• Nie Znaleziono Wyników

Polska Zachodnia : tygodnik : organ P.Z.Z., 1945.10.21 nr 12

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "Polska Zachodnia : tygodnik : organ P.Z.Z., 1945.10.21 nr 12"

Copied!
12
0
0

Pełen tekst

(1)

C E 1 / 1 4 . - M l

mska m m im

‘JZfĄO CbM Śłi'— Crs*ąćU*> 'p ''Z ,n j»

R O K I P O Z l / l l , 0 X 1 / % 2 1 IM Ż IłZ IfK U K /l #9^/5 K. X R 1 2

U * nowym etapie

/

P o l s k i Z w ią z e k Z a c h o d n i r e a k t y w o w a ł s w o ją d z ia ła ln o ś ć w p ie r w s z y c h ty g o d n ia c h naszej o d r o d z o n e j n ie p o d le g ło ś c i p r z e d w ie lo m a in n y m i o rg a n iz a c ja m i s p o łe c z n y m i. M y ś l w z n o ­ w ie n ia d z ia ła ln o ś c i P Z Z . p o w s ta ła od ra z u w mózgach w ie lu lu d z i, w k i l k u k o m ite ta c h , w k i l k u nie z w ią z a n y c h z sobą ośrodkach. N ie m o g ło by ć inaczej.

W c h w il i, k i e d y — w s k u te k d o jś c ia w Polsce do g łosu i w ła d z y s ił d e m o k r a ty c z n y c h nasza g ra n i ca nad O d r ą i N is ą sta w a ła p rz e d n a ro d e m j a k o ko n k re tn e zagadnie nie po lit y c z n e — w z n o w ie ­ nie d z ia ła ln o ś c i przez P Z Z . , k t ó r y na w ie le ł a t p r z e d w o jn ą na­

w o ł y w a ł n a ró d do p o w r o t u na stare s z la k i C hro b re g o ,

s ta ło sie p o tr z e ­ bą c h w il i. P o ­ w o ła ł a nas na no­

w o do ż y c ia nie żadna w y r o z u m o - w ana k o ncepcja , ale s y tu a c ja p o l i ­ ty czna, w j a k i e j zna­

l a z ł się nasz na ró d . P o w s t a liś m y w w y n ik u n a r o d o w e j p o trz e b y . Ten element sponta niczności, k t ó r y le ż y u naszego p o c z ą tk u w o d r o d z o n e j Polsce, p rz e s ą d z ił n a tu r a ln ie f o r m y naszej d z i a ł a l n o ­ ści, d w ła ś c iw ie b ra k w s z e lk ic h fo r m .

D o s z ło do tego, że o rg a n iz a c ja nasza p rz e z k i l k a mie się cy is tn ia ła i d z i a ła ł a fa k t y c z n ie bez c e n tra ln e g o k ie r o w n ic tw a . K i e d y po w y z w o l e n iu naszych w o je w ó d z t w za ch o d n ic h stanęło za gadnie nie p rz e rz u c e n ia w i e l k i e j masy w y s ie d lo n y c h przez, o k u p a n ta P o la k ó w ze Śląska, P o z n ańskie go i P o m o r z a — m y ś ­ m y się t e j p r a c y p o d j ę l i . N a w i e l u terenach o d z y s k a n y c h m y ś m y b y l i p ie r w s z ą p o ls k ą organizacją. P r o w a d z il iś m y a k c ję p rze sie ­ dleńczą, k i e d y P U R z n a j d o w a ł się jeszcze w s ta d iu m o rg a ­ n iz a c ji. Z d a je m y sobie z tego d z i s ia j sp ra w ę p ra c o w a liś m y często n ie u d o ln ie , p o p e łn i a l iś m y w ie le b łę d ó w . N ie w s z y s tk ie nasze o k rę g i z r o z u m ia ły , że n ie k tó r e akcje, k tó r e m y ś m y r o z ­ p o c z ę li, n a le ż ało następnie w m ia rę p o s tę p u ją c e j n o r m a li z a c ji s to s u n k ó w p rze ka za ć w ła ś c i w y m o rg a n o m p a ń s tw o w y m czy

też in n y m o r g a n iz a c jo m społecznym . T o je d n o m usi nam oddać o p in ia p o ls k a : w z ię liś m y się do p r a c y w te d y , k i e d y nie można b y ło z w le kać. G d y in n i p r z e m y ś li w a l i, j a k b y się zabrać do t e j p ra c y , m y ś m y j ą j u ż w y k o n y w a l i. P o p e łn i a li ś m y b łę d y , ale

m i m o te g o — p r a c o w a l i ś m y .

Z d a ją c sobie w p e ł n i spraw ę z o b ie k ­ t y w n y c h w a ru n k ó w , w k t ó r y c h w y ­ r o s ł y s p onta niczne f o r m y naszej

p r a c y , nie m o że m y o c z yw iś cie z a m y k a ć oczu na l ic z n e nie­

dom agania, d o k t ó r y c h te f o r m y m u s ia ły p r o w a ­

dzić, a n i t y m b a r d z ie j - nie m ożem y f o r m ty c h k o n ty n u o w a ć .

D la w s z y s tk ic h lu d z i, d l a k t ó r y c h nasza p rz y s z ło ś ć nad O d r ą i N is ą b y ł a d r o g ą i d l a k t ó r y c h w s k u ­ te k tego b lis k a także b y ła d z i a ­ ła ln o ś ć P o ls k ie g o Z w i ą z k u Z a c h o d ­ niego ja s n y m b y ło , że o sią g n ę liś m y g r a ­ nicę nad O d r ą , N is ą i B a łt y k ie m , d z ię k i d w o m p o d s ta w o w y m f a k ­ to m p o l i t y c z n y m : z w y c ię ­ s tw u obozu d e m o k r a ty c z n e g o w Pols ce ora z s o ju s z o w i ze Z w ią z k ie m R a d z ie c k im . D la te g o też s ta w ia ją c d z ia ła ln o ś ć P o ls k ie g o Z w i ą ­ z k u Zach o d n ie g o na s z e ro k ie j, b e z p a r t y jn e j p l a t f o r m i e de ­ m o k r a t y c z n e j p o s t a w i li ś m y j e d n a k ja s n o sprawę, że w ty c h d w u is to tn y c h p u n k ta c h : is tn ie n iu w Pols ce w ła d z y d e m o k r a ­ ty c z n e j i u t r z y m a n i u ścisłego sojuszu ze Z w ią z k ie m R a d z ie c ­ k i m — w szyscy c z ło n k o w ie P Z Z . muszą by ć z g o d n i.

D z is ia j, k i e d y w P o ls k i m Z w i ą z k u Z a c h o d n im p r z y s t ę p u ­ j e m y do z a p ro w a d z e n ia ł a d u i p o r z ą d k u n ie t y l k o o rg a n iz a ­ cyjn e g o, ale i id e o lo g ic z n e g o c h c ie lib y ś m y to jeszcze raz p o d k r e ś lić . K t o się z n a m i w ty c h d w u i s to tn y c h s p ra w a c h nie zgadza, k to c h c ia łb y naszą szeroką, d e m o k r a ty c z n ą , b e z p a r­

t y j n ą p l a t f o r m ę id e o w ą w y k o r z y s ta ć d l a p r o w a d z e n ia r o b o t y a n ty d e m o k r a ty c z n e j i re a k c y j n e j, m u s i nasze szere gi opuścić.

(dalszy ciąg na str. 2-ej)

(2)

Str. 2 P o l s k a Z a c h o d n i a N r 12

ROZKAZ H ISTO RII

D z iś je ste śm y u u jścia O d ry do B a łty k u — tz n . m a m y w s w y m rę k u Z a to k ę S zcze ciń ską , dziś z n o w u w ła d a m y u j­

ściem W a r t y do O d ry , tzn . m a m y Z ie m ię L u b u s k ą , d ziś z n o w u je ste śm y n a d N isą i w rę k u naszym m a m y c a ły Śląsk.

M u s im y b y ć za te m ś w ia d o m i, co się s ta ło i ca łe nasze ży c ie ja k i w s z y s tk ie nasze w y s iłk i n a s ta w ić na to , a b y ju ż n ig d y w p rz y s z ło ś c i n ie p o w tó r z y ł się b łą d p rz o d k ó w .

C h o ć w w o jn a c h w s p ó łc z e s n y c h — p rz e z ro z w ó j te c h n ik i — z g ru n tu z m ie n io n o m e to d y p ro w a d z e n ia ty c h w o je n , to p rz e ­ cież sam i m ie liś m y d o b rą o k a z ję s tw ie rd z ić , ja k w ie lk ie rz e k i, z c a ły m ic h system em w o d n y m , s ta n o w iły p rz e c ie ż lin ie o p o ru , w ym a g a ją c e sp e cja ln e g o w y s iłk u ce le m ic h p rz e ła ­ m ania.

A le rz e c z w a ż n ie js z a : d o rze cze O d ry i W is ły s ta n o w i je d n ą w ie lk ą c a ło ść g e o g ra ficzn ą , m ogąca b y ć za ra ze m k a p i­

ta ln ą szansą do s tw o rz e n ia je d n e j w ie lk ie j c a ło ś c i p o lity c z n e j, T o je s t n a jw a ż n ie js z e , T ą c a ło ś c ią p o lity c z n ą je s t w ła ś n ie d zis ia j P a ń s tw o P o ls k ie . W te j w ie lk ie j c a ło ś c i g e o g ra ­ fic z n e j n ie ma a b s o lu tn ie m ie jsca na ja k ie k o lw ie k in n e p o ­ d z ia ły p o lity c z n e . T o s tw ie rd z e n ie je s t w s z y s tk im , co m ożna p o w ie d z ie ć o p ia s to w s k ie j k o n c e p c ji p a ń s tw a p o ls k ie g o , do k tó r e j w ró c iliś m y .

