• Nie Znaleziono Wyników

Życiorys - Henryka Jaworska - fragment relacji świadka historii [TEKST]

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "Życiorys - Henryka Jaworska - fragment relacji świadka historii [TEKST]"

Copied!
2
0
0

Pełen tekst

(1)

HENRYKA JAWORSKA

ur. 1932; Rudy

Słowa kluczowe dzieciństwo, rodzina i dom rodzinny, życie codzienne

Życiorys

Nazywam się Henryka Jaworska, urodziłam się 17 listopada 1932 roku. Przed wojną mieszkałam w Rudach, obok Końskowoli, przy szosie tuż. To był numer sześć. Rudy sześć. Tuż po wojnie, po ukończeniu szkoły w Końskowoli, przerwałam naukę z powodu ciężkiej choroby, ponieważ należało dojeżdżać do Puław rowerem, bo wtedy nie było komunikacji żadnej, w tych ówczesnych czasach, więc mamusia nie pozwoliła, i mówi, na razie przeczekamy ten kryzys, zobaczymy co będzie dalej.

Później uzupełniłam [wykształcenie], w tym sensie no chciałam mieć pewne jakieś możliwości, może podejmę pracę, pojechałam do Lublina do szkoły Vettera, żeby tam ukończyć kurs dłuższy, to był stenografii i maszynopisania, bo tylko tą drogą mogłabym wtedy szybko gdzieś podjąć jakąś pracę. Po ukończeniu tego kursu zaczęłam pracować. No później to były lata, pięćdziesiąty czwarty, piąty rok. W pięćdziesiątym czwartym roku wyszłam za mąż, później jeszcze przed tym pracowałam w centrali mięsnej w jakimś okresie czasu też tu, bo z Lublina zrezygnowałam, ponieważ musiałabym dojeżdżać tam do pracy. Zresztą natychmiast otrzymałam pracę po tym ukończeniu kursu, jako maszynistka wykwalifikowana, ale ja nie mogłam dojeżdżać z Lublina do Puław, tak że podjęłam pracę tu w centrali mięsnej, i po wyjściu za mąż w pięćdziesiątym czwartym roku, wtedy uległam strasznemu wypadkowi, dziecko się urodziło, nie było możliwości pójścia do pracy, lekarze walczyli o moje życie. Później, co dalej, miałam dwoje dzieci, urodziłam dwoje dzieci, jedno bardzo chore, które wymagało intensywnego leczenia i to długoletniego w Warszawie, dojazdy były bardzo uciążliwe, i tak już zakończyła się moja praca. Ja poświeciłam się dzieciom, domowi. To tyle, co do pracy, tyle, co do moich różnych takich…

Ubiegłe lata to były takie rzeczy, później po zamążpójściu tu przeprowadziłam się do

Puław, w pięćdziesiątym szóstym, może piątym roku, bo jeszcze troszeczkę

poczekałam, bo tu jeszcze mieszkali lokatorzy, nie mogli się wyprowadzić też mieli

nakaz, podkwaterunek i tak dalej, to takie było na ówczesne czasy. Później

przeprowadziłam się tu do tego domu, gdzie mieszkam do dziś.

(2)

Data i miejsce nagrania 2003-11-27

Rozmawiał/a Tomasz Czajkowski

Transkrypcja Agata Kołtunik

Redakcja Maria Radek

Prawa Copyright © Ośrodek "Brama Grodzka - Teatr NN"

Cytaty

Powiązane dokumenty

Ale nie było z nią żadnej rozmowy, tylko ona podeszła do płotu i trzymała się za płot, i tak jedną nogą stukała i drugą nogą stukała o sztachety i tak mówiła:

Bo oni wiedzieli, że ludzie wiedzą o tym, ale na ulicy tam żadnych takich nie było, tak jak u nas na przykład święta no to procesja, jakaś msza, prawda, idzie się do

Jak jechali Niemcy to my zawsze byliśmy wystraszeni, że już do nas zajadą, że już do nas za chwilę zajadą i po coś zajadą i zaraz może będą nas wyciągać, no

To zawsze przychodzili też tak się złożyło, że tylko do nas, ja to mówię do nas, to było do mojej mamy, po różne owoce, tam przepiękne były dorodne i oni to tak posortowali,

Może już nie żyjące ciocie moje by dużo powiedziały, a pozostałe rodziny młodsze pokolenie, to wątpię jeśli coś wiedziały, może coś mimo uszu puściły, ale wiem, że byli

Są lasy, mamy partyzantów bo już się gromadzą, już się tworzą… No wtedy to była taka zawierucha, że jak myśmy wracali z Żyrzyna to był ten trzydziesty dziewiąty rok,

Nie wiem, dla kogo to było przeznaczone i mamusię tam wsadzili do tej kozy i siedziała dwadzieścia cztery godziny, jak się jęczmień wymłynkowało i oddało te piętnaście

Ale Żydzi byli bardzo, bardzo traktowani, no później widziałam ten okres żydowski jak ja szłam do kościoła, bo tuż przy kościele to getto było takie może dwa tygodnie trzymali