• Nie Znaleziono Wyników

"Młodzież polska biła Żydów w Ogrodzie Saskim" - Sarah Tuller - fragment relacji świadka historii [TEKST]

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share ""Młodzież polska biła Żydów w Ogrodzie Saskim" - Sarah Tuller - fragment relacji świadka historii [TEKST]"

Copied!
2
0
0

Pełen tekst

(1)

SARAH TULLER

ur. 1922; Piaski

Miejsce i czas wydarzeń Lublin, dwudziestolecie międzywojenne Słowa kluczowe projekt W poszukiwaniu Lubliniaków, projekt W

poszukiwaniu Lubliniaków. USA 2010, Żydzi, antysemityzm, relacje polsko-żydowskie, Ogród Saski

„Młodzież polska biła Żydów w Ogrodzie Saskim”

Sobota w Lublinie, sobota po południu szczególnie, to był dzień, gdzie wszystkie żydowskie służące po obiedzie miały te wakacje parę godzin. [My], młodzież, myśmy nie wychodzili do szkoły w sobotę tylko w niedziele, [więc] też po południu szliśmy do Ogrodu. Wszystko [szło] do Ogrodu Saskiego.

Ogród Saski dla nas wtedy przed wojną był piękny. Ale młodzież z uniwersytetu, co myśmy ich nazywali endecy, mieli zabawę. W sobotę po południu pomiędzy drugą a trzecią chodzili do parku, do Ogrodu Saskiego z tymi [kijami] - była ta gra w palanta, to jest jak baseball, tylko jest płaskie, nie okrągłe, tylko płaskie. Jak tym dostajesz po głowie, to to boli. I gonili te służące i gonili młodzież. Jeśli chodzi o młodzież, to dziewczynki były zawsze otoczone chłopcami, którzy też mieli te [kije do] palanta i bili z powrotem. A te dziewczyny służące, to zawsze miały jakie dwadzieścia parę, trzydzieści lat. To było bardzo łatwo je bić, one nie mogły latać tak szybko. I ich zawsze łapali i bili.

Policja tam była, co miała [się nami] opiekować. Ale jak ta młodzież polska biła tych Żydów, to wszyscy patrzyli w niebo. Ale jak znowuż ta żydowska młodzież bili z powrotem, to policja zawsze przychodziła ich aresztowała. „Bo wyście zaczęli bić” To, to było co sobotę. I rodzice zawsze, jak chodziłam w sobotę po południu, [mówili mi]:

„Nie idź do parku, nie idź, przyrzecz mi, że nie pójdziesz do parku” To naturalnie powiedziałam, że nie pójdę, ale szłam. I to była taka co sobota gra. Oni nas bili nie wystarczająco, żeby nas naprawdę do szpitala posłać, ale wystarczająco, że się przychodziło z guzami na głowie, z guzami na rękach, pobici, nos, krwawili się z nosa. I to było tak co sobotę, chyba, że padał deszcz. Jak padał deszcz, to myśmy szli do parku, ale dla nich to to było niewygodnie. To najlepsza sobota była dla nas, jak było zimno, albo była deszczowa. Śnieg nie pomagał, bo śnieg oni lubili. Ale deszcz, ale zimno, to wtedy nie szli do parku. To, to była taka sobotnia zabawa, mogę powiedzieć.

(2)

Ja wtedy nie kłamałam [rodzicom]. Jak wszyscy moi koledzy i koleżanki poszły, to ja nie mogłam powiedzieć „Ja nie idę” bo się wtedy ze mną będą nabijać, że ja się boję, że ja jestem tchórzem. A ja nie chciałam być nazwaną tchórzem. Tak samo, jak w zimie wszyscy wychodzili i robili orła w śniegu. Kładli się na ziemię i [robili] orła w śniegu, a ja nie znosiłam zimna, ale musiałam zrobić orła w śniegu, bo przecież młodzież musi robić to, co i inni robią, a jak nie, to się wszyscy z nich nabijają. To jest na całym świecie, było i będzie. To się nie zmieni. To się nigdy nie zmieni, bo młodzież myśli, jak jeden młody chłopak, czy dziewczyna myślą, że oni są lepsi, bo oni to mogą robić. To ja muszę im pokazać, że ja mogę robić to samo. Tak, że to było co sobotę. To zawsze mama czekała w domu jak przyjdę. Czy będę zbita, czy ja zdążę uciec, że mnie nie uderzą? I zazwyczaj dostawałam pałką nie w głowę. Oni byli bardzo mądrzy, oni nie uderzali w głowę. Ramiona, z frontu, ręce, że nie było takie widoczne. Tak, że ta młodzież była mądra.

No i dlaczego nas nienawidzili? Ja nie wiem, czy nas naprawdę nienawidzili, czy to była zabawa.

Data i miejsce nagrania 2010-12-11, Boynton Beach

Rozmawiał/a Tomasz Czajkowski

Transkrypcja Magdalena Kożuch

Redakcja Maria Radek

Prawa Copyright © Ośrodek "Brama Grodzka - Teatr NN"

Cytaty

Powiązane dokumenty

I widzisz –ludzie wylatują z dziećmi i wtedy jak masz zieloną kartę: „My więcej nie mamy roboty na zieloną kartę, to my cię bierzemy do innego miejsca, gdzie cię

Bałam się być, żeby jakie zwierzę mnie uderzyło, to była okropna, okropna noc.. Ale nad ranem zobaczyłam

Drugi wyjmuje nóż, niedługi i wchodzi like this w pierzynę, a ja leżę w środku i ja widzę, jak te pióra latają, ale ja szczerze mogę powiedzieć, że z tego co pamiętam, ja

Tośmy się wszyscy zbierali zanim żeśmy poszli, to żeśmy zawsze mieli wódkę i każdy pił, żeby sobie dodać

Chodzenie do pracy do Lublina było… Ja się nauczyłam pić wtedy, bo przed pójściem do Lublina, do pracy myśmy się zbierali i jakoś żeśmy zawsze mieli butelkę

Stamtąd ich wyjęli do Chełmna, Sobiboru… Ale w samym Krasnymstawie I don’ think, [nie sądzę] że tam było getto. Oficjalne tam było getto, ale nieoficjalnie Żydzi

Ojciec od razu znalazł miejsce, posadził mamę w jednym miejscu, posadził mnie pośrodku, posadził mego brata przy drzwiach i on też znalazł miejsce.. I ten pan, co z

W sklepie –był tam sklepik w naszym budynku –może on jeszcze coś ma, to kup co ma” Ja schodzę na dół i on ma jeszcze pół chały, to ja mówię: „Ja kupię to pół chały”