Czas ju ż w ie lk i, a b yśm y rzeczyw iście w racając, b y li w s z y s c y ś w ia d o m i tego, co w z n a cze n iu p o lity c z n y m oznaczają te s ło w a : „w racam y na Zachód“ : T u n ie ma in n e j d ro g i, in n e go w y b o ru . T u n ie m a m ie jsca na re fle k s je , c zy z w ą t­

p ie n ie . H is to ria nas u c z y i srodze p o u c z y ła . Z tego n o ­ w e g o sta n u rz e c z y trz e b a w y c ią g n ą ć w s z y s tk ie k o n s e k w e n c je . T rz e b a iść na Z achód.

A p rz e c ie ż — p o w ie d z m y to szczerze — s p o łe c z e ń s tw o p o ls k ie n ie s te ty n ie re a k ty w o w a ło w s z y s tk ic h s ił n a ro d o ­ w y c h ta k dziś p o trz e b n y c h d la p e łn e g o u m o c n ie n ia się p o li­

tyc z n e g o , spo łe czne g o i g o sp o d a rcze g o na o d w ie c z n y c h d z ie rż a w a c h p ia s to w s k ic h .

M o ż e m y to c zę ścio w o u s p ra w ie d liw ić : Z a p o m n ie n ie w n a ­ ro d z ie tr a d y c ji p o lit y k i p ia s to w s k ie j, z a n ik cz u c ia w s p o łe ­ c z e ń s tw ie p o ls k im z ie m o d z y s k a n y c h i p e w ie n — p o w ie d z ­ m y to sobie ta k ż e szczerze — d ysta n s p s y c h ic z n y do s p o łe ­ c z e ń s tw a za ch o d n ie g o — n ie w ą tp liw ie h a m u ją co w p ły w a ją na w z m o ż e n ie a k c ji z a ch o d n ie j.

A le z ty m trz e b a s k o ń c z y ć ! M ija ju ż w ie le d łu g ic h m ie ­ sięcy, dość b y ło czasu c e le m p o w z ię c ia d e c y z ji. W ie lu się jeszcze w a h a . A le c zy to je s t n a p ra w d ę w ła ś c iw e , zgodne z d o b rz e p o ję ty m o b o w ią z k ie m p a tr io ty c z n y m P o la k a ?

W ia d o m o : ż y c ie i p ra c a na z a ch o d zie n ie je s t ła tw a . T r z e ­ b a ta m w ie lk ie g o w k ła d u i o g ro m n e j e n e rg ii z a ró w n o w p ra c y , ja k i w sa m ym ż y c iu . W ie m y o ty m d o b rz e , co nas w s trż y - m u je : s p ra w a b e z p ie c z e ń s tw a , c ię ż k a dro g a , d a le j m ó w ią ,

że tam ,,, s trz e la ją , że to ta k jeszcze n ie p e w n e i n ie w ia d o m o , co z tego jeszcze w o g ó le b ę d zie; zre s z tą — żona, d z ie c i, dom , ro d z in a itd ., itd . A ż w s ty d w s p o m in a ć !

J a k ra żą co o d b ija ta p o s ta w a lu d z i z w le k a ją c y c h z d ecyzją, w o b e c w c z o ra js z e g o naszego ż y c ia i naszej p o s ta w y z czasu 5 la t c ię ż k ie j o k u p a c ji. W a lc z y liś m y na śm ie rć i ż y c ie z o k u ­ p a n te m . C a ła P o ls k a b y ła je d n y m obozem k o n c e n tra c y jn y m . W s z y s c y w te j w a lc e b y li b e z p o ś re d n io za a n g a żo w a n i.

W c a łe j P olsce nie b y ło cichego z a k ą tk a . B y liś m y w szyscy ż o łn ie rz a m i. P o d e jm o w a liś m y najcięższe zadania. W s z y s c y ! W n a jtru d n ie js z y c h s y tu a c ja c h b y liś m y g o d n y m i b o jo w n ik a m i P o ls k i. O d d a w a liś m y O jc z y ź n ie w o fie rz e w s z y s tk o , cośm y n a jle p sze z s ie b ie dać m o g li.

A te ra z , g d y n a jta jn ie js z e m a rz e n ia nasze z iś c iły się, ja k o ś o p a d ły s iły . A p rz e c ie ż w a lk a nie s k o ń c z y ła się; w p ro s t p rz e ­ c iw n ie — d o p ie ro się za c z ę ła ! J e s te ś m y b o w ie m ś w ia d k a m i e p ilo g u w o jn y — w o jn y m ilita r n e j. T e ra z d o p ie ro ro z p o c z ę ła się w a lk a n o w a , w a lk a c y w iln a o u g ru n to w a n ie s iły m a te ria l­

nej N o w e j P o ls k i i z e b ra n ie w s z y s tk ic h s ił d u c h o w y c h R z e c z y ­ p o s p o lite j. P o d s ta w ą tego będą w ła ś n ie Z ie m ie Z a ch o d n ie . A m y się z a s ta n a w ia m y !.,.

W c h w ili te j o b a w y i n ie p e w n o ś c i d e c y z ji p rz e k re ś la m y ty m sam ym o k re s naszej w s p a n ia łe j w a lk i z za b o rcą . A w ię c ż o łn ie rz p o ls k i m ó g ł k r w a w ić w s tra s z liw y m w y s iłk u z b ro j­

n y m w w a lc e o S zczecin, o m orze, o Z ie m ię L u b u s k ą , o Śląsk, a m y dziś b o im y się p ra c y i w y s iłk u n a d u p ra w ą i z o rg a n i­

z o w a n ie m ty c h ziem , W a lk a n ie u s ta ła , z m ie n iły się t y lk o ś ro d k i w o jo w a n ia . K to m a z a m ia r iść, a w a h a się, je s t d e- z e r t e r e m , W a lk a z N ie m c a m i tr w a . Im b a rd z ie j u g ru n ­ tu je m y nasze s iły g o sp o d a rcze i s p o łe czne na zie m ia c h o d ­ z y s k a n y c h , ty m w ię k s z a b ę d zie nasza s iła p o lity c z n a w E u ro ­ p ie , ty m d o tk liw s z y cios w Rzeszę N ie m ie c k ą .

W ra c a m y na Z a ch ó d ja k ż o łn ie r z i z ż o łn ie rs k ą w o lą . Z a m ie n ia m y oręż na p łu g i m ło t. D z iś ś w ia d c z y ć P olsce ch ce m y w ie rn o ś ć i z ro z u m ie n ie s p ra w — p rz e z pracę. Na za ch o d zie je s t nie t y lk o nasza p rz y s z ło ś ć n a ro d o w a , ale i oso­

b is ta . C z e k a ją ta m na nas z ie m ia i w a rs z ta ty p ra c y ; ta m te ż n a jle p sze p e rs p e k ty w y naszego ż y c ia p ry w a tn e g o .

T rz e b a się o trz ą s n ą ć ze zm ęczenia i a p a tii, D z iś p io n ie r ­ s tw o to ty le co ż o łn ie rs tw o . D a w a liś m y w czasie w o jn y ty le d o w o d ó w d z ie ln o ś c i i b e z g ra n ic z n e g o p o ś w ię c e n ia , — dziś w p o c z u c iu te g o samego o b o w ią z k u , p e łn i a m b ic ji i dum y, poświęćm y wszystko co najlepsze pracy na Zachodzie, B y ­ liś m y b o h a te ra m i w o jn y , a te ra z p rz e z w a lk ę o n o w e ży c ie i w w a lc e p ra c y p rz e m ie ń m y się w b o h a te ró w c y w iln y c h R z e ­ c z y p o s p o lite j.

N ie ch ce m y b y ć p ią tą , c zy d z ie s ią tą fa lą z a c h o d n ią — ale je d n ą z p ie rw s z y c h . Im p ó ź n ie j, ty m tr u d n ie j b ę d zie zn a le źć

Pta uou/yn t e ta p ie

(dokończenie ze str. pierwszej) K o r z y s t a j ą c z naszych niedom agań o rg a n iz a c y jn y c h , w sze­

re g i P Z Z . w k r a d ł y się je d n o s t k i nieuczciw e, k tó r e na ogniu ty c h w ie l k ic h sp ra w , k t ó r y m s łu ż y m y , c h c ia ły upiec s w o ją p r y w a t n ą pieczeń. W ie m y , że w ró ż n y c h o ś rodkach, p o d czystą f i r m ą P Z Z . u p r a w ia się bardzo nieczyste interesy. Za l e g i t y ­ mację i różnego r o d z a j u „ z a ś w ia d c z e n ia “ bierze się s e tk i i tysiące z ło ty c h . A u t a c ię ża ro w e i a u to b u s y p o d f i r m ą P Z Z . za grube p ie n ią d z e w ożą na ziem ie odz y s k a n e s z a b ro w n ik ó w , z am iast o s a d n ik ó w . Cóż w y g o d n ie js z e g o d l a b y łe sp e k u lan ta , j a k u p r a w ia ć na zie m ia ch o d z y s k a n y c h s w ó j n ie c n y p ro c e d e r w a u r e o l i „ p i o n i e r a " , le g ity m u ją c e g o się p rz y n a le ż n o ś c ią do P Z Z .

