• Nie Znaleziono Wyników

Fala : kwartalnik 1996, nr 2 (25).

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "Fala : kwartalnik 1996, nr 2 (25)."

Copied!
18
0
0

Pełen tekst

(1)

* Zawada

NR 2/25/96

Panie Wójcie. Dużo uwagi w ubiegło­

rocznym planie poświęcono popraw ie in­

frastruktury. Proszę powiedzieć z ja k im i efektami?

O tóż c h c ę stw ierdzić, że n a te n cel przeznaczyliśm y większość środków fi­

nansow ych, b o aż o k o ło 6 m ld starych złotych. Z aplanow aliśm y b u d o w ę wo­

dociągów w O sow cu, T rz ęsin ie i W ę­

grach . W p la n a c h u w zg lę d n io n o rów­

nież o p rac o w a n ie d o k u m e n ta c ji wo­

d o ciąg u d la K ad łu b a T uraw skiego. Z p lanow anych p ra c w całości zakończo­

n o b u d o w ę w o d o cią g u w T rzęsinie.

R ozpoczęto i z a k o ń cz o n o rów nież wo­

do ciąg w Osowcu. Je d y n ie w W ęgrach d o p ro w a d z e n ie w ody z c e n tra ln e g o u jęcia w ykonano w 80% . Z ako ń czen ie całej inwestycji p rz e n ie sio n o n a pier-

O r e a liz a c ji z a ło ż e ń

s p o łe c zn o -g o s p o d a rc zy c h g m in y T u ra w a n a 1 9 9 5 r.

z w ó jte m W alterem Ś w ie rc e m ro zm a w ia L eonard R ichta wsze p ó łro cze 1996 r. W m inionym

ro k u przygotow ano k o m p le tn ą d o k u ­ m e n tac ję z w ym aganym i u zg o d n ie n ia ­ m i n a bu d o w ę sieci w odociągow ej w k o lejnej naszej wsi — K adłubie T ura- wskim.

To oznacza „przyjęcie”nowego odbior­

cy do istniejącego centralnego ujęcia wo­

dy. Czy w Marszałkach je j nie zabraknie?

Myślę, że nie. Zresztą n ie p o p rze sta­

liśmy tylko n a optym istycznych przy-

T u ra w a w g ra fic e W a lte ra Ś w ie rc ą

J e z io ro T u ra w s k ie

R y b a c z ó w k a

p uszczeniach. By d o takiej niecieka­

wej sytuacji n ie dopuścić, przygotowa­

n o ju ż w ubiegłym ro k u d o k u m e n ta ­ cję p o d m o d e rn izac ję stacji u zd a tn ia­

n ia wody w M arszałkach.

Udzielając m i niedawno wywiadu dla ,fra li” [n r 4 / 2 2 / 9 5 — przyp. red .] na­

zw ał Pan podjęcie budowy oczyszczalni ścieków oraz całego systemu kanalizacyj­

nego wydarzeniem historycznym.

I tak to w dalszym ciągu oceniam . R ealizację tej inwestycji rozpoczęliś­

my z g o d n ie z p la n e m , tzn. przystąpio­

n o w 1995 r. d o budow y kanalizacji w T uraw ie. P o n ie sio n e z tego tytułu ko­

szty wyniosły 346 656 now ych zł. Mam też n adzieję, że pierwszy e tap budow y oczyszczalni wraz z całą siecią kanali­

zacyjną zakończy się z g o d n ie z pla­

n e m , tj. w 1998 roku. P rzypom nę, że przew iduje o n b u d o w ę samej oczysz­

czalni oraz sieci kanalizacyjnej w Ko­

to rzu W ielkim , K otorzu Małym i T u­

rawie.

Zatem niewiele chyba środków pozosta­

ło na tak ważne zadanie, ja k im są drogi ? T o praw da. N a budow ę i m o d e rn i­

z a c ję d r ó g p r z e z n a c z o n o je d y n ie 54 tys. nowych złotych. N iem n iej wy­

k o n a n o d ro g ę asfaltową w K adłubie T uraw skim i partycypowaliśmy w b u ­ dow ie k o le k to ra i c h o d n ik a przy ul.

O p o lsk ie j w tej m iejscow ości. Prze­

prow adziliśm y rów nież re m o n t drogi

O Strona 3

(2)

Laboratorium w Turaw ie

R o zm o w ę z d o k to r Ire n ą In g lo t-R ó ża ń s k ą k ie ro w n ik ie m G O Z w T u ra w ie p rz e p ro w a d z ił S ta n is ła w P ik u l

W iadomość o tym, że przy Ośrodku Zdrowia w Turawie ma powstać labora­

torium dotarła ju ż do znacznej części mie­

szkańców gminy. Pani doktor, ja k i je st planowany termin otwarcia tego labora­

torium?

D okładny te rm in otw arcia la b o ra to ­ riu m n ie je s t jeszcze znany a j a n ie m o g ę go określić, aby Czytelników n ie w prow adzać w błąd . Przew iduję je d n a k , że w m iesiącach jesien n o -zi­

mowych la b o ra to riu m przyjm ie p ie r­

wszych p ac je n tó w . T e rm in u r u c h o ­ m ie n ia la b o ra to riu m w dużej m ierze zależy o d fu n d u szy , ja k ie O śro d e k Zdrow ia w T uraw ie otrzym a n a te n cel o d U rz ęd u G m iny i in n y c h instytucji.

J a k i zakres badań obejmie laborato­

rium i czy badania będą wykonywane wyłącznie na zlecenie lekarzy z ośrodków zdrowia na terenie gminy ?

Posiadam y a p a ra tu rę najwyższej j a ­ kości, pozw alającą n a w ykonanie p e ł­

n e g o zakresu b a d a ń laboratoryjnych.

Tylko b ard z o n ie lic zn e b a d a n ia b ę d ą wykonywane w O p o lu . Z u słu g nasze­

go la b o ra to riu m b ę d ą m ogli korzy­

stać p ac je n ci z ośrodków zdrow ia w K adłubie Turaw skim , O sow cu i T u ra ­ wie. W tej chw ili tr u d n o o d p o w ie ­ dzieć czy, i n a ja k ic h zasadach, b ę d ą m o g li korzystać z la b o ra to riu m p a­

cjenci ze skierow aniam i z pływ alnych gabinetów lekarskich.

W służbie zdrowia ju ż obowiązuje rejo­

nizacja. Czy podobnie będzie z usługami laboratoryjnymi, tzn., czy pacjenci Ośrod­

ka Zdrowia w Kadłubie nie będą mogli korzystać z usług laboratorium w Ozim­

ku, a m ieszkańcy Z aw ady, W ęgier i Osowca nie będą mogli korzystać z usług laboratoriów w Opolu ?

Sądzę, że w tym przy p ad k u będzie obowiązywała rejonizacja. Uważam to za oczywiste, że p ac je n ci z te re n u n a ­ szej gm iny b ę d ą korzystali z naszego la b o ra to riu m . B ędzie to z korzyścią d la n ic h , a to d la teg o , że dysp o n u je­

my lepszym sp rzętem niż większość la­

b orato rió w w O p o lu i p ac je n ci n ie b ę­

dą m usieli oczekiwać w d łu g ic h kolej­

kach n a p o b ra n ie p ró b i d o k o n a n ie b a d a ń laboratoryjnych. .

Ilu pracoxvników będzie zatrudniało laboratorium?

Z d n ie m 1 m aja 1996 r. została ju ż z a tru d n io n a przez ZO Z w O p o lu j e d ­ n a la b o ra n tk a, k tó ra b ęd z ie p o m a g ała m i w ostatecznym u rzą d zen iu i u r u ­ c h o m ie n iu la b o ra to riu m . O b e c n ie odbyw a p rz e s z k o le n ie w je d n y m z opolskich laboratoriów . Z ostanie rów­

nież d o k ła d n ie z a p o zn a n a z naszym now oczesnym , specjalistycznym i b a r­

dzo dro g im sprzętem . Uważam je d ­ nak, że je d n a la b o ra n tk a w o śro d k u , w którym b ęd z ie wykonywany pełny zakres b a d a ń dla całej gm iny Turaw a, to za m ało. P o trz e b n e są m in im u m d w ie , ż e b y l a b o r a t o r i u m m o g ło spraw nie funkcjonow ać bez żadnych przestojów . J e s t to p ro b le m , z którym trz e b a p o cz ek a ć d o m o m e n tu u r u ­ c h o m ie n ia la b o ra to riu m .

Ja k i upływ będzie miało laboratorium na pracę lekarzy, a ja k ie moczenie dla pacjentów?

U ru c h o m ie n ie la b o ra to riu m w T u ­ rawie b ęd z ie korzystne zarów no dla pacjentów , ja k i d la lekarzy. L ekarzom ułatw i p ostaw ienie Uafnej i szybkiej diagnozy, a co za tym idzie p o d ję cie o d p o w ie d n io w c z e sn e g o le c z e n ia . Wszystko to służy d o b ru pacjenta. P o­

za tym p a c je n t n ie b ęd z ie m usiał je ź ­ dzić n a b a d a n ia d o O p o la, gdzie czę­

sto b ezskutecznie oczekuje w dłu g ich kolejkach — zarów no n a b ad a n ia , ja k i n a wyniki.

Turawa je st w centrum gminy. Chyba wszystkie miejscowości mają do niej naj­

lepszy dojazd i dlatego uważam, że lokali­

zacja laboratorium w Turauńe je s t traf­

na.

