Godów > Gorzyce ■ Lubomia ■ Marklowice ■ Mszana ■ Pszów ■ Radlin ■ Rydułtowy ■ Wodzisław ■ Pow. Raciborski
Wodzisławskie
Rok II Nr 8 (76) 21 LUTEGO 2001 NR INDEKSU 323942 ISSN 1508-8820 cena 1,80 zł
Niejeden z nas marzy o podróży do ciepłych krajów. Nic trudnego.
Całkiem niedaleko, bo w Żorach mamy Afrykę na wyciągnięcie ręki. Czytaj strona 6.
RYDUŁTOWY
Likwidacja ujęcia wodnego na tzw. Stuczku wywołuje zaniepokojenie mieszkańców, którzy pamiętają, że mogli korzystać z istniejących tam studni i chcieliby nadal mieć taką możliwość. Tymczasem kłóci się z tym budowa zbiornika retencyjnego „Barbara”, który ma chronić Rydułtowy przed nadmiarem wód opadowych. Ulewne deszcze podczas powodzi w 1997 r. doprowadziły do zalania centrum miasta.
Bulwersujące źródła
Interpelację w tej sprawie złożył radny Rudolf Warło. Ż odpowiedzi wiceburmistrza Pawła Cieślika wyni
ka, że ujęcie wody „nie miałoby pra
wa bytu w aspekcie prawnym, lokali
zacyjnym, jakości wody oraz ekono
micznym. Zabezpieczenie wody pit
nej w sytuacjach kryzysowych stano
wi ujęcie wód dołowych kopalnia
nych uzdatnianych w centralnej stacji przy szybie „Leon ІГ o wydajności 3 tys. metrów sześciennych na dobę.”
Z ujęcia wody „Barbara” korzy
stano w latach 1991-1993, w okresie deficytu wody, dla zaspokojenia po
trzeb osiedla „Na Wzgórzu”. Z odpo
wiedzi na interpelację wynika, że ja
kość wody budziła zastrzeżenia pod względem bakteriologicznym, dla uzdatniania trzeba było używać du
żych ilości chloru. Ekspertyza wyko
nana w lipcu 1993 r. wskazuje, że same studnie zostały wykonane w nieodpowiedni sposób, niekorzystna jest lokalizacja i otoczenie ujęcia, brak możliwości wyznaczenia strefy ochronnej. Koszt produkcji wody był 2-3 krotnie wyższy niż z pozyskiwa
nej z Górnośląskiego Przedsiębior
stwa Wodociągów. Studnie są zagro
żone zalewnie wodami retencjowa- nymi w zbiorniku „Barbara”. Aby wyeliminować możliwość kontaktu warstw wodonośnych z wodami re
tencjonowanymi przewidziano za
bezpieczenie otworów studziennych poprzez wykonanie korków betono
wych i wypełnienie przestrzeni nad korkami gliną. Studnie mają więc być zlikwidowane.
Sprawa „Stuczka " bulwersuje spo
łeczeństwo - mówił podczas obrad Rady Miasta Henryk Machnik, radny powiatowy oraz prezes Towarzystwa Miłośników Rydułtów. Mieszkańcy są przeciw likwidacji źródeł wody, działa
nia zmierzające do naruszenia strefy ochronnej spotykają się z oburzeniem.
Studnie przeżywają wszędzie renesans, ludzie chętnie z nich korzystająjako ze źródła dobrej wody.
Tłumaczenia, że jakość wody ze
POWIAT
Pod znakiem zapytania
Powiatowi radni zrzeszeni w Klu
bie Unii Wolności mają poważne za
strzeżenia do składu personalnego komisji konkursowej, powołanej w grudniu ubiegłego roku. Starostwo, po naciskach radnych UW, ogłosiło konkurs na stanowisko swego rzecz
nika prasowego oraz szefa promocji integracji europejskiej. Niepokój rad
nych budzi fakt, że wśród członków
studni na „Stuczku” jest zła nie trafia
ły radnym do przekonania.
Sprawę należy postawić w ten spo
sób - czy chcemy, żeby istniały źródła na Stuczku, czy nie - mówił radny Krzysztof Jędrośka. Bo możemy do
prowadzić do tego, że woda będzie dobra i zdatna do picia. Teraz leżą tam hałdy śmieci więc nic dziwnego, że studnie są zanieczyszczone.
Zgodnie z sugestią przewodniczą
cego Rady Mariana Maćkowskiego pełna informacja na ten temat zostanie przedstawiona radnym na następnej sesji, wtedy sprawa studni na Stuczku zostanie przedyskutowana, co pozwoli podjąć odpowiednie decyzje.
(jak)
powiatowej komisji nie znalazł się przedstawiciel komisji promocji i współpracy z organami samorządo
wymi, ani też z opozycji. Są za to eta
towi przedstawiciele Zarządu, którzy udzielają wymijających odpowiedzi.
Radni zapowiadają wniesienie ko
lejnej interpelacji w tej sprawie na lu
towej sesji Powiatu.
J.A.B
PSZÓW
Oszustwo
Na podstawie sfałszowanych do
kumentów 27-letni mężczyzna wyłu
dził w Urzędzie Miejskim w Pszowie czasowe dopuszczenie do ruchu sa
mochodu marki BMW. Prokuratura wystąpiła o zastosowanie wobec po
dejrzanego tymczasowego aresztu, sąd jednak odmówił i wypuścił podej
rzanego na wolność.
Jak powiedział prokurator rejono
wy Józef Pałka, mężczyzna nie miał stałego miejsca zameldowania, zajmo
wał się handlem samochodami. Podej
rzewa się, że może być członkiem większej grupy trudniącej się obrotem kradzionymi samochodami i ich legali
zacją. Ze względu na brak stałego miejsca pobytu w kraju i wędrowny tryb życia zachodziła obawa, że będzie się ukrywał przed organami ścigania i utrudniał śledztwo. W trakcie przesłu
chania oświadczał, że zamierza wyje
chać do Niemiec. Prokuratura złożyła zażalenie na postanowienie o odmowie tymczasowego aresztowania do sądu okręgowego, zastosowała też wobec podejrzanego inne środki zapobiegaw
cze - poręczenie majątkowe, w wyso
kości 2400 zł oraz dozór policyjny z zakazem opuszczanie terytorium Pol
ski, połączonym z zatrzymaniem pasz
portu. 5 lutego podejrzany miał się zgłosić do prokuratury i złożyć dowód wpłaty kaucji, ale oczywiście się nie pojawił. Najprawdopodobniej podej
rzenia prokuratury, że mężczyzna bę
dzie się ukrywał potwierdzą się. Na
wet w przypadku zastosowania aresztu wobec podejrzanego przez sąd okręgo
wy trzeba będzie zarządzić poszuki
wania mężczyzny na terenie całego kraju.
Mężczyzna przedstawił w Urzę
dzie Miejskim w Pszowie fałszywą fakturę wystawioną przez Agencję Mienia Wojskowego oraz inne doku
menty opatrzone pieczęciami Mini
sterstwa Obrony Narodowej, po
świadczające zakup samochodu mar
ki BMW wartego 8 tysięcy zł, na tej podstawie uzyskał czasowe dopusz
czenie pojazdu do ruchu. Prokuratura zarzuciła mu posłużenie się sfałszo
wanymi dokumentami oraz wyłudze
nie poświadczenia nieprawdy.
W ostatnim czasie przestępstwa przeciwko dokumentom stają się po
ważnym problemem, na terenie nasze
go powiatu spowodowały one wzrost liczby stwierdzonych przestępstw o prawie 50% - mówi prokurator Józef Pałka. Podobnie jest w całym woje
wództwie śląskim. Fałszowane są do
kumenty związane z obrotem samo
chodami w celu legalizacji kradzio
nych pojazdów, w ten sposób wyłudza się kredyty z banków oraz pieniądze od osób zainteresowanych podjęciem pracy. Przestępcy posługują się róż
norodnymi sfałszowanymi i sfabryko
wanymi dokumentami w obrocie go
spodarczym. Trzeba bardzo uważać, żeby uchronić się od oszustwa.
(jak)
\N numerze
Poproszono mnie abym zajechał do Rydułtów na ul. Gajową, poroz
mawiał z mieszkańcami tej ulicy, zobaczył, wyciągnął wnioski.
Na Gąjowej czekają strona 2
Pierwszy Miejski Bal Dobro
czynny odbył się 10 lutego w Pszo
wie. Do udziału w nim zapraszała Rada Miejska i Urząd Miasta Pszów. Honorowy patronat nad ba
lem objął przewodniczący Rady Miejskiej Paweł Kołodziej i bur
mistrz miasta Bogusław Szymczyk.
Pierwszy dobroczynny strona 3
Urszula Santarius urodzona w Chorzowie, większość swojego ży
cia spędziła w Skrzyszowie. Czuje się prawdziwą Ślązaczką i zdradza, że na dnie jej duszy drzemie głębo
kie zamiłowanie do śląskiej kultu
ry. O jej zainteresowaniach i pracy piszemy w artykule pt.
Gorolka ze śląskim sercem strona 4
Henryk Zawistowski, do 1981 roku mieszkaniec Radlina, posta
nowił szukać swego szczęścia poza granicami Polski, w dalekiej Au
stralii. O jego losach opowiemy w artykule pt.
W krainie kangurów strona 5
Polecany przez Karlika dosko
nały przepis na śląskie pączki (kre
pie), w czasie pieczenia których
„wonio w doma na cołki kilometer, a nic yno u somsiada” przyda się w sam raz na tłusty czwartek.
Krepie jak bombon strona 7
PSZÓW
ОСІЄ
W niedzielę 18 lutego o godz.
