J
NASZ PRZYJÄCIEL
______ Podattfc do Jlrw^qT«_______
S ok III. Now em iasto, dnia 22 Intego 1930. Nr. S Na niedzielQ MUjsopustna,
E W A N G E L J A ,
napisana u öw. Lukasza, w rozdz. VIII. w. 4—15.
W on czas, gdy si§ wielka rzesza schodzita i z miast kwapili si§ do Jezusa, rzeki przez podobienstwo: Wyszedt, ktöry sieje siac nasäenie swoje. A gdy siai, jedao üpadio podle drogi i podeptane jest; a ptacy niebiesey podziobali je. A drugie upadio na opok§;
wszedfszy, uschic, iz nie miaio wilgotnoSci. A drugie upadio mi§- dzy ciern ie; a spoiem wszediszy, ciernie zadusiio je. A drugie padto na ziemi§ dobrq; a wszediszy, uczyniio owoc stokrotny. To möwi$c, woiai: Kto ma uszy ku siuchaniu, niechaj siucha! I py- tali go uczniowie jego, coby to za podobienstwo bylo. Ktörym on rzeki: Warn dano jest wiedziec tajemniee krölestwa Bozego, a in- nym przez podobienstwa, aby widzqe, nie widzieli, a slysz^c, nie rozumieli. Jest tedy to podobienstwo: Nasienie jest siowo Boze.
A ktörzy podle drogi, ci sq, ktörzy sluchajq; potem przychodzi djabei i wyöiera siowo z serca ich, aby nie byli zbawieni. Bo ktörzy na opok§, ktörzy, gdy uslyszq, z weselem przyjmujq siowo;
a ci korzenia nie majq, ktörzy do czasu wierzq, a czasu pokusy odst^pujq. A ktöre padto mi^dzy ciernie, ci sq, ktörzy uslyszeli, a od troskania i bogactw i rozkoszy zywota uszediszy, bywajq za- duszeni i nie przynoszq owocu. A ktöre na ziemi§ dobrq, ci sq, ktörzy dobrem, a wybornem sercem usiyszawszy siowo, zatrzymujq, I owoc przynoszq w cierpliwoSci.
Wielkie znaczenie slowa Bozego.
Przypowieöc dzisiejszej Ewangelji nie potrzebuje wlaöeiwie iadnego tiumaczenia, bo sam Zbawiciel dokiaduie jq objaönil. Pod figurq siewcy, roli i nasienia, przedstawia ona Boga, co na niw«j serc ludzkich rzuca ziarno swojego slowa — a w owej drodze ubi- tej, w owytn piasku i cierniu, k§dy ziarno bez pozytku przepada, wykazuje przeszkody, jakie to Siowo Boze znajduje w sercach na- szych do wydaaia zbawiennego owocu. Tak jest, Bög w nieskon- czonej miloici nie tyike cialo czlowieka zaopatruje pokarmem, a »
tez duszy naszej udziela wia§eiwego posilku. Tym posilkiem, tym ohlebem duchowyxn, jest Jego 6wi§te stowo czyli ta naoka niebie- ska, ktöra, jak jasna pochodnia, eGwieca nam drog§ iywota. Wy- raznie to powiedziat Zbawiciel: nie samyra chlebem zyje czJowiek, ale wszelkiem stowem, ktöre pochodzi z ust Bozych, 0, jakze Bög jest dobry, ie nas tym chlebem obdarza! Ach, to pokarm, stokroc drozszy od manny, co cudownym sposobem iywita Izraela na pu- szczy; to skarb, nad wszelki wyraz kosztowny; to tsska, tak nie- zmierna, ze nigdy jej nalezyeie ocenic nie zdotamy ? Cöz bowiem bytoby z nami, gdyby nam nie äwiecilo owo slcnce Slowa Bozego?
Ktoby, pytam, nas nauczyt, ktoby nam przewodniczyl w tej ciezkiej doczesnej pielgrzymce, ktoby wiewat w serce pociecbf, ktoby zresztq wskazywat pewn^ drog§ do nieba? Ach, zaprawd§; gdyby nie ta pocbcdnia niebieska, bylibyimy jako owce zblqkane, jako cztowiek ölepy wgröd puszczy, ktörynie wie, k§dy zwröcic swe kro*
ki... A jednak, za ten dar nieeceniony, jakie malo ezujemy wdzi§czno6ci ku Bogn, jak zen korzystamy! Bo czyz przyjmujemy to ziarno do roli serca naszego, czy mn pomagamy do wzrostu i wydania w duszy naszej owocu? Owszem, widzämy ze skutkow, ze jedno pada na drog§ ubitq, tj. na serca stwardniate; inne na zie- mi§ piaszczystg, tj. na woI§ stabg, ktöra go nie chce zatrzymac;
inne zresztq ginie wgröd eiernia, tj. wäröd trosk i zachodöw docze- snych — stowem, wsz^dzie zawöd dla niebieskiego siewcy! 0 , ja*
k ai to niewdzi<jeznoi§e, jaka ci^zka odpowiedzialnoSc spadnie na nas za takle marnoirawstwo! Stucbajmy, co möwi Apostot: ziemia, ktöra deszcz czQsto pije, a rodzi ciernie i osty, bliska jest przeklen- stwa i koniec jej ku spaleniu! Strzezmy si§ przeto, strzezmy, abyömy nie doznali skutkow tej straszliwej pogrozki!