L okalizacja la b o ra to riu m w T u ra ­ wie je s t oczywista, poniew aż m ieści się tu G m in n y O śro d e k Z drow ia. Poza tym — ja k P an w spom niał — T uraw a zn ajd u je się w c e n tru m gm iny i chyba ze wszystkich m iejscowości je s t d o niej najlepszy dojazd. Dzisiaj większa część ro d zin po siad a własne środki lo k o m o ­ cji, a rów nież d ojazd au to b u sem do Turawy z w ielu wsi n ie n astręcza wię­

k szy ch t r u d n o ś c i . W y p o s a ż e n ie i utrzy m an ie la b o ra to riu m je s t b ard z o d ro g ie i żadnej instytucji n ie byłoby

o b e c n ie stać n a to, aby w każdym m a­

łym wiejskim o śro d k u zdrow ia urzą­

d zić la b o r a to r iu m . C ały p o sia d a n y przez n a s sp rzę t labo rato ry jn y w artoś­

ci o k o ło 50 tysięcy DM, je s t d a re m rzą­

d u R e p u b lik i F e d e r a ln e j N ie m ie c , przezn aczo n y m k o n k re tn ie d la G m in­

n e g o O ś ro d k a Z d ro w ia w T uraw ie, bez m ożliw ości p rze su n ięc ia go d o in ­ n ej placów ki.

Co jeszcze P am doktor chciałaby p o ­ wiedzieć Czytelnikom ,J a li ” w związku z przygotowaniem laboratorium do otwar­

cia?

Pozyskanie w ym ienionej aparatury kosztow ało m n ie b ard z o d użo czasu i en e rg ii. M usiałam poczynić sp o ro za­

biegów i starań , żeby skom pletow ać tak znak o m ity sprzęt, ale wszystko to o p ła ciło się. M iałam przez cały czas w sparcie ze stro n y U rz ęd u Gm iny w T uraw ie w o so b ie w ójta P an a Waltera Swierca. W pracy p o m a g a ł m i rów nież p ra c o w n ik U rz ę d u G m in y P an Ro­

man Borkowski, który razem ze m n ą p ertrak to w a ł z dziesiątkam i p rzeró ż­

n ych firm . O sta tec zn ie u d ało się to wszystko sfinalizować.

W realizacji te g o o siągnięcia duży w kład m a d y rek to r „C aritasu ” D iece­

zji O polskiej ks. Drechsler, k tó re m u n a ła m ac h „F ali” składam serdeczne podziękow anie.

P r a g n ę r ó w n ie ż n a d m i e n i ć , że U rz ąd G m iny w T uraw ie zobowiązał się p okryć koszty zw iązane z wyposaże­

n ie m la b o ra to riu m w m e b le i d ro b n y sp rzę t o raz zadeklarow ał swój udział w za k u p ie d ro g ic h odczynników . Myślę, że n ie je d n a g m in a m oże p ozazdrościć n a m tak u rz ą d z o n e g o la b o ra to riu m . C hciałabym , aby wszyscy nasi pacjenci w iedzieli, że te sta ra n ia zw iązane z p o ­ w sta n iem la b o ra to riu m były prow a­

d z o n e z myślą o n ic h . N ow e laborato­

rium, to dar dla Was pacjenci gminy Turawa i Wam m a on o przede wszy­

stkim służyć.

Dziękuję Pani doktor za rozmowę i ży­

czę dalszych sukcesów w pracy przy uru­

chamianiu laboratorium.

(3)

M a rtin i A n to n L o e w e n c ro n ’o w ie 1 7 1 2 — 1 7 5 9

| )■ l ,i turaw skie M ai'tin von Loe- w en k ro n nabył w ro k u 1712. P o c h o ­ dził z rodziny, k tó ra zasłużyła się dla Bytom ia o raz d la k o p aln ictw a rudy cynkowej w o k rę g u b ytom skim . N a kilka la t p r z e d k u p n e m T uraw y, a m ianow icie 28 m a rc a 1706 r., ró d ten został p o d n ie sio n y d o czeskiego stan u szlacheckiego. P rz e d te m ro d z in a ta nosiła mieszczańskie nazwisko Scholtz.

O jca M artina, J a n a S choltza w ym ienia się w 1627 r. ja k o p e łn ią c e g o u rzą d w ójta w B ytom iu. M a rd n Scholtz u ro ­ dził się 11 listopada 1661 r. w Bytom iu.

W 1701 r. przebywał w T arnow cu gdzie zajm ow ał się, o b e c n ie ju ż n ie stosowa­

n ą , m e to d ą s re b r z e n ia m etalow ych p rz e d m io tó w przy p o m o c y soli. Po p o d n ie s ie n iu rod zin y d o sta n u szla­

ch e c k ie g o M a rtin S ch o ltz vo n Loe- w e n k ro n nabył d o b ra turaw skie oraz

Dokończenie ze str. 1

w K otorzu Małym i dofinansow aliśm y re m o n t d ro g i łączącej T uraw ę z Jeło- wą. C hciałbym , aby w kosztach tych znalazło się rów nież u z u p e łn ie n ie oś- w ied e n ia w L igocie Turaw skiej.

Panie Wójcie. Nie sposób nie zapytać o oświatę. W całej Polsce gminy skarżą się na niewystarczające subwencje. Ledwo starcza na wynagrodzenia. Szkoły są za­

dłużone. Substancja materialna niszcze­

je. J a k w naszej gm inie ma się oświata ? W p o ró w n a n iu z n ie k tó iy m i g m in a ­ m i w kraju ja k o ś sobie radzim y. T rze­

b a je d n a k w yraźnie zaakcentow ać d o ­ m in u jąc ą pozycję w w ydatkach, ja k ie po nosim y n a ośw iatę. W naszej gm inie w 1995 r. była to kwota 1 600 tys. zł.

J e d n a k lwia je j część p rze zn ac zo n a zo­

stała n a w ynagrodzenia. T o te ż z d u ­ żym tru d e m i wysiłkiem prow adziliś­

my p ra c e re m o n to w e i m odernizacyj­

n e w g m in n y c h placów kach oświato­

wych.

Czy mógłby Pan te najistotniejsze wy­

mienić?

posiadłości w kilku o k ręg a ch G ó rn e ­ go Śląska.

W h e r b ie p o siad ał p ęd z ąc eg o ko­

nia, w k lejnocie czarne skrzydło. M ar­

tin von L o ew e n k ro n był d w u k ro tn ie żonaty. Pierwszą ż o n ą była A n n a Zu­

z a n n a M a lch e ro w itz. Z pie rw sz eg o m ałżeństw a pozostało p ię cio ro dzieci:

dw óch synów i trzy có rk i — T h o m as, W enzelaus, M aria, A n n a i Felicjana.

W 1714 r. o żenił się p o w tó rn ie z M arią-Elizabeth — wdową von Scho- b erg , z d o m u von S kronsky i Budzów.

P o ch o d ziła o n a z rod zin y b o g atej i szanow anej, była có rk ą k an clerza ksią­

żąt opo lsk ich i raciborskich. W tym m ałżeństw ie n a świat przyszło sześcio­

r o d z ie c i: A n to n , B a rb a r a , A n n a , T h e o d o ra , J o h a n n a i Ju lia. M aria Eli­

za b eth , d ru g a ż o n a M artina, zm arła p o ostatnim dziecku w w ieku 36 lat.

Je j p o g rz e b odbył się 15 m a rc a 1729 r.

N ie było ich zbyt wiele. W szkole podstaw owej w L igocie Turaw skiej wy­

b u d o w a n o i o d d a n o d o użytku szam­

b o , p r z e p ro w a d z o n o k a p ita ln y re ­ m o n t p rze d szk o la w Zaw adzie, a w przedszkolu w Zakrzowie Turaw skim

— re m o n t bieżący. Poza tym za 4 tys. zł z a k u p io n o dla poszczególnych szkół p o m o c e naukow e.

Ja k ą pozycję w budżecie zajmowała w 1995 r. opieka społeczna ?

Potrzeby w tej dzied zin ie przerasta­

j ą nasze możliwości finansow e. D o za­

d a ń G m in n e g o O ś r o d k a P o m o c y S połecznej w T uraw ie należy m iędzy in n y m i u d z ie la n ie stałych zasiłków fi­

nansow ych, zasiłków z tytułu o ch ro n y m acierzyństw a, zasiłków okresow ych, pielęgnacyjnych i ro d zin n y ch . N a re­

alizację powyższych za d ań wydatkowa­

n o 160 tys. zł. D la w spom ożenia wszy­

s tk ic h , k tó ry m u d z ie le n ie p o m o c y m a teria ln ej je s t n ie z b ę d n e , p o trze b ­ n e byłyby zn aczn ie większe śro d k i fi­

nansow e.

Dziękuję za rozmowę

Została p o ch o w a n a w grobow cu w Ko­

to rz u W ielkim . M artin von Loew en­

k ro n zm arł dwa la ta później 28 stycz­

n ia 1731 r. w w ieku 72 lat.

P rz ed śm iercią M artin von Loew en­

k ro n d o k o n a ł p o d ziału posiadanych d ó b r. D zieci z pierw szego m ałżeństw a otrzym ały: syn T h o m a s d o b ra Wie- sc h o w e j, W e n z e la u s A lt-T arnow itz, n a to m ia st có rk i M aria, A n n a i Felicja­

n a p o 6000 florenów . C órki z d ru g ie­

go m ałżeństw a otrzym ały p o 4600 flo­

re n ó w . Je d y n y syn A n to n o trzym ał 20 000 flo re n ó w i 3000 flo ren ó w z o p ro c e n to w a n ia z przezn aczen iem n a swoje w ykształcenie. P o n a d to oüzy- m ał d o b ra turaw skie, w skład których w chodziła Turaw a, K otorz W ielki, Ko- torz Mały, T rzęsina, K adłub, Zakrzów oraz przysiółki R ossocha, K uchara i Rzędów o w artości 80 000 florenów , z obow iązkiem sp łacenia wszelkich dłu­

gów ciążących n a przejętym m ajątku.

