K F N I E D Z I E Ł N A .
Dodatek do „Gazety Katolickiej
Upopyftośę Bożego j^arodzenia
Ewangelia św. aa uroczystość Bożego Narodzenia (u św. Łukasza r. II. 1—14 w).
„ P ó j d ź m y d o S e t l e e m . "
( tu t. 2. 15.).
W on czas wyszedł dekret od Cesarza Augusta, aby po- pisano wszystek świat. Ten popis pierwszy stał się od Starosty Syryjskiego Cyryna. I szli wszyscy aby się popisali,°każdy od miasta swego. Szedł też i Józef od Galilei z miasta Nazaretu, do żydowskiej ziemi, do miasta Dawidowego, które zowią Betleem; przeto iż był z domu i po
kolenia Dawidowego, aby był popisan z Maryą poślubioną so
bie małżonką, brzemienną. I stało się gdy tam byli, wypełniły się dni, aby porodziła. I porodziła Syna swego pierworodnego, a uwinęła go w pieluszki, i położyła go w żłobie, iż miejsca im nie było w gospodzie. A byli pasterze w tejże krainie, czujący i strzegący nocne straże nad trzodą swoją. A oto Aniół Pański stanął podle nich, a jasność Boża zewsząd je oświeciła; i zlękli się wielką bojaźnią. I rzekł im Aniół: Nie bójcie się: bo oto opowiadam wam wesele wielkie, które będzie wszystkiemu lu
dowi, iż się wam dziś narodził Zbawiciel, który je st Chrystus Pan, w mieście Dawidowem. A ten wam znak: znajdziecie niemowlątko u winione w pieluszki i położone we żłobie. A natychmiast było z Aniołem mnóstwo wojska niebieskiego chwalących Boga, i mówiących: Chwała na wysokości Bogu a na ziemi pokój ludziom dobrej woli.
102
Jakież słodkie i święte uczucia budzą się w sercu wierzącego chrześcijanina, ile razy wymówi wyraz „Betleem!“ Betleem bowiem, to one przez Boga wybrane miejsce, na któ-
<*em miał się spełnić cud miłości Boskiej, k tóry przepowiedział prorok Micheasz, gdy
t: „1 ty Betleem, Efrato malutkiś jest między tysiącami judzkimi; z ciebie mi wy- rdjdzie, który będzie panującym w Izraelu44 (Mich. o, 2). Im więcej się uroczystość Bo- iego narodzenia przybliża, tom więcej po
ciąga nas ku sobie Betleem, tem wyżej przed
stawia się duszy naszej to, co się tam stało, gdy „się wypełniły dni,“ i pragnęlibyśmy mówić z pasterzami, którym anioł narodzenie Zbawiciela zwiastował: „pójdźmy aż do Be
tleem, a oglądajmy to słowo, które się stało, które nam Pan pokazał'4 (Łuk 2, 15). I cóż to Pan oznajmił pasterzom? Oto, gdy czu
wali nad trzodami swemi i mo?e rozmyślali 0 obiecanym Zbawicielu, który jako pasterz miał .odszukać i zgromadzić owce zbłąkane wtedy „jasność44 Boża zewsząd ich oświeciła"
1 anioł Pański zwiastował im , i to im pier
wszym oną radosną nowinę, której dotąd nie słyszała ziemia: „dziś wam się narodził Zba
wiciel, który je st Chrystus Pan, w mieście Dawidowem. A ten wam znak: znajdziecie memowlątko uwinione w pieluszki i położone w żłobie44 (Łuk. 2, 9— 12). Co prorocy prze
powiedzieli, czego wieki się spodziewały, o co pobożni i sprawiedliwi serdecznemi westchnie
niami nieba prosili, to się teraz spełniło, Zbawiciel przyszedł, Chrystus się narodził.
Hwięta to i radości pełna noc, gdyż wśród niej wschodzi „światłość44 która oświeca wszel
kiego człowieka na ten świat przychodzące
go44 (Jan 1, 9), Ciemności okrywają narody, iecz nad Betleem świeci jasność Pańska.
