• Nie Znaleziono Wyników

Kulturowe a filozoficzne tło neokreacjonizmu amerykańskiego

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Kulturowe a filozoficzne tło neokreacjonizmu amerykańskiego"

Copied!
25
0
0

Pełen tekst

(1)

25

Robert Piotrowski Kulturowe a filozoficzne

t³o neokreacjonizmu amerykañskiego

Die Gedanken der herrschenden Klasse sind in jeder Epoche herr schende Gedanken, d.h. die Klasse, welche die herrschende materielle Macht der Gesellschaft ist, ist zugleich ihre herrschende geistige Macht.

I.

Wyniki dotychczasowych badañ nad konfliktem ewolucjonizm–kreacjonizm wy- daj¹ siê z filozoficznego punktu widzenia niezadowalaj¹ce. Np. kluczowe pojêcie reli- gii przywo³ywane jest z regu³y w konkretnym kontekœcie chrzeœcijañstwa, a nawet wêziej: tego czy innego wyznania chrzeœcijañskiego. Ograniczenie jest zreszt¹ dwu- stronne, bo sam kreacjonizm identyfikuje siê czêsto z kreacjonizmem fundamentali- stycznym lub literalnym (creation science), podporz¹dkowanym dos³ownemu odczy- tywaniu Biblii, a szczególnie wersji semickiego mitu o stworzeniu zawartej w Ksiêdze Rodzaju. 2 Je¿eli przyjmuje siê naukoznawczy punkt widzenia, to „naukowoœæ” czêsto przypisuje siê tylko jednej, ewolucjonistycznej, stronie sporu. Dlatego konkretne zja- wisko wspó³czesnej kultury amerykañskiej opiszemy dopiero w dalszej czêœci artyku-

³u, poprzedzaj¹c ten opis wyjaœnieniem spraw bezpoœrednio zwi¹zanych ze sporem

1 Die deutsche Ideologie. Kritik der neuesten deutschen Philosophie in ihren Repräsentanten Feuerbach, B. Bauer und Stirner und des deutschen Sozialismus in seinen verschiedenen Propheten, Werke, Bd. 3, Dietz Verlag, Berlin 1969, s. 46.

2 Przyk³adem takiego skrajnego podejœcia jest artyku³ „Creationism” w Encyklopedii Brytyjskiej (Encyclopaedia Britannica, v. 2002.0.0.0), gdzie kreacjonizm jawnie uto¿samia siê z jego g³ówn¹ regionaln¹ (tj. amerykañsk¹) odmian¹ fundamentalistyczn¹. Co ciekawe, ogólniejsze i obszerniejsze (opracowane pod k¹tem antropologii kulturowej) informacje na temat idej kreacjonistycznych znajduj¹ siê w tej¿e encyklopedii pod has³em „Creation Myth”, ale tam, gdzie mo¿naby siê spodziewaæ odnoœnika do wspomnianego has³a „Creationism”, tj. pod

„Christianity”, takowego brak, za to funkcjê odrêbnej sekcji pe³ni ³¹cze do „Evolution. Theory of Darwin.” Równie myl¹ce jest has³o w najnowszej polskiej encyklopedii religii (autorstwa rodzimego propagatora ewolucjonizmu, Karola Sabatha: „Kreacjonizm”, Encyklopedia Religii PWN, t. VI), podobnie jak inne tego rodzaju informacje.

Kazimierz JODKOWSKI (red.), Teoria inteligentnego projektu – nowe rozumienie naukowoœci?, Biblioteka Filozoficznych Aspektów Genezy t. 2, Wydawnictwo Megas, Warszawa 2007.

Karol Marks & Fryderyk Engels Die deutsche Ideologie (1845–1846) 1

(2)

dwóch szeroko pojêtych stanowisk w sprawie pochodzenia i rozwoju ¿ycia, a przede wszystkim przedstawieniem ogólnych pojêæ cywilizacji, kultury, ideologii i religii.

Zasadniczo nasza analiza w pierwszej czêœci artyku³u polegaæ bêdzie na wydobyciu istotnych elementów t³a ogólnokulturowego.

Nasze podejœcie jest do pewnego stopnia zbie¿ne z metod¹ Kazimierza Jodkow- skiego. 3 Ró¿nica polega na tym, ¿e Jodkowski t³o konkurencyjnych doktryn przedsta- wia przy pomocy koncepcji epistemicznych uk³adów odniesienia, zaœ my u¿ywamy aksjologicznej koncepcji kultury.

II.

Omawiaj¹c kreacjonizm wspó³czesny ma siê pokusê, by bezpoœrednio przeciwsta- wiaæ to czy inne ujêcie hipotezy ewolucji jakiejœ konkretyzacji hipotezy stworzenia. Czym s¹ jednak konkretyzacje tak ogólnych hipotez? Metodologia wspó³czesna udziela na to pytanie jasnej odpowiedzi: owe hipotezy funkcjonuj¹ jednoczeœnie jako twierdzenia, do których w istocie dodawane s¹ postulaty szczegó³owe — i jako paradygmaty, to znaczy ogólne wzorce i zasady regulatywne, same nie podlegaj¹ce empirycznej weryfikacji, za to s³u¿¹ce jako silny, pozaempiryczny filtr konkurencyjnych interpretacji danych doœwiadczalnych. Znanymi przyk³adami paradygmatów s¹ geocentryzm i heliocen- tryzm w astronomii. Jak wiadomo, mimo stopniowej kumulacji danych potencjalnie falsyfikuj¹cych domniemanie o Ziemi jako nieruchomym œrodku Wszechœwiata,4 utrzy- mywa³o siê ono do czasów nowo¿ytnych za cenê komplikowania modeli geocentrycz- nych (epicykle), tak by jeszcze dawa³o siê z nich uzyskaæ rzeczywiste pozycje planet.

Jeszcze w staro¿ytnoœci pojawi³o siê w zwi¹zku z tym has³o „ocalania zjawisk” 5 poprzez tworzenie teorii geometrycznych daj¹cych ruchy niejednostajne i nie po okrê- gu dziêki nak³adaniu na siebie ruchów uznawanych za najprostsze i najdoskonalsze, tj.

3 Por. Metodologiczne aspekty kontrowersji ewolucjonizm-kreacjonizm, Realizm.

Racjonalnoœæ. Relatywizm t. 35, Wydawnictwo UMCS, Lublin 1998, s. 34; „W poszukiwaniu twardego j¹dra ewolucjonizmu”, Filozofia Nauki 2001, nr 2 (34), s. 7–18, http://www.nauka-a- religia.uz.zgora.pl/przedruki/pliki/download.php?file=18; „Rozpoznawanie genezy: istota sporu ewolucjonizm-kreacjonizm”, Roczniki Filozoficzne, t. 50 (2002), z. 3, s. 187–198, http://

www.nauka-a-religia.uz.zgora.pl/index.php?action=tekst&id=32; „Twarde j¹dro ewolucjonizmu”, Roczniki Filozoficzne, t. 51 (2003), z. 3, s. 77–117, http://www.nauka-a- religia.uz.zgora.pl/index.php?action=tekst&id=21; „Epistemiczny uk³ad odniesienia teorii inteligentnego projektu”, Filozofia Nauki nr 1(53) 2006, s. 95–105, http://www.nauka-a- religia.uz.zgora.pl/inne/pliki/download.php?file=78.

4 I niejednokrotnym postulowaniu heliocentrycznych modeli Kosmosu, na d³ugo przed Kopernikiem.

5 Wyra¿enie Ptolemeusza (Almagest 13.2), patrz te¿ Simpliciusza In Phys. 292.29. Wedle wyra¿enia M.R. Wrighta, w trakcie rozwoju astronomii hellenistycznej „teoria fizyczna uporczywie trzyma³a siê idej pasuj¹cych do aktualnych modeli astronomicznych” (Cosmology in Antiquity, Routledge, London, 1995, s. 160).

(3)

27

jednostajnych i po okrêgu. Paradygmat zwany dziœ geocentrycznym nie sprowadza³ siê tylko do jednego za³o¿enia, i¿ Ziemia jest nieruchomym œrodkiem Wszechœwiata, sko- ro obejmowa³ pogl¹dy na temat samego ruchu, pochodz¹ce od Platona i Arystotelesa.

Ale i to s¹ rzeczy znane i stosowane do analizy polemiki ewolucjonistów z kreacjo- nistami! Zarzuca siê tym pierwszym, szczególnie stronnikom darwinizmu, który — jak dobrze wiadomo — stanowi¹ w biologii zachodniej partiê dominuj¹c¹, ¿e ich przywi¹- zanie do w³asnego modelu ewolucji dorównuje sile przekonañ dawnych geocentry- stów. Niezale¿nie od paraleli historycznych, zarówno ewolucjoniœci niedarwinowscy, jak i sami kreacjoniœci, czêsto wieszcz¹ nadejœcie rewolucji naukowej,6 czyli defini- tywnej zmiany paradygmatu, która ma otworzyæ drogê nowym teoriom biologicznym.

III.

W naszym pojêciu tak¿e przedstawienie kontrowersji ewolucjonizm–kreacjonizm jako walki paradygmatów jest niewystarczaj¹ce. Rzecz w tym, i¿ dalej nie wiemy, cze- mu w³aœciwie ich zwolennicy maj¹ pozostawaæ w sporze. Jako ¿ywo nie wystêpuje sprzecznoœæ miêdzy, mówi¹c najproœciej, samym pojêciem, ¿e œwiat, w tym œwiat ¿ywy, siê rozwija (albo zwija), a pogl¹dem, ¿e mia³ on zewnêtrznego sprawcê. Dobrze ponad- to wiemy, ¿e od dawna ponawiane s¹ próby po³¹czenia obu tych idej np. w formie ewolucjonizmu teistycznego. To sk¹din¹d logicznie spójne stanowisko ani przez kon- sekwentnych transformistów, ani przez tradycjonalistycznych teistów nie jest trakto- wane powa¿nie, uwa¿a siê je raczej za wehiku³ przemycania elementów w³asnej dok- tryny do obozu przeciwnika. Musz¹ wystêpowaæ jakieœ pozalogiczne okolicznoœci, powoduj¹ce i podsycaj¹ce ów spór.

W ci¹gu dalszym przyjmiemy nastêpuj¹c¹ terminologiê. Ewolucj¹ nazywaæ bê- dziemy domniemany, wszechœwiatowy proces zmian, szczególnie w aspekcie przemian jednych gatunków istot ¿ywych (a co za tym idzie, tak¿e wy¿szych jednostek taksono- micznych) w inne. W tym rozumieniu zachodzenie procesu ewolucji jest hipotez¹, któ- rej weryfikacja nale¿y do nauk przyrodniczych, a szczególnie biologii. Najogólniej rozumian¹ wiarê w proces ewolucji nazywaæ bêdziemy, zgodnie z konwencj¹ dodawa- nia „-izmu”, ewolucjonizmem. Potrzebny jest jeszcze termin nazywaj¹cy tê, czy inn¹ doktrynê, konkretyzuj¹c¹ ogóln¹ hipotezê ewolucji (takich doktryn jest, jak wiadomo wiele: darwinizm, punktualizm itd.), i tu wykorzystamy star¹ nazwê „transformizm”. 7

6 W sensie Tomasza Kuhna (1922–1996), który wprowadzi³ ten zwrot oraz odpowiednio u¿y³ s³owa „paradygmat”, interpretuj¹c w³aœnie prze³om kopernikañski, por. jego The Struc- ture of Scientific Revolutions, 1957. Innym wyrazem intuicji, zgodnie z któr¹ za teoriami naukowymi kryj¹ siê zgo³a nienaukowe, nieweryfikowalne, za to bardzo trwa³e przekonania, jest doktryna themata (zasad tematycznych) Geralda Holtona (por. Thematic Origins of Scien- tific Thought, Harvard University Press, Cambridge, Mass. 1988).