T e s ta m e n t za w ierał także k la u zu lę m ów iącą o tym, iż w w ypadku gdyby A n to n n ie był z d o ln y d o p rze jęc ia p rzedm iotow ych d ó b r lu b pragnąłby j e sprzedać, wówczas praw o przejęcia tych w łasności p rze ch o d ziło n a synów z pierw szego m ałżeństw a.

T e n bogaty górnośląski szlachcic w o sta tn ic h la tac h swego życia zbudow ał w T u ra w ie sw oją sied zib ę — p o łu ­ d n io w e sk rzy d ło o b e c n e j b u d o w li, k tó rej d o k o ń c z e n ie pozostaw ił swoje­

m u synowi. Z d o stę p n y ch m ateriałów wynika, że w 1731 r. n a p lacu o b o k n ow o w zniesionej budow li (zam ku)

— n ie w iad o m o d o k ła d n ie, gdzie n a p ó łn o c , czy n a w schód o d niej — znaj­

d o w ało się w cześniejsze m ieszkanie pań sk ie. Był to drew niany b u d y n ek składający się z cz te re ch pok o i, kilku izb, je d n e j k u c h n i i kaplicy. Prócz te­

go znajdow ało się tam m ieszkanie za­

rządcy — dwa p o k o je i tyleż izb. O b o k znajdow ały się: brow ar, słodow nia, su­

sz arn ia, g o rz e ln ia , d o m d la służby, spich lerz zbożowy, stajnia, o b o ra, p o ­ m ie s z c z e n ia d la d r o b i u , s to d o ła , m łyn, tartak; p o za dziedzińcem znaj­

dow ała się now o w ybudow ana lodow ­ n ia oraz o g ró d o zd o b n y z dom kiem o g ro d n ik a.

Dokończenie na str. 6

O re a liz a c ji za ło ż e ń

spo łeczn o -g o sp o d arczych

gm iny T u ra w a na 1 9 9 5 r.

(4)

F A B R Y K A W O S O W C U

ja k było na p oczątku?

P ow stanie O sow ca m a ścisły związek z b u d o w ą fabryki.

In icjato rem był k ró l pru sk i Fryde­

ryk W ielki, który p an o w a ł m .in . n a ziem iach śląskich w XVIII w ieku. Do budow y fabryki n arz ęd zi i w yrobów kutych wybrał te re n y o b e c n e g o Osow­

ca, ja k o że istniał tutaj duży sp a d w ód Małej Panwi.

18 czerwca 1785 r. k ró l pru sk i wydał k u p co m w rocławskim przywilej kró le­

wski, zezwalający n a w ybudow anie n a prawym b rze g u Małej Panwi, w rejo­

n ie wsi W ęgry, fabiyki, ja k o zakładu w zorcow ego. W raz z fabryką zap lan o ­ w an o b u d o w ę w zo rco w e g o o sie d la (w si). M o d e le tych o b ie k tó w m iały być o p a rte n a osiąg n ięciach najwyż­

szej ówczesnej tech n ik i. Z danych h i­

storycznych wynika, że osow iecka in ­ westycja uzyskała najw iększe n a Śląsku w sparcie królew skie, stanow iąc p rze d ­ m io t szczególnej troski. W ynika stąd rów nież p ie rw o tn a nazwa — Kónigs- h u ld , co znaczy „z łaski królew skiej”.

Kupcy wrocławscy b u d u ją cy obiekty

fabiyczne otrzym ali m .in. n ie o d p ła t­

n ie teren y p o d budow ę, drew n o b u ­ dow lane, ulgi podatkow e, p o m o c k re­

dytową itp. N a początku w ybudow ano k an ał fabtyczny długości 3 km , 3 k an a­

ły pom o cn icze, ja z n a Małej Panwi, 6 m ostów oraz wiele g ro b li i p rz e p u ­ stów dla utw o rzen ia system u o b ie g u wody z Małej Panwi. D o k o ń c a XVTII w ieku u ru c h o m io n o w h ali p ro d u k c ję stali surowej, wyrobów kutych w kuź­

ni, oczyszczalnię stali surowej i wyro­

bów prasow anych z blachy.

D o u ru c h o m ie n ia p ro d u k c ji spro­

w adzono specjalistów — kowali z West­

falii i Austrii. W yroby były tra n sp o rto ­ w a n e z O sow ca f u rm a n k a m i p rze z Masów, Świerkle, B rzezie, P opielów d o W rocławia. F abtyką z p o cz ątk u kie­

rował znany n a Śląsku specjalista — h u tn ik , królewski in sp e k to r Voss. Za­

ło g ę fabiyki stanowili m ieszkańcy W ę­

grów, Kolanowic, Masowa, Ł u b n ia n , Jełow ej i innych wsi. Część praco w n i­

ków o sie d liła się w przyfabrycznym o siedlu w Osowcu. Każdy z osiedlają­

cych się otrzym ał o p ró cz m ieszkania 2 m o rg i ziem i u p raw n ej oraz 1 m o rg ę łąki. B udynki były zasied lan e zg o d n ie z pozycją w h ie ra rc h ii z a tru d n ien ia.

I tak rodziny kowali zajmowały mieszka­

n ia główne n a parterze, n a poddaszu mieszkali pom ocnicy kowali.

Ź ródłem en erg ii dla fabryki była naj­

pierw w oda z Małej Panwi, a następnie tu rb in a parowa. Maszyny produkcyjne były instalow ane w jed n y m rzędzie i na­

p ęd z an o j e systemem pasów u ansmisyj- nych z turbiny, a następnie z je d n e g o d u że g o silnika elektrycznego. Z bie­

giem lat fabryka rozwijała się a wraz z nią powstawał Osowiec. W 1861 roku n a te re n ie Osowca oprócz obiektów fa­

brycznych istniały: cegielnia, młyn zbo­

żowy, bro w ar z gorzelnią, piekarnia, m asarnia, stolarnia, szkoła i 19 prywat­

nych budynków mieszkalnych.

N a p o cz ątk u fabryka produkow ała żelazo w sztabach i p rę ta c h , stal wę­

glow ą i stal oczyszczoną w ilościach o d 40 0 0 d o 13 000 c e tn a ró w ro czn ie.

Część żelaza i stali sprzedaw ano, a re­

sztę p rzetw arzan o p ro d u k u jąc różne w yroby m e ta lo w e , tj. n a rz ę d z ia dla rolnictw a, wyroby m etalow e i narzę­

dzia d la przem ysłu, in n e wyroby m eta­

lowe.

Dokończenie na str. 6

Grafika przedstawia fabrykę przed I wojną światową. Niektóre obiekty (oznaczone nr nr 1—14) zachowały się do dziś: 1 — bocznica kolejowa, 2 — suwnica, 3 — lopaciarnia, 4 — magazyny, 5 łaźnie i szatnie, 6 — widłownia, 7 — szlifiemia, 8 — komin fabryczny, 9 — hartownia narzędzi, 10 — mlotownia, 11 — elektrownia, 12 — kanał fabryczny, 13 — wieża stacji pomp, 14 — narzędziowoia.

(5)

C iąg d alszy h is to rii K ad łu b a T u raw s kieg o

(dokończenie artykułu z „Fali” nr 1/24/96)

Jeszcze w la tac h trzydziestych nazwę wsi zm ie n io n o n a F ich te n . Kiedy wy­

b u c h ła w ojna w 1939 r. m ieszkańcy m ieli nadzieję, że p o p a ru m iesiącach żołnierze w rócą d o d o m u , d o swych ro d zin , żon, m atek . Wszyscy mężczyź­

n i zd o ln i d o n o sz e n ia b ro n i zostali w cieleni d o wojska. W d o m a c h zostały kobiety, dzieci i starcy. K obiety m usia­

ły przejąć ro lę głowy rodziny. Sam e musiały o rać p o le , siać i kosić zboże.

Tragizm tej sytuacji p o garszał fakt, że n ie wiedziały, co dzieje się z ich bliski­

m i n a fro n c ie . M ężczyźni w czasie k ró tk ic h u rlo p ó w sta ra li się p o m ó c swoim ro d z in o m i sąsiadom w prow a­

d z e n iu gospodarstw a. W ieczory n a wsi stały się b a rd z o sm u tn e , z zaciem n io ­ nym i o k n am i. C ałe ro d zin y spędzały d łu g ie wieczory w d o m u , często m o d ­ ląc się za najbliższych. Pogorszyło się za o p a trz e n ie w sklepach, towary były za bony. A m erykańskie nalo ty m iały zniszczyć za p o rę i u m o c n ie n ia Je z io ra Turaw skiego. S pecjaln e b alony zapo­

row e m iały uniem ożliw ić im zrzuce­

n ie b o m b n a w ybrany cel.

Prawdziwa w ojna zaczęła się napraw ­ d ę w K a d łu b ie d o p ie r o w styczniu 1945 r. O d w sch o d u zbliżały się wojska radzieckie. G ło śn e wybuchy a rm a t uz­

mysłowiły m ie s z k a ń c o m , że m u sz ą p o d ją ć w aż n ą decyzję, czy o p u śc ić swoją m iejscow ość i u ciekać w głąb N iem iec, czy zostać. Ci, którzy p o d jęli decyzję ucieczki, d o ta rli d o O p o la n a dw orzec kolejowy. T łum y ludzi tara­

nowały się w zajem nie, brakow ało wa­

g o n ó w e w a k u a c y jn y c h . W ięk sz o ść tych o sób pow róciła z p o w ro tem do swej wsi.

