• Nie Znaleziono Wyników

Dania i potrawy w moim rodzinnym domu - Helena Niedzielska - fragment relacji świadka historii [TEKST]

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "Dania i potrawy w moim rodzinnym domu - Helena Niedzielska - fragment relacji świadka historii [TEKST]"

Copied!
1
0
0

Pełen tekst

(1)

HELENA NIEDZIELSKA

ur. 1929

Miejsce i czas wydarzeń Żyrzyn, dwudziestolecie międzywojenne

Słowa kluczowe dzieciństwo, dom rodzinny, potrawy z dzieciństwa

Dania i potrawy w moim rodzinnym domu

Myśmy mieli dom średniej klasy. Co niedziela było mięso. W niedzielę zawsze było mięso. Rano szło się do kościoła na dziewiątą, wracało się z kościoła - jeździł Żyd z mięsem. Jak nie było drobiu, to cielęcina była kupowana od Żyda i był obiad. Rosół na pewno był co niedziela. Zupa to była różna, albo jarzynowa była. Latem często, jak były świeże jarzyny, to była zupa jarzynowa. Ze śmietaną i z pomidorami. Taka była zupa. Mleczna była czasem rano. Rano szczególnie to była zupa mleczna z zacierkami albo z kaszą jakąś. Mleczna zupa rano, a kolacja to już nie pamiętam.

Czasem były placki ziemniaczane. Tato chorował na żołądek, więc nie wszystko jadł, a kuchnia była pod tatę prowadzona, żeby nie było dziesięć garnków. Tylko jedna kuchnia była. U sąsiadów był chleb. Razowy chleb. A mama piekła biały chleb. Jak mama upiekła chleb, dostawałam pół bochenka chleba, szłam na wieś do ciotek chleb wymieniać na razowy. I wymieniałam. Ja kochałam razowy chleb. I wymieniałam sobie u ciotek. To już wiedziały, że jak jestem to na pewno chleb chcę wymienić.

Data i miejsce nagrania 2018-08-23, Opole

Rozmawiał/a Piotr Lasota

Redakcja Dagmara Spodar

Prawa Copyright © Ośrodek "Brama Grodzka - Teatr NN"

Cytaty

Powiązane dokumenty

A tu wózki znowu były napełniane suchą gliną i do tego dołu, żeby już przygotować materiał na następne zalanie gliny. A wózki z podmokłą gliną ciągnięte

Zaczynało się rano, o godzinie czwartej, żeby było chłodniej, i do godziny ósmej, dziewiątej, dziesiątej, to trwało. Nieraz dłużej, bo zależy, jak z

Pani Giryłowa [Gerełłowa] lutowała garnki, bo nie można było [tak łatwo] kupić [nowych].. Ludzie przynosili do niej, a to nie wolno było, bo podobno to szkodliwe

[Dużo] się tego wszystkiego piekło i to wszystko się zjadało, ale jedną babkę dozorcy się dało, jedną babkę Karolince.. Piekło się cały piec tych różnych wypieków,

Jak dali pieniądze, no to człowiek w miarę uczciwy, dzielił się z kolegami.. Przeważnie

Ja nie umiałam hamować, tylko jak się rozpędziłam ze górki - to był taki rower Zawadzkiego, miał takie grube obręcze, drewniane chyba jeszcze - jak mnie tato oknem zobaczył, to

Jak były bardzo duże bombardowania Kurowa, to wtedy był w Żyrzynie szpital w tej dużej szkole.. Szpital był międzyorganizacyjny - AK i BCh miało

Gdy Papież Jan Paweł II przyjechał do Polski, to ja i sąsiad zapisaliśmy się do jego obstawy.. To ja