7 Fr. „transformisme”, po raz pierwszy tego terminu u¿y³ Pawe³ Broca w r. 1867 — rozszerzamy jego pierwotny sens, poniewa¿ gdy siê upowszechnia³, u¿ywano go odnoœnie do stopniowych przemian gatunków.

III.

(4)

Podkreœlamy, ¿e czym innym s¹ doktryny ewolucji w ogólnoœci, a czym innym kon- kretne naukowe teorie ewolucji, tym bardziej ¿e wiele szczegó³owych pogl¹dów na pochodzenie gatunków wykazuje oba aspekty.

Wyliczamy przeto potrzebne nam „izmy”:

(a) Ewolucjonizm to pojêcie, ¿e œwiat siê rozwija (z ewentualnym dodaniem: …

pod wzglêdem cech istotnych).

(b) Transformizm to konkretyzacja ewolucjonizmu.

(c) Kreacjonizm to pojêcie, ¿e œwiat mia³ zewnêtrznego sprawcê (z ewentualnym dodaniem: … który wci¹¿ podtrzymuje œwiat w istnieniu).

(d) Emanacjonizm to pojêcie, ¿e znany nam œwiat stanowi szczebel czy te¿ poziom w hierarchii bezczasowego procesu kosmicznego) z ewentualnym dodaniem: … po- ziomem najni¿szym.)

(e) Eternalizm to pojêcie, ¿e œwiat istnieje odwiecznie (z ewentualnym dodaniem:

… w tym samym mniej wiêcej kszta³cie).

Logika pozwala pogl¹dy (a) oraz (c)–(e) skombinowaæ na wiele sposobów, co rzecz jasna pominê, podaj¹c tylko przyk³ad. „Kreacjonizm & eternalizm & ewolucjonizm =

œwiat zosta³ stworzony jako wieczny przez Boga ponadczasowego i odwiecznie siê rozwija”. Feliks Koneczny napisa³ kiedyœ, ¿e „¿yciem kieruje logika niewiele, a psy- chologia bardzo wiele”. 8 Wbrew mo¿liwoœciom logicznie spójnego uzgodnienia tych stanowisk, powszechnie uwa¿ane one s¹ za sprzeczne, a szczególnie kreacjonizm i ewolucjonizm. Musi mieæ to jak¹œ przyczynê, najpewniej tak¹, ¿e tezy, szczególnie metafizyczne inaczej „funkcjonuj¹” jako zwyk³e twierdzenia, a zupe³nie inaczej jako paradygmaty.

Wymienione stanowiska rzeczywiœcie funkcjonuj¹ jako paradygmaty, nie tylko w spekulatywnej metafizyce — s³u¿y³y i s³u¿¹ za koncepcje podstawowe dla przyrodo- znawstwa i doktryn spo³ecznych. Rzecz najlepiej przedstawiæ na przyk³adzie relacji ewolucjonizm–kreacjonizm, poniewa¿ jest to opozycja najlepiej rozpoznawana. Mo¿- na by oczywiœcie pos³u¿yæ siê któr¹œ z pozosta³ych kombinacji, szczególnie interesuj¹- ce by³oby przedstawienie z tego punktu widzenia stosunku emenacjonizmu i eternaliz- mu do kreacjonizmu.

Od razu nasuwa siê problem, czemu kreacjonizm historycznie rzecz bior¹c nie jest pogl¹dem stabilnym? Dlaczego ulega eliminacji albo podminowaniu przez pozosta³e stanowiska? Wiadomo, ¿e nie jest to kwestia wy³¹cznie historyczna. Dziœ twierdzi siê na przyk³ad, ¿e ewolucjonizm „dostarcza wyjaœnienia procesu kreacji”, albo w istotny sposób „uzupe³nia” kreacjonizm.

8 Prawa dziejowe oraz dodatek Bizantynizm niemiecki, Towarzystwo im. Romana Dmowskiego, Londyn 1982, s. 175.

(5)

29 IV.

Powo³amy siê na amerykañskiego historyka idei Artura Onckena Lovejoya (1873–

1962), który twierdzi³, i¿ podstawowymi obiektami badañ historii myœli ludzkiej s¹ tzw. przez niego unit-ideas 9, idee jednostkowe, historycznie kombinowane i rekombi- nowane, a tym samym tworz¹ce dynamiczny genotyp filozofii i ideologii. Nie chcemy rzecz jasna wchodziæ w polemikê z Lovejoyem, ani przypisywaæ mu wy³¹cznie tego pogl¹du. Gdyby wszak rozumieæ przytoczon¹ koncepcjê dos³ownie, to byœmy wrócili do punktu wyjœcia, to znaczy do kombinowania kreacjonizmu z pozosta³ymi z wymie- nionych stanowisk.

Tego regresu da siê ³atwo unikn¹æ, jeœli tylko zauwa¿yæ, i¿ w ci¹gu historii idei kombinacjom faktycznie ulegaj¹ nie idee jednostkowe w rozumieniu koncepcji pro- stych — lecz pewne kompleksy czy asocjacje, w których idea g³ówna powi¹zana jest z pogl¹dami zwyczajowo a powszechnie z ni¹ kojarzonymi. Te ostatnie wcale nie musz¹ z owej idei g³ównej wynikaæ, a niekiedy mog¹ byæ z ni¹ wrêcz sprzeczne.

Zgodnie z powy¿szym stwierdziæ nale¿y, co nastêpuje:

(a) kreacjonizm rzadko pojmowany jest jako pogl¹d, ¿e ktoœ stworzy³ œwiat;

(b) podobnie ewolucjonizm nieczêsto uznawany jest wy³¹cznie za nieokreœlon¹ bli¿ej odmianê procesualizmu, czyli wiary w to, ¿e wszechœwiat siê jakoœ „rozwija”

(albo „zwija”).

Takie postawienie sprawy, tj. rozpoznanie idei skojarzonych z oboma pogl¹dami pozwala: po pierwsze, jaœniej postawiæ sprawê ich niekoniecznego logicznie, a nie- uchronnego praktycznie konfliktu — i to wbrew podejmowanym wci¹¿ próbom ich

„uzgadniania”. Po drugie, mo¿e to pomóc w odpowiedzi na postawione ju¿ pytanie, czemu kreacjonizm historycznie tak czêsto znajduje siê w defensywie.

Wprawdzie nie mamy zamiaru podawaæ jakiegoœ kompletnego wyjaœnienia atrak- cyjnoœci ewolucjonizmu — w ramach tego artyku³u by³oby to swoj¹ drog¹ niemo¿liwe

— chcielibyœmy jednak przedstawiæ wyjaœnienie czêœciowe. Co wiêcej, chodzi o takie podejœcie, które nie polega³oby na wyjaœnieniach doraŸnych. Jedno z nich biegnie tak:

„Przeciwnicy tradycyjnego monoteizmu, a szczególnie chrzeœcijañstwa, co raz to bior¹ jak¹œ doktrynê i propaguj¹ j¹ tylko po to, aby zafa³szowaæ lub wprost zanegowaæ trady- cyjn¹ naukê o stworzeniu.” Dobrze wiadomo, i¿ taka argumentacja nie jest rzadkoœci¹, szczególnie w sporze o ewolucjonizm biologiczny.

W pewnym uproszczeniu asocjacje omawianych pogl¹dów wygl¹daj¹ nastêpuj¹co:

(a) Kreacjonizm kojarzy siê przede wszystkim z teizmem. Stwórca Wszechœwiata jest Kimœ Konkretnym, a nie tylko nieokreœlonym wspólnym pocz¹tkiem ³añcuchów przyczynowych, jak w dowodzie ex ratione causae efficientis, czyli drugiej drodze œw.

Tomasza z Akwinu. Drugim skojarzeniem jest pojêcie o niesamodzielnoœci bytowej

9 The Great Chain of Being: A Study of the History of an Idea, Harvard University.

Press, Cambridge, Mass., 1964, s. 3–23.

IV.

(6)

wszechœwiata. Uniwersum jest na sta³e pod³¹czone do Boskiej elektrowni bez poœred- nictwa akumulatora. Gdyby Bóg wyci¹gn¹³ nam wtyczkê, to œwiat momentalnie by siê skoñczy³, rozp³ywaj¹c siê w tej nicoœci, z której zosta³ powo³any do istnienia. Inaczej mówi¹c mamy do czynienia z doktryn¹ dwóch stworzeñ, pocz¹tkowego i ci¹g³ego.

Oba s¹ niezbêdne, aby œwiat zaistnia³ oraz istnia³. Pogl¹d, ¿e wystarczy stworzenie pocz¹tkowe, to znaczy, ¿e œwiat raz powo³any do istnienia posiada znaczn¹ samodziel- noœæ ontyczn¹ wzglêdem swojego Sprawcy, który w niego nastêpnie nie ingeruje nazy- wa siê deizmem — i z regu³y nie kojarzy siê z kreacjonizmem tradycyjnym.

Z kreacjonizmem kojarzy siê te¿ przekonanie, ¿e pewne podstawowe procesy w œwiecie jako ca³oœci, w œwiecie ¿ywym, czy wrêcz ludzkim, maj¹ charakter pejory- styczny. Mówi¹c potocznie, rzeczy same z siebie id¹ ku gorszemu. Zatem jakaœ inter- wencja czynnika nadprzyrodzonego by³aby potrzebna dla zapobie¿enia deterioracji

œwiata. S³owo „by³aby”, tryb przypuszczaj¹cy, ma tu nie tylko sens stylistyczny — z regu³y nie jesteœmy œwiadkami Boskiej interwencji, mo¿emy j¹ tylko domniemywaæ.

Dlatego niektórzy kreacjoniœci wspó³czeœni, zw³aszcza amerykañscy, robi¹ coœ w pew- nym sensie odwrotnego, to znaczy akcentuj¹ spontaniczny przebieg wielu zjawisk w³a-

œnie w kierunku nieporz¹dku, czy jak kto woli — degeneracji. Wykorzystuj¹ mianowi- cie uogólnienie teoretyczne takich faktów przyrodniczych w postaci Drugiej Zasady Termodynamiki — w celu wykazania, ¿e samorzutny postêp jest niemo¿liwy. Przyro- da, powiadaj¹, mo¿e tylko roztrwoniæ zasób porz¹dku nadany jej w chwili Stworzenia.

Nawiasem mówi¹c, czyni to chyba doœæ wolno — je¿eli tylko uwierzyæ naukowym oszacowaniom wieku Wszechœwiata i Ziemi.

