• Nie Znaleziono Wyników

Szkółka Niedzielna. 1901, R. 6, nr 49

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "Szkółka Niedzielna. 1901, R. 6, nr 49"

Copied!
4
0
0

Pełen tekst

(1)

( * M i

Dodatek do „Gazety Katolickiej.“

mm/u

N r . 49 Sobota 7. g ru d n ia 1001

N a N ie d z ie lę 2 -g ą A d w e n tu .

__ _______

Lekeya.

Rzym. XV. 4 13.

Bracia, cokolwiek napisano, ku naszej nauce na­

pis no, byśmy j i/ z cierpliwość i pociechę pisma nadfieję mieli. A Bóg cierpliwości i pocie<hy niech wam da, abyście j dn<ż między sobą r zu oieli wedle Je u-<a Chryttus t: abvście jednomyślnie jednemi u ty czcił B ga i Ojca Pana nas »go Jezusa Chryst- s -.

Przeto przyjmujcie j^dni diugie, jako i Chryetu*

przyjął was ku czci Bożej: Albowiem powiadam, i ż Je/.u* Chrystus był sługą obrzezanie dla, prawdy Bożej sb/ utwie-d tł obittiice ojców. Lecz poganie żeby za miłosierdzie czcili Boga, jako napisano: dla tego będęć wyznawał miedzy pogrnny Panie, i będę śpitWiił imieniu Twemu. I zno» u mów ł: weselcie się poganie z lud m J*go, i znowu: chwalcie Pana wszyscy poganie, a wysławiajcie Go wszy tkie narody.

I zn.)WU Izajasz mówi: Będzie ko»zeń Jessego, a który powstanie panować nad [ogany, w tym pog; - nie nadzieję pokładać będą. A Bóg nadziei n’e h was napełni wszelaką rad. ścią i p kojem w wierzeniu, abyścia obfitowali w nadziei i w mocy Ducha świę­

tego.

Ewangelia.

Mat. XI. 1 - 2 0 .

W on czas usłyszawszy J.*m w więzi* n’u dzieła Chryet'i8Qwe, posławszy d^u z u<*zniów swoich, rzekł mu: Tyś jest który masz \ riy)ś6, czyli inszego cz*- kaiii•«: A odpowiadając Jesus rzekł im: Szedłszy od­

nieście Janowi coście słyszeli i widzieli: tl-^pi widzą, chromi chodzą, trędowaci bywają oczyszczeni, głusi słys?ą, umarli zmartwychwstają, ub gim Ewangelią opowisidają. A błogosławiony jett, kfe ry się zemnie nie zgorszy. A gdy oni odeszli, począł J«2u-? mówić do rzesz o Janie: CosciS wyszli na puszczą widzieć?

Człowieka w iniękkie. szaty obleczomgo? Oto, któ­

rzy w miękkie szaty się obłóczi w domach króle wd- są. Ale coście wysili widzieć? Prtroka? Za­

iste powiadam wam, i więcej niż Proroka. B ć ten jett, o którym napisano: Oto ja posyłam Anioła mego pr/ed obliczem twojem, który zgotuje drogę twą przed tobą.

Marya trwogą dla ludzi zlej woli, otuchą* pomocą dla dobrze ijśląoyck

Łaskawa i miłosierna jest Marya, ale tylko dla św iętobliwych, albo z prawdziwym,

do Niej się uciekających o só b ,.p r2

obrażona w cudownym swoim oWazie^pgP!-#, ludzi przychodzących na .ipiejsce św ięte z niedobrym um ysłem , bez bojaźni i wstydu, bez łez i skruchy, pokazała też niejednokro­

tnie swoją potęgę w obronie czci swojej i Boskiej.

Niewiasta jed n a, (której imię z umysłu dla jakiejś niesławy lubo natenczas wiadomej i jawnej nie wpisane w księgach), przyszła z kompanią na m iejsce św ięte i odpust z ui- tencyą dobrą, ale znać nie dobrą dyspozycyą na spow iedź, przez niedbałe roztrząśnienie sumienia, a zatem zapomnienie grzechu czyli grzechów ciężkich i żalu potrzebnego za nie.

