• Nie Znaleziono Wyników

Wyzwolenie Lublina w lipcu 1944 roku - Kaliksta Socha - fragment relacji świadka historii [TEKST]

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "Wyzwolenie Lublina w lipcu 1944 roku - Kaliksta Socha - fragment relacji świadka historii [TEKST]"

Copied!
2
0
0

Pełen tekst

(1)

KALIKSTA SOCHA

ur. 1924; Palikije

Miejsce i czas wydarzeń Lublin, II wojna światowa

Słowa kluczowe II wojna światowa, okupacja niemiecka, walki o Lublin, wyzwolenie Lublina, Rosjanie

Wyzwolenie Lublina w lipcu 1944 roku

Och, bardzo dobrze pamiętam moment wyzwolenia Lublina. Tak jak mówiłam, byliśmy w tym schronie. No i jak wyszliśmy już z tego schronu, no więc idziemy szukać. Mieliśmy najpierw do Bystrzejowic i uciekać na wieś. Ale żeśmy poszli tego mieszkania szukać… I szliśmy Krakowskim Przedmieściem. Jak wyszliśmy za Bramę Krakowską i przez ten plac, to doszliśmy do Semadeniego. I już dalej nie można było iść, bo był trup za trupem. Konie popuchnięte takie leżały. Krakowskie było wysieczone dosłownie. I musieliśmy iść do Narutowicza. I przez Narutowicza szliśmy aż tam za Okopową chyba, na Chopina dopiero wyszliśmy… I dopiero na tą Wieniawską dostaliśmy się. Nie, wcześniej wyszliśmy, tak że na wprost tam był ten ewangelicki kościół. I taki placyk było dookoła. Ten murek, no i ten placyk. Więc tam już kopali rowy, żeby te konie tam zakopywać… Bo przecież ciepło było, lipiec… I tak właśnie pamiętam, jak skręcaliśmy tu koło Semadeniego i szliśmy i ja się trzymałam kurczowo męża, bo nie mogłam się patrzeć na to wszystko. I ja stanęłam nogą… a to była głowa żołnierza... Ja była nie zemdlałam. To on mnie szarpnął do tyłu i zaraz zeszliśmy właśnie w bok, żeby nie iść już tędy dalej. Chodniki równo było i jezdnia…

I pamiętam, jak uciekali Niemcy, to ja byłam akurat u fryzjera na Lubartowskiej. I z zamku wpadł do fryzjera jakiś człowiek, więzień, który uciekł stamtąd. Bo już tam wypuścili. Rozstrzelili sto dwadzieścia osób, a resztę wypuścili. No pani Świderskiej ten mąż tam też właśnie był rozstrzelony. A resztę otworzyli i uciekali ci więźniowie.

Więc on był w takim szoku, że wpadł do tego fryzjera, akurat gdzie ja byłam i właśnie mówi, że krew schodami płynie… I on właśnie takiego szoku dostał. A cała Lubartowska to tylko wozy, i wozy, i wozy. Ludzie chodnikami. Na jezdni Niemcy uciekali. I całe Krakowskie i całe Aleje Racławickie, wszystko. I tu później oni ich wszystko, jak ten nalot zrobili, to ich wszystkich wybili.

A byliśmy na Majdanku przecież też. Pamiętam jak wyciągali z tych, bo jeszcze nie zdążyli te ciała zakopać wszystkie. A Rysiek mój dwa czy trzy dni z pracy byli wzięci tam do kopania tych dołów na chowanie. O, ciocia i Rysiek chodzili z pracy do

(2)

kopania rowów na Majdanku. A później myśmy poszli na Majdanek. Ja też wtedy przecież byłam na Majdanku. To te ciała się jeszcze ruszały. I wyciągali, to tak skóry takie wisiały, ja nie mogłam patrzeć tak… Okropny był widok. Byłam na Majdanku. Na Zamku nie byłam wtedy, nie. Ale moja siostra była. Też przyszła z okropnym wrażeniem. Bo przecież to naprawdę było okropne… I tam pochowali tych, co rozstrzelili. Sto dwadzieścia osób. Aha, i ten właśnie, co wpadł do tego fryzjera, to on powiedział, że właśnie rozstrzelali Niemcy. Tylko myśmy nie wiedzieli, ludzie, ci co byli u fryzjera, czy on prawdę mówi, czy on taki troszkę już się nienormalny zrobił.