List pasterski z okazji IQ-Iecia przejQcia Ponorza.
S ta n isla w W ojclech z e zm ilo w a n ia B o ie g o i StoIIey A postolskieJ laste! B isk up C h elm ln sk l
D u ch ow leristw u i w iern y m B lo g o sla w ie ü stw o w Parni.
Kechani Diecezjanie!
W d z i e s i ^ rocznic? wkroczenia Wojsk Polsbich na ziemie pomorsbf zywo staj$ w pami^ci wspaniate dni, wöwczas przezyte.
Wzrnszeni i wdzi§czni skierowujemy wzrok swöj bu owej chwili, gdy Bög wystncbat rzewnyeb, nieustannych modlitw naszycb, modlitw ojcöw, dziadöw i praduadöw naszycb: „Ojczyzn^, wolnoSc, racz nam wröcic, Paniel* Zeszli oni do groböw, nie ujrzawszy, jak Mojiesz, ziemi obiecanej. Ale zeszli tez z nadziejq ze Swiata tak samo, jak Mojzesz, „ktörego oko si§ nie zaemito ani blasfcu swego nie stracito“ (D eut 34. 7). Nie prözna byta ich ufno§c. Bo dzieci i wnuki doczekaty si§ tego dnia, gdy Orzet Biaty zalopotat nad
31
Pomorzem, gdy rozpostarl swe sbrzydta nad ziemiq od Drw^cy i Noteei az po Baltyk, gdy raoeny i pewny krok zclnierza poiskiego zat^tnil aa bruku misst i wiosek pomorskicb, gdy po rynkach rozlegl si§ poraz pierwszy jawnie i dumnie hymn narodowy:
„Jeszcze Polska nie zgin^la!“, gdy ehlebem i sol^ podejmowano pierwszych przedstawicieli nowej Polski, gdy kaplani w uroczystych szatach modlitwq, iwi^eonq wod§ i blogoslawieristwem ich witali, gdy niemilknqce, tysiqczne okrzyki powitalne wyrywaly si§ z sere pomorskicb, szez§iciem i radoieiq przepelnioeyeb, Zaiste, wyszedt naröd polski z dom« niewoii, skonczyia si§ przedluga jego w^dröw- ka przez pustyni^, nslyszala ziemia pomorska krzapiace siowa Izajasza prorcka, wypowiedziane kiedyi do narcdu wybranego:
„Powstan, oiwiec sie, Jerazalem ! Bo przyszla swiatloie twoja, a slawa Panaka wzeszla nad tcb^l“ (lz. 60. 1),
Skqd ta radoic owych dni, dziesi§c lat temu, koch an i Die*
cezjanie ?
Przyjazd Wojsk Polskicb, przejgcie rz^döw braju przez Rzecz- pospolitq byly przywröceniem stosnnköw dawnycb, pierwotnych, przywröceniem Polski niepodleglej. Wydarto z ksi§gi dziejöw na- rodu kartg niewoii stupifcdziesi^cloletniej. W sercach Pomorza ozyiy dawne, oölegle czaey. Ukazaly si§ zjawy zolnierzy i rycerzy, z chrz§stem broni kroczqcych. Tych, eo opiekunezych uzyczyli rak misjonarzora, glosz^cym na Pomorzn wiar§ ehrzeieijansk^; zjawy rycerzy Swi§topelkowyeb, broniqcych glowy iw. Barbary; zjawy iycb, co przez dlugie stulecia byli obronnq tarczq wiary i ojczyzny.
