• Nie Znaleziono Wyników

Ukrywanie się w schronie w czasie walk o Lublin w lipcu 1944 roku - Kaliksta Socha - fragment relacji świadka historii [TEKST]

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "Ukrywanie się w schronie w czasie walk o Lublin w lipcu 1944 roku - Kaliksta Socha - fragment relacji świadka historii [TEKST]"

Copied!
2
0
0

Pełen tekst

(1)

KALIKSTA SOCHA

ur. 1924; Palikije

Miejsce i czas wydarzeń Lublin, II wojna światowa

Słowa kluczowe II wojna światowa, bombardowanie Lublina, walki o Lublin, schron, ukrywanie się w schronach

Ukrywanie się w schronie w czasie walk o Lublin w lipcu 1944 roku

Jak nasz dom zbombardowali na Nowej, to ja już tu nie mieszkałam, ale teściowie mieszkali i mój ojciec mieszkał, więc schron mieliśmy w rynku… Pierwszy ten dom w rynku, gdzie teraz apteka jest. I tam było siedem pięter pod ziemią. Szron był na ścianie. Ja nie wyszłam, to teściowa mi jakieś futerko babci przyniosła takie tygrysie. I ja w tym futerku siedziałam w tym schronie. Nie wyszłam na zewnątrz. Bo była taka brama duża. A teść mój był z zawodu kucharzem. Mój ojciec poleciał do domu na Nowej i wtedy właśnie jak walnęło, to ojciec złapał tylko worek z mąką i przyleciał. To tam gotowali i tym wszystkim, co w schronie żeśmy siedzieli, to tam jedzenie dawali.

„Nie dostaniesz jeść, jak nie wyjdziesz do bramy”… Nie chciałam wyjść, bo się bałam. A na przeciw były składy amunicji niemieckiej. I tam żołnierz niemiecki chodził… Już w czasie działań w czterdziestym czwartym roku. Żołnierz chodził, wartę miał. Zmieniali się. I zdaje się takiego dużego psa miał. I on nam powiedział, że będzie miał rozkaz wysadzić to w powietrze. Bo na Kapucyńskiej wysadzili te składy amunicji. Bo już działania były. Raz koło trybunału byli Niemcy, od Grodzkiej przyjechali, tu na tym placu. Przez bramę przejechali w stronę Krakowskiego. To Ruscy za chwilę. Co wyglądali tam przez to okienko, takie okienko w tej bramie było, w drzwiach, takie bramy duże, to raz Ruscy, raz Niemcy. No i ten Niemiec właśnie powiedział: „Jak dostanę rozkaz, żeby wysadzić te składy amunicji, to wy musicie wszyscy wyjść, bo to się wszystko zawali”… A te schrony to były pod tym. Ten schron był tak głęboko, bo to było przejście kiedyś aż do Kazimierza. Takie tunele. Tylko że było zniszczone, pozawalane. Mówi: „To wam się wszystko zawali, wszyscy zginiecie, bo tu jest tak dużo amunicji, że wszyscy zginiecie”.

Te składy amunicji były jak się z Bramy Krakowskiej wchodziło na rynek, po lewej stronie był taki pusty plac ogrodzony. I tam wszystko w podziemiach było, pewnie też te podziemia były tak głębokie. I w tych podziemiach tam były te składy. To było ogrodzone. Myśmy tam nie mogli podchodzić. I zawsze tam był patrol i pilnował tego wartownik.

(2)

Data i miejsce nagrania 2012-05-21, Lublin

Rozmawiał/a Wioletta Wejman

Transkrypcja Maria Buczkowska

Redakcja Maria Radek

Prawa Copyright © Ośrodek "Brama Grodzka - Teatr NN"

Cytaty

Powiązane dokumenty

Jeszcze jak Rosjanie wchodzili w 44 roku, to mój najstarszy brat mieszkał właśnie na Dolnej Panny Marii i myśmy tam u niego byli, a po drugiej stronie, co jest ta góra, to

Było niebezpiecznie, bo u Niemców byli na służcie Ukraińcy, oni strzelali do Polaków… Później jak się zaczęły walki o Lublin, to na Lubartowskiej bardzo ciężkie były walki,

[Innym razem] partyzanci przyjechali do dworu, zabrali zboże, zabrali trochę bydła, żeby mieć co jeść i pojechali, Niemcy przyjechali i [zabili] za to.. Kolejny

I później jakoś tatusia wzięli na Majdanek, on widocznie ją zostawił na chwilę, żeby zobaczyć co będzie, i poszedł na główną ulicę i stamtąd już nie wrócił, bo go

Później opiekowała się nami ciotka, mamy siostra, która była już do końca… Skończyłam szkołę podstawową w trzydziestym dziewiątym roku.. No i później nie

Tam dogadywał się ten Niemiec i cukierki przynosił, i jak wujo wyszedł, to jak oni gotowali takie różne zacierki, to kazał mu wziąć czyste wiaderko jakieś czy coś, bo to jak

Tylko pytały teraz, która tę książkę zdjęła z tej wystawy, która sprzedała książkę, której nie było.. No jakoś taka

To chodźmy to powiedzieć»” „W porządku” –my tam jedziemy, jesteśmy tam parę tygodni, my nigdy nie robimy ognia, on nam przynosi zimne jedzenie, my żyjemy na zimnym