• Nie Znaleziono Wyników

Nasz Przyjaciel : dodatek tygodniowy "Głosu Wąbrzeskiego" poświęcony sprawom oświatowym, kulturalnym i literackim 1930.07.26, R. 8[!], nr 30

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "Nasz Przyjaciel : dodatek tygodniowy "Głosu Wąbrzeskiego" poświęcony sprawom oświatowym, kulturalnym i literackim 1930.07.26, R. 8[!], nr 30"

Copied!
7
0
0

Pełen tekst

(1)

D o d a tek ty g o d n io w y ^ „ G ło su W ą b rzesk ieg o " p o św ięco n y sp ra w o m o św ia to w y mFEDCBA k u ltu ra ln y m i litera ck im

Nr. 30 Wąbrzeźno, dnia 26 lipca 1930 r. Rok 8

, C IS Z A W IE C Z O R N A .

S y ty sło d y czą , ro zk o szą p ijan y, o sn u ty m a rzen iem -sn em ,

za tu la sk rzy d ła d zień ..,

Z strzelisty ch sk a ł p o sto p n ia ch k rzesa n ic zstęp u je sło ń ce szk a rła tn e w cień ...

W szeleście k o ron lilijo w y ch b o ró w

gra ech em ra d o sn em zło ta p ieśń w ieczo ru ...

W szm ara g d zie łą k jak w fa la ch w ó d ścieży n ą n a d m a n o w cem

k ro czy d o sto jn ie p a sterz trzó d ...

p rzed n im w liljo w ej m g le b ielu tk ie id ą o w ce

ja k w śn ie...

C isza , cisza , sen b eztro sk i!...

T y lk o p o to k h en o d w io sk i, p ęd zą c z szu m em z k ó ł m łyn a rza , z ciszą się w cią ż p rzek o m a rza , n ig d y n ie za zn a je sn u ...

J ó zef A lek s. G a łu szk a .

E w an g elia

św . M a teu sza ro zd z, 7, w iersz 15 21, O n ego cza su rzek i J ezu s d o S w y ch u czn ió w : S trzeżcie się p iln ie fa łszy w y ch p ro ro k ó w , k tó rzy d o w a s p rzy ch o d zą w o d zien iu o w czem , a w e­

w n ą trz są w ilcy d ra p ieżn i. Z o w o có w ich p o zn a cie ich . Iża li z ciern ia zb iera ją ja g o d y w in n e, a lb o z o ctu fig i? T a k w szelk ie d rzew o d o b re o w o ce d o ­ b re ro d zi, a złe d rzew o o w o ce złe ro d zi. N ie m o że d rzew o d o b re o w o có w zły ch ro d zić, a n i d rzew o złe o w o có w d o b ry ch ro d zić. W szelk ie d rzew o , k tó re n ie ro d zi o w o cu d o b reg o , b ęd zie w y cięte i w o g ień w rzu co n e. A p rzeto z o w o ców ich p o ­ zn a cie ich . N ie k a żd y , k tó ry m ó w i: P a n ie, P a n ie!

w n ijd zie d o K ró lestw a n ieb iesk iego , a le k tó ry czy m w o lę O jca M eg o , k tó ry jest w n ieb iesiech , ten w n ijd zie d o K ró lestw a n ieb iesk ieg o .

M iło sie rd z ie i W sz e c h m o c

L u d zie n ie są w sz ec h m o c n i, i c u d ó w d z ia łać n ie m o g ą ; to p e w n a . K to je d n ak je s t n a p raw d ę m iło sie rn y m , i s z c ze ­

rze c h ce b liź n iem u d o p o m ó c , te n śm ia ło licz y ć m o ż e n a B o g a. H is to rja K o ścio ła z n a w iele d z ie ł, w p o c z ą tk a c h sw y ch n ik ły ch , n ie ro k u ją c y c h ż a d n y c h n a d z iei n a p rz y sz ­ ło ść , k tó re w sw y ch s k u tk a ch o k az ały się n a d e r z b aw ien - n e m i i w p raw iły w z d u m ien ie ś w iat c a ły . W y s tarcz y tu p rz y p o m n ie ć im io n a ta k ich fila ró w m iło s ierd z ia c h rz e ś cijań ­ sk ieg o , ja k św . W in ce n ty a P au lo i b ł. k s. J a n B o sc o . W ię­

c ej n iż sik ro m n e b y ły ic h p ie rw s ze k ro k i: a n i śro d k ó w ż a ­ d n y c h , p ró c z ja łm u żn y , a n i w s p ó łp ra c y z e s łro n y o ta c z a­