(b) Ewolucjoniœci, rzecz jasna, odrzucaj¹ ten argument z Drugiej Zasady, co wiê- cej — czerpi¹ obfit¹ korzyœæ z tego, ¿e ewolucja zwykle kojarzy siê nie z pojêciem samorzutnej degeneracji, a przeciwnie — z pojêciem samorzutnego postêpu. Melio- ryzm (progresywizm) uwa¿any jest wrêcz za syjamskiego bliŸniaka ewolucjonizmu;

tak jakby Platon nie wymyœli³ ewolucji wstecznej, od mê¿czyzn przez kobiety do zwie- rz¹t. 10

Przez to ewolucjonizm kojarzy siê z samodzielnoœci¹ bytow¹ œwiata, i to nie sta- tyczn¹, jak w eternalizmie np. Arystotelesowskim, tylko z dynamiczn¹ i to skierowan¹ we w³aœciw¹, „postêpow¹” stronê. Zdaje siê, ¿e w³aœnie to stanowi o sile ewolucjoni- zmu jako paradygmatu, i to powoduje, i¿ kreacjonizm jest stanowiskiem s³abszym, mimo ¿e z logicznego punktu widzenia równie trudno uznaæ powo³anie do istnienia czegoœ z niczego — jak i emergencjê ewolucyjn¹, któr¹ rozumiemy jako przejawianie siê ontycznej nowoœci stopniowo, a nie jednorazowo, jak w kreacjonizmie.

Oczywiœcie, poza wykluczeniem nadprzyrodzonej interwencji stwórczej, ewolu- cjonizm zdaje siê mieæ wiele innych zalet w porównaniu z kreacjonizmem. Powiemy o dwóch. Ewolucjonizm, znów w pojêciu Lovejoya, jest neoplatoñskim Wielkim £añ- cuchem Bytu niejako uczasowionym. Wymiar bezczasowej emanacji zostaje w nim zast¹piony chronologiczn¹ sekwencj¹ wy³aniania siê bytów. Przy tej okazji ewolucjo- nizm zachowuje pojêcie, ¿e istnieje maksymalny zbiór tego, co mo¿e wspó³istnieæ.

10 Tim. 91a–92c.

(7)

31

Co wiêcej, niektórzy s¹dz¹, ¿e unika siê problemów, które w kreacjonizmie rodzi koniecznoœæ przejœcia z przedczasu, albo bezczasu w czas, a przeto zastanawiania siê nad problemem rozwa¿anym ju¿ przez œwiêtego Tomasza: czy œwiat stworzony musia³ mieæ pocz¹tek? Jak wiemy, Akwinata uzna³, ¿e rozum przyrodzony akurat tego roz- strzygn¹æ nie mo¿e. 11 Zatem to informacja pochodz¹ca z Objawienia decyduje, czy mamy uznaæ stworzenie œwiata odwiecznego przez ponadczasowego Boga (co jest oczy- wiœcie os³abion¹ i niesamodzieln¹ form¹ eternalizmu), czy te¿ stworzenie œwiata jako rozpoczynaj¹cego swoje istnienie od jakiegoœ punktu zero na osi czasu. Dyskusje to- czone przez kosmologów (z których znaczna czêœæ to ewolucjoniœci, tyle, ¿e na skalê kosmiczn¹, a nie biosferyczn¹) wskazuj¹, ¿e analogiczny problem ma równie¿ strona przeciwna. Co dzia³o siê przed Wielkim Wybuchem? 12

Dodajmy, ¿e angielski fizyk Fred Hoyle (1915–2001) twierdzi³, i¿ ¿aden Wielki Wybuch siê nie zdarzy³: Wszechœwiat jest nieskoñczony oraz istnieje odwiecznie, a z kosmologicznego punktu widzenia ma zawsze takie same parametry. Do tego materia ustawicznie, choæ dla nas niezauwa¿alnie, powstaje z niczego w ca³ym Wszechœwiecie (œrednio jeden atom wodoru na ka¿dy litr przestrzeni, w ci¹gu okresu rzêdu stu miliar- dów do miliarda lat). Niekiedy zastanawialiœmy siê, czy — pomijaj¹c, rzecz jasna, wzglêdy czysto fizyczne — niezbyt przychylne przyjêcie teorii Hoyle’a w œrodowisku naukowym wynika³o raczej z tego, ¿e w jego Wszechœwiecie nie ma postêpu (przynaj- mniej na wielk¹ skalê), czy raczej z tego, ¿e Hoyle uznawa³ kreacjê, wprawdzie spon- taniczn¹ i wy³¹cznie materii, ale jednak. Przyk³ad kosmologii Hoyle’a, a zreszt¹ tak¿e jego póŸniejszych koncepcji naukowych (na przyk³ad kierowanej panspermii) wskazu- je ponadto, ¿e asocjacja kreacjonizmu z teizmem nie jest bezwzglêdnie konieczna.

Z drugiej strony, nie wydaje mi siê, ¿eby taki ateistyczny kreacjonizm mia³ szansê na szersz¹ akceptacjê.

Drug¹ zalet¹ wydaje siê ³atwoœæ po³¹czenia ewolucjonizmu z pogl¹dem zwanym w filozofii anglosaskiej naturalizmem metodologicznym, czyli z dyrektyw¹ poszuki- wania wy³¹cznie wyjaœnieñ nie wykraczaj¹cych poza horyzont przyczyn materialnych.

Miêdzy innymi w tym w³aœnie kontekœcie nieprzypadkowo mówi siê o God-of-the- gaps, Bogu luk, czyli wyjaœnieniach kreacjonistycznych mo¿liwych (z perspektywy ewolucjonistów) tylko w obszarach nie rozpoznanych przez materialistyczne przyro- doznawstwo — i tylko tymczasowo. To wskazuje, ¿e ewolucjoniœci uwa¿aj¹ kreacjo- nizm nie za stanowisko naukowe, ale za fideistyczn¹ formê ucieczki w ignorancjê.

Swoj¹ drog¹ ów God-of-the-gaps przejawia siê na ró¿ne sposoby. Od upychania wyja-

œnieñ kreacjonistycznych w lukach wiedzy naukowej — taka prymitywna forma do- raŸnej epistemologii teistycznej — a¿ do subtelniejszego dope³niania istniej¹cych wy- jaœnieñ, na przyk³ad mechanicznych. To ostatnie robi³ na przyk³ad Newton uznaj¹c, ¿e Bóg co pewien czas reguluje zegar, jakim jest Uk³ad S³oneczny. 13

11 Por. De aeternitate mundi.

12 Œwiêty Augustyn da³ bardzo konkretn¹ odpowiedŸ na pytanie, co Bóg robi³ przed stworzeniem œwiata… (Conf., XI, 14).

13 Zsy³aj¹c komety, które swoim przyci¹ganiem mia³y niweczyæ nieregularnoœci orbit wy- wo³ane wzajemnym przyci¹ganiem planet, a przy okazji „od¿ywiaæ” planety nawadniaj¹c je.

IV.

(8)

Dzisiejszy œwiatopogl¹d ewolucjonistyczny obok samoistnoœci i autodynamiki

œwiata zawar³ w sobie koncepcjê samoistnej pe³ni bytu, tak w wymiarze ontologicz- nym, jak i epistemologicznym. Nieprzypadkowo Julian Huxley powiedzia³ podczas konferencji w Chicago w roku 1959, zorganizowanej z okazji obchodów stulecia wy- dania O powstawaniu gatunków, ¿e oto œwiêtuje siê dzieñ, w którym ewolucja zyska-

³a samoœwiadomoœæ w osobie Darwina.14 Tak oto powiedzenie Richarda Dawkinsa z Samolubnego genu, i¿ dziêki Darwinowi mo¿na byæ intelektualnie spe³nionym ate- ist¹ 15, nabiera chyba g³êbszego sensu.

Wskazywanie kolejnych elementów asocjacji kreacjonistycznej i ewolucjonistycz- nej stopniowo uzupe³nia obraz okolicznoœci, w których teza kreacjonistyczna zderza siê z ewolucjonistyczn¹. A pe³en zespó³ tych okolicznoœci wykracza poza funkcjonuj¹- ce œwiatopogl¹dy, bo jest nim po prostu kultura, nie tylko filozoficzna.

V.

Kulturê mo¿na pojmowaæ jako uk³ad norm i sprzê¿onych z nimi wartoœci. Samo przyjêcie perspektywy aksjologicznej niewiele zreszt¹ daje, trzeba jeszcze powiedzieæ coœ o strukturze tego systemu. W niniejszym artykule wykorzystamy elementy dwóch nowoczesnych doktryn, które wnosz¹ coœ konkretnego do strukturalno-aksjologicz- nych badañ nad kultur¹: porównawczej nauki o cywilizacjach Feliksa Konecznego i teorii normotypów Józefa Kosseckiego (stanowi¹cej t³umaczenie tej pierwszej na jê- zyk cybernetyki spo³ecznej w wersji Mariana Mazura). 16 Za Kosseckim przyjmiemy system dwudzielny, obejmuj¹cy ³¹cznie siedem rodzajów norm: 17

14 „Przyszli historycy uznaj¹ byæ mo¿e te obchody stulecia [wydania O powstawaniu gatunków] za przejaw krytycznego okresu naszej ziemi — okresu, w którym ewolucja w osobie dociekliwego cz³owieka sta³a siê prawdziwie samoœwiadoma.”; „The Evolutionary Vision”, (w:) Sol TAX (red.) Evolution after Darwin: The University of Chicago Centennial, vol. III, Issues in Evolution, Univ. of Chicago Press, Chicago 1960, s. 249.

15 „Ateista przed Darwinem móg³ powtórzyæ za Hume’m: „Nie umiem wyjaœniæ z³o¿onych projektów biologicznych. Wiem tylko, ¿e Bóg nie stanowi dobrego wyjaœnienia, wiêc musimy poczekaæ w nadziei, ¿e ktoœ wyst¹pi z lepszym.” Coœ mi siê zdaje, i¿ takie stanowisko, wprawdzie zgodne z logik¹, pozostawia³o uczucie niedosytu i mimo, ¿e ateizmu mo¿na by³o przed Darwinem broniæ z logicznego punktu widzenia, to w³aœnie dziêki Darwinowi mo¿na byæ ateist¹ intelektualnie spe³nionym.” The Blind Watchmaker: Why the Evidence of Evolution Re- veals a Universe Without Design, Norton, Nowy Jork 1986, s. 6.

16 Nie s¹ jedyne, doœæ wspomnieæ prace Anatola Rappaporta.

17 Cybernetyka spo³eczna, wyd. 2., PWN, Warszawa 1981, rozdz. 3. „Normotyp cywilizacyjny”.

(9)

33

Wiêkszoœæ z tych nazw t³umaczy siê sama przez siê; normy poznawcze œcis³e okre-

œlaj¹ kategoriê prawdy i determinuj¹ sposób uprawiania nauki, zaœ estetyczne — kate- goriê piêkna, tym samym wyznaczaj¹c zasady sztuki. Normy konstytutywne to zasady dzia³ania spo³eczeñstwa jako ca³oœci, mianowicie: ideologiczne odpowiadaj¹ naczel- nym celom zbiorowym, zaœ etyczne i prawne reguluj¹ dzia³ania jednostkowe i zbioro- we zgodnie z normami ideologicznymi — z tym, ¿e zasady etyczne odnosz¹ siê do tego, co w danym spo³eczeñstwie jest „s³uszne” (definiuj¹c tym samym kategoriê do- bra), zaœ prawne — do tego, co dozwolone wzglêdnie zabronione (na mocy odpowied- nich sankcji). Normy ekonomiczne reguluj¹ ¿ycie gospodarcze, okreœlaj¹c kategoriê dobrobytu, zaœ witalne reguluj¹ sprawy medycyny, higieny spo³ecznej (kategoria zdro- wia) i prokreacji. Poszczególne normy i ich rodzaje s¹ w ogólnym przypadku wzajem- nie powi¹zane: niemo¿liwe jest na przyk³ad, aby normy ekonomiczne czy witalne by³y zupe³nie niezale¿ne od etycznych, a te ostatnie — od ideologicznych. Nie mo¿na mó- wiæ o religii, nauce lub ekonomii „w ogóle”, tym bardziej o powszechnych zasadach na przyk³ad uprawiania nauki lub dzia³alnoœci gospodarczej — s¹ one zrelatywizowane kulturowo.

