• Nie Znaleziono Wyników

Biblioteka Warszawska, 1872, T. 4

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "Biblioteka Warszawska, 1872, T. 4"

Copied!
538
0
0

Pełen tekst

(1)

[ » Q üIURTIG j

(2)
(3)

BIBLIOTEKA

WARSZAWSKA,

P IS M O P O Ś W IĘ C O N E

NAUKOM , SZTUKOM I PRZEM YSŁOW I.

18 ¾¾.

Tom czwarty.

W A R S Z A W A .

Skład Główny vt K sięgarni GEBETHNERA i W O LFFA .

1 8 7 2 .

(4)

^oDBOjono UuuaypOH).

Uapiuaoa. l i CcnmnGpji 1872 loda.

)V d ru k a rn i J d z tf a B tr g e r a p r z y ulicy D an ito w iczo w sk ićj iVr, 61 9 .

(5)

ZAWARTYCH W TOMIE CZWARTYM z R. 1872.

Starożytności krajowe.

O p o w ia d a n ia o W a r s z a w ie , j ś j p r z e s z ło ś c i i p a m ią tk a c h m ia sta . P r z e z F . M . S o b i e s z o z a ń s k i e g o ...

P o w in n o ś c i w o jsk o w e m ie sz c z a n w d a w n y c h m ia sta ch n a R u s i. P r z e z K . P u ł a s k i e g o ...

L ib e r b e n e fic io r u m D łu g o s z a . P r z e z F e lik s a Z ie liń s k ie g o ...

Historya.

S erb ia , z a r y s y h is to r y c z n o -e tn o g r a fio z n e . P r z e z A . P .:

I I I . P o d tu r e o k ić m p a n o w a n ie m ...

I V . W y z w o lo n a S e r b i a ...

V . K raj i lu d n o ś ć ...

V I . S ta n p o lity c z n y i s p o ł e c z n y ...

Prawo.

' ' .

P o g lą d na n o w sz e p r a c e o k o ło w y ja ś n ie n ia h isto r y ! praw S ło w ia n p o łu ­ d n io w y c h . P r z e z R o m u a ld a H u b e g o ...

Życiorysy.

T o m a s z P a d u r r a . P r z e z W a le r e g o P r z y b o r o w s k io g o ...

Literatura powszechna.

H isto r y a lite r a tu r y a n g ie lsk ie j ( z I I . T a in a ). S tr e ś c ił E d w a rd L u b o w sk i.

Dzieje współczesne.

P o ło ż e n ie o b e c n o F r a n c y i, w e d łu g n a jn o w s z y c h ź r ó d e ł u r z ę d o w y c h . P r z e z W ito ld a Z a ł ę s k i e g o ...

(6)

Powieść.

stron.

A m a lia , u stę p z w o jn y ilomowtij w R z o c z y p o s p o litd j A r g ie n ty ń s k ić j, p rzez D . J o s e M arm ol; p rzek ła d z o r y g in a łu h isz p a ń s k ie g o . , 2 4 — 1 9 3

K R O N IK A Z A G R A N IC Z N A , L I T E R A C K A , N A U K O W A I A R T Y S T Y C Z N A .

P o m n ik w z n ie sio n y w m ie śc ie V o n d o m e , n a oześó R o n sa r d a n a c z o ln ik u p leja d y p o etó w X V I w ie k u .— P o r ó w n a n ie R o n sa r d a z K o c h a n o w ­ s k i m . — D w aj z a p a śn ic y o d ro d zen ia . — M ow a A u g u sta B a r b ie r d e le g o w a n e g o od A k a d e m ii F r a n c u z k id j. — P o e m a ta p o p u la r n o E u g e n iu s z a M a n u e la , u w ień czo n o p rzez ak a d em ią . — N o w y zw rot p o e z y i. — O b razk i ro d z a jo w e z ż y c ia m ie js k ie g o ludu: N a r z e c z o n a r o b o tn ik a , M a tk a i d z ie c ię , K w ia t p o m a r a ń c zy , Ś p ie w a c z k a u lic z ­ na, P rz e c h a d z k a . — M ą ż -n ie w ia s ta , b roszura A le k s a n d r a D u m a ­ s a .— A sp a z y a z M iletu , stu d y u m h isto r y c z n o p. B o c q do F o u - q uiöres: M ę ż c z y z n a i n ie w ia sta , list E m ila G irard in d o D u m a sa w o d p o w ied zi na j e g o b r o sz u r ę ... 9 1 C z to r y sto le tn i ju b ile u s z K o p e r n ik a , d z ie ło p. F la m a r y o n ’a. R o d o w ito śó

p o ls k ie g o a stro n o m a . M ło d e la ta . N a u k i w W sz e c h n ic y J a g i c l - lo ń sk id j. W o jc ie c h B r u d z e w sk i. P o d r ó ż p o W ło sz e c h . P a d w a . K o ro n y a k a d e m ic k ie . B o n o n ia . R z y m . P o w r ó t. S ta n d u c h o ­ w n y . W a lk a z k rzy ża ck im za k o n o m . W sz e c h s tr o n n o ś ć g e n iu ­ szu: K o p ern ik e k o n o m is ta , le k a r z , in ż y n ie r , filo z o f, p o e ta , m a la rz.

J e g o w iz e r u n e k . W ie r s z T ih o B r a h c g o . D z ie ło do R e v o l u ­ tio n ib u s orbium c o e le s tiu m . Ś m ie r ć . N a p is g r o b o w y . S tu le ­ tn ia c is z a . T r y u m fy . N a p o le o n w. F r a u o n b u r g u . O c e n ie n ie H e r d e r a .— Z M u ryon b u rsk id j w ie ż y z a d z w o n io n o .— P o o z y a i p r o ­ z a .— B ib lio g r a fia i a r c h e o lo g ia . — llo la n d y a i H o le n d r z y : r o z ­ praw a p, Q u e s n e l. — A n d rzó j L o m o y n o u w ie ń c z o n y p o e t a .—

S trum ień i d z ie w c z y n a .— P o b a lu ‘^9 9

K o b ie ta g r e c k a , d z ie ło w d w ó ch to m a c h p a n n y K lu r y sy B a d e r , u w ie ń ­ czon o p rzez A k a d e m ią F r a n c u z k ą . M y th y p ie r w o tn y c h P o la z g ó w . H e le n o w ie. Ż y c ie r o d z in n e w cz a sa c h Ilo m o r y o z n y o k . B o h a te r ­ ki Illia d y : H e le n a , lle k u lm , A n d r o m a k a .— P r z e k ła d h ran oiazk a D m o c h o w s k ie g o .— O c e n ie n ie M ick iew icza . B o h a td rk a O d y ssci:

K a m illa , E u r ik lc a , P e n e lo p a , P r z e k ła d C yp ry n u a N o r w id a .—

N ie w ia s ta g r e c k a w ro d zin ie za c za só w h isto r y c z n y c h . Sparta:

W ych ow an iu L a c o d o m o n k i. A te n y : W y c h o w a n ie d z ie w e c z e k d o ń ­ sk ic h , M a łż e ń stw o . P o s a g . O p iek a nad sie r o ta m i. W e s e l­

ne o b r z ę d y .— N ie p o d le g ło ś ć sp a r ta ń sk ic h n ie w ia st. I d y lla T o o - kryta: D y a lo g S y r a k u z a n o k .— Ż yciu n iew ia sty ntońskidj w g y n o - cc u m . O b y c z a je . M a tk a sp a r ta n k a . M atk a a te n k a . O sta tn ie r o z łą c z e n ie m a łżo n k ó w . P ła s k o r z e ź b y na g r o b a c h .— T y p b o - h a tćro k d r a m a ty c z n y c h . E s o h ilo s . T r ilo g ia O rostiad as: K ly - to m u estra , O ro st, E u m o n id y .— S o fo k lo s . T r ilo g ia : K r ó l E d y p , E d y p w K o lo n io , A n t y g o n a . P r z e k ła d K a z im ie r z a K n sz o w -

(7)

s k ic g o . E u r y p id e s : T r a g e d y » A lo c s t» . K o b ie ta g r e c k a w d z ie ­ d z in ie lite r a tu r y i sz tu k i. D z ie w ię ć m u z ziem sk ich : S o fo . E r in n a . T c lc z illa : T y r te u s z n ie w ie ś c i. ~ M ir tis m istrzy n i P in d a r a .— K o -

ryn n a: w sp ó łz a w o d n ic tw o z P in d a r c m .— N o s s is . P r a x illa . A n y - th o . M o ero . K o ra : o d k r y c ie sz tu k i p la sty e z n ó j. M a la rk i. T i ­ m ore ta. Ir e n a . L a lla z C y z y k u .— K o b ie ty s z k o ły filo z o fic z n e j P y th a g o r e a n . T e a n o . D a m o . L is ty T o a n o . F r a g m e n ta filo z o ­ ficzn o m o r a ln e P e r ic tio n e i P h in th y s...

Piśmiennictwo krajowe i zagraniczne.

