• Nie Znaleziono Wyników

Humanistyka i hermeneutyka

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Humanistyka i hermeneutyka"

Copied!
9
0
0

Pełen tekst

(1)

Krzysztof Pomian

Humanistyka i hermeneutyka

Studia Theologica Varsaviensia 12/1, 210-217

(2)

210

SESJA ANTROPOLOGICZNA [ 1 8 ]

KRZYSZTOF POMIAN

HUMANISTYKA I HERMENEUTYKA

Rozumiem sform ułow anie tematu dyskusji jako dotyczące sw o is­ tości w sp ółczesn ego stosunku człow iek a do św iata kultury, stosun­ ku poznaw czego (w każdym razie tylko o tym będę m ówił). Określić sw oistość tego stosunku, to skontrastow ać go z jakimś innym. N asu­ w a się — jako jed yn y w ła ściw ie dogodny układ odniesienia —· okres bezpośrednio nas poprzedzający, um ownie: XIX w iek, bez dokład­ niejszych granic chronologicznych. A le postaw iony temat w prow a­ dza pew ne założenie. Zakłada m ianow icie m ożliw ość ujęcia całej różnorodności —■ całej w ielorakości przedm iotów, które się nam uobecniają, z którym i naw iązujem y jakieś kontakty —· jako czegoś jednego, jako św iata. Z ałożenie takie skłania od razu do zastano­ w ienia się nad dwoma pytaniami: 1) jakie w arunki musi spełniać dow olna w ielk o ść uobecniających się nam przedmiotów, aby można je było uważać za zbiór części pew nej całości?; 2) jakie warunki mu­ si spełniać człow iek, aby m ógł naw iązać kontakt n ie tylk o z cząst­ kow ym i zjaw iskam i, poszczególnym i przedmiotami, które mu się zm ysłow o uobecniają, ale rów nież z całością? N ie trzeba tłumaczyć; że są to podstaw ow e pytania w szelkiej nauki, w szelk iej filozofii, w szelk ieg o ludzkiego istnienia, o tyle, o ile jest ono nieustającym w ykraczaniem poza daną zjaw iskow ość, poza w ielkość.

O dpow iedzi na te dwa pytania u leg ły na przełom ie XIX i XX w ieku zasadniczej zmianie. Chciałbym przede w szystkim przedsta­ w ić jak najzw ięźlej stanow isko tkw iące u podstaw hum anistyki, nauki i filozofii ubiegłego stulecia. Zacznę od odpow iedzi na pierw ­ sze z naszych pytań. XIX w iek —■ żeby już go tak spersonifikow ać —- uważa, że elem en ty dow olnej w ielk o ści można uznać za części jed­ nej całości w ted y tylko, gdy dają się one przyporządkować jakiejś gotow ej jedności, od nich różnej i w zględem nich zewnętrznej. Brzmi to abstrakcyjnie. Rozpatrzmy trzy przykłady, które rzecz unar ocznią. Tak w ięc, żeby móc uznać jakiś zbiór w spółw ystępującycłi w łaściw ości za zbiór w łaściw ości należących do jednego przedmiotu, trzeba —■ zgodnie ze sform ułowaną dyrektyw ą — przyjąć istnienie jakiegoś podłoża tych w łaściw ości. Można je różnie n azyw ać — i ję­ zyk filozofii będzie je różnie określał, w to już n ie m ogę się w dawać. Zauważę tylko, że takim podłożem em pirycznie uchw ytnych w ła ści­ w ości jest to, czemu nadaje się n iek ied y miano „rzeczy samej w so ­ b ie”, bądź też „istoty" rzeczy albo przedmiotu. A le idźm y dalej: żeby

(3)

m óc uznać jakiś ciąg następujących po sobie stanów za ciąg stanów należących do jednego procesu, trzeba przyjąć, że istnieje jakieś podłoże tego procesu, które stanow i o jego jedności, poniew aż jed­ n o czy ten proces (pozwala ująć ciąg stanów jako jeden proces) i po­ zostaje w spółrozciągłe z tym procesem od początku do końca. Jeśli nadto ów proces jest w p ew ien sposób ukierunkow any, to trzeba przyjąć, że istn ieje jakiś czynnik stan ow iący o jedności tego procesu jako zm ierzającego w określonym kierunku. M ożna w ięc przyjąć, że istn ieje jakaś przyczyna tego procesu (przez „przyczynę” rozu­ mie się tu czynnik, który jednoczy dow oln y proces jako ukierunko­ w a n y i jest u sytu ow an y w czasie przed tym procesem ). Można też przyjąć, że istn ieje jakiś cel tego procesu (przez „ceł” rozumie się tu czynnik, który jednoczy dow oln y proces jako ukierunkow any i w ystęp u je w czasie po tym procesie.