Albowiem otworzyły się niebiosa i niebieskie zastępy spływają na obłokach ku ziemi, aby Bogu i królowi, który dla nas ludzi i dla zbawienia naszego z nieba zstąpił i z Maryi Panny ?ię narodził, chwałę śpiewać: „chwała na wysokości Bogu, a na ziemi pokój lu
dziom dobrej woli44 (Łuk. 2, 14). Grzechem Adama i potomków jego zaprzeczono Bogu chwały wśród ludzi a bałwochwalstwem po- gańskiem przeniesiono ją nawet na stworze-
y
Zbawiciela, który „jest jasnością chwały i wyrażeniem"
istnośei Boga Ojca44 (Żyd. 1, 3), przywrócona została chwała Boża. W skutek grzechu Adama i potomków jego zniknął takie pokój w ser
cach ludzkich., gdy się bowiem człowiek od
łączył od Boga, powstała wojna w jego sercu nieokiełznane namiętności wrzeć poczęły we wnętrzu jego, a człowiek stal się nieprzyja
cielem człowieka. Z narodzeniem Chrystusa Pana zawitał znowu pokój na ziemi: „pokój ludziom d o b r e j woli,“ „Książęciem pokoju^4 zwali już prorocy obiecanego Zbawiciela i oto ten „Książe pokoju44 narodził się, a pierwsze orędzie, jakie wysyła do poddanych swoich, to orędzie pokoju,
Czyś ty, bracie, godny tego pokojowego orędzia? Jeżeli jeszcze w ciężkich grzechach trwasz a tak z Bogiem, Panem i Królem twoim, niejako na wojennej pożeni
pie, jofjeli tam wre i huczy
jako na wzburzonem morzu, jcf||Ti. $!i$L twoim żyjesz w nieprzyjaźni i
wtedy to betleemskie orędzie pofojówe
dla ciebie nadaremnie. Lecz któżby chciał być nadal człowiekiem tak przewrotnej i złej woli? Któżby chciał jeszcze pozostawać iy służbie grzechu, gdy się Jezus narodził, aby człowieka od grzechu uwolnił? Nie,
łączę się w duchu z pastuszkami*
siebie nawzajem mówią: „pójdźmy ---- tleem, a oglądajmy to słowo, które TOpKsfe,' które nam Pan pokazał!44
Gdy ci dobrzy pastuszkowie z bijącem sercem »Kwapiąc się« do Betleem przyśli,
«znaleźli Maryą i Józefa i niemowlątko poło
żone we żłobie«, zupełnie ta k , jak im to Anioł był powiedział.
I czemuż to Pan pasterzy, nieuczonych prostaczków pierwszych do żłobu swego po
wołał? Chciał przez to niezawodnie najpierw pokazać, że On sam je st »dobrem pasterzem, który daje duszę swą za owce swoje« do
brym pasterzem, który »przyszedł szukać i zbawić, co było zginęło.« Chciał nadto jak zauważa św. Bernhard, już w żłóbku uezyc tych cnot, których od nas żąda i wpoió naiii te zasady, które jedne zdołają nas tu n$
ziemi i tam wiecznie szczęśliwemi uczynią . --
f !
