• Nie Znaleziono Wyników

Chrześcijanin, 1963, nr 1

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "Chrześcijanin, 1963, nr 1"

Copied!
20
0
0

Pełen tekst

(1)
(2)
(3)
(4)
(5)

C H R Z E Ś C I J A N I N

E W A N G E L I A — Ż Y C I E C H R Z E Ś C I J A Ń S K I E - J E D N O Ś Ć — P O W T Ó R N E P R Z Y J Ś C I E C H R Y S T U S A

„Idźcie ted y i czyńcie chrzcząc je w im ię Ojca,

uczniam i w szy stk ie narody, i Syna, i Ducha Ś w iętego“.

Ew. Sw. M at. 28. 19

„ A lbow iem nie w sty d zę się za E w angelię C hrystuso­

wą, poniew aż je st m ocą Bożą ku zb a w ien iu każdem u w ierzą cem u “.

Rzym. 1, 16

h a k z a ło ż e n i a 19 2 9 W a rs z a w a , s ty c z e ń 19 6 3 Nr 1

I T e ss. 5,23-25.28, T reść n u m e ru : N ow y Rok •— Słow o s ta ło się ciałem — C h o ru je k to m iędzy wam i... — Ś w iatło z cienia

przyszłych dóbr (N ajw yższy k ap łan ) — Z dziejów Z boru w iedeńskiego — O dpow iedzi R e ­ d a k c ji — K ro n ik a.

„A sam Róg pokoju niech was zupełnie poświęci, a cały duch wasz, i dusza, i ciało niech będą bez nagany na przyjście Pana naszego Jezusa Chrystusa zachowane. Wie­

rnym jest Ten, który was powołał, który też to uczyni. Bracia! m ódlcie się za nami.

Łaska P an a naszego Jezusa Chrystusa niech będzie z wami. Amen.”

Fot. CAF Z im a na M azow szu

(6)

N O W Y ROK

„Dni w ieku naszego jest lat siedem dziesiąt, a gdy sił stanie, lat osiem dziesiąt, a to co najlepszego w nich, tylko kłopot i nędza, a gdy to pominie, tedy prędko odlatujem y.” , ,....

„Ale któż zna srogość gniew u Twego? albo kto bojąc się Ciebie, zna zapalczywość Twoją?”

„Nauczże nas obliczać dni nasze, abyśm y przy­

w ied li serce do m ądrości”. (Ps. 90,10-12).

Dzień Nowego Roku jest sposobnością do za­

trzym ania się i obejrzenia się za siebie, popa­

trzenia na swoje życie w przeszłości i spojrze­

nia w przyszłość.

Pożegnanie Dawniejszego a w stąpienie w No­

we, jest najwspanialszym m om entem w życiu Ludu Bożego.

Starotestam entow y Lud Boży miał taki cu­

downy dzień, praw dziw ie Nowego Roku wol­

ności, wyzwolenia ze Starego Roku niewoli.

Tym dniem był dzień Paschy — Przejścia P a ń ­ skiego, gdy z rozkazania Bożego zabito baran­

ka wielkanocnego (II Mojż. 12,2), którego krew zasłoniła ich domy od w ytracenia pierworodz- twa. Na pam iątkę tego wielkiego wydarzenia Żydzi przez siedem dni świętowali w miesiącu Nisan (nasz marzec-kwiecień), zabijali b aran­

ka i spożywali go z gorzkimi ziołami, które przypom inały im gorycz życia w niewoli egip­

skiej.

Każdy Izraelita m iał obchodzić tę pam iąt­

kę, jako postanowienie Boże, a gdyby tego za­

niedbywał — miał być wyłączony ze społecz­

ności Ludu Bożego (V Mojż. 9,13).

Ten jednak dzień starotestam entow ego „No­

wego Roku” po raz ostatni był obchodzony przez Pana Jezusa, gdy wraz z uczniami Swoi­

mi spożywał baranka wielkanocnego, ściśle we­

dług Starego Testam entu.

I poznaliśmy i uwierzyliśmy, że On sam — Pan Jezus, jest Barankiem Wielkanocnym, K tóry wziął nasze grzechy na Siebie i zaniósł na Krzyż Golgoty! Dzień Jego śmierci za nas, jest najw ażniejszym dniem w życiu naszym a nie stał się dniem ostatecznym, gdyż nastąpił po nim i dzień zm artw ychw stania, dzień zwy­

cięstwa nad śmiercią i dzień żywota wiecznego dla tego grzesznika, k tóry spożył duchowo te­

go Baranka Wielkanocnego.

*

A teraz pytanie dla nas: jak powinniśmy {traktować ten dzień kalendarzowego nowego roku? czy tylko po prostu zdjęciem ze ściany starego kalendarza z k artk ą 31 grudnia i po­

wieszeniem nowego z k artk ą 1 stycznia 1963 r.?

Czy też może jako chrześcijanie w tym dniu kalendarzowo przełomowym, postąpimy tak, aby się stał on i duchowo przełomowym? Po­

służyć do tego może sposób, w jaki postępują poważni ludzie w takim momencie, wykorzy­

stując go dla zrobienia rachunku, podsumowa­

nia ubiegłego okresu czasu i uzyskania w ten sposób oceny: czy zyski, czy straty w nim prze­

w ażały i czy może sami nie staliśmy się tego powodem.

Przyglądając się ubiegłemu okresowi czasu, w dniu spotkania nowego roku, dzień ten mo­

że być dla każdego z nas najlepszym dniem i okazją dla takiego rachunku, bez względu na to, czy jest to okres sędziwego, dojrzałego lub rozkwitającego dopiero życia.

Zechciejmy więc wspólnie zastanowić się choć nad najważniejszym i sprawami, abyśmy mogli sumiennie zamknąć ostatnią k artę sta­

rego okresu.

Nie powinno się zamykać oczu na braki ży­

cia naszego, a czyż nie ma ich w życiu każdego człowieka? Jak więc przeżyliśmy stary rok? co uczyniliśmy w nim dobrego, a czego nie uczy­

niliśmy przez zaniedbanie lub przez odkłada­

nie „na ju tro ”. P rzejrzyjm y stronice księgi ży­

cia i rubryki: życie osobiste, życie rodzinne, życie małżeńskie, życie społeczne, rachunek:

praca dla Pana, praca miłosierdzia, konta: po­

święcenie i udział w dziele Bożym, czystość du­

chowa, zajrzyjm y do naszych zasobów ducho­

wych, zobaczmy, czy nie zwiotczało nasze

„ubranie i obuw ie”, czy możemy przy obec­

nym ich stanie, pielgrzymować nadal, idąc dro­

gą za Panem?