ją cy c h , a n i n a w et z w y k łeg o z ro z u m ien ia, n a to m ias t p e łn o p rz e sz k ó d . A d z iś?.... C a ła k u la z iem sk a je st u s ian a p la ­ c ó w k am i m iło sie rd z ia , k tó re s ię z ro d z iły z d u c h a ty ;h d w ó c h w ielk ich m ęż ó w . C z y to n ie c u d o c z y w is ty ? C z y n ie p o w ta rz a się n a n a sz y ch o c za ch h is to rja ro z m n o że n ia c h le­

b ó w ? T ak , b e zw ą tp ien ia : n a p o m o c lu d zk iem u m iło sie rd z iu p rz y s zła w sze ch m o c B o ża . — W c ięż k im ro k u n ieu ro d za ju , ja k i p rze ży w am y o b e cn ie , n ieje d e n u p a d a n a d u c h u ^ d o c h o - d z i d o ro z p a c zy . N a m iły B ó g : W g ó rę s e rca ! Z u fn o śc ią sp o g ląd a jm y k u C h ry stu so w i. O n i d z iś m ó w i d o n a s: ,,Ż al m i lu d u " , a w ie m y ju ż d o b rze , ż e m o w a J e g o je s t n a d w y raz s k u te cz n ą. O n n a s stw o rzy ł, O n i p o ra tu je. O n c h ce n a m p o m ó c i m o ż e p o m ó c. G d y b y n a w et c u d u b y ło p o trze b a , O n i c u d z d z ia ła, b y le b y o k a za ć sw e m iło sie rd z ie . A la d la te g o p o w in n iśm y w ie rn ie s ta ć p rz y C h ry stu sie , ja k s tał p rz y N im lu d z d z isiejsz ej E w an g elji.

K a le n d arz y k h is to ry cz n y .

22 lip ca 1807 r. — n a d a n ie K o n sty tu c ji K sięstw a

W a rsz aw sk iem u . ,

2 3 lip c a 1 6 8 3 r. — w y ja z d J a n a III p o d W ie d e ń . P R Z Y S Ł O W IA .

D z ie ń ś w . J a k ó b a p r z e d w s c h o d e m p o g o d n y , ż e n a p e łn is z g u m n a , m a s z z n a k n ie z a w o d n y .

G d y p rz e d ś w . J a k ó b e m p o g o d n y c z a s s p rz y ja , ż e d o ś ć z b o ż a w s to d o le , p r a w d a ta n ie m ija .

P o ś w ię ty m J a k u b ie k a ż d y w s w o im d łu b ie .

* * *

C z a s e m i n a ś w . J a k ó b c h le b a s o b ie je s z c z e n a k u p .

* * *

J a k i J a k ó b d o p o łu d n ia , ta k a te ż z im a d o g r u ­ d n ia ; ja k i J a k ó b p o p o łu d n iu , ta k te ż z im a p o g ru ­ d n iu .

(2)

218JIHGFEDCBA

P R Z Y C Z Y N A K A T A S i R C F V

w N E U R O D E .

TUNEL POD CIEŚNINĄ GIBRALTARSKA.

W najbliższym czasie rozpoczęte bę- izie po stronie Afryki sondowanie grun­

tu w związku z projektem budowy tune­ lu pod cieśniną Gibraltarską. Sondowa­

nie gruntu po stronie Hiszpanji doprowa­ dzone zostało do głębokości 250 m. i ­ dzie kontynuowane do głębokości 400 me trów. Dotychczasowe wyniki sondowania wskazują na to, grunt nadaje się w zu­

pełności do przeprowadzenia tunelu. (j.

ŚLADY ZWIERZĄT Z PRZED 85-ciu MILJONOW l a t.

W jednej z kopalń w pobliżu New Jor- scy w Stanach Zjednoczonych w warstwie gliny znaleziono doskonale zachowane śla­

dy olbrzymiego przedpotowego zwierzę­ cia. Fachowcy orzekli, że są to ślady di­ nozaura z przed 85 miljonów lat i że w pobliżu znajdować się musi również szkie let a może nawet całe cielsko przedpoto­ wego olbrzyma, który byłby w razie odszukanianajstarszym wykopaliskiem

na świecie. 0-

TYLKO RODZAJ ŻEŃSKI MA GŁOS.

Wieczorny koncert żab. o którym tak pięknie pisał Mickiewicz, owe „chóry, co brzmiały, jak harfy eolskie4' (żadne ża­

by nie rechocą tak pięknie, jak polskie) są, jak to wykazały ostatnie badania, dzie łem wyłącznie istot rodzaju żeńskiegę.

