Nr. 19. Kjról. H u ta ,ri12-go, maja 1906.
>)
Rok XI.
Na niedzielę 4-tą po Wielkiejnocy.
Ewangelia.
Jan XVI. 5 - 1 4 .
Onego czasu rzekł Pan Uczniom swoim:
[dę do tego, który mię posłał; a żaden z was nie pyta mię: dokąd idziesz? Ale iżem to wam powiedział, smutek napełnił serca wasze. Aleć ja prawdę wam powiadam: pożyteczno wam, abym ja odszedł. Bo jeśli nie odejdę, Pocieszyciel nie przyjdzie do was; a jeśli odejdę, poślę go do ms. A on gdy przyjdzie, będzie karał świat z grzechu, i z prawiedliwości, i z sądu. Z grzechu, mówię, iż nie wierzą we mnie. A z .sprawiedliwości, iż do Ojca idę, a już mię nie ujrzycie. A z sądu, iż książę tego świata już jest osądzony. Jeszcze wam wiele mam mówić, ile teraz znieść nie możecie. Lecz gdy przyj
dzie on Duch prawdy, nauczy was wszelkiej prawdy.
Bo nie sam od siebie mówić będzie: ale cokolwiek lsłyszy mówić będzie; i co przyjść ma, oznajmi wam. On mnie uwielbi, albowiem z mego we
źmie, a wam opowie.
N A U K #
na Niedzielę trzecią po J Mejnoey.
O k ł a r s ł ^
■ __
•sm pow ia-
J na 16, 5. 14.
Bóg jest prawdą, / ' i prawdę
tylko mówi. Gdyby mówił, nie
byłby świętym, nie i Jako zaś Bóg prawdę miłuje i zawi .a m óW ;ak i my też mamy prawdę miłować i prawdą żyć na świecia Porzućcie kłamstwo, mówi Apostół Paweł i mów
cie prawdę przed bliźnim swoim. A dziejeż się tak? Czyśmy wszyscy kłamstwo porzucili i ży
jemy prawdą? Tak, nie możemy zaprzeczyć, te nieprawda bardzo jeszcze między chrześcianami zagęszczona. Jakże temu zaradzić? Oto sposób nato, aby każdy ze swej strony brzydził się szczerze kłamstwem, a starał się o najczystszą prawdę. W tym celu rozważymy więc dzisiaj:
1) Wewnętrzną [szkaradność; 2) szkodliwość kłamstwa.
1) Wszelka nieprawda tak jest przeciwną boskiej naturze, że i najmniejsze kłamstwo nie- podobnem jest u Boga; brzydzi się Bóg kłam
stwem, nienawidzi go bardzo. Omierzłością są Bogu kłamliwe wargi, mówi pismo, kto zatem Bogu chce być podobny, ten winien takża nie
nawidzić kłamstwa. I wszyscy starać się powin
niśmy, abyśmy Bogu byli podobni, abyśmy się
w mm 1.1 IIJI- u
.... 74 — na wzór Boga kształcili, abyśmy podobieństwem byli Boga we wszystkich uczynkach i postępkach naszych. Tego wymagał Bóg jeszcze w starem przymierzu, mówiąc: Bądźcie świętymi, bo i ja świętym jestem; toż samo powtarza w nowem przymierzu, mówiąc przez Chrystusa: Bądźcie dosskonałemi, jako niebieski Ojciec wasz dosko
nałym jest. Miłość ku bliźnim i Otwartość pra
wdziwa, oto są przymioty, któremi najbardziej do Boga zbliżyć się możemy. Prawda i życzliwość, są podstawą świątobliwości i doskonałości. Nie
podobna też, aby ten, co kłamstwa niema w nienawiści, mógł Boga należycie miłować, kiedy Bóg tak bardzo kłamstwa nienawidzi. Jak nie- oddzielną jest miłość prawdy od istoty Bóstwa, tak nieoddzielną jest także od miłości Boga.
Kłamstwo zatem sprzeciwia się wręcz pierwsze
mu przykazaniu: Będziesz miłował Boga nade- wszystko; jest zatem niechybnie prawdziwym grzechem. Prawdziwym jest także grzechem, jako przestąpienienie wyraźnego przykazania.
Porzućcie kłamstwo i niech każdy mówi prawdę, odzywa się, jakeśmy słyszeli, Apostoł. Będziesz uciekał od kłamstwa, kazał Bóg także ludowi swojemu prze?, Mojżesza wyraźnie powiedzieć.
Iczyż mógł ''a wyraźniej, abyśmy nie kłamali, wolą swe* * 'raić, jaklo w przywiedzionych poprzedc -tesynił? Oczywiście zatem kłamstwo -m grzechem, jako obraza podobieńt o obraza należnej Bogu miłości, ja lego Bogu posłuszeństwa.