Nie powinniśmy zamykać oczu na ujemne objawy życia — duże lub małe. Wielu z nas przeżyło cały rok z dobrymi naw et zamiarami:

chcieliśmy zapewnić duchową atm osferę w do­

mu i rodzinie, ale nie znaleźliśmy czasu na w spólną m odlitwę i czytanie Słowa Bożego z do­

mownikami, a gdy okazały się opłakane skutki tych zaniedbań, nie widzieliśmy winy w sobie i nie pokutowaliśmy. Może nieraz postanaw ia­

liśmy rozpocząć odnowione życie małżeńskie, a pomimo to nigdy jakoś tego nie mogliśmy zacząć. Może postanaw ialiśm y pracować dla Pana, ale nigdy nie potrafiliśm y złożyć nawet najskrom niejszego świadectwa jakiem uś przy­

jacielowi, który patrząc nam w oczy oczekiwał, że usłyszy właśnie od nas jakieś dobre słowo pociechy i nadziei.

Może postanaw ialiśm y służyć pociechą osłab­

łem u b ratu lub siostrze, a pomimo to nie zna­

leźliśmy czasu, aby pójść do ich mieszkania?

Może swoje młode życie chcieliśmy oddać P anu całkowicie, ale nie daliśmy sobie rady z ciałem i światem, który zabrał cały czas, a P an Jezus czekał na nas, kiedy to ten mło­

dzieniec lub panna wykona swe dobre posta­

nowienie.

Może uczyniłśmy nie jedną krzyw dę bliźnie­

m u i pod w pływem pobudzonego sumienia po-

(7)

Nr 1 C H R Z E Ś C I J A N I N 3

stanowiliśmy to napraw ić nawet, ale tak za­

bieram y się do tej sprawy, że aż do dzisiej­

szego dnia nie wyciągnęliśmy naw et ręki do pokrzywdzonego; w ten sposób związani jesteś­

my przewinieniam i naszymi do dziś, zamiast być wolnymi.

Może dobrze wiemy jak należy pracować dia Pana i być uczestnikiem Jego Ewangelii, ale dobrowolnie nie uczyniliśmy kroku, aby nasze zrozumienie wyraziło się w czynie; jesteśmy członkami Zboru Bożego, gorliwie śpiew ający­

mi na nabożeństwach, lecz bez żadnego uczest­

nictwa w pracach i trudach Zboru a ofiarność nasza naw et w części nie dorów nuje ofiarności tej ubogiej wdowy z Ewangelii (Mar. 12,41-44).

Może było wiele dni, w których m ając moż­

ność uczynić choćby cokolwiek dla chwały Bo­

żej i pożytku bliźniego, w ykorzystaliśm y i czas i sposobność jedynie dla dogodzenia swoim po- żądliwościom i zachciankom.

Może chciałeś uregulować swoje życie i sto­

sunek do Zboru, ale do dzisiejszego dnia znaj­

dujesz się poza „gospodą” Chrystusową, tułasz się jako ciągły „gość”, „przyjaciel”, a nie masz stałego miejsca duchowego, gdyż nigdzie tego miejsca nie chcesz i nie możesz zająć, choć ono jest i dla ciebie. Jest to opłakany stan zbłąka­

nej owcy, i będąc w takiej sytuacji w starym roku, i nowy rok chcesz rozpoczynać na w yg­

naniu?

Oto jak wygląda przeszłość wielu z nas; czyż nie trzeba gorzko zapłakać?

Wiem, że nie potrafim y zobaczyć całego zła i wszystkich krzywd, wyrządzonych sobie i in ­ nym. Zgrzeszyliśmy wobec Boga Wszechmogą­

cego, jesteśm y wielkimi Jego dłużnikami, i nie możemy wyskrobać naszych w in z księgi ży­

cia, i z którym i musim y pokazać się przed tro ­ nem sądu Chrystusowego, gdyż są to przew i­

nienia świadome członków Jego ludu, a nie grzeszników nie znających Go.

Jedno jest wyjście z tej sytuacji: prosić P a­

na Boga o przebaczenie w szystkich niedbaM w duchowych, i aby dał nam siły do zaniechania nieposłuszeństwa wobec Niego i przystąpienie do czynienia tego, co wiemy, że czynić powin­

niśmy i czego Pan oczekuje od nas.

*

A więc drogi Przyjacielu, czyż nie teraz właśnie jest czas, by rozpocząć nowy rok — nowe życie z Bogiem, z Jezusem Chrystusem, z Jego pokojem, który otrzymasz — jeśli do Niego przyjdziesz?

I ty, drogi Bracie i Siostro, którzyście może przeżyli ten m iniony okres nie tak, jak potrze­

ba i dlatego podobny jest on do starego, obdar­

tego kalendarza, nie radzę rozpoczynać nowy rok starym życiem, ale radzę rozpocząć Nowe Życie w Jezusie Chrystusie i w zgodzie z Jego Słowem! Przyjdź do Niego z w iarą a otrzymasz przebaczenie i pokój w sercu!

K alendarz Boży w prawdzie jeden jest, po­

dobnie jak i życie nasze jest jedno i za całe odpowiadamy. Apostoł Paw eł otrzym ał przeba­

czenie swoich czynów, ale prześladowała go zawsze myśl o przeszłości, o której wyznaje:

„...którym pierw ej był bluźniercą i prześla­

dowcą i gw ałtow nikiem ” (Dz. Ap. 9,16).

Jakże więc trzeba uważać na życie, aby nie trzeba było całe życie żałować swych czynów, których często nie można napraw ić i ze zglisz­

czy odbudować to, co kiedyś było. Wspomnij­

my Dawida, od którego nie odszedł miecz przez całe życie, choć Bóg m u przebaczył grzech.

Chwyć się więc miłosierdzia Bożego, miły przy­

jacielu, i to nie zwlekając, a uzyskasz przeba­

czenie i pójdziesz, jak ta grzesznica wspom­

niana w Ewangelii (Łk. 7,37-50), do domu swego z pokojem Bożym.

Gdy tak spojrzeliśm y więc wstecz i zobaczy­

liśmy może, że istotnie coś tak wyglądało w ży­

ciu naszym, jak to w nieudolności swojej przed­

stawiliśmy, spójrzm y przed siebie, w no­

w y rok, który niesie nam nieznane teraz wy­

darzenia. P rzyjm ijm y go z ręki Bożej z powa­

gą. Będzie ten rok, być może, ostatnim w ziem­

skiej pielgrzymce wielu z nas; być może, wśród czekających nas doświadczeń i przeżyć nie za­

braknie przejścia przez dolinę cienia śmierci?

A może to będzie czas w ypełnienia się cudnej obietnicy Pana Jezusa o Jego powtórnym przyjściu i zabraniu Kościoła? I dlatego nie­

chaj będzie ten rok, w k tóry weszliśmy — cza­

sem oczekiwania na Jego Przyjście!

