• Nie Znaleziono Wyników

Polska Zachodnia : tygodnik : organ P.Z.Z., 1945.10.07 nr 10

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "Polska Zachodnia : tygodnik : organ P.Z.Z., 1945.10.07 nr 10"

Copied!
12
0
0

Pełen tekst

(1)

CC/l/l 4 . - xt

MUSKA Z M M im

— CrVtyCU*, 'p .'Z s .'Z , •

R O K I 1*0/111, D N I A 7 P A Ź D Z I E R N I K A 1 9 4 5 R. N R 10

Potrzeba silnej, sprawiedliwej władzy

P is a liś m y na ty m m ie js c u o k o n ie c z n o ś c i s k o o rd y n o w a n ia a k c ji p a ń s tw o w e j na z ie m ia ch o d z y s k a n y c h , w s k a z y w a liś m y n ie d o c ią g n ię c ia i b ra k i, w y p ły w a ją c e z ro z p ro s z k o w a n ia p o ­ czyn a ń rz ą d o w y c h na o d c in k a c h ta k w a żn ych , ja k o s a d n ic tw o i za g o sp o d a ro w a n ie . M ó w iliś m y o p o trz e b a c h ja k najszybszego s tw o rz e n ia o ś ro d k a d y s p o z y c y jn e g o w p o s ta c i M in is te rs tw a Z ie m Z a c h o d n ic h , ja k o re s o rtu p rz e jś c io w e g o w a d m in is tra c ji p a ń s tw o w e j. P o trze b ą u tw o rz e n ia ta k ie g o M in is te rs tw a na­

rzu ca samo życie , p rz y n o s z ą go z ja z d y s ta ro s tó w , k o n fe re n c je p a rty jn e , o b ra d y u rz ę d ó w i in s ty tu c y j, d z ia ła ją c y c h p rze z s w o je a gendy na o d z y s k a n y c h tere n a ch i g o rz k ie , c ie rp k ie u w a g i lu b s k a rg i ty c h , k tó r z y z e tk n ę li się b e z p o śre d n io z ż y ­ ciem p oza g ra n ic ą 1939 r.

Z b y t d u żo n a g ro m a d z iło się z ła w ciągu ty c h k ilk u m ie się cy w ła d a n ia z ie m ia m i o d z y s k a n y m i, aby je m ó g ł R zą d J e d n o ś c i N a ro d o w e j o p a n o w a ć bez sp e cja ln e g o o ś ro d k a d y s p o z y c y j­

nego cz y to w p o s ta c i s p e cja ln e g o M in is tr a czy K o m is a rz a R ządow ego. D o a p a ra tu rzą d o w e g o i sa m orządow ego za­

k ra d ło się w ie le różnego e le m e n tu a n ty p a ń s tw o w e g o , ś w ia ­ d o m ie d e zo rg a n iz u ją c e g o ż y c ie na n o w y c h zie m ia ch . O bok n ic h d e s tru k c y jn ą p racę p ro w a d z ą lic z n i „V o lk s d e u ts c h e “ ', k tó r z y p o o b s ia d a li u rz ę d y d la

c e ló w sobie w ia d o m y c h , d a le j ró ż n i w y k o le je ń c y ż y c io w i, k o m ­ b in a to rz y i p o s p o lic i p o s z u k iw a ­ cze p rz y g ó d , k tó r y m p o w in ę ła się noga na p o p rz e d n im m ie js c u p o b y tu . P a m ię ta jm y , że, b ro n ią c się p rz e d o k u p a n te m n ie m ie c ­ k im , n a u c z y liś m y się p o s łu g iw a ć m is trz o w s k o p o d ro b io n y m i d o ­ k u m e n ta m i. B ro n ią tą p o s łu g u ją się d z iś „v o lk s d e u s ts c h e “ i lu ­ d z ie n ie u c z c iw i. J e s t ic h w szę­

d z ie p e łn o .

D o r e d a k c ji n aszej ra z po ra z p rz y c h o d z ą n o w o o s ie d le ń c y i re p a tria n c i, w o ła ją c : piszcie , k rz y c z c ie , ż ą d a jc ie s iln e j, s p ra ­ w ie d liw e j rę k i, bo ź le się d z ie je . T rz e b a ż e la z n e j m io tły , k tó r a - b y o c z y ś c iła g ru n to w n ie u rz ę d y p a ń s tw o w e i a d m in is tra c y jn e ze złe g o e le m e n tu , k tó r a b y k a c y ­ k ó w i s o b ie p a n k ó w n a u c z y ła , ja k m a ją re p re z e n to w a ć w ła d z ę R z ą ­ d u D e m o k ra ty c z n e g o i p o d n o s ić je g o godność. R e p a tria n t ze

w schodu c zy re e m ig ra n t z zachodu n ie m ogą p a trz e ć bez­

ra d n ie na w a lk ę p rz e d s ta w ic ie li w ła d z p o m ię d z y sobą o k o m ­ p e te n c ję , na n a d u ż y c ia p o p e łn io n e z p o g w a łc e n ie m w sze l­

kie g o p ra w a i s p ra w ie d liw o ś c i p rze z n ie k tó ry c h p rz e d s ta w ic ie li w ła d z y . R e p a tria n c i p r z y b y li na z ie m ie odzyskane, a b y u c z c i­

w y m tru d e m i p ra c ą p rz y s p o rz y ć sobie i O jc z y ź n ie d o b ra , a nie być g rą w rę k u k a c y k ó w m ie js c o w y c h lu b co gorsza

„ u o lk s d e u ts c h ó w “ zam a sko w a n ych , c z y h a ją c y c h na zgubę k r a ju i lu d n o ś c i p o ls k ie j.

T a k ą ż e la zn ą m io tłą p o w in ie n w z ią ć do r ę k i p b d a rz o n y w ie lk im i p e łn o m o c n ic tw a m i N a d z w y c z a jn y K o m is a rz R zą­

d o w y lu b s p e c ja ln y M in is te r i w ym ie ść o d p a d k i z ła z c a łe j P o ls k i, k tó re w ie lk ie fa le r e p a tria n tó w i re e m ig ra n tó w w y rz u ­ c iły na z ie m ie odzyska n e . C zy n ie m cy, k tó r y c h ta k w ie lu p o ­ z o s ta ło na d a w n y m m ie js c u , nie m a ją p o w o d u do p o d n o sze ­ n ia g ło w y , w id z ą c co się d o o k o ła n ic h d z ie je ? O n i cieszą się, ze z ła panoszącego się co ra z b a rd z ie j. A trze b a , żeby d rż e li p rz e d w ła d z ą s iln ą i s p ra w ie d liw ą , żeby w n o w e j, d e m o k ra ­ ty c z n e j P o lsce w id z ie li o s to ję ła d u i p o rz ą d k u , g d y ż ty lk o w te d y n a d e jd z ie c h w ila p la n o w e g o z a lu d n ie n ia i rozum nego za g o sp o d a ro w a n ia zie m o d z y s k a n y c h i z m ie ce n ia nie m có w

z p o w ie rz c h n i naszego k ra ju . H . B .

D robniszów (D o ln y Śląsk), miasto pow iatow e na lin ii Lignica— Kam ienice

(2)

Str. 2 P o l s k a Z a c h o d n i a N r 10

Błędna droga Czechosłowacji

P rasa p o ls k a p iszą c w s p ra w ie Z a o lz ia ro z m y ś ln ie s ta ra się a r ty k u ło m sw y m n a d a ć ja k n a js p o k o jn ie js z y to n . S ta ra się np. o m in ą ć z u p e łn ie fa k t, że g łó w ­ n y m i in s p ira to ra m i p rz y z n a n ia C z e c h o ­ s ło w a c ji p rz e z R adę A m b a s a d o ró w tz w , Z a o lz ia b y li Benesz, K ra m a rz i o b e cn y p re m ie r c z e s k i, Z d e n e k F ir lin g e r, Z d a ­ w a ło się, że u b ie g łe la ta z m ie n iły p o li­

ty k ó w dziś i d a w n ie j s te ru ją c y c h czeską n a w ą p a ń s tw o w ą . O s ta tn ie je d n a k w y ­ p a d k i, o fic ja ln e ż y c z e n ia d la m a n ife s tu ­ ją c y c h na rz e c z p rz y łą c z e n ia Ś ląska do C zech p rz e s ła n e p rz e z Benesza, w y s tą ­ p ie n ie na te j m a n ife s ta c ji w ic e p re m ie ra rz ą d u cze skie g o D a w id a d o w o d zą , że z a ­ g a d n ie n ie Z a o lz ia i Ś ląska m a o w ie le p o w a ż n ie js z e d la nas a s p e k ty . N ie w y ­ s tę p u ją ju ż te ra z ro z fa n a ty z o w a n e t ł u ­ m y, p o d n ie c a n e p rz e z m ie js c o w ą s z o w i­

n is ty c z n ą a d m in is tra c ję o ra z k a p ita ł c z e s k i i m ię d z y n a ro d o w y , ale w a k c ji te j b io rą c z y n n y u d z ia ł p o lity c y , z n a n i ze sw y c h w ie lk ic h u m ie ję tn o ś c i d y p lo m a ­ ty c z n y c h , z n a n i ze s w o ic h s to s u n k ó w w g a b in e ta c h za chodu. W ie m y p rz e c ie ż , że w 1919 ro k u Z d e n e k F ir lin g e r z d o ła ł p rz e k o n a ć zachód, że Z a o lz ie c ią ż y go­

sp o d a rczo do C zech, że bez Z a o lz ia C z e c h y n ie m o g ły b y ro zw in ą ć., sw ego p rz e m y s łu , W ślad za ty m o ś w ia d c z e ­ n ie m p o s z ły s z e ro k ie p rz y w ile je d la k a ­ p ita łu za g ra n iczn e g o , k t ó r y p o w a ż n ie z a a n g a ż o w a ł się na Z a o lz iu . K a p it a ł

p r z e c h y lił z d a n ie R a d y A m b a s a d o ró w na k o rz y ś ć C z e c h o s ło w a c ji. A rg u m e n t b o w ie m e tn ic z n y z d e c y d o w a n ie p rz e m a ­ w ia ł za p rz y z n a n ie m P olsce tego cennego s k ra w k a z ie m i. O d te j c h w ili tj, od 1919 ro k u , lu d n ość Z a o lz ia p o d o k u p a c ją czeską p rz e ­ c h o d z i je d e n z n a jb a rd z ie j e k s te r­