Innymi słow y, sform ułowana tu dyrektyw a, określając tryb prze­ chodzenia od w ielk o ści do całości, prowadzi odrazu do w idzenia w określony sposób czy też ujm ow ania w określony sposób przed­ m iotów i procesów . Jej uzupełnieniem jest dyrektyw a druga, stan o­ w iąca odpow iedź na drugie zadane poprzednio pytanie. Stwierdza ona, że całość —■ a dokładniej: konstytuująca ją jedność — nie m o­ że n igd y być człow iek ow i bezpośrednio dana w trybie in telektual­ nym. To jest pod staw ow y w niosek, który w yn ik a z krytyki przepro­ w adzonej przez H u m e ' a i K a n t a . N atom iast całość m oże być dana pośrednio i intelektualnie, a w ię c można przejść od w ielk o ści do całości przez w n ioskow anie. M oże też być dana bezpośrednio i pozaintełektualnie — to w ażne dla n aszego tem atu —■ a w ięc w try­ bie jakiegoś przeżycia, które jest w łaśn ie przeżyciem kontaktu z jed­ nością, jak iegoś zespolenia się z nią. Dalej, całość m oże być tw orzo­ na bezpośrednio i pozaintełektualnie, np. w trybie w yobraźni (taki jest mniej w ięcej sens pojęcia wyobraźni w doktrynach rom antycz­ nych). M oże też być tworzona pośrednio i pozaintełektualnie, np. dzięki działaniu uzbrojonem u w narządzie. Rzecz jasna, to w yliczen ie nie jest w yczerpujące. W ażne jest, że te różne określenia warunków, jakie człow iek musi spełnić, aby naw iązać kontakt z jednością i ca­ łością (zdolność do w nioskow ania, przeżyw ania, w yobrażania, dzia­ łania itd.), prowadzą do bardzo różnego klasyfikow ania faktów przez m yśl XIX w ieku. Można (nas to nie będzie tutaj interesow ało) kla­ syfikow ać je w ed le rodzajów podłoża. W szyscy znam y takie k la sy ­ fikacje (poziom m echaniczny, chem iczny, biologiczny, społeczny itd.) i w sz y sc y znam y konstrukty, które pojaw iają się w m yśli XIX w ie ­ ku, ilekroć w yróżnia się te poziom y: m aterię, energię, życie. Są to w łaśn ie ow e różne podłoża przyporządkowane różnorakim proce­ som, z którym i nauka ma do czynienia. M ożna rów nież podzielić

(4)

212

SESJA ANTROPOLOGICZNA [201

fakty na dw ie grupy: takie, które są pow iązane zależnościam i przy­ czynow ym i, i takie, które nie są pow iązane zależnościam i przyczy­ now ym i, a m iędzy którym i zachodzą zw iązki celow e (to w ażn y po­ dział, do którego w rócę). Można w reszcie podzielić je w edług spo­ sobów , w jakie nam się uobecniają, na zm ysłow e i niezm ysłow e, a te drugie —■ w ed le w yróżnionych tutaj rodzajów stosunku, jaki naw iązujem y z całością — na dostępne dzięki w nioskow aniu, prze­ żyw ane, wyobrażane, ujaw niające się w toku działania itd.