W szedłszy do y^ i uj-

Pytała się drugich czy obraz "otwfedj^powie- dziano i ukazyw ano, że otwarty i sama nan oczy wytrzeszczała, — ale darmo! Dziś to niby było we wieczór podczas nieszporu, do jutra ted y odłożyła spraw ę, poszła na spo­

wiedź i niespokojna powróciła do gospody.

Nazajutrz, wyspowiadawszy się wskok nagle, aby jej drudzy nie odeszli, wnijdzie do ka­

plicy, stanie przed obrazem, patrzy, a obrazu jak we m gle albo w obłoczku skrytego nit>

widzi, przeciera oczy, chustką się ociera i bliżej przystąpiwszy, spogląda, uważa, jeźli to nie od kurzu, z prochu przeszkoda. Otf kurzu? Od zakurzonego to sumienia i jakie- mi grzechami przyciężona, znać nie widzi jak i Wczoraj obrazu przeczystej Panny. A gdy kompania brać błogosławieństwo i odejść miała, poszła znoT/u do spowiedzi, aby jeązcze raz wyspowiadawszy się, może ujrzy święty

(2)

194

coraz, aiec darmo i po drugiej spowiedzi me m oże go obaczyć. Już wtedy na wszystek glos narzekać i z płaczem lamentować za­

czyna, że tak niegodną stała się widzenia Naj św. Panny, od wszystkich oglądanej. W y­

chodzącą z kościoła spotkał wielebny ojciec Augustyn Kordecki, przeor Jasnogórski w kruchcie czyli babienicy, pyta tedy przyczyny lam entów , a domyślając się , że coś na su­

m ieniu zamilkł ego ćmiło oczy do pożądanego widzenia, zawołał ją do konfesyonału, roz­

trząsa sumienie, rozważa i rozsądza, jak trzeba b y ło , 'a rozgrzeszywszy każe z ufnością iść )licy przed obraz Najświętszej Panny, fero teraz jasno przejrzała i oglądała Matkę Isierdzia w obrazie swoim rozjaśnioną, że już ciesząc się, grzechów pozbyła się , a w e­

sołe oko i wzgląd u Boga i u Jego Matki przedziwnej otrzymała.

Pamiątka pośmiertna.

(Ciąg dalszy.)

W takich sm utnych chwilach wierna mał­

żonka umiała zawsze pocieszyć swego W icusia i rozpędzić jego troski o przyszłość.

fiesz co, ty mój kochany,« rzekła, — )g nam dotąd dal tyle dowodów swej locnej op iek i, że Mu się za wszys­

tk o nie możemy należycie odwdzięczyć. On na& i teraz nie opuści. My nie jesteśm y tem u winni, iżeśmy wpadli w ubóstwo. Cóż t y powiesz na to W icusiu? Nie daleko asamku jest dom z małym ogródkiem do sprzedaży; jest prawda trochę zniszczony, bo jeg o właściciele są pijakami, ale jam sobie myślała, że go sobie możemy kupić i stoso­

wnie odnowić. Tam sobie założymy mały kramik i będziem y sprzedawali różne przed­

m ioty potrzebne wieśniakom. <

»To dobrze H elenko z ło t a ; — ja z moją złamaną ręką będę jednakże mógł z łatwo­

ścią zająć się różnemi czynnościami, i będę prowadził rachunki, bo dzięki Bzgu — oj­

ciec mnie regularnie posyłał do szkoły a w rachunkach znowu byłem jednym z 4najle­

pszych szkolarzy,* »A ja szyciem i innemi robotami ręcznemi także obok domowych

zatrudnień moicd jeszcze cos zarooię i wyży­

w im y się uczciw ie,« dodała Helenka.

Ale tak do zakupna towarów jak i od­

now ienia domu trzeba było znacznej sumy pieniędzy. Tych zaś w domu nie b y ło , bo koszta na leczenie męża były wysokie a owych sześć tysięcy marek, które śwdętej pamięci hrabina darowała była swej wycho- wanicy, były w mieście pożyczone u pewne­

go kupca.

Gdy W incenty się upomniał o swój dług i przynajmniej o wypłatę jednej połowy pro­

sił, kupiec zwodził go z dnia na dzień a na­

reszcie mu oświadczył, że dopiero na przy­

szły św. Michał t. j. za rok — pieniądze może wrócić.

Na szczęście jeden ze zamożnych gospo­

darzy pożyczył im na jeden rok dwa tysiące marek za opłatą dość wysokich procentów.

