HALINA REICHAW
ur. 1927; Lublin
Miejsce i czas wydarzeń Lublin, II wojna światowa
Słowa kluczowe Lublin, dwudziestolecie międzywojenne, II wojna światowa, wybuch wojny, bombardowanie Lublina, wkroczenie Niemców
Wybuch II wojny światowej
Sierpień [19]39 roku spędziłam u wujka we Lwowie. To był mój ukochany wujek i on też mnie bardzo lubił, bardzo mnie kochał. Ja byłam taki mały okrągły przylepek. Oni nie mieli dzieci, tak że ta cała miłość jego przelała się na mnie. Jak byłam tam, już mówili mi, że będzie wojna. Moja mama już się bała i telefonowała, żebym wróciła, bała się, że wybuchnie wojna, ja zostanę u wujka i potem nie będę mogła może wrócić. I jakiegoś może dwudziestego siódmego czy któregoś tam sierpnia ja wróciłam, z dużym opóźnieniem – pociągi już były załadowane wojskami. Mój wujek mnie odprowadził na dworzec kolejowy i przekazał mnie pod opiekę jakiegoś pana, prosił, żeby się mną opiekował.
Wróciłam tuż-tuż przed wybuchem wojny. Ogłosili, że wybuchła wojna. Co ja tam wiedziałam – wybuchła wojna, to wybuchła wojna, nic jeszcze o tym nie wiedziałam, nie zdawałam sobie sprawy, czym to pachnie. Był wrzesień i zaczęłam chodzić na lekcje [do gimnazjum], po jakichś może dwóch, trzech tygodniach przyszli Niemcy i nas wyrzucili. Tak że ta nauka się skończyła. A przedtem jeszcze było bombardowanie, Lublin był bombardowany i myśmy się bardzo bali wszyscy, szczególnie moja mama. Powiedzieli, że niedobrze [przebywać] w takich wysokich domach – a nasz dom był czteropiętrowy, duża kamienica – że jest niebezpiecznie, że jak rąbnie bomba, to się tam pod gruzami zostanie, więc żeby uciekać na wolne powietrze poza domem. Niedaleko nas, za Czechówką, były łąki. Mama, my i piesek Miki, którego bardzo kochałam, żeśmy uciekali na te łąki przed bombardowaniem. W czasie jednego z tych bombardowań ten mój Miki biedny zginął, tak że to była pierwsza ofiara tej wojny. Gdzieś tam koło Lublina był taki lotniczy plac, to zostało właśnie zbombardowane i jeszcze coś, nie pamiętam już dokładnie, gdzie te bomby [spadły]. To było pierwsze spotkanie z wojną i z bombardowaniem. Ale to niedługo trwało. No, myśmy zostały przy życiu.
Jakieś trzy tygodnie potem ogłosili, że Niemcy wkraczają. To było nad ranem, wojska
niemieckie wkroczyły ulicą Lubartowską. Powiedzieli, że nie wolno wyglądać przez okna, były zapuszczone firanki – zza tych firanek ja patrzyłam, jak wkraczają te wojska niemieckie z piosenką na ustach. Oni mieli te swoje piosenki, bardzo ładnie, nawiasem mówiąc, śpiewali. Kto wtedy wiedział, czym to się skończy? Jedna z sąsiadek z naszego domu stała też w oknie, ale widocznie ona wyjrzała i widzieli ją, i ją zastrzelili. No i to było to wkroczenie.
Data i miejsce nagrania 2006-12-28, Hajfa
Rozmawiał/a Tomasz Czajkowski
Redakcja Justyna Molik
Prawa Copyright © Ośrodek "Brama Grodzka - Teatr NN"