I 1
y
llS i'-i . r v ■■ '„ J e s z c z e n ie m ó w i j ę z y k ie m , p o w ia d a t e n
Święty, a już wszystko w nim jest kazaniem, Już teraz naucza przykładem tego wszystkiego, czego później uczyć będzie słowami.* On, który później wołał; * zaprawdę trudno wnijść bogaczowi do Królestwa niebieskiego,? już przy narodzeniu swojem uczy przykładem, jak obrzydliwem je st w oczach Bożych nie- porządne przywiązanie do dóbr ziemskich i jak niebezpieczną dla duszy próżna chwała świata. I dla tego to powołał ubogich pa
sterzy do żłóbka swego, dla tego wybrał u- bogą Dziewicę na Matkę swoją, ubogiego rzymieślmkr. na swego Opiekuna, stajenkę zapierwsze swe mięszkanie, żłóbek za pierw
sze swoje posłanie, i tak już przy narodze
niu Jego spełniło się to, co później mówił:
?liszki mają ja ri^ , a ptaey niebiescy gnia
zda; lecz syn człowieczy nie ma gdzie skłonić jałowy-- '(Łuk. 9. 58). Jakież to głośne i zro-
!S»j, "Ąmry później nauczał: ? błogosławieni n- f oodzy w duchu, albowiem ich jest Królestwo i niebieskie« (Mat. 5. 3). a na innem miej- I scu: »uczcie się odemnie, albowiem ja jestem
| cichy i pokornego serca,« jakże głośno i wy- I raźnie przykładem swoim w żłóbku uczy po- j kory! On, jednorodzony Syn Ojca przed- i yyiecznego," »Słowo przez które wszystko się 3, a bez którego nic się nie stało, co się
; siało > (Jan I. 3). >poniżył się, stawszy się przyjął postać sługi, stał się na podobieństwa ludzi i postawą nałeziony jako
* człowiek.* (Phil. 2. 7— g). Jakież to poniże-
| nie Boga mego! I jabym miał być pysznym, gdy patrzę na żłóbek i widzę JBoskie Dzie
ciątko w takiem poniżeniu! Gdy Pan Jezus publicznie nauczał, okazywał się zawsze szcze-
| gólnym przyjacielem dzieci, dziatki przyci
skał do Boskiego swego serca, a gdy Go się i uczniowie pytali: »Kto jest, większym w Kró- j lestwie niebieskim?® wtedy »wezwawszy dzie- 1 cię postawił je w pośrodku ich i rzekł: „za-
; prawdę powiadam wam, jeżeli się nie nawró- : cicie i nie staniecie jako dziatki, nie wnij- i dziecie do Królestwa niebieskiego* (Mat. 18.
1 - 3 ). Lecz czyż tego nie mówił już Pan Jezus czynem, gdy jako małe słabe Dziecię
leżał w żłóbku? Ćzy więc mogę patrzeć na żłóbek tego Dziecięcia, a nie uczynię posta
nowienia, że sam dziecięciem się stanę, że pokornym, skromnym i prostym będą, jako.
dziecię? Uczył Pan Jezus słowem swojem:
»będziesz miłował bliźniego twego, jak sie
bie samego.* I oto już w żłóbku naukę tę swojem przykładem własnym wyprzedza. Z miłości ku nam z nieba zstąpił, z miłości ku nam, chwałę niebieską opuścił i w nędz
ną szatę ludzkiej natury się przyoblekł. Stał się dzieckiem, aby nas dziećmi Bożenn uczy
nić; stał się ubogim, aby nas zbogacić: sta*
się słabym, aby nas silnymi uczynić; poniżył siebie, aby nas wrywyższyć; odział siebie su
knią naszej śmiertelności, aby nas tu na ziemi przyodziać suknią owej łaski a tam w niebie wieczną chwałą przyozdobić. Któż może roz
ważać tę miłość Dzieciątka Jezusa, a nie za
palić się ku Niemu wzajemną miłością! O dobre Bośkie Dzieciątko! im więcej się dla mnie poniżyłoś, tem milszem i droższem mi jesteś! Aby Ci miłość moją okazać, starać się będę być »ubogim w duchu,« łagodnym, cichym i pokornym jak Ty. Aby Ci miło--'*
moją pokazać, chętnie tem, co mam, dzielić się będę z ubogimi, nie opuszczę wdowy i sieroty, i o biednych dzieciach pogańskich pa
miętać będę.
A tak i dla minie będzie uroczystość Bożego Narodzenia uroczystością łaski, pocie
chy i radości, i ja wtedy z Aniołami zaśpie
wać mogę:
„C hw ała na w y so k o śc i B ogu, a na ziem i p o k ó j lu d zio m d o b re j w oli.“ Amen.
0 kowalu, który nie chciał przyjąć na nocleg N. P. Maryi.
Najświętsza Panienka Po świecie biegała, Noclegu szukała,
„Kowalu mistrzarzu
Przenocujcie mnie tu.“ —
„„Nie mam ja tu miejsca4 Najświętsza Panienka
W :
t
Długo nie czekał*, Pod szopę bieżał*.
W kowalowej szopie W ielka jasność była Najświętsza Panienka Jezusa zrodziła.
„Kowalowe dziewczę, Podaj mi to dziecię!“ —
„„Jabym je podała, Gdybym rączki miała.'1'
„Jeno go się dotkniesz, To rączków nabędziesz.“
Kowalowe dziewczę Do ojca pobiegło, Rączkoma klaskało.