m in a c y jn y c h o k re s ó w . F a łs z e rs tw a s ta ­ ty s ty c z n e , p rz y m u s i u c is k g o s p o d a r­

czy w y w ie ra n y p rz e z p o sia d a ją cą w a r ­ s tw ę czeską o ra z k ie r o w n ik ó w p rz e d ­ s ię b io rs tw , w ro g o do p o ls k o ś c i n a s ta ­ w io n a a d m in is tra c ja m ia ły z ła m a ć p o ls k i stan p o s ia d a n ia na Z a o lz iu . P o la c y t u ­ te js i o k re s te n je d n a k z w y c ię s k o p r z e ­ tr w a li, ta k ja k p r z e t r w a li k r w a w y te r r o r h itle ro w s k i. T e r r o r te n z n o w u d o tk n ą ł n ie C ze ch ó w , le cz P o la k ó w . W obozach k o n c e n tra c y jn y c h g in ą w te d y n ie k tó r z y w y b it n i d z ia ła c z e ta m te js i ja k M ic h e jd a , a w ie lu p ro s ty c h lu d z i z a s trz e lo n y c h z o ­ staje p o p ro s tu na u lic y za to , że b y li P o la k a m i. W ty m sam ym czasie C zesi w w ię k s z o ś c i n a d a l p o z o s ta ją na s ta n o ­ w is k a c h , W y d a w a ło się, że s y tu a c ja się z m ie n i p o u p a d k u h itle ry z m u . C óż się je d n a k d zie je . N a z ie m i n a d o lz ia ń s k ie j p ra c u je n a d a l w ie lu C z e c h ó w g o rliw ie , w y s łu g u ją c y c h się n ie m co m , w r ó c iła ta sama s z o w in is ty c z n a a d m in is tra c ja , a ze s tro n y n a c z e ln y c h w ła d z p a ń s tw o w y c h n ie ty lk o n ie s ły c h a ć g ło s ó w o z a m ia rz e ro z w ią z a n ia tego za g a d n ie n ia w duchu

d o b rz e p o ję ty c h d o b ro s ą s ie d z k ic h , b r a t­

n ic h in te re s ó w , a le co gorsza, in s p iru je się i b ie rz e n a w e t u d z ia ł w ja w n y c h w y ­ s tą p ie n ia c h p rz e c iw p o ls k ie m u s ta n o w i p o s ia d a n ia na Śląsku. W ta k ie j s y tu a c ji n a ró d p o ls k i, k t ó r y zaw sze p ra g n ą ł ja k n a jle p s z y c h s to s u n k ó w z b ra tn im n a ro ­ dem cze skim , k t ó r y z p o d z iw e m p a tr z y ł na p o s ta w ę C ze ch ó w p o z a m o rd o w a n iu k a ta H e y d ric h a , k t ó r y ta k szczerze p r a ­ g n ą ł p o w s ta n ia s iln e g o p a ń s tw a c z e s k ie ­ go, m usi o k a z a ć ja k n a jw ię k s z ą c z u j­

ność. P o s tę p o w a n ie m c z e s k im s p ro w o ­ k o w a ć się n ie dam y. N ie m a m y te ż za ­ m ia ru p o b rz ę k iw a ć s z a b e lk ą śm iesznym sposobem R yd za . P o s ta w a n a ro d u m usi je d n a k b y ć jasna i k o n s e k w e n tn a . W o- p a rc iu o n ią d y p lo m a c ja p o ls k a r o z w i­

nąć m usi ja k n a jż y w s z ą d z ia ła ln o ś ć , b y n ie p o c z y ta ln e c z y n y c ze skie n ie za m ą ­ c a ły p o k o ju ś w ia ta . N ie m o ż e m y d o p u ­ ścić, b y p o w tó r z y ł się r o k 1919, w k t ó ­ ry m C zesi d z ię k i le p s z y m s to s u n k o m b a ­ ta lie w y g ra li d la te g o , że ś w ia t n ie o rie n ­ to w a ł się w is to c ie z a g a d n ie n ia . D o ro z ­ p o c z ę c ia je j zm uszają nas C zechy.

D z iw n e się b o w ie m w y d a je , że w 1938 ro k u m ia ł się z d o b y ć Benesz na w y s ła ­ n ie p ism a od rę czn e g o do M o ś c ic k ie g o , w k tó r y m z g a d z a ł się o d s tą p ić P olsce, Z a o lz ie . D z is ia j zaś, g d y u s te ru s to i rz ą d m a ją c y najszczersze z a m ia ry ścisłe j w s p ó łp ra c y z C ze ch a m i, te n ż e sam B e ­ nesz w y s tę p u je w ro g o p rz e c iw p o ls k ie j ra c ji stanu. Ze s ta n o w is k a Czech m u s i­

m y w re s z c ie w y c ią g n ą ć w ła ś c iw e , z d e ­ m o k ra ty c z n y c h je d n a k zasad zro d zo n e , k o n s e k w e n c je . D r W ito ld Hensel

F A Ł S Z E R Z E H I S T O R I I

N ie m c y od d a w n a ju ż p o ś w ię c a li b a r­

dzo dużo u w a g i p o p u la ry z a c ji sw e j n a ­ u k i. A p o t r a f ili w y d a w a ć te g o ro d z a ju k s ią ż k i w e fo rm ie in te re s u ją c e j i p o c ią ­ gającej, p r z y ty m te w y d a w n ic tw a , k t ó ­ ry c h n a k ła d s ię g a ł za z w y c z a jk ilk u d z ie - s ię c iu ty s ię c y e g z e m p la rz y , b y ły n a d ­ z w y c z a j ta n ie .

J e d n y m z lic z n y c h p o p u la ry z a to rs k ic h w y d a w n ic tw , k tó r e i d la n a u k i b a d a w ­ czej p rz e z g ro m a d z o n y ta m i często z g ra b n ie z e s ta w io n y m a te ria ł n ie b y ł bez zn a cze n ia , b y ły tz w , „B la u e B ü c h e r", ro z c h o d z ą c e się s z e ro k o w ś ró d s p o łe ­ c z e ń s tw a n ie m ie c k ie g o , M a m p rz e d sobą to m p t, „ A l t e D e u ts c h e S tä d te ", w y ­ d a n y w r. 1938 (cena 2,40 m k !). P od a n o w n im na p la n s z a c h s ta re w id o k i m ia s t n ie m ie c k ic h z 3 s tu le c ia (aż do p o ł.

X IX w .), z e b ra n e z lic z n y c h d a w n y c h ry s u n k ó w , g r a fik i a k w a re l. N as dziś ta m in te re s o w a ć b ędą w id o k i W r o c ła ­ w ia , B rz e g u , E lb lą g a , K ło d z k a , M a lb o r ­ k a , N is y i S zczecina, a ta k ż e B u d z is z y n a łu ż y c k ie g o .

N a jc ie k a w s z ą je s t je d n a k b a rw n a re ­ p ro d u k c ja z k o lo ro w a n e g o m ie d z io ry tu , p rz e d s ta w ia ją c a s ta ry G d a ń s k , a w y ję ta z w y d a w a n e g o od 1572 r. w K o lo n ii d z ie ła B ra u n a i H o o g e n b e rg a ,,C iv ita te r o rb is te r r a r u m " . A u t o r m ie d z io ry tu n ie -

Pieczęć autentyczna stoi. m. Poznania

zn a n y. N a to m ia s t p o d a je o z d o b n a ta b li­

ca n a p is o w a o fo rm a c h późnego re n e ­ sansu p ó łn o c n e g o — u m ie szczo n a po le w e j s tro n ie r y c in y d o łe m w k r a jo b r a ­ zie — że o b ra z, z k tó re g o m ie d z io r y t z o s ta ł w y k o n a n y , n a m a lo w a ć k a z a ł i o d d a ł k o lo ń s k ie m u w y d a w n ic tw u do p rz e n ie s ie n ia w m ie d z io r y t d r A d a m W a c h e n d o rff, gd a ń szcza n in , „s e k r e ta rz h a n z e a ty c k ie g o e m p o riu m lo n d y ń s k ie ­ g o ".

N a te jż e ta b lic y p o d a je się n a z w a m ia s t ja k o „G e d a n u m ", K r a n b io in sua W a n d a lia G d a n u m ; v u lg o sed c o rru p te D a n tis c u m ; G e rm a n ic e D a n tz ig k " t. zn.

G e d a n u m ( = G d a ń s k ) u K ra n z a w jego W a n d a lu G d a n u m ; p o s p o lic ie le c z s k a ­ rż o n e D a n tis c u m ; p o n ie m ie c k u D a n ­ tz ig k " .

N a d m ia ste m , k tó re g o n a jw a ż n ie js z e b u d o w le o b ja śn io n e są d e lik a tn y m i n a ­ p is a m i n ie m ie c k im i, ja k ró w n ie ż n a z w y to p o g ra fic z n e o to c z e n ia — p r z y czym W is ła n a z w a n a je s t „ W is te l F iu " od

(3)

N r 10 P o l s k a Z a c h o d n i a Str. 3

ła c iń s k ie g o „ V is tu la “ , a za te m n ie W e ic h s e l — z a w ie s z o n y je s t w o b ło ­ k a c h d e k o ra c y jn y k a rtu s z p o d łu ż n y 0 fo rm a c h b o g a tszych w o b ra m ie n iu w s p o m n ia n e j ta b lic y n a p is o w e j z | legendą „ D a n tz ig k “ . Po jego b o k a c h | zaś zw is a ją ja k ta m te n u k w ie c io n e j 2 ta rc z e h e rb o w e . C a ło k s z ta łt te j k o m p o z y c ji p o w ta rz a się u B ra u n a 1 H o o g en b e rg a i na d a lszych w i­

d o ka ch ic h „ C iv ita te s " , a je s t u ż y ­ w a n y , p o d o b n ie ta k ż e u in n y c h g ra fik ó w tego i p ó źn iejsze g o jeszcze czasu,

A le o d z iw o ! G d y n a d w id o k a m i in n y c h m ia s t ta rc z e h e rb o w e w y p e ł­

n io n e są is to tn ie h e rb a m i, b ie d n y G d a ń s k z a d o w o lić się m u s ia ł na re p r o d u k c ji p u s ty m i, czarno zało­

żonymi polami w obramieniach. C zy m oże u rz ą d z ili ta k w y d a w c y X V I w ie k u ? N ic p o dobnego. N a le ż y b o ­ w ie m t y lk o p rz y jrz e ć się ta rc z o m z b o k u p o d ś w ia tło , a znajdą się w n ich , po lewej stronie orzeł pol­

ski, po prawej zaś herb Gdańska (p o ­ d w ó jn y k rz y ż ja g ie llo ń s k i), w y z ie ra ją c y ja k n a jw y ra ź n ie j z p o d c z a rn i d r u k a r ­ s k ie j, O rd y n a rn e to fa łs z e rs tw o b y ło w ię c z a m ie rzo n e . W id o c z n ie m ia n o na

„r o z k a z w y ż s z y “ usunąć z p rz e d oczu n ie m ie c k ie g o c z y te ln ik a ó w kompromi­

tujący dowód polskości n ie d a w n o w o l­

nego m ia sta .