Zauwa¿my, i¿ uznanie centralnej pozycji norm konstytutywnych, a szczególnie ide- ologii, poci¹ga za sob¹ istotny akt demistyfikacji: skoro historycznie nie by³o i nie ma zdrowego spo³eczeñstwa pozbawionego celów zbiorowych, to bana³em okazuje siê mówienie o „wieku ideologii”, bo ka¿da epoka jest „wiekiem (swojej w³asnej) ideolo- gii”, a bezsensem wzywanie do eliminacji ideologii np. z edukacji, skoro nie ma dzie- dziny ¿ycia spo³ecznego, która by przynajmniej poœrednio nie by³a podporz¹dkowana w pewnym stopniu ideologii panuj¹cej. Swoj¹ drog¹, historycznie ideologia najczê-

œciej wywodzi siê z religii. Co wiêcej, mo¿na wskazaæ spo³eczeñstwa ¿yj¹ce wed³ug zasad ca³kowicie wywodz¹cych siê z wyznawanej religii, odpowiednie systemy norm zwiemy sakralnymi (Koneczny). Odwrotnie, system zgo³a bezreligijny nazwaæ mo¿na asakralnym.

Tak dla danego spo³eczeñstwa w ró¿nych momentach historycznych, jak i dla ró¿- nych spo³eczeñstw systemy zasad stanowi¹ce szkielet normatywny ich kultur mniej lub bardziej siê ró¿ni¹. Mo¿na jednak wyró¿niæ pewne klasy podobieñstwa owych sys- temów, zwane cywilizacjami (Koneczny) lub normotypami cywilizacyjnymi (Kossec- ki). W dalszym ci¹gu istotny oka¿e siê nastêpuj¹cy fakt zwi¹zany z metodologi¹ kultu- roznawstwa. Otó¿ cywilizacje Koneczniañskie odpowiadaj¹ pewnym fazom rozwojo- wym kultur historycznych wyidealizowanym tak, ¿e otrzymuje siê systemy norm nie-

1RUP\ FLVáH

SR]QDZF]H

HVWHW\F]QH

LGHRORJLF]QH

HW\F]QH

NRQVW\WXW\ZQH

SUDZQH

HNRQRPLF]QH

GHF\]\MQH

ZLWDOQH

V.

(10)

sprzecznych i zharmonizowanych. 18 Taka idealizacja pozwoli³a Konecznemu na uchwy- cenie podstawowych prawid³owoœci strukturalnych, obowi¹zuj¹cych w uniwersum cywilizacji, w tym rozwi¹zanie ogólnego problemu stosunku religii i cywilizacji, wraz z wyró¿nieniem cywilizacji sakralnych i wskazaniem ich dwóch najwa¿niejszych hi- storycznie przyk³adów: systemu bramiñskiego (klasycznej cywilizacji hinduskiej) i ¿ydowskiego. Jednak skupienie uwagi na wyidealizowanych normotypach spowodo- wa³o deprecjacjê wystêpuj¹cych w rzeczywistoœci systemów mieszanych, bêd¹cych wynikiem zarówno wzajemnego oddzia³ywania ró¿nych kultur, jak i samorzutnych prze- kszta³ceñ systemów norm spo³ecznych.

Systemowe ujêcie norm spo³ecznych pozwala na wyjœcie poza naiwn¹ koncepcjê relacji miêdzy nauk¹ a religi¹. Z regu³y przedstawia siê ów stosunek nastêpuj¹co:

— tak, jakby religia i nauka by³y niesprowadzalnymi do siebie dziedzinami i to pozbawionymi kontekstu ogólnokulturowego. O ile zaznacza siê dynamiczny charak- ter ich relacji, to z regu³y wskazuje siê na stopniowy zanik elementu religijnego na rzecz naukowego, przy okazji sugeruj¹c, jakoby istnia³ miêdzy nimi konflikt.

Jak wiemy, nauce i religii odpowiadaj¹ ró¿ne rodzaje norm. Jednak wyst¹pienie anta- gonizmu nauki i religii wymaga przede wszystkim niezale¿noœci norm poznawczych wzglêdem ideologicznych. A jest to sytuacja historycznie wyj¹tkowa, spotykana w³aœci- wie tylko w kulturach, które przejê³y pojêcie autonomii prawdy wypracowane w staro-

18 Koneczny wyró¿nia³ siedem ¿ywych tzw. cywilizacji historycznych, tj. takich, ¿e spo³eczeñstwa, funkcjonuj¹ce wed³ug ich norm, wywar³y znaczny wp³yw na dzieje powszechne:

arabsk¹, bizantyjsk¹, bramiñsk¹, chiñsk¹, ³aciñsk¹, turañsk¹, ¿ydowsk¹.

(11)

35

¿ytnej Grecji, szczególnie w Atenach. Do takich cywilizacji nale¿a³a cywilizacja ³aciñska

— i do pewnego stopnia arabska w swoim okresie klasycznym. W innych systemach, szczególnie sakralnych, element poznawczy jest podporz¹dkowany ideologicznemu.

VI.

Kultura amerykañska jest interesuj¹cym przypadkiem systemu mieszanego, który chyba lepiej opisuje siê w terminach dominacji okreœlonych rodzajów norm, ni¿ przy pomocy typów idealnych. Przewa¿aj¹ w nim normy ekonomiczne i prawne; obywate- lom zosta³ narzucony imperatyw d¹¿enia do jednostkowego dobrobytu, a jednoczeœnie wychowuje siê ich w kulcie legalnoœci, co razem odpowiada ideologii utylitarnej, sta- nowi¹cej podstawê liberalnej demokracji. Zarówno z elementarnej analizy jej konse- kwencji, jak i z empirii wynika, ¿e jest to czynnik nadrzêdny, a w najlepszym razie neutralny wobec nauki opartej na autonomii prawdy. Doœæ wspomnieæ poprawnoœæ polityczn¹, która nie jest ¿adnym wynaturzeniem czy ekscesem, a przeciwnie: dobrze zorganizowanym systemem zapobiegania rozpowszechnianiu doktryn choæby poten- cjalnie szkodliwych dla liberalnego pokoju spo³ecznego, i to ju¿ od poziomu leksykal- nego, zgodnie z zasad¹, i¿ kto cenzuruje jêzyk, ten panuje nad myœlami. Jeszcze Hob- bes stwierdzi³:

I chocia¿ tam, gdzie chodzi o doktryny, nale¿y mieæ na wzglêdzie tylko prawdê, to przecie¿

nie jest to niezgodne z regulowaniem doktryn ze wzglêdu na interes pokoju. Doktryna naruszaj¹ca pokój nie mo¿e byæ prawdziwa, tak samo, jak pokój i zgoda nie mog¹ byæ sprzeczne z prawem natury. 19

Wspó³czesn¹ form¹ utylitaryzmu jest liberalizm, przynajmniej w skrajnej formie skierowany przeciwko tradycyjnej religii, przeto asakralny.

Zarazem otwarcie wystêpuje fundamentalizm religijny, wywodz¹cy siê jeszcze z purytanizmu. Faktycznie jest to tendencja sakralna, skoro fundamentaliœci d¹¿¹ do objêcia zasadami religijnymi wszystkich dziedzin ¿ycia. Podobnie jak w innych takich przypadkach, ideologiê wywodzi siê ze œwiêtych tekstów, dokonuj¹c literalnej egzege- zy Biblii, a szczególnie Starego Testamentu. Jej wynikom odpowiada wspomniany w punkcie I. kreacjonizm fundamentalistyczny, jej tak¿e podporz¹dkowuje siê pewne dziedziny przyrodoznawstwa — przede wszystkim geologiê oraz paleontologiê, które funduje siê na „geologii potopowej”, zwanej te¿ „geologi¹ m³odej Ziemi”, dopasowa- nej do biblijnej skali czasu rzêdu 10 000 lat. Powsta³y tak¿e odpowiednie teorie radio- chemiczne, astronomiczne i kosmologiczne. 20 Czêsto twierdzi siê, i¿ termin creation

19 Lewiatan, t³. Czes³aw Znamierowski, PWN, Warszawa 1954, rozdz. XVIII, s. 157.

20 Patrz np. prace D. Russella Humphreysa. Istnieje pismo o ambicjach naukowych Cre- ation Ex Nihilo Technical Journal, przemianowane niedawno na Journal of Creation (http://

www.answersingenesis.org/tj/archive/). Propagand¹ tych doktryn zajmuje siê np. Creation Re- search Society (Towarzystwo Badañ Kreacjonistycznych), publikuj¹ce od 1964 r. CRS Quar- terly; http://www.creationresearch.org/crsq.html. Patrz te¿ artyku³y na stronie Institute for Cre- ation Research, http://www.icr.org.

VI.

(12)

science, stanowi¹cy synonim kreacjonizmu fundamentalistycznego, jest nieadekwat- ny, skoro chodzi tu o „naukê” uprawian¹ w œcis³ej zale¿noœci od tekstu biblijnego.

Faktycznie, nie stanowi to nauki sensu stricto, w powszechnym rozumieniu zachodniej tradycji przyrodoznawczej, ale jest nauk¹ sensu lato, czyli pomna¿aniem wiedzy zgod- nie z okreœlonymi kryteriami ideologicznymi.

Œcieraj¹ siê dwie si³y zasadniczo wrogie autonomii prawdy, choæ nietrudno stwier- dziæ, i¿ nie jest to wcale osi¹ ich konfliktu. Stawk¹ jest po prostu przysz³a forma i fundament ideologii amerykañskiej, a sprawa wolnoœci badañ naukowych jest wobec niej ca³kiem instrumentalna. Nale¿y podkreœliæ, ¿e niesprowadzalnoœæ zasad mo¿e iœæ w parze z podobieñstwem metod propagandowych. Koœcio³y nawzajem upodobniaj¹ sposoby pozyskiwania i utrzymywania wiernych do technik marketingu i sprzeda¿y powszechnie przyjêtych w gospodarce. Powsta³a sieæ kombinatów zbawienniczych nosz¹ca nazwê nowej religii amerykañskiej (the new American religion). Ta konwer- gencja ma, rzecz jasna, skutki doktrynalne. Wiernym, a raczej klientom, wmawia siê np. niemal natychmiastow¹ skutecznoœæ akcesu do konkretnego wyznania. 21

VII.

