• Nie Znaleziono Wyników

Szkółka Niedzielna. 1900, R. 5, nr 40

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "Szkółka Niedzielna. 1900, R. 5, nr 40"

Copied!
4
0
0

Pełen tekst

(1)

SZKlŁKA I I E1ZI ELI A

Dodatek do „Gazety Katolickiej.

Ni1. 40. Sobota 6 październ ik a 1900. Ptok 5.

Na Niedzielę 18 -tą po Świątkach.

...---

Lekcya. 1. Kor. I. 4—8.

Bracia! Dziękuję Bogu mojemu zawsze za was z laski Bożej, która jest wam dana w Chrystusie Jezusie;

iż we wszystkiem staliście się bogatymi w nim, we wszelkiem słowie i we wszelkiej umiejętności. Jako świadectwo Chrystusowe utwierdzone jest w was tak, iż wam na żadnej łasce nie schodzi, oczekiwająeym obja­

wienia Pana naszego Jezusa Chrystusa, który też was umocni aż do końca bez winy w dzień przyjścia Pana naszego, Jezusa Chrystusa.

Ewangelia. M at IX. 1— 8.

W on czas: Wstąpiwszy Jezus w łódkę przewiózł się i przyszedł do miasta swego. A oto przynieśli mu powietrzem ruszonego, na łożu leżącego. A widząc Je­

zus wiarę ich rzekł powietrzem ruszonemu: Ufaj Synu, odpuszczająó się grzechy twoje. A oto niektórzy z Do­

ktorów mówili sami w so b ie: Ten bluźni. A widząc Jezus myśli ich, rzek ł: Czemu myślicie złe w sercach waszych? Cóż jest łacniej, rzec: odpuszczająó się grze­

chy twoje? czyli rzec: wstań, a chodź? A iżbyście wie­

dzieli, że moc ma Syn człowieczy na ziemi odpuszczać grzechy, tedy rzekł powietrzem ruszonemu: Wstań, weź- mij łoże twe, a idź do domu twego. I wstał i poszedł do domu swego. A ujrzawszy rzesze, bały się i chwa­

liły Boga, który dał takową moc ludziom.

Nauka z tej Ewangelii.

„A u jrz a w sz y rzesze, b a ły się i c h w a liły Boga, k tó r y d a ł m oc ta k o w ą ludziom ." M at. 9, 8.

»W on czas wstąpiwszy Jezus w łódź, przewiózł się i przyszedł do miasta swego

,<

to jest do miasta Kafarnaum. Nazywano to miasto miastem Chrystusa, już to dla tego, że w ostatnich latach życia swego najczęściej w niem przebywał, już, że w niem najwię­

cej czynił cudów. »A oto przynieśli mu powietrzem ruszonego na łożu leżącego, c

Tycb, co przynieśli chorego, było czterech. Z powodu wielkiego tłumu ludu, nie mogąc drzwiami wnijść do domu, wstąpili na dach i zrobiwszy w nim otwór, spuścili chorego na miejsce, gdzie znajdował się Chrystus. To abyście zrozumieli, wiedzieć wam trzeba, że u żydów w Palestynie domy na zbiór wielu osób przeznaczone, dachów takich jak nasze nie miały.

Dachy w takich domach stanowiły sukienne zasłony, które gdy zostały odjęte, podały możność spuszczenia chorego wraz

z

łóżkiem pod nogi Chrystusa. Widząc Jezus wiarę ich, rzekł powietrzem ruazonemu: »Ufsj synu, odpuszczająó się grzechy twoje.« Co za słowa!

ufaj synu, twoje grzechy są ci odpuszczone. Któż to

odzywa się temi słowy? Jezus z Nazartt. Mógłżeby Jezus, który z postaci zdawał się być człowiekiem tylko, temi słowy odzywać się, gdyby nie był pospołu i Bogiem? Grzech jest przestąpieniem prawa Bo­

żego, następnie obrazą Boga, sam tylko więc Bóg, który grzechem jest obrażony, może swoją krzywdę darować. Chrystus Pan przyznając sobie publicznie w obecności wszystkich ludzi władzę odpuszczania grzechów, dał poznać żydom i nam wszystkim, że był nietylko człowiekiem ale i Bogiem, owym Mesyaszem, na kilkaset lat przez Izajasza przepowiedzianym, że On będzie Bogiem i Bogiem z nami.

