• Nie Znaleziono Wyników

Praca zawodowa - Andrzej Kot - fragment relacji świadka historii [TEKST]

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "Praca zawodowa - Andrzej Kot - fragment relacji świadka historii [TEKST]"

Copied!
2
0
0

Pełen tekst

(1)

ANDRZEJ KOT

ur. 1946; Lublin

Miejsce i czas wydarzeń Lublin, PRL

Słowa kluczowe Zecerstwo, drukorwanie, kaligrafia, Lubelski Dom Kultury, Ryszard Tkaczyk, Piotr Nakonieczny

Praca zawodowa

Po powrocie kontynuowałem naukę zawodu zecerskiego, ale w pewnym momencie, w siedemdziesiątym roku, zrezygnowałem jednak z drukarni. Kondycyjnie nie wytrzymywałem już, tam potrzebowano człowieka produkcji, a mnie ciągnęła artystyczna forma drukarska, tak że zrezygnowałem. Pracowałem jeszcze w domu kultury – Lubelskim Domu Kultury, który mieścił się w Zamku, potem był przeniesiony, jako WDK, na Podgrodzie. Tam właśnie praktykowałem dużo lat z Ryszardem Tkaczykiem. Często używaliśmy różnych krojów, krojów pism, realizowałem pewne rzeczy, które był zlecane z domu kultury do drukarni. Po prostu przechwytywałem w drukarni i opracowywałem to, przenosiłem to na formy zecerskie i współpracowałem ściśle z Ryszardem, ponieważ zbliżyłem się do kaszt drukarskich, starych krojów pism drukarskich, całego zestawu spadkodziejstwa z lubelskich drukarń.

Zacząłem rysować, zacząłem kaligrafię uprawiać taką, swobodne rysunki jakieś. I powróciła pasja do pracy graficznej. Miałem brata, który właśnie był w Akademii Sztuk Pięknych w Warszawie, brat Zbigniew studiował grafikę. I wspólnie urok poligrafii nam się udzielał – i mnie, i Ryszardowi Tkaczykowi, i bratu. Odbijaliśmy, linoryty żeśmy wykonywali. Nawet jak nie było czym drukować, to na wyżymaczce drukowaliśmy – tam się wkładało takie dwie sklejki i drukowało się linoryty. Mieliśmy pracownię plastyczną, taką domowym sposobem wygospodarowaną, w piwniczce, gdzie jest teraz galeria pana Michałowskiego. I tam drukowaliśmy właśnie na wyżymaczkach. Czasem i pewne eksperymenty graficzne: pocztówki, grafikę, to afisz można było wydrukować. Urok poligrafii mi się nie skończył, a także miłość do litery, do krojów pism. Tak że kolekcjonowałem dobre książki z rynku, pięknie wydane przez Leona Urbańskiego i innych grafików, twórców polskiej ilustracji książkowej, plakatu:

Jana Młodożeńca, Janusza Stanny, Teresę Wilbik, Zbigniewa Rychlickiego; byłem zakochany w ilustracji książkowej dla dzieci. Także pocztówki, czyli Adam Kilian, Jerzy Jaworowski. Fascynowałem się i kibicowałem ich osiągnięciom. Byłem fascynatem i fanem. Pracowałem [też] w Spółdzielni Usług Fotograficznych ZORZA

(2)

jako plastyk. Poszedłem na dekoratorstwo i robiłem dekoratorkę. Różnego rodzaju prace dekoracyjne witryn ze zdjęciami.

Współpracowałem też z Piotrem Nakoniecznym. Wychodziły nam czasem w tandemie ładne realizacje dosyć. On skończył Instytut Wychowania Plastycznego, prowadził projektowanie graficzne na UMCS i on miał niesamowicie wspaniały humor i satyra tylko w tym człowieku była. I tak się dziwiłem, dlaczego on tego nie puszcza, jako plastyk, na papier. Dlaczego tego potencjału nie sprzedaje, tylko to idzie w słowie – gra słówek. Niesamowicie bogaty materiał [miał] na to, aby to puścić w formie satyry właśnie graficznej, na papier. Sprowokowałem go do tego, żeby sprzedawał na papier te swoje przechery, rymowanki, jakieś takie kalambury różnego rodzaju, które w nim buzowały niesamowicie. I trochę żeśmy takich rzeczy właśnie wydali. Pilotowałem mu wydanie jego bardzo ładnej kaligrafii. Kaligrafował pięknie i ekslibrisy robił, wizytówki, satyrę, pocztówki. Ale on potem się ożenił, ja się rozchorowałem, odizolowanie od społeczeństwa, że muszę iść do zakładu psychiatrycznego, bo w międzyczasie, w siedemdziesiątym czwartym roku, rozchorowałem się. Schizofrenia mnie ścięła. Musiałem zaliczać szpital psychiatryczny, ale w pewnym momencie powróciłem, w latach siedemdziesiątych.

Data i miejsce nagrania 2008-03-19

Rozmawiał/a Marek Nawratowicz

Transkrypcja Galicki Dariusz

Redakcja Justyna Molik, Maciej Tuora

Prawa Copyright © Ośrodek "Brama Grodzka - Teatr NN"

Cytaty

Powiązane dokumenty

Dużo razy wystawiała mnie właśnie Biblioteka Łopacińskiego, w filiach na Czechowie i dalej, gdzieś na Leonarda, też tam jest Galeria Kocia, też tam mają trochę moich

Urwał się z jednej części, a żeby całkiem, to już od razu bym miał [spokój], a on uderzył kałamarzem w podłogę samochodu i później jeszcze próbowałem

Typografia jest niemalże taka samo praktycznie od czasów Gutenberga, tak samo offset jest od dłuższego czasu, [odkąd] go wynaleziono jest mniej więcej na tej samej zasadzie

W [swoim] zakresie czynności miałem prowadzenie książki zamówień, robienie korekty druków i miałem na swojej głowie cenzurę, musiałem do cenzury chodzić, zanosić,

Ona wiedziała, że ja się zajmuję teatrem, ja wiedziałem, że ona wcześniej [się zajmowała], ale nie przypominam sobie żeby to był jakiś osobny temat na jakieś rozmowy, nie.

Po całych nocach nieraz trzeba było drukować to czy tamto, bo to były takie nakłady, że człowiek stał na nogach, i cały czas się drukowało.. I potem pracowałam już jako

Było ambicją redakcji, żeby znajdowały się w każdym numerze informacje z wydarzeń, które miały miejsce rano, przed południem.. Otóż wyznaczano dyżury reporterów, którzy

Te oddziały już nie istnieją, niezależnie od tego był jeszcze oddział chemigrafii przy ulicy Kościuszki, róg Kościuszki i obecnie ulicy Peowiaków, tam się