• Nie Znaleziono Wyników

Przenieśliśmy się z Olbierzowic do Lublina - Barbara Szczepińska Kubicz - fragment relacji świadka historii [TEKST]

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "Przenieśliśmy się z Olbierzowic do Lublina - Barbara Szczepińska Kubicz - fragment relacji świadka historii [TEKST]"

Copied!
1
0
0

Pełen tekst

(1)

BARBARA SZCZEPIŃSKA-KUBICZ

ur. 1937; Lublin

Miejsce i czas wydarzeń Lublin, PRL

Słowa kluczowe Projekt "Pszczelarstwo na Lubelszczyźnie. Nieopisana historia - Rzeczpospolita Pszczelarska", Maria Chmielnica, Maria Szczepińska, Longin Szczepiński, rodzina,

dziadkowie, przyjazd do Lublina, ulica Żeromskiego, Olbierzowice,

Przenieśliśmy się z Olbierzowic do Lublina

Nazywam się Barbara Maria Kubicz, z domu Szczepińska. Urodziłam się w Lublinie 5 marca 1937 roku. Mama, Maria, z domu Chmielnicka [była] nauczycielką, kończyła seminarium nauczycielskie, to się tak w dawnych czasach nazywało. A tata Longin - ekonomista, ale nie wiem szczegółowo gdzie kończył [szkołę]. Dziadkowie pochodzili z Sandomierza, Chmielniccy. Babcia to bez zawodu była, jak to dawniej bywało, a dziadek- nauczyciel, był kierownikiem szkoły w Olbierzowicach. Dziadek po przejściu na emeryturę kupił dom w Lublinie, przy ulicy Żeromskiego, dom piętrowy, jednopiętrowy i po roku mieszkania dziadków tu w Lublinie przyjechali rodzice, a rodzice mieszkali również w Olbierzowicach, tam w szkole, gdzie dziadek uczył. No i już wszyscy razem byliśmy na Żeromskiego.

Data i miejsce nagrania 2016-06-23, Lublin

Rozmawiał/a Piotr Lasota, Bożenna Jasińska

Transkrypcja Karolina Szczepańska-Jeremicz

Redakcja Karolina Szczepańska-Jeremicz

Prawa Copyright © Ośrodek "Brama Grodzka - Teatr NN"

Cytaty

Powiązane dokumenty

[To byli] młodzi [ludzie], byli jeszcze trochę starsi ode mnie, ale wszystko młodzi. Tam nie było

Jak na tamtejsze warunki to było bardzo dobre mieszkanie, bo to były trzy pokoje, trzy pokoje z kuchnią.. Ja miałam

Mój dziadek, nauczyciel, po przejściu na emeryturę kupił sobie tenże dom na Żeromskiego i kupił z pół domu na Królewskiej, ze swoim rodzonym bratem.. Że ich było na

Huk alarmu pamiętam, głos alarmu i jak mnie ciotka brała na ręce, chociaż ja już byłam no spora, prawda, i tatuś zrobił w ogrodzie schron.. I do tego schronu się

Chociaż niedaleko stamtąd to jest ulica Lubartowska i tam już trochę Żydów wracało po wojnie i można było słyszeć jidysz jak się szło ulicą. Specjalnie raz przeszedłem,

Nie był wielki, bo miał 3 pokoje, bardzo dużą kuchnię i 2 sienie, którymi się wychodziło do ganku, z ganku na zewnątrz.. Przed domem, z frontu, stały dwa kasztany i dwie ławki

Pamiętam kaflowy piec, który był w salonie, i pamiętam, że ja tam stałam z kuzynką mojej mamy, która przyjechała z Józefowa, żeby zobaczyć się z

Dzieci były i u pana dozorcy, i u pana woźnego, zawsze żeśmy je traktowali jednakowo, wszyscy żeśmy się przyjaźnili, bawili na podwórku, które leżało pomiędzy naszym budynkiem