Nie można o tem wątpić, że człowiek powietrzem ruszony, usłyszawszy z ust samego Chrystusa te po­

ciechy pełne słowa: ufaj synu, grzechy są ci odpu­

szczone, nie można, mówię, o tem wątpić, że nie uczuł wielkiej radości, bo któżby je mógł słyszeć bez uczu­

cia radości. O jak dobrym jest nasz Bóg, nasz Zba­

wiciel Chrystus Pan! grzesznika nazywa swoim sy- ,n6m, mówiąc, ufaj synu! przebacza mu grzechy, nim

0 ich przebaczenie począł prosić. Żaden więc grze­

sznik, żadna grzesznica, nie powinni nigdy tracić nadziei 1 posuwać się do rozpaczy, ba jeżeli tylko szczerze nawrócą się do Boga, przyjmie ich Jezus z uprzej­

mością i rzeknie: ufaj mój synu, uftj moja córko, twoje grzechy są ci odpuszczone. Teraz nie okazuje się Jezus widzialnym wśród nas, ale On swoją wła­

dzę dla pociechy wszystkich grzeszników przelał na Apostołów i Kapłanów, aby od nich mogli dostąpić odpuszczenia swych grzechów. Przed samem Swojem Zmartwychwstaniem, wyrzekł do nich te pamiętne słowa: ^cokolwiek zwiążecie na ziemi, będzie związane i w niebie," i znowu, » którym odpuścicie grzechy, tym będą odpuszczone.* B5g tylko, albo też kapłani, którzy od Boga otrzymali władzę, mogą grzechy lu­

dziom w imieniu Boga odpuszczać. Uczmy się także z tego, że Sakrament Spowiedzi świętej bie­

rze swoją moc od Chrystusa Pana, Boga i człowieka.

Jeżeiiśmy już raz wyznali szczerze i z żalem grzechy nasse przed kapłanem i odebrali od niego rozgrzesze­

nie, możemy być spokojni, polegając na słowach Chry­

stusa: »Ufaj synu, odpuszczone ci są grzechy twoje.«

A oto niektórzy z doktorów mówili sami w so­

bie: Ten bluźni. A widząc Jezus myśli ich, rzekł:

czemu myślicie źle w sercach waszych? Piśmiennicy!

tego, który odpuszcza grzechy człowiekowi powietrzem ruszonemu, uważacie za bluźniercę, powiedzcież mi, czemże jest ten, co wam powiada, co się dzieje w sercach waszych? Nie jestże to nowy cud, po któ­

rym powinniście poznać moje Bóstwo? PtOium was

(2)

1

158

przekonywa i w Piśmie św. czytacie, że jeden tylko Bóg zna serca ludzi. Piśmiennicy, Jezus zna wasze serca, On wie, co się w nich dzieje, więc On nie może być bluźniercą; bluźniercy nie objawiłby Pan Bóg myśli waszych, więc on jest Bogiem, bo wie Sam z Siebie o waszych myślach. Łstwo domyśleć się można, że mocno musieli się zawstydzić faryzeusze i pisarze, kiedy Chrystus Pan odkrył im ich bluźnier- skie myśli. Co do nas, cieszmy się bardzo, że Chry­

stus Pan daje nam coraz nowe dowody swego BÓBtw.?, w które niezachwianie wierzmy. Słowa te Chrystusa:

» Czemuż złe myślicie w sercach waszych*, uczą nas, że można grzeszyć nietylko uczynkiem, ale i myślą lub żądzą samą, że Bóg widzi, co się dzieje w sercach naszych i przenika wszystkie myśii nasze. Nie da­

wajmy zatem przystępu do serca uaszego złym my­

ślom. Myśli próżne i nadęte, myśli zazdrosne i ła­

kome, myśli zabobonne, podejrzliwe, kaeerskie, bluź- nierskie i t. d. są to złe myśli, któremi obrażamy Boga.

Kiedy poczną nasuwać się nam podobne myśli, przy­

pomnijmy sobie, że Bóg wie o tera, co my myślimy, że On do nas mówi, jak niegdyś do pisarzy: Czemuż złe myślicis w sercach waszych? Pamiętając o tych słowach, nie trudno nam będzie pozbyć się złych myśli.

Chrystus Pan zbijając potwarze na siebie rzucone, mówił dalej tak: Cóż jest łatwiej, czyli wyrzec: odpusz­

czone są grzechy twoje, czyli też rzec: wstań i chodź?