Czekając jednak, nie będziemy tego czasu trawić, siedząc z założonymi rękami, ale to La­

to Pańskie poświęcimy na pracę w Jego W in­

nicy, aby Gospodarz zastał nas czuwającymi, a bracia-w rotni, aby widząc nadchodzącego Pana, budzili wszystkich ze snu. A tak błogo­

sławieństwo Boże, oby spoczęło w tym Nowym Roku na Czytelnikach, całym ludzie Bożym i naszym ukochanym kraju.

Sergiusz Waszkiewicz t

BRACIA Z PREZYDIUM RADY KOŚCIO ŁA

s e r d e c z n i e dziękują wszystkim Braciom ', i S iostro m , którzy p a m ię ta ją c o ich pracy, z e c h c i e l i sw ą m iło ść i p a m ię ć w y razić (i w n a d e sła n y c h ż y c z e n ia c h , i z e swej stro- (i ny wszystkim do których n a p isa ć nie byli (i w stanie, składają na tym mie jscu ż y c z ę - (i nia b ło g o s ła w ie ń s t w a B o ż e g o w nowym (i roku 1 9 6 3 .

(8)

„SŁOWO STAŁO SIĘ CIAŁEM“

Bóg przyoblókł ludzkie ciało. Innym i słowa­

mi: „Słowo stało się ciałem” . Bóg jest w iekuisty i nieskończenie wielki i nikt nie jest w stanie widzieć tej nieskończoności. I oto, aby zbawić istotę doczesną — człowieka — Jezus zstąpił z nieba. On się ucieleśnił. Przyszedł On, aby nas zbawić od grzechu i kary za grzech. Jezus nie mógłby zbawić grzesznika tylko Swoim na­

uczaniem, lecz musiał oddać życie Swoje za grzeszników.

Wielu było słynnych nauczycieli w świecie, którzy mogli tylko uczyć, lecz zbawić nie mogli nikogo. Głosiciele moralności wspominają o ta­

kim wydarzeniu. Pew ien człowiek w padł do studni, drugi zaś, zobaczywszy to, zaczął poka­

zywać mu z góry sznur, pouczając go jednocześ­

nie, aby podskoczył, uchwycił się sznura i w ten sposób wydostał się ze studni. Biedny czło­

wiek, siedzący n a dnie studni odpowiedział: „I cóż mi przyjdzie z patrzenia na twój sznur? Nie mogę przecież podskoczyć, bo gdybym mógł, twój sznur nie byłby mi wówczas potrzebny.

Lepiej będzie, gdy mi go podasz”.

Jezus Chrystus nie pokazał nam sznura z nie­

ba, mówiąc: Bądźcie dobrymi, czyńcie dobro, zbawiajcie się swoimi własnymi wysiłkami, oto Ja daję wam przepisy dla zbawienia. Nie! On Sam zstąpił z wysokości, aby wziąć za rękę tych upadłych i grzesznych, aby pomóc im podnieść się do nieba. Jego cudowna miłość n a­

kazała Mu opuścić niebiosa, a ludzie tego nie rozumieją. Oni znieważają Go tym , iż widzą w Nim tylko proroka ‘albo świętego człowieka.

Gdy trzymacie w ręce prostą laskę i zanurza­

cie ją w wiodę, to zdaje się wam, że ta część, która jest pod wodą, jest jakby przełamana, lecz gdy w yjm ujecie laskę z wody, okazuje się, że jest ona cała i prosta, jak przedtem . Tak sa­

mo, gdy Jezus zstąpił w ocean świata, aby zba­

wić tonących grzeszników, ludzie patrzą na Niego i widzą nieprawidłowo, jak tę laskę w wodzie. Nie poznawszy Jego istotnej Boskiej natury, uważają Go za zwykłego człowieka.

Lecz nadejdzie godzina, gdy zobaczymy Go ta­

kim, jakim On jest w istocie. Wielka to różni­

ca znać życie i czyny Chrystusa Jezusa, a po­

znać Go Samego. My wiele dowiadujemy się o Chrystusie, czytając Biblię, lecz zrozumieć, że On rzeczywiście jest Bogiem możemy tylko wtedy, gdy w modltwie objawia się nam On.

Bóg przyszedł do nas w w arunkach takiego ubóstwa, że chw ała Jego była niewidoczna cał­

kowicie dla ludzkiego wzroku.

Opowiadają taką historię o pew nym cesarzu, który, chcąc ogłosić m anifest swoim poddanym, poruczył swoim niewolnikom przekazać treść

jego, lecz niewolnicy okazali się niezdolnymi do przekazania tego, czego chciał cesarz. M iłu­

jąc swój naród — cesarz zdecydował pójść sam do niego, chcąc poznać jego potrzeby i trudnoś­

ci. Oczywiście nie mógł on uczynić tego jawnie, gdyż nie chciał nikogo onieśmielać przy rozmo­

wach, i dlatego zdjął z siebie szaty cesarskie i włożył odzienie biednego pospolitego człowie­

ka. W takiej postaci wszedł między lud, opo­

wiadając, iż cesarz posłał go, aby dowiedział się 0 potrzebach ludu i aby oni opowiedzieli mu o wszystkim, co ich uciska. Wówczas wszyscy biedni i nieszczęśliwi przyszli do niego z ufnoś­

cią i otw arcie opowiedzieli mu o wszystkich potrzebach i troskach, a on obiecał im pomóc.

Lecz byli tam i ludzie pyszni, którzy za nic nie chcieli uwierzyć, żeby taki biedny człowiek mógł być posłem cesarza. Znieważyli go i wy­

gnali ze swego miasta.

Po pew nym czasie cesarz wrócił do swoich poddanych w całym swoim majestacie, na czele wojsk i w cesarskich szatach. Lud nie poznał go i nie mógł przypuszczać, że to ten sam czło­

wiek, z którym kiedyś rozmawiali. Wówczas bowiem ukazał się im, jako biedak, a teraz — w blasku potęgi cesarskiej. Lecz cesarz pozna­

wał dobrze wszystkich, kazaił pochwycić pysz­

nych, którzy go znieważyli, ukarać ich i w trą­

cić do więzienia, ci zaś, którzy go przyjęli z ufnością — byli wywyższeni i wybawieni ze wszystkich swoich bied i ucisków.

W talki sam sposób Bóg przyoblekł ludzkie ciało, i ukazał się jako człowiek na ziemi; lecz wielu nie potrafiło dojrzeć Jego chw ały w ludzkim ciele, znieważyło' Go i ukrzyżowało.

Ubliża się czas, kiedy zobaczymy Go w chwa­

le i ludzie dowiedzą się w tedy, że On — to ten sam Chrystus, który żył na ziemi przez trzy­

dzieści trzy lata, jako biedny człowiek, chcąc Sam bezpośrednio obcować z ludźmi. Bóg po­

syłał wiele sług w Swoim Im ieniu z posel­

stwem, a potem zapragnął poisłać Syna Swego.

Jezus mówi: „Kto Mnie widzi, widzi i Ojca”

(Jan 14,9). Ludzie modlitwy znają Go i cześć Mu oddają.