Można w ykazać (nie przeprowadzę tutaj tego przewodu m y ślo w e­ go), że w szystk ie te klasyfikacje dają się z grubsza rzecz biorąc sprowadzić do takich trzech podstaw ow ych przeciw staw ień, którymi m yśl XIX w ieku się posługuje. Pierw szym z nich jest przeciw sta­ w ien ie tego, co zm ysłow e, i tego, co niezm ysłow e, porządku w ie ­ lości i porządku całości czy jedności, które jest zresztą stałym skład­ nikiem , jeśli nie w szelk ieg o m yślenia ludzkiego (stw ierdzenie takie byłob y chyba nieostrożne) to w każdym razie m yślenia filozoficzne­ go w kulturze europejskiej, od najdaw niejszych czasów starożyt­ nych. Drugie przeciw staw ienie zachodzi m iędzy tym, co jest podm io­ tow i dane, a tym co jest przez podmiot tworzone, albo — innym i sło w y —■ m iędzy tym, co jest od podmiotu niezależne, i tym, co jest od podmiotu uzależnione. W reszcie trzecim takim przeciw staw ieniem jest to, które po jednej stronie sytuuje p rocesy przyczynow e, a po drugiej — procesy celow e. Stąd d ziew iętn astow ieczn y obraz św ia ­ ta poprzecinany jest przeprowadzanym i w ed le różnych kryteriów podziałam i dychotom icznym i, które w yróżniają np. przyrodę i du­ cha, naturę i kulturę, porządek fizyczn y i porządek psychiczny. S ty­ lizacje, oczyw iście, m ogą być bardzo różne, alè za odm iennościam i term inologicznym i odnajduje się zazw yczaj te same podstaw ow e przeciw staw ienia. W yjaśnić trzeba, że przez przyrodę nauka XIX w ieku rozumie zaw sze całość składającą się z danych zm ysłow ych, pow iązanych zależnościam i przyczynow ym i tj. prawami. W szelk ie próby uznaw ania przyrody za dom enę celow ości są poznaw czo nie- operatyw ne i prowadzą do zastępow ania nauki przez m etafizykę. ,

Takie pojm ow anie przyrody (natury, porządku fizycznego) rzutuje na status nauk hum anistycznych i na cały problem herm eneutyki. M yśl bow iem XIX w ieku ustaw ia ostrą opozycję m iędzy naukami hum anistycznym i a naukami przyrodniczym i. O pozycja ta była ro­ zumiana różnie. Dla jednych nauki hum anistyczne są naukami o du­ chu, a nauki przyrodnicze —■ jak sama nazwa w skazuje — naukami o przyrodzie; pierw sze badają sferę w olności, drugie — dziedzinę ko­ nieczności. Jeśli nie chce się uznać nauk hum anistycznych za nauki o duchu, to trzeba je uznać za nauki zajm ujące się pew nym szcze­ gólnym w ycinkiem przyrody. Znamy w iele odmian p ozy ty w isty cz­

(5)

nego rozumienia nauk hum anistycznych, które sprowadzają się osta­ tecznie do uznania całej sfery historii i kultury za stanow iącą dalszy ciąg ew olucji biologicznej i podlegającą prawom, które nią rządzą. N auki hum anistyczne przeciw staw ia się rów nież naukom przyrod­ niczym jako nauki praktyczne (z uw agi na. to, że zajmują się ludz­ kim działaniem i w yw ierają na n ie w pływ ) naukom teoretycznym , które naw et człow eka traktują jako część przyrody i dostarczają w ied zy bezinteresow anej. Pierw sze określa się też n iek ied y jako nor­ m atyw ne, gdyż w ytyczają cele, poruszając się przeto w dziedzinie pow inności, drugie —■ jak opisow e, gdyż zadaw alają się stw ierdza­ niem, że jest tak a tak, pozostając przeto na obszarze bytu. M ówi się także o naukach idiograficznych, opisujących zdarzenia jednost­ kow e, i hom otetycznych, form ułujących pow szechnie obow iązujące prawa. W każdym razie p rzeciw ieństw o m iędzy naukami hum ani­ stycznym i i przyrodniczym i jest stale obecne; jeśli się je usuwa, to tylk o przez redukcję jednych do drugich.