Lecz ei alże kłamstwo naturze człowieka. którym się od zwierząt różnimy, a m podobni jesteśmy, zaszczepił B<>& afcże • sercu naszem popęd do prawdy. Skłonność do prawdy, jest wszystkim istotom rozumnym z przyrodzenia pospolitą.
Gdybyśmy naturze naszej pozostali wiernymi, nie nawidzielibyśmy sami z siebie kłamstwa, jak je Bóg nienawidzi, jak Aniołowie i święci nie nawidzą. Znajdują się wszelako rzeczywiście ludzie, tak przyrodzony mający wstręt do kłam
stwa, iżby się żadną miarą do niego skłonić nie dali, choćby to życiem przypłacić im przyszło.
Wiele rodziców zanadto pobłażają przywarom dzieci swoim, lecz mało którzy dozwalają im kłamstwa i karcą je najmocniej. Dla czego?
Ponieważ ono, jak powiadają, przeciwnem jest naturze. Skąd także wstręt do kłamstwa, które nie rzadko i u pogan napotykamy. Stąd po
chodzi powszechny wstręt do kłamcy, stąd wstyd kłamcy, kiedy się kłamstwo jego odkryje, stąd nieukontentowanie miłujących prawdę ludzi, kiedy im kłamstwo zarzucą i ten zarzut najmo
cniej ich boli. Stąd pochodzi żywa obrona kłamców przeciw zarzutom, dopóki jeszcze zu
pełnie przekonani nie zostaną. I tak sprzeciwia się kłamstwo naturze człowieka, jest zatem oczy
wiście przeciwko własnej miłości; bo kto siebie nie miłuje, ten dopuszcza się rzeczy za które sam sobą brzydzić się musi.
Kłamstwo nakoniep przeciwnem jest także miłości bliźniego. Cóż może być oczywistszem nad to, że kto drugich nie miłuje prawdziwie, oszukuje ich rozmyślnie i w błąd prowadzi?
Tak jest, nieby się nie działo przeciw miłości bliźniego gdyby kłamstwa nie było. Pomnijcie tylko na pierwsze prawidło o miłości bliźnie
go: Co tobie niemiłego, tego nie czyń drugiemu!
Chciałżeby kto, co drugich okłamuje, od nich także być okłamanym? Zaiste nikt. Lecz przez kłamstwo, nie tylko obrażamy okłamanego, ale też całą ludzkość. Całej bowiem ludzkości na tem zależy, aby prawda panowała w n szyjh ' rozmowach. Gdzie nie masz prawdy, te aie masz ufności, a gdzie nie masz ufności, ta- uę nikt nie zada w rozmowę, bo mowa jest ti
kiem, udzielania sobie nawzajem myśli i uczuć, a tym sposobem pomnażania własnego i cudzego szczęścia.
Widzicie, najmilsi, że kłamstwo z jakiej bądź uważane strony, jest niedobrem: jest szka
radnym grzechem przeciw naturze i objawionej woli Boga. Matnyż się dłużej jeszcze zapytywać czyli i jak kłamstwo szkodzi? Czyż nie powin
niśmy w sobie obrzydzić tego, co samo z siebie tak jest szkaradnem i co nas omierzłemi czyni w oczach Boga, wszystkich istot rozumnych i naszych własnych? Czy liż takie przeinaczenie rzeczy, to wbrew natury postępowanie nie jest już samo przez się dosyć szkodliwem? Wsze
lako weźmy jeszcze szczególne szkodliwe skutki kłamstwa na uwagę, abyśmy tem bardziej po
budzili się do jego unikania.
Wszelki grzech szkodliwie działa dla grze
sznika, azatem niezawodnie i kłamstwo. O niem szczególnie mówi pismo, iż zabija duszę. Życie rozumoych istot zależy na czuciu prawdy. To zaś czucie nie może się ostać z kłamstwem, po
nieważ prawda i kłamstwo są wprost sobie prze
ciwne i niszczą się nawzajem. Widzieliśmy już także, iż Bóg wyłącza kłamców ze swego kró
lestwa, które jest królestweea prawdy i miłości, na które się kłamca targa. Niepodobna aby kłamcy mieli cząstkę w królestwie bożem. Jeśli nie każde pojedyńcze kłamstwo jest tak ciężkie, iżby na wieki z królestwa niebieskiego wyłączało, jednak każde jest dosyć szkaradnem, iżby nam
czas niejaki przynajmniej wstęp do niego zagra
dzało. A któż wie jak to długo potrwa? Któż się odważy pociągnąć granicę między kłamstwami, które na sądzie bożym będą lub nie będą od
puszczone? Przetoż Bóg tak jasno najwyższe nieukontentowanie swoje i kłamstwa oznajmił, iż powinniśmy go zawsze, jako rzeczy najniebez
pieczniejszej unikać. Ża zaś wszelkie kłamstwo, które za małe poczytywać zwykliśmy, wystawia nas zaraz na niebezpieczeństwo popełnienia wię
kszego, jest rzeczą niezawodną. Powinniśmy za
tem, jeśli nam dusza nasza jest miłą, unikać wszelkiego, choćby najmniejszego kłamstwa.
