow ach przysięgi, po gratulacjach starszych druhów , co złożyli przyrzeczenie udali się na spoczynek. L iczba zebranych przy ognisku zm niejszyła się. Z apanow ała chw ilow a cisza...

„C hytry L is" który godzinam i śpiew ał prze­

piękne piosenki pobladł ze strachu czy em ocji.

L isią chytrością przeczuw ał c yhające niebez­

pieczeństw o. S zybko w ięc zm ienił dotychcza­

sow e m iejsce pobytu i przeniósł się na inne, ba brakło m u dobrego suflera. S postrzegaw ­ czy K om endant zauw ażył podejrzane m anew ry

„L iska" i z nam aszczeniem w ym ów ił jego p ięk­

ne nazw isko. „Lis” zadrżał, pobladł trochę, ale z zim ną krw ią pow stał z zajm ow anego przy ognisku m iejsca i zbliżył się do K om endanta.

P adały pytania „C hytry L is“ z lisią przebieg­

łością odpow iadał na nie pocąc się przy tem nadzw yczajnie. „S tary Ż ubr w idząc sw ego zapalczyw ego przeciw nika w takich tarapatach, aż pom rukiw ał z uciechy i zadow olenia. W re­

szcie skończyło się pytanie składających sto­

pień ćw ika. S poceni odeszli do sw ych nam io­

tów . O deszli w szyscy prócz zdających stopień H arcerza O rlego i „C hytrego L isa , który przy­

tulony do pnia drzew nego C zekał okazji, aż

„w sypie1' się „Stary Ż ubr .

iN a okazję długo nie czekał. K om endant szybko zadał m u pytanie i czekał rów nie szyb­

kiej odpow iedzi..

„Stary Ż ubr1' nie w iadom o z jakiej przyczy­

ny zapom niał co m iał odpow iedzieć 1 z trudem tarł dłonią rozpalone czoło. C iem ny cień iza drzew am i poruszył się i rozległ się cichy trium ­ fujący chichot, szyderczy. O bdarzony doskona­

łym słuchem „Ż ubr" poznał sw ego w roga i nie m yślał już w calle o odpow iedzi, ale o sw ym przeciw niku... M yślał z w ysiłkiem ... Z oddaw - na niogolonej brody strum ieniem począł spły­

w ać perlisty pot...

K om endant nie otrzym aw szy żądanej od­

pow iedzi k azał m u „w ypocząć i począł pytać innych zkolei Z a drzew em dał się słysizeć po­

now nie szm er i charakterystyczny chichot. — ,,Ż ubr“ poruszył się niespokojnie.

„Lis" uciszony niepow odzeniem „S tarego Ż ubra" postanow ił w ypłatać m u jeszcze porząd­

nego figla. B ezszelestnie oddalił się z zajm o­

w anego dotychczas stanow iska. N iezadługo potem tzaczęły się odzyw ać przytłum ione kroki w obozie. „L isek" działał. W krótce potem w szystko ucichło...

P róba skończyła się „Stary Ż ubr" gniew ny w racał do sw ej rezydencji, m yśląc nad sposo­

bem ukarania sw ego prześladow cy. O dchylając płachtę nam iotu nagle zahaczył się o coś. T ym ­ czasem z za chm ur w ypłynął księży c i srebrzy- stem , m lecznem św iatłem w ybielił drzew a i za- ra»zem ośw ietlił ciekaw ą scenę. O to z w nętrza żubrow ego nam iotu w ychylała się długa żerdź w ędki z przym ocow anym dużym hakiem z dru­

tu . Z ahaczony w ędką „Stary Ż ubr" sapiąc od­

czepiał haczyk. P otem z gniew em połam aw ­ szy w ędkę rozrzucił jej części na w szystkie stro­

ny św iata. „Ż ubr" w iedział czyja to spraw ka.