Kupili więc ów dom i ładnie go wyporządzili.

Cieszyli się , że posiadali własne pomieszka­

nie a W incenty, który dla okaleczałej ręki nie mógł zawiadować wielkim ogrodem przy zamku, mały ogródek przy swoim domku ładnie sporządził tak , że na wiosnę aż miło było spojrzeć na jego grządki i śliczne wa­

rzywa i kwiatki.

Podobnie izdebka była wzorem porządku i czystości; bo dobra gospodyni Helenka nie szczędziła ani wody ani miotły. W kramie powodziło im się dobrze, bo odbiorców mieli dużo. Towar zawsze był dobry, waga spra­

wiedliwa, a gdy dzieci przyszły co kupić, to im Helenka zawsze coś przydała, to kilka rybek z cukru, to sznureczkę do w łosów , a chłopcom kilka wojaków malowanych lub

coś podobnego. !

Tak nasi kochani małżonkowie W incenty i H elenka już trochę byli zapomnieli o swych troskach i żyli sobie na nowem gospodar­

stw ie dosyć szczęśliwie. Ale gdy się czło­

w iek najmniej spodziew4ju,nieszczęścia' — to ono już wisi nad nami. I 8 B B

Razu jednego przyszła sąsiadka do kramu H elenki i odbierając od niej zakupione tar wary, poczęła jej opowiadać o różnych no­

winach z miasta; między innemi słyszała tam była, że kupiec N.... zbankrutował i wszyscy,

— co mieli pieniądze u n ie g o , utracili wszystko.

W iadomość ta jak piorun uderzyła serce

(3)

195 - rriueeuuigo i H eiem u , — bo niestety —

prawdziwie i onym przepadły całe sześć ty ­ sięcy marek. Skoro się ów gospodarz co W incentem u był pożyczył 2000 m arek, do­

wiedział o bankructwie kupca — lękał się 0 swój dług i natychmiast żądał, żeby mu zwrócili jego kapitał. To było oczywiście niepodobieństw em . Chociaż mu W incenty chciał cały dom z ogrodem i towarem w sk lep ik u dać zafantować, gospodarz nie chciał przystać na to i oświadczył im , iż jeśli do 4 tygodni nie zapłacą, da im dom wywiesić 1 wTypędzi ich z posiadłości. Cóż tu było robić — Pan Bóg tu jedynie mógł udzielić pom ocy, bo od kogóż mogli się na ziemi ta­

kow ej spodziewać? Helena patrząc na ko­

chanego męża i dzieci tak była smutną, ze jej serce chciało pęknąć. W największej boleści wewnętrznej poszła do kościoła i w y­

słuchawszy mszy św. znowu klęczała przed obrazem św. Anny. »Ach święta M atko!

rzekła ze łzam i, »oto znowu jestem biedna jak niegdyś — we wieku dziecięcym. W ten­

czas św. Anno zesłałaś mi jakby z nieba nieboszczkę dobrodziejkę moją; ach nie o- puszczaj mnie i teraz, kiedy się już nie sama jedna — ale z całą moją rodziną do ciebie uciekam. Jutro dom nasz ma być sprzedany.

D okądże się potem obrócimy? Cóż poczną m oje biedne dzieci? Ach święta A nno, nie dla siebie błagam litości, lecz dla nich. Ma­

cierzyńskie serce moje drży z bojaźni o smutny los m ych dziatek i drogiego męża.«

Przestała mówić, lecz płakała dalej. Po chwili znowu zaczęła: O, ty najdobrotliwsza Matko święta! Jakeś nieraz na córeczkę Twoją Pa­

nienkę Maryą litościwie spojrzała, tak spoj­

rzyj teraz na mnie grzeszną matkę, która się rozpływa w żałości.*

Na ten sposób modliła się długo i — o cudo! naraz zrobiło jej się lekko na sercu jak wtenczas, kiedy pp śmierci matki swej klęczała w kościele przed ołtarzem św. Anny.

v n .

S ta r y r y zegar.|

Pokrzepiona modlitwą i ufnością w O- patrzność Bozką, powstała Helena zalana łzami, ale to nie były łzy rozpaczy, tylko łzy słod­

kiej pociechy. Potem poszła na górę do izdebki, aby tam zrobić porządek.