W naszych dniach objawia się On w różnych stronach świata w różny sposób i objawia wszechmoc Swoją. Są ludzie, którzy widzą Jego cuda i świadczą o tym.

Pew ien człowiek, przyjąwszy Jezusa, jako Zbawiciela, oddał Mu całkowicie swoje życie 1 zaczął pracować dla Niego. W Tybecie, dokąd poszedł głosić Ewangelię, był prześladowany.

Pewnego razu prześladowcy poprowadzili go na szczyt wysokiego urwistego wzgórza, i uka­

zując mu w dole głęboką przepaść zażądali, że­

(9)

Nr 1 C H R Z E Ś C I J A N I N 5

by w yrzekł się Chrystusa i pozostał dobrym buddystą, w przeciwnym razie zrzucą go na dół. Chrześcijanin odpowiedział, że on zna ży­

wego Chrystusa i nie może wyrzec się Go. W te­

dy izaezęli m u złorzeczyć i rzucać w niego ka­

mieniami. Wreszcie widząc, że pozostaje nie­

wzruszony w swojej wierze, zrzucili go z urw i­

ska, rzucając kamieniami w ślad za nim. Po­

tem odeszli przekonani, że go zabili. On zaś, przeleżawszy bez przytom ności pół godziny, ocknął się wprawdzie, lecz nie mógł się po­

ruszyć, a tylko unieść trochę głowę. Zobaczył, że jest oblany krw ią i że ciało jego pokryte jest strasznymi ranam i. Nieszczęśliwy czuł, że kości jego są pogruchotane i chociaż bardzo chciał zmienić pozycję, n ie mógł się poruszyć. Rozglą­

dał się dokoła, w nadziei zobaczenia kogoś, kto mógłby okazać mu pomoc, lecz nie widział ni­

kogo. W tedy pomyślał, że nadeszła jego godzina.

Złożywszy z trudem ręce powiedział: „Panie, ja oddaję ducha swego w Twoje ręce” . I nagle usłyszał głos:„Oto jestem z wami do skończe­

nia św iata” . Słyszał głos, lecz nikogo nie wi­

dział. Przeszło kilka m inut i oto- ujrzał człowie­

ka, przybliżającego się do niego. Z początku nie mógł mu się dobrze przyjrzeć. Człowiek zbliżył się, z lekka go podniósł i przycisnął je­

go rozbite ciało do siebie. Biedny męczennik cierpiał. „Pragnę” — powiedział zam ierającym głosem. „Proszę, daj mi trochę wody, nim um rę” . W tedy ów człowiek zaczerpnął wody w swoje dłonie i podał ją mu do ust. Zrobił to dw ukrotnie i wrócił po raz trzeci, a w tedy um ierający zobaczył, że ręce, przynoszące mu wodę były przebite. W tedy poznał, że Sam Chrystus przyszedł m u z pomocą. Chciał objąć nogi Jego, lecz Chrystus zniknął.

Wówczas rann y powstał, gdyż jego rany by­

ły zabliźnione, kości znów całe i siły wróciły.

Pokój i radość napełniły jego serce. Poszedł z pow rotem do tej wioski, gdzie go ta k okru­

tnie potraktow ali i zaczął znów głosić swojego Zbawiciela. Ludzi ogarnęła panika. — Co to takiego, mówili — 'czyż nie zabiliśmy go?

Przecież wrzuciliśmy go w taką przepaść i jesz­

cze kamieniami obrzucili, a on tu taj przed na­

mi znowu żywy i zdrowy, i znowu głosi Ewan­

gelię! — Tak to praw da, że ja umierałem, roz­

bity cały, ale mój Zbawiciel żyje, dlatego i ja żywy jestem, odpowiedział im. Wśród chrze­

ścijan zbyt w ielu nie wierzy w Jezusa i dla­

tego lekceważy Go i Jego naukę miłości. Oni nie mogą Go widzieć, ponieważ nie szukają Jego, tylko' sam ych siebie. Oni szukają nie prawdy, nie Chrystusa, lecz gonią za swoją wygodą.

Ale gdyby chrześcijanie poświęcili więcej czasu dla modlitwy, Pan objawił by się i im i poznaliby Chrystusa, Którego zaczęli zapomi­

nać. Chrystus żyje. Wielu chrześcijan nie ro­

zumie tego, jak wiele otrzym ali dóbr cywilizacji i k ultu ry dzięki chrześicjaństwu.

Nic dziwnego, że gdy oni odrzucają Chrystusa, objawia się On w pogańskich krajach, gdzie przyjm ują Go z radością i cześć Mu oddają.

Ludzie Zachodu otrzymawszy tyle błogosła­

wieństwa, tracą je teraz,, dla tego, że chcą żyć w luksusie, pieniądzach, w zbytkach i rozko­

szach. I dlatego, w dzień sądu poganie nie będą tak surowo ukarani, ponieważ nie słyszeli 0 Chrystusie, podczas gdy chrześcijanie, tak wiele otrzym awszy i wiedząc tak wiele o Chry­

stusie, będą ukarani surowiej.

Lecz chwała Bogu, że Pan, dajje jeszcze moż­

ność pokutow ania i powrotu ku Niemu i uw ie­

rzenia, że On praw dziw ym jest Bogiem i Bogiem żywym. Jeśli Chrystus może objawiać się w cu­

downy sposób poganom, którzy nie znają Go, to jakże objawi się On tym, którzy Go znają już tak dawno! Główna rzecz w tym, abyśmy po­

święcali czas dla modlitwy, ponieważ tylko w modlitwie On się objawia. Zbliża się czas, kie­

dy Chrystus ukaże się ze Swymi aniołami i zw racając się do wielu chrześcijan, powie im:

„Nie znam was”. W tedy widząc Jego moc 1 chwałę, zechcą pokutować, iż nie uw ierzyli w Niego, jako swego Boga i Zbawiciela, lecz wówczas będzie już za późno- Wtedy będzie zbyt późno, aby uwierzyć i pokutować, lecz teraz jest jeszcze dzień zbawienia.

Niechaj Pan da nam dzisiaj jeszcze poznać Jego wszechmoc, skuteczną dla zbawienia na­

szego. Teraz, nim opuścimy nasze ciało, trzeba, abyśm y się zmienili. Żm ija zmienia swoją skórę, kilka razy w swoim życiu, jednak pozostaje ona żmiją, nie przeistacza się w sy­

nogarlicę. Niepokutujący, grzeszny człowiek, gdy opuści swoje ciało, nie zmieni się w świę­

tego lub w anioła, lecz pozostanie grzeszni­

kiem. Teraz więc musi się zmienić. Lecz ten, który pokutow ał i oddał się Chrystusowi, po­

dobny jest do gąsienicy, która do pewnego stopnia podobna jest do żmii, lecz gdy prze- poczwarczy się, wówczas widoczne jest jej przeistoczenie. Zam iast pełzającej, kosmatej gąsienicy, nagle w ylatuje piękny motyl o barw ­ nych skrzydłach.