Lecz abyście wiedzieli, że moc ma syn człowieczy na ziemi odpuszczać grzechy, tedy rz-skł powietrzem ru­

szonemu: wstań, weźmij łoże twoie, a idź do domu twego. Mamy tu cud trzeci, który poprzednie dwa umacnia, piśmiennych zawstydza i nas chrześcijan w naszej świętej wierze utwierdza. Odpuszczenie grze­

chów powietrzem ruszonemu było największym cudem, bo daleko większą jest rzeczą uwolnić duszę od grze­

chów, niż ciało od choroby; ale w ten cud niewidzialny nie chcieli wierzyć pismaki żydowskie i owszem naś­

miewali się. Drugi cud, objawienie myśli, uczynił wra­

żenie na faryzeuszów i pisarzy, ale na lud, jako ukryty, nie wiele działał. Nareszcie trzec;, to jest, kiedy Chry­

stus do ruszonego powietrzem rzekł: »Wstań i chodź?, ten szybko wstaje zdrów, bierze łoże, na którem przez czterech ludzi został przyniesiony i powraca z niem do domu; ten ostatni cud jako widzialny i niezaprze­

czony, najwięcej umocnił Bóstwo Chrystusa. Parali­

żem ruszony nie mógł władać swojemi członkami. Le­

karz chcąc wyleczyć kogoś z podobnej choroby, uży­

wałby wielu środków i do tego potrzebowałby czasu, Chrystus zaś wyleczą z niej w jednej chwili i to nie używając żadnych środków. Święci Starego i Nowego zakonu nieraz leczyli cudownie chorych, lecz to czy­

nili nie własną mocą, ale mocą Boga, którego pomocy przez modlitwę wzywali. Chrystus Pan nie modlił się wcale, nim przystąpił do uleczenia chorego; rozka­

zał tylko, żeby był zdrów i ten stał się zdrowym.

Uczynił to na dowód, że On jest Panem życia i śmierci, że w Jego rękach zdrowie i choroba. Skuteczność słów Chrystusa ostatnich: »wstań, weź twoje łoże i idź do domu,*- nie dozwala wątpić o skuteczności po­

przednich, to jefet: »Ufaj, synu, odpuszczone ci są grze­

chy.« Skoro okazał Chrystus Pan, że ma moc uwal­

niać ludsi od choroby ciała, przez to samo dowiódł, że ma władzę odpuszczania grzechów,

de

stopnie, że jest nietjlko człowiekiem, ale razem i Bogiem.

Co to za pociecha dla nas, kochani chrześcijanie, że wiara nasza w Bóstwo Chrystusa Pana tyloma do­

wodami jest umocniona! Trwajmy przeto stale w tej świętej wierze, nie naśladujmy w zatwardziałości i zło­

ści żydów, libertynów, którzy naszą wiarę jedynie dla tego prześladują, że jest przeciwną ich niegodziwym chęciom i wyuzdanym namiętnościom. Żyjmy bogo­

bojnie i cnotliwie, a będziemy czuli zamiłowanie tej wiary, która ku nam jedynie samą miłością oddycha.

Bezbożni, kisdy ich spotka jakieś nieszczęście, albo kiedy śmierć nadejdzie, nie mając żadnej pociechy ze strony wiary, rzucają się w rozpacz i sami odbierają sobie życie; zaś ludzie cnotliwi, ludzie bogobojni w każ­

dej przygodzie wiarą i nadzieją są wzmocnieni i po­

cieszeni, że ich cierpienia chwilowe, według przyrze­

czenia Chrystusa, będą nagrodzone wieczną radością w Królestwie niebieskiem. Amen.

ITa miesiąc Różańcowy.

Od sześciuset lat okazywał się Różaniec skute­

czną i dziwnie zwyeięzką bronią w ręku wiernych, ile­

kroć toczyła się walka z wewnętrznymi i zewnętrz­

nymi wrogami Kościołami Bożeno.

Uczy przecież historya Różańca, że właśnie taka walka, która wrzała w Kościele z herezyą Albigensów, spowodowała św. Dominika do wprowadzenia tego spo­

sobu modlitwy. Nie zawiodła go ufność. Zwycięzka moc Różańca św. przeszła od razu najszczęśliwszą próbę.