K u rs h isto r y ! w iek ó w ś r e d n ic h n a p isa n y p rzez T a d e u s z a K o r z o n a , z d o ­ łą c z e n ie m 4 c h m a p p h isto r y c z n y c h i 2 5 t a b lic g e n e a lo g ic z n y c h . N a k ła d e m J . B r z o z o w sk ie g o , W a r s z a w a . 1 8 7 2 . P r z e z A . P . O M a zu ra ch . N a p is a ł D r . W o jc ie c h K ę tr z y ń s k i. P o z n a ń , n a k ła d e m T y ­ g o d n ik a W ie lk o p o ls k ie g o , c zcio n k a m i L . M crz b a o h a . 1 8 7 2 . (w 1 6 - c e , str. 9 4 ) . P r z e z K . W t. W ó j c ic k ie g o ...

Y in c o n tiu s K a d łu b e k u n d s e in e C h ro n ik P o le n s . Z u r L i t e r a t u r g e ­ s c h ic h te d e s d r e iz e h n te n J a h r h u n d e r s t, v o n H e in r ic h Z e is s b e r g .

1 rzez A . I . . . . . . . . . . . . . . . . .

K a d zi w ill w g o ś c in ie . A n e g d o ta d r a m a ty c z n a w 3 oh a k ta c h p r z e z J . I . K r a s z e w s k ie g o . W e L w o w ie , n a k ła d e m K arolu W ild a . 1 8 7 2 . (w 8 - c o , s tr . 5 5 . ) . P r z e z K . W ł . W ...

O b razk i z m o je g o s ą s ie d z tw a . Z lio ta t p a n a A n t o n ie g o , sp is a ł L e o n K u n ic k i. W a rsza w a , n a k ła d e m G . Son n ew a Id a 1 8 7 2 r. (D r u k ie m J ó z e fa U n g r a w 8 c e str . 1 4 9 ) . P r z e z K . W ł . W ...

D ziw y św ia ta p ie r w o tn e g o , czy li k o le b k a w sz e c h św ia ta , p r z e z W . F . A . Z im m m n B n a , p r z e k ła d T . D z ie k o ń s k ic g o , 1 8 7 2 . W y d a n ie d ru g ie z 2 6 8 d rzew o r y ta m i. P r z e z A . J . S ...

llis t o r y a lite r a tu r y r o s s y js k ić j w za ry sa ch i ż y c io r y s a c h . P r z e z P . P o le w o ja ( s y n a ) ...

D z ie j e P o ls k i w g łó w n y c h z a r y sa c h k r ó tk o s tr e s z c z o n e d la u ż y tk u m ło ­ d o c ia n e g o w iek u , p rzez E . L e ja , 1 8 7 2 . P r z e z A . J . S . P a m ię tn ik W y d zia łu p raw a i a d m in is tr a c ji w o. k. U n iw . J a g ie ł.

w K r a k o w ie . K r a k ó w , 1 8 7 2 X V I i 4 2 5 . P r z e z X ...

O p is h isto r y c z n y R z y m s k o -K a to lic k ie g o k o ś c io ła św ię tć j K a ta r z y n y w P e te r s b u r g u . P r z e z E . hr. T y s z k ie w ic z a ...

E k o n o m ista , p ism o p o św ię c o n e e k o n o m ic e , sta t y s t y c e i a d m in istr a c j i.

R o k V I I . P ó łr o c z e p ió rw sz o . 1 8 7 2 r. P r z e z F e l. Z ie liń s k ie g o . P ism a K a zim ie rza B r o d z iń s k ie g o . W y d a n ie z u p e łn o , p op ra w n o i d o p e ł­

n ion o z n ie o g ło sz o n y c h r ę k o p ism ó w s ta r a n io m J . I . K r a s z e w s k ie g o . (Z w izeru n k iem i ż y c io r y s o m p o e t y ). T o m I p o e z j o o r y g in a ln e i n a śla d o w a n ia . P o z n a ń . D ru k iem J . I. K r a s z e w sk ie g o . (D r . W . Ł e b iń s k i) , 1 8 7 2 r. (w 8 o o , str. V I I , 4 0 0 ) . P r z e z K . W ł.

W ó j c i c k i e g o ...

P a m ię tn ik i W a r sz a w sk ie g o In s ty tu tu G łu c h o n ie m y c h i O c ie m n ia ły c h , 2 2 6

1 2 5

1 3 8

1 4 5

1 4 6

1 4 9

1 5 0

1 5 1

1 5 3

1 5 3

1 5 4

2 9 1

30 0

(8)

Stron.

z ro k u sz k o ln e g o 1 8 7 l | 2 . K o k tr z e c i. (W a r sz a w » 1 8 7 2 , 8 k a w ię k s z a , s tr . 1 9 9 ) . P r z e z W ... 3 0 7 G u sta w i W e r te r p r e l. p u b l. p r z e z A d a m a B e ło ik o w s k ie g o , d o o . U n iw .

J a g ie ll, K r a k ó w , n a k ła d e m T o m a sz e w io z a . 1 8 7 2 . P r z e z E . L . . 3 1 0 Z aw iązki p a ń stw o w o i k o śc ie ln e C z e c h , P o ls k i i W ę g ie r . O p r a c o w a ł D r .

F r . C zer n y . K ra k ó w , 1 8 7 2 . s tr . 1 7 8 . P r z e z P ...3 1 5 L e h r b u c h d e r G e o g r a p h ie fü r d ie m ittle r e n u . o b e r e n C la sse n i t. d .

v o n H . G u th e . 2 A u fl. 1 8 7 2 . H a n n o w e r , 0 5 8 str . 8 k a , P z o z P . 3 1 8 N a p is na starćj C h r z c ie ln ic y w k o ś c ie le 8 - g o J a n a w T o r u n iu , d o k ła ­

d n ie p r z e r y s o w a n y . W a r s z a w a 1 8 7 2 . W d ru k arn i J . S ik o r s k ie g o (w S e e s tr . I V z d w iem a ta b lic a m i lito g r a fo w a n o m i, p r z e d s ta w ia - ją o e m i c h r z c ie ln ic ę i n a p is ). P r z e z R ...3 1 9 S y n o d u s a r c h id io e c e s a n a G n e s n e n s is p r a e s id e n te S ta n is la o K a r n k o w sk i

A r c h ie p isc o p o G n e sn e n s i o t P r im a te R o g n i P o lo n ia e , L o v io ii a n . D o m in i 1 5 8 3 c e le b r a ta , n eo n on A r tic u li a lte r iu s s y n o d i eju sd e m d io e c e s is su b J a o o b o U c h a ń sk i A r o b ie p isc o p o h a b ite , n u n c p r i­

m um e x a r c h iv o v e n o r a b . C a p itu li C a th cd . V la d is la w . Z e n o C h o d y ń sk i D ir e c t . S e m in . V la d , e d id it. V a r s a v io , 1 8 7 2 ; s tr . 6 8 . P r z e z A . P ...« . . . . 4 9 3 B ib lio g ra fia P o ls k a . 1 2 0 , 0 0 0 d r u k ó w . C zęść I . S tu le c ie X I X . K a ta lo g

5 0 , 0 0 0 d ru k ó w p o lsk ic h lu b P o ls k i d o ty c z ą c y c h o d r. 1 8 0 0 , u ło ż o n y a b o o a d ło w o w e d łu g a u to r ó w i p r z e d m io tó w , z w y r a ż e ­ n iem d z ie ł k s ię g a r s k ic h , p rzez K . E s tr e ic h e r a . K r a k ó w . W d r u ­ k a rn i U n iw . J a g i e l l . 1 8 7 0 , ( w w ielk ió j 8 - o e ) . P r z e z K . W ł. W . 4 9 5 O b ra zy w sz e c h św ia ta . A s tr o n o m ia i g e o lo g ia p o p u la r n a z d r z e w o r y ta m i

w te k ś c ie . N a p is a ł D r . m e d y c y n y i ch iru rg ii J a n S te lla -S a w io k i.

P r z e z D - r a S . . , i . ...5 0 0 O m a ło le tn ic h p r z e s tę p c a c h ora z T o w a r z y s tw ie O sa d R o ln y c h i P r z y t u ł­

k ó w R z e m ie ś ln ic z y c h . S z k ic o g ó ln y p rzez W . M ik la s z e w s k ie g o . W a rsza w a . 1 8 7 2 . s tr . 8 3 w 8 c e . D r u k S . O r g e lb r a n d a sy n ó w . P r z e z T . ... ...

K o n fe d e ra o y a B a r sk a . K o r r e s p o n d o n o y a m ięd zy S ta n is ła w e m A u g u ste m a K sa w e ry m B ra n io k im Ł o w c z y m K o r o n n y m w r . 1 7 6 8 , w y d a ł D r . L . G u m p lo w io z. N a k ła d e m c z a so p ism a „ K r a ju “ 1 8 7 2 r o k , (w 8 -o e , s tr . X V , 2 0 4 z m a p k ą ). P r z e z K . W ł. W ... 5 1 0 B e n e d y k ty ń s k i k la s z to r w S ie c ie c h o w ie , w e d łu g p ism i p o d a ń m ie js c o ­

w y c h , p rzez k s . J ó z e f a G a c k ie g o . R a d o m , w d ru k a rn i J . K . T r z e ­ b iń sk ie g o , 1 8 7 2 r o k u , ( w 8 - o e str . 2 9 9 ) . P r z e z K . W ł. W . . 5 1 4 W IA D O M O Ś C I L I T E R A C K I E ... 1 5 8 , 3 2 0 , 5 1 6 O d R o d a k o y i . ... 3 3 2 , 5 2 4

B ib lio g r a fia k ra jo w a i z a g r a n ic z n a n a o k ła d k a c h k a ż d e g o z e s z y tu .