Prof. John Tait z Kanady zbadałzw cią gu wielu łat 25 tysięcy żab i doszedł do wniosku, że żaby rodzaju męskiego mil­

czą. podczas gdy ich towarzyszki, zwła­ szcza z nastaniem wieczoru, kwaczą za­

wzięcie.

Złośliwi mogliby tu przeprowadzić pe­ wne analogje z rodem ludzkim, ale nie

bądźmy złośliwi... (j-

P O G R Z E B O F I A R K A T A S T R O F Y w N E C I R O D E .

2 0 0 0 0 l u d z i z o k o l i c y H a u s d o r f u o d p r o w a ­ d z a ł o w i e c z n y s p o c z y n e k 1 5 0 o f i a r k a t a s t r o f y g ó r n i c z e j w N e u r o d e . N a r y c i n i e t r u m n y n i e s z c z ę ś l i w y c h o f i a r t u ż p i z e d

p o g r z e b e m .

W i n y z a k a t a s t r o f ę w N e u r o d e n i e

• o n o s i p o d o b n o ż d e n c z ł o w i e k l e c z ś w i d e r o z a ­ p ę d z i e e l e k t r y c z n y m d o w y d o b y ­ w a n i a w ę g l a . Ś w i d e r t e n p o s i a d a s i ł ę 2 0 g ó r n i k ó w i w k o p a l n i a c h g d z i e p o k ł a d y w ę g l o w e s ą p r z e g r y z i o n e p r z e z k w a s w ę g l o w y , n i e p o w i n i e n b y ł

4 0 - L E C I E I S T N I E N I A K Ó Ł K A R ' L N 1 C Z L G J w C Z E R N I E J E W I E .

R o c y n i c ę t a k d ł u g : e g o i s t n i e n i a k ó ł k o - j u b i l a t o b c h o d z i ł o d n i a 6 . l i p c a b . r . b a r c z o u r o c z y ś c i e , p o ś w i ę c a j ą c p r z y o k a z j i n o w o z a k u p i o n y s z t a n d a r . N a r y c i n i e ( f o t p . J e s i o ł o w s k i ) v i d z i m y u c z e s t n i k ó w u r o c z y s t o ś c i w o k o ł o n o w o - p o ś w i ę c o n e g o p i ę k n e g o s z t a n d a r u . W ś r o d k u p r e z e s p o w i a t o w e g o o d d z i a ł u W . T . K . R . p . h r . Ż ó ł t o w s k i o b o k t u ż p o d s z t a n d a r e m p r e z e s c z e r n i e j e w s k i e g o

K ó ł k a p . I d z i S k r z y p c z a k .

t w o . N a r y c i n i e ś w i d e r d o w y d o b y w a n i a w ę g l a — r z e k o m y w i n o w a j c a .

b y ć u ż y w a n y . K t o w r z e c z y w i s t o ś c i p o n o s i w i n ę k a t a s t r o f y , w y k ę ż e p r o w a d z o n e ś l e d z ­

(3)

219

KATASTROFA W KOPALNI W NEURODE.

Członkowie rodzin zagrożonych w kopalni robotników wyczekują przed głównym szachtem na wynik akcji ratunkowej.

REKORD DŁUGOTRWAŁOŚCI LOTU

zdobyli, jak wiadomo, obywatele amerykańscy bracia Hunter, którzy trzy tygodnie utrzymywali się bez przerwy w powietrzu. Uzyskanie tego rekordu połączone było z wiełkiemi trudnościami, bo w powietrzu trzeba było wielokrotnie kontrolować silnik, zmieniać świece itp. Powyższa rycina przedstawia nam jednego z braci Hunter,

t zajętego zmianą świec w silniku.

Głośnik zamiast dzwonów kościelnych.

W7 kościele parafialnym w Cornwall, w Anglji, zepsuły się dzwony. Po bliższych oględzinach okazało się, że naprawa po­ ciągnęłaby za sobą bardzo poważne kosz­

ta, na jakie uboga kasa parafialna nie mo­ gła sobie pozwolić. Wówczas znalazł się

". montować w wieży kościoła potężne głoś ioden z wiernych, który ofiarował się

GDZIE MIEJSCE DLA NOWOCZESNEJ KOBIETY?