Doczesne także szkody przynosi łatwo kłam
cy jego wykroczenie. Gdy się bowiem kłam
stwo wyda, traci człowiek wiarę i szacunek u blfźnich, co jak każdy przyzna jest nader szko- dliwem. Ma rozsądny człowiek znaki, po któ
rych Jdamstwo poznaje i kłamcy sami z sobą zostają bardzo często w sprzeczności i zdradzają się nawet nie wiedząc. Jakżeby więc, mając co
kolwiek roztropności, usiłować należało, aby się przed ludźmi z tą przywarą nie wydać. Wsze
lako, jak dziecinnie ukrywają się czas niejaki ludzie, którym raz przecie na widowisku stanąć trzeba, a to spotka kłamców, jak wszystkich grzeszników na sądzie powszechnym. Tam wszy
stko wiedzący Pan Bóg, wszystko na widok od
kryje. Oby na to pamiętali szczególniej kłamcy przy konfesyonale. Ach na co im się zda, iż się w o- czach kapłana tają, kiej3y się w oczach Boga utaić nie potrafią. Wymogli podstępem u kapłana roz
grzeszenie, u Boga jednak zostaje wina grzecho- wa, jaka była, a nawet większa, przez nowe kłamstwo, przez znieważenie sakramentu.
Lecz kłamca szkodzi nie tylko sobie ale i innym także. Abyśmy się o tem przekonali, rozważmy w krótkości celniejsze gatunki kłam
stwa. Przez cóż tylu oszustów wyzawają bli
źnich swoich z majątku, jeśli nie przez kłam
stwo? Tu więc szkodzi kłamstwo jawnie, czego nikt nie zaprze. Lecz czyż nie szkodzą także fałszywe świadectwa w sądach przeciw drugim składane? Czyż się nie stosuje do ńieh wyrok sędziego i nie cierpi na tem prawo jednego lub drugiego? I cóż są innego fałszywe świadectwa, jak zaprzysiężone kłamstwa ? Szkodliwość więc tych kłamstw jest również oczywistą. Ileż zwo- dzicielów dalej przywodzą piekielne zamiary swoje do skutku przez kłamliwe zapewnienia? Czyż te kłamstwa nie szkodzą? Któż uwiedzenia niewinności nie poczyta za większą niegodstiwość, jak grabież doczesnego dobra przez oszustwo? I
pochlebcy także kłamią, Nie jestże ich kłam
stwo snkodliwem? Nie jestże to aatkodliwem, kto nazbyt sobą zajęty, próżny i wyniosły, na
dyma się z urojonych zalet? Nakoniec kłam ją także i obłudnicy. I czyż ich kłamstwo nie szkodzi drugim? Przez obłudę niektórych lu
dzi, nieszczęściem cnota sama staje się często podejrzaną i traci szacunek, ponieważ odkryte oszukaóstwo rodzi wstręt przeciw wszystkiemu, co z nią w związku zostaje. Któż obliczyć zdoła klęski, które obłudnicy w królestwie bożem zasiali?
Lscz błąd także jako złe uważać należy.
Wywiera on zawsze i to po długich latach do
piero, niespodsianie swój wpływ szkodliwy. Lecz nie jestża to kłamcy właściwe dzieło w błąd prowadzić? Dlatego samego już tedy powinni
śmy kłamstwo za zgubne poczytywać, iż w błąd prowadza.
Tak więc zaiste nie dadzą się także od za
rzutu szkodliwości zasłonić, tak zwane kłamstwa, z potrzeby, użytku lub żarto. Nigdy potrzeba nie może usprawiedliwić niegodziwych środków i kłamstwo nigdy nie jest dozwolone. Nigdy także nie powinien środek niegodziwy do zabawy służyć, i nie może z natury swoje; ^dziwej przynieść rozkoszy. Lecz często wstwa z żartów wielką klęskę zrsądzaif ;<mcy z początku nie myśleli. Jeśli/ «stwie jakiem nie upatrujecie szczegf dy dia drugich, miejcież wzgląd na k. .,»» się przez to ogółowi wyrządza, że błąd są wprowadzeni i wzajemne między lu». zaufanie co raz bardziej ginie. '
Składajmy więc. według przestrogi Apostoła wszelkie kłamstwo i nie czyńmy międ«y kłam
stwem różnicy, jak jej zakon boży nie czyni, który surowo zakazuje, kłamstwa jako kłamstwa, kradzieży jako kradzieży. Miejmy zawsze na baczności, że kłamstwo samo przez się jest szko- dliwem i że złe, samo złe zrządzić tylko może.
