• Nie Znaleziono Wyników

Nasz Przyjaciel 1930, R. 7, nr 12

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Nasz Przyjaciel 1930, R. 7, nr 12"

Copied!
4
0
0

Pełen tekst

(1)

NASZ PRZYJACIEL

_______ Potiatelc do «Drwgcy*._______

Rok III. Nowem iasto, dnia 22 marca 1930. Nr. 12 Na n ie d z le l§ III. P ostu .

E W A N G E L J A ,

napisana u Sw. Lukasza, w rozdz. XI. w. 14—28.

W on czas wyrzucal Jezus czarta, a on byt niemy. A gdy wyrzucii czarta, przemöwii niemy i dziwowaly si§ rzesze. A nie- ktörzy z nicb möwili: przez Beelzebuba, ksi^z^cia czatowskiego.

wyrzuca czarty. A drudzy, kuszqe, domagali si§ znaku od niego z nieba. A on, skoro ujrzal mySli ich, rzeki im: wszelkie kr ölest wo przeciw sobie rozdzielone, b?dzie spustoszone i dom na dom npadnie.

A jeöliii i szatan rozdzielou jest przeciw sobie, jakoz si§ ostoi krölestwo jego ? gdyz powiadacie, iz ja przez Beelzebuba wyrzncam czarty, synowie wasi, przez kogo wyrzucajq ? dlatego oni s§dziami waszymi b§dq. Lecz, jeöli palcem Bozym wyrzucam czarty, zaistec na was przyszlo krölestwo Boze. Gdy mocarz zbrojny strzeäe dworu swego, w pokojn jest to, co ma. Ale, jeöli mocniejszy nadan, nadszedtszy, zwyci^zy go, odejmie wszystkq bron jego, w ktörej ufai, i korzySei jego rozda. Ktoc nie jest ze maq, przeciw mnie jest, _ s kto nie zgromadza ze mnr}, rozprasza. Gdy duch nieczysty wynijdzie od cziowieka, chodzi po miejscach bezwodnych, szukajac odpoczynku. A nie znalazlszy, möwi: wröc<? si§ do domu mego, sk^dem wyszedt. A przyszedlszy, najduje go umieciony i ochedo- zony. Tedy idzie i bierze z sobr} siedmiu innych duchow, gorszych nad si§; a wszedlszy raieszkajq tarn. I stawiaji* si§ poSledniejsze rzeezy cziowieka onego gorsze, nizli pierwsze. I stato si§, gdy to möwil, podniöslszy glos niektöra niewiasta z rzeszy, rzekla m u : Brogoslawiony iywot, ktöry Ci§ nosil i piersi, ktöreS ssal, A on rzeki: I owszem biogoslawieni, ktörzy siuehaja siowa Bozego, l strzegq go.

Wzbadzajmy czesto zal doskonaty.

Onego czasu wyrzucal Jezus czarta! Noszeniem czarta w daszy cziowieka jest grzeeb. I aa wyp§dzenie tego czartowskiego w d m z j nasieaia dal uam P. Jezus sposoby i Srodkif a jest alori Sakrament Pokuty, najwaSniejszi* cz§ScIa tegoz to ial. Oialu möwiliömy

(2)

46

w poprzedniej naszej nance. Dzi§ przedmiotem naszego rozwazania nezynmy pewlen rodzaj Salu, a mianowicie, zal doskonaly. Aby go odröznie od Salu niedoskonalego, oiyjmy przykladu.

Co za radoäc ! Woin© mieii viaioie cate popoludnie, bo lekeyj na drugi dzien, dziefi niedzielny, nie potrzebowali odrabiac.