15.15 w bazylice pod wezwaniem Narodzenia Najświętszej Marii Pan
ny odbył się koncert, podczas które
go artyści Opery Śląskiej i Teatru Muzycznego w Gliwicach oraz stu
denci Akademii Muzycznej wyko
nali Mszę kreolską” Ariela Ramire- za oraz kolędy południowoamery
kańskie. Organizatorami były wła
dze miasta, pszowska parafia oraz Miejski Ośrodek Kultury. Wstęp na koncert był wolny.
RYBNIK
1 lutego odbyła się uroczysta in
auguracja prac modernizacyjnych w drugim z budynków Zespołu Szkół Wyższych w Rybniku przy ul. Rudzkiej 13 (teren obecnego szpitala). Budynek przeznaczony jest na potrzeby Uniwersytetu Ślą
skiego. Udział w imprezie wzięli m.in. przedstawiciele władz rządo
wych i samorządowych wojewódz
twa śląskiego, przedstawiciele du
chowieństwa, rektorzy Uniwersyte
tu Śląskiego, Politechniki Śląskiej oraz katowickiej Akademii Ekono
micznej (trzy uczelnie mające doce
lowo tworzyć Zespół Szkół Wy
ższych w Rybniku), władze miasta Rybnika oraz gmin i powiatów sub
regionu zachodniego naszego wo
jewództwa. Miasteczko akademic
kie, które powstaje na bazie szpita
la przy ul. Rudzkiej ma docelowo zapewnić miejsca dla ponad dwóch tysięcy studentów, kształcących się na kierunkach technicznym, huma
nistycznym i ekonomicznym. Jako pierwszy zorganizowany został kierunek politechniki - energetyka komunalna, a studenci rozpoczęli naukę w odnowionym budynku w październiku 2000 roku. Studenci Uniwersytetu Śląskiego kształcić się będą od października w obecnie re
montowanym (drugim z kolei) po
szpitalnym budynku.
RADLIN
Pod wspólnym hasłem „Zadbaj
my o swoje zdrowie” Stowarzysze
nie Kobiet Aktywnych, działające od niedawna w Radlinie, organizu
je cykl spotkań, które mają pomóc kobietom we wczesnym wykrywa
niu chorób, szczególnie nowotwo
rowych, a zatem skuteczniejszemu ich leczeniu. Pierwsze z nich - „Nie musisz się operować, możesz się zbadać” odbędzie się w poniedzia
łek 19.02 o godz. 18.00 w sali Domu Kultury. Ordynator oddziału chirurgii Szpitala w Rydułtowach dr Małecki zapozna kobiety z no
woczesnymi metodami diagnostyki nowotworów piersi.
Nowiny Raciborskie s». z o.o.
Wydawnictwo Prasowe
■ Redakcja:
44-300 Wodzisław Śląski, ul. Powstańców Śl. 5,
tel. 0-32/455 68 66, fax 455 66 87;
e-mail: nowiny@netpol.pl
■ Dyrektor Wydawnictwa Prasowego Katarzyna Gruchot
■ Redaktor naczelnyMarek Jakubiak
■ Sekretarz redakcji Ewa Halewska
■ Redakcja techniczna PawełOkulowski. Piotr Palik
© Wszystkie prawa autorskie do opracowań graficznych reklam ZASTRZEŻONE.
Materiałów nie zamówionych nie zwracamy.
Ogłoszenia przyjmuje
sekretariat redakcji w Wodzisławiu Śl., w godz. od 8.00 do 16.00.
Za treść ogłoszeń, reklam i tekstów płatnych redakcja nie ponosi odpowiedzialności.
■ Skład: NOWINY RACIBORSKIE Sp. z 0.0.
■ Druk: PRO MEDIA, Opole
RYDUŁTOWY _
Poproszono mnie abym zajechał do Rydułtów na ul. Gajową, porozmawiał z mieszkańcami tej ulicy, zobaczył, wyciągnął wnioski.
Na Gajowej czekają
Ulica Gajowa nie jest długa - ma około 1,5 km. Nie ma też przy niej zbyt wielu domostw. Ot zwykła ulica jakich wiele. A mimo to, po przejściu się po niej, odniosłem wrażenie jak
bym zwiedził dwa światy. Od ul.
Bema - co ukazuje pierwsze zdjęcie - ulica sprawia korzystne, wrażenie.
Nowa nawierzchnia, nowy chodnik z wysokim krawężnikiem. To miłe od
czucie mija po przejściu pierwszego skrzyżowania - Gajowej ze Struga.
Drugie zdjęcie dokładnie obrazuje tę różnicę. Mieszkańcy tej gorszej czę
ści ul. Gajowej mówią, że czują się oszukani, traktowani przez Urząd Miasta jak obywatele drugiej katego
rii. Podkreślają, że w trakcie opadów ich piwnice zalewane są wodą, gdyż nie ma porobionych drenów odpro
wadzających wody gruntowe. Nie ma też kanalizacji, a co za tym idzie, sta
cjonarne szamba przelewają się. Ich zawartość spływa na grunty niżej po
łożone. Sąsiedzi patrzą na siebie wil
kiem, ale w sumie wszyscy są w jed
nakowej sytuacji. Ten stan rzeczy do
prowadzał ich do rozpaczy, gdyż ko
lejne pisma do władz miasta nie przy
nosiły oczekiwanej zmiany. O to, czy taka sytuacja trwać będzie w nieskoń
czoność, zapytałem wiceburmistrza Rydułtów, Pawła Cieślika.
Znamy problemy mieszkańców uli
cy Gajowej - odpowiada burmistrz.
Nie uciekamy od nich i nie zapomina
my. Wiemy, że ze względu na układ to
pograficzny, wody spływają od strony
CZYŻOWICE
Rozśpiewana biesiada
Już po raz kolejny mieszkańcy gminy Gorzyce zostali zaproszeni przez czyżowicki Wiejski Ośrodek Kultury na „Biesiadę Śląską” Na licz
nie przybyłych gości czekały kulinar
ne i artystyczne atrakcje. Hitem stołu okazały się śląskie ciasteczka. Mu
zycznym przebojem wieczoru była
„Karolinka”, śpiewana przez widocz
ną na zdjęciu „Lutyńską 6”. Humory i apetyty dopisywały gościom dość długo. Wreszcie gdy zegar po raz trzeci obwieścił rozpoczęcie trzeciej dekady stycznia uznano, że czas koń
czyć biesiadowanie.
J.A.B.
Polsko-czeska współpraca
Na zaproszenie starosty Karwiny Lubomira Kuznika gościła w tym mie
ście delegacja powiatu wodzisławskie
go. Celem wizyty było nawiązanie kontaktów, które mają zaowocować w przyszłości współpracą w różnych dziedzinach życia gospodarczego i społecznego. Powiat wodzisławski w Karwinie reprezentowali starosta Jerzy Rosół, prezes Agencji Aktywnej Gra
nicy Jan Serwotka, przewodniczący Komisji Promocji rady Powiatu Kazi
mierz Palarz oraz przedstawiciel for
my OPA ROW Adam Sobel. Z kolei ze strony czeskiej w spotkaniu oprócz starosty L. Kuznika brał udziała Vladi
mir Visnar, szef tamtejszego Regional
nego Centrum Doradztwa i Informacji zajmującego się rozwojem gospodar
czym i współpracą zagraniczną. W trakcie rozmów ustalono, że współpra
---■INFORMACJE- ---
Początek ul. Gajowej - odcinek od ul. Bema do Struga
północno-zachodniej, podtapiając domostwa. Podjęliśmy się wykonania rowu odwadniającego. Miała to być inwestycja tymczasowa, ułatwiająca życie tym ludziom. W trakcie kopania rowu musieliśmy wycofać brygadę, gdyż tzw. południowi mieszkańcy nie zgodzili się na wykopanie rowu na ich prywatnych terenach. Święte prawo własności wzięło górę nad zdrowym rozsądkiem.
Z wyjaśnień burmistrza wynika niedwuznacznie, że temat Gajowej zna bardzo dobrze. Obala to mit o nie
czułym na los zwykłego mieszkańca urzędniku, który po wielokroć mi su-
„Lutyńska 6" grała długo w noc
ca między powiatem wodzisławkim a Karwiną będzie odbywać się w dzie
dzinie kultury, oświaty i sportu - formy i dokładny zakres uzgodnią powołane zespoły. Przewiduje się podpisywanie partnerskich umów między polskimi i czeskimi szkołami średnimi. Organiza
cją zespołu do spraw współpracy go
spodarczej zajmie się Jan Serwotka - w jego skład wejdą przedstawiciele orga
nizacji i podmiotów gospodarczych.
Uzgodniono, że pod koniec kwietnia zostanie zorganizowane w Karwinie polsko-czeskie forum gospodarcze.
Powiat wodzisławski nawiązał już partnerskie kontakty z powiatem kar- wińskim, ale w Czechach wprowadza
na jest reforma administracyjna i po
wiaty ulegają tam likwidacji. Część kompetencji dotychczasowego powia
tu przejmą władze Karwiny.
(r)
gerowano. Okazuje się też, że najbliż
sza historia tej ulicy i jej mieszkań
ców nierozerwalnie związana jest z eksploatacją pokładu 713. Po zakoń
czeniu na nim prac górniczych i usta-
libilizowaniu się gruntu, władze mia
sta przystąpią tu do inwestycji z praw
dziwego zdarzenia. W wyniku ugody - podpisanej pomiędzy dyrekcją KWK „Rydułtowy” a władzami mia
sta w dniu 4 października ub r. - usta
lono termin rozpoczęcia prac na ul.