Sfałszowana pieczęć s ło i miasta

Poznania

N ie w ia d o m o , co w ty m w y p a d k u w ię ­ cej p o d z iw ia ć : c z y bezczelność, z ja k ą się p o n ie w ie ra w te n d z ie c in n y czy g łu p k o w a ty sposób p o w a ż n y d o k u m e n t h is to ry c z n y , c z y te ż lic z e n ie na tę p o tę c z y te ln ik a n ie m ie c k ie g o . E g z e m p la rz , k tó r y m am p o d rę k ą , p o c h o d z i z r. 1938, a za te m z czasu, k ie d y G d a ń s k h u c z a ł z a le w e m S A i S S -m a n n ó w ta k , że na w i ­ d o k te j b e zcze lne j ro z b ija ją c e j się po m ie ście z g ra i z a p o m in a ło się n ie le d w ie , że to „ w o ln e “ m ia s to n a le ż y do s u w e re n ­ nej P o ls k i. Z n a m ie n n ą je st rzeczą, że w p ie rw s z y m w y d a n iu te j k s ią ż k i z r. 1935

„ h is to r ia “ h itle ro w s k a n ie d o k o n a ła je ­ szcze te j tę p e j d e fra u d a c ji.

P u s ty śm iech nas b ie rz e d z is ia j na samo w s p o m n ie n ie o w o jn ie , ja k ą w y ­ to c z y ł h itle r o w s k i „n a r ó d m y ś lic ie li“

p ó ź n ie j, p o d cza s o k u p a c ji, naszem u g o ­

W id o k miasta Gdańska z X V I w. z zam alowanym i herbam i u góry

d łu p a ń s tw o w e m u . O rz e ł B ia ły „d e s ehe­

m a lig e n P o le n “ b y ł z w a ria c k ą z a c ie k ło ­ ścią u s u w a n y w szę d zie , gd zie m ó g ł p r z y ­ p o m in a ć naszą p a ń s tw o w o ś ć , a n a w e t ta m , gdzie t y lk o b y ł ja k b y z a łą c z n ik ie m do in n e go godła,

D o ja k ic h b ła z e ń s tw d o c h o d z ił w ty m w y p a d k u , tego d o w o d e m p rz e m ia n a , zdaje się ju ż w r, 1942, s ta re j czcig o d ne j a a rty s ty c z n ie w a rto ś c io w e j pieczęci st.

m. Poznania na n ie s ły c h a n ie p o s p o litą n o w ą .

D a w n a ta p ie czę ć, w k tó r ą z a o p a try ­ w a n o n a jw a ż n ie js z e d o k u m e n ty ju ż w X I V w ie k u , w y o b ra ż a bra m ę z b la n k a m i, w k tó r e j o tw o rz e w ja z d o w y m s k rz y ż o ­ w a n e są k lu c z e ; w y ż e j p o ś ro d k u w y s o k a w ie ż a , n a d k tó r ą z a w is ła ta rc z a z o r ­ łe m p ia s to w s k im , po b o k a c h te jż e zaś niższe 2 w ie ż y c z k i ja k o p o s tu m e n ty d la p o s ta c i św. P io tra i P a w ła , p a tro n ó w p o z n a ń s k ie g o k o ś c io ła k a te d ra ln e g o , a o b o k k a ż d e j z n ic h na z e w n ą trz p ó ł­

k s ię ż y c z g w ia z d ą n a d nim , K o m p o z y c ja is to tn ie m o n u m e n ta ln a , I cóż z n ie j z ro ­ b i ły słabe m ó zg i o k u p a n c k ie ! O tó ż n a ­ tu ra ln ie z n ik n ą ć m u s ia ło g o d ło p a ń s tw o ­ w e. A le n ie d a ro w a n o ta k ż e p o s ta c io m ś w ię ty c h w m ie ście , gd zie z a m ie n ia ło się k a te d rę na m a g a zyn y, a fa rę na salę w y k ła d o w ą , k in o w ą c zy n a w e t b a lo w ą . N ie p rz e p u s z c z a n o n a w e t b ie d n y m k o n ­ s te la c jo m n ie b ie s k im . P o z o s ta ła w ię c je d y n ie b ra m a z k lu c z a m i i 3 w ie ż y c e .

A le co n a jw a ż n ie js z e , z a p o m n ie li, że tę s ta rą p o z n a ń s k ą p ie czę ć o g lą da ć m o ­ g ło k a żd e d z ie c k o p o ls k ie b a rd z o w y ­ g o d n ie na co d ru g im n ie le d w ie m aszcie że la z n y m la ta rń g a z o w y c h P oznania, p o ­ ch o d zą cych jeszcze z p rz e d p ie rw s z e j w o jn y ś w ia to w e j. T ru d n o im w id o c z n ie b y ło ze trz e ć lic z n e te żelazne d o k u m e n ­

ty , choć z d ru g ie j s tro n y p o k w a p iłi się n ie z w ło c z n ie z u s u n ię c ie m o rła p o ls k ie ­ go z w y s o k o ś c i w ie ż y ra tu s z o w e j.

O to c h a ra k te ry s ty c z n e p rz y k ła d y d z ie c in n e j m e n ta ln o ś c i n ie m c ó w h it le ­ ro w s k ic h . Z a c ie ra ją c c z y niszcząc p a ­ m ią tk i i w id o c z n e z n a k i naszej p a ń s tw o ­ w o ści, p ra g n ę li za zn a czyć p rz e d ś w ia ­ te m i p rz e d s w o im i z io m k a m i w „ R e i­

c h u “ , że nasze d z ie ln ic e z a c h o d n ie n ic n ig d y z P o ls k ą w s p ó ln e g o n ie m ia ły . K to p ra g n ą łb y za jrz e ć w g łą b te j m e g a lo m a ­ n ii m a n ia c k ie j, n ie c h p rz e rz u c i k a r t k i n ie m ie c k ie j monografii o Poznaniu p. t.

„ C h r o n ik d e r G a u h a u p ts ta d t P osen“ , w y d a n e j za s p ra w ą n a d b u rm is trz a d r S c h e ffle ra p rz y w s p ó łp ra c y o s ła w io n e g o d r K u r ta L iic k a w r. 1941. N a p ra w d ę ta k n ie m ie c k ie g o m ia s ta p rz e z w ie k i c a łe n ie b y ło n a w e t w sam ych N ie m ­ czech.

I ta m u m ie szczo n o w id o k naszego g ro ­ du z r. 1618, ró w n ie ż z d z ie ła w y m ie ­ n io n y c h B ra u n a i H o o g en b e rg a , I z n ó w d e fra u d a c ja ! W k ą c ie p o le w e j s tro n ie w id o k u w id o c z n y je s t k a rtu s z , ja k na w y o b ra ż e n iu G d a ń s k a z ta b lic ą lecz p u ­ stą, ty m ra ze m na b ia ło . C z y ta k jest ró w n ie ż na o ry g in a le ? N ie , ta m g ło si napis, że je s t to „P o s n a n ia elegans P o- lo n ia e in fin ib u s S ile sia e C iv ita s " . A za­

te m n ie „P o s e n “ ,' le cz „P o z n a ń “ z la ty - n iz o w a n y , i w P olsce „n a p o g ra n ic z u Ś lą ska “ p o ło ż o n y .

N ie b y ło ta m w p ra w d z ie z n ie n a w id z o ­ nego p ta k a k ró le w s k ie g o , a le za to w y ­ p is a n o „P o s n a n ia “ i „ P o lo n ia “ , a to m o ­ g ło b y b y ło ja k ie g o n a w e t n ie z b y t m ą ­ d re g o n ie m c a z a s ta n o w ić . W ię c „é c r a ­ ser 1‘in fa m e “ ! — n a w e t za cenę b ła ­ zeństw a.

Ks. Szczęsny D ettloff

(4)

Str. 4 P o l s k a Z a c h o d n i a N r 10

W ątpliina pomoc kredy toma

M in is te rs tw o Skarbu przezn a czyło z budżetu państw a 5 0 -m ilio n w y k re d y t na odbudow ę i za­

gospodarow anie ziem odzyskanych. Państw ow y Bank R o ln y za pośre d n ictw e m sw ych o dd zia łó w w K a to w ica ch , O p o lu , W ro c ła w iu i O lsztyn ie zajm ie się rozprow adzeniem tego k re d y tu w śród o sadników , n ato m ia st k re d y ty d la rzem iosła, drobnego p rzem ysłu i handlu ro z d z ie li Bank Z w iązku Spółek Z a ro b ko w ych .

K re d y ty osadnicze udzielane będą przede w szystkim na cele in w e s ty c y jn e , a w ię c n a ­ praw ę b ud yn kó w , zakup narzędzi ro ln ic z y c h , nasion, naw ozów itp . R ów nież k re d y ty dla rze m io sła, drobnego p rzem ysłu i handlu ro z ­ p a tryw a n e będą pod tym samym' kątem w id ze n ia . T y lk o w w y ją tk o w y c h w ypa d ka ch p rzyznaw ane będą k re d y ty konsum cyjne.

W ysokość k re d y tu uzależniona jest od w ie l­

kości gospodarstw a, nie może jednak p rz e ­ k ro czyć 10.000 zło ty c h . Podwyższenie te j k w o ty może nastąpić ty lk o w o koliczn ościa ch w y ją tk o ­ w ych. K re d y t ko nsum cyjny przyzna w a ny będzie w w ysoko ści po tysią c z ło ty c h na człon ka ro d zin y, n ie może jednak p rze kro czyć 5.000 zło ty c h .