Wi§c pelni ochoty ruszyli za miasto przez gwarne nliee, szcz§61iwi dwaj bracia nezniowie szkoly. Ledwie wyszli za prög domu, aS tu przed jaba§

restanracjq spostrzegii bieluchne pudeiko, zloconemi literami do nich ai§ uSmieebajqce. Starszy schylit si§ duchem i podniösl je i otwie- rajqc zdziwiony, wykrzyknql: „Papierosy, pelno papierosöw!“ i po diwili dodal: »mamy szcz^Scie, zabierzemy i oddamy je ojcn“. Leez za miastem, w odlndnym lesie, nagle zjawila si§ wabiqca pokusa, za- palki mieii ze sobq, a papierosy zbyt pon§tnie si§ bielily. Ulegli wi§c poknsie i uraczyli si§ dymem i goryczq rzetelnie, bo podobaio im si§, ze doroslych mogli odgrywac. Lecz kiedy z bölem glowy wracali do domo i przypcnmieli sobie, ie ojciec bystry moze poznac, a surowo ukarac, tedy l§k chwycil ich za serca. Starszy, mniej ezuly, odzywa si§ n8gle: „Szkoda, Seömy palili, spotka nas za to kara“, a mtodszy, majqcy szczegölnie dobre serce, odpowiada:

„Batöw ja si§ nie boj§, ale Sal mi bardzo, ze zasmucimy ojca naszym brzydkim uczynkiem“. — Obaj ialujq, lecz ktöryz mia?

lepszy, doskonalszy zal ?

Tak to, grzesznicy sq owymi wyst§pnymi i nieposlusznymi synami, sifgajqcymi samowolnie po owoc zakazany. A kiedy za«cij{| za swe grzechy, to jeden skrnszony dlatego, Se przez grzecb niebo ntracil i na kar§ zasluSyl; taki ma zal dobry, lecz niedosko- naJy. Inny znown za?u je dlatego, ze przez grzech Boga, najlepszego Ojca, najwyzsze Dobro, zniewazyl; taki zal, roznmie si§, jest lepszy, najlepszy, doskonaly. Oto, jak prorok opisnje czlowieka, przej^tego Salem doskonalym: „Dusza, fetöra smutna jest dla wielkoöei zlego, a chodzi scbylona i zemdlona i oczy (od lez) nstawajqce, a dusza laknqca, oddaje chwaf§ i sprawiedliwoöc Tobie, Panie“.

Ktöz zdola wypowiedziec, ktöz opisac, ktöS wyöpiewae pot?g§

zaln doskonalego! Jak wicher wSröd gromöw rozglognych i bly- kawic öwietlistycb i dzdzu potoköw rozprasza zarazki, nagromadzone w powietrzu, rozp^dza zgnilizn?, szkodzqcq zdrowin, tak zal dosko­

naly bnrzy w duszy tracizn? grzechu Smiertelnego. Jak slonca cieply i jasny promien, ploszqc czarne chmury, osusza z blota zie- aai§ i zloci barwne Iqkl, krasne pola i zielone lasy, tak Sal dosko­

naly oczyszcza dusz§ z bradn grzechowego i przyozdabia jq w zlotq szat§ laski u$wi§cajqcej.

Popatrzmy ! Przed Panem Jeznsem w procfau, w pyle zlemi, leiy rozkosznica zydowska i w zaiu pokutnym gorqcemi Izami skrapia Boze stopy Zbawcy, wonnemi maöci olejkami i oclera poszystym swoim «losem. Ona, do przyjemnoöc! i holdöw przy- wyfela, teraz w pogardzie i w ponizeniu, pod smagajqeerai biczami

&CMÖW faryzejskich. lecz miloöciq wielkq i Salem doskonalym pro-

■ienna. To teS Jezns, Swiadomy jej wielkiego Salu za grzechy.

(3)

47

bapiansbi oglasza wyrok: „Odpuszcza jej si§ wiele, bo milow&te wiele . A röwniez dobrze pami§tamy cbyba owego Piotra pokutnika co zdradziecko zaparl si§ Mistrza i Zbawcy swego. Leez kiedf poczul na sobie zalcsne, a milosne Jezusa spojrzenie, oto zadrzat w sebie, zal gl$boki zatargal jegosercem, wyszedl z miejsca grzechu»

z arcykaplanskiego podwörca i jak mocarnie pisze ewangelja

„Rozplakal si§ gorzko*. A ten zal doskonaly wjednem okamgnieniu zgladzil okrutny grzech zaprzanstwa*