Gajowej na rok 2002. Ugoda ta za
pewnia również partycypację finanso- waą kopalni w tej inwestycji. A są to niemałe koszty.
Wstępne dane szacunkowe wyglą
dają następująco. Do zrobienia zosta
ło 1.100 m odcinka ul. Gajowej.
Łączny koszt kompleksowych - jak
REGION
Mając szczęście i możność porozmawiania z posłem Karolem Kuźnia
kiem, skierowałem tok rozmowy na kwestię poruszanego przez nas algoryt
mu. Przypomnijmy, brak „tego czegoś” uniemożliwia Powiatowemu Urzędo
wi Pracy uruchomić urzędowe procesy, pozwalające zatrudniać bezrobot
nych w ramach prac interwencyjnych.
Zrozumienie posła
Poseł zwalił oczywiście winę za taki stan rzeczy na urzędy. Brak bu
dżetu, według jego wiedzy i opinii, nie stanowi przeszkody, by wykorzy
stywać inne - ustanowione już - formy czynnego przeciwdziałania bezrobo
ciu. W trakcie spotkań w Warszawie przedstawicieli urzędów pracy różne
go stopnia, wiedza na ten temat jest przekazywana podwładnym. Po po
wrocie do swoich obowiązków po- wstają, według posła, dwa różne światy. Mówiące na dokładkę różny
mi głosami. Poseł stwierdził, że gdy
by wiedział, iż istnieją rzeczywiste -
się zakłada - prac związanych z tą uli
cą, to wydatek rzędu 3,5 min zł. Naj
mniejszą pozycją (345 tys. zł) będzie nakład na nawierzchnię ulicy. Więk- szość wydatków pochłonie stworze
nie sieci kanalizacyjnej, odwadniają
cej, itp. Miasto chce przeznaczyć na tę inwestycję 637 tys zł - mieścić się w tym będą też koszty przekładki me- diów. Tę niebagatelną kwotę należy zaplanować w kolejnych planach in
westycyjnych, nie mówiąc już o fi
nansowym zabezpieczeniu tego przedsięwzięcia. Podobnie, choć z o wiele większą kwotą, musi postąpić KWK „Rydułtowy”. Od samych sum może się zamieszać w głowie.
Co do zarzutów wysuwanych przez mieszkańców, o gorszym trak
towaniu części mieszkańców Gajowej (odcinek Bema - Struga) wyjaśnienia burmistrza wydają się obalać całko
wicie to domniemanie. Ulica Struga, a dzięki temu i 130-metrowy odcinek ul. Gajowej, była podłączona do sieci sanitarnej i deszczowej biegnącej pod ulicą Bema. Była to kompleksowa modernizacja. Zaplanowana. Ot i cała spiskowa teoria gajowej historii.
Rozumiem, że życie w obecnych warunkach nie nastraja mieszkańców ul. Gajowej optymistycznie do życia.
Nie poprawią im humoru przedsta
wione plany. Jak z tego widać, ich wieloletnie wysyłanie skarg do urzę
dów, nie mogło być inaczej załatwio-
ne. Choć na pewno powinni uzyskać już dawno tak pełną odpowiedź jak ja.
Jeśli nie na wspólnym zebraniu, to - kosztem paru złotych - otrzymać imiennie pełne wyjaśnienie na piśmie.
I już całkiem na marginesie. Na
rzekacie Państwo na Urząd, który nic nie robi w Waszej sprawie. Co powie
cie w takim razie o Waszych sąsia
dach „z południowej części” Gajo
wej? Gdyby nie ich upór, dziś pewnie mielibyście się lepiej.
J.A.B.
formalno-prawne - przeszkody w tej sprawie, wystąpiłby z inicjatywą po
selską likwidującą je. Takich prze
szkód, przynajmniej do tej pory, nie dostrzegł. Jedynego winnego dostrze
ga wyłącznie w opornym urzędniku.
Karol Łużniak, jak każdy inny czło
wiek, uczy się na przykładach i obie
cał sprawę zbadać. Ciekaw jestem, czy prawie jedna czterechsetna Sejmu jest w stanie nakłonić swych kolegów i urzędników do szybszej pracy? Czy moje zainteresowanie podzielają bez
robotni? - bardzo wątpię.
J.A.B.
2 ŚRODA, 21 LUTEGO 2001 r. NOWINY WODZISŁAWSKIE
«
informacje- ZZZZZ^^^^ZZZZZ^^ZZZZ — ^
z__
PSZÓW
Pierwszy Miejski Ba! Dobroczynny odbył się 10 lutego w Pszowie. Do udzia
łu w nim zapraszała Rada Miejska i Urząd Miasta Pszów. Honorowy patro
nat nad balem objął przewodniczący Rady Miejskiej Paweł Kołodziej i bur
mistrz miasta Bogusław Szymczyk.
SKRZYSZÓW
Gimnazjum rośnie Pierwszy dobroczynny
Sala Miejskiego Ośrodka Kultury zapełniona została przez 55 par, bilet nie należał do drogich (80 zł), biorąc pod uwagę cel imprezy. W jego cenie znalazło się ciepłe menu, napoje, cia
sta i zimna płyta.
Oficjalne rozpoczęcie balu nastą
piło zgodnie z planem czyli o godz.
20. Imprezę prowadził Józef Szyma- niec, a muzyczną oprawą zajął się Ze
spół „Fenix”. Goście bawili się bar
dzo dobrze, skoro o godz. 4 rano, czy
li na godzinę przed zakończeniem im
prezy, na sali było jeszcze 90%
uczestników.
Zorganizowano także aukcję do
broczynną, na której największym po
wodzeniem cieszyły się prace Henry
ka Topisza, podarowane na aukcję przez Towarzystwo Przyjaciół Pszo
wa. Wylicytowano je za: „Pejzaż zi
mowy” - 360 zł, „Fantom Kotówki” - 220 zł., grafikę rynku pszowskiego -
Obraz „Pejzaż zimowy” spodobał się najbardziej, na licytacji też osiągnął największą cenę
Od jesieni bardzo szybko ruszyły prace przy budowie gimnazjum w Skrzyszowie. Mury zostały już „wy
ciągnięte” pod dach, a firma wykonu
jąca roboty zapowiada, że przewidy
wany lipcowy termin oddania budyn
ku może zostać przyspieszony.
Plac budowy został przekazany wykonawcy latem zeszłego roku, ale prace ziemne okazały się dość uciążli
wy w nowym budynku - mówi wójt Lu
dwik Piechaczek. Wykonawca zapo
wiedział, że termin oddania budynku do użytku może zostać przyspieszony.
Zastanawiamy się nad rozwiązaniami komunikacyjnymi w rejonie gimna
zjum. Chodzi o to, żeby zapewnić wy
godny dojazd i bezpieczeństwo mło
dzieży. Byłoby to szczególnie istotne, gdyby się okazało, że uczniów z bar-
Przez zimę mury gimnazjum wyciągnięto pod dach
55 par wzięło udział w pierwszym Miejskim Balu Dobroczynnym
we, konieczne okazało się przerobie
nie instalacji wodno-kanalizacyjnej.
Gdy się z tym uporano, prace zaczęły postępować bardzo szybko, czemu sprzyjała tegoroczna łagodna zima.
Mury już stoją i w najbliższym czasie budynek zostanie przykryty dachem.
Tempo robót jest bardzo dobre, przewidywaliśmy zakończenie prac na lipiec, żeby w sierpniu można było za
jąć się przygotowaniami do otwarcia gimnazjum i rozpocząć nowy rokszkol-
dziej odległych miejscowości trzeba dowozić do szkoły autobusem. Wtedy konieczna byłaby zatoka autobusowa.
Obecnie można wjechać na parking, który znajduje się przy boisku.
W zeszłym roku zostało oddane do użytku piękne gimnazjum w Gołkowi
cach, wybudowane w iście ekspreso
wym tempie. Pewne prace w otoczeniu budynku będą jeszcze wykonywane.
Między innymi planuje się wybudowa
nie w przyszłości parkingu.
PSZÓW
Wystawę Henryka Topisza oglądać można w Miejskiej Bibliotece Publicz
nej w Pszowie.
Sercem malowane
300 zł, a koloni robotniczej KWK
„Anna” za 210 zł. Dodatkowo wyli
cytowano także obraz Romana Mo- slera, aparat fotograficzny i płytę ze
społu „Łzy”. Całkowity dochód z im
prezy wyniósł 2565 zł.
Nie jest to zapewne oszałamiająca kwota, ale bal dobroczynny w Pszo
wie organizowany był po raz pierw
szy. Mamy nadzieję, że stanie się on tu tradycją, a dochód z roku na rok będzie większy - powiedział jeden z organizatorów Marek Hawel.
Całkowity dochód z balu zasili ak
cję dożywiania dzieci z najuboższych rodzin, prowadzoną w pszowskich placówkach oświatowych.
(amk)
WODZISŁAW
Czytamy ich treść, zapamiętujemy lub nie i dziemy dalej. Czasem są ozdo
bą słupa ogłoszeniowego, najczęściej jednak pełnią rolę informacyjną.
Rzadko kiedy zastanawiamy się za to...
Skąd biorą się plakaty?
Henryk Topisz, malarz amator, któ
rego sylwetkę na łamach „NW” przed
stawialiśmy w ubiegłym tygodniu, od prawie 40 lat mieszka w Pszowie. Naj
więcej uwagi poświęca malarstwu sztalugowemu, które stanowi dla niego najmilsze spędzanie czasu. Maluje zwykle pejzaże stron rodzinnych, stara się również utrwalić na płótnie otacza
jącą go rzeczywistość.