S płata k re d y tu inw e stycyjn eg o następuje w c ią ­ gu trze ch la t w ra ta ch p ółro czn ych , ko nsu m cyj- nego zaś w ciągu jednego ro ku.

O trzym an ie k re d y tu uzależnione jest od u zy­

skania o p in ii PUR i a pro b a ty w ła d z w o je w ó d z ­ k ich .

K o m u n ik a t p o w y ż s z y s ta n o w i g o d n y u b o le w a n ia p rz y k ła d , ja k n a jle p sze in ­ te n c je R ządu J e d n o ś c i N a ro d o w e j są z n ie k s z ta łc o n e p rz e z ja k ie g o ś b iu r o k r a ­ ty c z n e g o S m ę tka , tk w ią c e g o gdzieś w z a ciszn ych g a b in e ta c h M in is te rs tw a S k a rb u .

Bo proszę sobie w y o b ra z ić R zą d J e d ­ n o ści N a ro d o w e j chce p rz y jś ć z p o m o cą k re d y to w ą o s a d n ik o m na Z a ch o d zie , r o ­ zum ie ic h p o trz e b y , w ie że pom oc, a b y b y ła sk u te c z n a , m usi b y ć s zyb ka , gdyż k r e d y ty d la n o w o o s ie d le ń c ó w w p ie r w ­ szej fa z ie ic h - p ra c y są ty m , czym o liw a

d la m o to ró w , bez n ie j w a rs z ta ty ich będą z g rz y ta ć , za cin a ć się, s ta w a ć i p rz e z czas d łu ż s z y n ie będą m o g ły osiąg­

nąć p o trz e b n e j s k a li p ro d u k c y jn o ś c i.

M a ją c to w s z y s tk o na u w a d ze, R ząd J e d n o ś c i N a ro d o w e j p rz y c h o d z i z p o ­ m ocą, w y d z ie la k r e d y ty i tu d o p ie ro do ro b o ty z a b ie ra się ó w p rz e k lę ty , w ie lo - p o s ta c io w y S m ę te k , a b y in te n c je i m yśl z n ie k s z ta łc ić , in ic ja ty w ę z m a rn o w a ć , D o tego ce lu s łu ż y ć ma s k o m p lik o w a n a te c h n ik a ro z p ro w a d z a n ia k re d y tó w , o b ­ w a ro w a n a ta k im i k la u z u la m i, iż is to ta p o m o c y g in ie i te n k to z n ie j ma k o r z y ­ stać, de fa c to k o rz y s ta ć n ie m oże. Ł y ż k a b iu ro k ra ty c z n e g o d z ie g c iu psuje b e czkę m io d u .

A b y n ie b yć g o ło s ło w n y m , p rz e d s ta ­ w im y drogę, k tó r ą o d b yć m usi o s a d n ik u b ie g a ją c y się o p o m o c fin a n s o w ą . A w ię c k r e d y t ro z p ro w a d z a ją d w a b a n k i:

B a n k R o ln y i B a n k Z w ią z k u S p ó łe k Z a ro b k o w y c h za p o ś re d n ic tw e m sw ych o d d z ia łó w , p rz y c z y m p ie rw s z y po sia da ju ż sw e p la c ó w k i w K a to w ic a c h , O p o lu , W r o c ła w iu i O ls z ty n ie , d ru g i n a to m ia s t ta k ro z b u d o w a n e j s ie c i jeszcze n ie ma.

J e ś li w ię c n. p. o s a d n ik , o s ie d lo n y gdzieś w p o b liż u J e le n io g ó ry z a m ie rz a u z y s k a ć k r e d y t 10.000 z ł, m usi udać się do W ro c ła w ia . P o n ie w a ż je s t ju ż o s ie d ­ lo n y , n ie p o s ia d a p ra w a do u lg k o le jo ­

w y c h i ja k o n o rm a ln y o b y w a te l m usi p ła c ić p e łn ą ta ry fę k o le jo w ą . W ro c ła w , ja k w ie m y , je s t je d n y m z n a jb a rd z ie j zn iszczo n ych m ia s t, ży c ie za czyn a ta m d o p ie ro k ie łk o w a ć i stąd d la o b y w a te la , k tó r y ta m p rz y b y w a w ce lu z a ła tw ie n ia fo rm a ln o ś c i, w y p ły w a ją k o s z ty b a rd z o w y s o k ie . Z a ła tw ie n ie s p ra w y w ciągu jednego d n ia , w o b e c u z a le ż n ie n ia je j od k ilk u in s ta n c ji je s t n ie d o ś c ig łe m m a ­ rz e n ie m . K a ż d y , k to zna obecną p r a k ­ ty k ę ż y c io w ą z ty m się zgodzi. A b y za ty m , ja k się to m ó w i, u b ić in te re s trz e b a p o ś w ię c ić k ilk u lu b w ię c e j d n i czasu. A to p rz e c ie ż k o s z tu je i z m n ie j­

sza k w o tę k r e d y tu p o trz e b n e g o d la c e ­ ló w g o sp o d a rstw a ,

R e fle k ta n c i na k r e d y t p rz e m y s ło w y i rz e m ie ś ln ic z y są jeszcze w gorszej s y ­ tu a c ji, bo ta k się s k ła d a , że nie w s z y s t­

k ie in s ty tu c je od k tó r y c h u z a le żn io n e je s t o trz y m a n ie p o ż y c z k i, s k u p io n e są w je d n y m m ie js c u i stą d w y p ły w a k o - n ieczhość k o s z to w n y c h p o d ró ż y .

P o n a d to d z iw n y m m u si się w y d a ć , że do s p ra w y u z y s k a n ia k re d y tu p o trz e b n a je st o p in ia P. U . R, Z g o d n ie z p rz y ję tą zasadą, o s a d n ik z c h w ilą o s ie d le n ia w y ­ c h o d z i spod o p ie k i P a ń s tw o w e g o U rz ę ­ du R e p a tria c y jn e g o i sta je się n o rm a l­

n y m o b y w a te le m , o p in ia za ty m P. U . R.

je s t w d a n ym w y p a d k u zb y te c z n a , ty m - b a rd z ie j, że w s p ra w ie k re d y to w e j do-

LU ŹNE KARTKI

O N I

M ó j znajom y b y ł w ty c h dniach na Po- • morzu świadkiem ta k ie j o to scenki rodza­

jo w e j: T ra n sp o rt ko b ie t i dzieci niem ie­

ckich, w racających z N iem iec na Pomo­

rze, na polską ziemię, za trzym a ł się na je d n ej z w iększych stacyj. Z ebrani na pe­

ronie Polacy, kierow ani litością, częstowali

„b ie d n ych niem ców “ b ia łym chlebem z masłem, kawą gorącą, cukierkam i. Lisio- pokorpe tw arze niemek ro zch m u rzyły się.

Jedna z nich odezwała się „ w podzięce“

w takie słowa: „S in d also doch die Polen gute Menschen. W enn sich was ändern w ird , werden w ir das n ich t vergessen“ . (W ięc to je d n ak Polacy są d o b rym i ludźm i.

Jeśli się coś zm ieni, nie zapom nim y o tym ).

„Jeśli się coś z m ie n i. . . “ Czy czujecie ten zgrzyt? C zy słyszycie w tych słowach znany nam s tu k o t p o d ku tych b u tów ? Czy słyszycie złow rogi poszum narodu, każdą myślą knującego odw et? A m y wobec śmiertelnego, odwiecznego naszego wroga przez noc zm ieniliśm y postawę. M ó w iliś ­ m y: nie będzie pobłażania, nie będzie l i ­ tości. D zisia j zapom nieliśm y O' słowach w czoraj w ypow iedzianych. Słom iany ogień z a tlil się, spopielał.

dla osadników

n io s łą ro lę o d g ry w a ć m usi ocena p e te n ta p o d k ą te m jego z d o ln o ś c i g o s p o d a r­

czych, P. U . R. zaś n ie p o s ia d a do w y ­ d a n ia ta k ic h o p in ii ż a d n y c h e le m e n tó w . J e ś li c h o d z i n a to m ia s t o a p ro b a tę w ła d z w o je w ó d z k ic h , to k la u z u la ta je ­ d y n ie w p ły w a ć m oże na o p ó ź n ie n ie za ­ ła tw ie n ia s p ra w y , bo d la ka żd e g o je s t rze czą jasną, iż a b y u d z ie lić a p ro b a ty , w ła d z e w o je w ó d z k ie muszą zasięgnąć o p in ii lu b z e b ra ć in fo rm a c je o p e te n c ie w te re n ie , a to p rz e c ie ż n ie m oże d zia ć się b ły s k a w ic z n ie .

R easum ując w ię c w y ż e j p o w ie d z ia n e , d o jd z ie m y do w n io s k u , że: p rim o , f a k ­ ty c z n y k o s z t k re d y tu prze zn a czo n e g o o s a d n ik o m je s t b a rd z o w y s o k i i s k ro m ­ n ie lic z ą c w y n ie s ie p o n a d 10% m a k s y ­ m a ln e j sum y p o ż y c z k i.

S ecundo, u z y s k a n ie p o m o c y fin a n s o ­ w e j z ra c ji s k o m p lik o w a n y c h fo rm a ln o ­ ści n ie m oże n a s tą p ić szyb ko .

T e d w a m o m e n ty c z y n ią w p ra k ty c e p o m o c k re d y to w ą d la o s a d n ik ó w na Z a ­ c h o d z ie ilu z o ry c z n ą . M ą d ra i słuszna in ic ja ty w a R zą d u J e d n o ś c i N a ro d o w e j z o s ta ła p rz e z z ło ś liw e g o S m ę tk a s p ro ­ w a d z o n a do zera.

Ł y ż k ą b iu ro k ra ty c z n e g o d zie g ciu , p o ­ p s u to be czkę m io d u , k tó re g o za d a n ie m b y ło o ż y w ie n ie i p rz y s p ie s z e n ie zago­

s p o d a ro w a n ia zie m za ch o d n ich . Kazim ierz Rymwid

I MY

Znam rodzinę re p a tria n tó w z W iln a , k tó ra przyjechała na własną rękę do Pozna­

nia. Zmęczeni, utrudzeni, zziębnięci i scha- row ani tu ła li się przez 3 dni po Poznaniu.

