NASZ PRZYJACIEL
______PoifateK do »Drw^cy*.______
S o k III. Nowem iasto, dnia 1 lutego 1930. Vir. S
Na nledzlelQ IV. p o T rzeeh K rölach.
EWANGELJA,
napisana u Sw. Mateusza, w rozdz. VIII. w. 23—27.
Gdy wstqpil w lödk§ weszli za Nim uczniowie Jego. A oto wzruszenie wielkie stalo si§ na morza, tak, iz si§ lödka walatni okrywala, a On spal. I przystqpili do Niego uczniowie Jego i oba- dzili Go, möwiqc: Panie, zachowaj nas, giniemy! I rzekl im Jezns:
Czemu bojazliwi jesteScie, maiej w iary? Tedy, wstawszy, rozkazaf wiatrom i morzu i stalo si§ uciszenie wielkie. A ludzie si$ dzi- wowali, möwiqc: Jakiz jest Ten, ze Mu i wiatry i morze sg posluszne.
Na uroczystoSt N. M. P. 6romnicznej.
E W A N G E L J A
napisana n Sw. Lukasza w rozdz. II. w. 22—32.
,A gdy si§ wypelnily dni oczyszczenia Marji wedlag zakonu Mojzeszowego, przynieSii Jezusa do Jernzalem, aby go zostawili Panu, jako napisano jest w zakonie Panskim, ze wszelki *n§4czyzna.
otwierajqey zywot, Swi^tym Panu nazwany b$dzie. A izby oddaH ofiar§ wedle tego, co jest powiedziane w zakonie Panskim, pare synogarlic aibo dwoje got§biäjt. A oto byl czlowiek w Jeruzalem, ktöremu imi§ Symeon; a ten czlowiek sprawiedliwy i bogobojny,
©czekiw8jqcy pociecby Izraelskiej; a Dach Swi^ty by* w nim. I od-
powiedz byl wziqt od Ducha S ■wi^tego, nie mial oglqdac, azby
pierwej oglgdat Chrystu<m Panskiego. I przyszedt w Ducha do
KoSciota: A gdy wwodzili dziecijjtku Jezusa rodzioe jego, aby za
nie uczynili wedle zwyczaja eakoaaego; ou teä wzigl je na r§ce
swoje i blogoalawii Boga i m dw il: Teraz puazczasz slug§ twego,
Pauie, w pokoja, wedlog slowa twego. Gdyi oczy moje oglgdaty
zbawieaie twoje, ktoreS zgotowal przed oblicznoScig wszystkich
narodow. SwiatloSc na objawienie pogan i ehwal§ luda twego
Izraelskiego. A ojciec jego, i snatka dziwowali si§ temu, co o nim
möwiono. I blogostawil im Symeon i rzekl do Marji, Matki jego:
18
Oto ten polozon jest na upadek i na powetanie wielu w Izraelu i na znak, ktöremu sprzeciwiac si§ b§dq. 1 dusz§ tw$ wlasn^
przeniknie miecz, aby myöli z wielu serc byly objawione“.
Wielkosc ofiary Marji.
,A gdy si§ wypelnily dni oczyszczenia jej wedlug zakonu Mojieszowego, przynieöli go do Jeruzalem, aby go zostawili Panu“.
Wedlug zakonu Mojieszowego, matka, po narodzeniu pierwo- rodnego syna, mieszkaia utajona w domu swym przez dni czter- dzieäci, jako nieczysta; po dniach czterdziestu przychodzila do koficiola, przynoszqc tarn pierworodnego syna swego na ofiary Bogu. Co uczyniwszy, odkupowala go ofiary baranka i golqbka: albo je§li ubog^ byla, ofiarq pary goi§bi^t.
Marja byla wolna od tego obowi^zku; bo, jak mowi Sw. Leon:
„Skqd pocz§la, stqd te i oczyszczenie wzi^la“. Jako Matka Dzäe- wica oczyszczenia nie potrzebowala, jako Matka Boza nie byla winna ofiarowac Syna. Wszakie obu tym przepisom poddaje si$
dobrowolnie i ochotnie, aby uszanewac zakcn, aby dac przyklad Seislego zachowywania jego przepisöw, aby nie dac zgorszenia niewiedzqcym o jej tak cudownem macierzyfistwie, aby owszem utaic przed swiatem gwi^togc swq i godnogc, aby miee zaslug§ po- sluszeöstwa, pokory i dobrowolnej ofiary, aby tq nieskoöczon^
ofiary odkupic Swiat caly.
W ofiarowaniu Syna swojego Marja dala najwi§kszy dowöd miloici Boga i miloäci blizniego przez ofiar? najdrozsz^ i najbo- ie§niejszq, a uczynionq sercem ochotnem. W tem ofiarowaniu gwi^tem Jezus byl ofiary, Marja kaplanem. „Nazywam Pann§ ja- koby kaplanem — rzekl Sw. Epifanjusz — bo Marja ofiaruje wszy- stkim tego, ktorego wszystkim porodzila Zbawiciela“.