Przed kilku dniami żona stawnego wy­

nalazcy amerykańskiego Edisona zwróciła sie z apelem do kobiet amerykańskich, wzywając je» aby ..powróciły do pracy £bs podarskiej w domu i wyrzekły sie mirażów wspaniałych karjer przemysłowych, handlo

wych i t. d.“ j

Narodowy Związek Klubów Kobie­

cych przemysłowych i handlowych, któ­ ry odbywa obecnie swój doroczny kongres w Chicago, wysłał odpowiedź do pani Edi­

son. Czonkinie tego Związku w rezolucji, uchwalonej jednogłośnie, stwierdzają, miejsce kobiety nowoczesnej nie jest już...

w domu.

U motywowanie tego stwierdzenia jest następujące: Zasada, iz terenem działania kobiety ma być tylko ognisko domowe, stała się obecnie nieaktualna, ze wzglę­ du na fakt, iż ojcowie, mężowie, synowie,

bracia lub inni męskiego rodzaju krewni kobiet pracujących uchylają się od dostar­

czania tym kobietom odpowiednich środ­ ków pieniężnych na ich egzystencję. Cza­ sami robią to dla zasady, rzec można z nie chęci, w innych wypadkach nie wprost w możności podołania zadaniu i ponosze­

nia kosztów utrzymania swych żon, córek, matek i t. d.

Wobec takiego stanu rzeczy stwier dza rezolucja Związku Narodowego Klu­

bów Kobiecych amerykańskich kobie­

ta pracująca musi nadal pracować i za­ stępować mężczyznę wszędzie,gdzie tylko pozostawi on miejsce wolne do pracy.

Ale co robić mają kobiety, których egzystencja jest w pełni zabezpieczona przez męża lub majątek? Oczywiście powrócić do pracy gospodarskiej w domu, Wynika to niedwuznacznie z przy­ toczonych wyżej motywów. (j.

DOŚWIADCZENIA Z NIEWIDOMEMI KOBIETAMI.

Pewien profesor uniwersytetu w Kan­

sas przeprowadził szereg doświadczeń z ludźmi niewidomemi: mężczyznami, ko­

bietami i dziećmi, i doszedł do ciekawych rezultatów.

Okazało się mianowicie, że jeśli puścić niewidomych mężczyzn bez żadflego kie­ rownictwa na wolną przestrzeń, to idą dłuższy czas w prostym kierunku, dopie­ ro po jakimś czasie zataczają koła. Ko­

biety zaś i dzieci w krótkim już czasie tracą orjentację, zaczynają zataczać ko­ ła i to coraz mniejsze, w formie sprężyny zegarowej.

Takie same rezultaty dały próby z pływaniem w basenie, lub ślizganiem się na lodzie. Dowodziłoby to doświadczenie większych zdolności orientacji u męż­

czyzn jak u kobiet i dzieci.

niki elektryczne, ofiarowane kościołowi przez fabrykanta. Inna fabryka zaś. pro­

dukująca płyty gramofonowe, darowała płyty, na których utrwalony został dźwięk najsłynniejszych dzwonów w Anglji łon dyńskiej Westminster Abbey. W ten sposób najsłynniejsze dzwony Anglji wzy­ wają obecnie obywateli miasteczka Corn­

wall na nabożeństwo. (j

(4)

220 — 221

Tragicznie zmarły poeta ś. p. Juljan EjsmondDCBA

S p . M a r y l a W o l s k a , w y b i t n a p o e t k a , z m a r ł a w e L w o w i e .

JASNOWIDZĄCA ROŚLINA.

Chemik Bouchier opisał na posiedzeniu Towarzystwa metapsychicznego w Paryżu roślinę, rosnącą w Meksyku i znaną pod na­

zwą Peiyotl. Sok tej rośliny może każdego wprowadzić w trans, podczas którego na­

stępuje jasnowidzenie. Bouchier wypróbował działanie tej cudownej rośliny na 12 osobach, osiągając rozmaite stopnie jasnowidzenia. Tylko v czterech wypadkach próba nie dała żadnego wvniku.

O f i c e r o w i e p o l s c y z C e n t r u m w y ż s z y c h s t u d j ó w w o j s k o w y c h , p o d p r z e w ó d g e n . Z a j ą c a , z w i e d z a j ą p o r t l o t n w P a r y ż u L e B o u r g e t .

Dzieci z sierocińca w Carlshalton w Hnglji w basenie k ą p i e l o w y m . C b o z o w i s k o f n a ł o n i e p i ę k n e j n a t u r y .

S t a t e k p o l s k i „ D a r P o m o r z a p r z y b y ł 2 1 . u b . m . d <

G d y n i . U r o c z y s t o ś ć p o ś w i ę c e n i a o d b y ł a s i ę 2 9 . u b . m

Książe Takamatsu, brat cesarza Japonji przybył ze swą żoną do Londynu, powitany uroczyście przez członków królewskiej rodziny angielskiej.

