ANDRZEJ WOJCIECHOWSKI
ur. 1956; Lublin
Miejsce i czas wydarzeń Lublin, PRL
Słowa kluczowe Lublin, Zemborzyce, PRL, rzeka Bystrzyca, dzieciństwo, zabawy dziecięce, kajakarstwo, Zalew Zemborzycki, projekt Lublin. W kręgu żywiołów - woda
Wycieczki kajakowe
Mój kuzyn Stach samodzielnie zbudował kajak – był bardzo ciężki, bo zabrakło lżejszych materiałów. Zabierał mnie czasami na spływ w górę rzeki, a więc w kierunku Krężnicy. Mijając wszystkie kładki, przedostawaliśmy się przez nie na różne sposoby, w zależności od stanu wody. Czasami trzeba było się położyć na kajaku albo wysiąść z niego, przejść przez kładkę i wskoczyć w kajak po drugiej stronie. Co dwa lata takie wycieczki organizowaliśmy.
Pamiętam wycieczkę z ojcem budowniczego naszego kajaka, wujkiem Frankiem.
Mieliśmy wtedy do dyspozycji dwa kajaki. Ja płynąłem z wujkiem w jednym, na dwa wiosła, a mój tata ze Stachem płynęli na drugim kajaku. Dotarliśmy aż do końca wsi Zemborzyce, na granicy z Krężnicą.
Te wspomnienia pochodzą z okresu lat 60. i początku 70. Później już nie korzystałem z przyjemności pływania na kajaku. Chociaż zdarzyło się coś podobnego, co ma związek już z jeziorem [Zalewem Zemborzyckim]. Mianowicie ten sam kajak zbudowany przed laty przez Stacha Krzewińskiego wypożyczyłem, kiedy już byłem młodym mężem. Zaprosiłem na spływ swoją żonę, która była wówczas w ciąży.
Postanowiliśmy przepłynąć od obecnej ścieżki rowerowej na drugą stronę jeziora, do części Zemborzyc zwanej Borem. Niestety kajak zaczął powoli nabierać wody. Kiedy znaleźliśmy się w odległości około dziesięciu metrów od brzegu, był już przepełniony wodą do tego stopnia, że musiałem z niego wyskoczyć, żeby go odciążyć.
Doholowałem swoją ciężarną żonę do brzegu. Później musieliśmy oczywiście ten kajak przewieźć do miejsca, z którego wypłynęliśmy, ale to odbyło się już żukiem, czyli pojazdem mechanicznym. Nie próbowaliśmy płynąć z powrotem.
Data i miejsce nagrania 2019-08-02, Lublin
Rozmawiał/a Tomasz Czajkowski
Prawa Copyright © Ośrodek "Brama Grodzka - Teatr NN"