W ciężkich walkach wieku szesnastego i ośmna- stego przeciwko Turkom, którzy zgubę zaprzysięgli wszystkiemu co chrześcijańskie, znowu Różaniec wy­

jednywał wspaniałe swycięztwa chrześcijańtwu nad po- hańcami.

Nasze czasy mają bardzo wielkie podobieństwo do czasów św. Dominika. Najzaciętsi, a przebiegli i potężni wrogowie uciekają Oblubienicę Chrystusową i przemyśliwają jakby ją zgubić. Wielki Papież Pius IX . i chwalebnie nam panujący Leon X III. nieraz już wyrażali przekonanie, że znowu wzywanie Najśw.

Panny w Różańcu sprowadzi i w tych ciężkich cza­

sach zwycięztwo dla Kościoła.

Było to dnia 23 maja 1877. Ojciec św. Pius IX.

udzielał audyencyi wielkiej liesbie wiernych.

I wtedy to odezwał się do nich w te słowa: »Od­

wagi, moje dzieci! Upraszam was, abyście zwalczali niedomagania w Kościele i społeczeństwie, ale nie mieczem i orężem, lecz Różańcem, modlitwą i dobrym przykładem.*

Podobnie przemawia nieraz Leon X III. Dnia 8. grudnia 1879, w dwudziestą piątą rocznicę ogłosze­

nia dogmatu o Niepokalanem Poczęciu Najśw. Maryi

Panny, zaznaczył w przemowie do wielkiej rzeszy

(3)

pielgrzymów, że właśnie to Niepokalane Poczęcie wy­

raża wielką potęgę Najświętszej Dziewicy nad wspól­

nym wrogiem, i że ta myśl »napełnia nas ufnością, że i tym razem ostatecznie Marya zwycięży.*

Później nawoływał tenże Leon X III. w świat chrześcijański, aby przez ca ły m iesiąc p a ź d z ie rn ik odmawiano codziennie Różaniec, >abyśmy przez wzy­

wanie Niebieskiej Dziewicy w Różańcu dostąpili od Syna Jej Jezusa Chrystusa, pomocy odpowiedniej na­

szym potrzebom.*

Przed kilkunastu laty przyjmował Ojciec św. w kościele św. Piotra szesnaście tysięcy pątników, — było to właśnie w samą uroczystość Matki Boskiej Różańcowej, w pierwszą niedzielę października. Wtedy to powiedział pomiędzy innemi co następuje: »Aby azyskać światło i siłę, ubłagać kierownictwo i zwy- cięztwo w obecnej twardej walce, rozporządziliśmy, aby wołano o pomoc do nieba, a w szczególniejazy sposób do Najświętszej Panny pod wezwaniem Królowej Ró­

żańca św. Pcd tem chwalebnem wezwaniem tryum­

fowała niezwyciężona ta Dziewica nad najpotężniejszymi nieprzyjaciółmi imienia chrześcijańskiego!-i zachowała tak pojedyńczych osób, jako też w rodzinach i na­

rodach całych wiarę, czystość obyczajów, najcenniejsze dobra wiary katolickiej.*

Wszakżeż to zresztą z woli Leona X III. dodano w Litanii Loretańskiej wezwanie: > Królowo Róż ańca św. módl się za nami!*

Obecny miesiąc październik nastręcza wszy­

stkim wiernym pożądaną sposobność do wypróbowa­

nia dzielności modlitwy Różańcowej.

Niechaj wszyscy, wielcy i mali, mężczyźni i nie­

wiasty, obok prostaczków ludzie z nauką, ale też z wiarą głęboką, gromadzą się pobożnie u stóp ołtarzy Matki Boskiej Różańcowej, aby wyprosić, jak powie­

dział Ojciec św., »pomoc odpowiednią naszym potrze­

bom.* Potrzeby te jako łańcuch mocny ścisnęły nas;

przeciwstawmy im łańcuch modlitw, gorących i żarli­

wych modliw w nabożeństwie Różańcowem. Siła i moc Matki Boskiej Różańcowej i dzisiaj nie ukrócona.

Wyjednaj narn rychlej czy później, o co prosimy.

Królowo Różańca św., módl się za nami!

Opowiadanie Wyznawcy.

(Ciąg dalszy.)