Podobnie prawdziwi i żywi chrześcijanie, kiedy Pan objawi się w pełni chwały Swojej, otrzym ają nowe ciało i będą z Nim królować.

A w tedy przekonamy się w pełni, że „Słowo stało się ciałem”, że Chrystus stał się po to człowiekiem, aby człowieka zbawić.

z czasopism a „E w angelskoje Sloivo“ (nr 78);

tłu m . M. Selm ow iczow a.

(10)

„CHORUJE KTO MIĘDZY W AM I../ ?

Z przemówień radiowych ewangelisty Józefa Szmidta

Słuchaj, drogi Przyjacielu, Słowo Boże daje nam ludziom w każdym położeniu, na każde pytanie zupełnie jasną odpowiedź. Dziś słyszy­

m y bardzo ważną wskazówkę dla chorych cie­

leśnie. Słowa te odnoszą się zaś do nas w szyst­

kich, gdyż wszyscy możemy, prędzej czy póź­

niej zapaść na zdrowiu. W liście Ap. Jakóba (5,13-16) napisano:

„Jest kto «trapiony m iędzy wam i, niechże się modli; jest kto dobrej m yśli, niechajże śpiewa.

Choruje kto m iędzy wami, niechże zaw oła star­

szych zborowych, 9 niech się modlą za nim po- mazując go olejkiem w im ieniu Pańskim . A m o­

dlitw a w iary uzdrowi chorego i podniesie go Pan; a jeśliby się grzechu dopuścił, będzie mu odpuszczone. W yznawajcie jed ni przed drugimi upadki, a m ódlcie się jedni za drugimi; abyście byli uzdrowieni. W iele może uprzejma m odlitwa spraw iedliw ego.”

Te słowa odnoszą się w pierwszym rzędzie do dzieci Bożych, które w każdej sytuacji ży­

ciowej pozostają w ścisłym związku z Panem Jezusem Chrystusem . „Jest kto utrapiony m ię­

dzy wami, niechże się modli; jest kto dobrej myśli, niech śpiewa psalm y”. Wszystkie nasze problem y i biedy, jakieby one nie były, przy­

nośmy w modlitwie przed Pana, „boć nie tru d ­ no P anu wybawić w wielu albo w trosze”

(1 Sam. 14,6). On je st większy i mocniejszy niż wszystkie nasze biedy. On rozumie Cię także we wszystkich cierpieniach, gdyż On na krzyżu najwięcej ucierpiał. Jako Baranek Boży na krzyżu położył Swoje życie dla naszego odku­

pienia i zbawienia, pomoże Ci też Pan w obec­

nych cierpieniach. On jest Ci bliski i kocha Cię. Nie trać nadziei, lecz pam iętaj o Jego ży­

wym ' nieprzem ijającym Słowie.

„Choruje kto ... niechże zawoła starszych zborowych” . To miałoby być pierwszym czynem każdego dziecka Bożego. Możesz w swojej cho­

robie, wezwać starszych zborowych do siebie.

W ielu Ju d zi _ w zy w am ajp iem . lek arza, _a_ -dopie­

ro, później czasami jeszcze starszych zboro­

wych. Dlaczego w pierwszym rzędzie powinni być wzywani starsi zborowi? Ponieważ ciało i dusza są ściśle ze sobą związane. Prócz tego P an chciałby i cierpiącem u być szczególnie bli­

skim, gdyż jego celem jest objawić się potrze­

bującem u, jako Pomocnik i Wybawca. Pan chce być na pierwszym miejscu właśnie w cier­

pieniach! Chce On, żebyśmy nasze życie upo­

rządkowali wobec Boga i ludzi. Cały zbór po­

w inien nieść cierpienie wespół z cierpiącym, jak w pierwszym liście do K oryntian (12,26) napisano: „Jeśli jeden członek cierpi, cierpią z nim wszystkie członki”.

Dlaczego w ielu wierzących szuka pomocy najpierw u lekarza? Dwie są przyczyny takie­

go stanu:

1. Na w ielu miejscach brakuje prawdziwych ; starszych zborowych, którzy byliby gotowi usłużyć w edle Słowa Bożego. Odstąpiło się tam od biblijnej drogi. Liczne zbory jeszcze noszą|

tylko zew nętrzną form ę i odstąpiły od biblij­

nych podstawowych zasad. Gdzie zaś w jakimś zborze nie ma biblijnych starszych zborowych, tam nie może być mowy o biblijnym zborze.

2. Chory postępuje, „jak Aza (2 Kron. 16 12).

A napisano tam : „...a wszakże w onej chorobie swej nie szukał Pana, ale lekarzy”. Zanim wie­

rzący w swojej chorobie odwiedzi lekarza, po­

w inien stosownie do w skazań Biblii, najpierw szukać Pana. To nie wyklucza zupełnie pomo­

cy lekarskiej. Przeciw nie,Pan da w ciszy jasną wskazówkę, k tó ry lekarz w danym wypadku ma być wezwany. W Nowym Testamencie czy­

tam y o Łukaszu, lekarzu, który towarzyszył Pawłowi w podróżach misyjnych. Lecz n aj­

pierw powinno być zastosowane Słowo Boże, według listu Jak ub a (ć, 14): „Choruje kto...

niechże zawoła starszych zborowych, a niech się m odlą za nim, pomazując go olejkiem w imieniu Pańskim “.

Tę wskazówkę Bożą bierze szczerze wierzą­

cy dosłownie, także i dziś jeszcze. Wraz z taką m odlitw ą powinien chory być namaszczony olejkiem. Nie możemy pominąć ani jednego, ani drugiego. P an chce, żebyśmy Jego Słowu byli całkowicie posłuszni. Kto Słowa Bożego nie bierze poważnie, ten nie może też z całego serca P an u zaufać i wierzyć w Jego wszech­

moc i miłość. Wciąż na nowo potwierdza Pan Swoje Słowo, wciąż na nowo, jeśli tylko chce­

m y być Mu zupełnie posłuszni. Bóg zaś w ża­

den sposób nie staw ia wobec nas zbyt wielkich żądań. Wyciąga On do nas łaskawie, ponad prośby i zrozumienie nasze, Swoją zbawczą i pomocną dłoń. Jak odnosisz się do Jego po­

mocy?

W ierzący chory, który stosownie do Słowa Bożego, może wezwać starszych zborowych, dożyje związanej z tym potrójnej obietnicy Pańskiej.

1. „A modlitwa wiary uzdrowi chorego...”.