N ie m ieli gdzie gło w y skłonić, n ik t nie w puścił biednych rodaków do siebie. Szor­

stko i zimno odpraw iano ich słow am i: „ U nas nie ma m iejsca“ . „ M y obcych nie p rz y j­

m u je m y “ . U d a li się więc do schroniska P. U. R, T am „b ie d n i“ niem cy — tu biedni Polacy z dalekiego W iln a . . .

P ytanie: „C zem u to się dzieje, że na Po­

morzu włóczą się luzem lic z n i rozpusz­

czeni z obozów niem cy? W prow adza się dekret o przym usow ej pracy, a dlaczego n ik t nie zagna ty c h włóczących się w zdłuż i wszerz całej zachodniej Polski niemców, Różnego p o k ro ju reichs- i volksdeutschów, do ro b o ty?

W ięzień p o lity c z n y N r. 46778 z Gusen, M ic h a ł Paluch, pisze: „ W obozie trzym a ła nas jedna m yśl, że m usim y w ró cić do O j­

czyzny, że będziem y tam tra k to w a n i ina- czej, i że zdrajców O jc z y z n y „vo lksd e u t- schów w yp ę d zim y z k ra ju , w części choć

(5)

N r ]() P o l s k a Z a c h o d n i a Str. 5

ZDRAJCY

Ś le d z im y d z is ia j z w ie lk im n ie p o k o ­ jem i p ra w d z iw ą tro s k ą o p rz y s z ło ś ć n a ro d u p o ls k ie g o tz w . p ro c e s y re h a ­ b ilita c y jn e . W k a ż d y m p o szcze g ó ln ym w y p a d k u p rz e jś c ia do g ro n a p rz e ś la d u ­ ją c y c h nas n ie m c ó w za ch o d zi moment zdrady w o k o lic z n o ś c ia c h m n ie j lu b w ię c e j u s p ra w ie d liw ia ją c y c h n ie c n y p o ­ s tę p e k tz w , „V o Ik s d e u ts c h ó w ". S tw ie r ­ d z a m y k a te g o ry c z n ie , z n a ją c d o k ła d n ie s to s u n k i na te re n ie W ie lk o p o ls k i, że nie b y ło o gólnego p rz y m u s u p o d p i­

s y w a n ia lis t n ie m ie c k ic h . D o k o ń c a o k u p a c ji tr w a ła ta n ie u b ła g a n a w a lk a P o la k ó w z n ie m czyzn ą , w k tó r e j g in ę li b o h a te rs k o n a jle p s i, u s tę p o w a li s ła b i, z d ra d z a li lu d z ie p o d li. C i, k tó r z y p rz e ­ t r w a li p ie k ło p rz e ś la d o w a ń i n ie s p la ­ m ili h o n o ru P o la k a , dziś je d n o m y ś ln ie s tw ie rd z a ją , że p o d p is a n ie ,,V o lk s lis ty '‘

b y ło zd ra d ą , O w i s z tu c z n i n ie m c y k o ­ rz y s ta li ze w s z y s tk ic h u p ra w n ie ń , a w ię c : 1, p e łn y c h ra c ji ż y w n o ś c io w y c h , p r z y ­ s łu g u ją c y c h n ie m c o m ; 2, m ie li w s tę p na w s z y s tk ie z g ro m a d z e n ia n ie m ie c k ie ; 3. k o rz y s ta li z ro z r y w e k k u ltu ra ln y c h ; 4. n o s ili p lu g a w y k rz y ż na p ie rs ia c h .

P o n a d to k o r z y s ta li jeszcze z je d n e ­ go u p ra w n ie n ia n ie m ie c k ie g o , m ia n o w i­

cie z p ra w a p rz e ś la d o w a n ia P o la k ó w . B e z p o ś re d n i o b s e rw a to r ż y c ia w czasie o k u p a c ji s tw ie rd z ić m usi, że N ie m c y c h c ie li z w a ś n ić s p o łe c z e ń s tw o p o ls k ie , c h c ie li nas ro z s a d z ić od w e w n ą trz (p o ­ ró w n a ć w y s ta rc z y p r o to k o ły ta jn y c h p o -

odpłacając się za naszą kategorię i poniże­

nie. T y m c z a s e m ... Z d ra jc y i zaprzańcy m ają te same prawa, co m y i nie w olno ich dzisiaj ruszyć. Ludzie ci przez cały okres w o jn y ż y li w dostatkach i dziś niczym się od nas nie różnią. M a się wrażenie, że cały nasz k rw a w y tru d i cierpienia są zupełnie bezwartościowe . . . “ Jak długo jeszcze tak będzie?

Frau M u lle r w W ro c ła w iu oświadczyła w m iejscow ym U rzędzie kw a te ru n ko w ym dosłownie: „ M y nie życzym y sobie, b y Po­

lacy zgłaszali się do nas na nocleg. T o nie­

słychane, b y naruszać nietykalność p ry w a t­

nego mieszkania“ .

Rzecz autentyczna. Podaje warszawski

„K u rie r C odzienny“ w n-rze 77: Delegacja Polskiego Czerwonego K rzyża nie m iała gdzie się podziać, a niem cy za jm u ją w dal­

szym ciągu piękne, nowocześnie um eblo­

wane mieszkanie. B ram y ty c h domów są całą noc i cały dzień zam knięte na klucz i opatrzone w ta kie oto w yw ieszki (oczy­

wiście po niem iecku): „W o ln y c h lo k a li nie m a!“

„S in d doch die Polen gute Leute“ . . . W pew nym mieście p o w ia tow ym w w oj.

poznańskim, niemca, zatrudnionego w p o l­

skim przedsiębiorstw ie, sadowiono podczas obiadu p rzy je d n ym stole z gospodarzami.

Bo on jest ta k i k u ltu ra ln y , ta k i subtelny . . . Człowieczeństwo? N ie ! G łu p o ta ? N ie !

Z b r o d n i a ! Boh-Dnn

NARODU

siedzeń tz w . G a u a m tu ). M o g lib y ś m y p rz y to c z y ć ty s ią c e do n o só w , o s k a rż e ń , s z p ie g o w a n ia P o la k ó w itp . D z is ia j c i z d ra jc y n a ro d u m ają m ożność re h a b ili­

ta c ji, M u s im y b yć b a rd z o cz u jn i, k to w k ra d a się w nasze szeregi, je ż e li mu tę m ożność dano. —- M a m y p rz e d sobą k ilk a p ró śb , p is a n y c h do w y d z ia łu n ie ­ m ie c k ic h lis t p r z y G a u le ite rz e w P o ­ znaniu.

D n ia 3 m a rca 1942 p isze ta sama M a r ia Rutkowska, z a m ie s z k a ła w P ozn a n iu , p rz y u l. S ło n e czn e j 37 (daw n, S c h u b e rt- strasse 37), co n a s tę p u je : „P o w o łu ją c się na m o ją p ro ś b ę z s ie rp n ia 1941, p r o ­ szę ra z jeszcze o p rz y z n a n ie m i n ie m ie ­ c k ie j v o lk s lis ty . D z iw ię się, dlaczego p ie rw s z y m ój w n io s e k z o s ta ł u c h y lo n y . M o g ę s ta w ić ś w ia d k ó w , że czuję się za­

w sze n ie m k ą . J e s t m i p r z y k r o , że muszę n a ra z ie zo sta ć w g ro n ie P o la k ó w , z k t ó ­ ry m i n ie m am n ic w sp ó ln e g o . Zaw sze b y ła m p ie rw s z a , k tó r a w y s o k o n o s iła s z ta n d a r n ie m ie c k i it d . “ .

D n ia 15, c z e rw c a 1942 p o n a w ia p ro ś b ę : M a r ia R u tk o w s k a : „m o g ę u d o w o d n ić p o d p is a m i, że p ro w a d z ę dom n ie m ie c k i.

D z ie c k o m o je p rz y z w y c z a ja m k o c h a ć w s z y s tk o co n ie m ie c k ie , i n ie n a w id z ie ć co p o ls k ie " . . .

D n ia 15. 6. 1942 r. p o n a w ia p ro śb ę :

„ M ó j w n io s e k z o s ta ł w d n iu 6, 6. 1942 r. o d rz u c o n y , g d y ż u znano w e m n ie t y l ­ k o 25% n ie m ie c k o ś c i. J e s t m i b a rd z o p rz y k r o , ja k ró w n ie ż m ę ż o w i, ż y ć p oza s p o łe czn o ścią n ie m ie c k ą . Nasze serca i dusze są n ie m ie c k ie . O d la t c z e k a ła m na m o m e n t w y s w o b o d z e n ia z n ie w o li p o ls k ie j p rz e z H it le r a . "

J e s t w to tru d n o u w ie rz y ć . A je d n a k . M a m y w rę k u t y lk o k ilk a w n io s k ó w i pism . A ile b y ło ta k ic h w y p a d k ó w ? Ilu d o n o s ic ie li w ro d z a ju F ra n c is z k a O rsza - lik a ? I lu b y ło in try g a n tó w , k tó r z y tw ie r d z ili, że 29. 1. 1941 r. (w ro c z n ic ę P o w s ta n ia S ty c z n io w e g o ) P o la c y u rz ą ­ dzą p o w s ta n ie ! P rz y p o m n ijm y sobie l i ­ czne a re s z to w a n ia w s ty c z n iu 1941 r.

w s k u te k tego donosu (T gb, N r 45/41).

T o są s trz ę p y m a te ria łu d o w o d o w e ­ go, o b cią żają ce g o d z is ie js z y c h re h a b ili­

ta n tó w , B ą d ź m y c z u jn i! P o d d a jm y pod sąd o p in ii lis t y re h a b ilitu ją c y c h się, g d yż n a ró d p o ls k i g a rd z i ty m i, k tó r z y go z d ra d z ili w n a jk rw a w s z y c h d n ia ch jego h is to rii, Stanisław Kubiak

Obejmij warsztaty pracy nad Odrą i Nisą a zlikwidujesz zagadnienie niemieckie w Polsce!

Ustalenie nazw miejscowości na ziemiach odzyskanych

Na zjeździć onom astycznym w Szczeci­

nie kom isyjne obrady d o p ro w a d ziły do pewnych ustaleń w nazwach dotychczas chw iejnych. W szczegółach zaszły nastę­

pujące zm iany:

1. M orzyslaw K ra iń s k i (Falkenburg) na skutek przedstawień delegatów, że w mieście tym u ta rło się już miano Z ło - ciniec, p rz y ję to tę nazwę jednogłośnie, aczkolw iek zwracano z n ie k tó ry c h stron uwagę, że znaczeniowo niewiele się na ty m zyskuje, bo w praw dzie M orzyslaw wiąże się z czasownikiem m orzyć, ale Z ło cin ie c bardzo blisko stoi Złoczyńca.