W tym kontekście n a leży um ieścić problem herm eneutyki. Pytanie herm eneutyki w ujęciu n ajogóln iejszym dotyczy tego, w jaki spo­ sób można przejść od części do całości przy badaniu tekstów . Tekst z założenia nie jest tu zjaw iskiem przyrodniczym , nie jest zm ysłow y i n ie jest w łą czo n y w zw iązki przyczynow e. K w estia przejścia od części do całości przy badaniu tekstów , postaw iona w w ersji bardziej szczegółow ej w początkach herm eneutyki na długo przed S c h l e - i e r m a c h e r e m , rozpada się, gd y się bierze ją w pełnym w y ­ miarze, na kilka pytań: 1) jak przejść od segm entów tekstu — jak byśm y dziś p ow ied zieli —■ do tekstu jako całości i odnaleźć cało ścio ­ w e znaczenie?; 2) jak przejść od tekstu w tej postaci, w której jest on mi dany, do historii tego tekstu jako całości nadrzędnej?; 3) jak przejść od tekstu do ogółu tekstów , w śród których w ystępuje? To ostatnie pytanie czyni z szczegółow ych zagadnień filologii i historii fragm enty w ielk iej problem atyki kultury; tak będzie np. u D i 1 1 h e - y a. Otóż to przejście od części do całości — zarów no w w ersji Schleierm achera, jak później u D iltheya pod niew ątpliw ym w p ły ­ w em Schleierm achera — rozumiane jest jako pew ien sw o isty spo­ sób przeżycia całości, naw iązania z całością bezpośredniego kontak­ tu pozaintelektualnego, przeżyciow ego. Stąd ogromna rola, jaką od­ gryw ać będzie kategoria przeżycia np. w łaśn ie u D iltheya. Jest to całkow icie konsekw entne w stosunku do rezultatów krytyki kan- tow skiej i staje się w pełni zrozum iałe, jeśli w eźm iem y pod uw agę fakt, że zarów no Schleierm acher jak D ilth ey dążyli do zachow ania odrębności tych nauk, które dziś określam y jako nauki hum ani­ styczne, w zględem nauk przyrodniczych. N ie m ogli zatem odw ołać się do pośredniego intelektualnego kontaktu z całością, tzn, do w n io ­

(6)

2 1 4 SESJA ANTROPOLOGICZNA [

22

]

skow ania z części o całości. N ie m ogli, poniew aż ontologiczną pod­ staw ą takiego w n iosk ow an ia musi być uznanie stosunku całości do części za stosunek przyczyn ow y (przyczyną części jest całość). W pro­ w adzenie zw iązku przyczynow ego na teren badania tekstów byłoby w szak że rów now ażne potraktowaniu ich jako faktów przyrodni­ czych.

W tej sytuacji do w yboru pozostaw ały, jak się zdaje, tylko dwa rodzaje przejścia od części do całości: przez w yobraźnię i przez przeżycie. Z tych dw óch przeżycie jest bardziej zbliżone do pozna­ nia, gdyż podm iot przeżyw ający, jak podmiot poznający, jest bierny, podczas gdy podm iot w yobrażający, jak podm iot działający, jest czynny. O parcie herm eneutyki na przeżyciu, na bezpośrednim po- zaintelektualnym kontakcie z całością, było w ięc następstw em dą­ żenia do nadania jej charakteru naukow ego w taki jednak sposób, by zachow ana została jej odrębność od nauk przyrodniczych. Zna­ lazło to w yraz w e w prow adzonym przez D iltheya przeciw staw ieniu rozum ienia i tłum aczenia. Pierw sze jest sw oiste dla nauk o duchu, drugie — dla nauk o przyrodzie. Pierw sze zakłada w sw ojej dzie­ dzinie zachodzenie zw iązków zbliżonych do celow ych , drugie uzna­ je przyczynow ość. Pierw sze odw ołuje się do przeżycia, drugie —■ do w nioskow ania.