N i e m i e c k i p a n c e r n i k „ H i n d e n b u r g “ z a t o p i o n y w z a t o c e S c a p a F l o w , o b e c n i e p o d n o s z o n y j e s t n a p o w i e r z c h n i ę .

S J / n n y l o t n i k a u s t r a l i j s k i K i n g s ­ f o r d S m i t h , k t ó r y p r z e l e c i a ;

A t l a n t y k z I r l a n d j i d o A m e r y k i . W poszukiwaniu cienia. Stado owiec skryło się za aeroplane.

Z K R Ó L E W S K I C H D W O R Ó W . K s i ę ż n i c z k a J u l j a n a , c ó r k a d u ń s k i e j p a r y k r ó l e w s k i e j , w t o w a r z y s t w i e c i o t k i s w o j e j , w y j e c h a ł a d o N o r w e g j i , d o ­ k ą d r ó w n i e ż p o d ą ż y ł : d u ń s k i m i n i s t e r s p r a w z a g r a n i c z n y c h i w i c e p r e z y d e n t R a d y S t a n u d u ń s k i e j . P o d r ó ż e o w e ł ą c z ą z m a j ą c e m r z e k o m o p r z y j ś ć d o s k u t k u m a ł ż e ń s t w e m m i ę ­ d z y J u l j m ą , a k s i ę c i e m S i g - v a r d e m , d r u g i e m s y n e m n a­ s t ę p c y t r o n u s z w e d z k i e g o . K s i ą ż e S i g v a r d m a l a t 2 3 i s t u d i u j e o b e c n i e w U p s a l i . F o t o g r a f j e p r z e d s i a w i a j ą n a m p r z y s z ł ą p a r ę m a ł ż e ń s k ą .

(5)

2 2 2 + -

p o n o t . z w .

NOWY TRYUMF TECHNIKI.

„ T i m e s d o n o s i , ż e w S a n F r a n c i s k o , o ś m i o l e t n i c h d o k ł a d n y c h s t u d j a c h u z n a z a m o ż l i w e p r z e s u n i ę c i e m o s t u n a d i w . „ Z ł o t ą b r a m ą ’ 4 u w e j ś c i a d o p o r t u . P r a c e , k t ó r e r o z p o c z n ą s i ę n i e b a w e m , p o t r w a j ą k i l k a l a t , a z a k o ń c z o n e m a j ą b y ć w r o k u 1 9 3 6 .

M o s t , o d ł u g o ś c i 8 5 0 0 s t ó p , w n a j w y ż ­ s z y m s w y m p u n k c i e w z n o s i ć s i ę b ę d z i e n a 7 6 0 s t ó p p o n a d p o w i e r z c h n i ę m o r z a . R o z ­ p i ę c i e ł u k u ś r o d k o w e g o m a w y n o s i ć 2 2 5 s t ó p .

B ę d z i e t o m o s t w i s z ą c y , s z e r o k o ś c i 9 0 s t ó p . , k t ó r e g o p r z ę s ł a s p o c z y w a ć b ę d ą n a s k a ł a c h p o d w o d n y c h , z n a j d u j ą c y c h s i ę n a g ł ę b o k o ś c i 1 4 0 s t ó p .

K o s z t y o b l i c z o n o n a 6 . 0 0 0 . 0 0 0 f t . s z t e r

K n g ó w . 0 -

CZTERY NIEWIASTY.

C z t e r y n i e w i a s t y s i e d z ą w k a w i a r n i p r z y s t o l i k u . W s z y s t k i e s ą j u ż s i w e , a l eA

OJ C I E C Ś W I Ę T Y ,

G ł o w a K o ś c i o ł a K a t o l i c k i e ­ g o p r z y c o d z i e n n e j p r a c y .

ż a d n a n i e m o ż e s i ę j e s z c z e r o z s t a ć z e s w e m i w s p o m n i e n i a m i z o k r e s u w c z e s n e j m ł o d o ś c i .

K a ż d a z n i c h p r ó b u j e z a d z i w i ć s w e t o w a r z y s z k i d a w n e m i s u k c e s a m i m i ł o s n e - m i . '

P i e r w s z a p o w i a d a :

D o t e g o s t o p n i a b y ł w e m n i e z a ­ k o c h a n y , ż e z d e f r a u d o w a ł w i ę k s z ą s u m ę p i e n i ę d z y i p r z e z e m n i e s i e d z i a ł p ó ł t o r a r o ­ k u w w i ę z i e n i u . . .