W niedzielę 21 stycznia 1945 r. wojska rosyjskie wkroczyły d o Kadłuba. Miesz­

kańcy patrzyli z niepokojem n a oddzia­

ły sowieckie. W każdym d o m u d o dzisiaj opow iadane są sm u tn e h isto ń e z tego okresu. N ie chciałbym opisywać wszy­

stkich m orderstw , ale w spom nę o tym najbardziej okrutnym . Złapanych nie­

m ieckich lotników torturow ano, odci­

n a n o części ciała, oślepiono, a w k ońcu zastrzelono. W czesną wiosną 1945 r. wy­

wieziono mężczyzn d o ZSRR. Wieś p o ­

niosła o g ro m n e straty. W wyniku woj­

ny zginęło 94 mieszkańców. Rosjanie zabili 3 mieszkanki Kadłuba. Wieś bar­

dzo drogo zapłaciła za II w ojnę świato­

wą. Dziś nazwiska i im iona poległych o só b zostały u w iecznione n a tablicy pamiątkowej.

Rów nież o k res pow ojenny n ie był łatw y d la m ie sz k a ń c ó w . J e s z c z e w 1945 r. ro zpoczął się tru d n y proces weryfikacji. Je że li rodziny chciały da­

lej m ieszkać w swoim d o m u , w swej miejscowości, m usiały opow iedzieć się za Polską. Pozostałe osoby, k tó re m ia­

ły inny p o g lą d m usiały wyjechać. W ię­

kszość m ieszkańców została, dlatego też w K adłubie n ie m a rep atrian tó w . W la ta c h p o w o jen n y c h szerzyło się szabrownictw o. T o, czego n ie zabrali Rosjanie, zabrali szabrownicy. Miesz­

k a ń c o m zostały tylko p u s te o b o ry . W ielu żołnierzy pow róciło z niew oli d o d o m u . M ieszkańcy starali się n a ­ praw ić zniszczenia w o jen n e. R e m o n ­ tow ano dom y i obejścia. Sytuacja za­

częła się n orm ow ać. W iele osób dosta­

ło p r a c ę w H u c ie „ M a ła p a n e w ” w O zim ku i dojeżdżało d o niej row era­

mi. W ieś zaczęła p o n o w n ie zm ieniać sw oje oblicze. Z b u rz o n o resztę sta­

łych słom ianych dom ów i wybudowa­

n o now e. W 1960 r. ro zp o częto b u d o ­ wę Remizy Strażackiej. B udow a prze­

ciągała się i trwała 10 lat. D o 1973 r. w b u d y n k u tym m iała siedzibę G ro m a­

dzka R ada N arodow a. N astęp n ie po ­ m ieszczenia te p rze zn ac zo n o d la Oś­

ro d k a Zdrow ia. W ieś posiadała m ałą kaplicę. P ra g n ien iem wszystkich m ie­

szkańców było je d n a k p o sia d an ie koś­

cioła, w któ iy m n ie brakow ałoby m iej­

sca d la w iernych. D latego też w 1966 ro k u , b ez pozw o len ia, ro zb u d o w ali m a łą kaplicę (historię rozbudowy koś­

cioła przedstawiłem w num erze 1 /1 4 /9 5

„Fali”).

W la ta c h o sie m d z ie sią ty c h w iele osób opuściło swoją miejscowość i wy­

je c h a ło d o N iem iec. Liczba m ieszkań­

ców zm niejszyła się o je d n ą trzecią.

O b e c n ie w K adłubie m ieszka 484 m ie ­ szkańców (n ie mylić z zam eldow any­

m i) i są to w większości ludzie starsi.

M ło d e p o k o le n ie w ybrało sobie ła­

twiejsze życie za granicą. J e d n a k byliś­

my św iadkam i, że w śród n ic h istnieje dalej zain tereso w an ie swoją m iejsco­

wością.

Gdy 7 p aźd ziern ik a 1991 r. K adłub był o rg a n iz a to r e m g m in n y c h doży­

nek , w iele osó b przyjechało z N iem iec podziwiać korow ody, chcieli być u cze­

stn ik am i te g o w ydarzenia. A ju ż n a pew n o n ie zabrakło n ik o g o z byłych m ieszkańców n a lipcowym festynie w 1995 r. z okazji 700-lecia istnienia tej m iejscow ości. P rzygotow ania do tej im prezy trwały b ard z o d łu g o i b rali w n ic h u d ział praw ie wszyscy m ieszkań­

cy. J e d n i wykonywali c h o d n ik , in n i b rali udział w przygotow aniu p ro g ra­

m u artystycznego. N a tę uroczystość wieś zm ien iła całkowicie swoje obli­

cze. O d n o w io n o dom y, pom alow ano płoty, b ardziej z a d b a n o o o g ró d k i i traw niki. K adłub pokazał, że również

„wieś za lasam i” (tak m ówią o Kadłu­

b ie w T u ra w ie ), m o że przygotow ać w spaniały dw udniow y festyn. Wszyscy d łu g o b ę d ą p am iętać te dwa u p a ln e lipcow e d n i, w których o b c h o d z o n o 700-lecie K adłuba. Zabawa się skoń­

czyła, goście wyjechali i nastąpiły sza­

re, m o z o ln e d n i p e łn e pracy. K adłub n ie należy d o wsi zan ied b an y ch i każ­

dy k to p rzejeżd ża przez tę m iejsco­

w ość w idzi ła d n e d o m y i obejścia.

W ielu m ieszkańców skończyło wyższe stu d ia i p rac u je w różnych zaw odach.

Są to: księża, zakonnicy, lekarze, n a ­ uczyciele, praw nicy. Wszyscy c h ę tn ie posłu g u ją się m ow ą śląską.

Wsi n ie b ra k u je ró w n ież p ro b le ­ m ów. M oże kiedyś rozdzw onią się te­

lefony i b ędziem y rzeczywiście bliżej E uropy. Bliska je s t realizacja budow y w odociągu. Zycie wsi płynie spokoj­

n ie , wszyscy się znają. C oraz więcej je s t p o g r z e b ó w , c o ra z m n ie j ślu b ó w i chrztów . Ja k a b ęd z ie przyszłość m ojej wsi? N ie wiem .

J e n y F a ry s

(6)

M artin i A nton L o ew en cro n ’o w ie 1 7 1 2 — 1759

Dokończenie ze str. 3

Należy n a d m ie n ić , że M a rtin von L o e w e n k ro n był p ra w ie c a łe życie p r o te s ta n te m , p rz e c h o d z ą c u je g o schyłku n a katolicyzm . Swoje przywią­

z a n ie d o k o śc io ła k a to lic k ie g o p o ­ tw ierdził p rz e d e wszystkim swym p o ­ stępow aniem . O b o k świątyni w Koto- rzu W ielkim za je g o sta ra n ie m u ru ­ c h o m io n o m ały, wiejski szpital, p o ­ czątkowo d la trzech m ężczyzn i trzech kobiet. B udynek d o tych celów przy­

sp o so b io n o p rzypuszczalnie w ro k u 1721. Ciekaw ostką je s t i to, że w swojej ostatniej woli zapisał kw otę 1800 flo­

ren ó w n a u trzy m an ie szpitala, n a to ­ m iast d la dw ojga u b o g ic h o sób 200

florenów , aby m odliły się o spokój j e ­ go duszy. Dalszym rozw ojem szpitala interesow ały się także dzieci M artin a von L o ew e n k ro n a pow iększając liczbę m iejsc d la chorych do 10-ciu, co n a ówczesne czasy w tak m ałej m iejsco­

wości należy u znać za o g ro m n ą rzad­

kość. W edług posiadanych in form acji budow a, w k tórej m ieściła się lecznica przetrw ała d o 1787 r., czyli d o czasów pojaw ienia się A nny B arbary v o n Ga- schin.

W 1739 r. d o b ra p rzejął n ie le tn i syn M a rtin a , A n to n v o n L o e w e n k ro n , k tóiy uczęszczał d o gim nazjum je z u i­

tów w O p o lu , a n a s tę p n ie ukończył

stu d ia praw nicze. N ie w iad o m o je d ­ n a k n a ja k im uniw ersytecie, an i też kiedy uzyskał tytuł radcy spraw iedli­

wości. W 1746 r. o żen ił się z A n n ą B a rb a rą v o n G a r n ie r, c ó rk ą P io tra vo n G a rn ie r z L u b liń ca. W 1751 r. do is tn ie ją c e g o b u d y n k u d o b u d o w a n o o d p o łu d n io w e g o w sch o d u kaplicę w k ształcie wieży p.w. św. A n to n ie g o , k tó ra p o sia d a ła zeg ar i dzw on. A n to n v o n L o e w e n k ro n zm arł n ie pozosta­

wiając p o so b ie żadnych p o tom ków 22 kw ietnia 1759 r. m ając 44 lata.

Walter Świerc

F A B R Y K A W O S O W C U

— ja k było na p o c zą tk u ?

Dokończenie ze str. 4

A so rty m en t p ro d u k o w a n y ch wyro­

bów był b ard z o szeroki i obejm ow ał m .in.: łopaty, szpadle, lem iesze, kosy, motyki, kopaczki, widły, sierpy, m ło t­

ki, kilofy, g rab ie, piły, siekiery, topory, pilniki, k ie ln ie m u rarsk ie, akcesoria kolejow e, dusze d o żelazek, ło p atk i węglowe itp.

W szystkie n a rz ę d z ia w ykonyw ano

„ n a go to w o ”, tj. ze sztylami lu b trzo n ­ kam i drew nianym i wytwarzanymi n a

m iejscu. F abryka p ro d u k o w a ła znacz­

n ą ilość n arz ęd zi rolniczych, g o sp o ­ darczych i przemysłowych. W 1860 ro ­ ku sp rze d an o m .in. 1800 c e tn a ró w le­

mieszy, 35 tys. ło p a t i szpadli, 6 tys. pił, 1 tys. świdrów, 150 tys. kos i 15 tys.

noży do sieczkarni. W yroby te trafiały n ie tylko n a ly n e k śląski, ale rów nież ek sp o rto w a n o ich część d o B erlina, Królewca, P etersburga, n a W ęgry, d o A ustrii i Czech.