Na takim — ogólnie tu zarysowanym — tle w pocz¹tkach lat dziewiêædziesi¹tych wesz³o na scenê amerykañskiej debaty publicznej stronnictwo neokreacjonistyczne, nazywaj¹ce siebie Ruchem Inteligentnego Projektu (Intelligent Design Movement). 22 Jego doktryna, jak i metody dzia³ania odró¿niaj¹ je od kreacjonizmu tradycyjnego.

Ruch IP wywo³a³ powa¿n¹ dyskusjê, skoordynowa³ protesty przeciwko domniemanej cenzurze darwinistycznej w wydawnictwach naukowych, o¿ywi³ spory administracyj- ne i s¹dowe wokó³ nauczania ewolucjonizmu, a tak¿e œwietnie zorganizowa³ propa- gandê w szko³ach, szczególnie wy¿szych — te i inne zjawiska wskazuj¹, i¿ darwinizm bêdzie jeszcze d³ugo walczy³ nie tylko o byt, ale i o dominacjê, przynajmniej w Amery- ce.23 Pocz¹tki Inteligentnego Projektu wi¹¿e siê powszechnie z publikacj¹ ksi¹¿ki Dar- win on Trial.24 emerytowanego (obecnie) profesora prawa z Uniwersytetu w Berkeley

21 Nie miejsce tu na rozwa¿ania, gdzie koñczy siê wp³yw „wolnorynkowych” technik reklamowych, a gdzie zaczyna analogiczne, a pochodz¹ce ze staro¿ytnego judaizmu, przekonanie o tym, i¿ przejawy przychylnoœci Boga s¹ zasadniczo doczesne.

22 Czêœæ niniejszego eseju dotycz¹ca bezpoœrednio ruchu IP stanowi modyfikacjê naszego artyku³u „Filozofia neokreacjonizmu amerykañskiego. O istocie doktryny inteligentnego projektu”, Filozofia Nauki, r. XIV (2006), nr 1 (53), s. 85–93.

23 Argumenty zwolenników i przeciwników IP zawarte s¹ np. w zbiorze pod red. Roberta T. PENNOCKA Intelligent Design Creationism and Its Critics: Philosophical, Theological, and Scientific Perspectives, MIT Press, Cambridge, Ma. 2001.

24 Dostêpnej po polsku w naszym t³umaczeniu: Darwin przed s¹dem, Vocatio, Warszawa 1997. Patrz te¿ nasz artyku³ „The Universal Acid Bath: a Glimpse into Darwinism”, Res Humanae, vol. 8e (2000), s. 101–109. Prze³o¿ono te¿ fragment innej ksi¹¿ki JOHNSONA Reason in the Balance: The Case Against Naturalism in Science, Law, and Education (1995) — Wielka

(13)

37

Phillipa E. Johnsona (1991), który zorganizowa³ potem kilka seminariów dla naukow- ców, zainteresowanych krytyk¹ darwinizmu, choæ — jak wskazuje Kazimierz Jodkow- ski — sama nazwa siêga bezpoœrednio artyku³u Charlesa Thaxtona z 1988 r., a poœred- nio co najmniej po³owy XIX w. 25

U pocz¹tków ruchu IP le¿¹ te¿ prace biochemika z Uniwersytetu Lehigh, Michaela Behe’ego, który jednak wyda³ Darwin’s Black Box 26 (Czarn¹ skrzynkê Darwina) dopiero w 1996 r. Trzeci¹ wa¿n¹ postaci¹ jest William Dembski, matematyk-probabili- sta, autor wydanej w r. 1998 The Design Inference (co œciœle, choæ niezgrabnie prze- k³ada siê jako Wnioskowanie o projekcie, lepiej mo¿e Jak wykrywa siê inteligentny projekt). Z ruchem identyfikowany jest tak¿e filozof Alvin Plantinga, choæ jego zain- teresowania s¹ znacznie szersze. Mo¿na dodaæ, i¿ inicjator ruchu, Phillip Johnson, na- wróci³ siê dopiero oko³o trzydziestki, i jak wielu innych neokreacjonistów jest tak zwa- nym chrzeœcijaninem ewangelikalnym. Propaganda IP znajduje odzew w œrodowiskach akademickich o tej w³aœnie orientacji religijnej. Chrzeœcijañstwo ewangelikalne stawia charakterystyczny wymóg, maj¹cy Ÿród³o jeszcze w XVII-wiecznych praktykach pu- rytañskich, mianowicie ¿¹da nawrócenia i dania temu publicznego œwiadectwa.

G³ówn¹ organizacj¹, szerz¹c¹ idee IP, jest za³o¿ony w r. 1996 Oœrodek Odnowy Nauki i Kultury (Center for the Renewal of Science and Culture, charakterystyczne, ¿e w r. 2002 nazwê skrócono o s³owo ‘Renewal’) — oddzia³ neokonserwatywnego Di- scovery Institute w Seattle, natomiast g³ównym towarzystwem naukowym jest Miê- dzynarodowe Towarzystwo Badañ nad Z³o¿onoœci¹, Informacj¹ i Projektem (Interna- tional Society for Complexity, Information, and Design, ISCID). Nasz artyku³ dotyczy zgo³a innych kwestii, ni¿ polityczne filiacje neokreacjonistów. Wypada jednak zazna- czyæ, ¿e asocjacja neokreacjonizm–neokonserwatyzm jest tylko czêœciowo trafna, jeœli neokonserwatyzm rozumieæ w¹sko, jako ugrupowanie ¿ydowskich trockistów, którzy wyrobili sobie w³asn¹, agresywn¹ mutacjê konserwatyzmu. Z tych jedni publicznie wyra¿ali w¹tpliwoœci wzglêdem darwinizmu (Irving Kristol), inni bezpoœrednio prze- ciwstawiali siê IP (Charles Krauthammer). Jednak Discovery Institute, tak jak inne inicjatywy neokonserwatywne w szerszym sensie, op³acany jest przez bogacza wyzna- j¹cego fundamentalizm biblijny, Howarda F. Ahmansona, który jest z kolei uczniem metafizyczna opowieœæ nauki, z pos³owiem Kazimierza Jodkowskiego, t³. Piotr Bylica, Archiwum „Na Pocz¹tku…”, z. 13. Phillipa Johnsona nie nale¿y myliæ z australijskim funda- mentalist¹, J. Wallace G. Johnsonem, autorem broszury The Crumbling Theory of Evolution (Brisbane 1982), która zosta³a z inicjatywy Macieja Giertycha wydana po polsku w t³. Jana Kempskiego, Na bezdro¿ach teorii ewolucji, Michalineum, Warszawa-Struga 1989. Ta broszurka pojawi³a siê w warunkach prawie zupe³nej nieobecnoœci rzetelnej literatury kreacjonistycznej w Polsce i walnie przyczyni³a siê do publicznego skojarzenia kreacjonizmu z naiwnymi argumentami religianckimi.

25 „Antynaturalizm teorii Inteligentnego projektu”, Roczniki Filozoficzne, t. LIV, nr 2 (2006), s. 65–66.

26 Po polsku ukazywa³y siê przek³ady jego artyku³ów w piœmie Polskiego Towarzystwa Kreacjonistycznego Na Pocz¹tku…. Na rok 2007 planowane jest wydanie przek³adu Darwin’s Black Box.

VII.

(14)

Rousasa J. Rushdoony’ego 27 — znanego ideologa rekonstrukcjonizmu chrzeœcijañ- skiego (Christian Reconstructionism). Jest to wspó³czesna wersja kalwinizmu, zawie- raj¹ca m.in. dezyderaty minimalizacji w³adzy pañstwowej i wprowadzenia „prawa Bo¿ego”, to jest przepisów starotestamentowych, ³¹cznie z instytucj¹ niewolnictwa.

¯¹danie wprowadzenia staro¿ytnych praw ¿ydowskich zwie siê czêsto teonomizmem.

Pomys³y Rushdoony’ego pochodz¹ z prac Kalwina i póŸniejszych teologów kalwiñ- skich — przeto znów spotykamy tradycjê purytañsk¹ u jej Ÿróde³ — oraz póŸniejszych wyrazicieli tendencji sakralnych. 28 Ze sponsorów Instytutu ujawniono poza tym kon- serwatywnych milionerów Philipa Fredericka Anschutza i Richarda Mellona Scaife oraz Fundacjê MacLellanów.

IP pos³uguje siê tak zwan¹ strategi¹ klina (the Wedge). W pochodz¹cym z r. 1999 dokumencie Centrum Odnowy Nauki i Kultury 29 znalaz³ siê opis trójfazowej strategii zaczynaj¹cej siê od popierania i popularyzacji badañ w dziedzinie paleontologii i bio- logii molekularnej, rzecz jasna tych badañ, których wyniki mog¹ byæ k³opotliwe dla darwinistów. Nastêpna faza mia³a polegaæ na pozyskaniu zwolenników w krêgach opi- niotwórczych i wp³ywu na œrodki masowego przekazu, a tak¿e na oddzia³ywaniu na instytucje kszta³cenia nauczycieli w USA. Wreszcie w fazie trzeciej IP mia³ przejœæ do ofensywy, czyli do otwartej konfrontacji z materializmem. Analogia z dzia³aniem kli- na, stopniowo poszerzaj¹cego ma³¹ szczelinê, jest oczywista. Dla nas znaczenie ma faza pierwsza, do której powrócimy w dalszym ci¹gu. Gwoli ciekawoœci stwierdzimy tylko, i¿ pierwsze dwie fazy strategii klina rozpisane zosta³y na plan piêcioletni, na lata 1999–2003. Jak siê zdaje, strategia ta by³a realizowana bez opóŸnieñ. Pozostaje wszak bariera prawna. Wbrew rozpowszechnionym opiniom, jakoby w Ameryce s¹dy prze-

œladowa³y ewolucjonistów, jedynym procesem, który zakoñczy³ siê dla nich niekorzyst- nym wyrokiem by³ proces Scopesa w r. 1925 — jak wiadomo, bêd¹cy wynikiem pro- wokacji American Civil Liberties Union (Amerykañskiego Stowarzyszenia na Rzecz Wolnoœci Obywatelskich, ACLU). W grudniu 2005 r. zapad³ niekorzystny dla neokre- acjonistów wyrok w sprawie Kitzmiller & al. przeciwko okrêgowi szkolnemu Dover (Pennsylwania). Sêdzia uzna³, ¿e nauczanie doktryny IP w szko³ach stanowi pogwa³ce- nie I poprawki do Konstytucji USA, poniewa¿ IP nie jest nauk¹, i „nie daje siê oddzie- liæ od swoich kreacjonistycznych, a zatem religijnych, poprzedników”.

IP jest w swojej istocie filozoficznej odœwie¿eniem i uproszczeniem klasycznej teologii naturalnej. G³ówn¹ tez¹ IP jest, ¿e ¿ycie stanowi wynik celowego dzia³ania

27 1916–2001, jego rodzice ocaleli z tureckiej masakry Ormian w 1915 r.

28 Teonomiœci nie s¹ jedynymi sponsorami. W roku 2000 Fundacja Billa i Melindy Gatesów przekaza³a Instytutowi milion dolarów, a potem obieca³a dziesiêcioletni grant w sumie kolejnych dziewiêciu milionów. Mimo i¿ lwia czêœæ tej sumy zosta³a przeznaczona na Projekt Cascadia, nie maj¹cy ¿adnego zwi¹zku z IP (s¹ to studia nad rozwojem transportu publicznego w stanach Oregon, Waszyngton i Kolumbii Brytyjskiej), to i tak ewolucjoniœci zareagowali wœciek³oœci¹.