T y m w s z y s tk im e le m ento m w y p o w i a d a m y nieubłaganą w a lk ę . K i l k u ta k ic h „ p i o n ie r ó w “ o d d a liś m y j u ż w ręce p r o ­ k u r a t o r a . Je ste śm y z d e c y d o w a n i p o ło ż y ć kres n a d u ż y w a n iu n a z w y P Z Z . d l a c ie m n y c h inte resów .

N a n o w y m etapie p r a c y s ta w ia m y sobie ja k o naczelne zada­

nie p rz e p r o w a d z e n ie w P o ls k i m Z w i ą z k u Z a c h o d n im s ta łe j i w y r a ź n e j l i n i i id e o lo g ic z n e g o p o r z ą d k u o rg a n iz a c y jn e g o , oczyszczenie o r g a n iz a c ji z e le m e n tó w r e a k c y jn y c h i speku- la n c k ic h .

J ó z e f D u b ie l

s e k r e t a r z g e n e r a l n y P Z Z .

(3)

N r 12

\

P o l s k a Z a c h o d n i a Str. 3

d la s ie b ie lepsze szanse, N a Z a ch o d zie cze ka p ra c a i chleb, a z ty m d o b ro b y t i b o g a c tw o . N a d o b ro b y c ie naszym i b o ­ g a c tw ie p ry w a tn y m , o so b istym , w e s p rz e się s iła m a te ria ln a P o ls k i ja k na n a jm o c n ie js z y m , n ie z a w o d n y m fila rz e .

N a m n ie p isa n e ż y c ie ła tw e — a n i n a d W is łą , a n i n a d O drą.

J e ś li zaś P a ń s tw o P o ls k ie oddaje nam do d y s p o z y c ji i z ie m ie i w a rs z ta ty p ra c y na za chodzie, a ty m sam ym u ła tw ia p o - d ź w ig n ię c ie się z g ospodarczej b ie d y — to b y ło b y to w p ro s t nonsensem ż y c io w y m , z te j je d y n e j w h is to r ii o k a z ji n ie s k o ­ rz y s ta ć .

P ra w d a : N a n o w y te n d o ro b e k trz e b a sobie c ię ż k o z a p ra ­ c o w a ć i m ie ć p rz e d e w s z y s tk im odw agę p ó jść w n ie zn an e sobie s tro n y . A le d la u c z c iw y c h lu d z i n ie m a k o rz y ś c i i z y ­ s k ó w n ie z a p ra c o w a n y c h , S>jła P o ls k i n ie w y ro ś n ie z że­

b ra k ó w , d a rm o z ja d ó w , p a s k a rz y i s z a b ro w n ik ó w — ale z ty c h , k tó r z y w ła s n ą p ra c ą w y ty c z ą jej d ro g i do ja k n a jle p sze j p o ­ m y ś ln o ś c i go sp o d a rcze j.

N ie o g lą da ją c się na z ły c h i n ie u c z c iw y c h , d a jm y d o w ó d naszego w yrob ienia obyw atelskiego, a p rz e z rz e te ln y w k ła d p ra c y i ż y c ia s ta n ie m y się p ra w d ziw y m i w spółtw órcam i N ow ej Polski,

Ś w iadom ość, że na Z a c h o d z ie tw o rz y m y W ie lk ą P o lskę , że ta m o tw ie ra ją się p rz e d n a m i p e rs p e k ty w y naszej p o m y ś l­

n o ści o so b iste j i w re s z c ie — rze cz ta k w a ż n a — że p o w r ó t na Z a ch ó d je s t a ktem spraw iedliw ości dziejow ej i ro z u m u p o lity c z n e g o , że w te n sposób p o m ś c im y ty s ią c la t c ie rp ie ń i k lę s k , że Z a c h ó d nasz to p o p ro s tu w y k o n a n ie w y ro k u na n a ro d z ie -z b ro d n ia rz u i u ja rz m ie n ie tego im ro d u — ś w ia d o ­ m ość ta je s t s p e c ja ln y m bo d źce m do w ie lk ie g o , h is to ry c z n e g o w y s iłk u .

P ra c a na Z a c h o d z ie w y z n a c z a w s z y s tk im p io n ie ro m w y ­ ją tk o w e p o z y c je i daje słuszny, z a s z c z y tn y t y t u ł k o n ty ­ n u a to ró w i r e a liz a to ró w p o lit y k i W ie lk ic h P ia s tó w .

R o z k a z h is to r ii w y k o n a m y . E d w a rd S erw ański

N A POKOJOWE TORY

Z a k o ń c z y liś m y z w y c ię s k o w o jn ę z n ie m c a m i, ch o ć sześć la t te m u , w e w rz e ś n iu 1939 n ie m a l k a ż d y z nas na je d n ą m a łą c h w ilę z w ą tp ił o z w y c ię ­ s tw ie . Ś w ia t p o z n a ł z a p ę d y im p e r ia li­

s tyczn e H itle r a i n a ro d o w e g o so cja ­ liz m u i p r z e c iw s ta w ił się te m u w s z y s t­

k im i ro z p o rz ą d z a ln y m i ś ro d k a m i i w re ­ z u lta c ie w s p ó ln y m w y s iłk ie m h y d rę g e r­

m a ń ską p o k o n a n o . N ie zn a czy to, a b y ś m y m ie li ju ż o s p ra w ie n ie m ie c k ie j z a p o m n ie ć. P rz e c iw n ie , trz e b a ją p r a ­ w ie c o d z ie n n ie p rz y p o m in a ć , a b y nasza czujność n ie z o s ta ła o sła b io n a . M u s im y b u d z ić szczególną c z u j­

ność naszego n a ro d u z te j p ro s te j p rz y c z y n y , że s ta liś m y się p rz e d n ią s tra ż ą p a ń s tw s ło w ia ń s k ic h i m a m y już ty s ią c le tn ie d o ś w ia d c z e n ia h is to ry c z n e w s to su n ka ch z N ie m c a m i. Z n a m y ich d o b rz e od w ie k ó w . W ie m y , że ile ra z y z o s ta li p o k o n a n i, zaw sze p o p e w n y m o k re s ie , z d o ła w s z y u śp ić naszą c z u j­

ność z a d a w a li nam n a jc ię ż s z y cios, za ­ g ra b ia ją c nasze z ie m ie na z a ch o d zie i p ó łn o c y . T a k b y ło po p o k o ju B u d z i- s z y ń s k im , ta k b y ło po P siem P o lu , po G ło g o w ie , po P ło w c a c h ,p o G ru n w a ld z ie i p o p o k o ju T o ru ń s k im . P o tr a f ili N ie m ­ c y u d a w a ć ta k p o k o rn y c h b a ra n k ó w , ta k ą p r z y b ie r a li m askę o b łu d y , ta k czo ­ ło b itn ie s k ła d a li h o łd k ró lo m p o ls k im , ró w n o c z e ś n ie p o d tą m a ską p ro w a d z ą c w ś w ię c ie p o lity k ę p rz e c iw p o ls k ą a w w ła s n y m k r a ju p rz y g o to w u ją c się do n a ­ p a d u . C zy p a k t o n ie a g re s ji, z a w a rty p rz e z H itle r a z P iłs u d s k im , n ie b y ł t y ­ p o w y m p rz y k ła d e m u s y p ia n ia naszej cz u jn o ś c i?

W obecnej c h w ili m u s im y b u d z ić c z u j­

ność naszą i c a łe g o ś w ia ta , bo są lu ­ dzie w ś ró d m ię d z y n a ro d o w e j fin a n s je ry , k tó r y m z a le ż y na o d ro d z e n iu N ie m ie c . Są to lu d z ie ła tw o w ie r n i a lb o te ż c e lo ­ w o d ą żą cy do te g o . Ś w ia t a n g lo sa ski szcze g ó lnie łu d z i się n a d z ie ją , że p rz e z u n ie m o ż liw ie n ie N ie m c o m a k tó w z b ro j­

n ych , p rz e z ro z w ią z a n ie sztabu g e n e ra l­

nego, N ie m c y staną się s tu p ro c e n to ­ w y m i p a c y fis ta m i, że da się w te n s p o ­ sób p rz e s ta w ić p s y c h ik ę n a ro d u n ie ­

m ie c k ie g o na p o k o jo w e to ry .

P o m ija ją c p r z y k ła d y i d o w o d y h is to ­ ry c z n e o b łu d n e j g ry n ie m c ó w , w y s ta r ­ c zy ty lk o z w ró c ić u w a g ę na fa k t y p o p rz e g ra n e j w o jn ie o becnej. S z e ro k ie m asy n a ro d u n ie m ie c k ie g o , k tó r e w stu p ro c e n ta c h b y ły z w o le n n ik a m i h it le ­ ry z m u , p o a k c ie k a p itu la c ji od ra z u p rz e ­ s ta w iły się na in n y b ie g un . R o z m o w y , p rz e p ro w a d z o n e w ś ró d ro b o tn ik ó w i r o ln ik ó w n ie m ie c k ic h w S a k s o n ii, u tw ie r d z iły m n ie w p rz e k o n a n iu , że d o ­ k o n a n o tego p rz e s ta w ie n ia n a ja k iś ta j­

n y ro z k a z . O becne p o d trz y m y w a n ie le ­ g e n d y i s u g e ro w a n ie ś w ia tu , że H it le r ż y je m a te ż sw ó j cel. U s iłu je się w te n sposób p o d trz y m a ć d u ch a im p e ria liz m u n ie m ie c k ie g o , k t ó r y b y ł p o d s ta w ą w y ­ c h o w a n ia w n a ro d o w o -s o c ja lis ty c z n y c h N ie m cze ch . W liś c ie , p is a n y m do « n a - jom ego w P olsce, p e w ie n n ie m ie c b e r­

liń s k i u b o le w a ł n a d p rz e g ra n ie m w o jn y i p o w ia d a że „tym razem m ieliśmy pecha“ (!).