Albowlem zal doskonaly ma niepoj§tq; a przedziwnq sil§, m gladzi grzeeby nawet bez spowiedzi, rozumie si§, ze pozniej przy spowiedzi trzeba te grzechy, chociaz zgladzon© juz, jeszcze wyznae I ponownym zalern opromienic, wystarczy wtedy juz zalem niedo»

skonalym. Popetnimy wi§e grzech jakiä, legnie nam on ci<jzarem nieznoSnym na duszy, to wzbudzajmy corychlej zal doskonaly, grzech nam si§ cdpuöci, tak zniknie, jako nocny tuman mgly przed rannem sloßkiem, jak sen straszliwy przed jasnq dnia rzeczywi- stogciq, jako wstr§tna trucizna po zazyciu dobroczynnego lekarstwa«

A nie myölmy czasem, ze musimy zaraz nazajutrz albo za tydzieö 8l^,°.z? koniecznie iic do spowiedzi, wystarczy, ze kiedyi pdzoiej, wlainie kiedy mamy zwyczaj si§ spowiada<5, ten grzech wyznamy. Dlatego, wzbudzajmy jak najcz^öciej ten zal doskonaly, a nie b^dziemy nigdy przez dluzszy czas j§czeli w niewoli grzechowef f

Z aczyöam w le r z y c 4© t© l e s t m oja uazta ostatü ia, Tomasz Lemuel z Jenkintowu (jedno z przedmieSc Filadelf|i|

wydawal bankiet dla swoich przyjaciöl. Zasiadlszy dokola stolu, jeden z biesiadniköw zawolal: „Jest nas trzynastu, jak przy uczeie Chrystusa*.

Smieehem i oklaskami przyj^to te stowa, Tomasz za£, nieprzy- zwoity zart posuwajqc dalej, möwil: „Ja jestem Zbawicielem, a o a , wskazal na jednego z towarzyszy, Judaszem Iskarjotq*.

Poczem ujgl chleb, polamal go i rozdzielil mi§dzy biesiadniköw przez ohydne naäladownictwo pami^tki ustanowienia Najöw. Sakra- mentu. Wino zasf^pil g§sto krqz^cemi kuflami piwa. Czynnoäcioar tym towarzyszyly tak wstr§tne bluzoierstwa, z© bankietuj^ce grono bylo wprost zgorszone. Lecz oto blednie Lemuel, r§kq dotyka czo- la, skarzy si§ na okrutny bol glowy, möwiqc; „Zaczynam wierzyc^

ze to ostatnia jest uczta moja*. Pragnie si§ cddalie, choc wszyscy go zatrzymac usilujq. Z trudem do domu wröcil, poloiyl si§ do loz»

ka i narzekal na rzekomy cios, otrzymany wglow§.

Pröbowano nadaremnie wykryc przyczyn§ bölu, a w kilka dni pozniej, nad ranem, zastano go nieäywego w lözku. Rysy twarzy wykrzywil uömiech szatanskä, a otwrart$ zrenicq przywarl do stra—

sznego, chociaz niewidzialnego obrazu.

W plyw m liy j tratollehich na E sk lm osöw .

Prezydent policji kanadyjskiej cöwiadezyl, ie dzifki praef misjonarzy katolickicb, Eskimos! wyrzeklisi§ swych barbarzynskiefe

(4)

48

zwyczajöw zabijania dzieci, opuszczania starcöw i choryeh oraz innych podobnych uczynköw, ktöre przedtem nie razily ich swq potworno^ciq moralnq.

64 koScioly p o lsk ie w C hicago.

Wiadomo, ie po Warszawie oajwiekszem miastem polskie tn lest Chicago. W olbrzymiem tem mieäcie mieszka blisko pöl miljona osöb, pochodzenia polskiego, a wi§c wi§cej niz w jakiemkolwiek mieScie amerykanskiem.

Ze Chicago jest glöwaym oSrodkiem Polonji amerykanskiej, Swiadczy fakt, iz tarn znajduje si§ najwi§ksza na öwiecie parafja polska, najwi§kszy przytulek polski dla sierot iszkoia przemyslowa oraz biura centralne najwi^kszych stowarzyszen narodowych pol- skich pomocy bratniej. Polacy maj!| obecnie w Chicago 56 ko§cio- löw rzymsko-katolickich, cztery narodowe i cztery protestanckie.

Razem 64. Wszystkie stowarzyszenia katolickie Polaköw maj$

swoje koöcioly i utrzymujq. szkoiy parafjalne.