29 Dostêpny na licznych stronach ewolucjonistycznych jako „The Wedge Document”, np.

http://www.antievolution.org/features/wedge.html. Komentarz Centrum Odnowy Nauki i Kultury: The „Wedge Document”: So What”, http://www.discovery.org/scripts/viewDB/filesDB- download.php?id=349.

(15)

39

jakiegoœ rozumnego planisty czy te¿ projektanta. Œwiêty Tomasz z Akwinu doda³by zaraz „…a tego wszyscy nazywaj¹ Bogiem”. W dyskusjach publicznych zwolennicy IP unikaj¹ tego i zwykle deklaruj¹, i¿ stwierdzenie to¿samoœci projektanta nie jest ich zadaniem, choæ rzecz jasna wcale nie od¿egnuj¹ siê od wskazania zbie¿noœci tezy o istnieniu projektanta ¿ycia i treœci Objawienia biblijnego. Elliot Sober ow¹ g³ówn¹, uproszczon¹ tezê nazywa mini-Id. 30Nie mo¿emy siê tu szerzej zaj¹æ wynajdywaniem paraleli IP we wczeœniejszej literaturze. 31

Ewolucjoniœci z regu³y uwa¿aj¹ unikanie kwestii to¿samoœci projektanta za wy- krêt, nierzadko cytuj¹c powiedzenie biologa Leonarda Krishtalki, mianowicie: „IP jest kreacjonizmem w tanim smokingu” (creationism in a cheap tuxedo). Wolelibyœmy u¿yæ innego terminu, pozornie tylko paradoksalnego, mianowicie „deistyczna” czy te¿ „de- istycznie uproszczona” teologia naturalna. Fakt bowiem, ¿e argumenty neokreacjoni- stów w istocie prowadz¹ w kierunku teizmu, nie przeszkadza w tym, ¿e na rynek maso- wy kieruje siê argumentacjê, pozbawion¹ konkretnych odniesieñ do Boga i religii, poza tym o in¿ynierskim wydŸwiêku.32

Oprócz wymogów propagandy, kierowanej do silnie zateizowanych œrodowisk, dzia³a tu zapewne ogólna tendencja filozofii anglosaskiej, zgodna ze „szkock¹” wersj¹ ideologii wolnomularskiej i utrzymuj¹ca siê nieprzerwanie od czasów Oœwiecenia. To ostatnie stwierdzenie nie stanowi bynajmniej wyrazu jakiejœ spiskowej teorii dziejów.

Fakt, ¿e masoneria by³a inkubatorem i noœnikiem organizacyjnym koncepcji oœwiece- niowych, nie jest dla historyków niczym nowym, podobnie jak zasadnicza rola œrodo- wiska masoñskiego w tworzeniu Stanów Zjednoczonych, szczególnie w formu³owaniu zasad Deklaracji Niepodleg³oœci i Konstytucji. 33 Pewne koncepcje i terminy, choæby

30 Por. „What Is Wrong with Intelligent Design”, The Quarterly Review of Biology, vol. 82, No. 1 (March 2007), s. 3–8.

31 Przy tej okazji zwraca uwagê ksi¹¿ka Piotra LENARTOWICZA Elementy filozofii zjawiska biologicznego, Wydawnictwo Apostolstwa Modlitwy, Kraków 1986. Autor jawnie wskazuje na (pisz¹c w jêzyku IP, patrz ni¿ej) nieredukowaln¹ z³o¿onoœæ uk³adów biologicznych. Por. np.

Elementy…, §§ 186–190.

32 Ciekawe, ¿e klasyczny deizm wci¹¿ znajduje zwolenników wœród anglosaskiej elity intelektualnej, czego przyk³adem jest odejœcie od ateizmu filozofa tej klasy, co Anthony Flew.

W jednym z wywiadów stwierdzi³ on: „I’m quite happy to believe in an inoffensive inactive god” [Chêtnie godzê siê na jakiegoœ nieszkodliwego, nieaktywnego boga], dodaj¹c, i¿ to dowody naukowe doprowadzi³y go do wiary w niezainteresowane [cz³owiekiem] bóstwo, o którym mówili Arystoteles i Jefferson — Duncan CRARY „No longer atheist, Flew stands by „Presumption of Atheism””, Humanist Network News, 22 XII 2004, http://www.humaniststudies.org/enews/

index.html?id=172&article=0. W 2006 r. Flew przyj¹³ nagrodê im. Phillipa E. Johnsona nadawan¹ przez ewangelikaln¹ uczelniê Biola University (instytucjê aktywnie wspieraj¹c¹ IP, patrz http:/

/www.biola.edu/id/about/). W tym¿e roku podpisa³ apel uczonych do rz¹du brytyjskiego wzywaj¹cy do nauczania IP w ramach programu nauk przyrodniczych (Christopher MORGAN &

al. „Creationism gains foothold in schools”, The Sunday Times, 31 XII 2006).

33 Terminu „œrodowisko” u¿yliœmy celowo. G³ówny autor tych dwóch dokumentów, Tomasz Jefferson masonem osobiœcie podobno nie by³, z Ojców Za³o¿ycieli w opozycji do wolnomular-

VII.

(16)

ów (deklaratywnie) nieznany Projektant albo idea unifikacji koncepcji kreacjonistycz- nych ró¿nych wyznañ przy pomocy IP, 34 pasuj¹ do ideologii masoñskiej z jej Wielkim Architektem Œwiata i dyrektyw¹ poszukiwania wspólnych elementów ró¿nych reli- gii.35

VIII.

Podstawowy leksykon IP nie jest zbyt bogaty 36 — oprócz rzecz jasna inteligentne- go projektu obejmuje nastêpuj¹ce terminy: z³o¿on¹ i specyficzn¹ informacjê 37 (com- plex-specified information, CSI), nieredukowaln¹ z³o¿onoœæ (irreducible complexity, IC), a tak¿e filtr eksplanacyjny (explanatory filter). W kontekœcie polemicznym czêsto u¿ywany jest naturalizm metodologiczny (methodological naturalism, MN), a czasem stwa sta³ 2. prezydent USA, Jan Adams (podobnie jak jego syn Jan Quincy, 6. prezydent).

Wiernymi dzieæmi wdowy byli za to Beniamin Franklin i Jerzy Waszyngton.

34 Charakterystyczn¹ metafor¹ takiej unifikacji jest przywo³any przez jednego z ideologów IP „Wielki Namiot” (Big Tent): Paul A. NELSON „Life in the Big Tent: Traditional Creationism and the Intelligent Design Community”, Christian Research Journal, vol. 24 (2002), no. 4, s. 20–25; http://www.equip.org/free/DL303.pdf.

35 Dla wstêpnej orientacji co do historii i ideologii masoñskiej wci¹¿ mo¿na poleciæ Ludwika HASSA Wolnomularstwo w Europie Œrodkowo-Wschodniej w XVIII i XIX wieku, Ossolineum, Wroc³aw 1982 — wstêp i rozdz. I. Z nowszych opracowañ np. Michael R. POLL (red.) Masonic Enlightenment: The Philosophy, History and Wisdom of Freemasonry, Cor- nerstone Book Publishers, Metairie, La. 2006; Allen E. ROBERTS Freemasonry in American History, Macoy Pub. & Masonic Supply Co., Richmond, Va. 1985.

36 Patrz artyku³y w cytowanym zbiorze Intelligent Design Creationism and Its Critics, szczególnie Alvina PLANTINGI, „Methodological Naturalism?”, s. 339–361 (w Internecie: http://

id-www.ucsb.edu/fscf/library/plantinga/mn/), oraz Williama A. DEMBSKIEGO, „Intelligent De- sign as a Theory of Information”, s. 553–573 (w Internecie: http://www.asa3.org/ASA/PSCF/

1997/PSCF9-97Dembski.html). Sam Dembski oprotestowa³ przedruk tego artyku³u uwa¿aj¹c,

¿e Pennock wybra³ do swojej antologii materia³ przestarza³y, nie odpowiadaj¹cy zaawansowaniu pracy autora nad teori¹ informacji biologicznej (por. „Statement by William A. Dembski on the publication of Robert Pennock’s new book with MIT Press: How Not to Debate Intelligent Design”, http://www.designinference.com/documents/01.02.pennock_anthology_MIT.htm).

Jednak nastêpne publikacje Dembskiego nie wprowadzaj¹ zasadniczo nowych pojêæ do doktryny IP, a tylko pewne warianty, np. nieredukowalnego rdzenia systemu (irreducible core). Por. „Irre- ducible Complexity Revisited”, s. 2–3 (http://www.designinference.com/documents/2004.01.

Irred_Compl_Revisited.pdf). Zestawienie podstawowych pojêæ IP znajduje siê te¿ w artykule DEMBSKIEGO, „The Logical Underpinnings of Intelligent Design” (http://www.designinference.

com/documents/2002.10.logicalunderpinningsofID.pdf). Zaznaczamy, i¿ nie zajmujemy siê pojêciami technicznymi, które nale¿¹ do rusztowania matematycznego teorii IP w wersji Dembskiego, takimi jak granica prawdopodobieñstwa wspomniana w przyp. 39. poni¿ej.

37 Nie wszystkie z wyliczonych terminów zosta³y wymyœlone przez teoretyków IP. W³aœnie

„z³o¿on¹ i specyficzn¹ informacjê” wymyœli³ ewolucjonista Leslie Orgel przy okazji spekulacji o powstaniu ¿ycia.

(17)

41

teizm metodologiczny (methodological theism). Naturalizm metodologiczny to dyrek- tywa wyjaœniania naukowego nakazuj¹ca poszukiwanie przyczyn naturalnych, zaœ za- braniaj¹ca przywo³ywania czynników nadprzyrodzonych. Jego przeciwstawieniem jest metodologiczny teizm. Dembski wprowadza jeszcze pewne terminy techniczne z teorii prawdopodobieñstwa.

Informacjê okreœla siê tu jako wiedzê o tym, która konkretnie mo¿liwoœæ, nale¿¹ca do okreœlonego zbioru, zosta³a zaktualizowana. Informacja z³o¿ona to po prostu infor- macja o „du¿ej” (ilekolwiek mia³oby znaczyæ „du¿ej”) mierze Shannonowskiej. Dlate- go ewolucjoniœci czêsto pytaj¹, jaki jest w³aœciwie sens dodawania kwalifikatora „z³o-

¿ony”. Informacja specyficzna to taka, która ma sens w kontekœcie jakiegoœ uprzednio ustalonego wzorca. A zatem informacja o tym, ¿e strza³a utkwi³a gdzieœ w œcianie, jest niespecyficzna. Informacja o tym, ¿e utkwi³a w œrodku namalowanej na œcianie tarczy, bêdzie specyficzna, o ile tarcza zosta³a namalowana przed wypuszczeniem strza³y. Spe- cyfikacja wynika z relacji miêdzy informacj¹ o po³o¿eniu strza³y a wiedz¹ o istnieniu wzorca (tarczy). Jeœli tarcza zosta³a namalowana po fakcie, np. przez marnego strzelca, to wtedy zamiast specyfikacji bêdziemy mieli do czynienia z fabrykatem (fa³szerstwem).