2. Solec Śląski (Neusalz) zmieniono na N o w a Sól, ponieważ średniowieczno- lacińskie N o w u m Sal jest z pewnością przekładem z uprzedniego polskiego.

3. Sopoty (Z o p p o th ) ustalono zgodnie z adm inistracją w ojew ódzką na Sopot.

4. L ę b o rk (Lauenburg) naŁebno ze wzglę­

du na tekst łacińskiego dokum entu, k tó ry określa to miasto ja ko „ip p id u m prope teba“ .

5. M iasto Königsberg (in der N eum ark) nadano nazwę W ladysław sko.

6. Miejscowość Freienwalde (płd.-zachód od Starogardu) nazwano C hociwel — C hociw la — chociwelski, co jest nazwą starą.

7. M ärkisch Friedland na póln.-zach. od W ałcza nazwano M irosław iec.

8. G dański N y ty c h (N y e T ic h ) pozosta­

w io n o p rz y przekładzie aż do d o kła d ­ niejszego zbadania rzeczy w dokum en­

tach.

N a ogół zalecono delegatom, o ile cho­

dzi o zm iany nazw, przedstawiać m ateriał dokum entow y, na którego podstawie moż­

na b y nabrać odpowiedniego poglądu na w ygląd w łaściw y starej nazwy. Zakończo­

no o b ra d y przem ówieniam i, z k tó ry c h w y ­ b iło się na pierwszy plan przem ówienie po­

żegnalne ob. prezydenta stoi. m. Szczecina inż. Z arem by, k tó r y ta k w słowie, ja k w czynie świeci przykładem , ja k na nowo odzyskanych terenach należy brać się do pracy z myślą o b lis k ie j, dalszej i bardzo dalekiej przyszłości, nie ustając w zabie­

gach i trudach. W końcu należy podkreś­

lić gościnność stoi. m. Szczecina, z jaką po­

dejm owano Z ja z d , a podpisany z pra w d zi­

wą wdzięcznością i przyjem nością wspom i­

na okazaną uprzejm ość ob. P rezydentow ej Z arem biny, ks. ka n o n iko w i K oziorow - skiemu i podpisanemu.

Pro?. D r. M ik o ła j R udnicki

W k i l k u w i e r s z a c h

Trzebnica, znana miejscowość uzd ro w i­

skowa, posiadająca stare solanki pod nazwą Z d ró j św. Jadwigi, m im o silnych zniszczeń ro z w ija się pom yślnie. U ruchom iono ga­

zownię, w odociągi, o tw a rto szpital, dom y noclegowe dla przyjezdnych, o tw a rto w iele placówek przem ysłow ych i handlow ych.

*

P rodukcja ro p y w Polsce w yraża się cyfrą około 120 000 ton rocznie, co ty lk o częściowo zaspokaja zapotrzebowanie k ra ­ ju. Resztę naszego zapotrzebowania m u­

sim y pokryw ać z im p o rtu .

#

W edług przypuszczalnych obliczeń, w W iśle i W arcie zatopionych zostało około 100 sta tkó w i barek w artości 120 m ilio n ó w złotych. P odjęto prace nad w ydobyciem tego taboru.

(6)

Str. 6 P o l s k a Z a c h o d n i a N r 10

mnm$m i

N ie w ą tp ię , a p rz y n a jm n ie j m am n a ­ dzie ję , że d la s p ra w y o s a d n ic tw a k a ż d y dzie ń s ta n o w i k r o k n a p rzó d . Że ob e cn ie k o m u n ik a c ja je s t lepsza, że s z a b ro w n i- c tw o z m a la ło i b e z p ie c z e ń s tw o na re p o - io n iz o w a n y c h z ie m ia c h je s t w ię k s z e .

N ie chcę u le g ać z łu d z e n io m , a n i p a to ­ so w i. O k ru tn a w o jn a , k tó r ą m a m y poza sobą, a k tó r a b y ła nie p rz e w id z ia n y m n a w e t p rz e z n a jśm ie lszych p ro r o k ó w k o szm a re m , n a u c z y ła nas m y ś le ć k a te ­ g o ria m i zim n e g o re a liz m u , k t ó r y zmusza nas do w id z e n ia i m ó w ie n ia p ra w d y . Bo t y lk o w te n sposób m o że m y s p ra w ie s łu ­ ż yć d o b rz e i osiągnąć p o żądane re z u l­

ta ty .

J u ż w e w s tę p n y m s ło w ie p ie rw s z e j części m ego re p o rta ż u za z n a c z y łe m , że ja d ą c na P o m o rz e Z a c h o d n ie , z d a w a łe m sobie s p ra w ę z c z e k a ją c y c h m n ie ta m tru d n o ś c i i za w o d ó w .

A le m yś la łe m , że s k o ro ty s ią c e i s e tk i ty s ię c y P o la k ó w udaje się na Z a ch ó d z p o s ta n o w ie n ie m o s ie d le n ia się tam , k r ó t k o t r w a ły o b ja zd k ilk u m ia s t na P o ­ m o rz u Z a c h o d n im , c zy g d z ie k o lw ie k in ­ d zie j, n ie m oże b y ć z m ej s tro n y u w a ­ ża n y za p o ś w ię c e n ie lu b ja k iś h e ro ic z n y czyn . P rz e c iw n ie — u w a ż a m to za o b o ­ w ią z e k m o ra ln y w s z y s tk ic h p is a rz y i a r ­ ty s tó w , b y w ślad za n a s z y m i o s a d n ik a ­ m i u d a w a li się na nasz „ d z i k i “ Z a ch ó d i w y k a z a li w ła ś c iw y s e n ty m e n t i u m iło ­ w a n ie d la s p ra w y , a nade w s z y s tk o łą czn o ść d u c h o w ą z p io n ie ra m i.

D R W A N D A B R Z E S K A

P io s e n k a o W a rs z a w ie zaczyna się od s łó w : „ ja k uśm iech d z ie w c z y n y k o c h a ­ n e j" i je s t coś z tego uśm ie ch u W a rs z a ­ w y w , , , S o p o c ie ! B o o tó ż te stare

„ s a p y " c z y li m o k re łą k i ze s w y m i b ia ­ ły m i k w ia ta m i w il i k a m ie n ic z e k , ze spa­

d a ją c y m i k u m o rzu , w iją c y m i się w e s o ło u lic z k a m i, z m a łą , sapiącą ró w n ie ż p ra ­ c o w ic ie k o le jk ą fir m y b u d o w la n e j

„E n e r g ia “ — z a p o ż y c z y ła ju ż coś z r u ­ c h liw o ś c i i p o te n c ja łu ż y c io w e g o s to lic y , coś z w d z ię k u i u ro k u p o d w a rs z a w s k ic h o s ie d li. S p o ty k a ?ię p rz e c ie ż z n a jo m y c h ze Ś w id ra i M ila n ó w k a , co c h w ila ściska się k o m u ś d ło ń p rz y ja z n ą . P e łn o tu W a rs z a w ia k ó w na k a ż d y m k ro k u , a n a ­ w e t ja k iś s k le p p rz y u lic y p ry n c y p a ln e j n a z y w a się p o p ro s tu „ S ta r ó w k ą " .

Co tu dużo g adać: S o p o ty o d m ie n iły się ta k g ru n to w n ie , że w c a le ic h p o zn a ć n ie m ożna. W s z y s tk ie u lic e i m a łe z a ­ u łk i m ają n a z w y p o ls k ie , w s z y s tk ie s k le ­ p y — p o ls k ie w y w ie s z k i, t y lk o gdzieś p o d m u re m , p o d p ło te m c iś n ie się n ie ­ ś m ia ło k to ś z „ H e r r e n v o lk u " , s p rze d a ją c

Żadne s ło w o z a m b o n y cz y tr y b u n y p u b lic z n e j n ie tc h n ie tego z a p a łu , n ie p o d ź w ig n ie na duszy zn ie c h ę c o n y c h i w ia rę tra c ą c y c h w ty m s to p n iu , co ci, k tó r z y są k a p ła n a m i s z tu k i, n a jle p ­ szym i le k a rz a m i dusz p o p rz e z uśm iech i gorące s ło w o , m ó w io n e c zy śpiew ane, w re s z c ie p o p rz e z sensację samego p o ja ­ w ie n ia się i z b ra ta n ia .

D z iś jeszcze u śm iecham się z z a d o ­ w o le n ie m , p rz y p o m in a ją c sobie m in y n a ­ szych o s a d n ik ó w w K o s z a lin ie , S ta ro - g ro d z ie i B ia ło g ro d z ie , gdy z ja w iłe m się m ię d z y n im i z a rc y -s z a lo n y m z a m ia re m u rz ą d z e n ia im p re z y a rty s ty c z n o - l it e ­ ra c k ie j,"

A le ż to h e ro iz m ! to w ie lk a o d w a ga ! P o p ro s tu n ie w ie r z y li, a u w ie rz y w s z y

— w y r a z ili w ie lk i p o d z iw i jeszcze w ię k ­ sze z a in te re s o w a n ie . M ia ło się w ra ż e ­ nie, że w je d n y m m o m e n cie c a łe m ia sto o ż y w iło się i z a p a tii w y rw a ło , ja k b y za d o tk n ię c ie m ró ż d ż k i c z a ro d z ie js k ie j.

C óż to b y ło za z ja w is k o ? B y ło to z ja ­ w is k o ra d o ś c i i w d zię c z n o ś c i, że ci, o k tó r y c h się n a jczę ście j w ś ró d tr o s k ż y ­ c io w y c h n ie m y ś li, z d o b y li się na odw agę p rz y b y c ia , a b y im , p io n ie ro m , o s ło d z ić k ilk a c h w il n ie ła tw e g o is tn ie n ia , n ie ła tw e g o z s a m o tn o ści — z w a lk i i o d e r­

w a n ia — m oże na zaw sze — od s tro n ro d z in n y c h , z k tó r y m i P o la k z ra s ta się u c z u c io w o n ie m a l że n ie ro z e rw a ln ie , a te ra z p rz y c h o d z i m u z ra s ta ć się nie ty lk o u czu cie m , ale i czyn e m z p o s z e ­

rz o n ą k u O d rze i N isie P o lską , z z ie m ią p ra s ło w ia ń s k ą , k tó r a go n a g ro m a d z o ­ n y m i w n ie j p ro c h a m i p ra o jc ó w w z y w a i zobowiązuje.