PiotrJendrzej

I n f o r m u j e m y

mieszkańców, że z dniem 1 kwietnia 1996 r.

w Urzędzie Gminy w Turawie nastqpiła zmiana godzin urzędowania:

poniedziałek godz. 8 .0 0 — 15.00

wtorek— pigtek godz. 7.00— 15.00 Wszystkie soboty sq dniami

wolnymi od pracy

S ta c ja O p ie k i „C a r ita s ” w K o to rz u M a ły m

N a te re n ie naszego województwa pow staje coraz więcej stacji o p ie k i „C aritas”, który w swoją działalność m a wpisa­

n ą p o m o c o so b o m w starszym wieku, niepełnospraw nym , wymagającym d łu g ie g o leczenia, k tó re n ie kwalifikują się d o pozostaw ania w szpitalu.

Liczba takich o sób z każdym ro k iem wzrasta. Często osoby m łodsze w iekiem , k tó re opiekow ały się dziadkam i czy rodzicam i, wyjeżdżają n a Z ach ó d . Pozostaw ieni, naw et gdyby byli w d o b rej sytuacji m aterialn ej, są sa m o tn i i wy­

m agają opieki.

Stacje op iek i „C aritas” działają w ra m a c h dekanatów . O bjęcie o p ie k ą m ieszkańców gm iny w tej stru k tu rze n ie wszędzie m oże być ra c jo n a ln ie zorganizow ane, poniew aż n ie przy każdym d e k a n a c ie fu n k cjo n u ją stacje „C arita su ”, a w w ielu przy p ad k ach o d ległość o d stacji d o wsi należącej do d a n e g o d e k a n a tu je s t b ard z o duża. N iek tó re wsie n a­

szej gm iny należą do Stacji O p iek i „C aritas” w Zagwiździu i D ob rzen iu W ielkim . P o m o c z ich strony n ie d o c ie ra d o wszystkich, którym j e s t p o trz e b n a . D lateg o też Z arząd

G m iny T uraw a w o sta tn ic h m iesiącach d w u k ro tn ie do k o ­ n a ł analizy celow ości i m ożliw ości p o w o łan ia Stacji O pieki

„C aritas” w g m in ie T uraw a.

N a p rze ło m ie p aź d ziern ik a i listo p ad a b r. stacja taka zostanie u r u c h o m io n a dla m ieszkańców gm iny w K otorzu Małym przy ul. W ęgierskiej (b u d y n e k byłego SKR).

D zięki p o m o c y „ C a rita s u ” D iecezji O p o lsk ie j, stacja o u zy m a sa m o ch ó d oraz n ie z b ę d n e w yposażenie. Z ajm o­

wać się b ęd z ie reh ab ilitacją oraz św iadczeniem usług opie- kuńczo-m edycznych. W spółpracując z naszym i o śro d k am i zdrow ia oraz G m innym O śro d k iem P om ocy S połecznej p o w in n a d o b rze służyć tej części naszeg o społeczeństw a, k tó ra takiej pom ocy p o trzeb u je.

G m inny O śro d ek P om ocy S połecznej w stę p n ie zakwa­

lifikow ał d o o b ję c ia p o m o c ą o p ie k u ń cz o -m e d y cz n ą 72 osoby (bez osób, k tó re b ę d ą korzystały z zabiegów re h a ­ bilitacyjnych).

Edward Malisz

(7)

Blask

z Jasnej Góry

w Kotorzu W ielkim

Rok 1966 to M ILLE N IU M Chrztu Polski.

Trzeba było wyznawców Chrystusa przygotować

do Lej uroczystości.

Prezent ówczesnej władzy PRl^-u był osobliwy:

uwięziono ks. Stefana kardynała Wyszyńskiego.

Ten zaś,

wolny od trosk duszpasterskich, ogarnięty dziwnym Duchem, zdecydował się wysłać wiernym M atkę Boską w Jasnogórskim Obrazie;

niech przemówi jako M atka — bez korony i bez złotego płaszcza.

Kopię Obrazu przygotował

prof. iM tnard Torwirt z Torunia, a papież Pius X II j ą poświęcił.

M ało kto spodziewał się lak wielkiego triumfu Maryi

w Jej pochodzie.

Nawet dwukrotne „uurięzienie” obrazu nie powstrzymało zwycięskiego Jej marszu, mimo gróźb i szykan, z ja kim i spotykali się Jej czciciele.

Maryja patrzyła nie tylko w okna radośnie udekorowane Jej obrazami,

umajone kwiatami i girlandami.

Z miłością tkliwą

patrzyła i w te okna, które zamykały się lękliwie...

widziała także tych, którzy przychodzili pod osłoną nocy, którzy spoglądali na Jej Ol/raz zza uchylonych firanek okien...

4 czerwca br. po raz drugi

M atka Boska w Czarnym Obrazie gościła w Kotarskiej Parafii;

tym razem przy zgodnej wspóljrracy policji i władz terenowych.

Wierni całej parafii, odświętnie ubrani, wyszli na Jej spotkanie i trwali godzinami we dnie i w nocy na rozmowie z Dostojną Matką.

Ks. Biskup Jan Kofńec zaszczycił swą obecnością Wielkie Odwiedziny.

Udzielił Sakramentu Bierzmowania naszej młodzieży i Obraz pożegnał.

Z OKAZJI 40-LECIA K A P Ł A Ń S T W A KSIĘDZU D Z I E K A N O W I

JERZEMU OBSTOWI BŁOGOSŁA W IE ŃS T W A I WSZELKICH ŁASK BO Ż YC H

Kolorz Wielki, dnia 9.06.1996 r.

ks. Józef Swolany

(8)

Agroturystyka

m o d a c z y s z a n s a w s i?

Agroturystyka —- słowo, które często w ym ienia się w środow isku wiejskim oraz w środkach masowego przekazu kierowane jest właśnie d o społeczności wiejskiej.

N a pewno znaczna część Czytelników

„Fali” ogólnie orientuje się, co w sobie kryje to określenie. Mam je d n a k nadzie­

ję , że szersze om ówienie tego tem atu pozwoli zrozum ieć je g o złożoność.

Dlatego prop o n u ję Państwu dokona­

nie w cyklicznie ukazujących się artyku­

łach, szczegółowego rozbioru i analizy elem entów, składających się n a pojęcie agroturystyki.

S p ró b u jm y j e za te m zdefiniow ać:

agroturystyka — to szeroki zakres usług, zajęć i urządzeń ó charakterystycznych dla wsi cechach, które wiejska społecz­

ność prowadzi i które może propono­

wać tuiystom, w celu zaspokojenia ich potrzeb w zakresie rekreacji i spędzania wolnego czasu.

Uwarunkowania rozwoju agroturystyki:

1. Interesujące walory i zasoby dane­

go środowiska, które d eterm inują spo­

sób życia społeczności lokalnych: wa­

runki przyrodnicze, klimatyczne, roślin­

ność, zwierzęta, charakter zajęć rolni­

czych,

2. M aterialne zasoby kultury: świedi- ce, wiejskie muzea, stare gospody i inne ciekaw e form y k u ltu ry w ytw orzone przez człowieka,

3. Duchowe dziedzictwo kulony: ję ­ zyk (gwara), legendy, gawędy, ludowe obyczaje charakterystyczne dla danego środowiska, historia i kultura regionu w

różnych form ach uuw alona i kultywo­

wana. Te trzy przesłanki muszą zaistnieć w świadomości mieszkańców ja k o war­

tości i jednocześnie oferta do sprzeda­

nia.

N astępne w aiunki niezbędne dla roz­

woju agroturystyki:

1. S tandardow o zróżnicow ana baza noclegowa,

2. Baza wyżywieniowa: sklepy, bar, re­

stauracja, kawiarnia itp.,

3. Szeroki system usług, np. bank, po­

czta, biblioteka,

4. System inform acji o im prezach i szlakach turystycznych.

N iezm iernie ważne je s t u m ie ję tn e rozbudzenie u turysty zainteresowania regionem lub miejscowością, w której przebywa obecnie. W warunkach postę­

pującej urbanizacji m ożna uznać, że każda przestrzeń nie zagrożona ekologi­

cznie, m oże być terenem turystycznym, przydatnym d o wypoczynku.

Wystarczy je d e n z walorów (np.: las, w oda i cisza) lub posiadanie n a wsi krewnych, żeby zdecydować o wyborze indyw idulanego, zespołowego lub ro­

d z in n e g o wypoczynku w środow isku wiejskim w zgodzie z n aturą i n a świe­

żym powietrzu.

Co czyni agroturystykę wyjątkową i o d m ien n ą od kwalifikowanej turystyki masowej?

1. Przede wszystkim — życie wiejskie, je g o charakter i osobliwość. Każda wio­

ska posiada swoją kulturę, tradycję i in­

frastrukturę.

2. Gospodarstwo rolne i rytm je g o ży­

cia, oferujące zakwaterowanie, zdrową żywność oraz sposobność bezpośrednie­

go kontaktu ze zwierzętami i działalnoś­

cią produkcyjną gospodarstwa.

3. Przestrzeń, dająca poczucie swobo­

dy, świeże powietrze, zieleń, barwy natu­

ry itp.