Podczas gdy R eiena była zajęta swoją robotą, mąż W incenty siedział smutny w izbie i trapił się myślą, co sobie potem po­

cznie, jak go z rodziną wypędzą z domu.

Gorąco mu się zrobiło i zimny pot wystąpił mu na czoło. Zbliżył się do okn a, spojrzał na piękny swój ogródek i łzy mu się puściły z oczu, bo się w obecności dobrej żony swojej zawsze wstrzymywał z płaczem, aby jej jeszcze bardziej nie zasmucić! D zieci bawiły się w izbie i nigdy nie uważały na ojca. Jednakże mały Jacuś spostrzegł, że ojciec płacze. Zostawił swoję zabawkę i rzekł smutno do ojca: »Kachany tatko!, czemu ty płaczesz ?«

»Moje dziecię,« odrzekł ojciec — »w iel­

kie nieszczęście spadło na nas; nasz sąsiad chce nasz dom sprzedać a musimy iść z tąd

— a nie wiem dokąd się udamy i jak się używimy. A przecież by to było smutno gdybyśm y musieli iść po żebrocie.«

Chłopiec się gorzko rozpłakał, złożył ręce i zawołał: » 0 mój Boże — nie depusć^- abyśmy byli żebrakami.«

Skoro mała Aneczka ujrzała

braciszka i z pojrzała w zapłakane oczy ojca, sama zaczęła głośno płakać i szlochać. Oj­

ciec wziął córeczkę na kolana, aby ją uspo­

koić ale ona ustawicznie wołała: »Bozie!

Bozie! chleba naszego daj nam dzisiaj, święta Malyjo módl się za nami!«

Na oknie leżało jabłko, które ojciee chciał rozdzielić m iędzy dzieci ażeby płakać przestały. Dał jednę część chłopcu a drugą Aneczce; ale Jacuś, którymu żal było sio­

strzyczki, rzekł: »Nie płacz Hanusiu! ja nie chcę jabłka — tu masz i moję połowę, Zjedz ty sobie całe jabłuszko i nie płacz, B óg nas nie opuści. « Przytem pogłaskał ją i podał całe jabłko — Ojciec wzniósł oczy ku niebu i z głębi serca westchnął: »Boże zlituj się na tem i niewinnemi dziećmi na­

szymi. «

W tej chwili stał się w izbie na górze w ielki łoskot jakby się tam było coś cięż­

kiego obaliło lub strzaskało.

W incenty zostawiwszy dzieci w izbie, wybiegł prędko po schodach do rzoczonej izby, aby się przekonać, co się tam stało.

Zona stała na pośrodku pokoiku trzymając jakiś papiór w ręku i widząc strapionego

(4)

wielkiej iadości zaraa zaw ołała na niego: »Bóg nam dopomógł — kochany mężu; padnijmy na kolana i dziękujmy Mu

*erdecznie.

(Dokończenie nastąpi.)

wieti©.

N iech tam nieba ideały Tworzą, jakie chcą, poeci, Mojem niebem światek mały, A w tem niebie — małe dzieci.

Z po za chmurek, jak z okienka, Na świat patrzą co się dzieje, A Dziecina się maleńka,

Mały Jezus do nich śmieje.

I jak niegdyś w Betleem ie D o rozkosznej ich gromadki, Jnkby schodził znów na ziemię, Rwie się Jezus z ramion Matki.

4 Najświętsza Matka Boża, azusika z kolan zsuwa, Uśm iechnięta niby zorza,

Nad wszystkiem i dziećmi czuwa.

I niewinne ich igraszki,

D zieli wspólnie z swą dzieciną;

Patrzy, patrzy, gdy jak ptaszki, Na skrzydełkach w górę płyną.

Lub gdy małe te dzieciątka, Calem szczęściem niebios tchnące, Białe owce i jagniątka,

Na niebieskiej pasą łące.

A Jezusik na ich czele, Pasterz dobry i kochany, Z małych dzieci ma kapelę, Z małych dzieci dwór dobrany.

One Jemu tylko służą, Z nimi On się tylko bawi, A gdy im się oczki mrużą, On im do snu błogosławi.

Już zasnęły! — I wam, dziatki, D o snu główka się usuwa;

Po nad wami Bożej Matki Opiekuńcza ręka czuwa.