To właśnie miejskie pejzaże stały się tematem prezentowanej przez nie
go wystawy „Sercem malowane”.
Znalazło się na niej 12 grafik i 3 obra
zy olejne. Wśród tych pierwszych jest grafika koloni robotniczej KWK
„Anna”, pszowskiej pielgrzymki, fan
tom „Kotówki”, dwa widoki centrum Pszowa z ul. Traugutta w stronę Ry-
dułtów i ul. Traugutta w stronę Wo
dzisławia oraz widok ulicy w stronę parafialnego kościoła, dawny dwór pszowski, wyobrażenie tzw. „karcz
my piwnej” oraz skarbnika, upomina
jącego górnika.
Tematyką wystawy jest więc i mia
sto i kopalnia, czyli to z czego składa
ło się codzienne życie autora. Grafiki wykonano tuszem kolorowanym, kredkami wodnymi i akwarelą. Orga
nizatorem wystawy jest Towarzystwo Przyjaciół Pszowa i Miejska Bibliote
ka Publiczna. Wystawa potrwa do po
łowy marca. Organizatorzy liczą, że zainteresują się nią zwłaszcza miej
scowe szkoły.
Tekst (amk)
Zapytałem o to rozlepiającego akurat plakat Pawła Jędrycha z Jankowie.
Mój plakat - mówi - to nie tylko in
formacja o istniejącej restauracji. Ta zapisana płachta papieru, której za
mierzam w samym tylko Wodzisławiu rozlepić 300 sztuk, to także pochodna moich zarobków. Jestem od 6 lat za
wodowym kucharzem i pracuję w re
stauracji, której reklama dotyczy.
Praktyka z Rybnika, gdzie też po kilka godzin dziennie rozlepiałem nasze plakaty, pokazała, że wpłynęło to ko
rzystnie na obroty restauracji - a więc i moje. Przyszedł w takim razie czas na Wodzisław.
Na moje pytanie - czy Paweł jest właścicielem lokalu, roześmiał się tylko szczerze. Jest tylko pracowni
kiem, ale o interesy i funkcjonowanie restauracji dba chyba na równi ze swoim szefem. Przecież to nasze wspólne miejsce pracy i dochodów -
TO JUŻ PRAWDZIWY SZOK
ASTRA II rok. ptod. 2001
•już za 41.300 zl /
* jazda próbna
* samochód w rozliczeniu
Proces rozklejania plakatów - to nie tylko informacja
tłumaczy i dodaj e. Robię to społecz
nie, ale czyż w sumie nie wychodzę in plus?
J.A.B.
Nowa CORSA - już za 32.000 zl
OPEL FIJAŁKOWSKI
Rybnik, Ul. Żorska 75
(naprzeciwkomakro)
Salon Serwis Sprzedażczęści
TEL. 42 39 700 w. 40
tel. 42 39 700 w. 37
tel. 42 39 700 w. 35, 36
* kredyt bez poręczycieli preferencyjny pakiet ubezpieczeń PZU
skrócie
❖
W niedzielę 18 lutego o godz.
16.00 w Miejskim Ośrodku Kultury odbędzie się koncert laureatów IV Przeglądu Szkolnych Widowisk Bo
żonarodzeniowych „Radlińskie Be- tlejki”. Przesłuchania eliminacyjne kilkudziesięciu zespołów z terenu Śląska odbyły się pod koniec stycz
nia, jury wybrało najlepszych uczestników w kilku kategoriach - przedszkoli, szkół podstawowych, gimnazjów i młodzieżowej.
GOŁKOWICE
Gimnazjaliści z Wodzisławia, Ja
strzębia, Czyżowic, Marklowic, Mszany oraz Gołkowic wzięli udział w z zorganizowanym po raz pierwszy Międzygimnazjalnym Przeglądzie Kolęd i Pastorałek.
Uczniowie wykonywali bożonaro
dzeniowe utwory polsko- i obcoję
zyczne. W obu kategoriach najlepsi okazali się gospodarze - gimnazja
liści z Gołkowic. Drugą nagrodę za najlepsze polskie wykonanie pieśni kolędowych zdobyło gimnazjum w Czyżowicach, a w kategorii obcoję
zycznej - Gimnazjum nr 1 z Wodzi
sławia. Trzecie miejsce w obu kate
goriach jury przyznało gimnazjali
stom z Mszany.
RYDUŁTOWY
Podatek od posiadania psa wy
nosi w tym roku w Rydułtowach 24 zł rocznie. Władze miasta przyjęły zasadę, że właściciele psów za swo
ich ulubieńców zapłacą po 2 zł mie
sięcznie, poza tym muszą opłacić z własnej kieszeni koszty szczepienia przeciw wściekliźnie. Do tej pory opłata za szczepionkę była wliczo
na w podatek.
❖
Przewodniczący Rady Miasta Rydułtowy zwrócił się do organiza
cji z terenu Rydułtów o propozycje dotyczące przyznania odznaczenia
„Złote Grabie”. Odznaka ta przy
znawana jest osobom szczególnie zasłużonym dla miasta. Ich kandy
daturę zgłosić może organizacja lub grupa osób w liczbie 100. Zgłosze
nie powinno zawierać dane osobo
we kandydata plus uzasadnienie wniosku. Zgłoszenia przyjmowane są do 31 marca.
❖
Od 15 lutego, przez okres mie
siąca, obowiązywać będą zmiany w ruchu drogowym w rejonie rynku. Z powodu prac wodociągowych zam
knięty został odcinek drogi od skrzyżowania Plebiscytowej z Be
nedykta do rynku. Nie oznacza to całkowitego braku dostępu aut do kościoła, szpitala czy pogotowia.
Do obiektów tych dopuszczono wa
runkowo ruch lokalny. Oznakowa
nia objazdów są umieszczone w wi
docznych miejscach i czytelne. Go
rzej z informacją o zmianie usytu- owań przystanków autobusowych.
POWIAT
W wyniku rozstrzygnięcia I eta
pu eliminacji, przprowadzonych na terenie 23 szkół naszego powiatu, wyłoniono finalistów konkursu
„Od Klaudiusza do Elżbiety II”.
Konkurs, o którym nasza gazeta już pisała, poświęcony jest historii, geografii i kulturze Wielkiej Bryta
nii. Jego organizatorem jest Wodzi
sławskie Stowarzyszenie na Rzecz Integracji Europejskiej. Meryto
ryczną pomocą służy Szkoła Języ
ków Obcych. Finał - w obecności przedstawiciela ambasady Wielkiej Brytanii w Polsce - odbędzie się 7 marca w salach Gimnazjum nr 1.
SKRZYSZÓW
Pewnego dnia do wsi przyjechała młoda pani agronom. Miała zaopatrywać gospodarstwa.
Przyszli więc ludzie po rei.
Gorolka ze śląskim sercem
Ale ja ryżu nie sprzedąje - odpo
wiedziała od razu młoda pracownica.
Zbulwersowani ludzie, widząc na własne oczy stojący obok niej reż, zdenerwowani niemożnością kupna poszli na skargę do gminy. Niestety, młoda pracownica nie wiedziała, że reż na Śląsku to żyto. Nie wiedziała, też że kiedyś bez ludzi tych nie będzie wyobrażać sobie życia. To była pani
Ręka w rękę idą w pracy na rzecz folkloru z Bernardem Oślizło, kierownikiem WOK
Pochodzi z Czeladzi, nie jest więc Ślązaczką z pochodzenia, ale dla tego regionu robi bardzo wiele.
Przepraszam, urodziłam się w szpitalu w Chorzowie, więc jakieś ślą
skie korzenie we mnie drzemią - śmie
je się.
Obydwoje rodzice pochodzą z Czeladzi, mama Henryka przez lata była telefonistką w szpitalu, ojciec Józef Zyzik kierowcą. Ma brata i sio
strę, dzierży jednak palmę pierw
szeństwa, jest bowiem najstarsza.
Dość szybko rzucona została na głę
bokie wody. Już w szkole podstawo
Z rodziną, od lewej: ojciec Józef, mama Henryka, mąż Jan z nim Urszuli córki Beata i Joanna
wej uczyła się „podwójnie”. Uczęsz
czała bowiem także do szkoły mu
zycznej w Będzinie.
To było marzenie mojego ojca bym miała wykształcenie muzyczne. Po akordeon jechał aż do Bydgoszczy.
Ten instrument był u nas „rodzinny".
Grał na nim mój potek czyli chrzestny oraz dziadek Józef - wspomina.
Kiedy ukończyła 14 lat zaczęła chorować. Musiała pojechać do sana
torium w Istebnej.
Nie było jej łatwo, sama, daleko od domu. Tam poznała Kazimierę Chobot, koleżankę Stanisła
wa Hadyny, która na
mówiła ją na egza
miny do Zespołu
„Śląsk”. Zdała, nie
stety problemy zdro
wotne nie pozwoliły skorzystać z tej wiel
kiej szansy młodej dziewczynie.
Została jed
nak na Śląsku Cie
szyńskim. Zamiesz
kała w internacie w Między świeciu, gdzie uczęszczała do Państwowego Tech
nikum Rolniczego.
W szkole od razu za
łożyła z kolegami ze
spół muzyczny i ta
neczny. Był jednym z najlepszych zespo
łów szkół rolni
czych. Prowadziła go zresztą sama Jani
na Marcinkowa, cho
reograf Zespołu Pieśni i Tańca Ziemi Cieszyńskiej. Pani Urszula połknęła bakcyla, tam jak mówi rozbudziły się u niej drzemiące gdzieś na dnie duszy zamiłowania do śląskiej kultury.
W pierwszym wcieleniu na pewno byłam Ślązaczką - żartuje.