(9)

i pamiątkach miasta.

P r z e z

F. Mak. Sobieszczańakiego.

II.

P r z e s z ło ś ć m ie js c a h is t o r y o zn em i d o w o d a m i o b ja ś n io n a . — W y k o p a lis k a z te jż e e p o k i. — P o d a n ia i w y w o d y o z a ło ż e n iu W a r s z a w y . — Z k ąd p o ­ c h o d z i jdj n a zw isk o ? — C zy b y ła k ie d y w sią? — Ś la d y o sa d y p r z y z a p r o ­ w a d z e n iu o h rześo ia ń stw a . — P ió r w s z e p iśm ie n n e w zm ia n k i d o u rzą d zen ia na

s a m o is tn e m ia sto . ’

W przeszłym rozdziale mówiliśmy o znajdujących się tutaj śladach osiadłości ludzkich, w epokach zwanych przedhistorycz­

nemu Śladach opartych nie na przypuszczeniu i domysłach, lecz na niezaprzeczonych dowodach, bo na pozostałych dotąd za­

bytkach.

W dalszym ciągu samo z siebie nasuwa się pytanie nie ma- łój trudności, aby należycie odpowiedzićć: do kogo należały i czy­

ją były własnością, zważając n a powtarzające się wszędzie podo­

bieństwa.

Z tśm wszystkićm chcielibyśmy objaśnić je o tyle, o ile wy­

starczą wiadomości przez nas zebrane.

Najnowsze poszukiwania antropologów starały się przeko­

nać jakoby ca ła E u ro p a przed przybyciem Ary ów czyli rolników, by ła zaludniona przez nieliczne pokolenia turańskie, to jest ludów koczujących. Bliżsi zaś historycy rozpowiadają o wędrówkach rozmaitych ludów, różnych plemion i różnorodnych pokoleń, które kolejno tę ziemię nachodziły i osiedlały. Łatwy więc wypadł ztąd wniosek, żo każde z nich, nim nowo nachodzące z posady wyparło, i do dalszój wędrówki zniewoliło, mieszkając czas jakiś, musiało zostawić po sobie ślady swoich obyczajów, swych obrzędów

T o m IV . P a ź d z ie rn ik 1872. 1

A, BIBLIOTEK! .

sJ ^ S ZaWSV.VLv

(10)

2 OPOWIADANIA

i sprzętów, różniących się między sobą ta k drobnemi odcieniami w kształtach i pojęciach, że ich dzisiaj z łatwością odróżnić i od- cechować niepodobna.

Trzymając się tćj zasady, nie możnaby stanowczo wyrzec, ani o zabytkach do kogo właściwie należały, ani które z tych po­

koleń są tutaj pierwobytnemi. Zwłaszcza gdy na polu obszernych i uczonych badań, dotąd w tym celu dokonanych, rozmaite p a n o ­ wały wyobrażenia i różny był sposób widzenia rzeczy.

To co dawnićj zdawało się niewątpliwe, późnićj zostało zwa­

lone, i z nowego stńnowiska rozpatrywane.

Dziś naprzykład nie popłacają już wnioski utworzone ze s ta ­ rożytnych dzieł pisanych lub drukowanych. Upadły zręcznie osnu­

te i wiekami uświęcono teorye, uznane niegdyś za dostateczne, bo mówiły kroniki i poszukiwania archiwalne potwierdzały.

Natomiast powstała metoda porównawcza, zaprowadzona nietylko w językoznawstwie ale i w różnorodnych objawach cywi- lizacyi, tudzież trądycyi ludzkich i znaleziono nader silną pomoc w naukach przyrodniczych.

Długo bujając na skrzydłach wyobraźni, zstąpiono w końcu praktycznie na ziemię. Przekonano się albowióm że aby zrozu- miść przeszłość, potrzeba koniecznie znać teraźniejszość, gdyż tylko za jćj pośrednictwem pićrwszą należycie się pojmuje.

Tą bezwątpicnia drogą może dojdziemy kiedy do wyjaśnie­

nia pićrwotnćj historyi kraju, a zatćm i najdawniejsze zabytki bę­

dą wtedy dokładnićj wytłumaczone. Lecz dotąd jesteśmy zale­

dwie w dobie zbierania materyałów, wymagających krytycznego opracowania.

Do tego nowego zwrotu przyczyniła się metoda porównaw­

cza w językach europejskich, w którćj wielkie zrobiono postępy, gdy odkryto wspólne wszystkim źródło i udowodniono, że są naj- wydatniejszćm dotychczas światłem prowadzącćm badaczy do r o z ­ widnienia najodleglejszćj przeszłości.

Idąc za tą wskazówką, nic tak gruntownie nic przekonywa o pićrwobytności mieszkańców, nad utrzymujące się nazwiska rzek, gór, lasów, uroczysk i osad. Gdy jedno dla każdego dotąd są zro­

zumiałe, inne mają pićrwiastek miejscowy. Wszystkie zaś albo powiększój części tłumaczą wyraźnie powód dlaczego takie a nie inno im nadawano i świadczą zarazem, że od początku swego ża­

dnym przemianom uledz nie mogły. Nazwiska miejsc są także najsilniejszą krytyką przeciwko przeszłym badaczom, którzy wy­

razy niepojęte lub właściwie przystosowane, brali za spuściznę po owćj dzicjowćj wichurze napływów i odpływów rozmaitych ludów.

Już znakomity W. Humboldt utrzymywał, że są to n a js ta r­

sze i najtrwalsze pomniki historyczne, któromi narody nawet od- dawna wygasłe, same opowiadają swoje własno losy. Idzie tylko aby te głosy były jeszcze dla następców zrozumiałe.

Z metodą porównawczą i na dzieje wędrówek narodów ina- czój teraz zaczęto zapatrywać się, twierdząc jakoby różnice prze­

(11)

szłości od teraźniejszości i pod tym względem nie były tak znacz­

ne, jak przedtćm mniemano. W prawdzie wypadki dosłownie nie powtarzają się, mają różne formy i sposoby, ale przyczyny i sku­

tki są zawsze te same.

Cało narody, mówią nowsi uczeni, na jakimkolwiek byliby stopniu ukształcenia, nigdy się z miejsca na miejsce nie przeno­

siły i innych tóż z małe mi wyjątkami nie wytępiały; lecz były tak ja k są dotąd, częścio we z rozmaitych przyczyn wychodztwa, wyprawy drużyn ciągnące za łupem i wielorakie podboje.

Jedne zwracały się w stosowne po temu strony, przechodziły bez dalszego wpływu, lub w ogół wsiąkały; drugie przemieniały tylko zwierzchni zarząd kraju i niekiedy, z czasem, wsparte jeduo- plemienną kolonizacyą, tudzież przewagą umysłową, zacierały przeszłość, zmieniały język, ale nie naturę zwyczajów i obyczajów, które zawsze ocalały.

Według tój teoryi, upadają poprzednie wywody i wzmacnia się wiara w pićrwobytność niektórych narodów.

Mogły istnióć od drugich nie znane, nosić rozmaite nazwiska, ulegać kolejom losu; w każdym przecież razie, nigdy wszyscy b e z ­ warunkowo siedlisk swoich nie opuszczali.

I za tćm właśnie przemawiają badania nad językiem k ra jo ­ wym, aczkolwiek w szczupłym jeszcze zakresie dokonane.

Jeżeli bowiem dotąd zrozumiałe nazwiska osad gęsto roz­

sianych, ja k np. w blizkości Warszawy, wyraźnie wskazują poprze­

dni stan miejscowości, na pamiątkę którego otrzymały, t.j., od gór, rzek, lasów, zwierząt i t. p. nie ulegających łatwćj zmianie; już tćm samótn dowodzą niepodobieństwa aby kiedykolwiek były t u ­ taj siedziby innego pochodzenia. To tćm bardzićj zabytki w e­

wnątrz ziemi około nich odkrywane, nie mogą być śladami obcego plemienia. Owszem są one nietylko objawem pićrwobytności lu­

dzi w epokach do których historya nie sięga, ale i odpowiedniego ukształcenia w społeczeństwie; czy to należało do pokolenia tu- rańskiego, lub aryjskiego, które jakeśmy wyżćj wspomnieli, mogły po sobie nastąpić niekoniecznie sposobem wyparcia lub zupełnego zgładzenia.

Jakoż widocznymi są w rozmaitych zabytkach z tój epoki, obejmującćj przestrzeń kilkunastu wieków, postęp i stopniowe udoskonalenie, bez wyraźnego śladu obczyzny.