Bywało też, że okrutnie wyrywali dzieci z ra­

mion matek, żeby je nieść do popa. Jedna tak je trzy­

mała, a kozak tak szarpał, iż zdawało się, że rozerwą dziecko; a ona mówiła: Niechaj umrze, a nie będzie wasze! Potem jej przecie dziecko wykradli a ochrzcili w cerkwi. Wtedy ona je zaniosła i rzuciła popowi pod nogi. Kiedyście mi splugawili dziecko, mówiła to róbcie z niem co chcecie. Pop odwiózł je później swojemi końmi do jej chałupy i położył pode drzwiami.

Jedna z moich córek, co już była za mężem, Barbara, trzy razy była bita i strasznie pokaleczona, że nie

dawała chrzcić dziecka. Do dziś dnia żyje, ale wciąż jeszcze od tego bicia niedomaga.

Zdarzało się też czasem, że Pan Bóg cudownie pocieszał ludzi. Raz pędzono nas wszystłdch gospo­

darzy na pole przed chałupę, gdzie mieszkał naczel­

nik; otoczono nas kozakami i kazano nam czekać bez czapki. I staliśmy tak bez czapek 24 godzin, a mróz był tak ostry, że kozacy ręce i nogi poodmra- żali; na termometrze we dworze było tej nocy 31 gradusów. Przecie Pan Bóg dał, że nam się nie nie stało.

Raz znowu bili srodze dziewczynę, która wycho­

wywała dzieci swego brata już przedtem wywiezio­

nego, ażeby te dzieci dała chrzcić u popa, a ona nie chciała. Wtedy wuj jej, który już był przeszedł na prawosławie, srożył się na nią i mówił: Trzeba lepiej bić, tak, żeby ciało od kości odpadało. — Dwa ty­

godnie później on sam tak jakoś brzydko zachoro­

wał, że mu ciało i odpadało od kości. I mówili jemu wszyscy, że to kara Boża. A przy jego pogrzebie koń się spłoszył i trup wypadł z trumny do błota, ażeśmy się wszyscy śmiali — choć to nie do śmiechu były czasy.

Trwała ta katownia z jakie dwa miesiące, aż do Wielkiego Postu. Wtedy zdarzyło się, że ksiądz łaciński z Górek przejeżdżał koło tej chałupy, gdzie było bicie i więzienie. Słyszy tam jęki, każe stanąć, wchodzi, widzi krew, rany gnijące, biedne ludziska rzucają mu się do nóg, proszą o ratunek. Ksiądz śmiało kozaków łaje: Taka to wasza wiara, mówi, że ją knutem napędzacie? W y poganie, okrutniki! — Napisał relaeyę do Warszawy i bicie zaraz ustało, ale księdza po dwóch tygodniach gdzieś daleko prze­

nieśli.

Na nieszczęście przyjazd tego księdza z Górek przyszedł za późno. Już pod koniec tych dwóch miesięcy katowania, wielu zaczęło mięknąć. Hoło- wiński spróbował przemawiać do ludzi po dobremu.

Brał się na wszystkie sposoby, bo po wsiach okoli­

cznych, gdzie tylko chciano ciągnąć ludzi do podpisu, wszyscy odpowiadali: My za Szpakami idziemy; jak Szpaki, tak i my. I w naszych Szpakach, skoro je­

den i drugi gospodarz puścił jakie słowo przed na­

czelnikiem, zaraz drudzy mówili: Jak oni, tak i my.

I ja też tak samo gadał, myśląc, że to słowo na wiatr.

Ale drugiego dnia naczelnik chciał, żeby to wszystko spisać przed popem, i żeby się każdy pod­

pisał, że się zapiera Ojca św. i rzymskiej wiary, a przystaje na wiarę cerarską. A tu żona moja i dzieci całowały mnie po rękach, żebym nie podpisał. Ja też Bóg widzi, nigdy w sercu nie chciałem.

(Dokończenie nastąpi.)

Rzym przed trzydziesta laty.

Dnia 20-go wrześcia minęło trzydzieści lat, jak

na stolicę Apostoską targnęła się dłoń świętokradzka

(4)

i wywłaszczyła ją, za pomocą brutalnego gwałtu, z własności i przywilejów prawowitych.