Mo¿na mieæ zatem z³o¿on¹, tj. znaczn¹ informacjê, niezale¿nie od tego, czy jest ona specyficzna.

Nieredukowalna z³o¿onoœæ to cecha niektórych uk³adów, w tym rzecz jasna biolo- gicznych, polegaj¹ca na tym, ¿e usuniêcie jednej czêœci uk³adu uniemo¿liwia jego dzia-

³anie. Mechanicznym przyk³adem takiego sytemu mo¿e byæ znana pu³apka na myszy, zaœ ulubionym przez zwolenników IP przyk³adem biologicznym jest cilium, czyli wit- ka bakteryjna, której zamocowanie w œcianie komórki przypomina miniaturowy silnik elektryczny. Filtr eksplanacyjny to nadana przez Dembskiego nazwa algorytmu wy- krywania projektu. W ka¿dym konkretnym przypadku bada siê najpierw, czy zdarzenie (albo obiekt) mog³o zostaæ spowodowane (czy te¿ powstaæ) z du¿ym prawdopodobieñ- stwem. Jeœli tak, to przypisuje siê to jakiejœ regularnoœci (tak jak w przypadku mokniê- cia podczas deszczu albo powstawania chmur). Jeœli prawdopodobieñstwo jest œrednie, mówi siê o przypadku w zwyk³ym znaczeniu tego s³owa (na przyk³ad wtedy, gdy do- stajemy jakiœ uk³ad kart podczas gry w pokerze). Jeœli prawdopodobieñstwo jest nie- wielkie, pozostaje rozstrzygn¹æ, czy mamy do czynienia z ma³o prawdopodobnym przy- padkiem (na przyk³ad wtedy, gdy dostajemy w g³owê meteorytem, albo wygrywamy na loterii bez porozumienia z dyrekcj¹ totolotka), czy te¿ przypadek jest tylko pozo- rem. Wtedy zamiast niskiego prawdopodobieñstwa jakiegoœ niezwyk³ego zdarzenia mamy do czynienia z wysoce prawdopodobnym, a nawet pewnym wynikiem jakiegoœ

planu. Na przyk³ad wtedy, gdy nagroda na loterii trafia siê komuœ w wyniku zmowy z losuj¹cym. W terminach matematycznych chodzi o porównanie prawdopodobieñstw warunkowych pewnego zdarzenia przy za³o¿eniu dwóch ró¿nych hipotez.

Inspiracja rozwa¿añ probabilistycznych Dembskiego le¿y w pismach francuskiego matematyka Emila Borela. 38 Numeryczn¹ granicê niewielkiego prawdopodobieñstwa Dembski przyjmuje na niezwykle ma³ym poziomie 10–20 (czyli zero, przecinek, dzie-

38 Po polsku patrz jego Prawdopodobieñstwo i pewnoœæ, PWN, Warszawa 1963, rozdz. 6. i 9.

VIII.

(18)

wiêtnaœcie zer, jedynka). Czyni to w swoim przekonaniu bezpiecznie, skoro prawdo- podobieñstwa powstania struktur bia³kowych s¹ zwykle jeszcze ni¿sze (nawet poni¿ej 10–100; czyli zero, przecinek, dziewiêædziesi¹t dziewiêæ zer, jedynka). 39 Sposób wyko- rzystania prawdopodobieñstw warunkowych przed Dembskiego spotka³ siê z zarzuta- mi m.in. Eliota Sobera. 40 Sama idea argumentu z nieprawdopodobieñstwa jest w isto- cie nie³atwa do opracowania, wielu matematyków uwa¿a ¿onglowanie niskimi warto-

œciami prawdopodobieñstw za iluzjonistykê. 41

Dembski próbowa³ wprowadziæ w zwi¹zku z tym jeszcze jedn¹ koncepcjê, miano- wicie prawa zachowania informacji. Faktycznie, jego rozumowanie prowadzi do alter- natywy: albo z³o¿ona specyficzna informacja jest przejawem jakiejœ odwiecznej a ukrytej jakoœci materii (potencja³u samoorganizacji), albo zostaje wprowadzona z zewn¹trz.

Odpowiada to rzecz jasna mikroskopowej wersji drugiego prawa termodynamiki, zgod- nie z któr¹ stopieñ uporz¹dkowania uk³adu zamkniêtego nie mo¿e rosn¹æ. Przypusz- czamy, ¿e w³aœnie dlatego Dembski zarzuci³ ten termin, poniewa¿ bezpoœredni argu- ment przeciwko ewolucjonizmowi wykorzystuj¹cy w³aœnie II zasadê, spotyka siê od dawna ze stanowczym odporem (choæ wci¹¿ powraca w ró¿nych sformu³owaniach).

Byæ mo¿e Dembski, zawodowy matematyk, chcia³ te¿ unikn¹æ przeniesienia dyskusji na teren fizyki.

Nasuwa siê pytanie o milcz¹ce za³o¿enia tego rodzaju kalkulacji. 42 OdpowiedŸ

wymaga³aby oczywiœcie szczegó³owego zbadania wykorzystywanych twierdzeñ fizy- kochemicznych. Zdaje siê jednak, ¿e nie ma to wiêkszego znaczenia dla oceny argu- mentów w dyskusji miêdzy neokreacjonistami a darwinistami, poniewa¿ ten zarzut uderza w obie strony sporu. Jeœli antagoniœci zgodnie przyjmuj¹ twierdzenia szczegó³owych nauk pozabiologicznych tudzie¿ zbli¿one podstawowe oszacowania (np. liczebnoœci atomów we Wszechœwiecie), to racjê na dzisiejszym poziomie wiedzy nale¿y przypisaæ tej stronie, która prawid³owo stosuje niezawodne schematy rozumowañ, a do tego ostro¿- niej wykorzystuj¹c schematy zawodne (szczególnie analogie i argumenty probabili- styczne).

39 Dembski wprowadza dodatkowo pojêcie wszechœwiatowej (dolnej) granicy prawdopodo- bieñstwa (universal probablity bound) na oznaczenie najmniejszego prawdopodobieñstwa, które mo¿naby sensownie przypisaæ jakiemukolwiek zdarzeniu i oceniaj¹c je na 10–150. Patrz jego The Design Inference: Eliminating Chance Through Small Probabilities, Cambridge Uni- versity Press, Cambridge 1998 oraz „The Logical Underpinnings of Intelligent Design”, s. 9–10.

40 Patrz np. Branden FITELSON, Christopher STEPHENS & Elliott SOBER „How Not to Detect Design — A Review of William Dembski’s The Design Inference”, Philosophy of Science, vol.

66 (Sept. 1999), s. 472–488, przedruk: Intelligent Design Creationism and Its Critics…, s. 597–615.

41 Por. dyskusjê po artykule Granville’a SEWELLA „A Mathematician’s View of Evolution,”

The Mathematical Intelligencer, vol. 22, No. 4, (Fall 2000), s. 5–7; szczególnie list Jasona ROSENHOUSE’A „How Anti-Evolutionists Abuse Mathematics”, The Mathematical Intelligencer, vol. 23, No. 4, (Fall 2001), s. 3–8.

42 Tê kwestiê podniós³ podczas dyskusji prof. J.J. Jadacki.

(19)

43

Paradygmatyczne rozumowanie IP przebiega jak nastêpuje: z³o¿one struktury bio- logiczne praktycznie nie mog¹ powstaæ drog¹ przypadku — tu interweniuje filtr eks- planacyjny. A nawet gdyby powsta³y, to ich genezy transformizm darwinowski nie wyjaœnia. Mianowicie, darwinizm zak³ada powstawanie struktur biologicznych me- tod¹ „ma³ych kroków”, czy te¿ „minimalnych zmian”, z których ka¿da nastêpuje dlate- go, ¿e jest dlaczegoœ korzystna, ma jak¹œ wartoœæ przystosowawcz¹. Tymczasem struk- tury molekularne mog¹ mieæ wartoœæ przystosowawcz¹ tylko wtedy, gdy dzia³aj¹.

Z kolei dzia³aæ mog¹ tylko wtedy, gdy s¹ kompletne, jak owa pu³apka na myszy, czy rotor witki bakteryjnej, albo cz¹stka enzymu, która spe³nia swoj¹ funkcjê katalityczn¹ tylko wtedy, gdy jest dopasowana do jednego z reagentów tak, jak precyzyjny klucz do zamka. Przeto w tym miejscu wykorzystuje siê pojêcie nieredukowalnej z³o¿onoœci.

A mówi¹c obrazowo, dokonuje siê podwójnego ubezpieczenia wniosku, raz statystycz- nie, z wykorzystaniem niezwykle ma³ego progu prawdopodobieñstwa, a drugi raz przez sprowadzenie do niedorzecznoœci.

W ten sposób próbuje siê przy okazji odrzuciæ nierzadko powtarzany przez przy- pieranych do muru darwinistów argument z nieznanych przyczyn naturalnych — tj.

twierdzenie, ¿e jeszcze nie znamy mechanizmu powstania z³o¿onych struktur biolo- gicznych, ale jakiœ na pewno dzia³a³ i nie mia³ nic wspólnego z inteligentn¹ ingerencj¹ w bieg przyrody. Swoj¹ drog¹ filtr eksplanacyjny Dembskiego jest antytetyczny wzglê- dem schematu, któryby mo¿na nazwaæ naturalistycznym filtrem wyjaœniaj¹cym. Od- powiada mu dyrektywa uznawania przypadkowoœci zdarzenia, nawet gdyby jego osza- cowane prawdopodobieñstwo znajdowa³o siê poni¿ej wszelkiej granicy rozs¹dku.

W porównaniu z dawnym kreacjonizmem, a szczególnie znanym argumentem Pa- leya o zegarku znalezionym na wrzosowisku, o którym wnioskujemy, ¿e nie z³o¿y³ siê sam, tylko zgubi³ go ktoœ, kto naby³ to urz¹dzenie u zegarmistrza — nast¹pi³a zasadni- cza zmiana. 43 Rezygnuje siê z wykorzystywania makroskopowych struktur biologicz- nych, a wiêc ca³ego organizmu lub jakiegoœ narz¹du (ulubionym przyk³adem dawnych kreacjonistów, w tym Paleya, by³o oko). A przynajmniej nie wysuwa siê tego na plan pierwszy. Punktem wyjœcia ataku na ewolucjonizm jest teraz istnienie pewnych z³o¿o- nych struktur molekularnych. Jedn¹ z przyczyn tej zmiany mog³a byæ chêæ prze³ama- nia impasu w dyskusji z ewolucjonistami wskazuj¹cymi, ¿e posiadanie nawet zal¹¿ko- wego, ledwo œwiat³oczu³ego oka — ma pewn¹, choæby minimaln¹, wartoœæ przystoso- wawcz¹ w porównaniu ze stanem zupe³nej œlepoty. Tak¹ argumentacjê zawiera na przy- k³ad Œlepy zegarmistrz Richarda Dawkinsa 44. W porównaniu z argumentacj¹ Behe’ego,

43 William PALEY, Natural Theology; or, Evidences of the Existence and Attributes of the Deity (Londyn, 1802). O jego argumentacji patrz np. P. LENARTOWICZ & J. KOSZTEYN „On Paley, Epagogé, Technical Mind and A Fortiori Argumentation”, Forum Philosophicum (Kraków), vol. 7 (2002), s. 49–83.