P O Ż A R D OM U T OW A R O W E GO w P A R Y Ż U ,

P r z e d k i l k u d n i a m i w P a r y ż u w w i e l k i m g m a c h u d o m i t o w a r o w e g o „ N o u v e l l e s G a l e r i e s " w y b u c h ł g r o ź n y p o ż a r , k t ó r y s t r a w i ł b u d y n e k d o f u n d a m e n t ó w. S t r a t y o l b r z y m i e . M a o b r a z k u w i d z i m y z n i s z c z o n y p r z e z p o ż a i

g m a c h „ d o m u t o w a r o w e c o , "

D r u g a r z e k ł a:

M ó j b y ł t a k w e m n i e z a k o c h a n y , ż e w s z a l e z a z d r o ś c i w y z w a ł n a p o j e d y ­ n e k n a j l e p s z e g o w m i e ś c i e S t r z e l c a . W p o j e d y n k u z o s t a ł r a n n y . . .

T r z e c i a :

C z ł o w i e k , k t ó r y m n i e k o c h a ł , p o p e ł p j z e z e m n i e s a m o b ó j s t w o . . .

C z w a r t a w e s t c h n ę ł a c i c h o :

T e n , k t ó r y m n i e k o c h a ł , o ż e n i ł

z e m n ą . . . ( . i -

n i ł

s i t ?

K R ÓL E W S K A KOC HHM KA .

S t o s u n k i K a r o l a , k r ó l a r u m u ń s k i e g o . 2 j e g o p r a w o w i t ą m a ł ż o n k ą , k s i ę ż n ą H e l e n ą , w n o w e w k r o c z y ł y s t a d j u m . Bo o t o o s t a t n i a k o c h a n k a K a r o l a p . L u - p e s c u p r z y j e c h a ł a d o Ru m u n j i i z a ­ m i e s z k a ł a w j e d n e j z w i l p r y w a t n y c h w S i n a j a . Ma o b r a z k u w i d z i m y p a ł a c

w S i n a j a ; w o w a l u p . L u p e s c u .

(6)

223

482348022348235348002348232348535353235300230153025348020600025348014853532300000502485323230202530023480109010400230200020101011453230200000100060100010200000253484823234802020200020223230113020002022348010100532353234823SUKCESOR KI W KŁOPOCIE.

Oryginalne w swoim rodzaju kompli­

kacje wywołał testament, zmarłego osta- tniemi czasy, bogacza barcelońskiego, nie­ jakiego Brunona Humberta.

Zmarły zapisał był cgły majątek swym trzem córkom pod warunkiem jednak, wyjdą one zamąż, w przeciwnym razie przechodził on na rzecz instytucji dobro­ czynnych. Zdawałoby sie, że sprawa ta

nie powinna wywołać zbytnich trudno­ ści i że nie przedstawia sama sobą nic osobliwego. Jednakże warunek testamen­

tu stał się przedmiotem szczególniejsze­ go zaciekawienia mieszkańców Barcelony i powodem sprawy sądowej, która niema­

ło przyczyniła kłopotu sędziom kataloń skim.

Okazało się bowiem, że najmłodsza z sukcesorek liczyła siedemdziesiąt lat, naj­ starsza zaś osiemdziesiąt i wszystkie trzy pozostawały w panieńskim stanie.

Opinia publiczna podzieliła się na dwa obozy: jedni złośliwie żartowali z niefor­ tunnych sukcesorek, drudzy litowali się

nad nieszczęśliwym losem ofiar zdziecin­ niałego starca, lecz wszyscy z niecierpli­ wą ciekawością oczekiwali zakończenia tej tragikomicznej sytuacji. Przebąkiwano o zwaleniu testamentu wobec jawnej nie­ poczytalności testatora. Bo czyż normalny człowiek, przytem ojciec, który do koń­ ca życia otaczał swe córki miłością, mógł sobie pozwolić na tak złośliwy żart.

Otóż okazało się, że testament był jak najprawomocniejszy tylko... pisany 60 lat przed śmiercią i staruszek zapomniał wi­ docznie o tej, krzywdzącej tak boleśnie drogie jego sercu dzieci, klauzuli, wywo­ łanej swego czasu troską o ich szczęście.

Fakt jednak jest, że warunek ten pozo­

stał. Aby zadość uczynić ostatniej woli zmarłego córki będą zmuszone wyjść za- móż lub majątek przejdzie w obce ręce.