M ło d z ie ż n ie m ie c k a b y ła w y c h o w y ­ w a n a w d u ch u za b o rc z o ś c i i „ r a u b r it te r - s tw a “ . P ę ta k od n a jm ło d s z y c h la t ż y ­ c ia p a ra d o w a ł w m u n d u rz e z s z ty le ­ te m u b e k u , b r a ł u d z ia ł w m a n ife s ta ­ cjach p u b lic z n y c h i ć w ic z e n ia c h w o j­

s k o w y c h , a w k ie r u n k u p rz e c h o d z ą c y c h o b c o k ra jo w c ó w w y g ra ż a ł p ię ś c ia m i i n ie je d n o k ro tn ie rz u c a ł k a m ie n ia m i. W y ­ c h o w a n ie ty p o w o ro z b ó jn ic z e . Z c h w i­

lą z b liż a n ia się a rm ii s p rz y m ie rz o n y c h z n ik ły m u n d u rk i m ło d z ie ż y h itle r o w ­ s k ie j i s z ty le ty , a c i s a m i m ło d z ie ń c y s p a c e ro w a li z m in a m i ś w ię ty c h i u d u ­ c h o w io n y c h . A w ię c m a ska o b łu d y , ty p o w a d la ca łe g o n a ro d u n ie m ie c k ie g o .

N a p o p a rc ie n a szych tw ie rd z e ń , t y ­ czą cych się n ie m ie c k ie j o b łu d y , m a m y c a ły szereg fa k tó w w y k r y c ia ta jn y c h o r­

g a n iz a c ji m ło d z ie ż y n ie m ie c k ie j, fa k t y w p is y w a n ia się na lis tę z w ią z k u k o m u ­ n is ty c z n e g o c a ły c h o d d z ia łó w „ H it le r J u g e n d “ , fa k t y w y k r y w a n ia ta jn y c h d ru k a rń , fa k ty is tn ie n ia zrzeszeń r e l i ­ g ijn y c h , p o d k tó r y c h p ła s z c z y k ie m u p ra ­ w ia się p ro p a g a n d ę h itle ro w s k ą . T o w s z y s tk o d z ie je się ju ż te ra z , p a rę m ie ­ się cy po z a k o ń c z e n iu w o jn y .

A co b ę d zie za k ilk a c zy k ilk a n a ś c ie la t?

# ,T y m ra z e m m ie liś m y p e c h a “ — p o ­ w ia d a b e rliń c z y k , c z ło w ie k n a o g ó ł spo­

k o jn y ;i n ie n a le ż ą c y n a w e t do p a r t ii na- ro d o w o -s o c ja lis ty c z n e j, C o z a te m m y ­ ślą s e tk i ty s ię c y c z y n n y c h h itle ro w c ó w ? P rz e c ie ż to p o w ie d z e n ie z c a łą w y r a z i­

sto ścią o d z w ie rc ie d la n a s tro je , p a n u ją ce w ś ró d n a ro d u n ie m ie c k ie g o , w ś ró d jego n a js z e rs z y c h w a rs tw . C zyż w o b e c ta ­ k ic h n a s tro jó w , z a ła tw i s p ra w ę s k a z a ­ n ie na ta k ie cz y in n e k a r y k ilk u s e t tz w , z b ro d n ia rz y w o je n n y c h ? N ie , i p o s to ­ k ro ć n ie ! K o n s e k w e n c je te j z b ro d n i d w u d z ie s te g o w ie k u , ja k ą b y ła obecna w o jn a , pow inien ponieść cały naród nie­

m iecki a nie ty lk o jednostki!

T y m cza se m dziś n a s i s p rz y m ie rz e ń c y anglosascy, p o w o d o w a n i ja k im ś fa łs z y ­ w ie p o ję ty m a ltru iz m e m , lit u ją się n a d ty m n a ro d e m z b ro d n ia rz y . T y c h , k tó r z y b y li m ę cze n i p rz e z 5 la t, ska zu je się na ś m ie rć za p e w n e n ie s tw ie rd z o n e o b ie k ­ ty w n ie fa k ty , p o w s ta łe na tle sam o­

o b ro n y . D la n a ro d u z b ro d n ia rz y o tw ie ­ ra się u n iw e rs y te ty i s z k o ły ś re d n ie , za ­ p o w ia d a ją c n a d n im i k o n tr o lę . M y w ie ­ m y d o b rze , ja k k o n tr o lę m o żn a obejść, ja k m ożna je j u n ik n ą ć . A n ie m c y szcze g ó lnie są do te g o z d o ln i.

D la te g o te ż m y, P o la c y , w in n iś m y sta le i k o n s e k w e n tn ie b u d z ić czu jn o ść n a ro d ó w ś w ia ta , a b y o b łu d n y k rz y ż a k n ie p o w s ta ł i n ie z a p a lił ś w ia ta n a n o w o .

K . J a ź w ie c k i

(4)

P o l s k a Z a c h o d n i a

Sir M

Str. 4

Smutno w Budziszynie...

B u d z is z y n , w p a ź d z ie r n ik u . J a k to w s z y s tk o s m u tn ie w y g lą d a ! N i- tby to S ło w ia ń s z c z y z n a p o n o ć o s w o b o ­ dzona, — u nas je d n a k w B u d z is z y n ie te g o n ie w id a ć . W s z ę d z ie jeszcze n ie ­ m ie c k ie n a p isy. T u i ó w d z ie ty lk o w ś ró d ró ż n o k o lo ro w y c h a fis z ó w i o d e zw p o k ry w a ją c y c h ś c ia n y p o ły s k u je ja k a ś łu ż y c k a k a rte c z k a . W s z y s tk ic h S ło w ia n w y z w o lo n o — z a p o m n ia n o o n a jm n ie j­

szym n a ro d z ie s ło w ia ń s k im ,., o S erbach łu ż y c k ic h , N ie m c y rz ą d z ą się tu p o d a w n e m u . P o dając s ie b ie za k o m u n i­

s tó w , Ł u ż y c z a n zaś za fa s z y s tó w , — w y ­ g ry w a ją S ło w ia n p rz e c iw S ło w ia n o m ,

O to z e w n ę trz n y r z u t o k a na p a n u ją ce na Ł u ż y c a c h s to s u n k i. S m u tn e to i tr u d ­ ne do u w ie rz e n ia !

N a szczęście je d n a k a n i p e r fid ia n ie ­ m ie c k a a n i d z iw n e za is te u s to s u n k o ­ w a n ie ś w ia ta p o lity c z n e g o n ie z d o ła ły za ła m a ć p rz y w ó d c ó w i w ię k s z e j części s p o łe cze ń stw a , N ie z d o ła ły z n iw e c z y ć s iły o p o ru . Z z a c iś n ię ty m i zębam i, ze ś w ię tą za cię lkło ścią w sercach i duszach p ra c u ją Ł u ż y c z a n ie nad z w a la n ie m m u - ru , k tó r y m N ie m c y s ta ra ją się ic h o d cią ć od b ra tn ic h n a ro d ó w s ło w ia ń s k ic h . B o li ic h n ie z m ie rn ie to tr a k to w a n ie n a ró w n i z n ie m c a m i, b o li te n n ie z ro z u m ia ły s to ­ s u n e k do n ic h z w y c ię z c ó w . I ty lk o w ia ­ ra, że p rz e c ie ż w k o ń c u n a s tą p ić n A s i ja k a ś z m ia n a na lepsze, p o d trz y m u je ich h e ro ic z n e w y s iłk i.

Z re s z tą „ t r w a n ie i w y trw a n ie w p ra ­ c y d la sw ego n a ro d u “ s ta n o w i ju ż za ­ sadniczą cechę S e rb ó w łu ż y c k ic h . K to z n ic h d o tr w a ł do dziś, k to do dziś n ie z b o c z y ł z te j c ie rn is te j d ro g i, te n do k o ń c a ż y c ia d z ia ła ć b ę d zie n iosąc sw ó j tru d , p o d e jm u ją c na n o w o sw ó j c ię ż k i k rz y ż .

Y N a p ra w d z iw ą G o lg o tę g n a ły ic h z b i­

r y h itle ro w s k ie , — dziś n a s tę p c y H it le ­ ra z n ó w n a ró d łu ż y c k i u s iłu ją u k rz y ż o ­ w a ć. N ie m c y z m ie n ili b o w ie m t y lk o szatę, d uch i in s ty n k ty p o z o s ta ły . R ó ż ­ ne są w ś ró d n ic h p o g lą d y i z a p a try w a ­ n ia p o lity c z n e , je ż e li c h o d z i o u s to s u n ­ k o w a n ie się w o b e c S ło w ia n w o g ó lno ści.

W o b e c Ł u ż y c z a n je d n a k z n ik a ją w s z e lk ie p a r tie i w s z e lk ie ró ż n ic e , p o ­ zo sta je je d e n fr o n t, fr o n t w ro g ie j n ie ­ n a w iś c i. Z n ę c a n ie się n a d m a łą , p o z b a ­ w io n ą ja k ie jk o lw ie k o p ie k i g a rs tk ą , nie p o w o d u je żadnego ry z y k a , o d b y w a ją c się w e d łu g s ta re j h itle ro w s k ie j zasady:

„ B ij sła b e go i g ro ź m o c n e m u !"