Ile je s t k e ic io lö w w P o lsc e .

Ankieta, przeprowadzona niedawno przez Glöwny Urzqd Statystyczny, podaje cyfry, odnoszqce si§ do ko§eiolöw i innych Swi^tyn w Polsce.

Swiqtyn bez uwzgl^dnienia ziem b. zaboru niemieckiego oraz tycb, ktöre sq wlasnoöciq panstwa, maray na obszarze Polski 13.230, z czego przypada na wyznania: rzymsko-katoliekie 5.393, ewangelickie 218, grecko-katolickie 3.477, prawostawne 2.294, moj- ieszowe 1.710, inne wyznania 138.

Liczby te sq o tyle interesujqce, ie dowodzq, jak wielkq swobodq rozwoju cieazq si§ wszystkie wyznania w Polsce. Na 13.000 äwiqtyn zaiedwie 5 tys., czy mniej, nii potowa, przypada na panujqce wyznanie rzymsko-katoliekie, wobec prawie 2 tys. syna- gog i 21 tys. cerkwi prawoslawnych.

Ze s ta ty s ty k l k o sc leln e j.

Z najnowszego schematu zakonu Towarzystwa Jezusowego

<oo. jezuitöw) wyjmujemy nast§pujqce szczegöly:

Zakon liczyl w r. 1929 na calym gwiecie 9648 kaptanöw.

#906 kleryköw i 4634 braci zakonnych, razem — 21188 cztonköw.

Z tych 2489 osöb pracuje na misjach. W przeciqgu roku zmarlo:

ojeöw 214, kleryköw 19, braci 69, razem 307 osöb, wstqpilo zaö do zakonu w ciqgu roku 859 osöb, czyli w tym roku liczebnie zakon pomnozyi si§ o 552 czlonköw. W Polsce oo. jezuici podzieleni 34 na dwie prowincje: Malopolska z siedzibq prowinejala w Krakowie i Wielkopolsko-Mazowiecka z siedzibq w Warszawie. Prowincja Mato- poiska liczy obecnie 447 czlonköw, a Wielkopolsko-Mazowiecka 299, ogöfem 746 osöb. Terenem pracy tych prowincyj jest Polska, Ame- ryka Pötnocna (misje wöröd Polaköw), misja w Rodezji wiröd pogan oraz misja rumuäska i misja slowiausko-orjentalna. g

Cytaty

Powiązane dokumenty

28 sierpnia 430 r., jego miasto biskupie Hippo znajdowało się w zamęcie walk wojennych, wobec czego śmiertelne szczątki wielkiego Doktora Łask zostały pochowane

Najczystsza 1 najwyżej wyniesiona z pomiędzy wszystkich niewiast na ziemi, poddaje się pokornie przepisom i czyni ofiarę i modlitwę w świątyni 1 calem życiem

Odtąd żydzi rozproszeni tułali się I tałaja po świacie, losem swym głosząc wszędzie straszne spełnienie się wyroków Bożych.. Wielka ta kara, jaka spełniła

t Gdy po rozbiorze Polski rząd rosyjski rozwiązał w Królestwie Polakiem wszystkie klasztory, Karmelitanki Bose schroniły się do Krakowa, przywożąc swą

Jest obowiązkiem każdego pasterza, ażeby wiódł na dobrą paszę owieczki swoje, ażeby je strzegł przed wszelkiem groźącem im niebezpieczeństwem, a szczególniej

„Jeöli nie b§dzie obfitowala sprawiedüwoiic wasza wi?cej, n li doktoröw zakonnych i Faryzeuszöw, nie wnijdziecie do krölestwa niebieskiego“ Faryzeusze byli w

Jest wi§c Cialo Pana Jezusa 1 Krew Jego pokarmem, pokrze- pieniem dla duszy, szczegölnie wöröd pracy 1 utrudzenia iyciomego.. Trudno jest czlowiekowi wyleczye sl§

Albowiem go byio zdnmienie ogarnelo I wszystkie, co przy nim byli, z polowu ryb, ktöry pojmali; takze tei Jaköba i Jana, syny Zebedeuszowe, ktörzy byli towarzysze