Adwokaci i sędziowie łamali darem­ nie głowy, jakby rozwiązać ten węzeł, iście, gordyjski, ale maksyma rzymska

„dura lex sed lex“ zwyciężyła i sąd ka tegorycznie rozstrzygnął,kwestionowa­ ny warunek testamentu nie może być u- chylony.

Siostry były w rozpaczy. Naraz roz­

chodzi się wiadomość o ślubie najstarszej z nich z dalekim 90-letnim krewnym. O ile więc dwie pozostałe siostry nie pójdą w jej ślady, cały majątek będzie przysądzo ny rezolutnej staruszce. Podobno amato­ rów na posagi, dawno przekwitłych pa­ nien nie brak. Obie zaś odgrażają się, tak łatwo nie dadzą za wygraną i zdecy­ dowały się w krótkim czasie stanąć na kobiercu ślubnym, 'aby nie być świadkami tryumfu tej, co je tak nikczemnie obe­

szła. (j.

(7)

124 —

H - U - M - O - R

Nocna przygoda.NMLKJIHGFEDCBA

— Z b u d ziw szy się w czo raj w n o cy sp strzeg łem , , że k to ś p rzeszu k u je k ieszeń m eg o u b ran ia. C h w y ciłem rew o lw er, ale n ie strzeliłem .

— D laczeg o ?

N ie ch ciałem zo stać w d o w cem . (v

— C zy to m o żliw e, d ro g a Izo, żeś <1 ' ty ch czas n ie p o zw oliła so b ie n a o b cię w ło só w ?

— W id zisz, m ąż m ó j n ie zak azał i teg o ,

(„P u n ch ")

„Jak ie w ielk ie p rzem ian y zau w aży ć m o­

żem y , g d y w o d a zam ien ia się w ló d ?1

„O n a staje się o w iele d ro ższą!" (v (E v ery b o d y s W eek ly/.

— P o m y śl, co za szczęście. Z o staw iłem w tram w aju p araso l, k tó reg o n ieg d y ś od cieb ie p o ży czy łem ?

— C óż w tern za szczęście?

’— W szak m ó g ł to b y ć m ó j w łasn y . (v

*

K u p iec w y d aje zarząd zen ia ek sp ed jen to m :

N a w y staw ie k ażd y p u llo v er k o sztu­

je 15 zło ty ch . W sklepie 30 zło ty ch .

E k sp ed ien t: — C zy jed n ak k lijen ci te­

go n ie zau w ażą?

S k ądże zn o w u . P u llo v ery po 30 zło­

ty ch są zn aczn ie trw alsze.

— P rzecież to ten sam to w ar.

— T ak , ale jak k to d ro żej zap łaci, to

b ęd zie go lep iej szan ow ał. (v

W restauracji.

K eln er: C zy p o d ać p an u o b iad za 2 zł..

czy za 3 zł.?

G ość: A ja k a jest ró żn ica?

K eln er: O jed n eg o zło tego . (v X

„N ie zaczep iaj m n ie .pan, bo jesteś cał k iem p ijan y "

„A leż p an ien k o , to p rzecież n ie jest w ca

le zaraźliw e \ (v

(N eb elsp alter).

Gwarancja.

Z a k radzież zeg ark a w sk lep ie sk azan y zo stał zło d ziej n a d w a la ta w ięzien ia. P o w y słu ch an iu w y ro k u , p o w iad a do sieb ie:

— T o d ziw n e, że p rzy zeg ark u b y ła k a rt­

k a z n ap isem :

.,D w u letn ia g w a ra n c ja1, (v

*

Wytłumaczenie.

P o zak o ń czo n y m k o n cercie śp ieszą w szy scy do g ard ero b y , m ięd zy in n y m i i B ern ard S hayv. k tó rem u k to ś g rzeczn ie p o d aje p al­

to.

— D zięk u ję. — m ó w i w ielk i p isarz, zn a­

n y ze sw o ich d ziw actw . — P ew n eg o razu , p rzy tak iej sp o so b n o ści zg in ął m i p o rtfel z p ien ięd zm i.

*

Jak p an m o że u d o w o d n ić, że n ie je ch ał .pan sam o ch o dem z n a d m ie rn ą szy b ­ k o ścią?

— Jech ałem do w łasn ej żo n y , p an ie sę­

dzio, (v

(„D etro it N ew s")

*

W szkole.

K atech eta: — P o w ied z m i, .przez co m o żn a n a jła tw ie j d o stać się do •p iek ła?

— P rzez p o d atk i.

— A leż ch ło p cze! zastan ó w się, co za g łu p stw a p leciesz!

— A leż n ap ew n o : bo m ó j o jciec k ied y ś do m am y m ó w ił, że p rzez te p o d atki, to n as w szy stk ich d jab li w ezm ą. v

Od czasu do czasu.