„Córko moja, córko, Któż ci te rączki dał?”
„„Ta pani je dala,
Co noclegu ehciała.““ —
„Gdybym ja był wiedział, Iż takowa była,
Byłbym ja jej posłał W tej nowej komorze Choć na mojem łożu;
Byłbym ja się układł Z głową na kamieniu, Z nogami na cierniu!
Nic jestci ja godzien Po świeeie chodzenia,
Bom nie chciał nocować Boskiego stworzenia.
Wiem, że ja nie ujdę Piekła gorącego,
Bom nie chciał nocować Jezusa samego.
•M #- Św. Szczepan.
1#4
Kto jest ten człowiek, którego kamio- nują? Czy to złoczyńca jaki? Nie, to pierw
szy męczennik Chrystusowy, pierwszy świa
dek, który swe życie oddał za Chrystusa.
To Szczepan, pierwszy z dyakonów, to jest z ludzi, którzy rozdzielali jałmużny i eucha- rystyę w zgromadzeniu wiernych. Robił on wielkie cuda, mawiał z mądrością taką, że
jej nic oprzeć się nie zdołało. Źli ludzie nie mogąc mu dać odpowiedzi, oskarżyli j*
o bluźnierstwo i zabijają go. Ale! oto pad*
na kolana i woła z całych piersi. Czego o*
żąda? czyż chce sprowadzić z nieba pioruny na głowy swych morderców? Posłuchajmy:
»Panie! nie poczytuj im tego grzechu,* * ostatni krzyk jego jest głosem przebaczenia dla swych nieprzyjaciół.
Ale któż je st ów modzian, strzegący szat tych, którzy kamionują świętego, ów przy
klaskujący jego śmierci? Jest to Saul z Tar
su. Oddycha on jeszcze groźbą i rzezią, plondruje jeszcze po domach, aby porywać z nich ludzi i niewiasty, wzywających imie
nia Jezusowego, wtrącać do więzień, lub wieść na męczarnie. Ale Szcze1 a.n modlił się za niego. W ilk ten stanie się barankiem, prze
śladowca apostołem, Saul Styrii Pawłem. Ta
kiej dzielności jest modlitwa Ś. Szczepam W pracy około chwały Boga i zbawieni duszy, w oświecaniu ciemnych, w usiłowanii poprowadzenia innych za Chrystusem, a mia
nowicie maluczkich i ubogich, może nas spotka szczęście, że będziemy prześladowani, może przyjdzie cierpieć od tych, którym się uży
tecznymi stać chcemy. Naśladujmy miłość chrześciańską Św. Szczepana, módlmy się za tych, którzy nas spotwarzają i prześladują, za tych, którzy nas na śmierć wiodą; a jak Chrystus dał Szczepanowi nawrócić Saula, który znowu sam świat nawrócił, tak może dozwolić i nam nawrócić kogoś, który nie
równie więcej sprawi dobrego, aniżelibyśmy my sami sprawić byli w stanie.
— D r o g a k r z y ż o w a . Miał pewien człowiek dziecko niedołężne, i długie łata musiał z niem po- kłębować. Pół roku przed śmiercią złamało sobie jeszcze nogę, lak że tem więcej potrzebowało pielęgno
wania. Z największą miłością obchodził je ojciec aż do końca, a gdy przy pogrzebie rzekł jeden z przy
tomnych do niego, że szczęściem dla niego, iż P a n Bóg zdjął z niego ten ciężki, krzyż, wtedy odpowie
dział: „Ja tego nie uznaję za szczęście, bo ten dawny krzyż umiałem ponosić, a nigdy nie zdał mi się za ciężki. Jeżeli też i ifowy krzyż tak ponosić potrafię, nie wiem, ale to wiem, że gdy jeden krzyż Pan B ó | z nas zdejmie, wnet inny na nas włoży. Uczeń oie jest nad mistrza." I rzeczywiście: nie m a innej drugi prowadzącej do nieba, jak droga krzyżowa.
Iś a U h le a i R edaktor odpowiedzialny K s. Ł u k a s z c z y k . Radzea Czcionkami D rukarni sw.
D uchow ny, Proboszcz parafii św. B arbary w Królewskiej- H u - Jack a w Królewskiej H ucie.