W chwili nawet gdy już pićrwsze historyczne dowody sto­

sunków z postronnemi plemionami pojawiać się zaczynają, wyroby przemysłu miejscowego tenże sam starodawny zasadniczy cha rak­

te r przechowują, jaki miały w owych prastarych czasach, o k tó ­ rych mówiliśmy w poprzedzającym rozdziale.

Przekonywają o tóm wykopaliska, między innemi w Grochó­

wie pod Warszawą 1870 i 1871 r., tudzież w najbliższych okoli-

(12)

4 OPOWIADANIA

each: w Lisowie pod Czerskiem 1856 r., w Książenicach i pod G ro ­ dziskiem 1856 r., w Skierniewicach 1860 i t. p. (1).

W wielu wszakże miejscowościach, szczególnie na lewym brzegu Wisły, nie rzadko dobywane bywają z łona ziemi wyroby widocznie obcego pochodzenia: to bronzy jakby greckiego lub rzymskiego utworu, to monety cezarów rzymskich, to znowu sre­

brne filgrany, wraz z monetami kufickiój roboty z imionami Kali­

fów panujących od V II do X wieku, że nie wspomnimy monet anglosaskich, skandynawskich i staroniemieckich.

Zabytki tego rodzaju znalezione zostały w ostatnich czasach nieopodal Warszawy, między innemi w dobrach Dziekanów 1871 r., w Grójcu, w Kaskach, w Paprotni, ze śladami pochodzenia z X wieku. W Ciechanowie wykopano w r. 1868 liczne monety rzym ­ skie, kufickie i byzantyjskie XI stulecia. Toż w Sobaniach 1857 r., w Węgrowie i Grotkowic 1868 i t. d. (2).

Czyż to nic są aczkolwiek nieme dotąd, świadectwa między- narodowych stosunków istniejących w tych stronach ?

Nie inaczćj tćż tłumaczą nowsze odkrycia archeologiczne i numizmatyczne, chociaż w części przywracające im mowę. Mia­

nowicie ważne pod tym względem okazały się źródła geograficzne wschodnie, które zbadane teraz krytycznie wiele ciemnych szcze­

gółów objaśniły i sprostowały.

Ztaintąd dowiedziano się o istniejącym od niepamiętnych czasów przemyśle i handlu zamiennym między narodami wscho- dniemi, północncmi i zachodnicmi; drogi zaś i przeprawy tychże oznaczają właśnie owe wykopaliska dokładnie we właściwych dziełach teraz opisane. Potwierdzają ono zatćm dotykalnie, to co tamci opowiadają obszernie szczegółowo o kupcach wschodnich i sąsiadujących słowiańskich, Ja k od wieków czynili dalekie wy­

prawy w celu wymiany przedmiotów potrzeby lub zbytku, zasilając jedni drugich płodami swych krajów. Prowadziły je karawany lą­

dem lub dostarczano drogami wodnemi ułatwiająccini stosunki z krajami najwięcćj oddalonemi i nieznanemi.

Poszukiwane płody przemysłu północy; były przede- wszystkióm oddawna cenione rozmaite futra zwierząt, skóry, łój, miód, wosk, drzewo, bursztyn i t . p.; otrzymywano zaś w zamian wyroby wschodnie z kamieni, złota, srebra, bronzu, kości słonio- wćj; różno tkaniny, korzenie, owoce. Najczęściój wszakże za­

miana odbywała się na monety złoto i srebrne, pożądane od płci pięknćj, do ozdoby strojów, lub służące za narzędzia wymiany.

Ztąd tyle ich dotąd odkrywają w ziemi gdzie były chowane w wy­

padkach wojennych lub innćm niebezpieczeństwie.

( 1 ) B ib l. W a r sz . 1 8 7 1 T . I V a. 4 7 , K u r. W n rsz . 1 8 5 6 r. nr. 1 0 0 , 1 3 2 r ., 1 8 4 6 n r. 9 0 , 9 4 , 1 1 6 .

( 2 ) G a zeta P o la k a 1 8 6 9 r. nr. 4 8 , K u r. C od . 1 8 7 1 .

(13)

O tćm wszystkićm piszą geografowie i podróżnicy arabscy z IX, X i XI stuleci, podając rozmaite szczegóły nietylko o sąsie­

dnich ale i o tutejszych stronach, mianowicie świeżo wydany i od­

kryty w Muzeum Brytańskićm Abu Ali Achmed ben Omar Jb u B a ­ sta piszący na początku X stulecia (1).

Tym sposobem mamy wytłumaczone znajdowane w kraju zabytki i monety wschodnie, zamieniane bez wątpienia za p rzed­

mioty pochodzące z wielkich niegdyś puszcz mazowieckich.

W każdym razie są już historycznym śladem siedzib ludz­

kich w tych wiekach z których pochodzą.

Czy jednak teraźniejsze osady są owoczesne, lub równie starożytne, togo stanowczo ani potwierdzić ani zaprzeczyć nie­

podobna.

Wprawdzie powiedziano było kiedyś o niektórych że są dawniejsze od swój historyi; tćm śmielój zdaje się powtórzyćby można podobne zdanie i o Warszawie.

Zobaczmy teraz dowody tej starożytności w historycznćm porównaniu z innemi.

Według przyznanego rozwoju w dziejach powszechnych, n a tu ra urządzeń ludzkich wszędzie i zawsze okazuje się w ogóle nie zmienną. Nie znaczy to bynajmnićj konieczności prz ej­

mowania jednych od drugich. Badając pilnie teraźniejszość i pozostałe dotąd zabytki, przekonano się: przeszłość nie zaciera się zupełnie i nie znika bez śladu z ziemi, ja k mniemali ci którzy szukali w dali tego, co mieli jeszcze przed oczyma, kreśląc nie­

bywałe mrzonki.

Też same dzieje nauczają, ja k na całćj kuli ziemskićj pow sta­

wały osady ludzkie. Zakładali zawsze z podwójnych przyczyn, albo obcy przybysze, albo nadmiar ludności wyłoniał z jednćj, podobnie pszczołom wydającym z ula nowy rój, aby sobie szukał innego gniazda. W obu tych wypadkach, szczególnie w ostatnim, przechowywały się stosunki rodzinne, zwyczaje i obyczaje; a nowa osada na pamiątkę swój zależności mianowała i nazywała poprze­

dnią swoją matką.

J a k tylko pewna liczba rodzin połączyła się z postanowie­

niem założenia nowćj osady, piórwszóm ich staraniem był wybór miejsca. Najdawniejsze sadowiły się zwykle w bliskości wody, nad brzegami rzeki, jezior, źródeł i t. p. Późniejsze powstawały tam gdzie były lasy, które umyślnie w tym celu wypalano; ja k to dotąd ma jeszcze miejsce w niektórych krajach: najnowsze budowały się na równinach. Założonym osadom nadawano rozmaite nazwiska, zależne od wielu okoliczności; od imienia jednego lub więcój założycieli, położenia miejsca lub jego przeszłości, natury gruntu i sąsiedztwa; od stanu zajęć i pochodzenia zamioszku-

( 1 ) T łu m u o zo n y n a r o s s y js k i j ę z y k i p id rw szy raz w y d r u k o w a n y

* o b ja ś n ie n ia m i p rzez p r o f. C h w o lso n a w P e te r sb u r g u 1 8 6 9 r.

(14)

6 OPOWIADANIA

jących, wreszcie na pamiątkę czczonych lub przybywających zwierząt.

Osady połączone razem, składały wszędzie pod rozmaitemi tylko nazwiskami, gminę; te znowu miały swoje działy i pod­

działy, z początku bez żadnego miana, zanim je otrzymały, naj­

częściej dopićro od obcych. <

Ukształcone już w spółeczenstwa stanowiły ziemie a to razem zjednoczone narody i państwa.

Najdawniejszą najprzód ustanowioną osadą w każdym kraju jest wieś, i tćj forma, tudzież urządzenia są podstawą, obrazem charakteru i właściwości narodowych.

Odpowiednio temu utworzył się i w Sio wianszczyznie wyraz w wielu narzeczach znaczący wszystko, raczćj wspólnie; gdyż wics,weś, wsia, piórwotnie miała wspólną używalność gruntów, pól, łą k i t. p. Ztąd gdziekolwiek od samego początku ją z a ło ­ żono, tam ślad rozkładu gruntów, pól, łąk, pozostał niezmienionym i p rzetrw ał prawie do naszych czasów.

Powstałe wsie i gminy wybierały sobie wszędzie pewne oznaczone miejsca, gdzie zgromadzano się albo dla spełniania obrządków religijnych, albo dla narady w sprawach powszechnego dobra, lub odbywania sądów, handlu i t. p.

Taki był początek miast na całym świecie, wyraz i w języku polskim pochodzący od miejsca.

Miały one tylko inne od nowożytnych znaczenie, nic odzna­

czały się ani ludnością, ani zamożnością i w niczćm nie różniły od wsi. Na miasta wybierano niekiedy pićrwotne osady, zkąd pochodziły następne i te przewodniczyły z początku w małym zakresie, następnie gdy się rozszerzył, stawały jego stolicami.