W iedział doskonale. N agle w stronie nam iotu

„C hytrego L isa" coś poruszyło się. „Ż ubr" nad­

staw iw szy uszu skoczył nagle z gniew em w stronę nam iotu w roga. Z daw ało m u się, że w i­

dział znikającą w e w nętrzu nam iotu głow ę sw e­

go prześladow cy, lecz gdy zbliżył się nadsłu­

chując, czy nie usłyszy podejrzanych szm erów ^, rozległ się tylko rów ny oddech śpiącego „Li­

ska". Z gniew em zaw rócił spow rotem . S koro ucichły jego kroki „C hytry L is" otw arł zam knię­

te pow ieki i zaczął się zanosić od tłum ionego śm iechu.

„Stary Ż ubr" ułożył się na spoczynek. — Jednak m im o późnej pory nie m ógł zasnąć.

•Przed oczym a staw ał m u ciągle m iniony obraz dnia w czorajszego. D rżał z gniew u, gdy m u się to przypom niało. W idział to w w yobraźni, tak jasno, tak w yraźnie, jakby w czorajsza sce­

n a pow tarzała się niczem niezm ieniona...

O to po sutym obiedzie położył się spać

■zdrzem nął się już gdy na dw ortze tym czasem m alcy grali w piłkę. Z czasem jednak znudzi­

ła się im stara, oklepana gra i postanow ili —

„stw orzyć" coś now ego. P rzez uchyloną płach­

tę nam iotu w idać było chrapiącego „S tarego Ż u­

bra". N agle m ały spryciarz zebrał tow arzyszy, w idocznie m iał już pom ysł gotow y. N aradziw ­ szy się z nim i przystąpił do w ykonania planu.

M alcy roizstaw iili się w koło, grając w piłkę, nagle jeden z nich kopnął piłkę z nadzw yczaj­

ną siłą i celnością w stronę nam iotu „Ż ubra".

P iłk a w irując w padła do nam iotu czyniąc tam niepraw dopodobny nieporządek, a w końcu z

•rozm achem spadła na głow ę naw pół już zbudzo­

nego „Starego Ż ubra". T ego było już zaw iele.

W najw yższym gniew ie w yskoczył z nam iotu.

S praw ca jak skam ieniały stał, patrząc co się stanie. G dy zauw ażył, w ynurzającego się z w nętrza nam iotu, „Ż ubra , groźnie pom rukujące*

go, pom knął co sił w nogach w las...

(D alszy ciąg nastąpi)

K siążnica K opem ikanska w Toruniu

Cytaty

Powiązane dokumenty

Dodatek tygodniowy „Głosu Wąbrzeskiego 4* poświęcony sprawom oświatowym, kulturalnym i literackim ■■ -■■ ■ ■

Wiele mówi się a więcej jeszcze pisze się o konieczności większego zainteresowania się sprawami morza. Jednakże morze najlepiej pokocha ten, kto z bliska się z

Gdy dziecko widzi, jak ojciec i matka czynią wszystko w poczuciu obowiązku i dla przypo ­ dobania się Bogu, jak modlą się, wtenczas znajdują się wszystkie zarodki życia

A gdy najdzie, zwoływa przyjaciółek i sąsiadek, mówiąc: Radujcie się ze mną, bom znalazła drachmę, którąm była straciła.. Tak, powiadam wam, radość będzie przed Anioły

I rzekł sługa: Panie stało się, jakoś rozkazał, a jeszcze jest miejsce.. I rzekł pan słudze: Wynijdź na drogi i opłotki, a przymuś wnijść, aby był dom

W rzeczywistości tak jest, jednak nie udaje się nam przez dłuższy czas utrzymać skóry w tym stanie.. Świeży naskórek, powstający po słuszcze- niu starego jest bardzo

Onego czasu rzeki Jezus do Nikodema: Tak Bóg umiłował świat, że Syna Swego Jednoro- dzonego dal, aby wszelki, kto wierzy weń, nie zginał, ale miał żywot wieczny.. Bo nie posłał

niów: Gdy przyjdzie pocieszyciel, którego Ja wam poślę jod Ojca, Duch prawdy, który od Ojca pochodzi: on o Mnie świadecwo dawać będzie.. I wy świadectwo wydawać będziecie, bo