Pamiętam comiesięczne przyjazdy z internatu do domu w Czeladzi. W pociągu bardzo dużo Ślązaków jecha
ło do Mysłowic i Piekar. Opowiadali wice, śpiewali. To były niezapomnia
ne podróże.
Po maturze wylądowała od razu we wspomnianym Zespole Pieśni i
Tańca Ziemi Cieszyńskiej. Później z nakazem pracy w Skrzyszowie, Jest tu już 32 lata.
Jestem pewna, że dlatego tak dzia
łam w tym wiejskim środowisku bo właśnie te 32 lata temu przyjęto mnie tu, prócz pierwszej „wpadki", nie
zwykle serdecznie - wspomina.
Jako agronom gromadzki praco
wała często z kołami gospodyń wiej
skich. Kobiety na spotkaniach śpie
wały, więc przy okazji wychodziły i sprawy folkloru.
W Skrzyszowie spędziła już więk
szość swojego życia, tu też poznała swojego męża, mimo że do pracy na kopalnię przyjeżdżał aż z Cieszyna, jest Zaolziakiem.
W 1971 r. postanowili iść wspólnie przez życie. Rok później urodziła się
Z damską częścią Zespołu „Familijo" (siedzi trzecia z lewej)
wali dom, chodzili do pracy, wycho
wywali dzieci. Było ciężko, ale nawet została instruktorem ds. gospodarstwa domowego, później kierownikiem re
W pracy w Urzędzie Gminy w Godowie
Urszula Santarius - urodzona w Chorzowie, od 1969 r. zamieszkała w Skrzyszowie. Pracownik
Urzędu Gminy w Godowie, i Wiejskiego Ośrodka Kultury w Skrzyszowie, instruktor Zespołu „Familijo”
ze Skrzyszowa. Zamężna, dwoje dzieci.
feratu rolnictwa, dziś jest inspektorem ds. rolnictwa i ochrony środowiska.
Dzieci wyjechały, oczywiście nie gdzie indziej jak do Cieszyna. Zostali sami. Można więc czas poświęcić na zamiłowania.
Mąż hoduje gołębie, ja realizuję się w pracy instruktora, choć naj
wdzięczniejszym zadaniem byłoby dla mnie piastowanie wnuka, 2-letniego Mateusza. Niestety jest daleko w Cie
szynie - smuci się pani Urszula.
Osiem lat temu, w 1993 r. razem z byłą wójt Godowa, a zarazem nową przewodniczącą Koła Gospodyń Wiejskich Ireną Stokowy zrekonstru
owały zespół „Gosposie”, który po zasileniu go przez mężczyzn przemia
nowały na „Jedność”. Nazwę zapoży
czyły od byłego skrzyszowskiego chóru. Rozpoczęły także współpracę z „Jorgusiami” z Łazisk.
Jerzy Moskała, jeden z członków tego zespołu bardzo często nas od
wiedzał. Przy każdej okazji mówił, że lubi do nas przyjeżdżać bo jest tu tak rodzinnie, familijnie. W końcu na
zwał nas „Familijo" i tak zostało - wspomina początki Zespołu pani Ur
szula.
W tym samym roku, czyli w 1993, pojechała do Katowic na naradę dla instruktorów. Tam poznała bardzo dużo działaczy kulturalnych z woje
wództwa. Została też członkiem Sto
warzyszenia Animatorów Kultury na Śląsku. Przez Stowarzyszenie to ze
spół zaczął się rozwijać, wyjeżdżał na wymiany. Dziś na swoim koncie mają już wiele występów w kraju i zagrani
cą. Tych w Skrzyszowie i okolicy nie sposób już zliczyć.
Teksty do widowisk regionalnych pisze oczywiście pani Urszula.
Obserwuję znajomych na co dzień, pytam ich, rozmawiam ze starszymi osobami potem piszę. Łatwo im to póź
niej grać, bo po prostu grają samych
• siebie. Życie pisze scenariusze - tłuma
czy pani Urszula. Oni to mają wyssane z mlekiem matki, Ja muszę i chcę się tego uczyć. Gdy piszę, nie mogę iść na łatwiznę, bo swoją niewiedzą mogła
bym bardzo dużo złego uczynić, dlate
go sprawdzam dwa razy zanim coś na- piszę. Próby mamy raz w tygodniu, choć wszystko zależy od potrzeby.
Układy z panem Bernardem Oślizło, kierownikiem Wiejskiego Ośrodka Kul
tury w Skrzyszowie, mamy bardzo do
bre. W Zespole jest nas ok. 20. Wszyst
kich ich bardzo szanuję, nie wyobra
żam już sobie bez nich życia.
Oni bez pani Urszuli też. Zadekla
rowali, że pierwsi ustawią się pod kioskiem, po gazetę z panią Usią.
Aleksandra Matuszczyk - Kotulska Zdjęcia: archiwum domowe oraz au
torka
4 ŚRODA, 21 LUTEGO 2001 r. NOWINY WODZISŁAWSKIE
■
reportaż■ """ ■
Życie może stać się pasjonującą przygodą, pełną wyzwań, jeżeli tylko mamy odwagę przeżyć je z fantazją, wykorzystać wszystkie możliwości, które zsyła nam w prezencie los. Głęboko świadomy tego był Henryk Zawistow
ski, do 1981 r. mieszkaniec Radlina. Postanowił szukać swego szczęścia poza granicami Polski Gdy opuszczał ojczyznę nie przypuszczał nawet, że jego nowym domem stanie się odległa Australia.
W krainie kangurów
Wychowany w polskiej trudnej rzeczywistości tamtych czasów, w wieku dwudziestu lat uświadomił so
bie po raz pierwszy, że gdzieś poza granicami Polski musi być lepsze ży
cie. Z powodu silnej wówczas propa
gandy nie był pewien gdzie, ale już wtedy powziął postanowienie, że wy- jedzie. Przez cztery lata, tydzień po tygodniu, miesiąc po miesiącu odwie
dzał placówkę policji, aby prosić o paszport, ten wymarzony kawałek pa
pieru dający szansę na wolność.
Otrzymał go wreszcie 1 czerwca 1981 roku. Od tego momentu uświadomił sobie, że nie ma chwili do stracenia.
Posiadał zaoszczędzonych 200 dola
rów - to było wszystko co zdołał uzbierać przy zarobkach wynoszą
cych tygodniowo 10 dolarów. Musia- ło to jednak wystarczyć. Następną rzeczą, którą należało załatwić, było zdobycie wizy. Z tego, co wiedział, Szwecja i Austria nie wymagały tego dokumentu. Wybrał Austrię. Na bilet na pociąg trzeba było czekać przez miesiąc. Postanowił zatem udać się w podróż przez Czechosłowację na ro
werze. Początkowo miała to być gru
pa dziesięcioosobowa aby pozorować wycieczkę, lecz w dzień wyjazdu zo
stał sam, jako że inni wycofali się czy to z powodu strachu czy niepewności.
Najbardziej smutny był moment roz
łąki, kiedy trzeba było powiedzieć
„do widzenia” najbliższej rodzinie.
Było to, pamięta dokładnie, około go
dziny 7.00 10 czerwca 1981 r. Do dzi
siaj mam w oczach obraz rodziców stojących przed domem i patrzących jak się oddalam. Mama zawołała za mną na pożegnanie: „Synku, czy kie
dykolwiek wrócisz do nas? Czy ja cię jeszcze zobaczę? 1 tak zostawiłem w Polsce 24 lata mojego życia - wspo
Henryk z Ewą podczas zwiedzania nieczynnej od stu lat kopalni srebra w Australii mina Henryk.
Przez prawie rok mieszkał w Wiedniu - w obozie przejściowym dla uchodźców, później u pewnej rodzi
ny. Stamtąd, po roku, wysyłali uchodźców do krajów docelowych.
Chciał wyjechać do Niemiec, ale wte
dy zamknięto już granice. W tym cza
sie w Polsce był stan wojenny. Dano mu do wyboru Kanadę, Australię i RPA. Niestety, bardzo szybko rów
nież Kanada zamknęła granice. Spo
śród dwóch ofert wybrał więc Austra
lię. Samolot wylądował w Melbour
ne. Henryk udał się stamtąd do Adela- idy, gdzie postanowił osiąść na dłu
żej. Poszedł na kurs angielskiego, po czym zaczął szukać pracy. Z wykszta
łcenia był maszynistą kolejowym, ale niestety w swoim zawodzie nie miał szans na znalezienie pracy, ze wzglę
du na niewystarczającą znajomość ję
zyka angielskiego. Po kilku miesią
cach fascynacji Australią przeszedł poważne załamanie. Jego koledzy z kursu angielskiego zostali skierowani w różne strony kraju, więc czuł się bardzo samotny na tej obcej ziemi.
Poznał dziewczynę, Australijkę, ale
Dworzec kolejowy w Adelaidzie
1
ET.
jej rodzice zabronili jej się z nim spo
tykać. Do swojego serdecznego przy
jaciela z Radlina Damiana Ryszki pi
sał: Nie mam tu wielu znajomych tak jak w Polsce. Polacy, którzy tu wyemi
growali, już nie są tak naprawdę Po
lakami. Nie można im ufać, a już tym bardziej nie można ufać Australijczy
kom. Czuł ogromną potrzebę, żeby wyruszyć w głąb kontynentu, powłó
czyć się bez celu przez jakiś czas, mimo braku pieniędzy i perspektyw cieszyć się wolnością, a później osiąść w jakiejś mieścinie, najlepiej na jakiejś odległej od miasta farmie, założyć rodzinę i pozostać tam do końca życia. Dlatego kupił bardzo stary samochód, strzelbę, trochę pro
wiantu, po czym ruszył w drogę. Było mu obojętne, czy uda się przeżyć.