O początku miast w Słowiańszczyznie niezgodne są mnie­

mania uczonych. Niektórzy utrzymują jakoby pierwotni Słowianie przestając na urządzeniu gminowćm, czyli na stowarzyszeniach, które odpowiadało naturze społecznego ich życia, nie znali ani potrzebowali stanów i osad, różniących się od ustroju ogólnój wspólności.

Tak było rzeczywiście w rzeczypospolitćj Polickiej u Chor­

watów, którćj odwieczny statut, drogocenny pomnik najdawniejszego prawodawstwa, wyraźnie zabraniał zakładania miast; tój nowości, są jogo słowa, szkodliwój i przeciwnój zwyczajom i obyczajom narodowym (1).

Co jeżeli zachowywano w jednóm plemieniu, w któróm naj- dłużćj dotrwały prastare urządzenia rodzime, to mogło być nie­

gdyś wspólne wszystkim pokrewnym.

( 1 ) S ta r o ż y tn o p r a w o d a w stw o C h o rw a o k o -d a lm a o k io , p rzo z L o o n to - w iozu . O d e ss a 1 8 6 8 ( p 0 r o s s y js k u ).

(15)

Jakoż grody i tyńce z których powstały u innych Słowian nowożytne miasta, znaczyły (sam wyraz tłumaczy) miejsca ogro­

dzone czyli umocnione. Służyły tćż w onych odległych wiekach dla ochrony w niebezpieczeństwie i były warowniami przeciwko zewnętrznym nieprzyjaciołom. Przytćm przeznaczano je na miej­

sca ogólnych zgromadzeń we wszelakićj potrzebie. Wśród gór i lasów sama przyroda nadaw ała się potemu i wybór ułatwiała.

Natomiast plemiona osiadłe na równinach, musiały budować so­

bie oddzielne warownie, gdy tamtym mogły być nieznane przy- najmniśj z nazwiska.

Zważając na wskazany wyżćj porządek, praw dopodobny początek Warszawy może być następny:

Położona na wzgórzu, nad brzegami rzeki, tćm samśm n a ­ leży do najdawniejszych osad w okolicy; bo inne sąsiednie już nazwiskami swemi wskazują późniejsze czasy. Otoczona niegdyś lasami, dotąd jeszcze opodal będącemi, ma tćż najbliższe siedziby których nazwiska są przypomnieniem przeszłego stanu takiejże miejscowości.

P rzy ich zakładaniu lasy wytrzebiano ogniem, i pamiątka tego sposobu została w nazwisku Pragi, które podobnie czeskićj stolicy, otrzymała od starosłowiańskiego słowa prażit., wypalać (1).

Chociaż może także oznaczać prah, próg rzeki, albo przeprawę.

Siadami wypalonych lasów zdają się być nazwiska najbliższych wsi. Takiemi są: Opaleń, Ożarów dawnićj Pożarow, Chłownia przedtćm Głownia i t. d.

Pewnćm także znamieniem stopniowego zaludnienia oko­

licy, są liczne wsie z nazwiskami Woli lub Wólki. Znaczą one jak wiadomo nowe roje z dawniejszych uli, gdy nadmiar ludności obierał sobie oddzielną siedzibę. Wychodziły n a wolę czyli ozna­

czoną do umówionego czasu swobodę. Id late go niektóre dotąd noszą przydatek ich pochodzenie wskazujący. Są naprzykład najbliższe: Zaborów i Wólka Zaborowska, G rodz iski Wólka Gro­

dziska, Mroków i WolaMrokowska, Żyżyn i Wólka Źyżyńska i t. p.

Niepodobna zapewne przypuszczać aby wszystkie pochodziły od jednćj. J e s t jednak stare przysłowie drukowane w X V I IiX V II I wieku, odnoszące się do główniejszych miast krajowych, tćj osnowy, Kraków pan, Lwów ojcięc, W arszawa matka, Lublin siostra (2).

Mianowanie przeto Warszawy matką, może nie będzie bez znacze­

nia, jeżeli przypomnimy sobie wykład podobnego wyrażenia o obcych miastach starożytnych, które zwano Metropolis, Mutter­

st,adt i t. p.

Wytworny wybór miejsca na wzgórzu, nad samym brzegiem wspaniałćj rzeki, pięknością swoją stolicę Wschodu przypominają­

cego, znamionują wykształcony gust założycieli. Położenie geo-

( 1 ) T o m e k G e s c h ic h te d . S t. P r a g I p 4 .

( 2 ) D a n ie l B r a tk o w sk i w d z ie le Ś w i a t p o c z ę ś c i p r z e j r z a n y , K ra k ó w 1 6 9 7 , D u ń o z o w sk i w K a len d a rzu n a r. 1 7 3 0 p o w ta r z a ją c w y r a ż e n ie u s iłu je g o w y tłu m a c z y ć ,

(16)

8 OPOWIADANIA

graficzne przy zbiegu lub pobliżu wielkich rzek: Wisły, Narwi, Bugu, wybornie do utworzenia handlowej osady posługiwały.

Słowem wszystko składa się należycie aby udowodnić jćj przedniejsze nad sąsiedniemi stanowisko.

Tymczasem posłuchajmy co dotąd mówiono i pisano o p o ­ czątkach Warszawy.

Podanie dotąd między ludem utrzymujące się prawi: jakoby w tćm miejscu były przedtćm rozległe puszcze w zwierzynę obfite, w których król często polował. Pewnego razu m iał zabłąkać się i przymuszony szukać schronienia w lepiance, za sta ł matkę z nowonarodzonemi bliźniętami. Dobry monarcha trzymał dzieci do chrztu i jedno nazwał War, drugie Sawa. Nie szczędził potćm łask dla ubogićj rodziny, która ze szczodrobliwości jego wkrótce wygodniejsze dla siebie miejsce wybrała. Względy doznawane i spływające dostatki sprawiły, że wnet inni koło nich osiadać poczęli i ztąd powstało miasto na pamiątkę owych bliźniąt War- Sawa przezwane (1).

W podaniu tćm ja k w każdćm innśin j e s t część prawdy:

wskazana miejscowość leśna, pochodzenie nazwiska z tematu osobowego i powstanie odrazu miasta.

Druga gadka ludu głosiła jakoby flisy płynąc z galarami na dół W isły, fu miewali swoją przystań i do ubogićj kobićty nad brzegiem rzeki mieszkającćj, która świćży pokarm dla nich go- . tować zwykła odzywali się Warz Ewa. Ztąd miało powstać

nazwisko późuiejszćj osady Warszawa (2).

Ostatni wywód chociaż tkwi w nim temat nieosobowy, jest raczćj igraszką słów i n a uwagę nie zasługuje.

Podobnie są różne mniemania uczonych. Już w XVI s tu ­ leciu piszący Stanisław Sarnicki, założenie Warszawy przyznawał Awarom, dowodów na to szukając w samćm brzmieniu wyrazu, i w tćm że posady tego plemienia miały według riiego znajdować się w tych stronach (3). Hordy Awarów rzeczywiście przebywały w bliskości krajów dawnćj Panonii, Morawii i Pieczyngów; lecz czy były kiedy tutaj i w ogóle nad Wisłą niema dotąd żadnego dowodu.

Równie niefortunne jest zdanie znakomitego historyka L e­

lewela, który w nazwisku Warszawy odgadywał siedzibę Dako Getów (4).

Albertrandy upatrując podobieństwa do miasta Wrocławia, zrobił domysł, że przez sprowadzonych ztamtąd ludzi zbudowana otrzymała nazwisko, ja k Wrocław od Wracisława, ta ta k od W arsza, który był w r. 1279 kasztelanem krakowskim (5).

( 1 ) G o łę b io w sk ie g o o p is a n ie W a r s z a w y 1 8 2 7 s t r . 4 .

( 2 ) C h m ie lo w sk i N o w o A t e n y 1 7 5 4 , T . I I , p . 8 8 . , ( 3 ) D e s c r ip tio v e te r is e t n o v a e P o ło n in o 1 5 8 5 p . 2 7 5 — 3 3 5 . ( 4 ) N a r o d y n a z iem ia ch sło w ia ń s k ic h p. 4 8 4 i 5 7 4 .

( 5 ) P a m ię tn ik W a rsza w sk i 1 8 0 9 r . N . 2 , p. 2 4 9 i N . 1 0 .

(17)

Rzeczywiście w najstarszych archiwalnych aktach aż do końca X V I wieku, bardzo często są wymieniane rozmaite osoby, możne i ubogie imienia Warsz. Imie to było starosławiańskie, od­

powiadające podobno chrześciańskiemu Wawrzyńcowi. Miały go także i niewiasty, nosząc pochodzące od niego imiona Warszki i Warszny, ta k ja k były Zbigniew i Zbichna, Zdzisław i Zdzi- chna i t . p.

Nakoniec ks. Fr. Kurowski w notatach przygotowywanych do pamiątek Warszawy, które nam przed zgonem szlachetnie d a ­ row ał i użyć do niniejszćj pracy piśmiennie upoważnił, skryty­

kowawszy bardzo poważnie i słusznie poprzednie wywody, podał nowy w sposób przekonywający, bo oparty na następnych praw do­

podobnych danych.