4. Ludzie — chyba najważniejszy filar agroturystyki, bo to oni mają stworzyć atm osferę swojskości, poświęcając tury­

stom każdy swój wolny czas. Często właś­

nie gościnność i serdeczność pozosta­

wiają u tuiystów niezatarte wspomnie­

nia. Utwierdzają ich o dokonaniu właś­

ciwego wyboru oraz skłaniają d o ponow­

nego przyjazdu.

Stworzenie dobrych warunków do wy­

go dnego spędzenia czasu wymaga je d ­ nak pom ysłu, zaangażowania, czasu i pieniędzy.

Ale o tym szczegółowo ju ż w nastę­

pnym wydaniu ,fa li

Jan Stonoga

„ Wodnik”

z n ó w p rzy jm u je gości!

Jednym z piękniejszych d n i w życiu nowych właścicieli ośrodka z pewnością będzie 8 czerwca br., bo przecież nie każdy m a szczęście, żeby w tak młodym wieku zostać właścicielem tak okazałych i pięknie położonych obiektów rekre­

acyjnych.

W uroczystym otwarciu uczestniczyła najbliższa rodzina właścicieli, przedsta­

wiciele zaprzyjaźnionych ośrodków oraz Wójt Gminy Turawa.

O środek ju ż w najbliższym czasie za­

m ierza prow adzić działalność gastro­

nom iczną, hotelarską, a także organizo­

wać różnego rodzaju imprezy. U danego startu i dużych obrotów życzy

Redakcja Tradycja w odzenia niedźwiedzia nie zanikła n a terenie naszej gminy

(9)

In ic ja ty w a i u p ó r

d o p ro w a d z iły do s k u tk u

W pieiwszą niedzielę czerwca br. na R ybaczów ce n a d z b io rn ik ie m tura- wskim otwarto Dom Rybaka.

Historia budowy D om u Rybaka sięga roku 1974, kiedy to decyzją byłej Woje­

wódzkiej Rady Narodowej w O polu wo­

dy zbiornika w odnego Turawa zostały przekazane d o rybackiego zagospodaro­

wania i wędkarskiego wykorzystania Pol­

skiem u Związkowi W ędkarskiem u — Zarząd O kręgu w O polu. W okresie tym opracowano szereg program ów i konce­

pcji, które nie prowadziły d o realizacji tak szczytnego zam ierzenia.

N a XXI Okręgowym Zjeździe Delega­

tów PZW w O polu w d n iu 15.05.1993 r.

podjęto uchwałę o przystąpienie do bu­

dowy D om u Rybaka n ad zbiornikiem wodnym w Turawie. W celu zgrom adze­

nia funduszy rozpoczęto sprzedaż cegie­

łek. F orm a ta znalazła bardzo duże zro­

zum ienie wśród szerokiej rzeszy wędka­

rzy, którzy niejed n o k ro tn ie wykupywali po kilka cegiełek wzbogacając fundusz na przyszłą budowę. Pozwoliło to zgro­

madzić kwotę 460 m in zł (starych) na ten cel. Zgrom adzone w ten sposób fun­

dusze były zasadniczym i m oralnym do­

p in g iem dla władz Z arządu O k rę g u

PZW w O p o lu d o przygotow ania od strony dokum entacyjnej i form alno- -prawnej inwestycji i

przystąpienia do jej re a liz a c ji. P o m im o napotkanych bardzo d u ż y c h tr u d n o ś c i związanych z uzyski­

w aniem środków fi­

nansowych n a ten cel w ra m a c h b ie żą ce j d ziałaln o ści, k łopo­

tów z wykonawcami robót, niejednokrot­

nie niesprzyjających w arunków atmosfery­

cznych oraz koniecz­

ności podporządkow ania procesu in­

westycyjnego zasadom prowadzenia go­

spodarki wodnej n a zbiorniku — prace były kontynuow ane i szczęśliwie zakoń­

czone w zaplanowanym wcześniej term i­

nie.

Powstały obiekt je st dowodem , że ini­

cjatywa i podjęta decyzja o je g o budowie (pom im o wiadomych od początku trud­

ności) były trafne. W zasadniczym sto­

pniu poprawi warunki pracy załogi ryba­

ków zawodowych PZW, będzie też stano­

dla szerokiej rzeszy wędkarzy, którzy swoją ofiarnością oraz zaangażowaniem w pełni sobie n a to zasłużyli.

W otwarciu D om u Rybaka uczestni­

czyli: zastępca dyrektora Wydziału Rol­

n ic tw a i G o s p o d a rk i Żywnościowej

Dom Rybaka

U rzędu Wojewódzkiego w O polu JanJa- giełło, w ó jt g m in y T u ra w a Walter Swierc, sekretarz Zarządu G łów nego PZW Leopold Ratoń, prezes Wojewódz­

kiego Zrzeszenia LZS Władysław Cza- czka, przedstawiciele ZO PZW w Często­

chowie, Kaliszu i Poznaniu oraz władze ZO PZW w O polu, prezesi kół i zasłuże­

ni działacze.

Tadeusz Staniszewski

Konkurs kroszonkarski

W miłej przedświątecznej atmosferze w dniu 4 kwietnia br. w Domu Kultury w Osowcu, przy herbacie i ciastkach, odbył się konkurs kroszonkarski. Konkurencja odbywała się w dwóch giupach wieko­

wych. W grupie dorosłych brały udział pa­

nie z Rzędowa, Zawady, Osowca.

Wszystkie panie prezentowały wysoki kunszt i wyobraźnię artystyczną. Z tego też powodu komisja konkursow a posta­

nowiła, że pieiwsze trzy miejsca wyłonio­

n e będą drogą losowania.

Tą drogą nagrody zdobyły:

pani Adelajda Ebisz (Rzędów), pani Jo­

anna Noras (Rzędów), pani Gertruda Klyk-Marut (Zawada), a nagrody pocie­

szenia: pani Bernadeta Sopa (Zawada), pani Edyta Klotka (Rzędów) i pan i Ma­

ria Ruzik (Osowiec).

W kategorii młodzieżowej brały udział dzieci z Węgrów i Osowca. Okazało się, że młody naiybek kroszonkarstwa z naszego terenu ma talent. Należy się cieszyć, że Uadycja ta będzie w dalszym ciągu konty­

nuowana. Pod względem wzornictwa jak i

d o jrz a ło śc i m ło­

dzież nie ustępo­

w ała d o ro sły m . B a rd z o ciekaw y był sposób wyko­

n a n ia dw ubarw - nych k ro sz o n e k przez Sabinę Gla- dos. P o d o b n y problem jak u do­

rosłych miała ko­

m isja z w yłonie­

n iem pierwszych miejsc. O statecz­

nie zdecydowano się przyznać czte­

ry nagrody, dla:

„ . . _ , . Konkurs kroszonkarski w Osowcu S ab in y G lad os,

Teresy Świątek i Magdy Glados (wszy- dycja, najczęściej przekazywana z poko- stkie z Osowca) oraz Sabiny Polak (Wę- lenia n a pokolenie, pielęgnowana w do- gry). Pozostałe dzieci otrzymały nągro- m ach rodzinnych, nie zaniknie i długo dy pocieszenia. Mimo słabego rozpro- jeszcze będzie towarzyszyła wielkanoc- pagowania tej imprezy liczba uczestni- n )'m swlętom.

ków (szczególnie młodzieży) zaskoczyła

organizatorów. Widać, że ta piękna tra- Roman Respondek

(10)

¿Co w iem o s w o je j gm inie?”

W Dom u Kultury w Osowcu przy szczelnie wypełnionej sali odbyła się 24 m aja br. czwarta ju ż edycja konkursu dla ucz­

niów szkół podstawowych gminy Turawa pt.: „Co wiem o swojej gm inie”. Im preza została zorganizowana z inicjatywy Towarzystwa Miłośników Ziemi Turawskiej. Wiedzę uczestni­

cy konkursu czerpali z poszczególnych num erów kwartalnika

„Fala” z 1995 r. oraz z album u o Turawie. Przygotowaniem zaś pytań zajął się zespół redakcyjny „Fali”. Dwuosobowe zespoły uczniów reprezentowały swoje szkoły z: Bierdzan, Zakrzowa Turawskiego, Węgrów, Osowca, Ligoty Turawskiej, Kadłuba Turawskiego, Turawy i Zawady. Po przywitaniu wszystkich zebranych przez dyrektora Stanisława Janika głos zabrał reda­

ktor naczelny kwartalnika „Fala” — Leonard Richta. W swym krótkim wystąpieniu określił sens i cel organizowania takich konkursów. Uczestnikom życzył osiągnięcia dobrych wyni­

ków, a widzom dużo emocji.

Konkurs przebiegał w dwóch etapach: eliminacje i finał. Ucz­

niowie odpowiadali ustnie n a pytanie zadawane przez prowadzą-

niecierpliwym oczekiwaniu przewodniczący jury Stanisław Pi- kul ogłosił wyniki:

W kategorii indywidualnej:

I — Ewelina Hagen z Zakrzowa Turawskiego II — Daniel Możwiłło z Zakrzowa Turawskiego III — Renata Stiller z Węgrów

IV — Katarzyna Klemptner z Osowca V — Piotr Dworaczyk z Kadłuba Turawskiego VI — Ewelina Wolny z Ligoty Turawskiej W kategorii zespołowej:

I — S.P. Zakrzów Turawski II — S.P. Węgry

III — S.P. Osowiec IV — S.P. Kadłub Turawski V — S.P. Bierdzany VI — S.P. Ligota Turawska

VII i VIII — .S.P. Turawa i S.P. Zawada

cego imprezę — Jerzego Kurka-Orleańskiego. W przerwie mię­

dzy poszczególnymi etapami konkursu wystąpił zespól ze Szkoły Podstawowej w Osowcu, śpiewając piosenki gwarą śląską, a także w językach polskim i niemieckim. Przed ogłoszeniem ostatecz­

nych wyników konkursu „Co wiem o swojej gminie?” rozstrzyg­

nięto jeszcze konkurs lysunkowy o tematyce ekologicznej.