L ek arz: T rzeba, p an ie P o m eran c. aby p an się k ąp ał od czasu do czasu .

P acjen t: A leż, p an ie d o k to rze, ja się k ą p ię b ard zo często .

L ek arz: W tak im razie trzeb a zm ien iać w o lę od czasu do czasu . # (v

Nieporozumienie.

N a p ro g u d o m u sied zi ch ło p czy k . N ad ch o d zi jak iś p an i zap y tu je go:

— C zy ta tu ś w d o m u ?

W d o m u .

P an p u k a, d zw o n i, ale n ik t n ie o tw iera.

— C o to tak ieg o , że n ie o tw ierają?

— B o ja w iem ?

M ó w iłeś p rzecież, że ta tu ś jest w d o m u .

— N o tak , w d o m u — ale le tu n ie m ieszk a.

m ó j ta tu ś ca

„O jej — co za g o rączk a! C zu ję się szk .an k ą p iw a!" •

„C h ciałb y m , b y ś n ią b y ł." (v („B erlin g sk e T id en de"),

Mądry ordynans.

K ap itan P ag ato w sk i w K rako w ie, d ał sw e m u o rd y nan so w i tak ie p o lecen ie:

P ó jd ziesz n a u l. F lo riań sk ą n r. 7 dc p an a Z iem by i p o p ro sisz go, ab y p rzy szed ł do m n ie w ieczo rem n a k arty .

P o d w ó ch g od zin ach w raca o rd y n an s, a zap y tan y, czy w y p ełnił zlecen ie, o d p o w ia d a:

— B y łem u teg o p an a, ale on n ie m ie szk a n a F lo rjań sk iej 7, ty lk o n a S ław k ó w sk iej 6. i n ie n azy w a się Z iem b a, ty lk o C zy ży k . P ro siłem , ab y p rzy szed ł w ieczo rem , ale o n m i p o w ied ział, że p an a k a p ita n a m e zn a i n a k arty n ie p rzy jdzie. (v

S w aty .

S w at ży d o w sk i p ro p o n u je .panu G old sztajn o w i n arzeczo n eg o d la có rk i:

M am b ard zo d o b rą p a rtję : k siążę B yi sk i!

— C o tak ieg o ? P rzecież to g o j!

— W ielk a rzecz! C ó rk a m o że się wy- ch rzcić.

A ni m i się śn i!

— N u n iech p an p o m y śli jeszcze i do m n ie zatelefon u je.

N a d ru g i d zień telefo n u je G o ld sztajn do sw ata:

— Ja k n iem a n ic lep szeg o , to m oże być ten k siążę.

— C h w ała B o g u — m ó w i sw at do sieb ie

że jed n a stro n a ju ż się zg o d ziła. (v

,C zy to jest w o ln y p rzek ład ?"

„N ie, ta k siążk a k o sztu je 6 zł. 50 g r. (,v

Cytaty

Powiązane dokumenty

Onego czasu, gdy się wielka rzesza schodziła i z miast kwapili się do Jezusa, rzekł przez podo­. bieństwo: Wyszedł, który sieje, siać nasienia

A usłyszawszy Jezus dziwował się i rzekł tym, którzy szli za Nim: Zaprawdę powiadam wam, nie znalazłem tak wielkiej wiary w Izraelu..

Nic tedy dziwnego, że niewypła ­ calność tak potężnego przedsiębiorstwa obudziła w Berlinie jaknaj żywsze poruszenie i ogólnie też przypuszcza się, że bankructwo

W ostatnich dniach poszczyciła się ta now a policja pierw szym sukcesem.. O to jeden z policjantów

W mia dości, niż w poprzednim — trzeba więc cieszyć się, stack zaś wędrują „po kolędzie&#34; cale gromady ża- z radością witać nowy rok, zacząć go pod szczęśli-

Bogatym człowiekiem jest Pan Bóg, a włodarzem człowiek, któremu Bóg powierzył pod zarząd rozmaite dobra ciała i duszy, natury i łaski, jako to: pięć zmy­. słów,

zusa, aby słuchały Słowa Bożego, a On stał podle jeziora Genezaret i ujrzał dwie łodzie stojące przy jeziorze, a rybitwi wyszli byli i płókali sieci, wszedłszy w jedną

Onego czasu wziął Jezus z sobą uczniów dwunastu i rzekł im: Oto wstępujemy do Jeru żalem, a skończy się wszystko, co napisano jest przez proroki o Synie człowieczym; bo bidzie