Tak jest, z niezachwianą ufnością przywiążmy się do prawdy, i nigdy z pamięci nie spuszczajmy, że nasz Bóg jest Bogiem prawdy i że jego kró
lestwo, tak jak On, jest tylko dla miłujących prawdę.
^ W MAJU.
Maj — to miesiąc Królowej Niebios poświę
cony, Więc w maju, jak kto może składa hołdy Pani:
— ?6 - Polnych kwiatów równiaków róż pyszne wazony, Przed ołtarze Maryi wierni niosą w dani.
Lecz droższe nad te kwiatki naszej śląskiej niwy, I milsze nad cieplarni kosztowne wytwory, Będą Maryi szlachetne serc naszych porywy, Krótkie akty pokuty, miłości, pokory.
Będą czynione dla Niej prawie co godzina, Małe ustępstwa z gniewu, pychy lub zazdrości, Drobnych zwycięstw nad sobą codzienna danina, I pogoda, co w sercach wślad za tem zagości.
• Do młodzieży.
Czas w rączym biegu upływa, Wszystko wraz z sobą porywa, I lubej młodości chwile,
Jego się nie oprą sile.
Jak róża, gdy się rozwinie Wkrótce więdnieje i ginie;
Tak wdzięków do niej podobna, T -nija młodość nadobna.
więc, luba młodzi o rychło uchodzi
twojego złote Z naukę i cnotę.
O )iasz zasiać szczęśliwie F '»-iCa, rozumu niwie, Póki się wiosna nie zmieni, To w późnej zbierzesz jesieni.
Gdy styrasz młodość swą marnie, Zal cię niewczesny ogarnie,
Przykry smutek przyjdzie z laty, Lecz już nie nagrodzisz straty.
Korzystaj więc, luba młodzi, Z czasu, co rychło uchodzi;
Dni wieku twoje złote Zbogać w naukę i cnotę.
Wesoły kąeik.
Osieł i wół.
Osieł podczas upału szukając ochłody,
Postrzegł, iż pasterz bydło prowadził do wody Zbudował się z takowej dobroci człowieka;
A gdy przyczyn postępku tego nie docieka, Rzekł mu wół: cudzy przykład niechaj cię nauczy;
Siebie on, nie nas kocha: żeby zażrnął, tuczy.
Tylko cicho.
Gość: Kelner, to jajko zalęgnięte.
Kelner: Niech pan mówi cicho, bo jak gospodarz usłyszy, to panu policzy i za kurczę.
A to kichacz!
Pan (na polowaniu): Jawie, kto strzelił?
Jan: Nikt, tylko p. rządca Grzmotowaki kichnął.
Wyrzuty a spodnie.
Zona krawca: Mężu tyle ci sukna zostało i nie oddajesz; czy nie robisz sobie z tegc wy
rzutów ?
Mąż: Wyrzutów sobie nie robię, ale zrobię parę spodni.
Czuły tatuś.
Zona: Zwiastuję ci mężu radosną nowinę.
Janeczkowi pokazały się pierwsze ząbki.
Nie widzę w tem nic radosnego. Będzie więcej jeść.
Podczas strajku.
Wojciechowa. — Oczekuję mojego, ale pewnie na czas do domu nie dojedzie, bo wszystkie po
ciągi w drodze zatrzymano.
Walentowa. — O jakże też te pociągi do
brze urządzone, że je można zatrzymać. Mój Walenty to ma taki pociąg, że nic go zatrzy
mać nie może. Ciągle mu pachnie kieliszek i cadzieó do gościńca wstępuje.
Szczęście.
Przy pewnej uroczystości bawiło się grono ludzi w pobliskim lasku, gdzie gościnny ustawił bufet. Gdy już sobie goście podchmielili, rozpo
częła się wcale szykowna bijatyka, poczem roz
bijano krzesła, kufle i butelki.
Gościnny nie posiadał się z gniewu:
— Szczęście wasze — zawołał — że tu nie ma drzwi, bobym was wszystkich za drzwi po
wyrzucał.
Ódf>ovl«dsialny redaktor Franc. Labua v Załężu. — Nakładem czcionkami drukami 3v. Jacka »Kól. HncI#.