Odezwaly si§ wöwczas niejako giosy tyeb, ktörych nazwiska od wieköw wypisane s§ na icianach i pomnikacb koscielnych: Kono- packicb, Mort^skicb, Kestköw, Wejberöw, Czapskich, Dzialynsbicb, Przebendowskicb. — Ale odezwaly si§ tez giosy nieprzejrzanej rzeszy lud« pomorskiego, ktöry na tej ziemt zyl, pracowat, modlil si§ i do snu wieczaego ulozyl. Nie zaslyn§ly raoze wieikiemi czy- nami nazwiska tych mieszkancöw, Ale od dziesi^tköw iat i stuleci zapisane na poüölfelyeb kartach ksigg metrycznych nazwiska te swiadcz^ o tem, ie dawna lodnoic Pomorza w polskim j^zykn wznosila do Boga prastare swe pieuia, ze w polskim jfzyka czciia iw. Wojciecha i Stanislaws, iw. Barbar^ i Katarzyncj, iw. Mikolaja i innych iwi^tycb. Ona to przekazala obecnemu pokoienia swöj j^zyk, swe kol§dy i pieini, swoje odpasty i Boze M§ki, swoje opowieici, zwyczaje i przyslowia. — Odezwaly si§ wkoncu i giosy tych, eo ongi dzwigali na Pomorza oiwiate, mitosierdzie i dobro- ezynnoiö. Szczodrq r§k$ zaloiyli i wyposazyli wielkq liczbQ roz- maitych szköt, obdarzyli blasztory i koicioly. Tarn mledziez po
morska nauczyla si§ czcic i kochac Boga i stuzyc Jemu. Tarn za- prawiala si§ do wiernej sluzby ojczyznie. A w przeroznych zakla- daeh dobroczynnycb, w szpitalacb, doznawali opieki ubodzy i starcy, chorzy i kaleki, wdowy i sieroty, podröini i bezdomni. Przv drzwiacb ^ szpitali witajq wchodzqcego po dzii dzien czcigodne wizerunki Jeznsa Ukrzyiowanego. Wizerunki te opowiadaj^, ie
32
nieprzebrana miloäc Zbawiciela poruszyla serca dawnych Pomorzan i pobudzüa do zalozenia zboznych tych dziet.
Skgd jeszcze owa radoSc przed dziesigciu laty ?
Na widok wkraczaj^cych Wojsk Polskich przypomnialy si§
Pomorza owe hufce, co z Janem III, ongi starostg w Gniewie, sziy pod Wieden. Nigdy o nich nie zapomniano. Obecnie za§ jakby na nowo powstaly w oczach dzisiejszego pokolenia owe hufee po- morskiego pospolitego ruszenia, jakby na nowo widzialo i slyszalo si§ wojowniköw Pomorza, ciqgngcych ofiarnie i odwaznie pod za- grozony Wieden, by wyswobodzic z gorzkiej udr§ki nie tylko mia- sto, ale caiy öwiat chrzeäcijanski. Przemoc tarecka zmorq ciqzyla na Earopie. Obronedw za§ nie stalo. Ostatnia nadzieja byla wöwczas w polskim krolu Janie Sobieskim. Gorgco prosil go 0 pomoc posel cesarski i nancjusz papieski. W owej to chwiii röwnq okazali wierno§c sprawie Chrystasowej kröl i ukoehane, szczegölnq jego troskq cieszqee si§, Pomorze. Röwny tez mieli udziai w niesmiertelnej slawie zwyci§ski wödz i oddane mu wa- leezne hufce pomorskie.
I trzecia byla jeszcze, niemniej wazna przyczyna radoäci, ktörg w owych dniach wzbierafy serca pomorskie. Otöz zrozumiano, ze powröt Polski kres polozy powolnemu, ale wytrwalemu posuwaniu si§ wzrostowi innej, obcej wiary. Jakze nie mial ogarnqc smutek 1 l§k o przyszloöc Pomorzan, skoro nietylko katolickie ongi koScioIy przeszly w obce r§ce, lecz gdy obce zacz§ly si§ wznosic zbory, szpitale i szkoly? Gdy inna wiara tak si§ szerzyla, iz parafje katolickie szczuplaly i malaly ? Bez ziemi, bez warsztatu pracy na ojczystej ziemi przyszlo wielu katolikom pomorskim szukac chleba na dalekim Swiecie. Pustoszaly wi§c koöcioly i zamierato tem samem zyeie katolickie. I oto, nowa przed dziesi§ciu laty wstqpila w dnsze nadzieja. Zaludniq sj'§ wioski swoimi, wypelnig si§ znowu koäcioly, ozyjg bractwa i towarzystwa, z modiitwg i öpiewem wy- ruszg proeesje wiernych, przez nikogo nie kr§powane, w zupelnej wolnoSci, na ulice i place miast i wiosek. (C. d. n.)
T rzej w y b iin l o flc e r o w ie k ap lan am l i zakonn ikain l, Prasa francuska donosi, ze oficer wojskowej marynarki francuskiej, Peignon, porzucil stuzb? wojskowq i wstqpil do klasztora trapistöw w Citeanx. Jego towarzysz broni, Dupriez, od 8 miesi§cy przebywa w nowicjacie 0 0 . Dominikanöw. Porucznik marynarki, Pniffe de Magondeaux, wstqpil przed kilku tygodniami do semina- rjum duchownego, pragnqc zostac skromnym proboszczem wiejskim.
Wszyscy trzej oficerowie rokowali jak najlepsze nadzieje w
zawodzie marynarskim. Jeden z nich byl majorem, drugi wyszedt ze szkoly morskiej jako prymas i otrzymal pierwszq ilokat§ w
szkole torped, trzeci byl najmlodszym porucznikiem marynaki we Francji.