W dniu 19-go września 1870 r. nieliczna załoga Rzymu kończyła przygotowania obronne, nieprzyja­

cielska zaś armia włoska opasywała miasto wieczne, aby je wydrzeć Ojcu świętemu. Pius IX. postąpił wtedy, jak przystało na Najwyższego Pasterza i naj- wspaniałomyślniejszego monarchę: postanowił uniknąć, o ile można, rozlewu krwi. Wysłał więc do jenerała kanclerza, komendanta załogi rzymskiej, pismo, w któ- rem protestuje przeciwko niesłychanemu bezprawiu, ale równocześnie dodaje: »Namiestnik Jezusa Chrystusa chociaż napadnięty najaiesłuszniej, ustępuje... aby krwi rozlewu uniknąć. Nasza sprawa jest sprawą Boga:

Jemu paruczamy obronę naszą i losy.c

Potem udał się Ojciec św. do świątyni św. Jana Laterańskiego, uważanej za Kościół-Matkę wszystkich na świecie świątyń, pozostających w jedności ze Sto­

licą Apostolską i noszącej dla tego nad glównem wej­

ściem napis: M ate r et C a p n t om niunu E c clesia- rum. Odprawiwszy tam modły, podążył następnie do kościoła S cala S an ta, gdzie przechowują się schody do pałacu Piłata, po których Pan Jezus wstępował.

Schodów jast dwadzieścia ośm, wszystkie z marmuru białego; wolno wchodsić po nich tylko na klęczkach, a mimo to takiemu uległy zniszczeniu, że trzeba je było osłonić innemi, z drzewa orzechowego. Miejsca skropione krwią Zbawiciela widać na nich przez ot­

wory szklane, oprawne w ramki metalowe.

Pius IX., na sędziwość i znękanie nie zważając, ukląkł i na kolanach posuwał się po nich, a widok takiej świątobliwości i pokory ze strony Namiestnika Chrystusa wzruszył do głębi wszystkich obecnych.

Na stopniu ostatnim ucałował ślady krwi Zbawiciela, a potem wzn ósł ręce i głosem rzewnym modlić się zaczął:

>Boże, Stworzycielu świata, Panie! Oto sługa Twój, najpokorniejszy i najmizerniejszy, śmie błagać Ciebie, przez Krew Jednorodzonego Syna Twego, która te stopnie ongi zbroczyła, przez Mękę Jego krzyżową, przez dobrowolne narażanie się na urągowisko i sro- motę dla zbawienia ludu, który Go boleśnie i bez li­

tości znieważał... Ulituj sią nad ludem Twoim, nad Kościołem Twoim, ukochaną córką Twoją... Racz gniew poskromić słuszny, nie dozwól, aby dłonie świętokradz- kie skalały Twoje przybytki. Przebacz ludowi Twemu;

on krwią swoją zrosił tę ziemię, a teraz, szałem ogar­

nięty, nie wie co czyni. Panie nad pany, Ojcze Naj­

miłosierniejszy! jeśli trzeba ofiary, zabierz mnie nie­

godnego sługę Twego. Ulituj się Boże, zmiłuj — ale cokolwiek nastąpi, niech się stanie z Twoją wolą świętą.

Amen.«

Słowa Ojca św. rozlegały się wśród ciszy i wśród łkań, których nikt z obecnych nie mógł powtrzymać.

W nocy z 19 na 20 września armia nieprzyja­

cielska zbliżyła się do miasta. Armia papiezka liczyła zaledwie 10 000 ludzi zdolnych do walki, i ta garstka miała pokonać 60 000 napastników!

Rychło z rana o godzinie 5 odezwały się działa nieprzyjacielskie. Rozpoczęła się zajadła walka. Żoł­

nierze papiezcy walczyli po bohatersku i bez przesady powiedzieć można, że cudów waleczności dokonywali.

Karabinier Kissling, któremu kula działowa strzaskała obie nogi, upadając zawołał: » Odwagi, towarzysze!

Niech żyje Ojciec święty!* Wielu artylerzystów po­

mimo ciężkich ra»?, nie opuszczało szeregów. Wach­

mistrz Eickalt, strzelając z działa, odmawiał wiersz po wierszu Litanią do Najświętszej Panny. Przewaga nie­

przyjacielska nie odejmowała męztwa małej garści wa­

lecznych.

Z obozu napastnika padał tymczasem istny grad kul armatnich. Miasto było formalnie zarzucone gra­

natami. Tu i owdzie wybuchnęły pożary. Papiezcy zastępowali brak armat gęstym ogniem z muszkietów.