W ś ró d p o w o je n n e g o chaosu o rg a n i­

zują S e rb o w ie sw e ż y c ie na Ł u ż y c a c h . N a c z e ln a o rg a n iz a c ja „D o m o w in a " lic z y p o n a d 30 000 c z ło n k ó w . B ie d n a i u b o ­

ga je j s ie d z ib a w B u d z is z y n ie w n ic z y m n ie p rz y p o m in a w ie lk ie g o je j zn a cze n ia , osią g nię ć i d o n io s łe j p ra c y p o w io s k a c h . S tą d ro z c h o d z ą się u c h w a ły , ro z k a z y ,

zadania, ra d y w n a jd alsze z a k ą tk i osad łu ż y c k ic h , tę d y w p ły w a ją ra p o rty , żale, p ro ś b y , N ie w id a ć tu ro zm a ch u łu ż y c ­ k ie g o ży c ia , tu t y lk o p ra c u ją s iln ik i...

C hcąc p o zn a ć w ie lk o ś ć dążeń, s iłę n a ­ g ro m a d zon e j w m in io n y c h s tu le c ia c h o d ­ p o rn o ś c i n a ro d o w e j, n a le ż y w y je c h a ć na w ie ś do o g n is k ro d z im e g o ż y c ia łu ż y c ­ k ie g o . N ie s te ty ta k lu d z ie , ja k i osady i w io s k i u c ie r p ia ły b a rd z o s k u tk ie m w o jn y .

Ś w ia t z b y t m a ło w ie o Ł u ż y c a c h , o n a ­ ro d o w o ś c i ic h w cią g u ty s ią c a la t n ie ­ w o li u trz y m y w a n e j. N a w e t i w k ra c z a ­ jące w o js k a o s w o b o d z ic ie ls k ie u w a ­ ż a ły ic h za n ie m c ó w — a dziś,,, w szyscy o n ic h z a p o m n ie li! N ie chcę tu p isa ć k s ię g i za ża le ń i z a w ie d z io n y c h n a d z ie i, dość m i t y lk o w s p o m n ie ć , ja k z a c h o w a li się w y c h o d z ą c y n ie m c y . Puszczano z d ym e m c a łe g o s p o d a rs tw a . W R ó że n - cie, łu ż y c k ie j C zę s to c h o w ie , w o js k o n ie ­ m ie c k ie o b la ło b e n z y n ą k o ś c ió ł, a sam K r e is le ite r go p o d p a lił. Ż o łn ie rz e zaś n ie m ie c c y sam i się p rz y z n a w a li, iż p o ­ s ia d a li ro z k a z w y s trz e la n ia na o d ch o d - nem w s z y s tk ic h Ł u ż y c z a n . N a szczęście n ie z d o ła n o ju ż tego ro z k a z u w y k o n a ć ,

Z a c h o w a ło się jeszcze m oc d o b ry c h lu d z i, o c a la ły n ie k tó re osady i na Ł u ­ życa ch w re s e rb s k ie ży c ie , choć n ie ­ m ie c k ie są u rz ę d y i k r a j c a ły do n ie m ­ c ó w n a le ży.

Co za iro n ia lo su !,., o to p o b ra ty m c y z w y c ię z c ó w ż yć m uszą p o d z w y c ię ż o ­ n y m i a ś w ia t n a d ty m p rz e c h o d z i do p o ­ rz ą d k u dziennego..,

Ś w ia t w c a le się te rn n ie p rz e jm u je , k o m iz m z tra g iz m e m ra ze m p o łą c z o n y ! M ia n o w a n o p o n ie k tó ry c h w io s k a c h m i­

lic ja n tó w łu ż y c k ic h ... B óg w ie , co s k ło ­ n iło w ła d z e do ic h u su n ięcia ... z n o w u p o d s tę p n ie m ie c k i.. „J e s te ś c ie łu ż y c z a ­ n in e m , w ię c n ie m o że cie b y ć m ilic ja n ­ te m " m a w ia n o . N ie m c y b ru ż d ż ą na k a ż d y m k ro k u ,

W ta k im np. K u lo w ie b u rm is trz - k o ­ m u n is ta z p ro b o szcze m k a to lic k im rę k ę so b ie w w a lc e z łu ż y c z a n a m i p o d a ją . W s p ó ln y m w y s iłk ie m p a ra liż u ją p ra c ę n a ro d o w ą d z ia ła c z o w i s e rb s k ie m u , o r ­ g a n iście i d y ry g e n to w i c h ó ru , k tó re g o uda je im się w k o ń c u a re s z to w a ć !

„ K t o m n ie a ta k u je , a ta k u je k s ię d z a ", w o ła p o te m b u rm is trz na z e b ra n iu , b r o ­ n ią c się je d n o c z e ś n ie o k ó ln ik ie m , w k t ó ­ ry m d o w o d z i, iż n ie z p o w o d u n a ro ­ d o w o ś c i łu ż y c k ie j z a m k n ą ł o rg a n istę ...

O to je d e n z d o w o d ó w , do czego p o ­ t r a f i p o su n ą ć się p e r fid ia n ie m ie c k a , go ­ to w a zaw sze do ja k n a jd a le j id ą c y c h k o m p ro m is ó w , m ię d z y n ie m c a m i n a jró ż ­ n o ro d n ie js z y c h z a p a try w a ń , g d y t y lk o c h o d z i o n is z c z e n ie w s z y s tk ie g o , co łu ż y c k ie .

K ącik ję z y k o w y

f . 1 ...

Izaso w n iK : cieszyc, cieszyc i i ę

Czasownik ten posiada znaczenie: koić, utulać, łagodzić smutek, zm artw ienie, po­

cieszać. Jest zatem przechodni; w te j też fu n k c ji w ystępuje w lite ra tu rze i u ludu, por. przysłow ie: jeden drugiego cieszy, a oba w strachu. U Kochanowskiego w X V I w ie ku : ła tw o cieszyć chorego, gdyśmy zd ro w i sami. M a też znaczenie dalsze, zwłaszcza: weselić, rozweselać, radować, zabawiać. Naruszewicz: Co nas dziś cie­

szy, ju tro zasmucić może; O ssoliński: Cie­

szą mnie jego dow ody, k tó re są ta k do rzeczy, ja k pięść do oka. O bok tego jest zw rotne: cieszyć się z czego, cieszyć się czym oraz gwarowe: cieszyć się na co, T en ostatni z w ro t ma opinię germanizmu, ja k się zdaje, słusznie, bo się spotyka u Ba­

łuckiego i może in n ych pisarzy g a lic y j­

skich lub w ie lko p o lskich : cieszył się pocz­

ciwiec na tę w izytę . S łow nik warszawski popraw ia ten zw ro t ta k : cieszył się na m yśl o te j w izycie. W ty m połączeniu:

„cieszył się na m yśl“ nie uchodzi za ger- manizm. U starszych pisarzy b ra k zw ro ­ tu : „cieszyć się na co“ , por. Kraszewski:

cieszył się swoim zw ycięstw em ; M ic k ie ­ w icz: cieszmy się w Panu; L e o p o lita ( X V I w .): dusza się cieszy p rzyja cie lskim i, do­

b ry m i radami, itd . Czasownik z w ro tn y zastępuje stronę bierną, ale poczyna ona w ystępow ać z dwóch pow odów : to prze­

nosi się ją ze złożonych przechodnich: u- cieszony, pocieszony itd .; to na w zó r cza­

sow ników przechodnich, m ających stronę czynną, bierną, ale i zw rotną, ja k np k o ­ chać kogo, być kochanym, kochać się.

Także i tym podobne w y p a d k i doprow a­

d z iły do ustawienia szeregu: cieszyć kogo

— b yć cieszonym — cieszyć się. Strona bierna jednak „b y ć cieszonym“ u w zoro­

w ych pisarzy nie w ystępuje wcale. W y ­ starcza to, aby te z w ro ty zwalczać, ja k o w ykraczające poza norm ę w zo ro w e j p o l­

szczyzny. P rof. d r M ik o ła j R u d n icki

W kilku wierszach

W posiadaniu m iędzynarodow ej k o m is ji dla badania zbrodni niem ieckich znajdują się dokum enty, że h itle ro w c y postanow ili b ro n ić się przez użycie trucizny.

O k o ło 6000 lo tn ik ó w polskich ożeniło się dotychczas z A n g ie lka m i. Napewno liczba ożenków jeszcze wzrośnie.

250 m ilio n ó w kg cu kru mają dać w nad­

chodzącej kam panii cukrow nie polskie.

N a terenie F ra n c ji aresztowano całą masę szpiegów niem ieckich przygotow anych do a k c ji sabotażowej. W ie lu z nich spuszczo­

nych zostało na spadochronach. W idać, że niem cy zawsze ci sami.

W P okrzyw nie pod Poznaniem zbudowali N ie m c y doskonale zamaskowany w ie lk i obóz z najbardziej doskonałym i urządze­

niami, gdzie na w zór Ośw ięcim ia czy M a j­

danka i in n ych miano w sposób jeszcze b a rd zie j p e rfid n y niszczyć P olaków w k re ­ m atoriach, czyniąc uprzednio na nich różne, doświadczenia.