I m oże n ie je d e n P o la k - p io n ie r m y ś li w sm ętnej za d u m ie sw ego n o w e go p rz e ­ tw a rz a n ia się w o b o w ią z k u p io n ie rs k im : c zy ja tu ju ż k ie d y ś n ie b y łe m ?

B y łe ś — z d z ia d a p ra d z ia d a — w ię c z n o w u jesteś!

C óż w ię c zn a czy tr u d i znój, c h w ilo w a n ie d o la , je ś li się z n o w u je st, s k o ro się ju ż b y ło ! A p rz e c ie ż je s t się w zg o ła in n y c h w a ru n k a c h . T e n „ d z ik i" Z a ch ó d n ie je s t w c a le ta k i d z ik i, K a żd e m ia sto , k a ż d a w ie ś w ita nas ja k ż e z m ie n io n y m o brazem , d z ię k i w n ie s io n e j tu p rz e z z d o b y w c ó w , z n o w u stą d w y p a rty c h , k u l ­ tu rz e m a te ria ln e j.

K u ltu r a m a te ria ln a n ie p rz e w y ż s z a o c z y w iś c ie k u ltu r y d u c h o w e j — p rz e ­ c iw n ie je s t ty lk o z e w n ę trz n ą p o w ło k ą tego, co je s t m ą d ro ścią , d u c h o w y m d o ­ ro b k ie m . A m ądrość, m ą d ro ść iś c ie s ło ­ w ia ń s k a , zaznacza tu ta j w s zę d zie sw ą p o d z iw u godną obecność. W ie d z ie li nasi p ra o jc o w ie , gdzie b u d o w a ć w s ie i m ia s ta i w co je w y p o s a ż a ć , ż e b y b y ły ż y w o tn e p o d w z g lę d e m g o sp o d a rczym i p o s ia d a ły w s z y s tk ie m o ż liw o ś c i d a l­

szego ro z w o ju , a n a w e t s p e łn ia n ia sw ej m is ji k u ltu ra ln e j.

D o tego u k s z ta łto w a n ia ziem N ie m c y n ie w n ie ś li n ic. R o z w ija li ty lk o to , co z b u d o w a li S ło w ia n ie . A ch o cia ż n a w e t

w Sopocie

o s ta tk i p a ń s k ie j c h u d o b y : u b ra n ia , tr z e ­ w ik i, filiż a n k i, r o b ó t k i k rz y ż y k o w e itp .

— k ra m p o d le js z y i ce n n ie js z y , ta k , ja k to o n g i b y w a ło , . . na K e rc e la k u .

T łu m n o tu , ciasno i ro jn o , a n ie b ra k i k a w ia re n e k w a rs z a w s k ic h , o w y c h p rz e d z iw n y c h , je d y n y c h w s w o im ro d z a ­ ju lo k a li, gd zie z nicze g o tw o r z y się rz e c z y z u p e łn ie ła d n e , bez p re te n s ji, a je d n a k na p o z io m ie , gdzie p o s ły s z e ć m ożna n a jle p s z ą m u z y k ę , o t ta k sobie m im o c h o d e m i o d e tc h n ą ć a tm o s fe rą da w n ą, ta k d o b rz e znaną.

A p o te m , za c h w ilę p rz e c h o d z i m o ­ m e n t tra g ic z n e j za d u m y. O to w o k n ie w y s ta w n y m k s ię g a rn i P. Z. Z. w id n ie je w ie lk i tra n s p a re n t, u m ie ję tn ie s k o m p o ­ n o w a n y i o ś w ie tlo n y , o b ra z u ją c y , p ło ­ nącą, zn iszczo n ą W a rs z a w ę . Z g liszcza , z g liszcza i d y m y w lo k ą c e się po p u s t­

k o w iu . S ta je się p rz e d ty m w id m e m i zalega m ilc z e n ie .

W S o p o cie p o d ję to b a rd zo ż y w o a k c ję

„W y b rz e ż e — s to lic y " ; k to m ó g ł, d a w a ł i z b ie ra ł d a tk i na o d b u d o w ę W a rs z a w y ,

co k r o k w id n ie ją na szybach w y s ta w s k le p o w y c h n a le p k i, k w itu ją c e w p ła c o ­ ną s e tkę z ło c is z ó w . M a się w ra ż e n ie , że k a d ż y , k to tu je i p ije , k to z n a la z ł m ie s z k a n ie i z a ro b e k , k o m u p rz y s z ło ś ć z a ry s o w u je się w b a rw a c h c h o ć b y n ie co ja śn ie jszych , a n i na c h w ilę n ie za p o m in a o ta m ty m , u k o c h a n y m m ie ście , k tó re g o te ż z a p o m n ie ć n ie m ożna.

Ż y je m y w c ią ż jeszcze W a rs z a w ą , ale p o tro c h u z a c z y n a m y ju ż te ż n a b ie ra ć w ła sn e g o n o w e go o b lic z a .

P rzede w s z y s tk im ru n ę ło w g ru z y K a ­ syno, w a la ją się jego n ie s ła w n e s z c z ą tk i;

p iln e w a g o n ik i w y w o ż ą cegłę, a b y m o ­ żna b y ło ja k n a jp rę d z e j p o g rz e b a ć "n a zaw sze to w s p o m n ie n ie . T a k samo is t­

n ie ć p rz e s ta ły p r z y b y t k i w e s o łe j M u z y z n a p rz e c iw k a , o w e n ie g u s to w n e i b a r­

dzo śm ieszne „ K a k a d u " itp . N ie ma te ż c a łe j le w e j s tro n y u lic y g łó w n e j gd zie m ie ś c iły się d a w n ie j c u k ie rn ie n ie ­ m ie c k ie i s k le p y z c u d a c z n y m i p a m ią t­

k a m i „a u s Z o p p o t" , — W s z y s tk o to u le g n ie ra d y k a ln e j p rz e b u d o w ie .

D uży, m u ro w a n y k o ś c ió ł w p o b liż u d w o rc a s ta n o w i o b e cn ie p u n k t z b o rn y d la m ie jsco w e g o s p o łe c z e ń s tw a . O łta r z p rz y b ra n y p o ls k im i s z ta n d a ra m i, z k a -

(7)

N r 10 P o l s k a Z a c h o d n i a St r 7

u d a ło się im b ru ta ln ą p rz e m o c ą zg e rm a - n iz o w a ć lu b w y tę p ić n ie k tó re szczepy i p le m io n a s ło w ia ń s k ie , to je d n a k k u l ­ tu r y sw o je j n ie w s z c z e p ili w zie m ie p o l­

s k ie ta k , b y p rz y c ią g a ła . K u ltu r a n ie ­ m ie c k a , k u ltu r a b u ty i b u ta , n ie p r z y j­

m uje się n ig d z ie . N ie p rz y ję ła się n a w e t w A fr y c e — w ś ró d m u rz y n ó w .

B y liś m y tu ta j, w ię c zn o w u je ste śm y!

A le n ie w sz y s c y m yślą ta k , M ó j d o ­ b r y z n a jo m y p o w ia d a do m n ie po m o im p o w ro c ie z P o m o rza Z a c h o d n ie g o ; N ie, m ój k o c h a n y . Za n ic na św ie c ie n ie p o ja d ę tam . B o i p o co ? Ż ebym się n a ­ p ra c o w a ł i u rz ą d z ił, a po ty m k to ś in n y p rz y s z e d ł i w s z y s tk o m i z a b ra ł.

N ie m o g łe m n ie w e s tc h n ą ć po ty c h sło w a c h , P ro b le m b e z p ie c z e ń s tw a n ie je s t jeszcze ro z w ią z a n y w sposób, k tó r y b y a k c ji o sie d le ń cze j s p rz y ja ł. R az jeszcze tu ta j zaznaczam , że ro z w ią z a ć go m oże t y lk o w o js k o lu b o rg a n iza cja , p o ję ta na sposób w o js k o w y lu b też p ra w n y , ale ta k ry g o ry s ty c z n ie , b y p ra ­ w o w sw y m d z ia ła n iu b y ło sku te czn e .

N ie d a le j ja k w c z o ra j p o w r ó c ił ze S zczecina d ru g i m ój zn a jo m y, k tó r y o b ją ł ta m w p o s ia d a n ie p ie k a rn ię i u rz ą ­ d z ił się ja k o ta k o .

— J a k ta m w S zcze cin ie ? — z a p y ­ tu je go.

M a c h n ą ł rę k ą i r z u c ił z re z y g n a c ją :

— Ju ż ta m w ię c e j n ie p o ja dę , o b ra b o ­ w a li m nie.

W p a tr u ję się w nie g o ze z d z iw ie n ie m , w ie d z ą c , że m am p rz e d sobą c z ło w ie k a solid n e g o , b a rd z o o b ro tn e g o , e n e rg icz-

z a ln ic y s ło w o p o ls k ie ro z le g a się do w ie rn y c h , a p rz y c h o d z ą go słu c h a ć n ie - ty lk o n o w i m ie s z k a ń c y S o p o tu , p a ra fia ­ n ie k o ś c io ła Z b a w ic ie la , św. A le k s a n ­ d ra . . . ale ta k ż e p o c h y lo n e w ie k ie m s ta ru s z k i m ie js c o w e , p o b o żn e K a - s z u b k i, w c h a ra k te ry s ty c z n y c h sw ych c z a rn y c h s u k n ia c h i ka p e lu s z a c h , ta k ie , co to p a m ię ta ją jeszcze d a w n e czasy, g d y p rz e d p ie rw s z ą w ie lk ą w o jn ą r ó w ­ n ie ż w ie lu P o la k ó w m ie s z k a ło w S o p o ­ cie, a w checzach ry b a c k ic h m ó w iło się po ka szu b sku .

N ie u s z k o d z o n e p ra w ie z a c h o w a ło się m o lo p a s a ż e rs k ie . L e ż y n a p ó ł z a to p io ­ n y w r a k ja k ie g o ś w o je n n e g o s ta tk u , fa la p rz e le w a się p rz e z m o s te k k a p ita ń s k i, s k rz y p ią ż a ło ś n ie p o z ry w a n e b u rty . A le o rk ie s tr a p o ls k ie j m a r y n a rk i p rz y g ry w a w e s o ło — n ie chce się m a r tw ić p o l­

s k ie fla g i ło p o c z ą na m aszcie, G r y f p o ­ m o rs k i s z e ro k o ro z k ła d a p a z u ry na tle m o d re j ro z to c z y B a łty k u .