Bóg odpowiada na m odlitw ę w iary. Już ta spo­

łeczność m odlitw y pomaga choremu. Cóż za błogosławioną zaś społeczność modlitwy mogą także przeżyć przy łóżku chorego, posłuszni wezwaniu, starsi zborowi. Jest to miejsce obec­

ności Bożej. Chory zaś odczuwa współczucie i miłość kierow nictw a zboru. Jeszcze więcej, spełnia się obietnica Pana Jezusa Chrystusa:

(11)

C H R Z E Ś C I J A N I N 7

„...gdzie są dwaj albo trzej zgromadzeni w Imię Moje, tamem jest pośród nich” (Mat. 18,20).

Nie ma dla chorego żadnego większego pokrze­

pienia, aniżeli ta święta, żywa obecność Zba­

wiciela.

2. „...i podniesie go Pan...”. Kto już przez ciężkie choroby przechodził, wie, że wówczas chorego napastują ciężkie pokuszenia, i nieraz chcą go zgnębić i ucisnąć. N aw et utw ierdzony w wierze człowiek potrzebuje podniesienia, podtrzym ania i pokrzepienia od Pana. Często­

kroć chorego oskarża nieprzyjaciel — szatan, doprowadza go do stanu niecierpliwości i chciał­

by spowodować duchowe zasmucenie. H istoria Hioba daje nam głęboki wgląd w tę sprawę.

„I podniesie go Pan!” To jest pewne. Ta usługa nie musi koniecznie natychm iast przy­

nieść z sobą cielesne uzdrowienie. Częstokroć jednak czyni Pan to i w ten sposób, więcej niż prosimy lub rozumiemy. On już nieuleczalnie chorych, stojących tuż przed bram ą śmierci, cudownie uzdrawiał. Tego jesteśm y świadka­

mi. Ale w każdym wypadku, podnosi On cho­

rego w ew nętrznie, daje nową siłę do niesienia choroby i cierpienia. U twierdza On chorego tak, że może on widzieć otw arte niebo naw et i w nastraszniejszych bólach. Jakaż to łaska!

3. „...a jeśli się grzechu dopuścił, będzie mu odpuszczone”. Często choroba bywa spowodo­

wana przez własne przewinienie, przez grzech.

W takich w ypadkach może chory w namasz­

czeniu olejkiem przez starszych, otrzymać cał­

kow itą w ew nętrzną pewność, że i te grzechy są m u odpuszczone. Pan Bóg rozkazuje zupeł­

nie jasno: „Wyznawajcie jedni przed drugimi upadki, a módlcie się jedni za drugimi, abyście byli uzdrow ieni” .

Może jesteś teraz przyw iązany do łoża cho­

roby, zbadaj więc, czy też wyznałeś wszystkie grzechy przed w spółbratem wiary. Pan chce, aby to tak było! Kto wyznał grzechy, za tym można się modlić, aby był zdrów. „Wiele może uprzejm a modlitwa sprawiedliwego.” Lecz j ?d- no jest ważne: Panie, niech się stanie wola Twoja!

tłu m . G ustaw Jasiok

ŚW IATŁO Z CIENIA PRZYSZŁYCH DÖBR

„Zakon m ając cień p rzy szły ch dóbr, a nie sam obraz rzeczy...“

„...prawdą je st cidło C hrystusow e“

Żyd. 10,1; Kol. 2,17

C Z Ę Ś Ć I I I - K A P Ł A Ń S T W O

22. Najwyższy kapłan (Arcykapłan)

„A ty w eźm ij do siebie Aarona, brata twego, i syny jego z nim , z pośrodku synów Izrael­

skich, aby Mi urząd kapłański odprawowali, Aaron, Nadab i Abiu, Eleazar, i Itamar, s y ­ now ie A aronowi.” II Mojż. 28,1

Po dokonanym już duchowym przeglądzie ofiar, postawionych w Starym Przymierzu, przechodzimy obecnie doi nowych obrazów, które jednak też odnoszą się do wywyższonego Pana, Chrystusa Jezusa.

Bóg w swej wszechmądrości uważał za ko­

nieczne, ażeby dane przez Niego ludowi Bo­

żemu cienie przyszłych dóbr, były wyrażone nie tylko przez przedm ioty nieożywione, ja ­ keśmy widzieli w Przybytku i jego składo­

w ych częściach, lub w rozlicznych ofiarach

składanych z żywych stworzeń, ale aby i żywi ludzie, obdarowani przez Pana oraz ich usłu­

giwanie, odtw arzały myśl Bożą, mówiącą o Zbawicielu-Chrystusie. Osoby te wnosiły z so­

bą życie w święte kom naty Przybytku, uzu­

pełniając sobą ich znaczenie, i swoimi czyn­

nościami, łącząc mnóstwo obrazów w jedną całość.

Widać z tego jasno, że kapłaństwo zajmowa­

ło główne miejsce wśród obrazów cienia przy­

szłych dóbr. W kapłaństwie tym, osoba naj­

wyższego kapłana (arcykapłana) wysuwa się na czoło, wokół którego koncentruje się wszy­

stko w Przybytku, jem u są poddane wszystkie inne osoby, usługujące w Przybytku.

Podobnie jak grzesznik, pragnący przybliżyć się do Boga, potrzebuje ofiary, któraby za­

stąpiła go przed Sprawiedliwym i Świętym Bogiem, tak i wierzący, który już w stąpił w społeczność z Bogiem, potrzebuje kogoś, a

(12)

więc arcykapłana, któryby swoją doskonałą osobą, zakrył jego niemoc i słabość przed Bo­

giem i Ojcem.

Dla każdego jest rzeczą oczywistą, że ten arcykapłan powinien być tak nieskończenie przewyższający zwykłego człowieka, aby dzię­

ki swej świętości i chwalebności mógł obco­

wać z Bogiem bezpośrednio, a z drugiej znów strony, (powinien Ibyć ta k nieskończenie w yro­

zumiałym, aby człowiek mógł doń zbliżyć się w Swej niemocy ze wszystkimi swymi potrze­

bami i niedostatkam i i przedstawić je jego współczującemu i litościwemu sercu. Tylko w Chrystusie Jezusie oczy wiście odnajdujem y tę cudowną, doskonałą Osobę; i dlatego będzie dla nas niesłychanie pożyteczne, gdy p rzy j­

rzymy się Osobie Jezusa Chrystusa, rozpatru­

jąc szczegółowo obraz osoby Arcykapłana.

Obecnie zatrzymam y się tylko n a niektórych

ogólnych rysach. ,

Rozkazanie Boże, dane Mojżeszowi, określa jasno pochodzenie osoby arcykapłana: „A ty weźmijj do siebie Aarona, brata twego, i sy­

nów jego z nim, z pośrodku synów Izraelskich, aby Mi urząd kapłański odprawowali...“, tak rozkazał Pan słudze Swemu. „Brata twego...

z pośród synów Izraelskich“, — jak prosto, jak zrozumiale brzmiały w uszach Mojżesza i wszystkiego ludu te słowa Pańskie, jak bez­

pośrednio łączą się z określeniem ich funkcji:

„aby Mi urząd kapłański odprawowali.“ Ale jednocześnie podkreślały ogrom dystansu, dzielącego te dwie różne sytuacje, których od­

ległość była podobna do odległości pomiędzy zewnętrznym obozem, gdzie zamieszkiwał bie­

dny, tylko co wyzwolony z «niewoli lud, a świątnicą nam iotu zgromadzenia, skąd mówił Jahwe. Gdyż oto człowiek spośród równych mu ludzi, jednego z nim i rodu i stanu — Aaron, zostaje powołany obecnie n a wysokie stanowisko: od tej chwili na stać przed Bo­

giem jako przedstawiciel współbraci swych.