G e ro , B is m a rc k , H it le r , c zy n ie m ie c k i

„ k o m u n is ta " — je d e n ja k i d ru g i, ja k i tr z e c i to o d w ie c z n i w ro g o w ie S ło w ia n , ta k p rz e d w ie k a m i ja k i dziś,

A n to n i N a w k a

(5)

N r 12 P o l s k a Z a c h o d n i a Str. 5

BIAŁE i C ZA B N f W/4. DO LIRYKI ŚllĄS HU

K o m u z b y t b o le ś n ie z a c ię ż y ł na d u ­ szy w id o k ru in W a rs z a w y c zy P o z n a ­ n ia , n ie c h a j je d z ie na Śląsk, na z ie lo n y Ś ląsk, p o d ła g o d n e s to k i K a rk o n o s z y i Ś n ie ż k i, i n ie c h n a s y c i o czy c z a ro w - n y m k ra jo b ra z e m , w id o k ie m m ia s t n ie ­ zn is z c z o n y c h , u p o rz ą d k o w a n y c h u lic , c a ły c h szyb, p ie lę g n o w a n y c h s ta ra n n ie o g ro d ó w . C h y b a n ig d z ie w E u ro p ie n ie w id z ia łe m ta k ie g o s k u p ie n ia ty lu u ro c z y c h d o m k ó w , z a c z a ro w a n y c h je ­ d n o ro d z in n y c h m a le ń k ic h sie d zib , za ­ s n u ty c h w o g ró d k i ja k w k o k o n y .

N a w s z y s tk ic h ty c h d o m k a c h p o w ie ­ w a ją b ia ło -c z e rw o n e fla g i, z n a k — że są one ju ż z a ję te p rz e z w ła d z e p o ls k ie i z a m ie s z k a łe — p rz y n a jm n ie j w części

— p rz e z P o la k ó w . N ie m c y , o ile nie z w ia li w g łą b R zeszy w ra z z p ie rw s z ą fa lą p rz e ra ż e n ia , k tó r a p rz e s z ła tę d y p rz e d z b liż a ją c y m się fro n te m , muszą te ra z ście śn ić się i z a d o w o lić je d n y m c z y d w o m a p o k o ik a m i, re s z tę od d a ją c P o la k o m .

C z y n ią to na o g ó ł w sposób zgodny, p o tu ln y , u p rz e jm y , k u ltu ra ln y .,. P rz e ­ c ie ż n a le ż y p a m ię ta ć , że tu w ła ś n ie , w J e le n ie j G ó rze , K a rp a c z u , S z k la rs k ie j P o rę b ie , C ie p lic a c h i ja k ta m jeszcze n a z y w a ją się te p ię k n e k u ra c y jn e m ie j­

sco w o ści, m ie s z k a li, n a jk u ltu r a ln ie js i n ie m cy, ró ż n i re n tie rz y i w y ra n ż e ro - w a n i g e h e im ra c i, e m e ry to w a n i p ro fe ­ s o ro w ie , w z b o g a c e n i s p e k u la n c i i d z ia ­ ła ją c y z u k ry c ia id e o lo g o w ie n ie m ie c ­ k ie g o n a d -c z lo w ie c z e ń s tw a . S ie d z ie li tu c i n ie m c y p rz e z c a łą w o jn ę ja k u P a­

na Boga za p ie ce m , p rz y a la rm ie l o t ­ n ic z y m n a w e t do s ch ro n u n ie s c h o d z ili, bo i ta k w ia d o m o b y ło , że n i k t ty c h s p o k o jn y c h m ia s te c z e k i w io s e k b o m ­ b a rd o w a ć n ie bę d zie, c z y ta li b o g o ­ b o jn ie „B e o b a c h te ra " i p o z d ra w ia li się

n ie m ie c k im p o z d ro w ie n ie m ,,H e il H i­

t le r " . I o to te ra z w ic h w y p ie lę g n o w a ­ n y c h p o k o ja c h , w ic h b ły s z c z ą c y c h od n ik lu i k a fe l ła z ie n k a c h g o sp o d a ru je K a c z m a re k z R a w ic z a c zy A n d rz e jc z a k z M u ro w a n e j G o ś lin y , je ś li n ie n a w e t k to ś z L u b o m li c zy z K a m ie n ia K o s z y r- skie g o . R zecz o c z y w is ta , że tu w ła ­ śnie n a jk u ltu ra ln ie js z a część N ie m ie c p o z n a ła się... no, n a z w ijm y to : p io n ie r ­ ską w a rs tw ą n a ro d u p o ls k ie g o . W ia ­ dom o, że p io n ie rz y są to lu d z ie z d e c y ­ d o w a n i, tw a rd z i i h a rd z i, k tó r z y rz e c z y i lu d z i n ie c h w y ta ją p rz e z je d w a b n ą rę ­ k a w ic z k ę .

A le p r z y jrz y jm y się b liż e j ty m n ie m - com . Ł a tw o ic h o d ró ż n ić , chodzą b o ­ w ie m z b ia ły m i o p a s k a m i na ra m ie n iu . T ru d n o nam b y ło b y p rz y ty m n ie d o ­ znać u c z u c ia p e w n e g o z a d o ś ć u c z y n ie ­ n ia , nam , k tó r z y ś m y o g lą d a li g w ia z d y sjo ń s k ie , c zy tr ó jk ą tn e n a s z y w k i z l i ­

te rą „ P “ , m ające z o h y d z ić lu d z i n iż ­ szego rz ę d u w oczach n a ro d u p a n ó w , a po dziś d z ie ń o g lą d a m y w y p a lo n e ta ­ tu a ż e m n u m e ry na ra m io n a c h naszych n a jb liż s z y c h , u ra to w a n y c h z p ie k ła O ś w ię c im ia , — n u m e ry , k tó r e p o z o ­ sta n ą p a m ią tk ą do k o ń c a życia .

O to o n i, c i „p a n o w ie s tw o rz e n ia ” . W p ie rw s z y c h d n ia ch, g d y p ie rw s z e czo ­ łó w k i w ła d z p o ls k ic h p o ja w iły się na Ś ląsku w ra z z o d d z ia ła m i C z e rw o n e j A r m ii, o d n o s ili się do P o la k ó w zaw sze jeszcze z a ro g a n cją , k tó r ą im w y c h o w a ­ n ie n ie m ie c k ie w s to s u n k u do nas w p a ­ ja ło od czasów B is m a rc k a . Z n ie d o ­ w ie rz a ją c y m u ś m ie s z k ie m c z y ta li p ie r w ­ sze ro z p o rz ą d z e n ia , na ro z le p io n y c h p la k a ta c h w y d ru k o w a n e w ję z y k u p o l­

s k im i w tłu m a c z e n iu n ie m ie c k im nie zaw sze — p rz y z n a je m y — c a łk ie m o r­

to g ra fic z n y m , O d tego czasu m ija ły t y ­ godnie, m ie sią ce — i m in y n ie m c o m rz e d ły . D z iś są c a łk ie m m a lu c z c y , n ie ­ s ły c h a n ie u p rz e jm i, u p rze d za ją co g rze czn i, n ie z w y k le u c z y n n i i ta c y — ach — lo ja ln i! T łu m n ie s to ją w d łu ­ g ich i w z o ro w o u p o rz ą d k o w a n y c h o g o n ­ k a c h p rz e d gm achem p o ls k ie g o s ta ro ­ s tw a , a b y o trz y m a ć sw o je k a r t k i ż y w n o ­ ścio w e , G rz e c z n ie p a n ie n k i n ie m ie c k ie sp rze d a ją b ile ty w tra m w a ju łą c z ą c y m je le n ią G ó rę z sze re g ie m m ie js c o w o ś c i p o b lis k ic h . N a w o z ie m o to ro w y m tego tra m w a ju w is i n a p is : „N ie m c o m w s tę p w z b ro n io n y " . G rz e c z n ie g o lą n ie m ie c c y fr y z je r z y w z a k ła d a c h fry z je rs k ic h , p rz e ję ty c h p rz e z fr y z je r ó w ze L w o w a c zy W iln a , G rz e c z n ie u d z ie la ją s p rz e ­ d a w c y n ie m ie c c y w s k le p a c h p o ls k ic h in fo rm a c ji, że ch le b a, m asła, c u k ru i in ­ n ych a r ty k u łó w p rz e w id z ia n y c h do ro z ­ d z ia łu na k a r t k i ż y w n o ś c io w e o c z y w i­

ście znów ... n ie m a, Z u p rz e d z a ją c ą g rze czn o ścią z a trz y m a n y n a u lic y n ie - m ie c tłu m a c z y , gd zie zn a le źć ta k ą a ta k ą u lic ę , ch o ćb yś się go p y ta ł n a j­

b a rd z ie j ła m a n ą n ie m c z y z n ą , A g d y w y ­ p a d k ie m sam n ie w ie , p o b ie g n ie c h o ć­

b y na d ru g ą s tro n ę u lic y a b y s p y ta ć d ru g ie g o n ie m c a i w r ó c i i w s z y s tk o c i d o k ła d n ie w y ło ż y , ta c y są u p rz e jm i!