Podróżował przez tereny pustynne, zaglądając od czasu do czasu do na
potkanych po drodze miast i miaste
czek. W liście do Polski z 1983 roku pisał: Chcę przez tę podróż odłączyć się dosłownie od wszystkiego. Podró
żując, obawiam się bardzo tych pu
styń. Co zrobię w sytuacji, gdy na tra
sie zepsuje się samochód? Jak we
zwać pomoc, skoro tędy nie prze
jeżdża żaden samochód nawet w cią
gu tygodnia? Słyszałem o kilku takich przypadkach. Zwykle po trzech dniach odchodzi się do krainy cieni.
Na takiej pustyni normalna jest o tej
porze roku temperatura dochodząca do 50 st. C. Jest jednak na to pewien sposób. Trzeba głęboko podkopać się pod samochód i tam wytrwale czekać aż coś nadjedzie lub... ukąsi skorpion lub jakiś jadowity pająk. Są tu takie
pająki, po ukąszeniu których umiera się do pół godziny lub jest się sparali
żowanym do połowy ciała. Te pierw
sze żyją w New South Wales, a te dru
gie w South Australia. Nawet jednego z nich niedawno zabiłem. Oprócz tego jest tu wiele groźnych jadowitych węży, wielkie jaszczury, a nawet nie
które gatunki kangurów są niebez
pieczne. Na północy natomiast jest dużo krokodyli, które, ponieważ są pod ochroną, chodzą sobie nawet uli
cami miasteczek i niestety zagrażają bezpieczeństwu, szczególnie dzieci.
Podczas swej wędrówki Henryk spo
tkał Aborygenów, których bardzo po
lubił: Są uczciwi, koleżeńscy, pomogą odnaleźć drogę, kiedy ktoś się zgubi, jeśli zajdzie potrzeba - leczą. Są do
skonałymi myśliwymi, ale żyją też w zgodzie z naturą. W jednym ze swo
ich listów do przyjaciela Henryk wspomina: W czasie swoich podroży nigdy nie miałem problemu z jedze
niem. Pierwszy też raz jadłem upolo
wanego przez siebie kangura. Mięso nawet dobre, smakuje jak wątróbka.
Jedynym problemem był brak wody.
Dochodziło czasami do tego, że pró
Na jednej z ulic w Adelaidzie
bowałem gromadzić poranną rosę. Po powrocie do Adelaidy nastąpił w jego życiu jakby przełom. Stwierdził, że nie zdołał uciec od tego, od czego za
mierzał. Zebrał się w sobie, podjął pracę w fabryce makaronu, później pracował w wypożyczalni elektrona
rzędzi, jeszcze później w firmie ubez
Na wycieczce z żoną Ewą
pieczeniowej jako agent, przemierza
jąc Australię wzdłuż i wszerz. Próbo
wał także szczęścia przy poszukiwa
niu opali na odległych polach Cobber Pędy. Bardzo marzył o tym, aby mo
gła go odwiedzić rodzina. Dlatego, aby zarobić na bilet lotniczy dla niej,
podjął pracę w kamieniołomach dale
ko od jakiejkolwiek cywilizacji. Aby tam dojechać, trzeba było podróżo
wać 10 godzin. Praca w kamienioło
mach była niesamowicie ciężka, ale uroki pustynnego Nalabour i okazyj
ne wizyty psów dingo czy wielbłą
dów rekompensowały tę harówkę.
Zaoszczędzone pieniądze pozwoliły na przyjazd ojca, który nic wytrzymał rozłąki z Polską i niedługo potem wrócił do ojczystego kraju. Henryk ożenił się z Polką, która przyjechała do Australii jako turystka. Odbierał ją nawet z lotniska w Melbourne nie przypuszczając, że to będzie jego przyszła żona. Po krótkim czasie się
pobrali i Ewa również dostała obywa
telstwo australijskie. W 1997 roku, już razem, przyjechali w odwiedziny do Polski, potem odbyli długą i fascy
nującą podróż po Europie. Obecnie Henryk pracuje jako taksówkarz w prywatnej firmie. Mieszka nadal w Adelaidzie. Jest zadowolony z wy
godnego życia. Ma wielu przyjaciół, własne mieszkanie, dwa samochody, ale głęboko w jego sercu zakorzenio
na jest ciągle tęsknota za rodzinnym krajem.
Ewa Halewska
■ INFORMACJE ■
POWIAT
Mamy 15 lat, by zmodernizować 4.808 kilometrów polskich dróg. Całko
wity koszt inwestycji związanych z budową i dostosowaniem do europejskich wymogów autostrad oraz dróg ekspresowych - wyniesie 54 mld 150 min zl.
To olbrzymie, ogólnokrajowe przedsięwzięcie, stwarza rzadką szansę do sku
tecznego przeciwdziałania bezrobociu. Nasz powiat upatruje taką szansę w budowie południowego odcinka autostrady A-l.
Ster na A-l
Żeby sprawy, jak to się mówi - nie przespać. Zespół Sterujący d.s. Budo
wy południowego odcinka autostrady A-1, pod przewodnictwem Antoniego Motyczki, zebrał się na kolejnym spo
tkaniu. Tym razem chodziło o zajęcie wspólnego stanowiska, dotyczącego generalnie całej autostrady A-l - z uwzględnieniem najważniejszego dla nas odcinka od południowej granicy kraju do skrzyżowania z autostradą A-4 w rejonie Katowic. Zespół Steru
jący nie ma wątpliwości, że droga po
łudniowa musi przebiegać przez teren naszego powiatu. Będzie to z korzy
ścią dla miast i mieszkańców powia
tu. Nie tylko ożywi gospodarczo nasz rejon, ale da też wiele stałych miejsc pracy.
By się to ziściło, Zespół musi my
śleć i działać samodzielnie. Wszelkie możliwe prace przygotowawcze, ta
kie jak: spis działek, badania geolo
giczne i geodezyjne, rozmowy z przedstawicielami zainteresowanych gmin - są już w toku. Zespół zdaje so
bie sprawę, że poprzez te działania wyhamuje proces marginalizacji na
szych, powiatowych inicjatyw. Jest to tym ważniejsze, że oprócz aspektu gospodarczego, nie małą rolę odgry
wają tu względy polityczne. Przewod
niczący Antoni Motyczka zasugero
wał nawet, by przekształcić ten zespół w podmiot gospodarczy i rozpocząć inwestycję od naszej strony, nie cze
kając latami na znak dany z centrali.
Zwłaszcza, że są podpisane z gmina
mi stosowne uzgodnienia, tyczące te
Serdeczne podziękowania za modlitwę, wyrazy współczucia, złożone kwiaty, oraz liczny udział w uroczystości pogrzebowej naszej drogiej żony, matki i teściowej
śp . E dyty C yfka
ks. dziekanowi, proboszczowi Gotfrydowi Fmsser, rodzinie, krewnym, przyjaciołom, sąsiadom, znajomym, koleżankom z Pogotowia Ratunkowego,
pielęgniarkom z Caritasu, Ośrodkowi Zdrowia z Nędzy, delegacjom, składają pogrążeni w smutku
MĄŻ Z DZIEĆMI, ORAZ ZIĘĆ
Informacja o przetargu nieograniczonym Zarząd Gminy 44-350 Gorzyce, ul. Kościelna 15 tel./fax (0-32) 4513-056
ogłasza przetarg nieograniczony na wykonanie usług w zakresie:
1) Nadzór budowlany budownictwa budowlanego.
2) Opracowanie dokumentacji technicznej projektowo-kosztory- sowej na modernizację wybranych odcinków dróg gminnych.
Termin wykonania -1) do 31.12.2002 r., 2) do 15.05.2001r.
Formularz istotnych warunków zamówienia (cena - 20 zł.) można odebrać w siedzibie zamawiającego, pok. 17 lub za zaliczeniem pocztowym.
Osobą uprawnioną do kontaktów z oferentami jest Stella Siedla- czek - Inspektor d/s Zamówień Publicznych, tel. (0-32) 4513-056 we w, 11 w godz. 8.00-14.30.
Oferty należy składać w sekretariacie Zamawiającego, pokój nr 5, do 06.03.2001 r. do godz. 13.00.
Otwarcie ofert nastąpi dnia 07.03.2001 r. o godz. 9.00 w siedzibie Zamawiającego. W przetargu mogą wziąć udział osoby posiada
jące uprawnienia budowalne odpowiedniej specjalności oraz praktykę lub firmy zatrudniające takie osoby. Postępowanie bę
dzie prowadzone z zastosowaniem preferencji krajowych i nie zo
stało poprzedzone wstępną kwalifikacją.
renów, a Czesi oczekują na takie mię
dzynarodowe rozwiązanie. Pozwoli im to ruszyć pełną parą z pracami na ich odcinku A-l.
Zaproponowano, aby w pisemnym stanowisku Zespołu, skierowanym do firmy projektującej nasz odcinek (a tym samy do Agencji Budowy i Eks
ploatacji Autostrad) zawrzeć m.in. ta
kie oto sformułowanie:
„Autostrada A-l, na odcinku ko
rytarza międzynarodowego od Go- rzyczek do węzła Sośnicy, winna składać się z dwóch pasów jezdni oraz 12 metrowego pasa rezerwowe
go, stanowiącego zabezpieczenie bu
dowy trzech nitek autostrady A-1 - co spowoduje obniżenie kosztów całej inwestycji takowego przedsięwzię
cia.”