Aby jednak mógł on w ypełniać te n chlub­

ny obowiązek i urząd, musiał on być oczysz­

czony z grzechu przez symboliczne omycie czy­

stą wodą w miedzianej wannie, a następnie przyobleczenie go w szaty „sławy i w spania­

łości“ ; w takim stanie staw ał dopiero on przed Bogiem za swych współbraci.

Jeden z ludu, w zięty z pośrodku ludzi — za ludzi, oto co znowu przypom ina nam Sło­

wo Pańskie, mówiące o Chrystusie, naszym wielkim Arcykapłanie. Cały list do Żydów zo­

stał napisany dlatego, aby pokazać nam to wywyższone dostojeństwo Jego, „Ponieważ tedy dzieci społeczność m ają ciała i krwi, i On także stał się ich uczestnikiem“ (Żyd. 2,14), powiedziano tam; mówi się także, że to tak powinno było być, „aby przez śmierć zniszczył tego, który m iał władzę śmierci, to jest diabła“.

A gdy nam przypomina, że Bóg „nie przyjął

Aniołów, ale nasienie Abrahamowe przyjął", to też zaraz świadczy, że to jest przyczyna, dla której „miał być we wszystkim podobny bra­

ciom. On przyszedł „z ojców według ciała“

(Rzym. 9,5), On był „z nasienia Dawidowego“

(2 Tymot. 2,8), „Od Panny zrodzonym Synem"

(Izaj. 7,14), „różdżką z pnia Isajego i latonostką z korzenia jego" (Izaj. 11,1), Izraelitą z nasie­

nia Abrabamowego — oto są świadectwa Pi­

sma Świętego. I niech Jem u będzie chwała, że On się nie wstydził i nas nazywać „braćmi“

Swymi i uznawać za dzieci Swoje; dlatego po­

słuchajcie tylko, z jaką radością On mówi o Swoich odkupionych: „Oto Ja i dzieci, które dał Mi Bóg“ (Żyd. 2,11-13). — I jeszcze je­

dno: Aaron otrzym ał przez ofiarę, omycie i obleczenie się w szaty kapłańskie, niewinność, czystość, piękność i chwałę, co jest istotnie osobistą naturą naszego wielkiego Kapłana Najwyższego, dlatego, iż On był bez grzechu (Żyd. 4,15).

O, moi bracia, jakaż to dodająca otuchy myśl, by móc spoglądać n a Kapłana najw yż­

szego, który niegdyś mieszkał i przebywał wśród nas, Który stał się we wszystkim po­

dobny nam, i który poznał niemoce nasze z osobistego doświadczenia, a obecnie, siedząc na prawicy Boga-Ojca, może współczuć nam w niemocy naszej. Jak ufnie, jak śmiało i spo­

kojnie, jak otwarcie i swobodnie możemy, każdego czasu, zbliżać się do Niego! A ponie­

waż tak jest „Przystąpm yż tedy z ufnością do tronu łaski, abyśmy dostąpili miłosierdzia, i łaskę znaleźli ku pomocy czasu przygodnego“

(Żyd. 4,15.16).

Lecz jnie zapominamy też ani na chwilę, iż Najwyższy Kapłan, jakkolwiek podobny był do nas, do braci swych, był też jednocześnie z racji udzielonego Mu przez Ojca stanowiska, zupełnie kimś innym. Jezus był nie tylko przedstawicielem ludu Bożego przed Bogiem- Ojcem, ale i przedstawicielem Boga na ziemi.

I ta cecha była szczególnie przewidziana w Zakonie i uwidoczniona w Aaronie, pierwszym najwyższym kapłanie (Arcykapłanie). Jeszcze przed otrzym aniem dostojeństwa arcykapłań- skiegOi, Bóg tak o nim powiedział do Mojże­

sza: „On będzie mówił za cię do ludu, i stanie się, że on będzie tobie za usta, a ty m u bę­

dziesz za Boga" (II Mojż. 4,16). W tym czasie, gdy Mojżesz był przedstawicielem Bożym, Aaron był jego ustami, on przynosił rozkazy Boże braciom i zwiastował ludowi wolę Jeho­

wy. !W ten sposób on był nosicielem Słowa Jego dla tych, którzy byli krew nym i jego we­

dług ciała.

O Jezusie czytamy, że na długo przedtem, nim stał się naszym wielkim Arcykapłanem, On dobrowolnie złożył następujące ślubowa­

nie: „Tedy opowiem Imię Twoje braciom mym;

w pośród zgromadzenia chwalić Cię będę"

(Ps. 22,123). Abyśmy zaś nie w ątpili, iż to sło-

(13)

Nr 1 C H R Z E Ś C I J A N I N 9

wo stosuje się właśnie do Niego, Apostoł Paweł w Liście do Żydów stosuje je do osoby Chry­

stusa (Żyd. 2,12). W Nim Ojciec wypowie­

dział nam myśli Swojego serca. Czyż możemy wobec tego dziwić się, że Apostoł stawia tę mowę Bożą, objawioną przez Syna Jego po­

nad wszystkie inne objawienia, które kiedy­

kolwiek istniały? Dlatego więc tak rozpoczyna swój List do Żydów: „Częstokroć i wieloma sposobami mawiał niekiedy Bóg ojcom przez proroków; W te dni ostateczne mówił nam przez Syna Swego, którego postanowił dzie­

dzicem wszystkich rzeczy“ (Żyd. 1,1.2).

Niechże więc oczy nasze zawsze będą zwró­

cone n a Najwyższego Kapłana naszego!

S tar ot est amentowy kapłan najwyższy nie tylko podawał ludowi słowa Pańskie, ale był też i pośrednikiem błogosławieństw udziela­

nych ludowi przez Boga. Gdy kapłan najw yż­

szy, na miejsce ludu, wstępował do św iątni- cy, Izraelici stali na zewnątrz, skierowawszy oczy swoje na drzw i i oczekiwali momentu, kiedy arcykapłan pojawi się we drzwiach i odchodząc od oblicza Bożego podniesie ręce nad nimi, powie: „Niech ci błogosławi Pan, a niechaj cię strzeże: Niech rozjaśni Pan oblicze Swoje nad tobą, a niech ci imiłościw będzie;

Niech obróci Pan, tw arz Swoją ku tobie, a nie­

chaj ci da pokój“ ! (IV Mojż. 6,24-26). I on to powinien był czynić nie z osobistej pobudki, ale przez wykonanie polecenia Bożego. Pan posyłał go ze Swoim błogosławieństwem do lu­

du Swego, ponieważ powiedział: ,,I będą w zy­

wać Imienia Mego nad synami Izraelskimi, a J a im błogosławić będę“ (w. 27). A tak, nie z ręki Aaron owej spływało błogosławieństwo, lecz Sam Bóg Izraela błogosławił przez niego.