C o chcą z y s k a ć p rz e z tę u p rz e jm o ś ć ? P a m ię ta m , że w W a rs z a w ie czasów o k u p a c ji, g d y n ie m ie c p y ta ł o drogę, o d p o w ia d a ło m u się p o p ro s tu w z ru s z e ­ n ie m ra m io n , c h o ć b y się n ie w ie m ja k d o b rz e z n a ło ję z y k n ie m ie c k i. A s p ró ­ bu j tu ta j o p o w ie d z ie ć n ie m c o w i coś n ie coś o O ś w ię c im iu , M a jd a n k u c z y T r e ­ b lin c e , o k o m o ra c h g a z o w y c h i ła p a n ­ k a c h u lic z n y c h . „ A le ż to n ie do w ia ­ ry , — b ę d z ie w y k r z y k iw a ł, — „ e n t ­ s e tz lic h !” . T o b y li n ie lu d z ie , t y lk o Z w ie rz ę ta , c i h itle ro w c y - M y ś m y n ic o

ty m n ie w ie d z ie li. M y ś m y tu b y li z a w ­ sze p rz e c iw n i H it le r o w i! "

A ż d z iw b ie rz e , c z y im i w o b e c tego m ężam i, syn a m i, b ra ć m i b y ły te s e tk i ty s ię c y es-e so w có w , p iln u ją c y c h o b o ­ z ó w k o n c e n tra c y jn y c h , te rzesze a ro ­ g a n c k ic h u rz ę d n ik ó w o k ra d a ją c y c h P o lskę i E u ro p ę c a łą , c i in ż y n ie ro w ie b u d u ją c y k re m a to ria , c i c h e m ic y p ro ­ d u k u ją c y ty s ią c e to n c ja n o w o d o ru dla w y tr u c ia ż y d ó w i in n y c h n ie w y g o d n y c h n a c ji. I ską d się b r a ły te n ie p rz e li­

czone ro z e n tu z ja z m o w a n e tłu m y p rz y o g lą d a n iu film u ze zja z d u p a rty jn e g o w N o ry m b e rd z e , te tłu m y ry c z ą c e aż do o c h ry p n ię c ia na b e rliń s k ie j W ilh e lm ­ strasse, g d y na b a lk o n ie K a n c e la rii R ze ­ szy u k a z a ł się w ó d z — F ü h re r w e w ła ­ snej osobie? C z y ż to w y p ie ra n ie się w ła s n y c h p rz e k o n a ń i w ła s n e j p rz e ­ szło ści, ta k ja k i ta p ła s z c z ą c a się u p rz e jm o ś ć dzisie jsza , n ie ś w ia d c z ą o b ra k u k rę g o s łu p a , o n ik c z e m n o ś c i one- gdajszej „ r a s y p a n ó w “ ?

J a k ie je s t ro z w ią z a n ie p ro b le m u n ie ­ m ie c k ie g o na Ś ląsku? O c z y w iś c ie , ra c ja p a ń s tw o w a i b e z p ie c z e ń s tw o , s p ra w ie d liw o ś ć d z ie jo w a i nasz w ła s n y , n a ro d o w y w s tr ę t do z b ro d n ia rz y n ie ­ m ie c k ic h w y m a g a ją te g o , b y n ie m c ó w c z y m p rę d z e j u s u n ię to z te re n ó w , p rz e z P o ls k ę z a g o s p o d a ro w a n y c h . M uszą z n ik n ą ć n ie t y lk o p rz e c h o d n ie z b ia ­ ły m i o p a s k a m i na u lic a c h , ale i m ó ­ w ią c y po n ie m ie c k u b ile te r z y w tr a m ­ w a ja c h , m u z y c y w te a trz e je le n io g ó r­

s k im , c z y s p rz e d a w c y w sk le p a c h . M u ­ szą z n ik n ą ć n ie m ie c c y „b a u e r z y “ z go­

s p o d a rs tw , g d zie n o w o p r z y b y ły pan, p o ls k i c h ło p zza B ugu, jeszcze po dziś d z ie ń n ie ra z s p e łn ia ro lę p a ro b k a , bo o n ie ś m ie lo n y w d o b ro c i sw ego serca p rz y g lą d a się z p o d z iw e m p rz e ró ż n y m w ie lc e w y m y ś ln y m s z tu c z k o m w yso ce u k u lty w o w a n e j, in te n s y w n e j g o s p o d a rk i ro ln e j. T e n c h ło p p o ls k i m a in s ty n k t n ie z a w o d n y do r o l i i n a u c z y się n o w y c h m e to d sz y b c ie j, n iż to a u to c h to n o m n ie ­ m ie c k im m oże b y ć m iłe . N ie m oże b y ć w ą tp liw o ś c i, że p o lit y k a n o w e j P o ls k i słuszne s w o je żą d a n ie u s u n ię c ia n ie m ­ có w ze Ś ląska z w o ln a , ale sku te czn ie p rz e p ro w a d z i.

W ó w c z a s w ró c ą na Ś ląsk D o ln y te czasy, o k tó r y c h p o dziś d z ie ń m ó w i ta ­ b lic a za w ie szo n a u w e jś c ia do p ię k n e j je le n io g ó rs k ie j k a te d r y g o ty c k ie j. R o z ­ p o c z y n a się ta m o p is d z ie jó w k o ś c io ła od s łó w „ K u w ię k s z e j c h w a le B ożej i k u u c zcze n iu p a m ię c i ś w ię ty c h m ę cze n ­ n ik ó w E ra z m a i P a n k ra c e g o p o w s ta ł w m ie js c u ty m p ie rw s z y k o ś c ió ł d re w ­ n ia n y w r. 1108 za p a n o w a n ia B o le ­ s ła w a I I I , k s ię c ia p o ls k ie g o ..."

A n to n i K aw czyń ski

(6)

Str. 6 P o l s k a Z a c h o d n i a N r 12

NIE ZAPOMINAJMY© NICH

P o m im o o g ro m u zaga d n ie ń sto ją c y c h p rz e d P o ls k ą do ro z w ią z a n ia , n ie w o ln o z a p o m in a ć o w ie lk ie j lic z b ie naszych r o ­ d a k ó w , ż y ją c y c h w N ie m cze ch , n ie ty c h , k tó r z y ja k o o b y w a te le p o ls c y z n a le ź li się ta m d o p ie ro w czasie w o jn y , ale o ty c h k tó r z y ja k o o b y w a te le n ie m ie c c y od la t d z ie rż y li w ie rn ie s z ta n d a r w a l­

czącej p o ls k o ś c i,

T y lk o część ty c h P o la k ó w z N ie m ie c z n a la z ła się na z ie m ia c h P o ls k i. W ię k ­ szość p o z o s ta je d o ty c h c z a s w o k u p o ­ w a n e j R zeszy. W sam ym B e rlin ie lic z b ę ic h o ce n ia się co n a jm n ie j na 20 ty s ię c y . L o s ic h n ie je s t g o d n y p o za zd ro szcze n ia . Są tr a k to w a n i ta k ja k w s z y s c y in n i o b y ­ w a te le R zeszy h itle ro w s k ie j, m im o , że w ła ś n ie p rz e c iw re ż im o w i h itle r o w ­ s k ie m u , p rz e c iw g w a łto w i g e rm a n iz a - c y jn e m u c a ły m s w o im je s te s tw e m stale w a lc z y li.

T y c h lu d z i P o ls k a p o trz e b u je i c i P o ­ la c y chcą w ró c ić do k ra ju . S p ra w a ic h p o w ro tu z n a jd u je się je d n a k d o p ie ro w p o c z ą tk o w y m s ta d iu m re a liz a c ji. W n a jb liż s z y c h d n ia c h m a ro z p o c z ą ć d z ia ­ ła ln o ś ć p la c ó w k a re je s tra c y jn a Z w ią z ­ k u P o la k ó w w N ie m cze ch , k tó r a p rz e ­ p ro w a d z i re je s tra c ję w s z y s tk ic h P o la ­ k ó w , o b y w a te li R zeszy, o ra z w p o ro z u ­ m ie n iu z w ła d z a m i p o ls k im i p rz y g o tu je a k c ję re p a tria c y jn ą .

S p ra w a re je s tra c ji P o la k ó w o b y w a te li R ze szy n ie p o w in n a n a tr a fić na tr u d ­

ności. G d y ty lk o ogłoszone z o s ta n ie m iejsce, gdzie m ożna się re je s tro w a ć ,

P o la c y w R zeszy tłu m n ie p rz y b ę d ą , d o ­ k u m e n tu ją c to , że ja k o P o la c y i d la P o l­

s k i p rz e trw a li, i że o to p ra g n ą do k ra ju p o w ró c ić . A le , je s t w ś ró d P o la k ó w w R zeszy w ie le w y p a d k ó w , w k tó r y c h p ro ce s g e rm a n iz a c y jn y o b ją ł ju ż n ie k tó ­ ry c h c z ło n k ó w ro d z in , z w ła s z c z a z m łodszego p o k o le n ia . D z ia d k o w ie i o j­

c o w ie są P o la k a m i, ale d z ie c i i w n u k i, z w ła szcza z m a łż e ń s tw m ie sza n ych , n ie u m ie ją po p o ls k u , c h o c ia ż te ż chcą p r z y ­ b y ć do P o ls k i, Sądzę, że p o w r ó t do k ra ju n a w e t ty c h P o la k ó w , k tó r z y ju ż nie m ó w ią po p o ls k u , je s t m o ż liw y i p o ­ żą d a n y, o ile p o z o s ta ją w z w ią z k a c h ro d z in n y c h n ie z a p rz e c z e n ie p o ls k ic h , P roces ic h re p o lo n iz a c ji n a s tą p i n ie w ą t­

p liw ie w k r a ju b a rd z o szyb ko , podczas g d y z a b ro n ie n ie im w ja z d u do P o ls k i m o g ło iby w p ły n ą ć na p o z o s ta n ie i o j­

c ó w ic h i d z ia d ó w w N ie m cze ch , n a ra ­ żając nas na p o w a ż n e s tr a ty n a ro d o w e . D ru g a s p ra w a to p ro b le m m a te ria ln y , P o la c y w N ie m c z e c h s ta n o w ili e le m e n t śre d n io za m o żn y lu b ro b o tn ic z y . P o s ia ­ d a li je d n a k zawsze, d z ię k i sw ej z a p o b ie ­ g liw o ś c i i p ra c o w ito ś c i, p e w ie n m a ją te k c zy to w p o s ta c i w a rs z ta tó w p ra c y , n ie ­ ru c h o m o ś c i, c zy co n a jm n ie j w p o s ta c i m e b li i u b ra ń . O becne s to s u n k i k o m u ­ n ik a c y jn e u tr u d n ia ją p o w r ó t do k ra ju lu d z i, k tó r z y p o s ia d a ją n ie w ie lk ą ilo ś ć p rz e d m io tó w o so b iste g o u ż y tk u , ja k w ię c w ty c h w a ru n k a c h z o rg a n iz o w a ć p o w ró t d z ie s ią te k ty s ię c y lu d z i z c a ły m ic h d o b y tk ie m ?