Warto wiedzieć, że pod tym stano
wiskiem mają się podpisać przedsta
wiciele władz Rybnika, Jastrzębia, Rogowa, Godowa, Gorzyc, Gorzy- czek, Mszany, Gliwic i wielu innych miast i gmin. Nie może być więc ono zlekceważone lub zbagatelizowane.
Mimo wszystko nie należy prze
ceniać mocy urzędowych pieczątek i warto skłonić się ku koncepcji prze
wodniczącego. Wojciech Młynarski śpiewał kiedyś „róbmy swoje” - i miał rację. Czekanie na łaskawą zgo
dę centrali może się obróć przeciwko nam. Może się okazać, że plany ule
gły zmianie, a z dobrodziejstw auto
strady skorzystają inni.
J.A.B.
4
ŻORY
Afryka w zasięgu ręki
Pogoda na dworze nienajlepsza.
Raz robi się cieplej, raz deszcz i mróz.
Niejeden z nas marzy o podróży do ciepłych krajów. Nic trudnego. Cał
kiem niedaleko, bo w Żorach mamy Afrykę na wyciągnięcie ręki. Wystar
czy tylko odwiedzić Miejskie Mu
zeum.
Wprawdzie wystawa „Życie co
Niektóre z figur prezentowanych na wystawie______________________________
dzienne, kultura i sztuka ludów Afry
ki” otwarta została prawie dwa lata temu i to w Żorach, czyli nie w powie
cie wodzisławskim, to jednak gorąco zachęcamy do obejrzenia tej wystawy.
Jest to bowiem jedyna w naszym re
gionie stała wystawa muzealna poru
szająca tę tematykę. Nigdzie w okoli
cy takiej nie można zobaczyć. Zresztą w całej Polsce tylko trzy muzea pre
zentują tę tematykę, w Olkuszu, War
szawie i Szczecinie.
Z inicjatywą zorganizowania tak nietypowej stałej wystawy w regio
nalnym Muzeum Miejskim wyszedł Lucjan Buchalik, szef Muzeum i Miejskiego Ośrodka Kultury. To on sam przywiózł z Afryki zaprezento
wane eksponaty. Lucjan Buchalik od wielu lat bada obyczaje ludu Kurum
ba, zamieszkującego Larum. Kraj ten
Puchar wróżbity z plemienia Kurumba
znajduje się na północy Burkiny Faso.
Badania jego objęły również kraj Do- gonów w południowo - wschodniej części Mali. Niedawno na rynku wy
dawniczym pojawiła się książka „Ko
lorowy Sahel” opowiadająca o jego miłości do Czarnego Lądu. Przez kil
ka ostatnich lat odwiedził go już kil
kakrotnie.
Faunę Afryki też zaprezentowano
Interesuje mnie inna Afryka niż ta pokazywana w mediach - mówi. Chcę pokazać codzienne życie mieszkań
ców jednego z najbiedniejszych regio
nów Afryki, jakim jest Sahel, obszar rozciągający się na południe od Sa
hary. Zwłaszcza dwa państwa są w centrum mojego zainteresowania:
Burkina Faso i Mali. Głównym pro
blemem jest tu brak wody, co powodu
je masowy odpływ ludności z tych te
renów. Jest to inne niż powszechnie panujące widzenie Afryki, ale zazna
czam, że to widzenie osobiste.
Najbardziej ekscytująca część wy
stawy to fragment zagrody obronnej plemienia Somba, z północnego Beni
nu. Zagroda złożona jest z glinianych
„wież” - spichlerzy, krytych stożko
wym dachem z trawy. Na dole wraz z całym dobytkiem czuwał w nich męż
czyzna pilnujący wejścia. Na górze spały jego żony.
Ekspozycja jest niezwykle barwna, cieszy oko. Prócz wspomnianej zagro
dy można zobaczyć tu maski afrykań
skich plemion, instrumenty muzyczne, ażurowe bransolety, ceramikę, przed
mioty codziennego użytku, a nawet puchar wróżbity. W bransolety stroją się zwłaszcza kobiety. Mężczyźni jeśli już je noszą, to jako rodzaj amuletu.
Czym więcej takich ozdób ma kobieta, tym jej prestiż jest większy. Znajdują
ce się w Żorach bransolety pochodzą m.in od plemion.: Kurumba, Mossi,
: ,~T1
Somba, Nupe i Bobo. Materiał z jakie
go są wykonane to zwykle drewno, że
lazo i blacha.
Nie mamy bransolet kamiennych, które są niezwykle kruche, dlatego dużym problemem jest ich transport - mówi Lucjan Buchalik, dyrektor Mu
zeum.
Bardzo ciekawy jest też sposób za
kładania takich ozdób. Jedne wcho
dzą normalnie, tzn. otwiera się je i wkłada rękę poczym zamyka, inne nie dadzą się jednak talj, prosto założyć, zwłaszcza te na nogę.
W zbiorach Muzeum jest siedmio- kilogramowa bransoleta, założona na nogę przez rozgrzanie jej i przecią
gnięcie przez stopę. Musiała zostać zdjęta z trupa, innej możliwości raczej nie było.
W tak nienaruszonym stanie nikt żywy nie mógłby jej zdjąć bez roze
rwania - mówi L. Buchalik
Jakby tego było mało, wystawę urozmaicono dodatkowo zdjęciami i przeźroczami. Prócz tego zawieszono również mapę świata z zaznaczonymi wędrówkami mieszkańców Żor do krajów pozaeuropejskich.
Większą część eksponatów można dotknąć, co nieczęsto zdarza się w muzeach. Na pewno najbardziej ucie
szy to dzieci, którym Muzeum zwykle kojarzy się z zakurzonymi i niedo
stępnymi eksponatami.
Zachęcamy zwłaszcza nauczycieli geografii do odwiedzenia z uczniami tej bardzo ciekawej ekspozycji. Lek
cje o Afryce nie muszą już tylko opie
rać się na pokazywaniu zdjęć z pod
ręcznika.
Aleksandra Matuszczyk - Kotulska
6 ŚRODA, 21 LUTEGO 2001 r. NOWINY WODZISŁAWSKIE
■ POWIAT WODZISŁAWSKI
MARKLOWICE
Władze wybrane
Towarzystwo Miłośników Mar
klowic spotkało się na pierwszym Walnym Zebraniu i wybrało władze Towarzystwa.
13 lutego odbyło się pierwsze Walne Zebranie Towarzystwa Miło
śników Marklowic. Procedura powo
łania tego stowarzyszenia rozpoczęła się już 9 lutego 2000 r. Wtedy to Ko
mitet założycielski, w skład którego weszli: Jerzy Kłosok, Józef Kłosok, Tadeusz Chrószcz, Jerzy Michalski, Aleksandra Ośliźlok i Stanisław Ośliźlok, rozpoczął procedurę reje
stracji stowarzyszenia, której dokona
no 17 maja 2000 r.
Na zabranie przybyło 39 osób, które zapoznano z procedurą rejestra
cyjną i statutem Towarzystwa Miło
śników Marklowic. Omówiono rów
nież procedurę wyboru władz Towa
rzystwa Miłośników Marklowic. Do Towarzystwa zadeklarowało członko
stwo 37 osób, W tym także mieszkań
cy innych miejscowości. Obecny na spotkaniu Kazimierz Cichy, prezes Towarzystwa Miłośników Ziemi Wo
dzisławskiej opowiadał o zamierze
--- -ŚLĄSKIE CODKI *
Krepie jak bombon
Jutro momy masny szczwortek, trza sie najeś krepli. Jo pamiyntom, że u nas w doma mamulka nic na tyn dziyń nie piykli, bo wielko biyda była. We lepszych domach piykli na
wet kołocz. Momy już lepsze czasy miarkują, że piyknie by było cobyście na jutro upiykli krepie swojim dzie
ciom. Niech tyn dziyń na staroś spo- minąjom, że woniało u nich w doma na cołki kilometer, a nie yno u som- siada. Zaprawcie ich tyż do roboty przi tymu, a se i piyknie pogodocie, pospominocie jak to u wos piyrwyj było.
Tóż szukoł, ech wczora w szranku tych kartek od Jadwigi, coby znejść co stoji tam o pieczyniu krepli. Kożdo kartka naszkryflano inkszym pismym.
Jako się ta moja baba w tym wyzno- wała, jo nie wiym. Dycki, żech i go- doł: przepisz se to do wiynkszego ze
szytu, ale kaj tam. - Jo bych się dopiy- ro wtedy nie wyznała chłopeczku - dycki mi godała. A jo chciołech wóm dać rychtyk tak czomo na biołym nasz śloński przepis. Jo sie na pieczy
niu znom jak na heklowaniu. Wiym yno tela, że roz pisała jednej babie tyn przepis na krepie, a ta jak se ich upiy-
niach wodzisławskiego Towarzystwa.
Cieszę się, że zaczyna działalność w Marklowicach Towarzystwo Miło
śników tej miejscowości. Sam także złożyłem deklarację członkowską.
Wprawdzie nie jestem z Marklowic,
Prezes TMZW Kazimierz Cichy (z lewej) mówił o działalności wodzisławskiego Towarzystwa, z prawej Jeden z inicjatorów powstania TMM wójt Tadeusz Chrószcz
kła padała, że wyszły i jak bombon.