I czyż nie jest to cudowne, że nigdzie nie czy­

tamy, aby Arcykapłan wyniósł ze świątnicy, choćby jeden raz, w yrok śmierci Swemu lu­

dowi; kapłan najwyższy nie mógł być zwia­

stunem takiego wyroku.

Jakże cudownie świadczy w tym względzie Pismo Święte o naszym wielkim Kapłanie Najwyższym, Jezusie. „Bóg wamci naprzód wzbudziwszy Syna Swego Jezusa, posłał Go, aby wam błogosławił“ (Dz. Ap. 3,26). — Chwa­

ła Mu! Zesłanie nam Chrystusa przez Boga miało jedynie n a celu nasze błogosławieństwo'.

W Nim powinny były być „ubłogosławione wszystkie narody ziemi“ (I Mojż. 28,14), przez Niego „błogosławieństwo Abrahamowe (tj.

obiecane Abrahamowi) powinno było przyjść na pogan“ (Gal. 3,14). Dlatego teraz możemy radośnie wraz z Apostołem Pawłem w ychw a­

lać Imię Boże: „Błogosławiony niech będzie Bóg i Ojciec Pana naszego Jezusa Chrystusa, który nas ubłogosławił wszelkim błogosławień­

stwem duchownym w niebieskich rzeczach“

(Efez, 1,3).

Błogosławiąc, chodził On niegdyś tu na zie­

mi, błogosławiąc w stąpił do prawdziwej św iąt­

nicy Bożej i rychło nastąpi ta godzina, gdy stam tąd znowu przyjdzie, niosąc w Sobie bło­

gosławieństwo dla Swego ludu: „Przyjdźcie błogosławieni Ojca Mego! odziedziczcie króle­

stwo wam zgotowane od założenia św iata“

(Mat. 25,34), i pod Jego wzniesionymi, błogo­

sławiącymi rękam i, lud Jego wejdzie da rado­

ści Pana swego, Ciesz się z tego, ludu Pański;

spoglądaj ku tej błogiej chwili, kiedy sie skończy czas twego oczekiwania! Podnieś gło­

wę twoją, nie drżyj jak świat, który widzi w Nim swego Sędziego z wyrokiem śmierci:

bądź podobny oblubienicy, tęskniącej za Oj­

czyzną.

Ale powróćmy do osoby najwyższego ka­

płana pierwszej świątnicy. Był więc on wyko­

nawcą Bożego testam entu w Starym Przy­

mierzu, w całej jego rozciągłości. Przez niego Izrael otrzym ał wszystkie obiecane Boże m i­

łosierdzia, on przyczyniał się przed Bogiem o pojednanie i odpuszczenie win ludowi; przez niego udzielał Pan uspraw iedliwienia od grze­

chu; on przynosił im pokój, w ytchnienie i bło­

gosławieństwo', i tylko przez niego możliwe było zbliżanie się do Boga.

Lecz jednocześnie musim y natychm iast do­

dać, że Wszystko to było obrazem, napisano bowiem: „kapłani, którzy według Zakonu skła­

dają dary, służą kształtowi i cieniowi rzeczy niebieskich“ (Żyd. 8,4.5). A wobec tego, jakże my m am y się radować, iż nasz Najwyższy Ka­

płan „Tak dalece lepszego przym ierza stał się rękojm ią“ (Żyd. 9,9.-10,1); Jezus zaś „dosko­

nale może zbawić tych, którzy przezeń przy­

stępują do Boga, zawsze żyjąc, aby orędował za nim i“ (Żyd. 7,25). W Nim mamy rzeczywi­

ście odpuszczenie grzechów przez krew Jego (Ezef. 1,7); jw Nim nabyliśm y usprawiedliwie­

nie i pokój, a naw et „On jest pokojem naszym “ (Rzym. 5,1. — Efez. 12,14). Nie m a takiego m i­

łosierdzia, takiej obietnicy, takiego dobra, które nie byłoby nam darowane w Nim i z Nim.

„Bo ile jest obietnic Bożych, w Nim są Tak i Iw Nim są Amen, ku chwale Bożej przez nas“

(2 Kor. 1,20).

Ze wszystkiego co dotąd słyszeliśmy o n aj­

wyższym kapłanie, w ynika też jasno, że i jego godność była godnością najwyższą. Pan Bóg połączył z tą jedną osobą wszystką cześć i wszystko dostojeństwo jednocześnie. Wiemy co prawda, iż Mojżesz dzielił z nim tę god­

ność, lecz stanowisko Mojżesza było stanowi­

skiem wyjątkowym , które skończyło się z jego śmiercią. Arcykapłaństwo zaś miało ciąg dal­

szy, dopóki nie zmierzchły wszystkie „cienie“

i nie pojawiło się pełne ich urzeczywistnienie w Chrystusie. Tak więc stanowisko Mojżesza było ograniczone w czasie, natom iast ustawa o arcykapłanie, jest prawem wiecznym.

Cytaty

Powiązane dokumenty

zależy od pokuty, w zaw róceniu od naszych w łasnych dróg na drogę Bożą... kazanie tem atyczne jest trochę m łodsza, bo pow stała około V

Chrzest Duchem Św iętym jest działaniem Ducha Św iętego odrębnym od Jego działania odrodzeńczego... Może być

A cokolw iek dalej mówi się: „Ale teraz nasz kap łan tern zacniejszego urzędu dostąpił, im jest pośrednikiem lepszego przym ierza, k tó re lepszem i

Dać kom ukolw iek sw e ram iona do rozporządzenia, oznaczało poddać się, oddać iz gotow ością w służbę posiadane

Upieczonego baranka spożywano w ieczorem w czasie uczty wielkanocnej, paschalnej, która zaczynała się po zachodzie słońca i trw ała do północy, czasem

T eraz przekonałam się, że żadna siła tego nie dokona, dopóki istnieć będzie ta zbrodnicza. in sty

9. Już na górę wstępujący z wszystkich sił wyniszczony, Z krzyżem Twym się pasujący do cała zesłabiony, Gdy już sobą nie władasz, jeszcze na twarz upadasz.

Kłaniamy się Tobie, Panie Jezu Chryste, i błogosławimy Ciebie, żeś przez krzyż Swój i Mękę Swoją świat odkupić raczył.. I Ty, Któraś współcierpiała, Matko Bolesna, zlituj