N a przełom ie XIX i XX w ieku to rozum ienie stosunku całości i części, które tu schem atycznie zarysow ałem , oraz zw iązane z nim rozum ienie stosunku człow iek a do całości ulega zmianie, którą naj­ krócej można przedstaw ić w sposób następujący. Elem enty dow olnej w ielo ści uw ażam y dziś za części jednej całości w tedy, gd y zachodzą m iędzy nimi jakieś stosunki, które w iążą je w system , przy czym tak pojm owana całość jest dla nas dostępna w yłączn ie w trybie po­ średnim i intelektualnym . W tej sytuacji znika konieczność odno­ szenia elem entów dow olnej w ielo śc i do jedności, poniew aż żadna jedność nie jest już postulow ana jako istniejąca. K onsekw encje te ­ go są bardzo bogate. Przede w szystkim stare m arzenie o naw iąza­ niu bezpośredniego, choćby n aw et pozaintelektualnego kontaktu z jednością ostatecznie traci w szelk ie p odstaw y na obszarze nauki i hum anistyki. Ponadto z terenu nauki i hum anistyki znika cała pro­ blem atyka zw iązana z pojęciem podłoża. N ie ma już dzisiaj w ła śc i­ w ie w now oczesnej nauce i hum anistyce takiej problem atyki. W szy ­ stkie pytania o podłoże zastąpione są teraz pytaniam i o system re­ lacji, który łączy różnorakie elem en ty w ie lo śc i w jedną całość. Na dobrą sprawę można p ow iedzieć, że rów nież przeciw staw ienie m ię­ dzy podejściem przyczynow ym a podejściem celow ościow ym tak n e ­ w ralgiczne i tak dyskutow ane w XIX w ieku, dzisiaj w nauce i hu­ m anistyce jest w ła ściw ie nieistotne (w ystarczy zauw ażyć, że jest to

(7)

sprawa, która jakoś specjalnie nikogo nie absorbuje i żadnych w ie l­ kich sporów n ie budzi). N iezm iernie w ażną konsekw encją tej zm ia­ n y w rozum ieniu całości jest to, że w badaniu przyrody interesuje nas dziś przede w szystkim nie m ateria i nie energia, ale informacja, poniew aż informacja n ie jest niczym innym jak stosunkiem — po­ średnikiem m iędzy przedm iotem a podmiotem, który pozw ala pod­ m iotow i ująć przyrodę jako całość (przy czym całość jest tu rozu­ miana — co n a leży podkreślić — nie jako jedność, tylko jako pe­ w ien system relacji). O dpow iednio do tego w badaniu kultury inte­ resują nas przede w szystkim znaki, a nie rzeczy (fizyczne) albo prze­ życia (psychiczne), poniew aż każdy znak jest w jakiejś m ierze n o ś­ nikiem informacji. W zw iązku z tym słabnie w znacznym stopniu przeciw ieństw o m iędzy kulturą a naturą i m iędzy naukami humani­ stycznym i a przyrodniczym i i pojaw ia się cały zespół prób budow a­ nia w spólnego języka. „Teoria informacji" (mam na m yśli m atem a­ tyczną teorię informacji) jest jednym z przykładów tego rodzaju nad­ rzędnych teorii, które są użyteczne i dla hum anistów, i dla przyrod­ ników , nie jedynym zresztą; łączy się to z całą kw estią roli m ate­ m atyki, którą m uszę tu pominąć.

Poniew aż dzisiejsza hum anistyka nie szuka jedności i, prawdę m ówiąc, n ie szuka przyczyn (przynajmniej w daw nym rozumieniu tych słów ), przeto jest ona przede w szystkim m yśleniem system o­ wym , a nie m yśleniem historycznym . Zm ienia się rola historii; n i e z m n i e j s z a , a l e z m i e n i a . W XIX w ieku jedyne m ożliw e m y­ ślen ie teoretyczne w hum anistyce było m yśleniem historycznym dla tego prostego powodu, że zarówno w m yśleniu celow ościow ym jak w m yśleniu p rzyczynościow ym elem ent następstw a czasow ego lub w yprzedzania czasow ego jest elem entem niezbyw alnym . Ujm ować św iat w zależności przyczynow e albo zw iązki celow e, m yśleć kauza- listycznie albo finalistycznie, to tak czy inaczej m yśleć historycznie (cofając się w przeszłość albo w yb iegając w przyszłość; różnica m ię­ dzy tymi dwiem a postaw am i jest w tej chw ili z m ojego punktu w i­ dzenia nieistotna). M yśleć system em relacji —■ to nie m yśleć h isto­ rycznie, to m yśleć w łaśn ie „system owo", albo, jak lubim y mówić, „strukturalnie". Jaką rolę odgryw a zatem historia w naszym obec­ nym m yśleniu? Dla XIX w iek u była ona sposobem organizacji c a ­ łości materiału, całościow ą w izją kultury. Dla nas dzisiaj jest ona przede w szystkim pew nym zespołem m etod i technik eksperym ental­ nych. W stosunku do teorii w hum anistyce tzn. w stosunku do m y­ ślenia system ow ego odgryw a ona taką rolę, jaką zespół m etod i tech ­ nik eksperym entalnych odgryw a w naukach przyrodniczych w sto­ sunku do m atem atycznego m yślenia teoretycznego. Przy czym w y ­ stępuje w yraźny proces zbieżności m iędzy m yśleniem teoretycznym