History a czeska i polska w XI i X II stuleciu zawićra obszer­

ne szczegóły o głośnćj rodzinie czeskićj Werszowców, właściwie Wrszowiców. Byli oni wtedy dla wielu przyczyn stronnikami Polski i prześladowani w kraju, zmuszeni zostali przenieść się osta­

tecznie do Polski za panowania W ładysława Hermana. Piszą o tćm Kosmas P ragski i Naruszewicz, zaś Dubrawski (Dubra- vius) historyk czeski XVI wieku dodaje że z nimi przybyło kilka tysięcy Czechów i usiadłszy nad Wisłą założyli osadę, k tóra im dawną przypominała ojczyznę (1).

Znalazłszy powyższe wiadomości, przytćm nazwiska niektó­

rych miejscowości, tudzież imiona osób w dawniejszych wiekach w Warszawie, lub w jćj bliskości, jedno brzmiące z czeskiemi, zdało mu się niewątpliwćm aby miasto swój początek i miano win­

ne było rzeczonćj rodzinie.

Wywód szanownego i zasłużonego męża, mieliśmy i my, przyznajemy się otwarcie, ze wszystkich najprawdopodobniejszy.

Tćm bardziój gdy robiąc dalsze poszukiwania znajdowałem w da­

wnych aktach częste wzmianki o rodzinach Warszów, późnićj Warszewickich i Warszyclcich, którzy posiadali w samćm mieście lub w okolicy grunta i włości. I nadto jeszcze, skoro w najnow- szćj history! miasta P ragi czeskićj professora Tomka, trafiłem na osady mające też same nazwiska. Są naprzylcłnd wspólne:

Wrszowice (W arszawa), P raha (Praga), Solnie (Solec), Ujezdec (Ujazdów), Skryszow (Skaryszew), Raszyn (Paszyn), Sedlec (Siei- ce), Rakowic (Rakowiec), Wawrzik (Wawrzyszew), Kamienic K a ­ mienica, (Kamień i Kamionna), Kalenic (Kałęczyn) i t. p. (1) N a j­

dawniejsze kościoły w P radze S-go Jerzego i S go J a n a są albo założone albo uposażone przez Werszowców. Pod tymże samym tytułem były i są także najstarsze kościoły warszawskie, któremi niegdyś opiekowali się Warszyccy.

f l ) K o sm a n p. 6 8 , 8 9 ,D u b r n v ii I l i a t o r B o io m icn p . 5 0 , 6 3 , 8 8 , N a r u s z . H is t. t. I I k s. I i 2 . t . I I I . k s . I .

( 2 ) G o so liio h to (1. S ta d t P r a g . v . W o tiz o l W la d iw o j T o m e k 1 B d . o b . R e g is t e r d or O r ts u n d P e r s o n e n n a m e n s tr . 6 6 3 .

Tom IV . P a id łie rn ik . 1872. 2

(18)

1 0 OPOWIADANIA

Tyle łudzących podobieństw, nic dziwnego, czyniły domysł niezmiernie trafnym.

Cóż kiedy potćm wzięte pod ścisły probierz krytyki history- cznćj, wszystkie jćj nie wytrzymały, bo nazwisk rodowych w Cze­

chach i Polsce do XVI wieku nieznano, i Wcrszowce czyli Wrszo- wico według badań Pałuckiego nie byli oddzielną rodziną, tylko stronnictwem przodującćm w swym kraju (1). Wreszcie co do toż­

samości imion własnych, nazwisk miejscowości z tem atu osobowe­

go lub rzeczowego, nie mogą one być tutaj żadną podstawą, gdyż nowsze poszukiwania odkryły powszechne ich powtarzanie się jakby echa jakie po całćj Słowiańszczyznie. Służą one co naj- więcćj, chyba do przekonania, im dawniejsze będą ślady, tćm bliż­

sze są swego pokrewieństwa.

Zaczćm, ponieważ P raga i W arszawa pojawiają się wielo­

krotnie w różnych oddalonych krajach, uchyla to raz na zawsze myśl, aby początek swój były winne pewnój jakiój osobistości.

Pozostaje tedy jeszcze możliwe dociekanie tćj sprawy na śliskićj drodze etymologicznej: czy osada otrzymała nazwisko z tem atu osobowego czy rzeczowego?

Biorąc pod rozwagę pierwsze, widzimy wszystkie nazwy miejsc w dawnój Polsce, które pochodzą od imion osób, lub od istot żywotnych, mają zawsze zakończenie na ów, np. Adamów, Bolesławów, Janów, Kraków, Lwów, Mikołajów, Piotrków, Rom a­

nów, Stanisławów, Trojanów, Władysławów, Zdzichów i t. p.

Mające przyrostek owa wyrażają miejsca do kogoś należące, czyjąś własność stanowiące, np. Częstochowa, Beszowa, Rachowa- znaczyło osadę założoną i należącą do jakiegoś Częstocha, Be- sza, Racha. Zakończone na ice, np. Balice, Czaplice, Sędzimiro- wice, zamiast Balicowie, Czaplicowic, Sędzimirowie; wskazują tam jednego założyciela, tu miejsce osiedlili licznych potomków rodziny jednego imienia, to je s t: Balice były osadą Baliców, Cza­

plice, Czapliców, Sędzimirowicc, Sędzimirów i t. p.

Gdyby więc nazwisko było pamiątką imienia założycieli Warszów, miałoby miano Warszowa nie Warszawa. Ale dajmy nato, mogła mićć podobne brzmienie, i istotnie tak ją niekiedy pi­

sano. To znowu czy można przypuszczać aby liczno osady miano Warszawy noszące, wszędzie od jednych i tychże samych imion własnych pochodziły? Jeszczeż siedziby ludzkie, ale uroczyska, góry, rzeki i jeziora, które nigdy albo bardzo rzadko mają nazwiska wzięte z tematu osobowego. Znajdujemy bowiem na obszernćj przestrzeni, gdzie tylko kiedykolwiek sięgały słowiańskie osady, kilkadziesiąt miast, wsi, przysiółków, uroczysk, gór, rzek, jezior, noszących nazwę Warszew, Warszawy, Warszawki, Warszowic, Warszowic, Warszochy, Warsowie, Wrszawy, Wiszowie, Warszo- wek, Warszuli, Warszycy, Warszewy, Warsiny, Warsny, Warsowy i wielo innych tym podobnych nomenklatur.

( l ) G o sc h io k to v o n B o o k m e n T . I , p . 3 8 0 , 3 6 3 i M o n a ta o k r ift d.

d. v a te r la n d . M u se u m s in B o e k m o n 1 8 2 9 p. 2 5 5 1 .

(19)

Są one nietylko w granicach dawnćj Polski i Rusi, jest kilka na Szląsku, w Prusach zachodnich w Czechach i Morawie, na P o ­ morzu i nad Bałtykiem. Są w Turyngii, Meklenburgii, nad brzegami Dunaju, a nawet trzy Warszawy w tych stronach Grecy i, które przed wiekami były przez Słowian osiadłe. Teraźniejsze jezioro Tuchomsee pod Oliwą, wedle świadectwa miejscowych kronikarzy zwało się przed tóm Warszną i Botsmanlaken pod Gdańskiem, nosiło miano Warsiwody (1). Rzekę Warszną płynącą w państwie Chazarów wy­

mienia Jbn Foszlan geograf arabski X wieku (2) i t. d.

Co do osad, czy wszędzie są wspomnieniami założycieli siedzib ludzkich, lub oznaczają sposób ich zatrudnienia, wskazują położenie miejscowości, albo wreszcie są przypomnieniem poprze dniegopocho- dzenia osiadłych wychodźców, jak to dotąd ma miejsce w Ameryce?

Szukając objaśnienia tśj wątpliwości, wypada udać się po wytłu­

maczenie do filologów wywodzących znaczenie nazwiska od starosło­

wiańskiego pierwiastku wrck, zkąd pochodzą czeskie Wrsziee, polskie Warszyce, ruskie Werchowoe. polskie War szew i imię Warsz; ztąd cz. Wnzowice, poi. Warszowice, cz. Wrchotice, poi. Wierzchoein, cz.

i morawskie Wrszawa, poi. Warszawa i Warszowice, cz. vrchoslaw i Wrchoslawiee morawskie, Wierzchosławice polskie (3).

Z tego samego pierw iastku powstały i ukształciły się wyrazy we wszystkich prawie narzeczach słowiańskich i z niemi spokre­

wnionych, oznaczające rozmaito moralne i fizyczne przodowanie i wzniesienie. Tu mają źródło serbskie Vrch, książę, przodujący, vrchny, i ruskie werchowni zwierzchnik. Także szczyt, góra, wzgórze; ruskie werch, serbskie vcrchovit, góra z wielu szczytami versatile, wzniesienie, werszyna wierzchołek, Varh władza, ver sin naczelny. Ztąd bułgarskie i ruskie werszit wyrokować, werszitel wykonawca, vcrsznih dachówka. Łowić ryby warszą albo warsą znaczyło w dawnym języku rybaków warszawskich, więcierzem, którego do dziś dnia Dalmaci, Słoweńcy i Businy zowią warszą warsą i werszą. W ogóle wszelkie wzniesienia, wierzchołki gór, oraz miejsca obwarowane, u Serbów, Bośniaków i Słowian p o ­

łudniowych zwano Varsi, Wcrshy, Warosze; u ostatnich Varosz znaczy otwarte miasto. W Bośni Warosz-haza ratusz, Var po węgiersku zamek, Varoch miasto, Wcrsckung wojować i t. p.