Do finałowej rozgiywki zakwalifikowało się dziewięciu ucze­

stników rywalizując miedzy sobą o palm ę pierwszeństwa. Po

Zwycięzcy, tak drużynowo ja k i indywidualnie, otrzymali cen n e nagrody. Wszystkim pozostałym uczestnikom wręczo­

n e zostały d ro b n e u pom inki. D okonując podsum ow ania przewodniczący Towarzystwa Miłośników Ziemi Turawskiej

— Walter Świerc podkreślił b ardzo d o b re przygotowanie wszystkich uczniów biorących udział w konkursie.

Leonard Richta

¿Język n ie m ie c k i w naszych s z k o ła c h ”

Na posiedzeniu Zarządu Gminy w dniu 9 listopada 1995 r. została przedstawiona informacja dotycząca działań Rady Gmi­

ny, Wójta oraz Towarzystwa Społeczno- -Kulturalnego Niemców w Turawie od­

nośnie utw orzenia n a naszym terenie szkól mniejszościowych, dwujęzycznych, czy klas mniejszościowych lub dwujęzycz­

nych. Rada zobowiązała osoby odpowie­

dzialne za oświatę w gminie do przepro­

wadzenia spotkań z rodzicami i omówie­

nie z nimi powyższego tematu. W związku z tym w dniach od 11 do 30 kwietnia 1996 r.

odbyły się spotkania władz gminy z radami rodziców we wszystkich szkołach ośmio­

klasowych gminy.

Frekwencja n a spotkaniach była wyso­

ka, a te m a t u tw o rzen ia szkół i klas mniejszościowych lub dwujęzycznych dyskutowany był poważnie i wnikliwie.

Wnioski, jakie nasunęły się p o dyskusji n a spotkaniach są następujące:

1. Utrzymać n a dotychczasowym po­

ziomie nauczanie języka niem ieckiego w klasach V—VIII, jak o przedm iotu do­

datkowego i obowiązkowego.

2. W klasach I—IV nauczanie języka nie­

mieckiego traktować jako przedmiot ojczy­

sty po uzyskaniu deklaracji od rodziców.

3. G eneralnie zwiększyć liczbę godzin nauczania języka niem ieckiego do 5 w tygodniu.

4. Utworzyć n a terenie gminy je d n ą szkołę dwujęzyczną lub mniejszościową począwszy od klasy V, do której uczęsz­

czać będą, za zgodą rodziców oraz skie­

rowane przez Rady Pedagogiczne, dzie­

ci najzdolniejsze ze wszystkich pozosta­

łych szkół.

5. Ze względu n a trudności finansowe w oświacie oraz brak nauczycieli do na­

uczania języka niem ieckiego — możli­

wość u tw o rze n ia szkół m niejszościo­

wych lub dwujęzycznych m usi zostać przesunięta n a przyszłe lata.

Stanisław Janik

(11)

Kryminałki

G m ina Turawa należy d o gm in o ni­

skim stopniu zagrożenia przestępczoś­

cią. Je d n ak naszą statystykę m ocno zawy­

żają przestępstwa pop ełn ian e w okresie nasilonego ru ch u turystycznego. N ato­

miast poza sezonem — pozostawione bez d o z o ru , źle z a b ez p ie czo n e bazy han d lo w a i w ypoczynkowa, stanow ią okazję dla realizacji złodziejskich zamia­

rów. Mimo p ozornego spokoju w tym roku wydarzyło się już:

— 17 kradzieży z włamaniem,

— 7 kradzieży,

— 2 pobicia,

— 1 zmuszenie do określonego zachowania,

— 1 uszkodzenie mienia.

* * *

Budowa wodociągu w Kadłubie Turawskim i Zakrzowie Turawskim

W I półroczu br. U rząd Gminy rozpo­

czął realizację zadania inwestycyjnego p o d nazwą: W odociąg Grupowy dla Wsi Kadłub Turawski.

W zakres inwestycji wchodzą:

— sieć wodociągow o-rozdzielcza w K adłubie Turawskim i tranzyt do Za- krzowa Turawskiego o łącznej długości 7990 m,

— przyłącza domowe w liczbie 158 szt.

o łącznej długości 4248 m,

— budow a stacji uzdatniania wody w Kadłubie Turawskim.

W odociąg finansowany je s t ze środ­

ków budżetowych gminy, dotacji Urzę­

d u W ojewódzkiego w O polu, a także z u działem środków pochodzących od ludności K adłuba Turawskiego i Zakrzo- wa Turawskiego.

Zakończenie inwestycji przewiduje się w IV kwartale 1997 r.

* * *

Podziękowania

M ieszkańcy K ad łu b a T uraw skiego, sołtys i kierownik O środka Zdrowia w tej miejscowości, są bardzo wdzięczni wój­

towi gminy p anu Walterowi Swiercowi za okazane zainteresow anie i natych­

miastową pom oc w przyznaniu środków finansow ych n a m alow anie pom iesz­

czeń i wymianę umywalek w O środku Zdrowia. Zdecydowana i szybka reakcja Wójta uchroniała placówkę przed zam­

knięciem jej przez „S anepid”.

* * *

Podziękowania dla rodziców

Społeczność uczniowska, opiekuno­

wie sal oraz dyrektor Szkoły Podstawo­

wej w Turawie, pragną podziękować ro­

dzicom za wykonane prace n a rzecz szkoły. Szatnia w szkole zyskała zupeł­

nie inny wygląd, stała się bardziej funk­

cjonalna i estetyczna. Zawdzięczamy to pani Marii Tomali, której tą drogą wy- rażamy naszą wdzięczność.

Sala n r 5 została pomalowana. Pano­

wie Józef Wurst, Paweł Fronia, Franci­

szek Jończyk wycyklinowali i pomalowali w niej parkiet Pan Piotr Ebisz pomalo- w;tl salę n r 1 i 13, a pan Wiktor Twarda- wski przywiózł drzewo opałowe z lasu.

Dzięki życzliwości rodziców dzieci uczą się w lepszych warunkach, a na­

uczycielom przyjemniej się pracuje.

Henryk Graczyk Dyrektor Szkoły Podstawowej

Piszą o nas

W num erze 5 /9 6 miesięcznika „Ło­

wiec Polski” ukazała się notatka o panu Henryku Geracie — mieszkańcu Koto- rza Wielkiego — byłym leśniku i pra­

cowniku U rzędu Gminy w Turawie, któ­

rego wielkim hobby je st myśliwstwo. W szeregi Polskiego Związku Łowieckiego wstąpił w 1972 r., a upraw nienia sele­

kcjonera uzyskał w 1974 r.

Ze względu n a stan zdrowia przebywa obecnie n a rencie inwalidzkiej. Nie pra­

cując zawodowo m oże więcej czasu poś­

więcać n a pobyt w łowisku i oddawanie się swemu ukochanem u hobby.

Na przestrzeni p onad dwudziestolet­

niego stażu myśliwskiego zdobył cenne trofea myśliwskie, lubując się w wyszuki- w;iniu ciekawych kozłów-myłkusów. Na zdjęciach właściciel i je g o trofea myśli-

(12)

W ielki festyn

Z inicjatywy pana Andrzeja Spyrki — dzierżawcyjeziora Srebrnego — w tym re­

jonie, w dniach 1—5 maja br. odbył się festyn rekreacyjno-sportowy. Sam pomysł narodził się stosunkowo późno i niewiele czasu zostało na jego realizację. Jednak dzięki operatywności pana Andrzeja wszy­

stko zostało dopięte na ostatni guzik.

Dla Czytelników, którzy nie uczestniczy­

li w imprezie podajemy najciekawsze pun­

kty kilkudniowego programu:

1 maja

* Ogólnopolski Wyścig Rowerów Gór­

skich Zawodowców

* pokazy grupy antyterroiystycznej 2 maja

* pokazy strażackie

* zjazd motocykli 3 maja

* mecze siatkówki plażowej (z udziałem mistrza Polski)

* zjazd motocykli 4 maja

* zawody drwali (cały dzień) — I miej­

sce zajął reprezentant Turawy 5 maja

* biegi przełajowe wokół Jeziora Srebr­

nego na dystansach: 7, 14 i 21 km.

Zwycięzca wyścigu przełajowego dookoła Jeziora Srebrnego Bogaty program i auakcyjne nagrody

n ie zdołały je d n a k przyciągnąć dużej pub­

liczności, ponieważ zawiniła kapryśna po­

goda. Stąd, ogrom ny wysiłek organizacyj­

ny n ie znalazł potw ierdzenia w skali na jaką byl przygotowany. Znając charakter

pana Andrzeja wierzymy, że się n ie poddał i w przyszłym roku w całym zakresie zreali­

zuje swój pom ysł, a redakcja „Fali” ju ż dzi­

siaj życzy udanej pogody.

Roman Borkowski

s

T R A Ż A C

K I

E W Y B

O

R Y

W d n iu 23 maja br. w OSP w Węgrach odbył się VII Zjazd G m innego Związku OSP RP w Turawie. Pozytywnie ocenił on m iniony okres działalności i nakreś­

lił główne kierunki pracy na najbliższą pięciolatkę.

W ybrano także nowe władze. Preze­

sem Zarządu G m innego Związku OSP w Turawie zostaljerzy Zientarski, wicepre­

zesami — Helmut Kałuża i Jerzy Fren- cek, sekretarzem — Piotr Panicz, skarb­

nikiem -— Andrzej Szczęsny.