Około godziny 10 ukazał się w murze wyłom i kule nieprzyjacielskie zrobiły swoje. Żuawi, stojący w tem miejscu, czynili nadludzkie wysiłki, aby odep­

chnąć nieprzyjaciela i dodawali sobie odwagę, śpiewa­

jąc hymn na cześć Piusa IX.

Ojciec św. wstał tego dnia prawie ze świtem, od­

prawił Mszą św., wśród której wystrzały działowe i karabinowe przerywały modlitwę i Litanią do Najświę­

tszej Panny, śpiewaną przez kardynałów.

Kiedy pułkownik Carpegna przyszedł oznajmić, że mur się zarysował, a nawet że już wyłom widoczny, Ojciec św. natychmiast polecił zaprzestać walki.

— Nie chcę krwi rozlewu, obrona dalsza byłaby niepożyteczną.

A ocierając załzawione oczy, szepnął:

— Nie płaczę nad sobą, ale nad wiernymi obroń­

cami swymi. Żołnierzy uwalniam ze służby, rozwię- zuję przysięgę, którą mi na wierność złożyli.

Nazajutrz po zajęciu Rzymu przez armią włoską, żołnierze Papieża ustawili się na placu św. Piotra, gdyż tam miał ich pożegnać Ojciec święty. Kardynałowie ze względu na etan Piusa IX, który tyle wycierpiał, pragnęli mu oszczędzić nowych wzruszeń, ale On nie chciał pozwolić, aby waleczni Jego obrońcy opuścili Go bez błogosławieństwa. W otoczeniu kardynałów i prałatów ukazał się w oknie Watykanu, wyciągnął ręce do stojących naprzeciwko szeregów, jak gdyby je chciał wszystkie do serca przycisnąć, i krzyż w po­

wietrzu nakreślił.

— Niech żyje Ojciec święty! Niech żyje Pius IX ! — zawołali żołnierze z zapałem nieopisanym, a okrzyk ten powtórzył się po wielekroć razy.

Ojciec św., widząc dowody tak szczerej ogólnej miłości, nie mógł powstrzymać rozrzewnienia i oczy jego napełniły się łzami, zachwiał się i upadł zemdlony na ręce otaczających Go kardynałów. Gdy wrócił do przytomności, rzekł do kardynała Vanutell’iego:

— Dokonaną została wielka zbrodnia, ale od­

powiedzialność za nią spadnie na głowy tych, którzy do niej rękę przyłożyli. Podobało się Bogu, abym do dna wychylił kielich goryczy; niech się stanie Jego święta wola! Krzywdziciele moi przygotowali dla ludu włoskiego przyszłość groźną, pełną nieszczęść*

ale nie zdołali zachwiać powagi Kościoła.

Redaktor odpowiedzialny St. C z e r n i e j e w s k i w Królewskiej Hucie. Nakładam i czcionkami Drukarni św Jacka w Królewskiej Hucie.

Cytaty

Powiązane dokumenty

Tym samym krytyka (podobnie jak postulowana w niej koncepcja sztuki) przekraczała model określony przez ekspresję (rozumianą jako jedność dzieła i autora, w której dzieło

uczyć brzeg wspólny (fotografia), Agata Witkowska doesn’t care (fotografia), Tomasz Bieńkowski mirrors (linoryt) i zastanawiają się, biorąc pod uwagę pytanie zawarte w temacie,

Jednemu przez Ducha bywa dana mowa mądrości, a drugiemu mowa umiejętności według tegoż Ducha;.. inszemu wiara w tymże Dachu, drugiemu

stusa i umrze jako męczennik!* I te słowa Świętego spełniły się d o k ład n ie; syn owej pani, którem u dano imię Filip, młodzieńcem 1 będąc ^wstąpił do

ściej bywają podrabiane, mianowicie wina południowe jak Port, Sherry, Madeira, prze- dewszystkiem zaś Samos i Muskat, nigdy nie mają osądy, naczęte zaś nie

W pierwszym razie oznaczył Chrystus Pan dobroć Boga, który gotów jest zawsze przebaczać grzesznikowi, byle tylko szczerze nawrócił się do Niego.. My przy

sze ukryty zamiar, żeby ukarać nasze nieposłuszeństwo Jego świętemu prawu, aby zmienić w nas niegodziwe żądze, złe pomysły, ożywić w nas wiarę i pobudzić

łączył od Boga, powstała wojna w jego sercu nieokiełznane namiętności wrzeć poczęły we wnętrzu jego, a człowiek stal się nieprzyja­.. cielem