Is tn ie je w p ra w d z ie m ożność s p rz e d a ­ ż y m a ją tk u P o la k ó w w R zeszy i p r z y ­ w ie z ie n ia do k ra ju p ie n ię d z y . A le to , w o b e c n iż s z y c h n a o g ó ł cen w N ie m ­ czech i w o b e c n is k ie g o k u rs u 'm a r k i s p o w o d o w a ło b y w ie lk ie d la n ic h s tra ty m a te ria ln e . N ie ma zaś żadnego p o w o ­ du, a b y nasi b ra c ia z N ie m ie c te s tra ty m ie li p o n o sić.

Są to o c z y w iś c ie w s z y s tk o rz e c z y ro z w ią z a ln e . M o ż n a d la P o la k ó w z R zeszy u s ta lić in n y od o fic ja ln e g o "kurs p rz e ra c h u n k o w y m a rk i. M o ż n a z o rg a ­ n iz o w a ć s p e cja ln e tra n s p o rty , u m o ż li­

w ia ją c e im z a b ra n ie p rz y n a jm n ie j n a j- c e n n iej ej szych rz e c z y z d o b y tk u . T rz e ­ ba te ż z a g w a ra n to w a ć im p o p rz y je ź d z ie do k ra ju m ożność o s ie d le n ia się i trz e b a to p rz e p ro w a d z ić s p ra w n ie , a b y p o w ró t ic h do k ra ju n ie s ta ł isię p o c z ą tk ie m tru d n o ś c i ż y c io w y c h i ro z c z a ro w a ń ,

N ie z a p o m in a jm y te d y o P o la k a c h w R zeszy, W ie lk a ic h lic z b a cz e k a z u tę s ­ k n ie n ie m na c h w ilę , w k tó r e j p r z e k r o ­ c z y w re s z c ie g ra n ic ę P o ls k i z p o ls k im p a s z p o rte m , ja k o na w ie k i ju ż o b y w a te le p o ls c y . I P o ls k a na n ic h czeka. C ze ­ k a ją w s ie i m ia s ta zie m o d z y s k a n y c h i z ie m s ta ry c h .

mgr W ło d z im ie rz G ło w a c k i

K a ż d y P o la k "iro z u m ie ją c y k o n ie c z ­ n o ść z a lu d n ie n ia Z ie m Z a c h o d n ic h w in ie n s ta n ą ć w sze re g a ch P o ls k ie g o Z w ią z k u Z a c h o d n ie g o .

Ponikicwskich i U m b re itó w , i wysoki krzyż drewniany, k ró lu ją c y nad cmentarzem, z leżącą pod nim p ły tą grobową ks. pro ­ boszcza Mayera, pasterza te j parafii, a w dalszym kręgu za żelaznymi k ra tk a m i gro by śpiących pogodnym snem mniszek tut. klasztorów. A le niema ich. Jest ty lk o ziemia rozryta przekopami. Ta m tych w y ­ siedlono. Już coraz tru d n ie j odnaleźć kie­

runek na cmentarzu. Pozostała jedynie studnia na swoim miejscu, ja ko p unkt orientacyjny. Gdzieś dalej na lewo byl grób D robnika, dra Pawlickiego, red. M a r ­ chlewskiego, Sokolnickiej Z o fii, i ty lu in ­ nych, gdzieś dalej na prawo powinien prze­

świecić poprzez gąszcz zieleni brzozowy trzon wiejskiego krzyża nad mogiłką c ó ­ reczki re ktora Dąbrowskiego, ale i tę ma­

leńką wysiedlono. T a k samo wyrwano z ziemi czarną p ły tę bazaltową nad grobem pierwszego w odrodzonej Polsce starosty rawickiego Metodego Stelmachowskiego.

W ty m miejscu znaczy się głęboki lej, po zakopanym tam widocznie ładunku amuni­

cji. A przecież, ja k zaświadczają pozostali ria miejscu mieszkańcy Poznania, wysiedla­

nie zmarłych z cmentarzy dokonano nieza­

leżnie od działań wojennych, w erze z w y ­ cięstw niemieckich, k r ó tk o po wysiedleniu inteligencji.

Bezradnie zasiadłam wówczas, w marcu, na ja kim ś zwalisku, rozglądając się dooko­

ła. N ie wiem, gdzie na ty m pustym placu szukać grobu M a r ii Sawickiej, osoby bar-

DR W A N D A B R Z E S K A

ZA P ALIM Y STOSY OFIARNE

M i j a p ow oli październik, zbliża się dzień 2 listopada. Padają liście z drzew, astry i chryzantemy ju ż ro z kw ie ciły się na stra­

ganach, czerwienią się pelargonie, a nisko nawisie c h m u ry gna po niebie w ia tr, pełen jesiennej melancholii.

Z azw yczaj o ty m czasie chadzaliśmy na cmentarze, aby przygotować gro by na ich szczególne, własne święto. T a k bywało przed wojną, gdy każda gmina w Polsce miała swoją „bożą rolę“ ; na < Kaszubach swoje „cerkwiszcze“ , a w większych mia­

stach starannie pielęgnowane cmentarze, i zdawało się, że tak zawsze będzie.

A le nadeszła wojn a i, ja k mówi poeta:

„n ic z y m jest klęska wiosek, albo grodów — cala kraina w mogile zapadła“ . T y lk o , że M ic k ie w ic z nie przeczuł, że może się zda­

rzyć coś bardziej jeszcze potwornego — brak owych mogił.

Jeżeli pociski zniszczyły niektóre groby na Brudnie, czy na Powązkach w Warsza­

wie, jest to sm utny w y n ik działań w o je n ­ nych. Jeżeli w Poznaniu niemcy wysie dlili zm arłych z obu najpopularniejszych cmen­

ta rz y św. marcińskiego i farnego p rz y ul.

Bukowskiej, jest to występek bez prece­

densu, fa k t dotąd w dziejach nie notowany.

W sposób podobny postąpiono w całym szeregu miast, miasteczek i wsi w Poznań­

skim, na Śląsku, na Pomorzu. O fia rą padły przede wszystkim zbiorowe m o g iły „p o ­ wstańców i w o ja k ó w “ z 191819.

W ciągu sześciu lat w o jn y myśl nasza często krążyła w o k ó ł grobów — dziś wielu żywych powró ciło tam, skąd ich wygnano, ale zmarli nie mogą ju ż na swoje miejsca powrócić. Miejsc tych nie ma.

Przypominam sobie, że w Poznaniu na cmentarzu św. marcińskim p rz y głównej alei, zaraz na prawo stał pom nik grobowy z białego i czarnego m armuru dw ojga zmar­

łych pacholąt dra Pomorskiego. Dzieci te wysiedlono, nie ma ich, ju ż nikogo nie będą wzruszały sw ym widokiem. Czym z a w in iły po śmierci? N ie wiem.

N ie ma także wznoszącego się naprzeciw pomnika dra Plewkiewicza, również dłuta seniora rzeźbiarzy wielkopolskich W ł a d y ­ sława Marcinkowskiego.

G d y w marcu br. p rzybyłam po raz pierwszy po w o jn ie do Poznania, miasto leżało jeszcze w dymiących gruzach, jedna z pierwszych wędrówek skierowała mnie na cmentarz. Powiała ku mnie pustka roztra­

towanej zielonej darni i wyru dowanych drzew. Skierowałam się aleją w głąb, są­

dząc, że przecież odnajdę dobrze mi znaną drogę.

Teraz powinnam byłą minąć grobowiec

Cytaty

Powiązane dokumenty

nizacja naczelna ludu polskiego w Niemczech, stał się wzorem dla wielu organizacji mniejszości

wów zatrucia. Strzegli się wszyscy wdychania ulatniających się opa­. rów, niosących w sobie trujące składniki. Wagoniki z namiarem szybko podsuwano na brzeg

cie się, naprzód do walki o trwały pokój, demokrację, niepodległość i lepszą przyszłość!“ — Związek Młodzieży Polskiej przygotuje się w czasie trwania

Ale małe to państwo potrafiło zwycięsko oprzeć się wszelkim' zakusom, podobnie jak bohatersko opierało się przez setki lat licz­. nym najeźdźcom okupującym

D zieje się to na skutek niew łaściw ego rozplanow ania

W Pomorskim Domu Sztuki odbył się koncert Pomorskiej Orkiestry Symfonicznej z udziałem znakomitego pianisty meksykańskiego Carlos Rivero Morales. Odegrał on

przy chorobach wątroby, kamieniach żółciowych, katarze żołądka i kiszek, uporczywych zaparciach, złej przemianie materii l artretyźmie. KOCHANOWICZ i

Zmniejszenie się obrotów portowych w ciągu miesięcy zimowych należy tłuma­. czyć jedynie mniejszą ilością przychodzących statków