Moglibyśmy jeszcze przytoczyć wiele wyrazów tego samego brzmienia i formy, lecz nie chcemy nudzić czytelnika suchćm wyli­

czaniem. Przepraszamy i za tę etymologiczną wycieczkę, którą zrobiliśmy dlatego, gdyż zestawione z sobą zdały się nap ro ­ wadzać na pewniejszą wskazówkę do wywodu nazwiska W arsza­

wy, aniżeli imiona własne.

Nakoniec wypada nam jeszcze wymienić udowodnione już spostrzeżenie, że wszystkie starożytne miasta nie nazywają się

( 1 ) S o r ip to r e s roi". P r u ssio . I 6 7 1 . 6 9 3 , I V 7 3 1 .

( 2 ) I h n F o s z la n ’s u n d a n d e r e r A r a b e r B e r ic h te v . F r ä h n 1 8 3 8 . ( 8 ) M ik lo s io h D ie B ild u n g d . O r tsn a m e n a u s P e r s o n e n n a m e n im S la v is o h o n . 1 8 6 4 .

(20)

1 2 OPOWIADANIA

imieniem założyciela czy władcy, lecz czerpią swoje nazwiska w ogólniejszych sferach.

Wnioskowaćby zatćm można posadę wznoszącą się na wzgórza wrchu, werchu, warszu; przodującą sąsiednim, może od pierwotnego swego przeznaczenia obwarowaną stosownie do czasu waroszcj,, która ztąd nazwisko otrzymała w onćj odległćj epoce, ldedyjęzyk plemienia więcćj się zbliżał do wspólnego źródła.

Taki bowiem początek ośmielamy się przyznawać W arsza­

wie, wbrew podaniu i niektórych stronników wiejskiego jćj po­

chodzenia.

Czy była kiedy wsią? Twierdzenie nieraz już wnoszono bez pewnych dowodów.

Pićrwszy Albertrandy wywodząc jćj początek, utrzymywał jakoby była zrazu wioską Warsewa zwaną, która uiszczała dzie­

sięciny kościołowi w Górze. I na pdparcie swego mniemania przeistoczył wyrażenia dyplomatu Bogufała mówiąc: wyraźnie w nim jest nakazano ażeby dziesięcina zbożowa z wioski War- sewy do kościoła Górskiego oddawaną była. Tymczasem p o ­ kazało się że nadanie biskupa brzmi zupełnie inaczćj i tyczy się nie Warszawy lecz wsi Warszawice leżącćj dotąd o 'A mili od Góry (1).

Co wyrzekł Albertrandy powtórzyli w dobrćj wierze Łukasz Gołębiowski opisując Warszawę 18 2 7 r. i za nim wszyscy. W osta­

tnich nawet czasach zasłużony wydawca Starożytności Warszawy i szacownych materyałów do historyi miasta, znalazłszy nadto do­

wody archiwalne w oryginalnym dokumencie układów Kazimierza W-go z Krzyżakami, sporządzonego w r.1339 w Warszawie, w k t ó ­ rym delegowani papiescy do tćj sprawy, wszędzie ją wsią pisali, i w całym obszernym akcie przytaczając często, w żadnćm miejscu nie nazwali miastem (civitas) ale tylko zaludnioną osadą (locum) albo wsią (villam).

Tak poważne świadectwo zdało mu się nieomylnćm i skłoni- ło do śmiałego zawyrokowania jakoby jeszcze wsią do roku 1339 zostawała (2).

I nic byłoby nic do powiedzenia przeciwko wiarogodności rzeczonego dowodu, gdyby dokument archiwalny nie był w całości z tego samego źródła dokładnićj aniżeli w Dogielu wydrukowany w dziele wydanćm w r. 1856 przez Tytusa lir, Działyńskiego wraz z innemi tycząccmi się tćjże sprawy. Tam przy aktach spisanych przez delegatów papieskich, znajdują się takie same wygotowane ze strony przeciwnćj, to jest przez Krzyżaków. I wszędzie znowu równie często wymieniana Warszawa, zawsze jako miasto (<?/- vitas) (3).

( 1 ) S ta r o ż y tn a P o le k a I 3 0 7 .

( 2 ) W y ja śn ie n ie p . A le k e . W o in c r ta w G a z e c ie P o lsk id j 1 8 7 1 N 1 2 . ( 8 ) L itc e a o r o e g o stn o in te r P o lo n o s O r d in e m q u o C ru o ifero ru m . P o ­ zn a ń 1 8 C 5 — 1 8 5 6 . 3 to m y . T I I p . 1 6 , 2 4 , 2 7 .

(21)

Sprzeczność jednak wyjaśnia się odraz u, skoro tylko do­

wiemy się ó przyjętym zwyczaju w dyplomatyce papieskićj, która tylko stolice dyecezyi biskupich uznawała miastami. Wszystkie zaś inne chociażby najznaczniejsze, mianowała osadami, należą­

cemu do tychże (in loco dioecesis), albo prosto znajdującemi się w dyecezyi (in dioecesis), wreszcie wsiami (villae)-, o czśm p rz e ­ konać się można z licznych bullariuszów względem podobnych miast obcych i z Monumentów Theinera o polskich. W ostatnich Warszawę jeszcze w XVIII wieku nie inaczćj tytułowano i równie Wiślicę, Zawichost, Wyszogród, Wschowę, pisano wsiami (1).

Gdyby przecież powyższe źródła nie wystarczały do osta­

tecznego rozsądzenia, ażali Warszawa w roku 1339 była wsią czyli tćż miastem znacznśm, ludnćm i murami już wtedy opasanćm, to usuwa wszelką wątpliwość dalszy ciąg tejże samćj sprawy z Krzy­

żakami we wspomnianćm dziele wydrukowany. W lat 73 albo­

wiem, po pićrwszćj delegacyi, dwór rzymski wysłał w roku 1422 na żądanie stron inną. Ta przedewszystlcićm poczytała sobie za obo­

wiązek wejść we wszystkie szczegóły tyczące się poprzedriiśj.

W tym celu wezwała najpoważniejszych wiekiem i stanowiskiem świadków obeznanych z tokiem pomienionćj sprawy,których w ogó­

le było 126. I między innemi za d a ła im następne pytania.

Dlaczego w r. 1339 Warszawę a nie inne miasto obrano na miejsce processu? Czy rzeczywiście była wtedy i przedtśm miastem znacznóm, ludnćm, i ku temu sto so w n ć m ? ///m ponit, quod tempore prefate sentcncie et processus ct, ante, Warszchovia fu it et est opi-

dum notabile et populosum ct locus insignis etc).

Do kogo należała i od ja k dawna obwarowana murami, da­

wała rękojmie bezpieczeństwa zgromadzonym osobom?

Item ponit, quod p r edicto tempore sentenciae et processus iu- dicum prediclorum et ante dictus locus fuit et est muro circumdatus tutus et securus etc (2).

Na tak podane pytania odpowiadało kilkunastu znakomitych dostojników, między innymi biskupi krakowski, poznański, kujaw­

ski i płocki, wojewodowie krakowski, sandomierski i t. p. Ze­

znali oni jednozgodnie jako W arszawa dobrze im znana była i jest miastem starożytnćm, zdawna murami obwiedzionśm i najzupeł­

niej do rzeczonego processu stoso wnćm Quod Varsovia(a\6m biskup płocki) fu it et hodie est locus insignis notabilis muro circumdatus et. populosus, habens copiam victualium et seeurus veniendi cuilibet libere et sine aliquo impedimento in eundem locum prediclum etc.

fp. 203).

Lecz najwiarogodniejsze świadectwo pochodzi od biskupa poznańskiego miejscowego pasterza, do którego dyecezyi W a r ­ szawa należała. Był nim wtedy sławny Andrzój Laskary Gosła-

( 1 ) M o n u m e n ta votora P o ło n in o . R z y m 1 8 6 0 — 1 8 6 5 . 4 t . T I P- 1 4 , 5 8 7 , 6 7 6 . T . I I p . 4 2 e to .

( 2 ) L ito* T . I I p . 3 9 , a r t, 6 3 , 6 4 i 6 6 .

(22)

1 4 OPOWIADANIA

wieki, znany dyplomata, często tutaj przebywający. Powtórzył on to samo jeszcze dokładnićj. „Warszawa, pisze, będąca w mojćj dyece - zyi dobrze mi znana jest miastem przedniejszóm i znaczniejszym od innych w swych stronach. Sądzę także była takićm oddawna, tóm bardziój gdy to okazuje się ze starożytnych jśj budynków i murów.