(8)

2 1 6 SESJA ANTROPOLOGICZNA [ 2 4 |

nauk przyrodniczych i nauk hum anistycznych (o czym w yżej była już mowa).

W szystko to sprawia, że zm ienia się zakres stosow ania m etod her- m eneutycznych i zm ienia się ich charakter, a one same stają się przedm iotem pew nego niezm iernie w ażnego sporu. Zacznę od zm ia­ ny zakresu. Dla XIX w ieku tek sty podlegające m etodom hermeneu- tycznym stan ow iły klasę w ydzieloną, w dodatku zespół zjaw isk k ło ­ potliw ych i w yjątk ow ych w łaśn ie dlatego, że, jak wiadom o, przy w szelkim badaniu tekstów i zw iązków w ew nątrztekstow ych sto so ­ w anie kategorii p rzyczyn ow ościow ych i celo w o ścio w y ch prowadziło do rezultatów zgoła aberacyjnych i trzeba było szukać sw oistej m e­ tody badania tekstów . N atom iast z chw ilą, gdy cała kultura staje się dla nas system em znaków, cała kultura staje się rów nież zakre­ sem stosow alności herm eneutyki. H erm eneutyka — w tym jej ro­ zum ieniu — przestaje być czym ś w yjątkow ym , czymś, co się sto ­ suje do jakiejś w ąziutkiej dziedziny, i utożsam ia się po prostu z hu­ m anistyką taką, jaką uprawiam y albo przynajm niej chcielibyśm y uprawiać. Jednocześnie zm ienia się charakter tej herm eneutyki, o ty ­ le m ianow icie, o ile zm ienia się rozum ienie przejścia od części do całości. Ani Schleierm acher, ani D ilthey nie m ogli wybrnąć z tej spraw y bez w prow adzenia kategorii przeżycia, bez wprow adzenia, innym i słow y, elem entu irracjonalnego, który jest w yraźnie obecny zarówno u pierw szego z nich jak i u drugiego. H erm eneutyka w tym now ym rozum ieniu m oże się bez tego doskonale obejść. Przejście od części do całości (jeżeli całość jest system em ) jest procesem w pełni racjonalnym . D ysponujem y takimi czy innymi, gorszym i albo lepszym i m etodami (można ogólnie określić je m ianem analizy strukturalnej), które mają służyć — m niejsza o to, na ile dobrze w yw iązują się z tego w tej chw ili, przy ich obecnym stanie — umoż­ liw ieniu nam racjonalnego przejścia od części do całości.

A le tu w łaśn ie pojaw ia się problem i w ielk a kw estia sporna. C ho­ dzi m ianow icie o to, czy każdy system znakow y (w szczeg ó ln o ści każdy tekst, ale, jak pow iedzieliśm y, mam y do czynienia tylko z tekstam i, gdy rzeczyw istość, w której żyjem y, czyli kultura, jest system em tekśtów o tyle, o ile jest system em znaków) można zrozu­ m ieć bez odniesienia go do pew nej intencji, która kreuje ten system znakow y, bez odniesienia go do jakiejś św iadom ości? Świadom ość w tym rozumieniu, w prow adzonym przez filozofię H u s s e r 1 a i fi­ lozofię po Husserlu, nie ma nic w sp óln ego z tym, czemu XIX w iek nadawał m iano psychiki. Psychika była podłożem stanów, św iad o­ m ość jest zaw sze św iadom ością czegoś. Pierwsza była zam knięta w sobie, druga jest otwarta na przedmioty. Pierwsza była jednością (w podanym w yżej znaczeniu tego terminu), druga ma charakter

(9)

relacyjny. Toteż odniesienie do św iadom ości nie jest psychologiz- mem. Św iadom ość jest tu rozumiana (w w ielkim uproszczeniu) jako czynnik kreatyw ny, jako pew na aktyw ność ustanaw iająca relacje, tworząca ich system y, organizująca te całości, w śród których ż y ­ jemy: św ia ty jednostkow e oraz św iaty w spólne w ielu łub w szystkim jednostkom .