K o m en d a n te m został A rtu r Galus.

członkam i zaś: Edward Bobowski, Ja­

nusz Buczek, Marcin Cebula, Paweł Geppert, Ernest Grzesik, Andrzej Kotu­

la, Gerard Konieczko, Andrzej Łazarz.

Na Zjazd zaproszono wójta gminy T u­

rawa — Waltera Swierca, sekretarza Za­

rządu Wojewódzkiego Związku OSP — Wiesława Penka, opiekuna z Komendy Rejonowej PSP — kpt. Bogusława Bra- nickiego i przedstawiciela KW PSP — kpt. Henryka Wiernego.

System b ezp ieczeń stw a i o ch ro n y przeciwpożarowej w naszej gm inie w du­

żym stopniu opiera się n a 8 jednostkach OSP, które pom im o braków w wyposa­

żeniu z dużym poświęceniem wykony- w;dy swoje zadania.

Aleksandra Przylucka

(13)

S p o rt w gm in ie

5 szkół podstawowych z te re n u naszej gminy wzięło udział 8 m aja br. w turnieju m ini piłki nożnej dla roczników 1984 i młodszych. Tak wyglądała tabela końcowa turnieju:

Miejsce Szkoła Punkty Bramki

I Ligota Turawska 6— 2 7:1

II Turawa 6— 2 3:1

III Zakrzów Turawski 4— 4 2:2

IV Zawada 4—4 1:1

V Węgry 0— 8 0:8

Tradycyjnie ju ż, w pierwszą sobotę czerwca, spotkali się wędkarze z te re n u gminy, by zmierzyć się w zawodach o nagrodę Rady G m innej ds. Sportu. Pogoda i warunki do połowu były idealne lecz ryby tego nie uwzględniły. Mówiąc językiem wędkarskim — nie było biań . Po kilku godzinach uporczywego wpatrywania się w spławiki, skromny leszcz Arka­

diusza Dyrdy z Osowca przesądził o nagrodzie głównej i pier­

wszym miejscu. Pozostałe miejsca zajęli również mieszkańcy Osowca Andrzej Szczęsny — II i Adam Janik — III miejsce.

* * *

N a stadionie klubu „Stal” Osowiec rozegrano turniej pił­

karski szkół „O P uchar W ójta Gminy Turaw a”. Tym razem, po raz pieiwszy, w tu rnieju brało udział 7 drużyn szkolnych.

Świadczy to, że ta n g a i zainteresowanie turniejem z roku na rok rośnie, a samą im prezę m ożna również uznać ja k o mi­

strzostwa gminy w piłce nożnej w kategorii szkół podstawo­

wych. Systemem „każdy z każdym” rozpoczęły się mecze eli­

m inacyjne do finału. Z każdym m eczem em ocje rosły. Do ostatniego pojedynku ważyły się losy sześciu drużyn, ponieważ wszystkie miały szanse znaleźć się w finale. Ostatecznie wyło­

n io n o finalistów, a zostały nim i drużyny ze szkół w: Turawie, Osowcu, Bierdzanach i Zawadzie.

Sam finał przebiegał pod dyktando niezbyt wyrośniętych ale za to szybkich i skutecznych chłopców z Osowca. I ten zespół, po raz pieiwszy w historii turnieju, zdobył puchar Wójta Gminy Turawa, a pozostałe miejsca przypadły druży­

nom : II — SP Turawa, III — SP Zawada, IV — SP Bierdzany.

* * *

W dniach 5— 8 czerwca br. odbył się III Ogólnopolski Wy­

ścig Kolarski „O Błękitną W stęgę Jezior Turawskich — Me­

m oriał Joachim a H ałupczoka”. N a pięć etapów wyścigu, trzy rozpoczynały się n a teren ie gminy, z tego dwa kończyły metą.

O gółem kolarze mieli d o pokonania trasę długości 540 km wiodącą przez 10 gmin.

W klasyfikacji generalnej najlepsze miejsca zajęli:

I — Krzysztof Szafrański z MAT Jelcz Laskowice II — Marcin Gębka z PKS Katowice

III — Marek Maciejewski z Pacyfic N esde T oruń IV — Tomasz Misa z OZKol O pole

V — Sławomir Frejowski z PKS Katowice VI — Jarosław Rębiewski ze Społem Łódź

Najaktywniejszym kolarzem został Jarosław Smolaga ze Społem Łódź. Organizatorzy imprezy kolarskiej pragną tą drogą złożyć podziękowania Komendantowi Straży Pożarnej w Kotorzu Wielkim p anu Januszowi Buczkowi za wielkie zaan­

gażowanie i właściwe zabezpieczenie trasy.

Roman Borkowski

N a zdjęciach:

Przed startem d o Ii-go etapu III O gólnopolskiego Wyścigu Kolarskiego

„ O Błękitną Wstęgę Jezior Turawskich — Memoriał Joachima Hałupczoka”

(14)

Anna Kubów uczennica SP w Turawie W tym roku uczniowie turawskiej podsta­

wówki z niecierpliwością oczekiwali Dnia Dziecka. Z okazji tego wielkiego święta, w piątek 30 maja br., ku ogrom nej radości uczniów, nie było typowych zajęć lekcyj­

nych. N ikt je d n a k nie m ógł narzekać na nudę, gdyż przygotowano dla nas wspania­

łe atrakcje. Dzień rozpoczęliśmy spotka­

niem w klasach, z wychowawcami. Już oko­

ło godz. 10.00 wyszliśmy przed szkołę. Cze­

kali tam n a nas dowódcy z O środka Szkole­

nia Pilotów w Oleśnicy, którzy po krótkim zapoznaniu nas z techniką skoków spado­

chronowych, życzyli nam miłych wrażeń.

Oczy wszystkich skierowane były w górę. Z niecierpliwością oczekiwaliśmy helikopte­

ra i skoczków. Nim je d n a k na turawskim niebie pojawili się sp ad o ch ro n iarze, po boisku szkolnym przejechał am bulans, pre­

zentując gam ę barwnych świateł i sygna­

łów. Wreszcie nadszedł długo oczekiwany m om ent. Na widok helikoptera wszyscy za­

częli skakać i klaskać. Nagle n a niebie poja­

wiła się kolorowa sonda, która wskazywała kierunek i siłę wiatru. Śmigłowiec zrobił jeszcze je d n o kółko i ju ż wysoko nad T ura­

wą pojawiło się pięciu spadochroniarzy. Jak nas wcześniej p o inform ow ano, każdy z nich m a n a swoim koncie po kilka tysięcy skoków. N atom iast je d e n , ja k o wielokrotny mistrz Polski, wykonał ich p o n ad 7 tysięcy.

W spaniałe, kolorow e spadochrony i do­

świadczeni skoczkowie wywarli n a wszy­

stkich ogrom ne wrażenie. Z wielką precy­

zją wylądowali n a boisku szkolnym, dokład­

nie n a wyznaczonym wcześniej przez kole­

gów miejscu. Dzieci piszczały i klaskały z radości i wszyscy znakom icie się bawili. Po­

nieważ każdy chciał z bliska obejrzeć sprzęt spadochronowy, wokół skoczków zebrał się tłum . Żałujemy tylko, że helik o p ter nie m ógł wylądować n a boisku, z pow odu ota­

czających go drzew i uczynił to n a pobli­

skim polu. Cała im preza spotkała się z nie­

samowicie ciepłym przyjęciem ze strony dzieci i została uw ieczniona przez pana Emila Czymię n a zdjęciach, wykonanych za darm o. Po tych wszystkich atrakcjach i przeżyciach chłodziliśmy swój entuzjazm lodam i zafundowanymi przez panią Marię Tomalę. N astępnie, w trakcie rozgiywek sportowych, grilowaliśmy w cieniu drzew.

Stało się to możliwe dzięki uprzejmości pa­

ni Stefanii Komek, która ufundowała sma­

kowitą kiełbaskę oraz Rady Rodziców (buł­

ki i napoje). Słowa szczególnego podzięko­

wania należą się niewątpliwie p an u Ireneu­

szowi Szutowiczowi, który okazał się nie­

zwykle k o n se k w e n tn y m pom ysłodaw cą

„spadochronow ych atrakcji”. N a pew no ten bardzo przyjem nie spędzony dzień na długo pozostanie w naszej pamięci.

JD zień D z ie c k a ”

,D z ie ń D z ie c k a ”

,D z ie ń D z ie c k a ”

Cytaty

Powiązane dokumenty

 Fizyka, 7.3: wyjaśnia powstawanie obrazu pozornego w zwierciadle płaskim, wykorzystując prawa odbicia; opisuje zjawisko rozproszenia światła przy odbiciu

W mojej pierwszej pracy trafiłem na towarzystwo kolegów, którzy po robocie robili „ściepkę” na butelkę i przed rozejściem się do domów wypijali po kilka

0 kierowanie na nasz adres wszelkich uwag 1 wniosków dotyczących działalności zakładu, które postaramy się wykorzystać w naszej pracy. Kierownik Nakładu Gospodarki

odbyło się spotkanie dyrektorów szkół i przedszkoli naszej gminy z Wójtem. Potrzeby remontowe szkół i przedszkoli, oraz sposób

przygotow anie placu p o d budow ę, pełnej dokum entacji, grom adzenie niezbędnych środków finansowych oraz m ateriałów budow lanych. Do chwili obecnej zebrano i

Tragedja miłosna Demczuka wstrząsnęła do głębi całą wioskę, która na temat jego samobójstwa snuje

Widać już, że coś się zmieniło i zmienia się z dnia na dzień.. Co znaczy, gdy przyjdzie odpowiedni człowiek na odpowiednie

Choć z jedzeniem było wtedy już bardzo ciężko, dzieliliśmy się z nimi czym było można.. Ale to byli dobrzy ludzie, jak