• Nie Znaleziono Wyników

Nigdy nikt na mnie nie naciskał - Jan Pleszczyński - fragment relacji świadka historii [TEKST]

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "Nigdy nikt na mnie nie naciskał - Jan Pleszczyński - fragment relacji świadka historii [TEKST]"

Copied!
2
0
0

Pełen tekst

(1)

JAN PLESZCZYŃSKI

ur. 1958; Lublin

Miejsce i czas wydarzeń Lublin, PRL, współczesność

Słowa kluczowe projekt Polska transformacja 1989-1991, przełom w 1989 roku, PRL, współczesność, Lublin, „Gazeta Wyborcza”, praca w „Gazecie Wyborczej”, Michnik, Adam (1946- ), Biały, Wacław (1943-2004), Życiński, Józef (1948-2011), zmiany w „Gazecie Wyborczej”, „gazeta-korporacja”

Nigdy nikt na mnie nie naciskał

Przez kilkanaście lat pracy w „Gazecie Wyborczej” – w bardzo różnych okresach, bo i w roku [19]90 i w 2003 – nigdy nie spotkałem z naciskiem, jak mam coś napisać, pod jakim kątem. Oczywiście widziałem, że gazeta ma swoją linię programową, ale ta linia była zasadniczo zgodna z moim widzeniem świata. Zresztą nigdy w jakiejkolwiek pracy – i w czasach komuny, i później, i teraz na uczelni – nie doświadczam jakichś nacisków ze strony szefów. Nie wiem, z czego to wynika; pochlebiam sobie, że może ze mnie to wypływa, że daję do zrozumienia, że się nie da.

Mam do życia takie trochę „fatalistyczne” podejście; moja filozofia życiowa od lat osiemdziesiątych była taka, że w gruncie rzeczy nikomu się nic w życiu od życia nie należy. A więc umiem się godzić z porażkami, nie biorę ich za bardzo do siebie.

Kiedyś w „Gazecie Wyborczej” kolega „ukradł” mi bezczelnie dobry temat. Wielu wtedy zrobiłoby potworną awanturę, a ja sobie pomyślałem: „Takie jest życie”.

Oczywiście swoje sobie o nim pomyślałem, coś mu nawet powiedziałem, ale szybko znowu mieliśmy dobre kontakty i nadal takie są. O nic nie mam poczucia krzywdy.

Mówiłem, że na mnie nikt nie naciskał, żebym coś napisał, natomiast zdarzało się, parę razy nawet, że [Adam] Michnik do mnie dzwonił. Usłyszałem kiedyś od Wacka Białego, że Adam Michnik powiedział, że mój tekst w głównym wydaniu „Gazety [Wyborczej]” był beznadziejny. Myślę: „No kurczę, w końcu mógł tekstu nie puścić, skoro beznadziejny”. A to już był okres, kiedy były maile, [więc] napisałem do Adama Michnika list. My tam wszyscy byliśmy po imieniu, więc piszę: „Adam, skoro uważasz, że to jest beznadziejne, to dlaczego to puściłeś?”. Wiem, że później Adam Michnik miał pretensje do Białego, że mi o tym powiedział. A oczywiście Biały miał pretensje do mnie: „Jak ty mogłeś pisać do Adama…” No i tak to jest.

Pamiętam jeszcze jedną rzecz, było to w moje czterdzieste urodziny – 8 stycznia 1998 [roku]. Robiłem coś w Krasnymstawie, jakiś materiał, wróciłem gdzieś o ósmej i

(2)

koledzy mówią mi, że Adam Michnik do mnie dzwonił. Oddzwaniam więc do Warszawy, do Michnika; nie pamiętam, o co chodziło, ale strasznie mnie przez telefon objechał. Jąkał się wtedy i mniej więcej to wyglądało tak: „JJJasiek, jak ccci się nnnie ppodoba tak ssstrasznie w ttej gagazecie, tototo idź sobie”. A może mocniejszego słowa użył, nie pamiętam. Prawdopodobnie chodziło o to, że ja od czasu do czasu, jak mi się coś nie podobało w „Gazecie”, na przykład jakiś komentarz polityczny, to pisałem maila do Michnika. Na przykład kiedyś Michnik napisał coś krytycznego o [Józefie] Życińskim. Jako wielki fan Życińskiego napisałem do Michnika: „Adam, jak ty możesz tak w ogóle pisać?”. Oczywiście Michnik następnego dnia pewnie nie pamiętał, że mi tak powiedział, ale ja się trochę przejąłem, choć w ogóle nie bałem się, że mnie wyrzuci z pracy, to w ogóle nie wchodziło w rachubę.

Później „Gazeta” weszła na giełdę, stała się typową korporacją i już Michnik, wbrew pozorom, tak wiele do powiedzenia nie miał. Był redaktorem, ale już organizacja firmy była inna i „Gazeta” stała się typową gazetą-korporacją. A korporacja i giełdowa spółka wiadomo, jak działa – ma przynieść zyski akcjonariuszom. Dlatego u nas zaczęły się redukcje, strach o pracę. Ja też zacząłem się troszkę obawiać, ale na szczęście miałem mocną pozycję jako dziennikarz i „członek założyciel”. Byłem w niej od początku i byłoby głupio mnie wyrzucić. Byłem stosunkowo bezpieczny, ale wielu moich kolegów wyrzucono.

Data i miejsce nagrania 2014-03-07, Lublin

Rozmawiał/a Piotr Lasota

Transkrypcja Piotr Krotofil

Redakcja Piotr Lasota

Prawa Copyright © Ośrodek "Brama Grodzka - Teatr NN"

Cytaty

Powiązane dokumenty

Potem robiliśmy spotkanie w Yacht Klubie, który mieścił się wtedy w Domu Kultury LSM na ulicy Wallenroda – w tej części budynku, gdzie chyba nadal w tej chwili jest

„Nie umiał!” a dyrektor tego szpitala abramowickiego, wiadomo że to jest psychiatryczny szpital, Brennenstuhl, był absolwentem liceum Staszica, zadzwonił do pani

Ja przychodzę, widzę, że jest mama, ucieszyłem się, mówię - mamo jestem, a mama tak spokojnie do tych gospodarzy mówi: „A mówiłam wam, że duch Józka mi się ukaże”,

Natomiast nikt się nie spodziewał i rząd polski liczył, że na terenach wschodnich, gdzie była masa bagien, lasów, że będzie można się bronić do upadłego, dopóki

Wielu ludzi mających za złe, że inni się „przefarbowali”, całkiem dobrze sobie teraz żyje – więc nie powinni mieć pretensji do tych przefarbowanych.. Pretensje i żale

[Czy dochodziły jakieś wiadomości co się dzieje ze społecznością żydowską w innych miejscowościach?] Widocznie tak, ja nie wiedziałam, ale później się dowiedziałam, że

Jednocześnie zdał sobie sprawę jeszcze z czasów kiedy mnie bijał, kiedy uczył mnie w domu na skrzypcach i ja nie lubiłem grać – ojciec wtedy mnie lał.. Czym wcale mnie

Mieliśmy taki piękny [tekst] o księdzu: „Madonna tronująca z lipowego drzewa”, też chyba Olek Rowiński [napisał], a może ktoś inny, już nie pamiętam.. Ponieważ tekst był