P ow staje pytanie: czy, aby zrozum ieć dow oln y system znakow y (fekst), m usim y odnosić go do tak pojm ow anej św iadom ości? Są dw ie odpow iedzi na to pytanie. O dpow iedź L é v i - S t r a u s s a — naj­ ogólniej rzecz biorąc — brzmi: nie. N ie m usim y odnosić system ów znakow ych do jakichkolw iek św iadom ości. System y te tłum aczą się same przez się w trybie analizy czysto immanentnej, nie potrzebuje­ m y w ied zieć, skąd się w zięły, ani czego od nich oczekiw ano. Ś w ia­ dom ość podm iotów, które w tych system ach uczestniczą, jest zaw ­ sze św iadom ością fałszyw ą, a funkcje rzeczyw iście pełnione przez ow e system y są uchw ytne tylk o dla badacza, który w in ien je prze­ to traktować jako w sobie zam knięte i sam ow ystarczalne. Odpo­ w ied ź R i с o e u r a będzie biegunow o przeciw staw na.

Jeżeli pow iedzieliśm y, że hum anistyka jest herm eneutyką, to w ob­ rębie tej bardzo szerokiej herm eneutyki toczy się spór o w ąską herm eneutykę. K iedy Ricoeur domaga się herm eneutyki, a L évi­ -Strauss m ówi, że herm eneutyki nie uprawia, to spór już n ie do­ ty czy stosow aln ości szeroko rozum ianych m etod herm eneutycznych, czyli po prostu analizy znaków, bo to jest poza w szelk ą dyskusją jako założenie w spólne sporu, który d otyczy tego, czy system y zna­ kow e należy, czy też nie, odnosić do pew nej intencji. W ydaje mi się, że zdaw anie sobie spraw y z istnienia tego sporu i doniosłej różnicy zdań w tej m aterii oraz z faktu, że spór ten toczy się na zupełnie innej podstaw ie, na gruncie zasadniczo innych założeń niż dyskusje w ok ół herm eneutyki, jakie się to czy ły w XIX w ieku, jest potrzebne obu stronom choćby po,to, żeb y nie w lew ać n ow ego w ina do starych dzbanów, w których m oże ono tylko skw aśnieć.

ELŻBIETA REKŁAJTIS

KULTURA I WZAJEMNE ZROZUMIENIE

Tym, co w yróżnia człow iek a w św iecie w śród żyw ych istot, jest odm ienność jego funkcji i stosunku do św iata określana przez istn ie­ nie jego potrzeb w yższych. Starając się zaspokajać te potrzeby, re­

Cytaty

Powiązane dokumenty

Najmniejsze natężenie nasion pojawia się w momencie przejścia nasion przez sito o średnicy otworów równej górnej granicy wymiaru danej

Zadania do omówienia na ćwiczeniach we wtorek 20.02.2018 (grupa 1 LUX) i ewZ. Obliczyć

Należy umieć wskazać zadania, które sprawiły najwięcej

sin(mx) · cos(nx) dx w zależności od parametrów całkowitych dodatnich m,

Znajdź zbiór środków okręgów wewnętrznie stycznych do jednego z tych okręgów, a zewnętrznie stycznych do drugiego5. Wykaż, że iloczyn odległości ognisk danej elipsy od

„historia socjologii” zawiera jedynie ogólną informację o tej gałęzi wiedzy, a nie o przedmiocie jej badań, który przedstawiony został w opisach poszczególnych

Opracuj notatkę słownikową hasła: Wyspa Złotej Wody, uwzględniając w niej informacje z książki na temat miejsca, charakterystycznych cech, związku z wyprawą

Objaśnij dwie intencje poniższej wypowiedzi Bilba skierowanej do Smauga: Chciałem tylko przyjrzeć ci się i sprawdzić, czy naprawdę jesteś taki wspaniały, jak