A Jezusik dłoń malutką Łączy z dłońmi matczynemi, Błogosławiąc nią cichutko, W szystkie dzieci na tej ziemi!

O! niech jakie chcą poeci

Marzą mena laeaiy,

W mojem niebie małe dzieci, Mojem niebem — świat ich mały!

Rady praktyczne.

—- W in o n a tu r a ln e i s z tu c z n e . Środka pewnego ku rozróżnianiu wina sztueznego od naturalnego niema właściwie. Najwyższą łn- stancyą w tym względzie jest zawsze jeszcze język znawcy, bo i chemia nieraz zawodzi.

Pleśń zaś u wina wogóle o niczem nie świadczy, bo właśnie te wina, które najczę­

ściej bywają podrabiane, mianowicie wina południowe jak Port, Sherry, Madeira, prze- dewszystkiem zaś Samos i Muskat, nigdy nie mają osądy, naczęte zaś nie psują się wsku­

tek wielkiej ilości alkoholu i siarkokwasu lub kwasu fosforowego. Hiszpańskie i portu­

galskie wina mają zwykle 20— 21 proc., słod­

kie greckie 18 proc., francuskie 16 proc., wę­

gierskie 16— 20 proc. alkoholu. Kto się chce ochronić przed otrzymaniem win sztucznych, powinien je sprowadzać tylko od firm rze­

telnych.

Jak s p ę d z a ć c h w ile w o ln e ? Nie zdrowo jest przepędzać czas wolny w ka­

wiarniach t. z. restauracyach i salach zady­

mionych. Daleko jest lepiej spędzać chwile wolne na świeżem powietrzu w ogrodzie lub łesie. Szczególną korzyść osiągnąć można, gdy się przepędzi znaczną część swobodnego czasu na boisku gym nastycznem ; przez ćwi~

czenia gimnastyczne nadaje się swym człon­

kom siły, giętkości i zwinności.

Żarty i dowcipy,

* K o n k lu z y a r o z p r a w y filo z o fic z n e j,.

— W ięc cóż jest właściwie istotą wszech­

bytu? *. x

— Cokolwiek kapitału i trochę kredytu.

*

* *

* Ui A d w o k a ta . — Jakże chcesz, mój drogi, abym cię przyjął do siebie za lokaja?

Przed dwoma tygodniami broniłem cię z oskarżenia o kradzież!

— Ależ, panie adwokacie, przecież pan wówczas przysięgał, że jestem najuczciwszy człowiek pod słońcem.

Badektor odpowiedzialny St. C z e r n i e j e w s k i w Królewakwi Hucie. Nakładam i czcionkami DruJcarai św. Jaska w Królewskiej H u de.

Cytaty

Powiązane dokumenty

stusa i umrze jako męczennik!* I te słowa Świętego spełniły się d o k ład n ie; syn owej pani, którem u dano imię Filip, młodzieńcem 1 będąc ^wstąpił do

W pierwszym razie oznaczył Chrystus Pan dobroć Boga, który gotów jest zawsze przebaczać grzesznikowi, byle tylko szczerze nawrócił się do Niego.. My przy

sze ukryty zamiar, żeby ukarać nasze nieposłuszeństwo Jego świętemu prawu, aby zmienić w nas niegodziwe żądze, złe pomysły, ożywić w nas wiarę i pobudzić

Mógłżeby Jezus, który z postaci zdawał się być człowiekiem tylko, temi słowy odzywać się, gdyby nie był pospołu i Bogiem.. Grzech jest przestąpieniem

łączył od Boga, powstała wojna w jego sercu nieokiełznane namiętności wrzeć poczęły we wnętrzu jego, a człowiek stal się nieprzyja­.. cielem

Aleś może dotąd nic nie słyszał o tern, jak wielce się przyczyniła do jego świętości matka jego. Gdy dziecię przyniesiono od chrztu, pobożna matka Franciszka pocałowała

Postawiwszy go bęzpiecz- nie na ziemi, podaje rękę Róży żeby ją wyswobodzić, ale ta widzi że w ten sposób rzecz się udać nie móże, rzecze przeto: „Raczej nżej

Jak zatem widzimy, na przestrzeni 25 lat stanęło na misyjnej roli Burundi i Rwandy 24 polskich Karmelitów Bosych. Dużo, bo trzeba pamiętać, że wszyscy zakonnicy