S o p o t, s ką d w y p r o w a d z iły się ju ż do G d a ń s k a g łó w n e u rz ę d y , to dziś p rze d e w s z y s tk im m ie jsce z a m ie s z k a n ia i w y t ­ c h n ie n ia d la lu d z i c ię ż k o p ra c u ją c y c h ; -— tu m ają m ie ć p rz e z c h w ilę d o b rze , a b y ty m b a rd z ie j m o g li b y ć a k ty w n i.

nego i p ra c o w ite g o . J e ż e li ta c y s ta m ­ tą d u c ie k a ją , m yślę,., to w ja k i sposób ch ce m y z a lu d n ić z ie m ie n o w o z a c h o d n ie i dać im e le m e n t o b y w a te ls k i tw ó rc z y i ze s p ra w ą id e o w ą z w ią z a n y ?

P rz y p o m in a m i się w te j c h w ili ś w ię ty g n ie w p e w n e j in te lig e n tn e j n ie w ia s ty ze S ta ro g ro d u , k tó r a podczas naszej p ró b y (a ra cze j p ró b y Z o fii L e s z c z y ń s k ie j z a k o m p a n ia to re m ), o tw a rc ie w y p o ­ w ie d z ia ła ta k ie z d a n ie : — N ie c h p ra ­ sa w P olsce C e n tra ln e j n ie b u ja , ja k tu d o b rze i c u d o w p ie , bo nasze n e r­

w y , w cią g u trz e c h m ie s ię c y p o b y tu tu ta j u c ie r p ia ły b a rd z o .

R o z e ś m ia łe m się serdecznie. — K a ż d y p o c z ą te k je s t tr u d n y — o d p o w ie d z ia łe m

Z naszego punktu

N IE M C Y U S IE B IE

„ O d r a “ (n r 5) w c ie k a w y m d z ia le :

„C o ro b ią n ie m c y "? do n o si, że w H a lle p rz e m a w ia ł d r H ü b n e r, p re z y d e n t p r o ­ w in c jo n a ln e g o „r z ą d u “ S a ch se n -H a lle n. t. re h a b ilita c ji. „ K t o p rz e d 1933 r. b y ł c z ło n k ie m o rg a n iz a c ji d e m o k ra ty c z n y c h , a w p a r t ii h itle ro w s k ie j, z n a la z ł się na s k u te k g w a łtu — te n b ę d zie m ia ł w s z e l­

k ie p ra w a o b y w a te ls tw a w n o w y m ż y ­ c iu n ie m ie c k im “ ,

W ięc właśnie: N ie m cy ju ż w pół roku po w o jn ie „re h a b ilitu ją się“ , w o ­ bec siebie i wobec świata. C zy to sło­

wo „re h a b ilita c ja “ nie zaczyna nabie­

rać treści symbolu?

„N a d ro g a ch (Śląska D o ln e g o ) w a łę ­ sa się . . . p e łn o n ie m ie ę k ic h je ń c ó w w o ­ je n n y c h . . . N a p y ta n ie , c zy w ie d z ą , że p rz e g ra li w o jn ę , k tó r e j p ra g n ę li — je ­ den z n ic h o d p o w ia d a : g d y b y ś m y m y w o jn y c h c ie li, w y g ra lib y ś m y ją na p e ­ w n o . . . “

(„R o b o tn ik “ n r 246 a rt. p t.: „ W r o ­ cław w czorajszy i dzisiejszy“ ).

Nasuwa się analogia: po pierwszej w o jn ie , św iatow ej jeden z wyższych o ficerów francuskich pisał: „p y ta łe m wielu, bardzo w ielu niem ców i żaden nie odpow iedział, że niem cy z a w in iły w ojnę i że ją przegrały . . . “

„P o lp re s s “ donosi, że „d a w n y p r z y ­ w ó d c a n ie m ie c k ie j p a r t ii s o c ja l-d e m o - k ra ty c z n e j i m in is te r o b ro n y n a ro d o ­ w e j r e p u b lik i w e im a rs k ie j — G u s ta w N o ske ż y je w N ie m c z e c h “ .

Nóske odnalazł się we w łaściw ym czasie. D ó now ej „re p u b lik i w e im a r­

s k ie j“ droga ju ż chyba niedaleka?

IN N I N IE M C Y

A r c y b is k u p Y o r k u d o m a g a ł się w y ję ­ c ia p rz e s tę p c ó w w o je n n y c h spod p ra w a . D a w a ło b y to w p ra k ty c e k a ż d e m u m o ż ­ ność b e z k a rn e g o z a b ic ia ic h p rz y p ie r w ­ szej sposobności. Podczas d e b a ty w Iz b ie L o rd ó w 20 m a rc a b r, żą d a n ie to o d rz u ­ cono.

— a im w ię c e j tru d u , ty m w ię c e j h o ­ n o ru .

S p o jrz a ła na m n ie ja k na w a ria ta .

— Z a to ju tr o z a ś p ie w a m y w a m i b ę ­ dzie z n o w u d o b rz e — d o d a łe m ,

W ó w c z a s u śm ie c h n ę ła się i ona. Z ro ­ z u m ia łe m ją, W ie m , że je s t to t a k i ty p , k t ó r y k ln ie i z ło rz e c z y , a p o te m m ó w i s o b ie : tru d n o — i k o c h a d a le j — sw ój tw a rd y , p io n ie rs k i o b o w ią z e k .

J a n L e szczyń ski.

Na Zachód! Tam zapewnisz byt przy­

szłym pokoleniom! Informacji udziela Polski Zw iązek Zachodni, W ydział Osadniczy, Poznań, ulica Chełmoń­

skiego 1.

obserwacyjnego

Na k o n fe re n c ji b e rliń s k ie j p o s ta n o ­ w io n o , że sto p a ż y c io w a N ie m ie c n i e m o ż e p r z e w y ż s z a ć in n y c h k ra jó w . D ecyzja słuszna, acz dająca duże m ożliw ości rozm aitego in te rp re to w a ­ nia. N p. na k o n fe re n c ji Z w ią zkó w Z a ­ w odow ych w Blackpool, grupa delega­

tó w domagała się, b y stopa życiowa N iem iec n i e b y ł a n i ż s z a , niż w innych krajach . . .

Sąd w o js k o w y a lia n c k i u k a ra ł — ja k d o n o si „P o lp re s s " o b y w a te la p o ls k ie g o , J ó z e fa P ę czka na 6 m ieś. w ię z ie n ia , za u d e rz e n ie w tw a r z p o lic ja n ta n ie m ie ­ c kie g o .

N ie m cy w latach 1939— 1945, nie w n ika ją c w okoliczności sprawy, dla zasady, za podniesienie rę ki na niem- ca rów nież ka ra li, choć ostrzej, czasem nawet śmiercią. Sprawa Józefa Pęczka wskazuje, że pod ty m względem sytu ­ acja Polaków uległa jednak pewnej . . . poprawie.

M Y I N IE M C Y

„ W środę, 13 w rz e ś n ia 1945 r. ra d io ­ w ę z e ł w ro c ła w s k i n a d a w a ł od godz.*

21,00 do 22,00 a u d y c ję s ło w n o -m u z y c z ­ ną w ję z y k u n ie m ie c k im . T ra k tu je m y to ja k o w y ra ź n ą z ło ś liw o ś ć i p r o w o k a ­ cję, k tó r a w in n a b y ć n a ty c h m ia s t u k a ­ ra n a ". („ T r y b u n a D o ln o ś lą s k a " n r 6).

„P o m im o w y ra ź n e g o n a k a z u Z a rzą d u M ie js k ie g o (w e W ro c ła w iu ) n a p is y w ję z y k u n ie m ie c k im c ią g le jeszcze szpe­

cą m u ry m ia s ta ", („N a p rz ó d D o ln o ­ ś lą s k i“ n r 12).

To samo p ism o do n o si, że „ p r a w ie na p o rz ą d k u d z ie n n y m s p o tk a ć się m ożna z ty m , iż lu d z ie z a p y tu ją m ilic ja n ta , czy k ie ru ją c ą ru ch e m u lic z n y m k o le ż a n k ę o ta k ą c zy in n ą „s tra s s e “ , o ja k iś W a l­

d e n b u rg , H irs c h b e rg , B re s la u cz y in n y L a n d e s h u t, W k o ń c u d o jd z ie do tego, że i te n m ilic ja n t b ę d zie u ż y w a ł n a z w ' t y lk o w b rz m ie n iu n ie m ie c k im . A p rz e ­ cie ż n ie d a w n o u k a z a ł się D z ie n n ik R o z p o rz ą d z e ń P e łn o m o c n ik a R ządu R.

P. na D o ln y Śląsk, p o d a ją c y p ię k n e n a ­ z w y p ra p o ls k ie " .

Cytaty

Powiązane dokumenty

do Punktu Etapowego PUR-u na D w orcu zgłosiły się dzieci ze szkoły powszechnej w Poznaniu na Dębcu z darami dla re patriantów. Zgłoszenia uprasza się

nym miastem, rządzili tam jednak Francuzi, zwłaszcza, że Napoleon doceniał znaczenie Gdańska mawiając: „Gdańsk jest kluczem wszystkiego.“ Załoga miasta składała

bli na Pomorzu Zachodnim znajduje się wiele półfabrykatów, które można będzie zbyć w województwach

Powoli, coraz częściej, najpierw tylko fragmentarycznie, potem coraz więcej zajmował w nich miejsca Marcin.. Co się stało

jennymi o pokój w świecie, że budować będzie głęboką przyjaźń z Narodami Związku Radzieckiego i innymi narodami demokracji ludowej, że opierać się będzie

Wojciecha pod Zarządem Państwowym w

Do Polskiego Związku Zachodniego w Poznaniu zgłosiła się delegacja Polskiego Kom itetu w Niemczech z siedzibą w Ber­. linie w osobach dra Brunona

Rada Naukowa zwraca się do wszystkich warstw Narodu o uczestnictwo w realizacji tego dzieła. Rada widzi wielkie, stojące jeszcze przed Narodem trudności, ale tym