„PrzynieSli go do Jeruzalem, aby go zostawili Panu. Izby oddali ofiar§ wedle tego, co jest przewidziane w zakonie Pariskim,
„par§ synogarlic albo dwoje golebiqt“. Marja ofiarowala dwoje go- i§bi$t. Ofiara to ubogiej Matki za Syna Bozego, ktöry stal si§ dla nas ubogino, aby nas ubogacil. Iane matki podobng ofiary odku- pywaly dla siebie swe syny; ale Marja nie sobie, ale nam go u Boga kupila: bo nie sobie, ale nam go w lonie swem pocz^la.
W chwili zwiastowania anielskiego Marja, Ducbem Swi^tym
napelniona, widziala dobrze, ze Ukrzyzowanego ma poczqc, ze du-
gz§ jej przeniknie m iecz; widziala jakoby na jawie caly szereg
boIeSci syna swego i boleSci sw oich: i to wszystko dobrowolnie
przyj§la i wtedy juz ofiarowujqc Syna i siebie dla zbawienia Swia-
ta, z wielkiem sercem wyrzekla to w ielkie: „Niech mi si§ tak sta-
nie!“ ktöre tyle boIeSci przynieSri jej mialo, a od ktorego zalezala
chwala Boia i zbawienie äwiata. Lecz gdy w dzieri oczyszczenia
Marja ponowila uroczyöcie t§ ofiar§ Bogu i ludziom ; gdy starzec
Symeon z Ducba proroczego rzekl jej: Marjo! odt^d Syn twöj juz
19
nie twöj, boS go polozyta podlug woli Bozej „na upadek i na powstanie wieiu w Izraelu i na znak, ktöremu sprzeciwiac si<j b§d$“, Smierc jego b§dzie cisjglq gmierciq twojq, a boleäci jego b§d^
w dwöjnasöb boleöciami tw em i: „i dusz$ twq przeoiknie miecz“.
Gdy starzec Symeon te wymöwil slowa, Marja z mestwem, prze- wyzszajqeem m§stwo Abrabama, tkliwo&c macierzynskfj w duszy mieczem boleäci wp§dziwszy, milczge z kapfansk^ powagg, wtörowata woli Ojca Przedwiecznego... i slycbac bylo w niebie, jak serce Marji wymöwito znowu : „Niech mi si§ stanie!“
0 M arjo! juzeä si§ zrzekla na zbawienie nasze Jezusa milego.
Juzeö go nam raz dala — juz on nasz na zawsze. Ty tylko karmic go b^dziesz i wychowasz ty — ale nie dla siebie. I on sam wobec ludzi, do ktörych nalezy, nie matkq, ale niewiast^ zwac ei§ b^dzie, i tak ei§ nazwie nawet z krzyza, gdy ciebie, Matk§
swojq, odda nam za matk$.
„Nie mozemy zyc bez Bega“ !
Ageneja KAP. niejednokrotnie juz podawata skargi osadniköw wojskowych na ziemiach wschodnieh na brak koseiolöw, opieki religijnej i na brak zainteresowania si§ sprawq ze strony naszych czynniköw rz^dowyeh. KoScielne wtadze katolickie wobec slusznyeh postulatöw naszych osadniköw wojskowych sq bezsiine, gdyz zaspokojenie duchowych potrzeb katolickiej ludnoäci na ziemiach wschodnieh Iqczy si§ öciöle ze zwrotem zabranych koseso- Jöw albo z budowq nowych öwiqtyn, co jest niewykonalne wobec uböstwa naszej ludnoSci i braku pomocy ze strony panstwa.
Ostatnio znowu „Ilustrow. Kurjer Codzienny“ z*dnia 13 bm., podal rozpaczhwy list osadniköw wojskowych z Trauguttöwkä, w pow. Sarnenskim, do Rzqdu, Sejmu i catego spoleczenstwa, z ktö- rego przytaczamy wyjqtek nastgpujqcy :
„Chyba po 11-tu latacb, ktöre nas dziel^ od chwili odzyska- nia niepodlegtoöci — piszq w odezwäe — mamy prawo domagac si§ oddania nam koSciola, skonfiskowanego przez rzqdy zaborcze.
Czas wreszcie, by wszystkie skonfiskowane Swiqtynie, a z niemi röwniei i nasza najblizsza w Rafatöwce, zwröcone zostaly ludno-
§ei katolickiej. Przeciez nie mozemy zyc bez Boga, jakby w jakichä dzikich ost§pach. Dzwonimy na alarm. Blagamy o ra- tunek. Wiedzcie o tem, ze my, osadnicy, nie majqc nalezytego poparcia ze strony wtadz i spoteczenstwa, nie b§dziemy mogli spelnic wielkiej misji, jaka nam przypadla w udziale do spetnie- nia na kresach wschodnieh“.
Niestety, wszelkie dotychczasowe starania XX. Biskupöw, akeja prasy katolickiej, aby przyjöc z pomocy katolickiej ludnoöci na ziemiach wschodnieh, spotykajg. si§ zazwyczaj z chiodnq oboj^tno^ci^
wobec tycb, ktörzy albo cierpieli za wiar§ i polskoäc na kresach
Rzeczypospolitej alko za niq krew przelewali.
—