J e s t tćż głos powszechny i wieść słynie nietylko między tameczny­

mi mieszkańcami, ale i w całćm Królestwie Polskiem, jakoby była miastem znacznćm, znakomitym i w tych oddalonych czasach, 0 których pamięć zaginęła (1).

Jeżeli więc podobne zdanie dawali ludzie spółcześui i blizcy 1339 roku, czy można teraz utrzymywać inaczój?

Wsią przeto nie była wtedy a nawet nigdy i na to znowu są dotąd jeszcze dowody na miejscu, przystępne do sprawdzenia.

Wspomnieliśmy już jak wieś w samym rozkładzie swoich gruntów pozostawia po sobie niezatarte ślady. Otóż pracowite 1 mozolne poszukiwania mapograficzne p. Wilhelma Kolberga nad naturą powierzchni Warszawy i okolic, któremu wiadomość tę win­

niśmy, wykryły ślady wiejskiego podziału gruntów wszędzie gdzie tylko one istniały. Grunta na Powązkach, Woli, w Ujazdowie, Mokotowie, rozłożone podług dawniejszych inwentarzy i mapp, noszą dotąd na sobie formy pochodzenia gromadzkiego, wspólnego czyli gminowego i trzechpolowcgogospodarstwa. Przeciwnie wszyst­

kie znajdujące się naterrytoryum Warszawy, są wyraźnie od początku wydzielone w rozmiarach gospodarstw oddzielnych na podobieństwo kolonialnych, wspólności gospodarczój nie mających. Odkrycie to naj- zupełniój odpowiada wiadomości znajdującćj się we wszystkich lu- stracyach i rewizyach od 1564 r. i umieszczonćj w projekcie do n o ­ wego urządzenia miasta przez komisyą dobrego porządku w r.

1782, gdzie podano że W arszawa od swego założenia miała n a ­ dane grunta zawierające rozległości 24% łanów. Te potśra lubo na różne części różuemi sposobami porozrywano, zamykały ją zawsze we wspomnianćj granicy (2). Rzeczone łany czyli włó­

ki aczkolwiek teraz na ulice zajęte i zabudowane, dotąd odzna­

czyć się dadzą. Ciągnęły się one wszystkie równolegle ku Woli i tam kończyły, położeniem swćm, ilością, i urządzeniem i stanem przekonywając, że nigdy w skład wsi nie wchodziły.

( 1 ) Q u o d lo o u s illo n o m in a tu s in a r tic u lo o s t in d io o o o si su a . E t eoit ip se q u o d lo c u s illo n o ta b ilis o st o t in s ig n is o t n o ta b iliu s o p id u m quo

lib e t a lio in illis p a rtib u s, h a b o n s c o lle g iu m ounonioornra e t ero d it sio fu isso nb a n tiq u o lo cu m in s ig n e m . E t b o o m axim o qu in sio a p p a ro t o x o d ifio iis e t m uris a n tiq u is. E t q u ia p u b lic a v o x o t fa m a o st o t co m m u n is rop u tn oio in te r in c o la s illa ru m paroium o t ociam in R e g n o P o lo n ie , q u o d d ic tu s lo o u s fu it in s ig n is o t n o ta b ilis p er ta n tu m te m p u s c u iu s m o m o ria n o n o x istit ( L i t e a p . 1 2 5 ) .

( 2 ) B e w iz y o W o jew ó d ztw a M n zo w . 1 r. 1 5 G 4 N , 1 1 8 . A ro k . b .K o m . 8 k a r b u . L u stra o y o d ru k ow an o w S tn r o ły tn . W a r sz a w y , W n jn e r ta T , V I p.

1 2 1 . U s ta n o w ie n ie o r d y n a c y i m ia sta Stnrój i N o w d j W a r s z . A k ta K o m . B o n . o rd . d ru k o w a n o w Z a b y tk a c h są d o w y c h W o jn o r ta T . I I I p 2 4 ,

(23)

Zresztą sądzimy przytoczone powody dostatecznemi, aby raz na zawsze rozstać się z myślą wiejskiego początku W a r­

szawy.

Co innego jeżeli zechcemy się dowiedziść o pićrwotnćm jćj znaczeniu. Bezwątpienia długo musiała zajmować podrzędne stanowisko, gdyż istniała od niepamiętnych wieków ziemia Czer­

ska, właściwie Czynska, (od pićrwiastku czrn), będąca niegdyś udzielnćm i potgżnćm państwem, pod któróm i W arszawa zo­

stawała. Ztąd zwierzchnictwo i władza aż do XIV stulecia by­

ły przy Czersku.

Gdzie zaś starszeństwo, tam stolica, lubo koleje bywają nie­

kiedy zmienne.

Według miejscowego podania, miasto Czersk było już wspaniałe, ludne i zamożne, kiedy Warszawa miała być jesz­

cze małćm miasteczkiem. Jeszcze dotąd pićrwsza zamieniona teraz n a wiejską osadę przechowuje pamięć tćj świetnćj p rz e­

szłości i podupadli mieszkańcy z dumą opowiadają j a k niegdyś pogorzali mieszczanie warszawscy przysłali prosić zamożnych obywateli Czerska o wspomożenie w nieszczęściu obiecując kie­

dyś się odwzajemnić (1).

Ponieważ w organizacyi przedhistorycznego Mazowsza zie­

mie dzieliły się na większe i mniejsze, trw ały nie stale i no­

siły nazwiska czasem ziemi, to znowu obwodów lub powiatów;

Warszawa snadź z początku przodowała rnałćj przestrzeni sta- nowiącćj powiat, starożytny Ujazd, tak zwany zwykle w okoli­

cach leśnych, którego ślad mamy dotąd w nazwisku Ujazdowa (2).

Granice jego rozciągały się i obejmowały odwieczne wsie Ja z - dowo, Wawrzyszewo, Mostki, późniój Powązki i Młociny. Są one bowiem zawsze razem wyliczane w przywilejach z XIV i XV wie­

ku, kiedy panujący wypuszczał je w dzierżawę mieszczanom 1379 r. lub w tymże obrębie ustanaw iał granice Wójtostwa Warszawskiego, 1408 r. Weszły te wsie późniśj w s k ła d tutejszego starostwa i ztąd zapewne pochodziła oznaczona rozciągłość wła­

dzy starościńskićj i marszałkowskićj na około miasta.

W tćm położeniu rzeczy nadeszła nowa cywilizacya, religia chrześciańska jak wiadomo dla gruntowniejszego ustalenia zasto­

sowała się wszędzie do poprzednich urządzdó krajowych. N a­

rody dzielono na biskupstwa, ziemie na archidyakonaty, resztę na dekanaty i parafie. Historycy tćż utrzymują jakoby pićrwotna Polska stanowiła najprzód jedno tylko biskupstwo, jego zaś a r c h id ia ­ konatami były główniejsze podziały kraju które następnie rozdzie­

lano. Tćm pićrwszćm biskupstwem miało być od roku 958 poz­

nańskie, obejmujące wszystkie uorganizowane wtedy ziemie. Gdy

( 1 ) G a w a reo k i w K a le n d , p o lit. n a r . 1 8 3 5 . O pia C zer sk a .

( 2 ) I u s ilv a u ltr a p ro v in cia m S o d le o a m b itu m q u o d sla v o n io a c U jo zd d io itu r , m ó w i. d y p lo m a t z r . 1 1 6 5 w k o d o x ,d y p l. M o r a w s k im B o o z k a N 3 0 1 i 3 2 0 .

Cytaty

Powiązane dokumenty

nawiamy: iż jeżeli kto takowym po śmierci ojca krzywdę wyrządził, one doszedłszy do lat sądownie przeciwko niemu wystąpić mogą, a zadawnicnie nie może im

obrażenie to późnićj i z czasem w nim się dokonało. To bowiem nie ulega wątpliwości, że w tćj porze następuje u niego przełom duchowy i przesilenie.

— Witani kochanego pana — zwröcil si§ zyczliwie do Marcina, ktörego lubil pomimo wszystkiego, pomimo najwi§kszej sprzecznosci przekonafi, pomimo dwu dysput, tak

przedmiotem więc mojego dotychczasowego zajęcia była tylko sama ozdoba wewnętrzna. wszystkie filary znajdowały się mniej lab więećj w podobnymże. stanie jak obalony,

Gdy później zapytywano go, dlaczego nie myśli już o po ­ wrocie do Francyi, zwykł był odpowiadać: _,,Próbowałem dwa razy to uczynić i zachorowawszy, o mało

Przywiodę tu jeszcze błędy i sprzeczności w pisowni Dra. Cegielskiego: raz tylko w jego rozprawie znajdujemy ztąd, a we wszystkich innych miejscach pisze stąd zgodnie

Początkowo, przy zakładaniu dróg żelaznych trzymano się bardzo uzasadnionego prawidła, aby spadki nie przechodziły 3 a najwyżej 5 millimetrów na jeden metr, ale

szać jego czarne myśli. W yobraźnię miał jeszcze pełną jej obecności, blasku jej spojrzenia, jej głosu. Nie mógł już pragnąć nieistnieć, bo umarli nie widzą,