Tóż mono i wom sie udo.Toż stoji tak:
Narychtować gomuszek. Wsuć rań niepełno, wielko łeżka mąki wro
cławski, ku tymu mało łeżyczka cu
kru i trocha soli, 50 g drożdży (takich we kostce). Pokruszyć ich i rozmiy- szać. Ku tymu cyknyć szcztyry łezki wielki mlyka. Wymiyszać aż sie drożdże w mlyku rozpuszczom. Cze
kać aż sie dzwiygnom. Za tyn czas osobno narychtować miska. Wsypać do ni 0,5 kg przesiotej mąki. Ku tymu 7 wielkich łeźek cukru, 1 płasko ły- życzka soli, 1 całe jajco i 4 żółtka, myni jak śćwierć masła, kiere na
przód trza leko zbrunotnić i ochłu- dzić. Ku tymu wszyskimu dać dźwi- gnyte drożdże, kiere na poczontku szykowali my we gorczku i letni mly- ko (tak ze trzyszćwierci szklonki, coby nie było rzodki). Wszysko to wymiyszać i tera trza trocha siyły bo tak leko ze 15 min. trza to rombać.
Jak zacznie odchodzić od rynki tro
cha posuć to mąkom, przeżegnać, przykryć czystom chaderkom i dać do ciepłego (nikierzy dowajom pod pierzina, ale moja starka zawsze sta
wiała to na wiyrch byfyja). Nie wa
ale moja babcia Magdalena zd. Kar- wot była z Marklowic - żartował K.
Cichy.
Wybór prezesa Towarzystwa był najważniejszym z porządku obrad.
Został nim Jerzy Kłosok, były dyrek
tor Szkoły Podstawowej nr 1, marklo- wiczanin z dziada pradziada. Z 37 głosujących, za jego kandydaturą opowiedziało się aż 35.
Moim marzeniem od zawsze było powstanie takiego Towarzystwa. Za
leżało mi zwłaszcza, by nie uciekały stąd cenne rzeczy. A to w przeszłości miało miejsce. Sporo rzeczy stąd wy
wiało. Nie zapomnę widoku samocho
du, załadowanego starymi, cennymi narzędziami. Coś jednak jeszcze się ostało, coś mamy we własnych do
mach. Ja chętnie dam to, co mam, będę tym wręcz zaszczycony, że będę to mógł przekazać Towarzystwu - po
wiedział nowy prezes. Nikt przecież nie weźmie tego ze sobą do grobu. Li
czę, że wejdziemy z naszym progra
mem do szkół. Chcę podziękować wójtowi Tadeuszowi Chrószczowi.
Powstanie tego stowarzyszenia to był jego cel od zawsze. Gdyby nie jego
napęd, byłyby wielkie trudności.
Towarzystwo ma nadzieję, że otrzyma tzw. budynek Grzonki.
Chcieliby zorganizować tam lokal TMM oraz utworzyć Izbę Pamięci.
Na spotkaniu wybrano również pozostałych członków Zarządu. Wi
ceprezesem został Józef Kłosok, brat Jerzego Kłosoka, niezwykle zasłużo-
dzić sie, nie skokać bo nie urośnie ! I coby kiery nie zrobiył przeciongu.
Jak urośnie, symnyć z byfyja, dać se na stół, kiery naprzód trza posuć mą
kom i po konsku brać, rozkulać i wy
ciskać glaskom kółka. Do pojszodka dać marmolady i skryńcić krepel. Cie- pać go idzie yno na rozgrzoty olyj abo fet. Do oleju abo do fetu najprzód wloć abo łeżka gorzołki abo łeżka octu. To je jedno. Wtynczas te ciasto nie bydzie piyło tej umasty. Nie piyc tego na fest rozpolonym piecu, bo sie spolom. Tak ze 3,4 minuty. Potym ich trza kopyrtnyć na drugo strona. Jak się ich wyciongna, to trza ich posuć pudrym cukrym.
Karlik ze ślinkom ku ziymi
Prezes Jerzy Kłosok (z lewej) i wiceprezes Józef Kłosok
ny badacz historii Marklowic, sekre
tarzem Zuzanna Karwot, skarbnikiem Kordula Nowak, członkami: Tadeusz Chrószcz, Czesława Somerlich, Kry
styna Klocek, Zbigniew Mura, Stani
sław Ośliźlok. W skład Komisji Re
wizyjnej weszli: Andrzej Mencner, Jan Bugiel, Iwona Fojcik i Marian Mokrosz.
Podjęto także decyzję o rezygnacji ze składek członkowskich, mając na
dzieję, że przysporzy to mniej kłopo
tów finansowych, na rzecz jednorazo
wego wpisowego, które wynosi 10 zł.
Zapoznano również zebranych ze Sta
tutem Towarzystwa Miłośników Mar
klowic. Wśród kilkunastu celów zwrócono szczególną uwagę na współpracę Towarzystwa z władzami konserwatorskimi i muzealnymi w zbieraniu i upowszechnianiu zabyt
ków gminy Marklowice przez zbiera
nie literatury i innych materiałów źró
dłowych, zabezpieczenie zabytko
wych nieruchomości i ruchomości oraz konserwacja tychże, organizo
wanie spotkań odczytowo - dyskusyj
nych, imprez, obrazujących tradycję i historię gminy Marklowice, wydawa
nie i publikowanie materiałów infor
macyjnych i historycznych, dotyczą
cych gminy, organizowanie pod pa
tronatem Towarzystwa i władz gminy
„Dni Marklowic”, inicjowanie przed
sięwzięć proekologicznych, propago
wanie zdrowego trybu życia bez nało
gów, wszechstronny udział w życiu publicznym oraz utworzenie izby pa
miątek dotyczących Marklowic.
Apeluję o współpracę, o pomoc. To nie jest praca na jednego człowieka.
Wiem już, że dużo osób będzie sympa
tykami naszego Towarzystwa, nawet wśród tych, którzy wcale się do niego nie zadeklarowali - powiedział na ko
niec nowy prezes Jerzy Kłosok. Za
praszamy wszystkich chętnych do no
wego stowarzyszenia.
Tekst i zdjęcia Aleksandra Matuszczyk - Kotulska
NOWINY WODZISŁAWSKIE
■ HISTORIA ■
Pozdrowienia zza miedzy
Wspaniałe portrety naszych miast z końca XIX w., pozostawił po sobie Bruno Maximilian Ogrysek. Dzięki nim, nie tylko w wyobraźni, odtworzyć możemy najważniejsze instytucje w mieście z końca XIX w. Jeszcze całkiem niedawno Bruno Ogrysek był postacią anonimową,
trudno było znaleźć jakiekolwiek informacje, dotyczące jego osoby. Do czasu. Dwa lata temu, po mozolnych poszukiwaniach, znalazłam w Księgach Urzędu Stanu Cywilnego jego akt zgonu. Stał się konkretną postacią.
Jego nazwisko, jako wydawcy, widnieje na widokówkach z Rydu
łtów, Biertułów, Radoszów i Niewia
domia. Podjęcie się ich wydania świadczy, że był też na pewno osobą światłą i uczuciowo przywiązaną do regionu, z którego pochodził. Trudno bowiem przypuszczać by osiągał z tego tytułu jakieś krociowe zyski, ma
jąc na uwadze niewielką wówczas liczbę mieszkańców i nierozwiniętą technikę poligraficzną.
Ten radoszowski „wydawca” uro
dził się 2 października 1876 r. w Dol
nych Radoszowach. Dziś teren ten na
leży administracyjnie do Rydułtów.
Akt urodzenia sporządzono w Nie- wiadomiu. Jego ojciec Emamiel Ogri- sek, pochodzący z Boguszowie ożenił się z Franciszką Mitschke. Ich syn Bruno, sam węzłem małżeńskim związał się w wieku 36 lat. Jego wy
branką serca została Jadwiga Janit- zek. Uroczysty ślub odbył się 11 listo
pada 1912 r. w Chwałowicach. Był już wtedy w rodzinnej miejscowości Radoszowach znanym właścicielem
gospody, zwanej od nazwiska matki
„Mitschkowiec”. Jeszcze do dziś na
zwa ta funkcjonuje wśród starszych mieszkańców. Mieściła się w nim m.in. popularna w całej okolicy ogromna sala taneczna. Dziś w znacz
nie przebudowanym budynku znajdu
ją się mieszkania komunalne.
Mimo powszechnego zwyczaju żona Jadwiga, bojąc się ośmieszenia, nie zgodziła się przyjąć nazwiska męża. Podjęto więc decyzję, że oboje przyjmą nazwisko panieńskie matki Brunona - Mitschke. Ta zmiana spra
wiła, że bardzo trudno było znaleźć jakiekolwiek informacje o naszym en
tuzjaście lokalnej historii.
Swym małżeńskim szczęściem cieszyli się zaledwie 31 lat. Bruno zmarł 14 sierpnia 1943 r. na chorobę płuc. Miał wtedy 67 lat.
Prócz prezentowanych dziś wido
kówek Rydułtów, Radoszów, Niewia
domia, Biertułtów istnieją także po
dobne wizerunki Krzyżkowic, Radli
na, Raciborza i wielu innych miast.
Aleksandra Matuszczyk - Kotulska
Pozdrowienia z Biertułtów: kopalnia, dwie gospody i szkoła
Hwtenia z Radoszów: kopalnia, sala, gospoda „Mitschkowiec" i dwór
z Rydułtów: Kościół św. Jerzego, plebania, dwie gospody, szkoła „organistówka"_______________________________________
Pozdrowienia z Niewiadomia: kopalnia, restauracja, gospoda i stacja kolejowa
„ ... „ .. . ... ...aaaa.i-te Orkiestra 49 pp. Zdjęcie wykonano 1 grudnia 1935 r. Na zdjęciu znajdują się mieszkańcy obecnego powiatu wodzisławskiego, m.in. Rydułtów: Antoni Androsz, Jan Halszka, Józef Kubik, Baszton. (amk). Zdjęcie ze zbiorów Adama Androsza.