Mówił, że rozstrzelali tam przeszło sto osób. Że wszyscy zbiórkę jakąś tam zrobili i ktoś z tego szeregu scyzorykiem Niemca zranił. I ten Niemiec co któryś tam, co dziesiątki czy co piątki wybrał i do rozstrzelania. A resztę wypuścili. Bo wszyscy byli więźniowie gdzieś tam zgrupowani i wtedy tam coś tym. Nie wiem, jak to tam dalej było. Nie pamiętam. Tylko wiem, że on, ten właśnie człowiek, mówił to. No i przyleciałam do domu i faktycznie. Przyszedł dziadek i mówi: „Idziemy na Zamek, bo jest otwarty, można wejść. Rozpoznają, czy kto był w tych rozstrzelanych”… Czy ktoś kogoś znajdzie ze swoich ludzi, ze swoich krewnych czy z rodziny…

Oj, Rosjanie się bardzo brzydko zachowywali, bo byli przeważnie pijani. Bo oni dostawali alkohol i: „Wpieriod” – mówi: „Na front wpieriod idziemy, nie”. I oczywiście okradli nas zaraz tam na tej Nowej. Pijani byli. Oni strzelali w powietrze, wszędzie gdzie tam tego. Nas okradli. Męża buty tylko, prawidła na schodach. Bo to były wtedy oficerki takie buty modne. Prawidła i z domu nam pozabierali. No, zachowywali się jak pijani, prawda. No ale później wszystko się unormowało. Ale jak szli do ataku, to niestety pod wpływem alkoholu.

Data i miejsce nagrania 2012-05-21, Lublin

Rozmawiał/a Wioletta Wejman

Transkrypcja Maria Buczkowska

Redakcja Maria Radek

Prawa Copyright © Ośrodek "Brama Grodzka - Teatr NN"

Cytaty

Powiązane dokumenty

No i ten Niemiec właśnie powiedział: „Jak dostanę rozkaz, żeby wysadzić te składy amunicji, to wy musicie wszyscy wyjść, bo to się wszystko zawali”… A te schrony to były

Ja myślę, że ci więźniowie polityczni i może nawet ci więźniowie, ci przestępcy, tam było dużo różnych postaci takich przestępczych, oni się może

To przed sklepem na rogu Świętoduskiej, tam był taki duży sklep, duża wystawa, chyba materiały tam sprzedawali, to zapamiętałam tylko, że żołnierz sowiecki stał z karabinem,

Ona była tak u nas i potem w końcu siostra ojca powiedziała, że ojciec musi się z nią ożenić, bo to jest niemoralne, to jest nie tego, że są dzieci i tego.. A ojciec nie

Ale już potem te walki przedłużały się, że to nie można było ani w domu usnąć, ani stać, na korytarzach sadzą nas pobrudziło, bo się kominy od tych wszystkich

„Dobrze.” Idziemy, idziemy, tu pole, patrzę tu leży Niemiec rozebrany, tylko w bieliźnie, już munduru nie miał, i tu leży Niemiec, tam leży Niemiec, tu

Słowa kluczowe Lublin, II wojna światowa, okres powojenny, wejście Rosjan, PKWN.. Wejście Rosjan do Lublina w lipcu

Później opiekowała się nami ciotka, mamy siostra, która była już do końca… Skończyłam szkołę podstawową w trzydziestym dziewiątym roku.. No i później nie