44 Œlepy zegarmistrz czyli jak ewolucja dowodzi, ¿e œwiat nie zosta³ zaplanowany, t³.

Antoni Hoffman, PIW, Warszawa 1994, rozdz. 4, szczególnie s. 129–144. Polski przek³ad zatytu³owano niepoprawnie: ewolucja, a w tym przypadku ewolucja darwinowska, jest paradygmatyczn¹ zasad¹ metafizyczn¹. Tak¹ sam¹ zasad¹, tyle, ¿e wykluczaj¹c¹ siê z ewolucj¹ w sensie darwinowskim, jest pojêcie rozumnego planu œwiata. — Nic wiêc dziwnego, ¿e przyjêcie

VIII.

(20)

dotycz¹c¹ witki bakteryjnej, traci siê co najmniej jedno ubezpieczenie wniosku. Ale jest tak¿e inny wzgl¹d, który maj¹ na uwadze neokreacjoniœci, a dotyczy on czu³ego punktu wspó³czesnego ewolucjonizmu.

Ewolucja, podobnie jak jad¹cy gdzieœ samochód, potrzebuje trzech elementów:

paliwa, silnika i kierowcy, a przynajmniej kierunku jazdy. (W aneksie zamieszczamy szkic systematyki teorii ewolucjonistycznych oparty na tej alegorii). Paliwem jest za- wsze zmiennoœæ organizmów, poniewa¿ organizmy niezmienne z definicji nie ewolu- uj¹. Silnikiem jest jakiœ proces, na przyk³ad œrodowiskowy, oddzia³uj¹cy ze zmieniaj¹- cymi siê organizmami. Kierunek jazdy to po prostu cel ca³ego procesu, a jeœli go brak, to przynajmniej kierunek doraŸny. W klasycznym darwinizmie paliwem jest drobna zmiennoœæ osobników w ka¿dym pokoleniu. Silnikiem jest dobór naturalny. DoraŸ- nym kierunkiem jazdy jest zwiêkszenie fitness, czyli dostosowania. Co do celu d³ugo- falowego, to wielu ewolucjonistów XIX w. i potem wskazywa³o na cz³owieka, ale roz- wa¿anie tej kwestii (i stanowiska samego Darwina) nie nale¿y do naszego tematu.

Istotne s¹ natomiast trzy punkty. Po pierwsze, w oryginalnej teorii Darwina brako- wa³o identyfikacji Ÿród³a paliwa, a wiêc wyjaœnienia, czemu w ka¿dym pokoleniu na- stêpuj¹ owe drobne zmiany, na których pracuje silnik doboru naturalnego. Darwin mia³ tak¿e problem z wyjaœnieniem, czemu zapis kopalny niezbyt zgadza siê z obrazem powoli, stopniowo komplikuj¹cych siê form ¿ycia. Ten drugi problem angielski natura- lista doraŸnie rozwi¹za³ stwierdzeniem, i¿ historia ¿ycia zapisana w skamienia³oœciach jest niekompletna, czyli ¿e fragmenty zapisu, dokumentuj¹ce ogniwa poœrednie, po prostu zaginê³y. Ewolucjoniœci po dziœ dzieñ powtarzaj¹ i akceptuj¹ to wyjaœnienie.

By³ jeszcze trzeci problem, mianowicie eonów potrzebnych na powoln¹ ewolucjê, ale ten rozwi¹zali geologowie, wprowadzaj¹c now¹ skalê czasu. Mimo to Darwin prze¿y³ chwile grozy, gdy lord Kelvin na podstawie oszacowañ tempa stygniêcia Ziemi oceni³ jej wiek na kilkadziesi¹t do kilkuset milionów lat. Ponadto wskaza³, ¿e kiedyœ musia³a byæ rozgrzana do czerwonoœci, co przez znaczn¹ czêœæ jej historii uniemo¿liwia³o ¿ycie w obecnej formie. Jak wiemy, z tego k³opotu wybawi³o darwinizm pod koniec XIX w.

uwzglêdnienie ciep³a wytwarzanego przez rozpad pierwiastków radioaktywnych. Do¿y³ tego Kelvin, ale nie Darwin.45 Jednoczeœnie toczy³ siê zreszt¹ spór o wiek S³oñca, któ- ry naonczas tak¿e szacowano na kilkaset milionów lat ku niezadowoleniu ewolucjoni- stów.46 Jak wiadomo, dopiero po œmierci tak Kelvina, jak i Darwina zabra³a w tej spra- wie g³os fizyka j¹drowa.

pierwszej z nich oznacza odrzucenie drugiej. Tytu³ przek³adu polskiego sugeruje natomiast coœ

innego: dowód w sensie konfirmacji lub falsyfikacji twierdzeñ na podstawie doœwiadczenia. Trafny jest za to tytu³ orygina³u: The Blind Watchmaker: Why the Evidence of Evolution Reveals a Universe without Design. Wyra¿a bowiem przekonanie autora — s³uszne albo nie — i¿ dowody empiryczne na rzecz ewolucjonizmu jednoczeœnie sprzeciwiaj¹ siê tezie o istnieniu planu œwiata.

45 Por. David LINDLEY, Degrees Kelvin: A Tale of Genius, Invention, and Tragedy, Joseph Henry Press, Waszyngton 2004, rozdz. 4; Philip C. ENGLAND & al. „Kelvin, Perry and the Age of the Earth”, American Scientist 2007, vol. 95, no. 4, s. 342–349; G. Brent DALRYMPLE, The Age of the Earth, Stanford University Press, Stanford 1991, s. 14–17.

46 LINDLEY, Degrees Kelvin, op. cit.

(21)

45

Tu nale¿y przywo³aæ wspomnian¹ ju¿ pierwsz¹ fazê strategii IP, polegaj¹c¹ na wykorzystaniu badañ paleontologicznych (o tym za chwilê) i biochemicznych. Jak wia- domo, ortodoksyjn¹ doktryn¹ wspó³czesnego ewolucjonizmu jest nie klasyczny darwi- nizm, ale neodarwinizm, poczêty z maria¿u pierwotnej teorii Darwina z genetyk¹. Ge- netyka za pomoc¹ koncepcji losowych mutacji wyjaœnia, sk¹d p³ynie paliwo ewolucji, bez którego darwinowski silnik musi stan¹æ.

Klin ma uderzyæ w to ma³¿eñstwo, o którym ju¿ dawno mówiono, ¿e jest niezbyt szczêœliwe. Przy czym, z dwóch odseparowanych ma³¿onków genetyka ma zostaæ przy- garniêta przez inteligentny projekt (jest wszak¿e jego marnotrawn¹ córk¹), natomiast osamotniony darwinizm spotka los, który darwinizm sam sobie przepowiedzia³. Po- zbawiony mo¿liwoœci korzystania z mutacyjnego posagu, jaki wnios³a genetyka, straci swoj¹ zdolnoœæ przystosowawcz¹ i marnie zginie na wysypisku dziewiêtnastowiecznej ideologii. A jeœli nawet prze¿yje, to przynajmniej zostanie os³abiony tak, ¿e ewolucjê przez dobór naturalny da siê bezpiecznie zamkn¹æ w granicach tak zwanych przez kre- acjonistów baraminów, czyli rodzajów stworzonych 47. Wewn¹trz ka¿dego baraminu mo¿e zachodziæ i zachodzi zmiennoœæ, dzia³a te¿ dobór naturalny, nie wyprowadzaj¹cy jednak poza granice owego rodzaju stworzonego.

IP nie odnosi siê do trzeciego problemu, mianowicie ewolucyjnej skali czasu, ak- ceptuj¹c standardow¹ geologiê, czym ró¿ni siê od wiêkszoœci stronników creation-scien- ce, kreacjonizmu fundamentalistycznego. Z dawniejszym kreacjonizmem ³¹czy nato- miast IP intensywne wykorzystanie trudnoœci drugiej, czyli rzeczywistych i domnie- manych niezgodnoœci miêdzy przewidywaniami darwinizmu a zapisem kopalnym.

Ulubionym przyk³adem jest tu tak zwana eksplozja kambryjska, czyli nag³e pojawienie siê œladów zaawansowanych ewolucyjnie zwierz¹t w ska³ach sprzed oko³o pó³ miliar- da lat. Zwolennicy IP chêtnie u¿ywaj¹ nadanej przez jakiegoœ ewolucjonistê nazwy Cambrian Big Bang (wielkiego wybuchu kambryjskiego), pewnie dlatego, ¿e kojarzy siê to z Wielkim Wybuchem w kosmologii, wed³ug niektórych teologów to¿samym z chwil¹ Stworzenia. Chodzi tu raczej o wykorzystanie asocjacji terminu „Wielki Wy- buch” (nag³a emisja potê¿nej energii z tajemniczego Ÿród³a), nie zaœ o budowanie ja- kiejœ œciœlejszej analogii. Owszem, taka analogia wymaga³aby uznania przez neokre- acjonistów kosmologicznej teorii Big Bangu. Tymczasem w œrodowiskach kreacjoni- stycznych ta ostatnia przyjmowana jest nieufnie, bo uwa¿a siê j¹ powszechnie za ko- smologiczny wstêp do ewolucjonizmu biologicznego, a przez to za jeden z istotnych fundamentów œwiatopogl¹du materialistycznego. Na wielu stronach kreacjonistycznych w Internecie publikuje siê nie tylko w³asne polemiki z teori¹ Big Bangu, ale te¿ skwapli- wie przytacza wszelkie krytyczne opinie fizyków na ten temat. Kosmologia Wielkiego Wybuchu nie cieszy siê sympati¹ kreacjonistów tak¿e dlatego, i¿ we wspó³czesnej astro- fizyce jest pogl¹dem ortodoksyjnym, tak jak ewolucjonizm w dzisiejszej biologii.

Inteligentny Projekt mo¿na zreszt¹ uznaæ za dope³nienie (choæ nie proste rozsze- rzenie) spekulacji teleologicznych (i teologicznych) dotycz¹cych ca³oœci Kosmosu. Te

47 Termin wprowadzony jeszcze w latach 1940. przez Franka L. Marsha; por. np. tego¿

Variation and Fixity in Nature, Pacific Press, Mountain View, Ca. 1976.

VIII.

Cytaty

Powiązane dokumenty

[r]

[r]

[r]

zastosujemy metod¦ do zdania zaczn¡ si¦ pojawia¢ formuªy, które nie b¦d¡ zdaniami. Metody wyznaczania (najbardziej ogólnego) unikatora s¡ wa»nym dziaªem

[r]

mniejsze, równe lub wiÍksze) i tym samym specyfikuje relacje porzπdkujπcπ o typie item. Struktura implementujπca sygnaturÍ ORD SET moøe wykorzystaÊ takπ relacjÍ porzπdkujπcπ

Uzasadnij, »e je±li dwa zbiory sko«czone maj¡ tyle samo elementów, to s¡

a je±li kto± si¦ zastanawiaª i nie ma pomysªu, albo miaª i »aden pomysª si¦ nie sprawdziª to mo»e przeczyta¢ wskazówk¦: ile mo»e by¢ najwi¦cej kraw¦dzi w grae