• Nie Znaleziono Wyników

Stosunki polsko-żydowskie w przedwojennym Lublinie - Marian Milsztajn - fragment relacji świadka historii [TEKST]

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "Stosunki polsko-żydowskie w przedwojennym Lublinie - Marian Milsztajn - fragment relacji świadka historii [TEKST]"

Copied!
2
0
0

Pełen tekst

(1)

MARIAN MILSZTAJN

ur. 1919; Lublin

Miejsce i czas wydarzeń Lublin, dwudziestolecie międzywojenne Słowa kluczowe projekt W poszukiwaniu Lubliniaków, projekt W

poszukiwaniu Lubliniaków. Izrael 2006, Lublin, dwudziestolecie międzywojenne, stosunki polsko- żydowskie, antysemityzm

Stosunki polsko-żydowskie w przedwojennym Lublinie

Jak chodziliśmy do szkoły, to na Ruskiej 44 była szkółka dzieci z dalekiej ulicy od nas. Latem, jak szliśmy do chederu czy do szkoły, obrzucali nas kamieniami. Jak byliśmy w ich dzielnicy, [to] było bardzo daleko, nad rzeką przy młynie Krauzego, kąpać się, zostawiliśmy [rzeczy], wyszliśmy z wody, wszystko było zawiązane – rękawy, albo jak ktoś nosił takie gatki. I oni siedzieli na jakimś murze. Jak wyszliśmy z wody, to musieliśmy nadzy biegać aż do ulicy. To była taka dzielnica przy rzece, fabryki, fabryczki. Przed nami do kościoła prawosławnego nic nie było, tylko sad. A dalej to była łąka pod tą górę i Kalinowszczyzna. Oni mieszkali na Kalinowszczyźnie.

Oni z Kalinowszczyzny przyszli do szkoły. Byłem prawie najaktywniejszy z dzieci na tej ulicy, gdzie wszystkiego było sześć, osiem domków, to raz, już mieliśmy osiem, dziewięć lat, myśmy się uczyli już proroków i wojny żydowskiej, przedłożyłem chłopakom – było tam może piętnastu, osiemnastu chłopaków w moim wieku, w tych kilku domach – [plan], zaplanowałem wojnę. Przygotowaliśmy łuki i jak [tamci] wyszli ze szkoły – szczególnie był tam jeden kulawy chłopak, on najbardziej znęcał się nad nami z okna jego szkoły – ustawiłem się tak, żeby przepuścić pierwszą grupę dzieci, bo wyszli wszyscy hurmem, czterdzieścioro, trzydzieścioro pięcioro dzieci, i tylko pilnować tego kulawego i wszystkie strzały nakierować na niego. Jakie to były strzały? Z drewna, na końcu przepołowione trochę i wsadzona szpilka drewniana, którą wziąłem od ojca. Ojciec o tym nawet nie wiedział, cośmy przygotowali. I on był mocno, mocno skaleczony, mocno skaleczony. Na drugi dzień przychodzi kolega ojca, policjant i mówi: – Arje [Arija], co twój syn wyprawia? I opowiada ojcu, co się stało, bo się żalili i w szkole, i rodzice gdzieś tam, gdzie mieszkali. I policjant ze mną rozmawiał. Jak on się nazywał? Pan Józek czy pan Józef. On ze mną rozmawiał. Ja mu opowiedziałem wszystko, co my cierpimy, idąc do szkoły przez ich szkołę. I on załatwił w tej szkole, żeby dyrektor uspokoił te dzieciaki. I nie było więcej takich aktów

(2)

napaści. To pamiętam z młodych lat.

Data i miejsce nagrania 2006-11-29, Beer Szewa

Rozmawiał/a Tomasz Czajkowski

Transkrypcja Katarzyna Grzegorczyk

Redakcja Justyna Molik

Prawa Copyright © Ośrodek "Brama Grodzka - Teatr NN"

Cytaty

Powiązane dokumenty

Żydzi byli bardzo oryginalni, dla mnie to było świadectwo jakiejś takiej innej, odrębnej ludności, ale nie byłam przeciwniczką tego, bo moi rodzice byli nadzwyczaj neutralni

Słowa kluczowe Lublin, dwudziestolecie międzywojenne, stosunki polsko- żydowskie, antysemityzm, ojciec, Awram Józef Opatowski, dzieciństwo, życie codzienne.. Stosunki

Ja miałam koleżanki polskie, ja chodziłam na pogrzeby z nimi, jak się stało coś, ale ja się czułam Żydówką. Data i miejsce nagrania 2006-12-14,

Gemara, pięć ksiąg Gemara mówi językiem prawniczym, jak człowiek winien się zachowywać, co jest celem człowieka; dział prawa, dosłownie, dział prawa, Baba Mecia.. Tego

Grodzka ulica to była chyba 99 procent Żydzi mieszkali, sklepy były żydowskie, domy żydowskie i było nawet powiedzenie: „Wasze kamienice, ale nasze ulice”.. [W

To boisko sportowe było ogrodzone, jak się weszło na drzewo, wchodziło się na parkan i z parkanu był wgląd na kamienicę od ulicy Królewskiej, gdzie było kilka kuczek. Tam

Tam było takie porządne przejście pod domami, a były takie przejścia wąziutkie, a tu można było przejść w kilka osób na szerokości. Tam też była fabryka

Była taka propaganda, [hasło] „nie kupuj u Żyda”, te napisy były, to pamiętam, ale to nic nie dawało, bo i tak ludzie szli kupować, bo raz, że może byli przyzwyczajeni, po